Kanonierzy gromią The Reds i pokazują na co Ich stać!

12.11.2006, 19:18, Mateusz Kolebuk 0 komentarzy

W dzisiejszej szlagierowej konfrontacji Arsenlu z Liverpoolem, Kanonierzy odnieśli zasłużone zwycięstwo. Bramki dla zespołu z północnego Londynu zdobywali kolejno : Mathieu Flamini, Kolo Toure, William Gallas. Po ostatnich bardzo nieskutecznych meczach, do strzelania bramek wzięła się formacja defensywna naszej drużyny.

Gospodarze dominowali na boisku już od pierwszych minut spotkania. Pierwszą bramkę w 41 minucie strzelił Flamini, znakomitej asyście Fabregasa. Kolejne dwie bramki można by było zaliczyć znakomicie grającemu Robinowi Van Persiemu.

Właśnie ten zawodnik asystował przy golu Kolo Toure w 56 minucie spotkania i bramce Gallasa z 80 minuty meczu. Co prawda dwie bramki zdołał zdobyć Liverpool, ale te trafienia nie zostały uznane, a przyczyną były pozycje spalone. Jeden raz bez zdobycia bramki do siatki trafili, także Kanonierzy, a konkretnie Robin Van Persie, który pomagał sobie rzekomo ręką.

Ogólnie mecz prowadzony był w bardzo szybkim tępie. Piłka przenosiła się z pod jednej bramki na drugą. Najzabawniejszą sytuacją była chwila, w której sędziego złapały skurcze i trzeba było przez to doliczyć 3 minuty spotkania.

Co nas bardzo cieszy to, to że Arsenal wkońcu odzyskał skuteczność, a było to w takim ważnym spotkaniu. Może miejsce w ataku powinno być zarezerwowane dla naszych obrońców, a o tyły powinni dbać napastnicy, ale tą analize pozostawiamy Wengerowi.

Wysoka wygrana z drużyną, która zajmowała przed meczem 9 miejsce tabeli z siedemnastoma punktami na koncie jest z pewnością wielką rekompensatą dla kibiców, po meczu z West Ham, który Kanonierzy przegrali 0:1.

Dziękujemy The Gunners, za to że sprawili takie widowisko, choć nie zapominajmy o drużynie Liverpoolu.

Statystyki spotkania:

Arsenal 3:0 Liverpool

Posiadanie piłki: 57% - 43%
Strzały (celne): 8(8) - 12(6)
Rzuty rożne: 2 - 6
Faule: 7 - 12
Zółte kartki: 2 - 3