Prześwietlenie: O dwóch obliczach Arsenalu

Prześwietlenie: O dwóch obliczach Arsenalu 02.12.2007, 01:10, Filip Duszyński 11 komentarzy

Dzisiejszej nocy, dobrze znana Wam dwójka redaktorów, cierpiących na zaawansowane stadium bezsenności, postanowiła podyskutować o dwoistej naturze Arsenalu. Natchnieniem był oczywiście mecz na Villa Park, w którym działy się różne, przedziwne rzeczy. Mateusz Kolebuk i Filip Duszyński serdecznie zapraszają do lektury.

Filip: W swoim życiu widziałem już bardzo wiele zaskakujących spotkań. Głównym czynnikiem, decydującym o ich niezwykłości, był przeważnie wynik, który ulegał zmianie pod sam koniec meczu, w najbardziej nieprzewidywalnych i, jakby się mogło wydawać, absurdalnych okolicznościach. Dzisiaj jednak stała się rzecz zgoła niezwykła, bowiem mecz, który zakończył się całkiem oczywistym rezultatem, miał niesamowity, wręcz surrealistyczny przebieg. Głównymi twórcami tego spektaklu byli podopieczni Arsene Wengera, którzy pokazali swoje dwa oblicza, niczym Dr Jekyll i Mr Hyde. Ta swoista mieszanka maestrii i tandety wywołała u sympatyków Kanonierów palpitacje serca. By jednak nie stwierdzać banałów, zajmijmy się ważniejszym problemem - jaka była przyczyna tak zróżnicowanej gry naszych ulubieńców? W czym tkwi problem?

Mateusz: Szczerze powiedziawszy, to problem nie jest duży, jeżeli można go w ogóle nazwać problemem. Kwestionować piękno dzisiejszej gry możemy, bo zmieniała się ona jak w kalejdoskopie. Znakomita umiejętność wyrównywania przy jednobramkowej stracie również i dziś dała o sobie znać i to na tym powinniśmy skupić swoją uwagę. Nierówna gra natomiast może być skutkiem chociażby zmęczenia lub po prostu wynikać z faktu, że mecz ten był meczem wyjazdowym. Można też na to spojrzeć z drugiej strony. Drużyna Aston Villi w tym sezonie notowała przed tą kolejką najlepszą od 7 lat formę, a sam zespół dawno już nie gościł w górnej części tabeli, przez co jego gracze byli przed dzisiejszym spotkaniem podwójnie zmobilizowani. A Kanonierzy, którzy zwykli być nazywanymi przez nas mistrzami drugiej połowy lub tez mistrzami końcówek postanowili dziś najwyraźniej spróbować czegoś innego i od początku spotkania wrzucić popularny 'piąty bieg'. Wnioskuję, że wolisz w napięciu czekać do końca spotkania na decydującą o zwycięstwie bramkę tak, jak wcześniej robili to podopieczni Wengera.

Filip: Twój wniosek jest zbyt daleko idący i nosi znamiona znacznego przejaskrawienia. Ja najzwyczajniej w świecie marzę o solidnej drużynie, która zdobywa gole w pierwszej połowie, zapewniając sobie przy tym gwarancję korzystnego rezultatu, i prezentuje się równie pięknie w drugiej odsłonie spotkania. Taki perfekcyjny scenariusz oglądaliśmy już w kilku meczach w tym sezonie. Dziś jednak za dużo było niepotrzebnych nerwów. Twierdzisz, że przyczyną nie najlepszej dyspozycji Kanonierów może być zmęczenie piłkarzy. A nie uważasz, że problem może leżeć w psychice? Zwróć uwagę na pewną interesującą prawidłowość - kiedy podopieczni Le Bossa grają pod presją po stracie bramki, prezentują się wyśmienicie, czarują swoją techniką, wznoszą się na kolejne poziomy abstrakcji. Jeśli jednak poczują się zbyt pewnie, mają tendencję do odpuszczania walki. Rozumiem, jeśli takie zjawisko ma miejsce przy prowadzeniu 3:0. Wypada sobie jednak uświadomić, że prowadzenie 2:1 na obcym stadionie to dość niepewna sprawa. Twój argument o zmęczeniu być może ma sens, ale pamiętaj, że inne drużyny są w takiej samej sytuacji, wszak Premier League to najbardziej wymagająca liga świata. Fakt, że bardzo wielu piłkarzy Arsenalu było ostatnio na zgrupowaniach swoich kadr, także nie ma tu większego znaczenia - pewna obniżka formy i utrata płynności w grze widoczna była już wcześniej. Śmiem twierdzić, że naszym ulubieńcom brakuje jeszcze trochę do osiągnięcia mentalności zwycięzców. O uzyskaniu przez nich dojrzałości będę przekonany wówczas, gdy przez cały mecz będą kontrolować spotkanie - i to nie z byle jaką drużyną, ale właśnie z teamem pokroju Aston Villi, na obcym stadionie. Mam nadzieję, że tego się wkrótce doczekam.

Mateusz: Proponuję wrócić do tej kwestii, gdy piłkarzom takie wpadki będą się zdarzały notorycznie. Na chwilę obecną nie ma sensu wzniecać fałszywych alarmów, tylko spokojnie poczekać na rozwój wydarzeń, wszak to przecież nawet nie półmetek sezonu. Mi osobiście podoba się taka dawka adrenaliny, bo bez niej kibicowanie stało by się po prostu nudne. Co do psychiki młodych zawodników, to jest w tym trochę prawdy, bo przecież dla niektórych walka o mistrzostwo to zjawisko jeszcze nieznane. Wolałbym jednak usłyszeć w wywiadach od zawodników słowa, które padały na początku sezonu, a mianowicie, że ich siłę stanowi jedność i współpraca, oraz to, że wszyscy w drużynie rozumieją się nadzwyczaj dobrze. Te słowa działały na mnie niezwykle uspokajająco, przede wszystkim dlatego, że były szczere i piękne w swej prostocie. Mam nadzieję, że jeszcze je w tym sezonie usłyszę.

Prześwietlenie autor: Filip Duszyński źrodło:
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
poprzednia1 następna
Matii komentarzy: 45222.12.2007, 16:54

Racja:)

vanPersie komentarzy: 57709.12.2007, 19:16

ja tak samo...

fan92 komentarzy: 67204.12.2007, 16:03

hmm zgadzam się z przedmówcą

Eyeless komentarzy: 25702.12.2007, 23:19

To, dlaczego spotkanie miało dwa tak różne oblicza, można spokojnie podciągnąć pod najbardziej klasyczną zasade współczesnego futbolu - "minimalizm". Pierwsza połowa była pod zdecydowane dyktando Kanonierów choć jeśli pamiętacie początkowy kwadrans nie był aż tak różowy. Co prawda graliśmy piłką, ale raczej ostrożnie i nawet drużyna z Birmingham pojawiła się dwukrotnie w okolicach naszej bramki. Po jednej z takich akcji i zdobyciu bramki Villa zgasła, mając wynik i licząc na naszą indolencje strzelecką rywale cofnęli sie na własną połowę. Problem gospodarzy polegał na tym, że są drużyną zdecydowanie lepszą w ofensywie i broniac sie zaliczyli kilka wtop , z których lider wykorzystał dwie. Pomimo tego, że po stracie bramki powinien nastąpić zryw, to gospodarzom przeszkodziły w tym dwie rzeczy : wciąż dobra ofensywna gra gości, która nie pozwoliła złapać właściwego rytmu dla The Villans jak i przede wszystkim kontuzja jedynego rozgrywającego tej ekipy Petrowa (Maloney to trochę inny typ gracza). Po przerwie, jak to po przerwie drużyna przegrywajaca , a tym bardziej gospodarz rzuca się do ataku, no a nasi osiedli trochę na laurach. Jeśli rywal nie jest skoncentorwany może się to dla niego marnie skończyć, Arsenal na szczęście grał od tyłu konsekwentnie choć inteligentne przestawienie Younga z Agbonlahorem spowodowało, że Sagna , któremu zabrakło pomocy Eboue przestał sobie radzić. To z lewej strony głównie sunęły kolejne fale ofensywne Aston Villi, niestety bezskutecznie rozbijając sie o parę Toure-Gallas. I gdy wydawało się , że Arsenal powoli odpiera nawałnice, gdy Kanonierzy znowu sprowadzili z powietrza piłkę w okolicę swych stóp nastąpił dramat. Motor naszych poczynań ofensywnych Alexander Hleb poległ po brutalnym faulu pewnego norwega. Jaki ta strata miała wpływ na nasze poczynania okaząło się później. W każdym razie Arsenal, który właśnie przetrzymał ataki gospodarzy stracił swojego lidera i kompletnie pogubił się w ofensywie. Od tego momentu jedynie dwóch graczy poarafiło wziąć ciężar na swoje barki, Adebayor, ktorego z czasem obskoczyli wszyscy defensorzy , także Togijczyk stawał sie coraz bardziej bezradny i zmęczony oraz Diarra, który siłowo wytrzymał walkę z rywalem ale czasem brakowało mu wsparcia, a czasem dokładności (a w defensywie też miał co robić). Pozostali gracze drugiej linii i naszej awangardy przegrali spotkanie fizycznie i o ile jeszcze Flamini sobie radził w odbiorze to kompletnie straciliśmy go w rozegraniu. Przytłoczeni przez rywali zostali Eboue, Rosicky i ten na którego bardziej liczyliśmy Walcott. Pocieszające było w tym wszystkim wprowadzenie Gilberto, który wniósł trochę spokoju i siły, natomiast zabrakło chyba wejścia Bendtnera, który co już pokazał kilka razy świetnie czuję sie w fizycznej grze, moze jego zmiana pozowliłaby na przesunięcie gry trochę dalej od naszego pola karnego.
Co do kwestii zmęczenia to nasz zespół był na pewno bardziej wypoczęty przed tym spotkaniem niż gospodarze, my zagraliśmy we wtorek w Sevilli rezerwami, natomiast Villa ograła pierwszym składem Blackburn na ich terenie. tak wiec ten argument , akurat w tym przypadku upada. Podsumowując te spotkanie to na pewno cieszą zdobyte punkty, jak i pewna dojrzałość w defensywie, do niedawna taka obrona Częstochowy kończyła się stratą bramki i remisem albo co gorsza porażką. Obecnie na defensywie mozemy polegać dużo bardziej. W tym wszystkim jest jednak pewien haczyk , o ile obrońcy w sytaucji gdy nasze linie ofensywne atakują (a robią to zazwyczaj przez większosć meczu) mają czasem sporo wytchnienia to w perspektywie kontuzji najważniejszych graczy przednich linii, ich (obrony) możliwości mogą się okazać ograniczone. Świtełkiem w unelu jest tu na pewno postawa pary Flamini - Diarra, ktora grajac ze sobą bodajże pierwszy w tym sezonie sprawiła , że w pierwszej połowie nikt z nas nie pomyślał o pewnym młodym Hiszpanie. Taki występ na pewno niesie za soba sporo nadzieji , że skoro dla Bossa udało się zastąpić Fabregasa (a takze póki co van Persiego) to i ewentualna utrata Hleba nie bedzie katastrofą ... niestety boję się, że może być inaczej

Alex4Pixi komentarzy: 6202.12.2007, 15:24

rzeczywiscie owe "zmecznie" moze wychodzic z grupowan reprzentacji, dosc duzych ilosci meczy zarowno w lidze jak w el. do Euro, ale takie wahania formy juz nam sie zdarzaly w tym sezonie, prawie kazdy mecz odpuszczemy 1. aby 2 polowe jechac na nie 5 ale na 6 biegu xD! przegrywajac 1:0 na Villa Park pomyslalem sobie jaki styl gry beda teraz prezentowac nasi, czy spokojnie beda grac do koca 1. i tak jak mowilem wyzej beda ile siel walczyc w 2. polowie, czy tez zaatakuje. Szczerze powiedziawszy, bardziej wierzylem temu drugiemu wariantowi do momentu przejscia 5 min. po pierwszym golu, bylo dla mnie zaskoczeniem ze odrazu wzieli sie do roboty i odrobili to w 10 min po golu Flaminiego, a pozniej jeszcze strzlic na 2:1 za sprawa Adebayora:) jednak przeczuwalem ze w 2 polowie niebedzie za dobrze, przed kazdym meczem na Villa Park z jakąs trudniejsza druzyna, czy to Arsenal, Chelsea czy chociazby MANU dziennikarze pytaja

- To bardzo ciezki stadion i nielatwo nawet taki druzynom to wygrac, czy zgodzi sie z tym pan??

Przekonala sie chociaz by o tym Chelsea przegrywajac tam na poczatku sezonu 2:0
Nasi udowodnili jednak, ze potrafia utrzymac wynik korzystny do konca, mimo ciaglych atakow przeciwnika...

Filip komentarzy: 21 newsów: 37902.12.2007, 12:47

iAMjustAgirl - wysłałem Ci odpowiedź na PW ;)

iAMjustAgirl komentarzy: 66902.12.2007, 11:46

Kurczę, sori za zaśmiecanie ale muszę o to zapytać...
Czym jest dla Ciebie owa mentalność zwycięzców, Filipie?

iAMjustAgirl komentarzy: 66902.12.2007, 11:43

Ta wasza notoryczna bezsenność daje całkiem niezłe efekty,natchnienie przychodzi w nocy (?).
Podoba mi się w waszych płodach, to że (w moim odczuciu, tak się jedynie wydaje) macie inny styl pisania, różnią się co w ogólnym wyrazie daje całkiem zacny efekt :).

Filip komentarzy: 21 newsów: 37902.12.2007, 10:54

Necro - Nie jest nam mało. Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, tym bardziej że pokonaliśmy naprawdę solidną drużynę. W swoich wypowiedziach staraliśmy się jedynie dociec, dlaczego Arsenal w drugiej połowie prezentował się tak mizernie. Rozumiem Twoje racje, że przeciwnik był bardzo wymagający. Pamiętając jednak przebieg pierwszej połowy meczu, nie chce mi się wierzyć, iż przyczyną naszych problemów była dobra gra przeciwnika. To musiało być coś więcej. Ja stawiam na to, że zawodnicy sobie odpuścili [widziałeś wściekłego Wengera, który się ciągle na nich wydzierał?].

Patryk (administrator) komentarzy: 751 newsów: 587402.12.2007, 09:10

Na temat wczorajszego meczu można byłoby długo polemizować, lecz to co stało się na boisku jest chyba w stanie wyjaśnić tylko jeden człowiek - Arsene Wenger.

Jeszcze jedna poprawka: "Drużyna Aston Villi w tym sezonie notowała przed tą kolejką najlepszą od 7 lat formę, a sam zespół dawno już nie gościł w górnej części tabeli"

W poprzednim sezonie na tym etapie rozgrywek Villa zajmowała 6. miejsce ;)

Necro komentarzy: 243402.12.2007, 08:47

Brawo panowie. Wygralismy na wyjezdzie, ze swietna druzyna, a wam malo. Co do kondycji naszych zawodnikow to nie wierze w ich zmeczenie. Kiedys uslyszalem od jakiegos eksperta Premiership, ze Arsenal jest najlepiej przygotowana kondycyjnie druzyna w Premiership. I to ma sens. W to, ze sobie odpuscili tez nie wierze, poniewaz przez caly sezon gramy zawsze pelne 90 minut na najwyzszym biegu. Dla mnie wytlumaczenie jest jedno. Villa jest swietnym zespolem, gralismy na wyjezdzie i po prostu to byl ciezki mecz, a kibice tak huczeli, ze podczas ogladania meczu nie slyszalem wlasnych mysli.

poprzednia1 następna
Następny mecz
Ostatni mecz
Manchester City - Arsenal 31.03.2024 - godzina 17:30
? : ?
Arsenal - Brentford 9.03.2024 - godzina 18:30
2 : 1
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Arsenal28204464
2. Liverpool28197264
3. Manchester City28196363
4. Aston Villa29175756
5. Tottenham28165753
6. Manchester United281521147
7. West Ham29128944
8. Brighton28119842
9. Wolves281251141
10. Newcastle281241240
11. Chelsea271161039
12. Fulham291151338
13. Bournemouth28981135
14. Crystal Palace28781329
15. Brentford29751726
16. Everton28871325
17. Luton29571722
18. Nottingham Forest29671621
19. Burnley29452017
20. Sheffield Utd28352014
ZawodnikBramkiAsysty
E. Haaland185
O. Watkins1610
Mohamed Salah159
D. Solanke153
Son Heung-Min148
J. Bowen143
B. Saka137
A. Isak120
C. Palmer118
P. Foden117
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
0
Gracz lutego wybór redaktorów
6
Gracz lutego wybór użytkowników Aaron Ramsdale
Aaron Ramsdale
Publicystyka
Wywiady
Piłka nożna
Probukmacher.pl
UdanaRandka.com 1 2 3 4 5 6