Wengerowskie oszczędzanie

Wengerowskie oszczędzanie 20.02.2013, 03:35, Konrad Barwas 61 komentarzy

Spend some f****** money! – śpiewali fani Arsenalu, kiedy ich drużyna znowu przegrała minionej niedzieli z Chelsea [artykuł został oryginalnie opublikowany 25 stycznia br. - przyp. red.]. Fanowskie przyśpiewki, niczym echo, rozniosły się po świcie za pośrednictwem Twittera. Adresat fanowskich żądań, Arsene Wenger, już słyszał tę melodię.

Wenger, 63 lata, przybył do Arsenalu w 1996 roku i poprowadził klub do ośmiu wspaniałych sezonów. Po czym kolejne osiem okazało się już mniej chwalebnych. Arsenal nie wygrał żadnego trofeum od 2005 roku i obecnie zajmuje żałosną, szóstą pozycję w Premier League. Francuz stał się obiektem drwin. Wielu fanów narzeka na to, że Wenger nie kupuje drogich piłkarzy, którzy mogliby konkurować z Chelsea, Manchesterem United czy Barceloną. Nie kupuje ich nawet mimo tego, że na klubowy koncie leży 153.6 mln £ – niespotykana w innych klubach sytuacja (firma konsultingowa Deloitte oszacowała, że w minionym roku łączne zadłużenie klubów Premier League wyniosło 2,4 mld £). Fani usilnie nakłaniają Wengera do zrobienia zakupów przed końcem zimowego okienka transferowego. Wenger oskarżany jest o prowadzenie piłkarskiej wersji polityki „zaciskania pasa” (ang. austerity) – w klubie, który wygląda jak modelowy przykład dobrego zarządzania.

Wenger i klub ostro odpowiadają, mówiąc, że sytuacja w świecie piłki nożnej bliska jest bycia kolejną gospodarczą „bańką” – kluby wydają więcej pieniędzy niż mają w rzeczywistości i grozi im upadek. To jedna z podstawowych tez, jeżeli chodzi o futbolowy biznes. Czy Wenger, niemal jedyny prawdziwy ekonomista w świecie piłki nożnej, dobrze rozpoznał mechanizmy funkcjonowania piłkarskiego świata? Czy oszczędność Arsenalu, w końcu przyniesie jakieś rezultaty?

……………………………

Wenger urodził się w Alsace w 1949 roku, trzy lata po tym jak Francuzi odbili ten region z rąk Niemiec. Jego rodzice prowadzili kawiarnię w małym miasteczku Duttlenheim. Choć Wenger sprawia wrażenie sztywnego i spiętego, a często nawet rozgniewanego podczas publicznych wystąpień, kiedy gościłem go na jednym ze sponsorskich spotkań kilka lat temu, odkryłem, że prywatnie Wenger jest bardzo wesoły i gawędziarski. Najwyraźniej „kawiarniana” natura przechodzi z ojca na syna.

Wenger, który w 1971 roku ukończył ekonomię na Uniwersytecie w Strasburgu, ma ścisły, matematyczny umysł. Ekonomia nauczyła go oceny wartości oraz tego jak ważne są informacje i dane. Dla innych menadżerów 15 mln £ może być po prostu „dużą sumą”, ale nie dla Wengera. Kiedy rozważa potencjalne transfery, ocenia piłkarzy w równym stopniu jak ekonomista, dokonujący wyceny potencjalnych nabytków, co trener, który szuka szybkich wygranych.

Wenger jest obecnie obiektem tych wszystkich ataków, głównie ze względu na jego pierwsze sezony spędzone w Londynie, kiedy zawiesił sobie poprzeczkę niezmiernie wysoko. Odmienił neandertalski angielski futbol. Zerwał z tradycyjnymi Arsenalowskimi przedmeczowymi posiłkami złożonymi z pieczonych bananów i Coca Coli. Posługiwał się statystykami, żeby dowiedzieć się, np. po ilu minutach gry piłkarz traci szybkość i potrzebuje zmiany. I co kluczowe – znał futbol na świecie. W latach .90 angielska piłka była tak zaściankowa (a nawet ksenofobiczna), że wielu trenerów nie oglądało nawet Mundialu.

W tym świecie Wenger był niejako „skazany” na sukces. Tak się złożyło, że najlepsi młodzi gracze pochodzili wtedy z Francji. Wenger mógł wśród nich przebierać. Gwiazdy takie jak Patrick Vieira, Thierry Henry, Robert Pires i inni, zmienili klub znany kiedyś jako Boring, Boring Arsenal, w jeden z najlepszych i najbardziej emocjonujących w Anglii. Skauci Wengera byli wszędzie i dzięki temu kupował tanio. Suma jaką zapłacił za Henryego, Vieirę i Piresa, była mniejsza niż 23 mln funtów, jakie otrzymał od Realu Madryt za sprawiającego kłopoty, francuskiego nastolatka, Nicolasa Anelkę. To David Dein, ówczesny wiceprezes i człowiek stojący za decyzją o mianowaniu Wengera na trenera Arsenalu, był tym, który negocjował transferowe sumy i pensje piłkarzy. Jeżeli chciał zapłacić kilka funtów więcej niż to, co oszczędny Francuz uważał za stosowną kwotę, robił to. Dein, były przedsiębiorca zajmujący się handlem cukrem, dostrzegł swoją szansę w 1983 roku, kiedy kupił 17% Arsenalu za jedyne 292,000 £.

……………………………………

W 2004 roku prowadzona przez Wenger drużyna The Incincibles – prawdopodobnie najlepsza angielska drużyna w historii – została mistrzem Anglii, nie przegrywając przy tym ani jednego meczu. Był to ich trzeci tytuł mistrzowski na przestrzeni siedmiu sezonów, pomimo konkurencji ze strony dużo bogatszego Manchesteru United. W październiku 2004 roku The Invincibles przegrali z United i od tego czasu już nic nie było takie jak dawniej.

Już wtedy piłka nożna zmieniała się. Rosyjski oligarcha Roman Abramowicz kupił Chelsea i zaczął wydawać fortunę na piłkarzy. Jednak zmiana nie dotyczyła jedynie pieniędzy. Wszyscy w Anglii zaczęli kopiować Wengera. Dawny pionier został dogoniony przez resztę.

Chelsea Abramowicza zaczęła zdobywać tytuły. Wenger nienawidził pomysłu, że jakiś dobry wujek mógłby kupić sobie mistrzostwo, jak gdyby był to jakiś dom nad morzem. Narzekał, że Chelsea stosuje „ekonomiczny doping, ponieważ jej zasoby finansowe są sztuczne” . Wenger zdawał się podzielać szeroko rozpowszechnioną wśród Francuzów obawę wobec „bezpaństwowego” międzynarodowego kapitału.

W tych latach Wenger podjął, bądź jedynie podpisał się, pod dwoma fundamentalnymi decyzjami. Pierwszą, że Arsenal wybuduje nowy stadion, aby zwiększyć swoje przychody. Drugą, że Arsenal dalej pozostanie zachowawczy w kwestiach finansowych. Nie będzie ryzykował pieniędzy. To dwie cechy charakterystyczne Wengerowskiej polityki w ostatnich latach.

Emirates Stadium został otwarty w 2006 roku. W dużej mierze inwestycja okazał się trafiona: 60,000 miejsce zapełniało się niemal na każdym meczu, osiągając największą w historii londyńskiego futbolu średnią liczbę fanów na meczu (stary stadion, Highbury, mieścił 38,000 fanów). Bilety na mecze Arsenalu są najdroższe w Anglii, i prawdopodobnie również na świecie, z najtańszym sezonowym karnetem w cenie 985 £. W rezultacie Arsenal zarabia obecnie z każdego meczu na The Emirates 3.3 mln £, blisko dwukrotnie więcej niż ich rywale zza miedzy – Tottenham. Ich przychód na koniec zeszłego sezonu wyniósł 243 mln £ i był to szósty wynik w Europie.

Mimo to przeprowadzka na nowy stadion rodziła również obawy. Większość z 430 mln £ potrzebnych na jego budowę została pożyczona. W jednej chwili, ten najbardziej ostrożny finansowo klub w Anglii, zaczął tonąć w długach. Sprawy przybrały jeszcze bardziej niepokojący obrót, kiedy w 2008 roku rozpoczął się kryzys finansowy; właśnie w chwili, kiedy Arsenal zwiększał swoje przychody dzięki sprzedaży mieszkań wybudowanych na miejscu dawnego stadiony Highbury. Każdego sezonu Wenger musiał sprzedawać piłkarzy, po części dlatego, by spłacać kredyt zaciągnięty pod budowę The Emirates.

Patrząc z perspektywy czasu, decyzja Wengera o przyjęciu zachowawczej polityki odnośnie wydatków była do przewidzenia. On po prostu taki jest. Billy Beane, główny menadżer w drużynie bejsbolowej Oakland A’s, bohater książki i filmu Moneyball, powiedział mi w 2010 roku: „Kiedy myślę o Wengerze, myślę o Warrenie Buffettcie. Wenger zarządza swoim klubem, jakby miał go prowadzić jeszcze przez 100 następnych lat”. Bardziej szalonym alter ego Wengera był Dein, jednak w 2007 roku, wśród awantur w radzie nadzorczej opuścił on Arsenal. Od tego czasu, Wenger miał więcej swobody, żeby podejmować decyzje bardziej zgodne ze swoją „ekonomiczną” naturą. To często pociągało za sobą rezygnacje z pozyskania piłkarza, który kosztował choć ciut więcej niż wskazywały na to Wengerowskie wyliczenia.

Oszczędność w wydawaniu pieniędzy leży w kulturze Arsenalu. Klub, znany kiedyś jako Bank Anglii, był ostrożnie zarządzany przez dekady. To właśnie ta historia musiała przyciągnąć uwagę obecnego głównego udziałowca w Arsenalu, Amerykanina Stana Kroenke, który traktuje kluby sportowe jako normalne przedsiębiorstwa. Ivan Gazidis, cichy, główny dyrektor wykonawczy Arsenalu, syn południowoafrykańskiego aktywisty i lekarza, powiedział mi w zeszłym tygodniu: „Nie wydajemy więcej, niż mamy. W świecie piłki nożnej postrzegane jest to jako zachowawczość. To mówi już trochę o środowisku, w jakim się znajdujemy.” Arsenalowska „polityka zrównoważonego rozwoju” , [ang. policy of sustainability – przyp. red.] dodał Gazidis, „powinna być znajoma większej ilości osób, biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą na świecie, jednak piłka nożna nadal pozostaje swego rodzaju bańką gospodarczą”.

W rzeczywistości środowisko pełne wydających pieniądze ponad miarę rywali prawdopodobnie jedynie umocniło Wengera w jego decyzji o oszczędnym zarządzaniu finansami klubu. Wielu ekspertów długo prognozowało „dzień sądu”, kiedy kluby piłkarskie nie będąc w stanie spłacać swoich długów zakończą swą egzystencję. Scenariusz ten, zwłaszcza po uderzeniu kryzysu finansowego, który „zatopił” nawet niektóre banki, był tym bardziej prawdopodobny. Michel Platini, prezydent Europejskiego Związku Piłkarskiego UEFA, powiedział w 2009 roku: „Jeżeli sytuacja nadal będzie tak wyglądać, nie będzie trzeba długo czekać, zanim jakieś kluby, nawet te największe, staną przed perspektywą upadku”. Stefan Szymanski, profesor ekonomii na Uniwersytecie Michigan, z którym wspólnie napisałem książkę Soccernomics, sugeruje, że Arsenal czekał na moment, kiedy ceny poszybują w dół i kiedy klub będzie mógł podebrać najlepszych zawodników za grosze.

Ale ten moment nigdy nie nadszedł. Okazało się, że kluby piłkarskie nie funkcjonują tak jak normalne przedsiębiorstwa. W normalnym biznesie, jeżeli nie jesteś w stanie spłacić swoich długów, zamykasz interes. Jednak kluby piłkarskie pozaciągały długi, których nie są w stanie spłacić i nadal funkcjonują. Od czasów Wielkiej Depresji i upadku malutkiego Wigan Borough w 1931 roku żaden angielski klub nie przestał istnieć na dobre. Wszystkie inne przetrwały Depresję, drugą wojnę światową, recesje, skorumpowanych prezesów, niekompetentnych trenerów i obecnie, kryzys finansowy. Historia angielskiej piłki, to historia niesamowitej stabilności.

Prawda, mniejsze brytyjskie kluby od zawsze popadają w stan niewypłacalności (chociaż jedynym klubem z Premier League, który spotkał taki los było Portsmouth w 2010 roku), jednak wtedy zawierają umowy z wierzycielami, zazwyczaj spłacają mały ułamek swoich długów, i funkcjonują dalej. Żaden wierzyciel czy bank nie chce unicestwiać ukochanej przez wszystkich „starożytnej instytucji” jaką jest w Anglii klub piłkarski. Zresztą, tak czy owak, klub jest jedynie nazwą. Jeżeli spółka holdingowa, która zarządza klubem upada, tworzona jest wtedy po prostu nowa spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, która korzysta ze starej nazwy klubu. I funkcjonuje dalej. Piłkarskie kluby potrafią przetrwać nawet, kiedy zbankrutują. To całkiem niezły model funkcjonowania [ang. sustainable, ironiczne nawiązanie do „policy of sustainability”, której hołduje Arsenal – przyp. red.]. Ivan Gazidis zapytany o to, czy spodziewa się tego, że piłkarskie kluby w końcu zaczną upadać, odpowiedział: „To nie jest raczej kwestia najbliższej przyszłości, zwłaszcza w Anglii”.

Wobec takiej sytuacji, Arsenalowska oszczędność i ostrożność finansowa wydaje się przesadzona i nadmierna. Jeżeli Arsenal sądził, że duże piłkarskie kluby spotka to samo, co inne rozrzutne przedsiębiorstwa, pomylił się. Z pewnością Arsenal nie powinien kopiować historii Leeds United, które nagromadziło szczególnie imponujące góry długów, które ostatecznie wymusiły sprzedanie prawie całego składu Leeds i zakończyły się dla klubu upadkiem do trzeciej ligi. Jednakże Arsenal wybrał przeciwne ekstremum. Swiss Ramble, brytyjski specjalista do spraw finansowych mieszkający w Szwajcarii, który prowadzi uznany blog na temat finansów w futbolowym świecie, obliczył, że od 2007 roku ogólny zysk klubu wyniósł 195 mln funtów, z czego 178 mln pochodziło ze sprzedaży piłkarzy (sic!). Na swoim blogu szacował: „Arsenal spokojnie może pozwolić sobie na wydatek 50-60 mln £ ze swoich środków” . To z pewnością nie wystarczy na prześcignięcie obu klubów z Manchesteru – „Chociaż nowy stadion pozwolił nam na rozwój, nie pozwolił jednak na aż TAKI rozwój” powiedział Gazidis – ale z pewnością pozwoliłoby Arsenalowi zbliżyć się do nich.

Red and White Holdings, które reprezentują Alisher Usmanov, urodzony w Uzbekistanie oligarcha, uznany przez magazyn Forbes za najbogatszego Rosjanina i Farhad Moshiri, Brytyjczyk irańskiego pochodzenia, partner biznesowy Usmanova, którzy posiadają blisko 30% udziałów w Arsenalu, również chcą, aby klub wydawał więcej pieniędzy.

Kwoty wydawane przez Arsenal na pensje wzrosły mocno w ostatnich latach i w ubiegłym roku sięgnęły 143,4 mln £ (61% przychodów). Gazidis jest zdania, że wydawanie większej części przychodów na pensje byłoby wejściem na „niebezpieczne terytorium”. Jednak średnia proporcja pomiędzy wydatkami na pensje a przychodami wśród klubów Premier League wynosi 70%. Manchester City, Chelsea i Manchester United wydają na pensje zawodników o wiele większe pieniądze. (City w sezonie 2010/11 przeznaczyło na pensje 114% swoich przychodów).

Pomijając kwestie finansowo-ekonomiczne, Wenger popełnił jeszcze jeden fundamentalny błąd w swoich założeniach. Marzył o zbudowaniu drużyny złożonej z piłkarzy wyszkolonych w Arsenalowskiej młodzieżowej Akademii, a nie z kupionych, ukształtowanych już zawodników. Oto kolejna prawda dotycząca piłki nożnej: to praktycznie niemożliwe aby przewidzieć, czy świetny, ale niedoświadczony nastolatek będzie w przyszłości równie dobrym zawodowym piłkarzem. Jedynie kiedy młody piłkarz rzeczywiście osiągnie coś w dorosłej piłce i udowodni ile jest wart – jak zrobili to Cristiano Ronaldo, Wayne Rooney czy Gareth Bale – można potwierdzić swoje przypuszczenia o jego talencie. Jednak, kiedy tak się dzieje, kluby bogatsze niż Arsenal zaczynają interesować się pozyskaniem tego gracza.

Niektórzy myślą, że oto nadciąga teraz do Wengera przysłowiowy książę na białym koniu, aby potwierdzić koniec końców słuszność Wengerowskiej zachowawczej strategii. Tym „księciem” miało być „financial fair play” wprowadzone przez UEFA. Głównym założeniem jego jest zmuszenie europejskich klubów do zaprzestania wydawania pieniędzy, których nie mają. Władze Premier League rozważają wprowadzenie podobnej zasady w angielskiej lidze. Europejskie FFP pełne jest jednak luk prawnych i nawet kiedy zostanie w 2018 roku wprowadzone w pełnym zakresie, może nie nie osiągnąć takiego efektu jaki zakładali jego twórcy. FFP wywarło jednak już jakiś wpływ na kluby, które nieznacznie obniżyły swoje wydatki. Suma przeznaczona na transfery w Premier League, wg wyliczeń firmy Deloitte, spadła o 23 % w latach 2011-2012, do 550 mln funtów.

Jednak jest raczej mało prawdopodobne, że FFP odmieni piłkę nożną. Bardziej prawdopodobne, wg Szymanskiego, jest obustronne ustępstwo zarówno ze strony klubów jak i UEFA. Główną sprawą, jaka będzie zaprzątać UEFA, będzie powstrzymanie klubów bez pieniędzy od zadłużania się. Kluby mające bogatych właścicieli, takie jak Chelsea i Manchester City, w których przypadku bankructwo jest mniej prawdopodobne, nie będą tak bardzo kontrolowane. W każdym razie, niektóre kluby już teraz znalazły sposoby na obejście przepisów FFP. City podpisało z Eithad Airways 10-letnią umowę, której wysokość szacuje się na zdumiewające 350 mln £, za prawo do nazwy stadionu oraz reklamy na koszulkach.

Krytycy zauważają, że Eithad, podobnie jak właściciele City, pochodzi z Abu Dhabi. Pozostaje pytaniem czy ta umowa nie umożliwia City, pomimo ograniczeń ze strony FFP, na de facto „wstrzyknięcie” do klubu pieniędzy od zewnętrznego sympatyka. Jednakże UEFA może być bardzo ciężko udowodnić, że 350 mln funtów było zawyżoną sumą lub, że Eithad i właściciele City są ze sobą w jakiś sposób powiązani. W każdym razie, umowie zapewne nic się nie stanie. Koniec końców, FFP może zmienić futbol w znacznie mniejszym stopniu niż chciałby tego Arsenal. Gazidis: „Czy w FFP są jakieś luki prawne? Całkiem możliwe. FFP nie jest częścią naszej strategii”.

Krótko mówiąc, ani finansowy upadek piłkarskiej ekonomiki, ani nagły wysyp talentów z młodzieżowej akademii Arsenalu, ani FFP nie przyjdzie Wengerowi z pomocą i nie uratuje go. Choć są też dobre wieści. Gazidis spodziewa się, że Arsenal będzie bogatszy – gdy długoterminowe umowy sponsorskie wygasną, zostaną zastąpione bardziej dochodowymi. Przychody Arsenalu w przyszłym roku mogą sięgnąć 300 mln £. Do tego czasu koszty z tytułu odsetek z Arsenalowskiego długu spadną do poziomu 13.5 mln £, a sam dług będzie wynosił 98.9 mln £. Obciążenie finansowe związane z budową stadionu zmniejsza się. „Przechodzimy obecnie przez ryzykowny okres i zmierzamy do okresu nieco mniej ryzykownego” , przyznaje Gazidis.

Jednak, inne kluby również znajdą nowe źródła przychodów. Zwłaszcza teraz, gdy niezliczeni Azjaci i Amerykanie zaczynają coraz bardziej interesować się Premier League. Przeciwnie niż myśleli czarnowidze, rozkwit finansowy angielskiej piłki może właśnie teraz dopiero się rozpoczynać. To prawdopodobnie oznacza, że nowe przychody Arsenalu po raz kolejny okażą się niewystarczające, aby klub znowu znalazł się w ścisłej czołówce - z pewnością nie za kadencji Wengera.

Artykuł jest tłumaczeniem tekstu Simona Kupera „Arsene’s austerity” ze strony ft.com (publikacja 25.01.2013)..

Arsene WengerFinansePrzegląd prasy autor: Konrad Barwas źrodło:
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
poprzednia12następna
rysiu124 komentarzy: 2719.03.2013, 19:52

jak mamy duzo kasy to czmu nie kupujemy piłkarzy?

Kebo komentarzy: 388 newsów: 302.03.2013, 23:13

bardzo dobry artykuł gratulacje dla autora. Sama niestety smutna prawda zawarta w tych kilku akapitach.

varosso komentarzy: 87024.02.2013, 21:38

Tylko że plan Wengera nie zakłada braku awansu do LM. W przypadku jego braku klub traci około 20-25 mln euro, przez co robi się kolejna dziura w budżecie i nie dość że będzie trzeba kogoś sprzedać to może nie być kasy na kolejne transfery co oznacza jeszcze gorszy kolejny sezon.

asasyn komentarzy: 920.02.2013, 20:30

Myślę, że przyczyną tego stanu rzeczy są :
1. skąpstwo Wengera i spółki
2. jeśli jakiś zawodnik zaczyna błyszczeć, to Wenger odrazu go sprzeda i kupi w zamian średniaka. Przykłady : Fabregas - Arteta, Van Persi- Giroud
3. filozofia gry Wengera - on chce grać ładną piłkę przy takich zawodnikach. W efekcie nie Arsenal nie gra ani efektywnie ani efektownie.

Lukiner komentarzy: 194920.02.2013, 16:43

Świetny tekst, miło się czyta.

Czeczenia komentarzy: 1248120.02.2013, 13:59

Jeden z nielicznych naprawdę dobrych tekstów na stronie. Warto tłumaczyć takie wpisy, bo "spekulacje transferowe" są daremne.

VieiraLegend komentarzy: 4520.02.2013, 12:22

Ja nie obwiniał bym Wengera o to nadzwyczajne oszczędzanie wiele winy moim zdaniem leży po stronie zarządu a właściwie jednego pana Ivana Gazidisa moim zdanie on wraz Peterem Hillem-Woodem odpowiadają za sportową porażkę klubu za nadmierne oszczędzanie za patrzenie na Arsenal jak na źródło dochodu moim zdaniem to głównie oni stoją także za tym że właścicielem została chciwy amierykanin a nie rusek ten drugi prawdopodobnie nie był im na rękę widać z wypowiedzi Usmanova że to człowiek który chciałby mieć władzę absolutną zrobił by prawdopodobnie czystki i ucierpiał by najbardziej na tym Gazidis Usmanov chciał by sukcesu sportowego a nie tylko czystego zysku w jego przypadku mógł by sobie na to pozwolić sądzę tak bo gdyby chodziło o kasę Thierry Henry by się nie angażował w tą znajomość leży mu na sercu dobro klubu... Amerykanin zostawił władzę absolutną Gazidisowi i Woodowi w zamian za czysty zysk czyli duże pieniądze...

Kondziu10 komentarzy: 89120.02.2013, 11:57

Bardzo fajny artykuł. Wenger przez 16 lat pracy zainwestował we wszystko oprócz piłkarzy, a i tak gramy od 16 lat w LM. Mamy dobre szkółki juniorów, stadion i niemalże brak długów.

witek_23 komentarzy: 24919.02.2013, 23:35

coraz drozej kosztuje arsenal ta oszczednosc

axe komentarzy: 66519.02.2013, 23:14

i w pizdu

Maximiliano komentarzy: 9319.02.2013, 22:52

matt21,

niszczą futbol? Nie wiem, jak Wy, drodzy użytkownicy, ale ja byłem związany ze sportem przez 10 lat. I powiem Wam jedno: Ci, którzy mówią, że liczy się sam udział to Ci, którzy przegrywają. Żaden, podkreślam, żaden szanujący się zawodnik nigdy nie przystąpi do pojedynku z myślą o przegranej, a taki obraz ja widziałem dzisiaj w meczu z Bayernem. Popadamy w bylejakość. Nie da się budować zespołu na miarę sukcesów w dzisiejszym futbolu . ponieważ dla piłkarza nie ma znaczenia tak naprawdę, gdzie gra. Myślicie, że taki Szachtar jes, gdzie jest bo to klub z JAKOŚCIĄ? Nie, tam są olbrzymie pieniądze i ambicja właściciela, który nie boi się zainwestować dużych pieniędzy po to, żeby być najlepszym. I finansowe Fair Play nic tutaj nie zmieniu. Możni znajdą sposoby, żeby to obejść. Nie czarujmy się. Stajemy się, jeśli już nie staliśmy, drugim Evertonem - klub, który co roku kręci się blisko LM. I jeśli awansujemy jakimś cudem do LM w przyszłym sezonie to nie będzie to nasze zwycięstwo a frajerstwo Tottenhamu czy wspomnianego Evertonu.

NorbiW komentarzy: 135319.02.2013, 22:38

matt21 go home you are drunk!!!!

Yakub97 komentarzy: 574619.02.2013, 19:50

Bardzo ciekawy artukuł.
A co do nowych umów sponosrkich to myslę że dzięki nim będziemy mogli pozwolić sobie na zakupy w lecie i powrót do czołowki Europy

matt21 komentarzy: 541419.02.2013, 19:05

Ja się cieszę z tego co jest w Arsenalu.
IMO City Chelsea i inne PSG niszczą futbol.

Możemy nie wygrywać trofeów, ale nie zniżajmy się do ich poziomu (nie chodzi mi o poziom sportowy)

zonadlapersiego komentarzy: 48419.02.2013, 18:51

sama ekonomia jest nauka scisla , bez podparcia jej innymi czynnikami jak psychologia nie daje niestety spodziewanych rezultatow.

np. nie umieszczanie przez barcelone reklam sponsorow na koszulkach daje im pardoksalnie wieksze wplywy z innych zrodel niz jakby takowe tam sie znalazly

@jose dobrze piszesz o krystynie . transfer z punktu widzenia pilkarskiego jak i marketingowego jest strzalem w 10 .

archterror komentarzy: 428719.02.2013, 18:40

Świetny artykuł!

W niektórych kwestiach rozumiem Wengera. Może ekonomistą nie jestem, ale nie chciałbym opierać naszej polityki na petrodolarach. To nie jest nasza wina, że szejki tak łatwo włażą w dupy zarządów Premier League. To że anglia nie jest wolna od przekrętów to jedno, ale powinna być nie skażona nie zapracowanymi pieniędzmi (nie licząc sponsorów). To, że Wenger zaciska pasa, nie oznacza, że mu nie zależy na jak najlepszych wynikach. Nigdy nie zrozumiem sprzedaży kluczowych zawodników, ale gryzłoby mnie sumienie gdybyśmy nachapali się kasiory od jakiegoś szejka i na tym zbudowali potęgę piłkarską.

ArsenalFan92 komentarzy: 183519.02.2013, 18:39

Świetny tekst. Fajnie się go czyta!

Marcinb88 komentarzy: 68719.02.2013, 17:21

@Jose
Zapomniałeś tylko dodac ze ta firma budowlana Pereza jest na skraju bankructwa po tym jak przegrała kilka spraw sadowych (nie wiem doklładnie ale chodziło cos o zniekształcacie srodowiska naturalnego), jest w duzej mierez odpowiedzialna za bańke w nieruchomościach w hiszpani (przez co miedzyinnymi bezrobocie w hiszapani przekracza 20%) oraz wtopiła mase kasy w instrumentach pochodnych... Więc wcale tak dobrez nie jest zarzadzana....
A jeśli chodzi o tranfrer Kryśki (zarówno w wymiarez piłkarskim, jak finansowym) to pełna zgoda.

Jose_Mourinho komentarzy: 4719.02.2013, 16:37

nowy000

Real Madryt jest zarządzany w ZUPEŁNIE inny sposób niż Arsenal Londyn. Prezes Realu, Florentino Perez, wyznaje filozofię zgoła odmienną od Wengerowskiej. Przytoczę tylko ulubione powiedzonko Prezesa:

"Te najdroższe transfery, w dłuższej perspektywie okazują się najtańsze."

Tyle razy krytykowano 96mln Euro wydanych na Cristiano Ronaldo, a mało który dziennikarz wie, że transfer Portugalczyka spłacił się w 11 miesięcy. Sprzedaż koszulek, prawa do 50% wizerunku CR7, wzrost prestiżu klubu - to wszystko sprawia, że transfer nie był jedynie WYDATKIEM. Transfer topowego gracza, to także INWESTYCJA, która z czasem się zwraca i zarabia na siebie. Florentino, po sprowadzeniu Xabiego Alonso, Cristiano, Kaki i Benzemy, z miejsca zażądał od sponsorów renegocjacji umów sponsorskich, ponieważ znacznie wzrosła rozpoznawalność marki Realu Madryt. Cała Azja ponownie oszalała na punkcie Los Blancos. Adidas, który jest jednym z głównych sponsorów Realu, w dwa miesiące po okienku transferowym zgodził się na renegocjację umowy i płacił już nie 10, a 20 mln Euro za sezon! To wzrost przychodu od sponsora o 100%! Transfer Ronaldo już dawno na siebie zarobił, a trzeba jeszcze pamiętać o tym, że on ciągle gra. I to gra całkiem nieźle. Ponadto, Real na pewno nieźle zarobi kiedyś na odejściu Cristiano do MLS czy PSG, czy gdzieś tam. Jednym słowem, drogi transfer to inwestycja. Klub piłkarski to obecnie również przedsiębiorstwo i trzeba umieć nim zarządzać.

Dodam jeszcze, że Florentino jest właścicielem największej firmy budowlanej w Hiszpanii. Okazuje się, że nie zawsze trzeba być ekonomistą, aby umiejętnie rozporządzać majątkiem. Ja, z wizją Wengera (chociaż go lubię i niezmiernie szanuję), zupełnie się nie zgadzam. Niestety wydaje mi się, że on walczy z wiatrakami - ogromne pieniądze są częścią futbolu i trzeba się z tym pogodzić.

Tak apropos, świetny felieton. Oby więcej takich.

mihaal komentarzy: 24319.02.2013, 16:28

Ostatni Arsenal grający o mistrzostwo to ten z sezonu 2010/2011. I to był ostatni Arsenal grający piękną piłkę. Nawet bez Fabregasa, który albo się leczył albo fochy stroił przez pół sezonu, to całkiem nieźle wyglądało. Wystarczyło przy sprzedaży Cesca zatrzymać Nasriego a rok później Robina i Arsenal utrzymałby tamtą jakość.
Sprzedano wszystkich, a moment kluczowy to było właśnie lato 2011. W jednym okienku Cesc i Samir odeszli a Arsenal stał się klubem walczącym tylko o czwórkę.
I tak pozostaje do dziś. Tylko teraz sześciocyfrowe tygodniówki zamiast Persiego i Nasriego koszą Podolski i Walcott.
Nie zgadzam się z tym, że w Arsenalu wydają sporo mniej na tygodniówki niż w MU.
Arsenal jest czwartym klubem w lidze bezpośrednio za United pod tym względem, przy czym nigdzie tak sowicie się nie opłaca przeciętniaków albo co najwyżej solidnych zawodników, ale z pewnością nie materiał na gwiazdy.
Ten socjalizm wypłatowy to jest najgorsze zło w Arsenalu.

ozzy95 komentarzy: 1933 newsów: 119.02.2013, 15:52

Simon Kuper przygotował się całkiem nieźle. Rzadko kiedy można spotkać dziennikarza, który odróżnia przychód od dochodu. Pewnie to też kwestia osób z którymi rozmawiał w trakcie pisania artyułu. Co nie zmienia faktu, że kilka zawartych w nim myśli to półprawda albo objaw naiwności.

"Żaden wierzyciel czy bank nie chce unicestwiać ukochanej przez wszystkich „starożytnej instytucji” jaką jest w Anglii klub piłkarski."

Nic innego jak kwestia zarobku. Firmy windykacyjne i banki kwestie wejścia na drogę sądową traktują jako ostateczność. Tego typu instytucje funkcjonuja po to by ZARABIAĆ. Co im z bankruta? Nie powoływałbym się tutaj na jakieś sentymenty.

"Swiss Ramble, brytyjski specjalista do spraw finansowych mieszkający w Szwajcarii, który prowadzi uznany blog na temat finansów w futbolowym świecie, obliczył, że od 2007 roku ogólny zysk klubu wyniósł 195 mln funtów, z czego 178 mln pochodziło ze sprzedaży piłkarzy (sic!)"

To tak naprawdę manipulacja. Zysk to pieniądze akcjonariuszy. Zysk na sprzedaży piłkarzy to coś innego, jedna z wielu pozycji w sprawozdaniu finansowym. Można ewentualnie pokusić się o jakieś wskaźniki typu rentowność sprzedaży itd. Finanse to nie jest sztywna płaszczyzna na której można dodać sobie kilka liczb i wyjdzie nam cos...Równie dobrze mógłym napisać: Osiągneli zysk 178 milionów z czego powiedzmy 100 milionów to pieniądze ze sprzedaży nieruchomości. Tutaj jednak zapędził się Pan autor i podświadomie traktuje zysk i przychód jednakowo.

FFP to ściema, typowe keynesowskie bajdurzenie że coś co jest sterowane będzie efektywne. Efektywne czyli logiczne i racjonalne powinny być plajty tych, którzy gospodarują nieracjonalnie. Kluby tak jak wspomniał autor nie upadają pomimo niesprzyjającej koniunktury. Po pierwsze dlatego, że wspomniani wierzyciele wiedzą że i tak mogą coś ugrać do końca. Po drugie zawsze znajdzie się ktoś kto wpakuje kasę choćby po to by mieć się czym pochwalić na bankietach i w klubie golfowym. Dodatkowo dobra prasa i etykietka "dobrego wuja" zaprocentuje w innych przedsięwzięciach ( tych już bardziej racjonalnych, czyt. w inwestycjach). FPP wcale nie jest przyczyną takiego gospodarowania naszym klubem i tu autor ma słuszność. Może nie jesteśmy jakimś rycerzem w lśniącej zbroi, bo przecież po coś ten klub zarabia i przede wszystim dla kogoś.

Tutaj widać czemu Wenger jedzie dalej na tym wózku. To pasuje wsystkim w klubie. Dodatkowo ta polityka odzwierciedla cechy charakteru, mentalność ludzi urodzonych w trudnych czasach powojennych. Hill Wood i Wenger to bardzo poważnie podchodzący do swoich obowiązków ludzie i o dziwo myślą o przyszłości. Choć oczywiście co po niektórym ciężko w to uwierzyć. Kibiców nie obchodzi wynik finansowy to racja. Tylko dlaczego zarząd miałby tę kwestię stawiać przed płynnością finansową i przyszłością naszego klubu? Czyli że co zadłużmy się kupmy graczy za 200 milionów i co wtedy? Od razu się zwróci? A co jeśli to nie wypali? Nie wszystko jest tak oczywiste, a w piłce nożnej ciężko czasem o konkretne wartości. Manchester czy Real notują świetne wyniki finansowe po wielu latach inwestycji na wschodzie. Na taką pozycję pracuje się latami. My nie jesteśmy pewnie nawet w połowie drogi.

nowy000 komentarzy: 22819.02.2013, 14:47

Cała prawda napisana jest w tym artykule. Można postawić na szkolenie młodzieży i to na pewno zaprocentuje ale nie można opierać na takich graczach drużyny. W dzisiejszych czasach to pieniądz rządzi światem i nie ma co udowadniać że jest inaczej. Bez transferów prawdziwych tzw. BOMB transferowych nie można wygrać wiele. Chyba że trafi się generacji piłkarzy tak jaj w Barcelonie ale zdarza to się naprawdę rzadko.
Mnie dziwi fakt że np taki Real w rok wydał 250 mln na transfery (Ronaldo, Kaka itd.) Najpierw się z nich śmiałem że skończą z długami w drugiej lidze. Teraz widzę jak bardzo się pomyliłem. Nie dziwie się że Real zrobił takie zakupy po latach upokorzeń Barcelony i braku trofeów. Może świata nie zwojowali ale jednak są wstanie nawiązać równorzędną walkę z Barca. Ale nie chodzi o to. Chodzi o to że wydali tyle kasy a przecież ich właścicielem są kibice, nie szejk. Ostatnio czytałem że chcą wyremontować stadion, za około 200-300 mln euro. Ja się pytam kto zarządza tym klubem i czy nie przyjść do Arsenalu pokazać jak to się robi. Real od bodajże 8 lat jest najbogatszym klubem na świecie. Może warto wzorować się na nich? Nie mówię tu o wydawaniu 300 mln na nowych zawodników. Ale oni w każde lato ściągają jedną gwiazdę. Nie tylko po to by wzmocnić klub ale też po to by rozreklamować klub. Może warto kupić 2-3 zawodników dobrych za normalne pieniądze i wydać na jedną gwiazdę 40-50 mln?

kapselek komentarzy: 1819.02.2013, 14:38

Artykuł świetny.
Po części mogę zrozumieć Wengerowskie oszczędzanie ale skoro jest taki skąpy dla innych dlaczego sam bierze z kasy klubu grube miliony?

Ile on obecnie zarabia? 7-8 mln ?

mrsomebody komentarzy: 602119.02.2013, 14:08

Bardzo ciekawy. Polecam przeczytanie.

Deyna010 komentarzy: 1519.02.2013, 14:05

Ostatnio bardzo narzekałem na drużynę,a jeszcze bardziej na Wengera,po przeczytaniu tego tekstu trochę mi wstyd bo dotarło do mnie że w sumie polityka klubu skupia się na podtrzymaniu ducha sportu i zrowym rozsądku.
COME ON ARSENAL !!

Mariusz28 komentarzy: 495119.02.2013, 13:31

Super tekst!!!

jimmykanonier1886 komentarzy: 1078419.02.2013, 12:47

Ciekawych kilka faktów, których mało kto zna. Bardzo dobry tekst

pauleta19 komentarzy: 41430 newsów: 119.02.2013, 12:46

Nie chce mi się tego czytać, ale jak to "ostatnie 8 lat było mniej chwalebne"? jak w 2006 byliśmy w finale. LM - nasz największy sukces w Europie, ja prdl. Dopiero ostatnie 2-3 lata to kiszka.

DawidAFC komentarzy: 18095 newsów: 125119.02.2013, 12:31

Fajny tekst. Przyjemnie się go czyta ;p

rkisiel88 komentarzy: 7519.02.2013, 11:51

najlepszy artykuł jaki czytałem... Bardzo przyjemnie się go czyta i smutno, że juz się skończył :D i oczywiście w 100% prawdziwy i nazywający rzeczy po imieniu bez owijania w bawełne

mihaal komentarzy: 24319.02.2013, 11:13

Cztery gole, z tego trzy z Liverpoolem.
Przyczepiłem się tych meczów z mocnymi rywalami trochę przy okazji dzisiejszego pojedynku z Bayernem po którym mniej więcej wiadomo czego się można spodziewać. A wbrew pozorom dzisiaj nie zdziwi mnie wynik w okolicach 2-1 dla Arsenalu.
A dopiero po rewanżu będzie czas na wywiady w stylu: musimy się jak najszybciej podnieść.

mihaal komentarzy: 24319.02.2013, 11:02

Ale przecież Arsenal wydaje na transfery.
Ile klubów na świecie stać na wydanie za bocznego obrońcę 10 mln euro? I to nie jakiegoś wybitnego, tylko solidnego, który ledwo się przebija do reprezentacji.
Który klub wydaje grube miliony na piłkarzy pokroju Santosa, Mertesackera, Gervinho?
Kto byłby w stanie zapłacić Evertonowi tyle ile dał Arsenal za Artetę? Solidnego gracza środka pola ale nic ponad to. Do tego często kontuzjowanego i obecnie już po trzydziestce.
Obecny sezon już ma gorszy niż poprzedni a będzie gorzej.
Wydają chłopaki, wydają.
Pytanie tylko: jak wydają i dlaczego tak idiotycznie?
Teraz Arsenal już nie sprowadza młodych zdolnych, a jeden Ox wiosny nie czyni.
Od Arshavina zaczęło się kupowanie zawodników starszych, których już nawet nie da rady sprzedać za tyle, ile się w nich włożyło.
A ci, którzy mieli wartość sprzedażową już dawno zostali sprzedani. Ale to wszystko byli zawodnicy, którzy w tym klubie grali długo przed 2009r.
Teraz Arsenal jest w najgorszej sytuacji od lat.
Jedyni zawodnicy, na których będzie można zarobić to Walcott i Wilshere.
Oczywiście pierwszy pójdzie Theo, który podpisał sprytny kontrakt i właściwie już w 2014 zacznie się saga z jego sprzedażą.
Inni zawodnicy są za starzy, żeby normalne kluby się po nich zgłaszały i najzwyczajniej w świecie za słabi jak na swoje wynagrodzenie.
Więc Arsenalowi pozostaje wypożyczać zawodników, za których wcześniej słono zapłacono.
Przeciętny klub, przeciętni zawodnicy, duże wydatki na transfery, wysokie zarobki.
A latem gwiazdy w osobach Parka, Chamakha, Santosa, Bendtnera wrócą z wypożyczeń i zablokują możliwość nowych transferów.
Nie ma więc podstaw pod sportowy sukces.
Nie ma w tej drużynie odpowiedniej jakości i talentu. Albo może to jest ale ja nie potrafię dostrzec, a bardziej brak jaj i charakteru.
Bezbarwny, bezjajeczny styl.
Zespół wcale nie jest młody i to się długo nie zmieni. Niby odejdą Skillaci i Arshavin , ale wszyscy inni się starzeją a Sagna, Cazorla, Arteta to już są gracze koło trzydziestki.
Polityka transferowa Arsenalu sprawiła, że poszło w piłkarski świat, iż Arsenal przepłaca kupując i sprzedaje w mega promocji.
Sportowo więc pozostanie jak jest a finansowo...również pozostanie jak jest bo
deficyt promocyjnego towaru zostanie zrekompensowany nowymi kontraktami sponsorskimi.
Aczkolwiek może być małe odstępstwo od normy tzn sportowo może być gorzej. Nie da się co sezon ślizgać, w końcu przyjdzie brak awansu do LM. A to może pociągnąć za sobą dalsze zmiany aż do popadnięcia w przeciętność na lata jak w Liverpoolu. Swoją drogą tam dopiero teraz zaczyna się dziać coś dobrego. Niby są niżej w tabeli niż Arsenal ale w tym sezonie zagrali więcej kapitalnych meczów niż AFC. Ostatnie kilka meczów u siebie to robienie miazgi z kolejnych rywali, jeden mecz z WBA był wyjątkiem. I potrafią ubić dobry wynik z mocnym przeciwnikiem. A Arsenalowi to się w tym sezonie udało jeden raz z Tottenhamem i to przy wydatnej pomocy Adebayora. Nie patrząc w statystyki zapytam ile goli w meczach z MC, MU, Chelsea, Liverpoolem strzeliły letnie wzmocnienia Arsenalu. Jeden? Dwa? Sprawdzę z ciekawości.

Simpllemann komentarzy: 52841 newsów: 52419.02.2013, 10:55

Chociaż w czymś jesteśmy mistrzami.

IanWright komentarzy: 70119.02.2013, 10:25

Mały głodzie, masz rację. Starałem się pisać na skróty.
Chodzi mi o to, że w sytuacjach minorowych nastrojów, gdy nie mamy formy i dostajemy po tyłkach powraca zawsze temat że finansowo jesteśmy stabilni. Mamy pieniądze itd.
A mnie to nie tylko nie pociesza ale i wkurza.

malyglod komentarzy: 648719.02.2013, 09:42

IanWright.

Jak słusznie zauważasz, jeden i drugi świat nie mogą bez siebie istnieć. Zatem oglądając wyczyny sportowe nie zwracamy uwagi na aspekt finansowy. Musimy go jednak uwzględniać. Nie możesz kłócić się z rzeczywistością, możesz ją zaakceptować i próbować zmienić. Kibic Wigan nie będzie liczył na mistrzostwo ale na utrzymanie, kibic Evertonu nie będzie liczył na wygranie LM, ale na grę w pucharach. Trzeba zdać sobie sprawę, w jakim punkcie jesteśmy i dążyć do poprawy. A nie upierać się, dlaczego nie jesteśmy najlepsi.

Podstawy pod sportowy sukces mamy. Jest doświadczony trener znający drużynę, jest młody zespół, są doświadczeni zawodnicy, jest zaplecze i stabilność finansowa. Po przedłużano kontrakty Jackowi, Walcottowi. Potrzeba czasu by na tym budować.
I naprawdę obojętne w dłuższej perspektywie jest, czy my zagramy teraz w LM czy nie. Z tym że gar w niej w przyszłym sezonie może tylko pomóc. Bez niej mogą być niewielkie problemy, a tych nie potrzebujemy, bo już mamy ich sporo.

IanWright komentarzy: 70119.02.2013, 09:14

Czytam, czytam i się zastanawiam... Bo do tematu można by podejść w taki oto sposób. Są dwa światy: piłka nożna, drużyna, sport i rywalizacja, radość, oraz drugi świat: finanse, ekonomia, płace, pieniądze.
Jak wiadomo, jeden świat nie istnieje bez drugiego. I oba te światy łączy osoba Wengera ekonomisty a zarazem legendy klubu.

Teraz moje pytanie: jaki procent kibiców zasiadając do oglądania meczu interesuje świat finansów? Który z tych 2 światów jest dla nas źródłem radości, spełnienia i szczęścia? W pierwszym świecie od 8 lat jest słabo. W drugim jak najbardziej OK, można by rzec wzorowo. Ale co nas obchodzi ten 2 świat? Czy gdyby Arsenal w tym sezonie sięgną po mistrzostwo, ktoś powiedziałby jakim to jest świetnym ekonomistą, statystykiem czy matematykiem???

Dlatego też uważam że kibice powinni rozliczać trenera na podstawie osiągnięć z działki nr 1. Świat nr 2 pozostawmy zarządowi.

A to że mamy taką sytuację finansową a nie inną wcale nie jest dla mnie pocieszeniem. Nie kibicuję firmie, kibicuję drużynie. Kocham sport a nie ekonomię.

malyglod komentarzy: 648719.02.2013, 08:35

Nie mogę zgodzić się, że błędem Arsenalu jest nie życie na kredyt. Autor sugeruje, że skoro inni mają większe wydatki niż dochody to to jest dobry sposób. Bo przecież innym się udaje, a w razie kłopotów finansowych - no cóż jakoś to będzie, przecież nie zbankrutujemy. Brawo.

Nie mogę się zgodzić z jeszcze jednym. Za błąd uznaje się artykule próbę stworzenia drużyny z "wychowanków" - przecież nam się to udało! Jeden z największych ( dla niektórych największy ) sukces Arsenalu w europejskiej piłce to finał LM. Fakt pucharów za to nie dają, ale to wymierny sukces, skoro nawet The Invincibles się to nie udało.

Ja nie czekam na finansowe fair play czy inne cuda. Czekam na 2-3 lata, kiedy nie będziemy musieli sprzedawać najlepszych graczy. Niech przez te 3 sezony Wenger będzie miał taki komfort pracy, że zostają wszyscy najlepsi, a on może wydać po 25 mln na 2 graczy co sezon i dać każdemu 150-170 tyś p/w. Tylko tyle i aż tyle. Niech ma po prostu choć w 50% zbliżone warunki do pracy w jakich działają trenerzy Chelsea, MC czy MU.

gargas komentarzy: 119.02.2013, 08:32

Ars3n - dzięki za uwagi;) doceniam:)

ArseneAl komentarzy: 2341719.02.2013, 07:48

Bardzo dobry artykuł.
Tak jak nie należy przesadzać z wydawaniem pieniędzy tak samo nie należy przesadzać z ich oszczędzaniem, a Wenger jako ekonomista pomału się w tym zatracił.

Qarol komentarzy: 1450219.02.2013, 01:37

Ciekawy tekst, przyjemnie się czyta.

Co do treści - nic nowego. Ja wierzę w to, że to właśnie Emirates Stadium jest powodem, dla którego to wygląda jak wygląda - sprzedawanie najlepszych graczy, wydawanie niedużej kasy na zawodników w ramach oszczędności, aby szybciej spłacić długi.

Wszystko wyjaśni się w niedalekiej przyszłości. Po spłacie stadionu ten niepodważalny argument, "dzięki" któremu oszczędzamy przestanie funkcjonować.

Ja nie winię Wengera za nic - filozofia, którą sobie założył miała sens. Ma to sens nadal, jednak trzeba iść z postępem i wydawać trochę więcej niż do tej pory. Nikt nie mówi o sumach a'la Chelsea czy City, bo to jest chory poziom.

Zwolnienie Wengera na tym etapie nic nie pomoże. On jest już wdrożony w sprawy finansowe klubu, ma swoją filozofię, zna wszystko od wewnątrz. Przyjdzie nowy i co ? Przecież stadion sam się nie spłaci. Nowy trener nadal będzie oszczędzał, a my nigdy nie dowiemy się, co by było gdyby Arsene został z nami do końca spłaty stadionu. A żal pozostanie, bo to wielki trener.

Reasumując - zaczekajmy do spłaty stadionu. Arsene zrobił dla nas dużo więcej niż tylko te trzy mistrzostwa i cztery puchary Anglii. To dzięki niemu większość użytkowników tej strony pokochała klub. Jemu zawdzięczamy bardzo dużo, dlatego poczekajmy.

sz_darek komentarzy: 68419.02.2013, 01:33

@marcinb88 to nie pij wiecej bo cie fest pokorbiło

executer1 komentarzy: 260319.02.2013, 01:03

Prędzej koniec świata nadejdzie niż po jakiekolwiek trofeum sięgniemy.Nie można odnieśc sukcesu nie robiąc nic w tym celu,a sytuacja w Arsenalu własnie tak wygłada.Lata bez trofeów mijają a w Arsenalu przejmują się tym tylko kibice i poszczególni zawodnicy

Marcinb88 komentarzy: 68719.02.2013, 00:11

Po przeczytaniu tego tekstu jestem DUMNY ze jestem kibicem Arsenalu, a naszym trenerem jest Wenger. Zaraz posypia sie hejty ale podoba mi się jego filozofia... moze dlatego ze też posiadam mgr z ekonomi i finansów... To jest długofalowa polityka która na pewno zrobi z nas potęge, nie tylko w Angli. czekaliśmy 8 lat na jakieś trofeum? poczekajmy jeszcze 2-3 i wtedy posypia sie lawinowo, zaufajcie mi. I zapamietajcie to, My dzisiejsi kibice Arsenalu jesteśmy WYJĄTKOWI bo nie ma między nas "sezonowców" zobaczycie co sie bedzie działo za 2-3 lata kiedy zaczniemy odnosic suukcesy... pojawia sie jak grzyby po deszczu twierdzac ze "od dawna" kibicowali Arsenalowi (Szczególnie w Polsce, bo jest to udokumentowane ze w naszym kraju w ktorym zaden zespoł ligowy nie osiągnął nic w europie kibice zaczynaja się identyfikować z potentatami, tak było z man utd kiedys i aktualnie z barca, ale jest to temat na inna okazje). Wracając do Wengera, wczoraj pojaila sie jakas informacja ze moze zostac zwolniony... nie ma takiej podstawy. Wenger miał utrzymac klub w czołówce w trudnyc czasach spałacania stadionu i mu sie to udało (zawsze gralismy w LM i jestem pewny ze w przyszłym sezonie tez zagramy) dobre czasy dopiero nadejda, zaufajcie mi. Przepraszam za błędy ale jestem po 3 piwkach ( co nie zmienia faktu ze mysle trzeźwo).

vP7 komentarzy: 232019.02.2013, 00:09

Jest tu zawarte potwierdzenie jakim ważnym ogniwem był Dein, i że Wenger naprawde moze wydawać więcej tylko ta jego ekonomia...

Control komentarzy: 146519.02.2013, 00:08

Fajnie się czyta + ciekawe info.

polandblood komentarzy: 12006 newsów: 119.02.2013, 00:02

To lato będzie kluczowe. Albo w tym lecie będa realne wzmocnienia albo dopiero za parę lat spłacimy całkiem Emirates.

bua komentarzy: 14019.02.2013, 00:01

Bardzo ciekawy artykul.
Arsenal co roku prezentuje swoje sprawozdanie finansowe. Mozecie sprawdzic sami.
Zawsze dokladnie opisuje swoj bilans finansowy.
Jest tam rubryka pod tytulem Debt Netto czyli dlug netto
W roku 2012 ta kwota to w zaokragleniu -98mln. MINUS
Co z tego ze w banku oraz na krotkoterminowych lokatach mamy 153mln jak nasze zobowiazania dlutoreminowe to dalej okolo250 mln.
Pamietajmy tez ze Wenger sam klubem nie zarzadza. Moze i ma magistra z ekonomi ale tam w dziale ksiegowych pracuje pewnie okolo 50 osob jak nie wiecej . Tam sa lepsi ksiegowi i finasjerzy od niego.

ziom komentarzy: 190018.02.2013, 23:56

Dobry artykuł.Myślę,że gorszego sezonu niż ten Arsenal już nie będzie mieć.Ostatnie transfery pokazały,że przy umiejętnościach Wengera i dostępnych środków,można sprowadzić bardzo dobrych zawodników(Podolski,Cazorla,Nacho).W letnim okienku Arsenal sprowadzi tylko klasowych piłkarzy,ponieważ będzie miał spore na to środki.Po drugie naszym najsłabszym zawodnikom kończą się kontrakty.Za 15-20 mln euro,można kupić bardzo dobrego piłkarza.Wystarczyłoby takich nam czterech na kilka pozycji,a przyszły sezon byłby zdecydowanie lepszy od tego.

aaron komentarzy: 336518.02.2013, 23:51

W tym świecie Wenger był niejako „skazany” na sukces. Tak się złożyło, że najlepsi młodzi gracze pochodzili wtedy z Franci
jest błąd "Franci" zamiast Francji.

krakuus komentarzy: 182918.02.2013, 23:45

Całkiem ciekawy artykuł jednak czy mówiący prawdę czy tylko tworzony by udowodnić tezę wcześniej postawioną ? Wenger mimo wszystko jest tylko trenerem, nie ma on z pewnością takiego wpływu na finanse klubowe jak próbuje mu się przypisać. Od tego w tym momencie jest pan Gazidis i Kroenke. Podsunięcie myśli, że jakoby to Wenger miał największy wpływ na budowę nowego stadionu też jest dość ryzykowna, pamiętajmy, że zarząd klubu w tamtym momencie składał się z większej ilości członków niż teraz i nie była to decyzja jednej osoby, a tym bardziej nie Wengera.

I na koniec jak można nazwać fundamentalnym błędem stworzenie takich zawodników jak Wilshere, Fabregas czy van Persie ?

poprzednia12następna
Następny mecz
Ostatni mecz
Tottenham - Arsenal 28.04.2024 - godzina 15:00
? : ?
Wolves - Arsenal 20.04.2024 - godzina 20:30
0 : 2
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Arsenal34245577
2. Liverpool34228474
3. Manchester City32227373
4. Aston Villa34206866
5. Tottenham32186860
6. Manchester United331651253
7. Newcastle331551350
8. West Ham341391248
9. Chelsea321381147
10. Bournemouth341291345
11. Brighton3211111044
12. Wolves341271543
13. Fulham341261642
14. Crystal Palace341091539
15. Brentford34981735
16. Everton341181533
17. Nottingham Forest34791826
18. Luton34672125
19. Burnley34582123
20. Sheffield Utd34372416
ZawodnikBramkiAsysty
C. Palmer209
E. Haaland205
O. Watkins1912
D. Solanke183
Mohamed Salah179
A. Isak171
Son Heung-Min159
J. Bowen155
P. Foden147
B. Saka147
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
redbox.pl
Publicystyka
Wywiady
Piłka nożna
Probukmacher.pl
UdanaRandka.com