Goal.com: Lansbury zasługuje na szansę

15.07.2012, 18:53, Mateusz Słaby 56 komentarzy

Po tym, jak Henri Lansbury zdobył gola w sobotnim meczu towarzyskim przeciwko Anderlechtowi, wszyscy zdają się myśleć to samo - "teraz albo nigdy". Menadżer Kanonierów - Arsene Wenger - chwalił już 21-latka za "wyczucie momentu, w którym potrzebny jest w polu karnym". Pokazał to dobitnie raz jeszcze przeciwko belgijskiej ekipie, kiedy to skierował piłkę do siatki po dośrodkowaniu Carla Jenkinsona, by zapewnić swojej drużynie zwycięstwo. Oczywiście Francuz doskonale zna inne zalety Lansbury'ego - jego pracowitość, wzorową postawę oraz wizję gry. Jednakże to Wenger jest osobą, która musi zdecydować o tej najważniejszej kwestii - czy jest on gotowy do gry w pierwszej drużynie podczas nadchodzącego sezonu.

Minęło już ponad cztery i pół roku odkąd urodzony w Enfield pomocnik zaliczył swój debiut w drużynie z północnego Londynu, wchodząc z ławki rezerwowych w spotkaniu z Sheffield United w ramach Pucharu Ligi. W tym czasie Lansbury był świadkiem tego, jak zawodnicy pokroju Aarona Ramseya czy Jacka Wilshere'a, stają się stałymi członkami pierwszego składu ekipy z Emirates Stadium - mimo, iż obaj są młodsi od niego. Pomocnik z pewnością czuje, że powinien on otrzymać możliwość gry na wyższym poziomie - a jego statystyki z ostatnich wypożyczeń z pewnością potwierdzają to stanowisko. Przygody ze Scunthorpe i Watfordem pozwoliły mu na grę na poziomach kolejno League One oraz Championship. Ilość strzelonych przez niego bramek napawała optymizmem.

Na Początku sezonu 2010-2011, Lansbury zdobył swojego pierwszego gola dla Arsenalu. Miało to miejsce podczas spotkania w ramach rozgrywek o Puchar Ligi na White Hart Lane przeciwko największemu rywalowi - Tottenhamowi. Wielu fanów Kanonierów było więc oczywiście zdumionych późniejszą decyzją o wypożyczeniu zawodnika do Norwich City. W tym czasie Denilson przeżywał męczarnie grając w pomocy, posiadając braki w fizycznym aspekcie gry, z którym Anglik nie ma problemów. Wychowanek Arsenalu wciąż imponował, strzelając 4 gole w 23 występach w Championship, pomagając przy tym podopiecznym Paula Lamberta w wywalczeniu awansu do Premier League.

Jego okres wypożyczenia do West Hamu był jak dotychczas najmniej owocny. Pomimo zdobycia bramki w debiucie, zagrał on jedynie 13 razy w ekipie Sama Allardyce'a. Co dziwne, największy wkład miał on w meczu z Blackpool, w którym wszedł z ławki rezerwowych za bramkarza Roba Greena, który został wcześniej odesłany do szatni. Sam Lansbury zachował czyste konto, a jego drużyna odniosła zwycięstwo 4-1. Można założyć, że preferencje byłego menadżera Boltonu do bardziej bezpośredniego stylu gry, oraz pozycja West Hamu jako faworyta do uzyskania awansu do Premier League sprawiły, że Upton Park nie był najlepszym miejscem dla młodziana z Arsenalu.

Mimo to Henri zachowywał spokój, wykazując się profesjonalizmem, za sprawą którego Wenger porównał go wcześniej do legendy Kanonierów - Raya Parloura. Takim to właśnie uporem musi się wykazać, jeżeli na Emirates ma on naśladować byłego pomocnika reprezentacji Anglii. Kompletnie inną kwestią jest natomiast to, czy Wenger da mu taką szansę. Po niemal pięciu latach mozołu, nie można powiedzieć, by Lansbury na to nie zasługiwał.