EURO 2016: Francja, Niemcy i Belgia grają dalej

27.06.2016, 21:38, Sebastian Czarnecki 5 komentarzy

Wczorajsze spotkania nie przyniosły nam większych zaskoczeń, a faworyci awansowali do kolejnej rundy (choć nie wszyscy bez kłopotów). Francja, Niemcy i Belgia uzupełniają stawkę ćwierćfinalistów.

Francja 2-1 Irlandia (58', 61' Griezmann - 2' Brady (k))

Jedyne spotkanie, w którym mogło dojść do sensacji, a wszystko to za sprawą szybkiej bramki Robbiego Brady'ego, który już w 2. minucie pokonał Llorisa z rzutu karnego. Wśród kibiców momentelnie zapanowało poruszenie, ale też ekscytacja - przeciętnie grająca do tej pory Francja mogła zostać wyeliminowana z własnego turnieju tuż po fazie grupowej.

Nic takiego nie miało jednak miejsca, a Francuzi kolejny raz pokazali prawdziwy charakter odwracając losy meczu. Pokaz umiejętności dał Antoine Griezmann, który z zabójczą precyzją wykorzystał dwa ataki swojej reprezentacji i wyprowadził Trójkolorowych na prowadzenie. Napastnik Atletico chwilę później wyszedł z kolejnym atakiem, który gwałtownie zatrzymał Shane Duffy. Irlandczyk otrzymał czerwoną kartkę i definitywnie pogrzebał szanse swojej reprezentacji na awans.

Niemcy 3-0 Słowacja (8' Boateng, 43' Gomez, 63' Draxler)

W tym spotkaniu z kolei nie miało prawa dojść do żadnej sensacji. Reprezentacja Niemiec od samego początku pokazała, że przyjechała tutaj wyłącznie po bezbolesne zwycięstwo i zaczęła ten plan wcielać w życie. Już w 8. minucie kapitalnym uderzeniem popisał się Jerome Boateng, który pokonał Kozacika. 5 minut później mogło być już 2-0. Szymon Marciniak podyktował rzut karny po faulu Skrtela na Gomezie, jednak strzał Özila z jedenastego metra zatrzymał słowacki bramkarz. Słowacy mogli nawet doprowadzić do wyrównania, a na listę strzelców o mały włos nie wpisał się Juraj Kucka. Jego problemem była tylko obecność Manuela Neuera w niemieckiej bramce. Mistrzowie świata szybko skarcili Słowaków za niewykorzystaną okazję i tuż przed przerwą Mario Gomez podwyższył wynik meczu.

Świetne spotkanie na lewym skrzydle rozgrywał Julian Draxler, który po świetnym rajdzie zaliczył asystę przy bramce Gomeza, a w drugiej połowie sam wpisał się na listę strzelców, kiedy strzałem z woleja pokonał Kozacika. Niemcy mogli wygrać ten mecz dużo wyżej, ale skończyło się 3-0, co i tak jest jednym z najwyższych zwycięstw tego turnieju.

Węgry 0-4 Belgia (10' Alderweireld, 78' Batshuayi, 80' Hazard, 90+1' Carrasco)

Największy pogrom nastąpił jednak w ostatnim niedzielnym meczu, gdzie Belgowie przejechali przez Węgrów jak walec. Madziarzy od samego początku prezentowali się koszmarnie w defensywie, za to Czerwone Diabły w ogóle nie miały ochotę, by je wykorzystać. Po szybkiej bramce Alderweirelda zamiast postawić kropkę nad i w pierwszej części meczu, po przerwie coraz bardziej zaczęli oddawać inicjatywę rozpędzonym Węgrom, którzy nie mieli niczego do stracenia. W drugiej połowie swoje sytuacje marnowali Pinter i Juhasz, a Belgowie w końcu wyczuli zagrożenie.

Belgowie wygrali ten mecz w ostatnich piętnastu minutach spotkania, a wszystko zaczęło się od wejścia na boisko Michy'ego Batshuayia, który w swoim pierwszym kontakcie z piłką pokonał Kiraly'ego. Chwilę później na 3-0 po indywidualnej akcji trafił Hazard, a w doliczonym czasie gry wynik przypieczętował Carrasco. Tym samym Czerwone Diabły awansowały do ćwierćfinału, gdzie zmierzą się z Walijczykami.