Kanonierzy pewni awansu, Arsenal 2-0 Standard Liege

24.11.2009, 21:03, Rafal Mazur 197 komentarzy

Dzisiejszego wieczora na Emirates Stadium przybyła drużyna mistrza Belgii - Standardu Liege, aby walczyć o szansę na awans do fazy pucharowej najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych na Starym Kontynencie. Warto by wspomnieć, iż drużynie prowadzonej przez Arsene Wengera wystarczył tylko remis, by móc cieszyć się z awansu do kolejnej rundy.

Dokładnie o godzinie 20.45 austriacki arbiter - Konrad Plautz rozpoczął dzisiejsze zawody.

Pierwsze minuty rozpoczęły się od uporczywych ataków gospodarzy. Kanonierzy systematycznie przesuwali się w stronę pola karnego Liege oraz próbowali uderzać z daleka i szukali swych szans podczas rzutów rożnych.

W 8. minucie rozpoczął się ostrzał bramki rywala. Song świetnie rozprawił się z obrońcami Standardu, podając piłkę do Samira Nasri, który zgrywał futbolówkę do środka pola karnego. W następnych chwilach swoich sił próbował jeszcze Carlos Vela.

W kolejnych minutach podopieczni Wengera zyskiwali coraz większą przewagę, co idealnie obrazowała gra Kanonierów. W 20 minucie Emmanuel Eboue próbował oszukać sędziego, starając się wymusić rzut karny, jednak arbiter pozostał niewzruszony.

Kilka chwil później bardzo niebezpiecznie zrobiło się pod bramką Almuni, kiedy to jeden z napastników Liege posłał futbolówkę prosto w słupek.

W 31 minucie doszło do groźnego starcia pomiędzy Gallasem a Arszawinem. W efekcie, obydwaj gracze musieli na moment opuścić murawę.

Kilka minut potem Arsenal zdobył bramkę. Fatalną pomyłkę stoperów Liege wykorzystał Samir Nasri wyprowadzając Londyńczyków na prowadzenie!

Kolejne akcje przynosiły znakomite sytuacje podbramkowe. Bliscy szczęścia byli Cesc Fabregas i Andriej Arszawin.

Kiedy wszyscy szykowali się już do zejścia do szatni, a Arsene Wenger przygotowywał mowę, którą miał wygłosić graczom w przerwie, Denilson zaskoczył wszystkich fanów. Brazylijczyk oddał strzał z ponad 30 metrów i pokonał golkipera gości.

Do końca pierwszej połowy nic już nie uległo zmianie, a zatem możemy być zadowoleni z dobrej gry The Gunners.

Druga połowa rozpoczęła się od niemiłego akcentu. Z powodu kontuzji boisko opuścił William Gallas, a jego miejsce zajął Mikael Silvestre.

Po pierwszych kilku minutach można było śmiało wysnuć refleksje, iż Arsenal będzie nadal stroną przeważającą w tym spotkaniu, a ich gra nie zmieniła się w porównaniu do pierwszej częsci gry.

W 58. minucie na boisku pojawił się Theo Walcott, który zastąpił Samira Nasri. Minutę wcześniej swojej szansy szukał po raz kolejny Vela, jednak jego strzał pozostawia wiele do życzenia.

Arsenal przeprowadzał kolejne uporczywe ataki i coraz bardziej przybliżał się do awansu do fazy pucharowej. W międzyczasie Tomas Rosicky zmienił Denilsona.

Mimo tego że kibice mogli rozkoszować się dobrą grą Londyńczyków, mecz z minuty na minutę stawał się po prostu nudny. Spotkanie toczyło się do jednej bramki, a The Gunners totalnie zdominowali środek pola.

Jednak w 83. minucie niebezpiecznie zrobiło się pod bramką Arsenalu. Jeden z rywali uderzał w słupek, lecz sędzia liniowy zasygnalizował pozycję spaloną.

Trzy minuty przed końcem meczu Mehdi Goznalez został ukarany czerwoną kartką za głupie i agresywne zachowanie względem Cesca Fabregasa.

Sędzia techniczny doliczył 3 minuty do regulaminowego czasu gry. Kanonierzy starali się kontrolować przebieg gry i to im się udało. Wynik meczu już się nie zmienił, a więc Arsenal przechodzi do 1/8 finału Ligi Mistrzów.

Arsenal: Almunia, Gibbs, Gallas (46' Silvestre), Vermaelen, Eboue, Denilson (66' Rosicky), Song, Fabregas, Vela, Nasri (60' Walcott), Arszawin

Standard: Bolat, Goreux, Filipe, Dalmat (64' Traore), Mbokani (68' Cyriac), Mulemo, Camazzoto, Saar, Mangala, Witsel, Carcela-Gonzalez.