Futbolowe analogie
17.05.2011, 14:07, Przemysław Szews 546 komentarzy
Zbliża się, albo już nastąpił, koniec sezonu w największych europejskich ligach. Sezon, który jak co roku jednych czyni zwycięzcami, okrywa glorią dumy i chwały, a drugich wpędza w tok rozmyślań nad tym, co poszło nie tak. Oczywiście tych, którzy o ewentualne mistrzostwo aspirowali, bo są takie drużyny, które cieszą się z tego, że uchroniły się przed degradacją, albo że w ogóle przetrwały sezon w środku tabeli. Są też takie, których w ogóle żadne trofea nie interesują. Grają sobie takie drużyny w swoich ligach, cieszą się z mniej lub bardziej składnej gry, a w ramach wynagrodzenia zyskują szacunek na mieście, czy też paliwo do swoich używanych „trójek beemwu” (często „w gazie”). Te ostatnie zaliczyć można jednak do okręgówek, a w najlepszym razie do trzeciej kategorii ligowej. Tam miarą udanego sezonu niekoniecznie muszą być jakiekolwiek trofea. W drużynach klasyfikujących się w ramach tzw. europejskiej czołówki trofea to sprawa ważna, czasem wręcz honoru. Bardziej przyziemnie patrzący na świat dodaliby, że i pieniędzy, dużych pieniędzy – nie tylko za wygrane, ale także tych od sponsorów, reklam, kibiców. Skoro przy kibicach jesteśmy…
…to dla kibiców Arsenalu sezon ten kończy się jak zwykle. Może nawet gorzej niż zwykle, bo w tym roku były duże szanse na zgarnięcie całej puli. Narodziły się przy tym grupy śmiałków, twierdzących z całym przekonaniem, że przewidywali to już wtedy (a nawet zwłaszcza wtedy), kiedy poziom optymizmu i nadziei osiągał szczyty, finał taki wieszczyli polegając na swojej, wybitnej zapewne, trenerskiej i futbolowej intuicji. Inni z kolei w dalszym ciągu uparcie twierdzą, że z sezonu są zadowoleni, bo Kanonierzy grali ładnie, składnie i na temat – po prostu pech zadecydował… ale za rok, za rok to już będzie lepiej. Nie pora na roztrząsanie tego tematu, od tego będą wszelkie kończące sezon podsumowania, zestawienia, statystki etc i mój zupełnie oddzielny tekst. Wracając do tego, że ten sezon nie dla wszystkich kończy się udanie…
W kryzysowych sytuacjach, w sezonach kończących się piłkarską posuchą, kiedy nastroje i na trybunach i na trenerskiej ławce, a także w szatni są mierne… recepty na środek sytuację polepszający nie ma. Są kluby, które działają wtedy desperacko, ratunku szukają wszędzie, biorąc na rynku transferowym co się da, albo co się trafi – takie, które potrzebują reakcji natychmiastowej, szperają na ślepo, po omacku. Są też takie, które szukają rozważnie, ostrożnie, długo negocjując nad oglądanym towarem, przeliczając uważnie każdy banknot. Inne cierpliwie czekają na okazję, wypatrują młodych i zdolnych albo podkradają tych, których zauważyła i wygadała się przy tym konkurencja. Są też takie, które ze stoickim spokojem, którego nie powstydziłby się sam Chryzyp czekają… Czekają… Czekają, bo może coś im się trafi samo (najlepiej, żeby przyszło z piłkarską kartą w zębach i dobrymi referencjami), albo sama naprawi się sytuacja. Ktoś podrośnie, ktoś wróci do formy, kogoś wyciągnie się z drużyny B...
Trudno jednoznacznie zaliczyć Arsenal i Bayern do powyższych kategorii, czyli dwie drużyny o których traktuje dzisiejszy tekst. Dlaczego więc szukam analogii w dwóch zupełnie innych klubowych filozofiach, dlaczego zestawiam dwie odmienne deklinacje futbolu? Dlatego, że są to drużyny mi najbliższe i rzadko zdarza się, że obie kończą podobnie sezon. Bo o ile do takich finiszów Arsenalu zdążyłem się przyzwyczaić i przyjmować ową sytuację z (jako-taką) pokorą, o tyle sytuację zawsze, choć częściowo ratował Bayern. W tym roku „moje” drużyny solidarnie spisały rok na straty. Zestawiam je, by zastanowić się nad tym, jak zareagują, wrócę do tego jak reagowały na podobne sytuacje w przeszłości i w końcu jaki to przyniesie skutek…
Wbrew pozorom, wbrew temu co pisałem o dwóch zupełnie różnych deklinacjach futbolu, to Kanonierów z Bawarczykami poza sympatią autora łączy sporo… Ale o tym za chwilę. Z ust szkoleniowca Arsenalu na wytłumaczenie transferowej bierności zazwyczaj słyszeliśmy podobne wymówki – że przecież mamy wybudowany stadion, że klub wziął na niego pożyczkę, którą wypadałoby spłacić, że mimo tego wszystkiego i tak udaje się trzymać finanse w ryzach i wyniki są więcej niż satysfakcjonujące, ale aby tak było dalej, na kosztowne transfery pozwolić sobie nie możemy. I tak mamy drużynę silną i jest zaskakująco dobrze tak jak jest. Owszem, patrząc na wydatki i transfery Arsenalu, i tak jest w wyjątkowo dobrej sytuacji, co rok walcząc o mistrzostwo własnym nakładem pracy – czyt. wychowankami klubu, zawodnikami młodymi, kupionymi okazyjnie - którzy często w jedenastu kosztują tyle, co trzech, czterech zawodników rywala. Jest to swego rodzaju precedens w europejskiej skali, tyle tylko, że zwracam uwagę na niepozorne sformułowanie – „co roku walcząc”…
Czas na analogię. Bayern, rok przed Arsenalem także zbudował stadion. Podobnie jak Kanonierzy, wziął na niego pożyczkę. Zapłacił jednak mniej – 340 milionów euro, do 390 milionów funtów wydanych przez Arsenal. Podobnie jak klub z Londynu, Bayern związał się z bogatym sponsorem i oddał mu nazwę swojego stadionu. Allianz Arena uznawana jest, obok Wembley, za najnowocześniejszy architektonicznie obiekt sportowy świata. Bajer(n) ze zmieniającą kolory powłoką znany jest już niemal przez każdego sympatyka futbolu (Wikipedia twierdzi, że widać ją z oddalonych o 70 km austriackich szczytów). W każdym meczu zasiada na niej 69 000 kibiców Bayernu – na Emirates 61 000. Ktoś powie: „chwila, chwila, ale przecież Bayern budował stadion razem z drugim klubem z Monachium”. Tak, mecze na Allianz Arenie rozgrywa także TSV, któremu na budowę stadionu pieniądze pożyczył… Bayern.
Mimo budowy stadionu Bayern po nieudanym sezonie 2006/2007 zainwestował w kompletną przebudowę zespołu, wyremontował wymagające tego formacje, wyeliminował wszelkie wątłości i przewietrzył kadrę. Przyszli wtedy między innymi Ribery, Toni, Klose. Zainwestowane pieniądze szybko przerodziły się w sportowe wyniki – Bawarczycy zdobyli wszystko, co mieli na swoim podwórku do zdobycia – Puchar Ligi, Mistrzostwo i Puchar kraju. Wydano wtedy ponad 100 milionów euro, a przecież zarząd Bayernu w żadnym wypadku nie należy do szczodrych w wydatkach na nowych graczy. To kolejna analogia między Arsenalem i Bayernem. Oba kluby są bardzo mądrze zarządzane, oba są klubami dochodowymi i oba niechętnie wydają swoje pieniądze na transfery (tyle tylko, że jeden z nich kiedy trzeba, do transferowej kieszeni sięga). Żeby nie być gołosłownym – Deloitte wyliczył, że zyski Arsenalu za sezon 2009/10 wyniosły 274 miliony euro, plasując londyńczyków na miejscu czwartym, za Bayernem z 323 milionami. Tempo wzrostu w ostatnich pięciu latach jest podobne. Skąd te zyski? Przychody z meczów: Arsenal, 114 milionów – Bayern, 66. Prawa z transmisji: Arsenal, 105 milionów – Bayern, 83. Różnice bardzo duże. Dlaczego więc Bayern jest przed Arsenalem? Wyliczenia sugerują, że słabość Arsenalu kryje się w kontraktach reklamowych i pieniądzach od sponsorów. Niemcy biją tutaj Kanonierów na głowę: 172 miliony euro (najwięcej z całej europejskiej czołówki, o 20 milionów więcej od pierwszego w zestawieniu Realu Madryt) do 53 milionów wynegocjowanych przez Arsenal. To może być argument koronny w dyskusji na temat „po co Arsenalowi sukcesy”… Nagły wzrost dochodów Bayernu z reklam nastąpił właśnie w sezonie, kiedy Bawarczycy doczłapali się do finału Ligi Mistrzów. Okazuje się, że sama ładna gra i popularność wśród kibiców nie wystarcza do tego, aby dostawać godziwe pieniądze od partnerów, albo, że zarząd jest w negocjacjach kontraktów reklamowych po prostu słaby - Arsenal dostaje mniej od Manchesteru, Chelsea, Liverpoolu, czyli całej historycznej Wielkiej Czwórki. Dla porównania: dzięki wpływom z reklam Czerwone Diabły przebiły Kanonierów niemal dwukrotnie, Chelsea dostała więcej o 15 milionów (nie wliczają się tu pieniążki Romana), a Liverpool aż 20.
Jak pokazuje inne zestawienie, magazynu Forbes – potencjał Kanonierzy mają wszakże ogromny. W zestawieniu najbardziej wartościowych klubów na świecie zajmują miejsce trzecie(1,19 mld USD), przed Bayernem (1,05 mld USD), a za Realem (1,45 mld USD) i Manchesterem(1,86 mld USD).
Pisząc o marketingowej słabości i potrzebie sukcesów Arsenalu, której to potrzeby zdaje się nikt nie dostrzegać, dopatrzyłem się związku między jednym, a drugim. Owy związek to nadchodzące Emirates Cup. Mocarna obsada pucharu sponsora pokazuje właśnie, że – albo, panom z marketingu i PRu po prostu się nie chciało, albo… że z takimi rywalami łatwiej będzie zdobyć swój de facto puchar. Dla porównania Bayern zaprosił na analogiczne rozgrywki sponsorowane przez Audi (Citroen przy Audi wypada także trochę bladziej…) - AC Milan, FC Barcelonę i SC Internacional Porto Alegre. Pomijając ostatnią drużynę, to czy Rossoneri i najpopularniejsza obecnie drużyna na świecie, być może zwycięzca tegorocznej Ligi Mistrzów nie tworzą lepszego wizerunku towarzyskiego pucharu (przy okazji, rok temu gościli drugiego tegorocznego finalistę LM)? Pomijając wizerunek i patrząc pragmatycznie: czy przyjazd drużyn New York Red Bulls czy Boca Juniors przyniosą tak samo wymierne korzyści jak wizyta Barcelony, czy Milanu?
Zostawiam już marketingowo-piaarowe sprawy na boku i wracam do transferów, powyższe pytanie zostawiając otwarte. Powiedzmy sobie jasno. Transferowego fixu na nieudany sezon nie ma. Kluby szukają różnych przepisów, jedne zadowalają się fast-foodem, inne kosztują różnych zagranicznych specjałów. Arsenal dość często poprzestaje na gorącym kubku (Sebastien Squillaci, Mickaël Silvestre), podczas gdy Bayern zamawia pełnowartościowy obiad (Ribery, Robben, Gomez). Czasem okazuje się, że i gorący kubek potrafi być bardzo sycący (Vermaelen, Koscielny), a solidny obiad powoduje duże niestrawności (Toni, van Buyten). To tylko jednak wyjątek potwierdzający regułę. Ponad 30 milionów euro wydanych na Gomeza kilka miesięcy temu wydawało się być największą transferową zgagą Bayernu od lat. Obecnie, dzierżący nagrodę króla strzelców Bundesligi Niemiec strzelił w 45 spotkaniach 39 bramek i to głównie on uratował Bawarczyków od kompromitacji w postaci gry w Lidze Europejskiej. Jaką strawę przygotują oba kluby teraz, po fatalnym w skutkach sezonie? Bayern już na długo przed końcem sezonu rozglądał się za nowymi zawodnikami, przewidując, że nie będzie kolorowo, podczas gdy Arsenal powtarzał, że będzie lepiej, że jeszcze mamy szanse, że nie wszystko stracone. W Niemczech przewijały się takie nazwiska jak Contrao, Boatenga, Van der Wiel. Wenger jeszcze w kwietniu, kiedy Arsenal sytuował się za tegorocznym mistrzem, powtarzał, „że jego zawodnicy mogą odnieść sukces dzięki niepowtarzalnemu stylowi jaki prezentują”. Nie odnieśli.
Bayern zakontraktował już najlepszego strzelca 2. Bundesligi, 22-letniego Nilsa Petersena, o którego biły się wszystkie większe kluby ligi wyżej. Choć to jeszcze nie potwierdzone, kwota za perspektywicznego i uzdolnionego gracza, który strzelił w tym sezonie 24 gole waha się od 2,8 mln euro do 3,8 mln (wynik odpowiedniej klauzuli). Drugim graczem jest Manuel Neuer. Zawodnik, o którym mówi się, że jest lub lada chwila będzie najlepszym bramkarzem na świecie ma kosztować ok. 13 milionów funtów + dodatkowe opłaty (potwierdzenie transferu ma nastąpić po finale Pucharu Niemiec). Piszę to dlatego, że Wenger zaczął głośniej mówić o wydawaniu pieniędzy. Póki co, zaczął mówić, jest więc nadzieja, że przejdzie do czynów. Pozostaje mieć tylko ufać, że nie będą to pieniądze pakowane w graczy-zagadki, a w graczy, którzy są Arsenalowi potrzebni i są warci nawet większych pieniędzy i kiedy takich Francuz znajdzie, to nie zawaha się ich wydać. Nie ma już miejsca i czasu na szukanie sycących gorących kubków – jak pokazuje przykład Bayernu, czasem warto zainwestować w pełnowartościowy posiłek, utrzyma on poczucie sytości na dłużej… Ktoś powie, że nie jest w polityce Arsenalu zapisana rozrzutność. Ale czy wspominani przeze mnie Niemcy są rozrzutni? Po prostu wydają kiedy trzeba, kiedy klub notuje słabszy rok. Arsenal zanotował kolejny słaby rok z rzędu i nie może sobie pozwolić na transferową bierność. A że pieniądze ma, to mówi już o tym i zarząd i Wenger, co stanowi miłą odmianę po do znudzenia powtarzanych jak mantra słowach, że „nie mamy pieniędzy, jesteśmy przecież w nie najgorszej sytuacji, a wybudowaliśmy stadion, prawda?”. Bawarska analogia pokazuje słabość tych słów i pozwala przypuszczać, że to po prostu wymówki francuskiego szkoleniowca, broniącego zaciekle swojej filozofii i wizji prowadzenia klubu.
Pozostaje jeszcze jedna strona medalu (że trzecia? Ustalmy więc, że to medal w 3D) - coś dla miłośników teorii spiskowych, do których oko puszcza rychłe wprowadzenie przez UEFA zasad Financial Fair Play. Może to właśnie stąd transferowa bierność Wengera? Przewidział on lata temu taki obrót sprawy i utrzymywał w ryzach wydatki po to, by w niedługiej przyszłości pokazać język wszystkim abramowiczom, szejkom, perezom, barcelonom i wszystkim pozostałym kupującym na kredyt i „hańbiącym” futbol (według wengerowego kodeksu oczywiście). To naturalnie lekka ironia z mojej strony, niemniej jednak to Arsenal po wprowadzeniu FFP będzie w najlepszej sytuacji z całej Europejskiej czołówki (razem z Bayernem, Juventusem i o dziwo Realem Madryt – jak oni to zrobili, czyżby kreatywna księgowość?). Po zestawieniu wydatków z dochodami Arsenal notuje 56 milionów funtów zysku. Rozrzutni szejkowie notują ponad 170 milionów funtów straty, a ich kolega „po fachu” z Chelsea 71 milionów. Na minusie jest też Manchester United (83 mln) czy Liverpool (19,9 mln). I za to, że Arsenal jest we wspaniałej kondycji finansowej i nie musi martwić się o przyszłość należą się Wengerowi (i zarządowi) jak największe brawa. Czepnę się tylko tego, że przykład Bayernu pokazuje, że jedno można łączyć z drugim – mądrze prowadzić klub, oszczędzając kiedy można, ale kiedy trzeba - wydawać. Jest jeden problem w tych kolorowych dla Arsenalu finansowych statystykach...
Czy kibice chcą patrzeć na to, komu tabelki się zielenią, a komu czerwienią? Czy chcą się emocjonować starciami księgowych, rosnącym zyskiem, długami przeciwników? Czy plus na koncie zrekompensował kibicom Arsenalu obrazek, kiedy zadłużone Czerwone Diabły świętują Mistrzostwo Anglii, albo kiedy robiła to Chelsea? Choćby nie wiem jak wielkie finansowe rekordy bił klub i tak dla kibica nie skapnie z tego przecież ani jedno euro. Ani jednym euro długu nie obciąży też kibica klub, kiedy będzie w najgorszych nawet tarapatach. To wszystko dlatego, że wszelkie finansowe zawiłości, są dla kibica jedynie zawiłościami wirtualnymi. Kibic jest po to, żeby oglądać piękne gole, przeżywać chwile tryumfu, glorii i chwały. Nigdy nie będzie substytutem zwycięstw stan konta, czy plusy w excelowych tabelkach. Chyba, że ktoś z braku laku lubi w towarzystwie wspomnieć, że jego klub mimo, że nie wygrywa niczego, notuje dobre zyski. Ale przecież to nie jest giełda, to nie jest biznes – to przecież sport, w sporcie chodzi o coś innego. Pozostaje tylko nadzieja, że wprowadzenie FFP oprócz plasowania Arsenalu na czołowych pozycjach finansowych zestawień przełoży się także na wyniki sportowe.
Nadchodzące okienko transferowe zapowiada się niezwykle ciekawie. O ile ze strony Bayernu wiem, że mogę spodziewać się solidnych wzmocnień, bo monachijska karuzela już ruszyła, to dużo większą ciekawość budzą przyszłe ruchy Arsenalu. W kwietniu słyszeliśmy, że przygotowane jest 40 milionów funtów. Czy po zakończeniu transferowych zakupów uwidoczni się kolejna analogia? Czy te dwa piłkarskie światy połączą wspólne zakupy, które przyniosą przełom w kolejnym sezonie? Przykład Bayernu pokazał, że wydane pieniądze szybko się zwracają. Ktoś powie, że w Bundeslidze Bayern miał łatwiej. Być może, należy jednak pamiętać, że dominacja drużyny z Monachium i przepaść między rywalami już dawno się zatarły, a liga niemiecka już nie jest tą samą ligą sprzed kilku lat (moim zdaniem wyprzedza już włoską). Liga angielska jest bezsprzecznie bardziej wymagająca, wyrównana i po prostu ciężka. Ale to tym bardziej wzmacnia stwierdzenie, że aby walczyć w niej o mistrzostwo, trzeba jeszcze więcej pracy, wysiłku i… pieniędzy.
Aha, jest jeszcze inna, smutna analogia. Ubiegłoroczny finalista Ligi Mistrzów, teraz będzie musiał o nią walczyć w barażach. Arsenal jest o krok od tego, by walczyć tam razem z Bayernem…
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 15 | 11 | 3 | 1 | 36 |
2. Chelsea | 16 | 10 | 4 | 2 | 34 |
3. Arsenal | 16 | 8 | 6 | 2 | 30 |
4. Nottingham Forest | 16 | 8 | 4 | 4 | 28 |
5. Manchester City | 16 | 8 | 3 | 5 | 27 |
6. Bournemouth | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
7. Aston Villa | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
8. Fulham | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
9. Brighton | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
10. Tottenham | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
11. Brentford | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
12. Newcastle | 16 | 6 | 5 | 5 | 23 |
13. Manchester United | 16 | 6 | 4 | 6 | 22 |
14. West Ham | 16 | 5 | 4 | 7 | 19 |
15. Crystal Palace | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Everton | 15 | 3 | 6 | 6 | 15 |
17. Leicester | 16 | 3 | 5 | 8 | 14 |
18. Ipswich | 16 | 2 | 6 | 8 | 12 |
19. Wolves | 16 | 2 | 3 | 11 | 9 |
20. Southampton | 16 | 1 | 2 | 13 | 5 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
@Filip
Paranormal Activity?
A_1886
Mam nadzieję, że się zakwalifikujemy. Ale ten Bayern...
No tak, ja co prawda nomen omen cudów :) nie wymagam, ale nie byłoby chyba tak najgorzej. Dobra bez odbioru na razie.
Siemka, jakie znacie dobre horrory?
Kondzio > Nie wierzę ,że nawet jak byśmy mieli grać w el. LM to potem byśmy nie zakwalifikowali się do fazy grupowej :P
Poza ten , el. LM to i tak LM :P
Za parę minut mecz City i zobaczymy czy Stoke City będzie wstanie odebrać punkty drużynie Manciniego :P
sebasz: jeśli coś waży 200 mb, to nie może to być HD. No chyba, że trwa kilka minut. A poza tym, prawdziwe HD zapewnia format MKV. RMVB to śmieć. :P
A_1886
Chodziło mi o to, że nie możemy być pewni gry w LM ;p
Problem jest znów spory , i obym nie wykrakał : oto Wenger pewny zajecia 1-2 miejsca, dawno już ustalił wyjazd do Azji , zdaje się, na występy wakacyjne. Zajecie miejsca 3 niewiele tu zmienia, ale juz 4 miejsce wymaga kompletnie innego cyklu szkoleniowego, w którym nie ma miejsca na takie "wakacje". Czy Wenger zmieni zdanie i zrezygnuje z promocji koszulek i takiego wyjazdu, czy znów sie uprze....
Teraz tak patrzę i widzę grę w HDTV po niecałe 200 mb odcinek w rmvb - czemu ja tego wcześniej nie widziałem >będzie rzyg...<
JET w wyjściowym składzie Cardiff na mecz z Reading ;p Mecz o 20.45 na Sport Klub .
Torrenty to wygoda, a ściąga szybciuteńko.
KondzioElite >
Lewy obrońca Baines znajduje się na liście życzeń wielu klubów. Między innymi Arsenalu i Tottenhamu, ale londyńczycy nie są w stanie wyłożyć na niego 25 milionów funtów, jakich żądają "The Toffees".
Baines, gdyby mógł, to nigdzie nie ruszałby się z drużyny Evertonu, ale kusi go możliwość gry w Champions League.
Mamy szanse ,wiec na niego :P
Pożyczam z gryzonia. Torrentami kiedyś się bawiłem, ale mi się odechciało. Tu lektor PL i wporzo jakość pokazuje pół giga.
przepraszam za te dziwnosci odstępów-tekstowe. czasem tak sie robi "na łączach".
A_1886
Tego nie był bym taki pewny ;p
youtube.com/watch?v=wcipwQrqTbk&feature=player_embedded
lolo tu znajdziesz najnowszy
ufs.pl/forum/showthread.php?10143895-Game-of-Thrones-S01E05-2011-HDTV-720p-ENG
ogólnie można tu znaleźć nowy towar co tydzień
sebasz: a skąd "pożyczasz"? Jak coś to mam genialne torrenty. Odcinek waży 1,5 GB, ale jakość cudowna.
maks20: na czym ty piszesz komentarze? Jakoś dziwnie zdania Ci się przekładają.
@ maks20
Dzięki za wyróżnienie.
Mi się właśnie kończy ściągać 5-ty odcinek.
dobry artykul, co do tego Emirates Cup to sie zgadzam w 100%, zawsze zapraszamy sredniakow, a przeciez tu nie chodzi o zwyciestwo (bo to nam nic nie da) tylko o zyski wlasnie ... i jeszcze jedna sprawa, czy do Wenger'a nie dociera, ze w terazniejszym futbolu bez transferow nie ma zwyciestw ?? dlatego ja mam na "mojej liscie transferowej" kilka nazwisk: Vertonghen, Mata, Barrios/Falcao czy Baines w przypadku odejscia Clichy'ego ;pp
-LOLO- > Baines chciałby spróbować swoich sił w LM , my to mu damy :P
youtube.com/watch?v=x4Mtb1Wclbc&feature=related
Zuch , chłopak :P
Akurat na Parkera, Gameiro i jakiegoś obrońcę faktycznie stać nas z palcem w oku.
Concrete, masz dużo racji. Ale to, że widzi sie wyraźne błedy , to nie powód, by nie oglądać meczów. Tylko, że teraz jesteśmy w analogicznej sytuacji- i wszystko sie powtarza.
Jeszcze kilka zdań.
Sezon 2010/11 kończy się. Piszę to przed meczem ManCity w którym ma
szansę wyprzedzić Arsenal i zając 3 miejsce. Dla obu drużyn ma to
kluczowe znaczenie, dla oceny występu Arsenalu w tym sezonie, nie ma
żadnego. To jeden z najgorszych sezonów, bo chociaż brak trofeów to nic
nowego, jednak 5 lat zmienia się w 6. Wystąpiliśmy w finale CC , jednak
frajerstwo i kiksy z tego finału powodują, że lepiej było nie
występować. Tak. Kościelny. Nie okazał się wzmocnieniem istotnym,
obrona Ars z nim na czele wpuściła NAJWIĘKSZĄ ilość bramek wśród
pierwszych 5 drużyn PL. Ale to nie jedyne frajerstwo-oczywiście
największe to 4:4 z Newcastle, nie będę się rozwodzić. Ale są i inne
, chyba większe nawet. Oto przegraliśmy na Emirates z Tottenhamem, co nie
zdarzyło się od niepamiętnych czasów , niepamiętnych nawet dla Wengera
, a siedzi tu już 15 lat. To trauma dla kibiców wielka. Podobnie jak
rewanż, w którym znów 2 bramki przewagi zmarnowano złą taktyką. Co
jeszcze? Jeszcze jest jeszcze gorzej…Bo dopiero po sezonie widać , jak
ważny był rewanż z Bragą, rewanż przegrany frajersko do kwadratu,
bezmyślnie i bez odrobiny zmysłu przewidywalności. To wtedy , z Bragą,
odpadliśmy BARDZO wcześnie z LM. Nie z Barceloną ale z Bragą
odwaliliśmy kolejne frajerstwo. Reszta już była tylko konsekwencją-
trafiliśmy na Barcę i na Camp Nou ustanowiliśmy rekord, rekord NIE DO
POBICIA- ZERO strzałów na bramkę. Ten rekord można już tylko
wyrównać…Dawno ( ma to znaczenie finansowe bolesne) nie odpadliśmy z
LM tak szybko.
To czy Arsenal zajmie 3 czy 4 miejsce nie ma w tym kontekście już tak
wielkiego znaczenia. Sezon może być bardzo zły albo koszmarny.Czy to
niespodzianka? Nie dla piszącego te słowa. Wcześnie, bo w końcówce
ub. sezonu i potem przed sezonem wskazywałem istotne błędy kadrowe,
błędy w przygotowaniach, zakupach, treningach, i podejściu trenera do
nieudanego sezonu. Wszystko się sprawdziło co do joty. Czy więc maks
taki mądry? Jasne, ze nie ( choć miałem 98 % oponentów) . I to jest
chyba największa porażka. Bo to dość oczywiste zarzuty były, które
nie były odkrywcze, zwłaszcza po kolejnym nieudanym sezonie, po którym
nic praktycznie się nie robi , by poprawić błędy i zmienić
nastawienie. Branie zawodników bo tanio nie jest poważnym zabiegiem
trenerskim. Wyprawa na Mundial , by siedzieć przed mikrofonem i pozwolić
sobie sprzątnąć sprzed nosa wszystkich wyróżniających się
mundialowych zawodników i nie kupić ŻADNEGO ? Nawet później, kiedy
można było wziąć Suareza czy Afellaya , a także znanych VanderVaarta,
Teveza, Mascherano – nie kiwnięto palcem. Za to w potrzebie wybierano
Squillaciego , postać o przydatności do drużyny porównywalną z
Chamakiem. Za to wzorem ubiegłego sezonu posłano po emeryta Lehmanna ,
jak poprzednio Campbella. Dokładnie takie same posunięcia, błędy, brak
jakiegokolwiek planu i ochoty na zmianę podejścia. Zostaje po staremu-
mój klub, moje decyzje.I dlatego wracamy do koszmaru zatytułowanego
Bendtner czy Rosicky. Dwa albo i trzy kroki w tył.
Wiele drużyn takich jak Real czy Milan nie czeka na lato, by czynić
wzmocnienia. Już teraz praktycznie zakończyli transfery. Nasz trener
czeka do lata jednak. Źle to wróży w ogóle , na przyszły sezon w
szczególności, a dla klubu to chyba tragedia. Zwłaszcza w kontekście
tych zawodników, którzy odejdą…
-LOLO-: nie, bo mam ściągnięte w HD na komputrze. :P
Dla mnie Wenger nie musi robić rewolucji ,ale mógłby przynajmniej zrobić jeden wielki transfer jak Hazard czy Benzema .
Sprzedać - Almunie , Denilsona , Rosickiego, Bendtnera i Clichi'ego .
Za nich dostaniemy spokojnie 30 mln funtów ,więc jako zastępców dla nich to takich bym sprowadził -
Denilson - Coquelin
Rosicky - Parker
Bendtner - Gameiro
Clichy - Baines
Almunia - Lehmann/Mannone
Do tego mógłby Wenger kupić jakiegoś nowego ŚO ,jeżeli by nie żałował + Hazard .
Skład kompletny :P
sebasz: tak, dzisiaj nadrobię epki numer 3,4 i 5, które ominąłem.
@Cudi
Jak tam. Trona oglądasz ??
Na rewolucje nie ma co liczyć. Ile by Wenger pieniędzy nie dostał, transfery będzie robił po swojemu. Musiałaby się zmienić sytuacja Arsenalu jako instytucji, a odliczając roczną spłatę długu jesteśmy w takim samym miejscu, co rok temu - w aspekcie wymagań zarządu. Władza Kroenke na razie nie wskazuje na impuls tj. serię jasnych, wysokich wymagań dla trenera. To fan filozofii Francuza i poza nie wychodzi... póki co.
Pytanie czy Arsene sam z siebie ten impuls już poczuł ? czy zwodzić kibiców już nie może? czy wreszcie zrozumiał, że to, co teraz, to mało i fani potrzebują konkretów? Okaże się. Na teraz wszystko jest po staremu - zapowiedzi wzmocnień, zapowiedzi zatrzymania kluczowych zawodników. Takie same, które pojawiały się przed rozpieprzeniem ataku w 2009 i końcowym rozpieprzeniem defensywy w 2010. Tak więc, postawę będą definiować tylko FAKTY.
Co potrzebujemy? cóż, żadnych odkryć nie napiszę. Kadrowo mamy braki, braki graczy klasowych i doświadczonych. Nie talentów, nie wielkich potencjałów. Potrzebujemy zawodników, którzy wychodzą z jednym celem - zwycięstwo. Nie wycieczki po stadionach, nie pieprzenie do Messi'ego, że zaszczytem było z nim zagrać, nie chęć wypromowania własnej osoby. Za mało ludzi wie o co gra i wie tak naprawdę co robić. Jeśli Cesc mówi, że czasami gubi się w cięższych sytuacjach, to jak mają nas ciągnąć do zwycięstw zawodnicy typu Nasri czy Walcott? To jedno, drugie to czystka i koniec szans dla zapychaczy. Z częścią zawodników trzeba się pożegnać i tyle. Bendtner/Chamakh, Rosicky, Denilson, Almunia, ewentualnie Diaby. Zakupić porządnych zmienników, najchętniej widziałbym tych bardziej doświadczonych, patrząc z perspektywy wartości pierwszego zespołu. Jednocześnie nie robić takich cyrków jak niektórzy tutaj proponowali czyli np. sprzedaż Clichy'ego, nadanie Gibbsowi pozycji nr 1 i... koniec. Absurd.
Jest jeszcze jedna sprawa. Kadra kadrą, transfery transferami, ale my bardzo często zawodzimy organizacją, brakiem systematycznej realizacji założeń taktycznych. Pisałem o tym choćby przy okazji newsa o bramkach traconych ze stałych fragmentów, gdzie widziałem komentarze typu "postawić kłodę 2 metrową - done". Stałe fragmenty, pressing, zamykanie przestrzeni, trzymanie linii, podwajanie krycia - to wszystko szwankuje nie przez brak dryblasów, tylko przez ułomną organizację taktyczną. Nie strzelamy ze stałych fragmentów, dostajemy bramy kolanami z rożnych, jesteśmy podatni na kontry, za szybko tracimy futbolówkę i wiele więcej. Albo tego nie ćwiczymy, albo Wenger próbuje, ale się na tym specjalnie nie zna. Ale przecież można zatrudniać od tego ludzi. Keown swego czasu gmerał w defensywie i każdy aspekt może być analizowany w zespole. Stać nas na to.
Czekam z niecierpliwością na okienko i sezon przygotowawczy. Chciałbym zobaczyć realne działania. Jak mówiłem, rewolucji nie oczekuję, ale chociaż chęci uniesienia tej drużyny na następny (kluczowy) poziom.
-LOLO- ------> mówił coś o naprawie laptopa. Coś strasznie długo jest w naprawie ten jego laptop :p
maks20 - > myślę, że Boss aż taki ślepy nie jest i wie dokładnie kogo mu brakuje w tej drużynie by mieć kompletny skład...tylko, że On woli wprowadzać czy też uzupełniać te luki poprzez ściąganie do drużyny substytuty/podróbki a nie gwiazdy, które z miejsca wzmocnią silę tej drużyny...bo skoro zarządowi od 6 lat to nie przeszkadza i "ich" sukcesy , czyli te finansowe odnosi ( dzięki oszczędnością, bo wiadomo, że zamienniki są zdecydowanie tańsze a czasami dostaje się je gratis ) to wcale nie ma się czego dziwić... z jednej strony broniąc Arsene , można by powiedzieć, że skoro w formacji defensywnej zagrało dwóch debiutantów + zmiennik , który także debiutował ... to aż tak tragicznie nie jest... z drugiej strony ani liga silna nie była a i pomocnicy pomagali i wiele razy ratowali tych naszych żółtodziobów... a gdyby Thomas był zdrowy i na ławce zamiast tego niezdarnego francuza usiadł ktoś z dwójki Dj / Kos mogłoby to się skończyć o wiele lepiej...
inna kwestia , że idąc Twoim tokiem myślenia...to od początku tego sezonu patrząc na to iż Wenger nie wzmocnił na tyle siłę naszej drużyny to nie powinniśmy oglądać spotkań naszej ukochanego zespołu , tylko poczekać do następnego roku w którym może w końcu wywalą Wengera a i spektakularne transfery ujrzą światło dzienne... a to byłoby bez sensu, gdyż przez ten czas nie zobaczylibyśmy fenomenalnego progresu Jacka czy też w końcu wskoczenie do I składu dobrego ( jak na swój wiek ) i ciągle rozwijającego się bramkarza Wojtka ( a i Fabian do czasu nieszczęsnej kontuzji grał nieźle - a to było duże zaskoczenie ) a tutaj przed sezonem także miałeś wielkie zastrzeżenia... / do tego wszystkiego można dorzucić fakt iż Frimpong w meczach przedsezonowych wyglądał lepiej od Jacka i kto wie czy na koniec sezonu nie mielibyśmy 3 zamiast 2 obiecujących zawodników, którzy by stanowili o sile Arsenalu...a tego na pewno nie przewidziałeś w swoich "wróżbach"
co do transferów ( tych wielkich ), to myślę, że na nie mogą zdecydować dwie rzeczy ;
1 - nowy właściciel dający prezent kibicom w postaci wielkiego transferu
2- presja ludzi mocno związanych z drużyną , którzy już publicznie okazują frustrację + kibice , którym także cierpliwość się kończy...
Osobiście stawiam , że kupimy jednego konkretnego ofensywnego gracza napastnik/skrzydłowy + jakiegoś młodego ( np. Chamberlain ) ... resztę zespołu po sprzedaży Denilsona(oby!)...Rosy , Almunii, zajmą młodzi ( Lansbury, Coquelin ) a kolejne duże transfery będą zależeć od tego czy z drużyną pożegna się ktoś z trójki Samir,Cesc, Andrzej...
nie wiem, czy o tym pisałeś , czy nie ale Mnie tej drużynie brakuje mentalności zwycięzcy, grania do samego końca i JAJ !
football365.co.za/story/0,22162,8689_6937752,00.html
KROENKE OFFER OPEN TO SHAREHOLDERS
Napisał książkę o tym, że z Barcą powinniśmy zagrać jak Valencia pierwszą połowę na CN.
LOLO
Też właśnie dawno widziałem BOSS'a. To może źle wróżyć, bo może przez ten czas pisał jakąś powieść ?:D
Fajnie Cudi, że mi przypomniałeś o Boss89, bo strasznie dawno czytałem jego powieści ;)
Nie tylko Ciebie to frustruje, mogę się zgodzić z większością Twoich opinii, ale ile można? ;) Teraz czekam tylko na wypowiedź BOSSa89. Czuję, że zbiera siły na mega-hejterskiego posta.
Ja wiem , ze zniechęcam...I nie bardzo mi wychodzi dyskutowanie o czymś innym niz o Arsenalu na stronie o Arsenalu, tak, wiem. Ale mnie to nie frustuje. Wprzeciwieństwie do wielu tutaj, którzy nie mogą ścierpieć maksa. I żeby on jeszcze nie miał racji... Ale ma.
aRamsey > Jeżeli chodzi o angielskich pomocników to najczęściej się mówiło o A.Youngu lub S.Parkerze :P
O graczu City nic nie słyszałem ,że jesteśmy nim zainteresowani ,chociaż nie ukrywam ,że przydałby się ,jednak raczej nas nie zasili :P Jeżeli pomocnik to chciałbym Scotta Parkera , na skrzydło można kupić Hazarda ,a co do obrońcy to zastępca dla Clichi'ego - Baines :P
Co do pozycji środkowego obrońcy to nie miałbym nic przeciwko jakby nas zasilił Sakho , Samba lub Vertonghen :D
Wątpię, aby Szczęsny wypowiadał się na temat transferów... No chyba, że miał na myśli Chamberlaina i jakiegoś innego chłopaczka. ^^
@Arsenal,
Mnie tam by pasował A.Johnson i A. Young :p
Ktoś tak napisał na tej stronce -
le-grove.co.uk/2011/05/17/3-pressing-arsenal-summer-issues-transfer-rumblings/
Być może to prawda lub fałsz .
Jednak , jeżeli dwóch nie przyjdzie Angoli w lato to sądzę ,że przynajmniej jeden nas zasili :P
CHESNEY SAYS WE’RE SIGNING TWO ENGLISH PLAYERS….
My mate has just emailed me a photo of him with Chesney taken today in St.Johns Wood.
Chesney told him we’re signing two English players – but wouldnt or couldnt say who – but he said ‘CH & midfielder’.
"Charlie-Vpr-Kamil , drugiego np. Maks-AlexvanPersie-Sebasz."
Czytasz takie coś i od razu chęć dalszego konsumowania tekstu mija...
Lagi masz, ping Ci skoczył, płyta się zacieła? Czy jak to ta dzisiejsza młodzież dzisiaj mówi...
Zacznij dyskutować o czymś innym, nowym, a nie ciągle o tym samym, że ten tak powiedział, ten tak - a ja miałem tylko racje, ileż można? Tylko zniechęcasz ludzi do siebie...
Długi ten tekst. Trochę przynudzający, ale sama prawda w nim napisana.
Dlaczego Ty jeszcze siedzisz na tej stronie, a nie jesteś w drodze do Londynu ratować naszą drużynę? :( Jesteś nudny i przewidywalny do bUlu, maks.
Maks się powtarza? Ależ nie !! To nie moja wina, że to są ciągle aktualne rzeczy, sezon w sezon, bez zmian i bez modyfikacji. Ja tylko opisuję fakty...
@maks
Się żeś rozpisał. Niestety, ciągle powtarzasz to samo, tylko w innej formie.
A Wenger i tak ma opinie jednego i drugiego głęboko...
btw..dobry tekst... choć o większości wiedziałem...
Taka sytuacja : koniec nieudanego sezonu 2009/2010. I trenerowi Wengerowi
przed nowym sezonem doradza dwóch doradców. Jednego nazwijmy np.
Charlie-Vpr-Kamil , drugiego np. Maks-AlexvanPersie-Sebasz.
Pierwszy powiada : jest prawie dobrze, wciąż jesteśmy w czołówce,
brakuje nam niewiele, nie warto dokonywać istotnych wzmocnień, to, co
mamy , jest super. Można dodać jednego-dwóch graczy i z pewnością
osiągniemy szczyty. Mamy klasowych zawodników i z nimi i ze znakomitym
trenerem musimy wygrać w przyszłym sezonie wszystko.
Drugi doradca mówi-trenerze, czas spojrzeć prawdzie w oczy, kolejny zły
sezon, bez trofeów od 5 lat, w końcówce obecnego drużyna się
rozsypała mentalnie, są braki kadrowe poważne, nie może być tak, że
na pożar, by gasić ,wraca Campbell, warto też zmienić system
przygotowań, bo po pierwsze, w decydujących momentach nie wytrzymujemy
presji, po drugie, wciąż przegrywamy z najmocniejszymi, po trzecie system
przygotowań jest niewłaściwy, bo kontuzje wyłączają z gry zawodników
na długie miesiące. Warto też mieć, trenerze, wartościowych
zmienników, bo ci, co grają, są bardzo przeciętni i z wielu należy
dziś zrezygnować ( Rosicky, Bendtner, Diaby,Clichy).
Pierwszy doradca na to : bzdury, szczególnie maks jest głupi, drużyna
się scementowała, pozyskaliśmy Chamakha, będzie świetny, lepszy od
Adebayora. Mamy też Kościelnego, to zawodnik dużej klasy, nie do
przejścia w obronie, będzie „jak ściana”, jest Robin i Cesk , nie
potrzebujemy nikogo i nic nie należy zmieniać w systemie przygotowań
oraz w taktyce gry. Damy łupnia każdemu i mistrz jest nasz.
Drugi doradca przed sezonem mówił : taktycznie drużyna jest monotonna i
nie umie zaskoczyć niczym nowym, a to dlatego, że wariant personalny jest
obogi i nie ma różnych wariantów na dany mecz, bo nie ma zawodników.
Kościelny- to zawodnik bez doświadczenia w PL , bez doświadczenia i bez
osiągnięć, to niepoważne i nie może się udać (bo nikomu się nie
udaje) powierzenie komuś z dnia na dzień kluczowej pozycji na obronie.
Chamakh ma jeszcze mniej doświadczenia i nawet za darmo nie stanowi
wzmocnienia, szczególnie po Adebayorze. Potrzebujemy 2 obrońców , ze 2
napastników i ze 2 graczy środka pola , takich, którzy wzmocnią
drużynę w sensie rywalizacji i będą równoważnymi zmiennikami. Mamy
krotką jakościowo ławkę , choć nazwisk pełno, ale przydatności
jakościowej nie ma.Sezon jest długi i będą kontuzje, kartki i spadki
formy, nie da się walczyć na 4 frontach jedną 16-tką.
Charlie-Vpr-Kamil powiada- głupoty kosmiczne. Ławkę mamy najdłuższą w
PL .Nie mamy braków kadrowych, jest Vermaelen, Kosa, pomoc wymiata –
Cesk, Nasi, atak rozłoży wszystkich, go gunners, nie słuchaj tych bzdur
maksa, trenerze, wygramy wszystko, a maks i ta kompania to nie są
prawdziwi kibice-my jesteśmy prawdziwymi kibicami. Będziemy pierwsi !!
Maks-AlexvanPersie-Sebasz mówi – nie, Arsenal z obecnego sezonu i przed
sezonem 2010/11 to drużyna przeciętniaków, nie ma mentalnego wsparcia i
nie radzi sobie w ważnych meczach, a ważne to takie, które trzeba
wygrać, nawet, jak nie idzie gra. W obecnym składzie nie będą walczyć
o miejsca 1-4 a raczej , biorąc ich możliwości , o miejsca
5-7.Oczywiście w takim sensie , że nie będzie Arsenal walczył o 1
miejsce a raczej o 4-5. I tak dalej, mogę cytować , do bólu.
Kto jest tak naprawdę „prawdziwym kibicem” – ten, co zaczyna „ja
to widzę tak ( i tu jakaś wymienianka zawodników) a potem : „ ten
dwie, ten dwie, ten jedną – wygramy 5:0, go gunners” , czy też ten,
który zauważa błędy, wskazuje je z troską i nadzieją, że coś to
zmieni , bo to ma na uwadze – zmianę na lepsze, słowem, kto jest
prawdziwym kibicem- to każdy se sam oceni. Nie można nikomu zabronić
kibicowania. To może każdy. Ale wypowiadanie się na temat piłki czy
też drużyny wymaga odrobiny analitycznego sposobu patrzenia na piłkę,
trochę jej znajomości, dużo obiektywizmu i choć krzyny zdrowego
rozsądku. Jest tu wielu, którzy w ten sposób na to patrzą. Ale
niektórzy, ot, jak np. Charcie, tego nie mają i nie zanosi się , by
mieli mieć. Dlatego moja rada , stara, warto zmienić dyscyplinę na
inną, np. toczenie garnków po lodzie. Emocje, reguły prostsze, i
trudniej zrobić z siebie głupca i pośmiewisko.
Federico Fazio i tyle w temacie xD
Generalnie tak jest, że w tej lidze potrzeba dużych chłopców, tu się zgodzę. Sam ze 3 lata temu pisałem w jakimś komentarzu zestawienie wzrostu dzisiejszych Kanonierów z przeszłością (Tiri-tiri, Vieira, Petit, Pires, Bergkamp, Adams, Keown, Campbell - wszyscy powyżej 180 cm!)