Kiedy przychodzi moment na bolesną autorefleksję...
18.12.2010, 17:26, IceMan 309 komentarzy
Los. Na niego psioczyli fani Arsenalu tuż po losowaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów. To on skojarzył bowiem Kanonierów z katalońską Barceloną na tak wczesnym etapie tych prestiżowych rozgrywek. Bardzo wymowna zdała mi się wasza, drodzy kibice The Gunners, a także (przyznaję się bez bicia) moja reakcja na wieść o starciu z hiszpańskim gigantem. Wśród sympatyków podopiecznych Arsene'a Wengera ze świecą trzeba szukać choćby umiarkowanych optymistów. Dominuje pogląd, że Kanonierzy nie mają szans wyeliminować Blaugrany, a jedynym de facto celem na ten dwumecz będzie chwilowe postraszenie Barcy lub wręcz uniknięcie kompromitacji. Co więcej, niektórzy fani pogodzili się już z porażką i rozpaczliwie doszukują się plusów pożegnania się z Ligą Mistrzów w połowie marca.
Zaraz, zaraz, czy kibice 13-krotnych mistrzów Anglii mają prawo z takim nastawieniem podchodzić do spotkania z zespołem, który co by nie mówić, zachwyca swoją grą, ale jest ulepiony z tej samej, człowieczej gliny? Czy sympatycy klubu o 125-letniej tradycji i szalenie bogatej historii mogą z tak uderzającym pesymizmem wypowiadać się na temat meczu, do którego pozostało jeszcze ponad dwa miesiące? Niestety mogą, a wręcz - patrząc na grę swoich idoli - są do takiego myślenia zmuszeni.
Prawda jest bowiem bolesna, okrutna i brutalna - przez ostatnie lata europejska czołówka Kanonierom odjechała. Od żadnej drużyny nie dzieli zawodników Arsene'a Wengera (jeszcze?) przepaść, ale pewnej różnicy umiejętności nie zauważyć nie sposób. Nie w wiem do końca ile jest w tym "zasługi" możliwości czysto piłkarskich, a ile psychicznej wątłości The Gunners, taktyki francuskiego menadżera czy nieumiejętnego przygotowania fizycznego. Faktem jest jednak, że statystyka starć z potentatami angielskiego futbolu jest dla Arsenalu nieubłagana. Z ostatnich jedenastu meczów z Chelsea oraz Manchesterem United, a więc jedynymi obok Kanonierów zespołami które zaznały w ostatnich 15 latach smak mistrzostwa, drużyna z Ashburton Grove przegrała 10 meczów i zaliczyła jeden remis. Przygnębiające były nie tyle same porażki, ile sposób w jaki zostały poniesione. Niemal wszystkim 10 przegranym spotkaniom towarzyszył bliźniaczo podobny, smętny scenariusz: wielkie nadzieję, rozpalone apetyty, kilkanaście minut agresywnej, ofensywnej gry, kontrataki rywali, bezsilność i ogromne rozczarowanie. Nie inaczej było i przed tygodniem, kiedy Kanonierzy po widowisku bezradności polegli na Old Trafford. Jedynym w zasadzie pojedynkiem, który się w wyżej opisany schemat nie wpisuje był zeszłoroczny mecz w Teatrze Marzeń, kiedy to piłkarzy Wengera ze zwycięstwa rzeczywiście okradł pech i zezowaty sędzia.
Nieco lepiej sytuacja wygląda w Lidze Mistrzów, ale i tutaj kolorowo nie jest. Ostatnim tak naprawdę gigantem europejskiego futbolu, który musiał uznać wyższość Arsenalu na boiskach Champions League był AC Milan z sezonu 2007/08. Od tego czasu Kanonierzy pozostawiali w pokonanym polu zespoły pokroju Villarealu, Porto czy AS Romy, które (przy całym do nich szacunku) do potentatów światowej piłki zaliczyć nie można. Za każdym razem, kiedy wydawało się, że nadszedł już "ten" moment, nadęty balon nadziei przekłuwał rzeczony Manchester United (sezon 2008/09) czy wspomniana wcześniej Barcelona (poprzednie rozgrywki).
Nie chcę po raz kolejny wypowiadać się o mankamentach taktycznych Arsenalu, słabościach poszczególnych formacji i wadach pojedynczych zawodników, ponieważ napisano na ten temat już niemal wszystko, a i ja za eksperta w dziedzinie piłkarskiego rzemiosła się nie uważam. Pragnę natomiast wspomnieć o czymś, co mnie osobiście szczególnie mocno w ostatnim czasie uderza. To coś nosi w języku angielskim nazwę fear factor. To coś zniknęło z północnego Londynu (miejmy nadzieję, że niebezpowrotnie) wraz z odejściem pokolenia The Invincibles. Tamta ekipa Kanonierów wywoływała u przytłaczającej większości rywali paniczny, paraliżujący strach i lęk. Przeciwnicy przewodzonego przez charyzmatycznego Patricka Vieirę zespołu wchodzili na murawę często z poczuciem własnej małości, z przeświadczeniem o zbliżającej się futbolowej masakrze. Dzisiaj podopiecznych Wengera wyzywa się od dzieciaków grających w akademii piłkarskiej, co w tamtych czasach było po prostu nie do pomyślenia. Dzisiaj nawet beniaminkowie jadą na The Emirates Stadium bez kompleksów, ze świadomością, że Kanonierów bać się nie należy, a wywiezienie z Ashburton Grove kompletu punktów jest celem jak najbardziej realnym.
Wielce wymowna wydała mi się również atmosfera towarzysząca ostatniemu meczowi na Old Trafford. Owszem, obie strony traktowały ten pojedynek jako prestiżowe, ważne w kontekście mistrzowskiego tytułu starcie. Owszem, słowa Evry oraz nieśmiałe odpowiedzi piłkarzy Arsenalu zbudowały pewną otoczkę wokół tego pojedynku. W niczym nie przypominał on jednak prawdziwej, męskiej wojny futbolowych legend, którą mogliśmy obserwować jeszcze przed kilkoma laty. Nie dzieje się to tylko i wyłącznie przez to, że w szeregach obu zespołów (szczególnie tyczy się to Arsenalu) nie ma już charyzmatycznych postaci pokroju Roya Keane'a czy Patricka Vieiry. Dzieje się to dlatego, że Czerwone Diabły mają świadomość, że Arsenal nie jest już tamtym zespołem z ery wspomnianego Vieiry czy Bergkampa, który konsekwentnie, niczym machina zmierzał po koronę Premier League, a Old Trafford był jednym z nielicznych obiektów, na którym Kanonierzy mogli zgubić jakiekolwiek punkty. Dzisiaj zawodnicy Manchesteru wiedzą, że The Gunners prędzej czy później nie podołają presji i tak na dobrą sprawę sami pozbędą się szans na sięgnięcie po tytuł mistrzowski. Wie o tym również Sir Alex Ferguson, który od czasu wkroczenia na salony nowobogackiej Chelsea zakopał topór wojenny między sobą a Wengerem, a na temat Kanonierów zaczął wypowiadać się ciepło i sympatycznie, żeby nie powiedzieć - z pobłażaniem.
Osobiście wierzę, że nic na świecie nie dzieje się bez przyczyny, a każde z pozoru przypadkowe zdarzenie ma jakiś głębszy sens. Los musiał więc mieć jakiś cel w przydzieleniu Arsenalowi po raz drugi z rzędu katalońskiej Barcelony. Ten dwumecz ma zweryfikować faktyczny poziom, na którym znajdują się obecnie piłkarze z północnego Londynu. Kanonierzy nie mogą przystąpić do spotkań z Barcą (jak to zrobili przed rokiem) jak zahukane przedszkolaki do gierki ze starszymi kolegami ze szkoły podstawowej. The Gunners muszą udowodnić, że są mocniejszym zespołem niż kilkanaście miesięcy temu i z każdą chwilą skracają, a nie wydłużają, dystans do światowej czołówki. Nie można już zasłaniać się brakiem doświadczenia, bo piłkarze pokroju Robina van Persiego, Gaela Clichy'ego, Bakary'ego Sagny, Marouane'a Chamakha, Andrieja Arszawina czy Tomasa Rosicky'ego wkraczają w swój optymalny wiek lub już w nim są. Odejście tej generacji graczy z The Emirates Stadium bez znaczącego trofeum byłoby wodą na młyn dla krytyków Arsene'a Wengera i jego polityki transferowej. Nieubłaganie zbliżający się do wieku emerytalnego Francuz musi dowieść, że jego filozofia futbolu oraz sposób prowadzenia i budowania drużyny piłkarskiej jest nie tylko szlachetny, romantyczny i piękny, ale także, a może przede wszystkim - owocny.
źrodło:Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 15 | 11 | 3 | 1 | 36 |
2. Chelsea | 16 | 10 | 4 | 2 | 34 |
3. Arsenal | 16 | 8 | 6 | 2 | 30 |
4. Nottingham Forest | 16 | 8 | 4 | 4 | 28 |
5. Manchester City | 16 | 8 | 3 | 5 | 27 |
6. Bournemouth | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
7. Aston Villa | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
8. Fulham | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
9. Brighton | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
10. Tottenham | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
11. Brentford | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
12. Newcastle | 16 | 6 | 5 | 5 | 23 |
13. Manchester United | 16 | 6 | 4 | 6 | 22 |
14. West Ham | 16 | 5 | 4 | 7 | 19 |
15. Crystal Palace | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Everton | 15 | 3 | 6 | 6 | 15 |
17. Leicester | 16 | 3 | 5 | 8 | 14 |
18. Ipswich | 16 | 2 | 6 | 8 | 12 |
19. Wolves | 16 | 2 | 3 | 11 | 9 |
20. Southampton | 16 | 1 | 2 | 13 | 5 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Ci, którzy nam nie dają szans są w wielkim błędzie. Na porażkę na CN zważyła nie nasza gra, ale nasza kadra. Kiedy graliśmy całą podstawową 11 to wcale źle to nie wyglądało. Jako jedyna chyba drużyna nie bunkrowaliśmy bramki i zabrakło nam nie wiele. Kto wie, gdyby nie Leo to może zamiast Interu w finale zagrałby Arsenal?? Prawda jest taka, że nie graliśmy i może gdyby GALLAS, albo SOL to może nie byłoby 4-1 dajmy na to, że to my otworzyliśmy wynik spotkania a nasza kadra w 2/3 była zrobiona z graczy 2 zespołu. Nie grali wtedy 2 stoperzy wymienieni powyżej, a także Cesc,Song,Arsza,Robin. To pokazuje, że źle nie było. Mam nadzieje, że to my wyjdziemy z tego starcia zwycięsko.
Z barceloną moim skromnym zdaniem powinniśmy wyjść i kasować ich równo z trawą bo nie wydaje mi się, że "futbol na tak" będzie dobrym sposobem. Przypomina mi się gra Interu z poprzedniego sezonu i Liverpoolu bodajże 3 lata temu kiedy to właśnie "brzydkim" ale skutecznym sposobem poknali ,wyżej wymienieni, barcelonę.
bardzo fajny artykul , ale mysle ze za dwa trzy miesiace Barcelona i Arsenal to beda inne zespoly moze duzo sie naprawic i zepsuc ) i nie skreslalbym naszych chlopakow. nawet Cesc chcial Barce i mysle ze nie sprzekory.pozdrawim wszystkich optymistow takich jak ja!!! :-)))))
Bardzo fajny tekst, napisany z rozmysłem. Aleksander świetna robota.
Poruszyłeś bardzo ważną kwestię, mianowicie postrzeganie Arsenalu przez inne drużyny. Jesteśmy obecnie bandą dzieciaków, którym czasami wyjdzie kilka pięknych spotkań, ale i tak w kluczowym momencie zgubi ich brak doświadczenia. Tak niestety jest.
Ze świecą szukać u nas takich charyzmatycznych twardzieli jak wspomniany przez Ciebie Vieira. To jedno z większych zastrzeżeń jakie można mieć do Wengera. Wcześniej jeden z użytkowników, podał inne bolączki Arsenalu. Jednak tamte da się dość szybko zmienić/poprawić. Niestety znalezienie takiego gracza jak Pat już takie łatwe nie będzie.
Wenger ciągle żyje przeszłością, musimy trochę zapomnieć o The Invincibles i zacząć tworzyć nową historię Arsenalu. To było piękne, ale szybko się (raczej) nie powtórzy. Francuz, nie może bezgranicznie ufać niektórym zawodnikom, jeśli nie spełniają pokładanych w nich nadziei, pora się z nimi pożegnać.
Fajny artykuł , smutne jest to że już dawno nie pokonaliśmy żadnej drużyny z europejskiej ścisłej czołówki :/
Artykuł fajny ale niestety prawdziwy cały czas mam wątpliwości i się denerwuje jak Arsenal gra bo niemam 100% pewonosci ze wygrają; /
Patryk - zgodze sie , na to wyglada ze niestety Wengerowi skonczyly sie pomysly i mimo ze to co robi mu w pewnym sensie "nie wychodzi" , to i tak gramy caly czas to samo:)
Roy jest Keane a nie Kean, poprawcie.
Nie na temat, ale dosyć ciekawe info. Cassano prawdopodobnie zagra w Milanie. Będzie śmiesznie. Cassano, Robinho, Ronaldinho i Ibrahimovic w jednym zespole? W szatni będzie się lała krew :D
@IceMan.
No, teraz dobrze ; )
Ogólnie.. świetnie Ci wyszedł ten artykuł, gratuluje :]
smutny ten tekst..ale niestety prawdziwy..
W ostatnim sezonie było podobnie ale można się było doszukać przynajmniej kilku małych pozytywów. Strzelaliśmy mnóstwo bramek i pod tym względem byliśmy najlepsi jeśli dobrze pamiętam, poza tym graliśmy piękny widowiskowy futbol nawet w przegranych meczach. W tym sezonie jest już inaczej, zmieniło się ale niestety na gorsze. Szczerze mówiąc to jestem już bardzo pesymistycznie nastawiony na naszą dalszą grę w LM a tym bardziej na mistrzostwo, nie jest to brak wiary w ten zespół ale po prostu realna ocena.
Aha, zapomniałem - arcyprzezajefajny artykuł. Gratuluję.
Jeśli miałbym wymienić jeden-jedyny mecz, który dla mnie, jako kibica Arsenal-u był "TYM" meczem - najważniejszym, którego nigdy nie zapomnę - to wspomniany mecz z Milanem z sezonu 07/08. Przed tym meczem też skazywano nas na porażkę. Milan był obrońcą trofeum. To było starcie młodości z doświadczeniem. Po pierwszym meczu zremisowanym po 0 mówiłem sobie: "wystarczy 1-1 na wyjeździe". Do tego meczu żadna angielska drużyna nie pokonała Milany na San Siro. I nasze piękne 0-2.
Ilekroć myślę sobie, że nie damy rady w jakimś meczu wspominam sobie tamto starcie.
Wszyscy wiemy czego potrzeba Arsenalowi. Wiemy jak Kanonierzy muszą podejść do meczu z Barceloną. Jednak boje się, że będzie jak zawsze. Tutaj są potrzebne zmiany. Duże zmiany.
No.. Ładnie napisane.. dobre.. Tylko jedno mi się nie podobało..
Chodzi o drugi akapit.. zakończony zdaniem "Niestety mogą, a wręcz powinni."
Nie. Nie powinni. Wierzycie że Arsene siedzi na kanonierach.com i czyta to co piszecie? Nie? No właśnie. Bo tak nie jest. A zwątpienie w klub nigdy nie jest dobrą postawą... Należy wierzyć - nawet jeżeli jest to wiara bezowocna - w sukces, w to, że Wenger w końcu zaskoczy przeciwnika nastawieniem drużyny i taktyką.. mało prawdopodobne, ale trzeba wierzyć. I nie można wątpić - piszecie o 'atmosferze' która panuje.. o tym, że drużyny nie boją się z nami grać.. A wiecie dlaczego tak jest? Bo właśnie nie wierzymy w zwycięstwo. I nie powinno się do tego 'nawoływać', bo może być jeszcze gorzej..
Ostatnio da się zauważyć, że nazywanie nas całkiem młodą drużyną nie jest już żadnym pozytywem tylko usprawiedliwieniem na nasze porażki, a to niedobrze :|
Mamy idealną okazję, żebyśmy to my odskoczyli innym drużynom. W chwili, kiedy większość klubów jest zadłużona i nie może pozwolić sobie na lepsze ruchy transferowe dysponujemy świetną sytuacją finansową. Wydawałoby się, że dzięki temu zaczniemy ściągać zawodników z najwyższej półki, ale podobne marzenia możemy odłożyć do momentu, kiedy nasz menadżer zmieni swoją politykę transferową lub odejdzie, a na jedno i drugie póki co szans nie ma :) Stąd nie upatrywałbym naszych szans na zostawienie w tyle innych klubów w transferach. Na razie to my jesteśmy daleko za innymi :|
Najlepsze wyjścia są z reguły najprostsze, ale Arsenal przyzwyczaił do tego, że nigdy nie idzie na skróty :) Pozostaje zaufać sobie i liczyć na to, że w końcu nasi zawodnicy zdają sobie sprawę w jakim klubie grają i kogo zastępują. Nigdy nie będzie ładu jeśli zawodnicy nie będą odpowiednio zmotywowani. Z tego, co widzę w niektórych spotkaniach poszczególnym piłkarzom czasami nie zależy na zwycięstwie. U nas wszyscy mają się za jednostki, kiedy idzie dobrze, ale jak przegrywamy winna jest cała drużyna. W Barcelonie jest na przykład inaczej. Hiszpanie nie często zaliczają porażki, ale u nich każdy ponosi odpowiedzialność za wyniki. Mają swoją chwilę i doskonale ją wykorzystują. My nie mieliśmy takiej wygody, kiedy odeszli od nas najlepsi piłkarze. Ale gra się na tyle dobrze jak skład pozwala. Coś jednak funkcjonuje inaczej, skoro mając świetnych graczy nie potrafimy zdobywać trofeów. Niestety niektórzy nadal żyją w świecie, gdzie robienie z siebie idiotów jest ciekawym zajęciem. Skoro to ich interesuje to do widzenia, bo w Arsenalu pajacowania w ich wykonaniu się już wystarczająco naoglądałem. Najwyższy czas zastąpić średniaków lepszymi piłkarzami. Wydawało mi się, że taki Squillaci będzie świetnym zakupem, ale okazuje się być jednym z tych, którzy grają u nas, bo muszą. Mamy utalentowanych zawodników, którzy kiedyś byli określani mianem dzieciaków. Minęło już na tyle dużo czasu, że dziś powinni być lepszą częścią naszej drużyny, a okazuje się, że niektórzy nie są na to jeszcze gotowi, a inni najchętniej chcieliby odejść. W Barcelonie od początku gadają ich dla kogo grają. Niestety wszystko nadal kręci się wokół się w tym temacie wokół transferów :(
Jest jeszcze wiele czasu do spotkania z Barceloną i wierzę, że wszystko może się zmienić dla nas na lepsze, ale jest kilka warunków:
1) Żadnych kontuzji. Szczególnie jeśli chodzi o Vermaelena, Fabregasa i van Persiego
2) Aktywność na rynku transferowym. Bez nowego obrońcy lepiej nie kontynuujmy gry. Poza tym chciałbym u nas jakiegoś defensywnego pomocnika
3) Czas skończyć z zajeżdżaniem Chamakha i Arszawina oraz ryzykownym wystawianiem Fabregasa
4) Nie możemy ciągle oszczędzać RvP, bo nic dobrego z tego nie będzie
5) Pozostali muszą szybko się ogarnąć i złapać formę
6) Wychodzimy na boisko z przekonaniem, że jesteśmy lepsi od Barcelony i to, że oni są faworytem nic nie znaczy. Najwyżej to oni będą pod presją :)
7) Wenger musi podszkolić się w zakresie taktyki i wyjechać do Madrytu oglądać mecze Realu pod wodzą Mourinho (dżołk :D)
Koniec z nudą ;] Artykuł jak na debiut udany. Spostrzeżenia IceMana pokrywają się z moją opinią na różne tematy :) Liczę na kolejne podobne teksty i newsy ofc :)
albo teraz albo nigdy... Mecz z Chelsea i Barcą będą kluczowymi meczami i to one pokażą na co stać w Arsenal w lidze i LM. Z jednej strony zemsta jest słodka za to z drugiej historia lubi się powtarzać... Co nam zafunduje los ? bądź co nam zafundują kanonierzy :) Mam nadzieję, że w końcu pokażą swój optymalny potencjał. Nie mamy już czasu na porażki. Za długo już czekamy na jakiś puchar. Panowie pokażcie na co stać północny Londyn ;]
skoro Arsenal nie jest w czołówce europejskiej to chciałbym poznać 10 lepszych klubów powiedzmy w ciągu ostatnich 3-5 lat
Fabs, Robin, Nasri, Arshavin to gracze z najwyższej półki i w meczu z MU śmiało mogliśmy nimi zagrać, no może bez Fabsa, który zostaje na ławce, ale nieee, my nie możemy grać wszystkimi naraz, bo po co mają doznać kontuzji, po co ma grać van Persie, który już jest zdrowy, po co ? Lepiej zabrać Chamakha, zamęczyć go, grać do niego długie piłki i ośmieszać się na Old Trafford, że nie umiemy zrobić żadnej dobrej akcji, tylko indywidualnie musi coś wymyślić Nasri, żeby uratować te resztki z honoru.
Mecz z Chelsea jest tym meczem na przełamanie, przegrywamy, to koniec z Mistrzostwem, wygrywamy, to mamy jakieś szanse i tym razem Wenger weź nas nie dołuj i nie wystawiaj po raz wtóry Marokańczyka, który po 10 minutach najchętniej położyłby się na murawie i powiedział to co najchętniej mówią polscy budowlańcy (ponoć) "******** nie robię". Jest zdrowy van Persie, jest zdrowy Fabregas, jest Wilshere to wystawiasz ten najlepszy atak, TAKŻE BEZ ARSHAVINA, który zrobiłby najchętniej to co Chamakh, tylko Walcott i koniec liczysz na to, że Squillaci idąc na murawę na Emirates, spotyka nie wiadomo skąd ślimaka i wtedy, przykuca i przygląda mu się, nie wiedząc, że Nasri, który szedł za nim, przez przypadek wpada na niego, łamiąc mu tym samym jego włos, ten chcąc zostać sam na sam z ślimakiem, udaje kontuzje jeszcze lepiej, niż Busquets w półfinale Ligi Mistrzów (co jest nie lada wyczynem!) wtem lekarze zabierają go do szpitala i zastępuje go Djourou, a na serio niech DJ gra z Chelsea zamiast naszego "lidera obrony".
Następnie czeka nas mecz z Chelsea, och błagam Cię tam na górze, niech już Vermaelen będzie zdrowy na ten pojedynek i niech Laurent także dożyje do tego meczu, wtedy obrona będzie pewniejsza, do tego na bramce Szczęsny i Fabiański i o defensywę się już nie boję, do tego będą jeszcze wspierani przez Songa, który wolałbym, aby wyłączył Messiego, jak w tamtym roku na ES. Teraz w pomocy gra Wilshere, a obok niego W FORMIE w Fabregasa, albo chociaż w połowie tej formy z zeszłego roku, a w ataku Ci najlepsi, czyli Arshavin/Walcott, van Persie i Nasri.
Co do tekstu, to jest świetny IceMan, oby było więcej tych arcydzieł :P
@IceMan
BARDZO dobry tekst. Stylistycznie miodzio, czyta się super. Przejrzyście wyłożone wszystko
Jako, że o podobnych rzeczach piszę już od zeszłego sezonu, pozwolę sobie zacytować nieobecnego już "soprano":)
-"Do nas nawet taki Oezil nie przyjdzie bo traktuje Arsenal jak drugorzędny klub..."
-"Właśnie zbieramy żniwo ostatnich lat pracy pana Wengera... Panie wenger dziękujemy,do widzenia..."
-"Transfery panie wenger, tylko one mogą uratować Arsenal od kolejnego sezonu bez jakiegokolwiek sukcesu..."
Młodych już nie ma, teraz są dojrzali faceci, a nie dzieci, za które - niestety - jednak większość zespołów w PL nas uważa. :|
JayBi --- Manchester nie musi mieć zastepców ,wystarczą 2,3 dobre transfery ...
Dajcie się młodym wykazać -słyszę ten tekst od 5 lat
Chciałbym żeby ten oraz ostatni, podajże "okiem użytkownika" trafiły do Wegnera
Przestańcie już, że za rok czy dwa będziemy najlepsi. Sam dobrze pamiętam, jak przed dwoma laty tak sobie mówiłem i co? Tej drużynie potrzeba lekkiej rewolucji, kilku nowych twarz itd. No i nie wiem czy nie managera.
ja też Marmur ja też ;
Dawno nie płakałem...
Niestety okrutna rzeczywistość już to od dawna zauważyłem ;
Stefcio -> Ja Cię nie zjadę :P IMO, Wenger sam nie wie co ma już robić. Wygląda to tak jakby stanął w miejscu i nie wiedział jak dalej prowadzić drużynę. Dziwne eksperymenty, nienormalne zmiany w trakcie spotkania czy w końcu jeden schemat gry, który zna już każda drużyna w europie. Kiepsko to wygląda, a Wenger jest przecież człowiekiem leciwym czyli osobą, która skłonna nawet do niewielkich zmian względem wcześniej obranego kierunku nie będzie. Szkoda, że nie ma kogoś kto powiedziałby mu prawdę i nakazał wprowadzić zmiany, ale to on rządzi w Arsenalu i dopóki będzie piastował stanowisko trenera to nie widzę szans na zmiany, których tak bardzo potrzebujemy.
@madjer za rok czy dwa Arsenal będzie królować w Europie. Pozwólcie młodym dojść do pełni dojrzałości. A co do Evry ma on rację, tylko ten się śmieje kto się śmieje ostatni! Już w tej chwili United nie ma następcy Scholesa czy Giggsa. Kiedy oni będą "uczyć" ich następców, Arsenal będzie najlepszy.
w tamtym roku bo bramce Bendtnera ciągle się liczyliśmy, potem przy stanie 1-1 lub 2-1 Bendtner wyszedł sam na sam, ale sędzia odgwizdał niesłusznie spalonego i wtedy wg mnie był koniec, bo z barcą trzeba wykorzystywać wszystkie okazje a jak taki sędzia ocenia wg własnego widzimisię to ciężko jest wygrać
wg mnie w tym roku w meczu z barcą kolejny raz kluczową rolę może odegrać Denilson
stefcio jesli my kazdego roku wychodzimy z grupy LM, walczymy prawie zawsze o mistrzostwo, a w oczach slepego Evry jestesmy dziecmi(sredniakami), to sorry ale Everton ktory zawsze jest daleko za podium od 5 w dol, nie grajacy w LE jest ŚREDNIAKIEM!!!
Boję się że za rok czy dwa nie będziemy w czołówce tylko bedziemy walczyc o miejsca 6-10 ...
Nie czarujmy sie nie jest dobrze
DARKING - nie zgodze sie z tym , ze Everton nalezy do ligowych sredniakow , gdyz klub z Liverpoolu zawsze walczyl o miejsca 4-6 , graja bardzo widowiskowa , mila dla oka pilke...
Drogi IceManie , dla mnie tekst , moze nie bede przesadzal ze genialny , ale bardzo dobry , szczerze mowiac bardzo mnie zdemotywowal , bo ze smutkiem i swiadomoscia tego ze masz racje czytalem te wszystkie zdania...
Niestety , nie mozemy mowic ze walczymy o mistrzostwo , skoro ani u siebie ani na wyjezdzie nie potrafimy wygrac ani z Chelsea ani z Mułami...
To samo jest z beniaminkami , tak jak mowiles teraz to i stosunkowo slabi trenerzy bez doswiadczenia , moga podsycac przed meczem atmosfere , gdyz jest mozliwe ze ich wywiezie z The Emirates wazne punkty , jak nie 3 , to 1... Stad rosnie pewnosc takich trenerów jak np. Pulis... A naszym pilkarzom pozostaje tylko mowic ze nie lekcewaza , a prawda jest taka ze nie maja czego lekcewazyc , gdyz roznica polega na tym ze tak jak pisales za czasow The Invicibles kazdy sie bal i wtedy moznabylo mowic o lekcewazeniu , teraz kazda druzyna jedzie na ES z nadzieja chociaz na 1 punkt... :/
Smutne lecz prawdziwe i niestety nadchodza takie czasu , gdzie pisanie "In Arsene we trust" nic nie pomoze. Co udowodnił nam francuz kilkoma meczami , moze to rzeczywiscie powoli czas na radykalne zmiany (wiem wiem zjedziecie mnie) , ale niestety tak jest , bo skoro trener (w naszym przypadku prawdziwy ojciec tych pilkarzy) , nie moze ich zmotywowac do dalszej lepszej gry to naprawde cos jest nie tak.
Chcemy znów wygrywać i być najlepszą drużyną, a boimy się przeciwników, z którymi o to miano mamy walczyć.
Mam kontakty z kumplem z Anglii ktory kibicuje Evertonowi- druzynie ktora jest gdzies w srodku tabeli od zawsze, niczym sie nie wyrozniaja poza tym ze sa w PL. Spytalem dlaczego? Odpowiedzial: Kibicuje im za to ze sa. Na mecze beniaminkow, sredniakow przychodza komplety na kazdy mecz. Pytanie w co wierza?? Ja bym powiedzial, zeby nacieszyc oko. Ja osobisci mam gdzies to czy cos wygramy, bo sam kibicuje Arsenalowi, bo chce nacieszyc oko. Najbardziej boli mnie taka porażka bez stylu jak z MU i CL. No jak ogladalem mecz z city to stwierdzilem ze taki Arsenal to i Barce pokona. I oto tutaj chodzi: WYGRAĆ I TO W TAKIM STYLU ZEBY NAM ZAZDROSCILI!!! Bo chcieli byscie zobaczyc broniacy sie w 9 arsenal a na szpicy jedynie np. Theo i Benio na kontry?? A co do taktyki w wielkich meczach to sadze ze jest nakreslona 2 razy lepiej niz w normalnych meczach... tylko mentalnosc gdzies ucieka z zawodnikow.
Artykuł naprawde bardzo dobry jak na pierwszy raz. Trzeba przyznać racje autorowi - najlepsi nam odjechali.
Niestety prawda ale o tym wszyscy już wiedzą... Z tymi zahukanymi przedszkolakami to według mnie przesada, bo na pewno mieli jakieś założenia co do meczu. Ewentualnie możnaby rzec by podejść do następnych potyczek z większym dystansem i wykazaniem się dojrzałością piłkarską... :)
No IceMan, moim skromnym zdaniem swój debiut jako publicysta możesz zaliczyć do udanych ;) bardzo fajnie wyszedł Ci ten tekst, oby więcej takich ;)
A odnośnie samego tekstu, wydaje mi się, że ten dwumecz z Barceloną w przyszłym roku zweryfikuje Naszą rzeczywistą pozycję w światowym futbolu. Boss wie doskonale czego ma się spodziewać po Katalończykach i nauczony zeszłoroczną porażką, powinien z niej wyciągnąć wnioski. Pytanie tylko czy to zrobi, a jeśli tak, to czy poprawne. O Naszych zawodników się nie boję, jestem pewien, że aktualnym składem jesteśmy w stanie wygrać z każdym, kluczowa będzie tu ingerencja właśnie Boss'a. Zobaczymy czy Nasza drużyna będzie grała jak za pociągnięciem pędzla wprawnego oraz znakomitego malarza czy też jak "zahukane przedszkolaki" :)
Dodatkowo, aby osiągnąć dobry wynik z Barceloną na ES oraz CN musimy KONIECZNIE wygrać spotkanie z Chelsea oraz z Manchesterem City tydzień później. O Wigan pomiędzy nie wspomnę. Nie wątpię, że wygrane w obu spotkaniach dałyby Nam dodatkowego "kopa" oraz, zatraconą ostatnimi czasy, pewność siebie. Czas pokaże ile z tego się sprawdzi, ale najbliższe osądy będziemy mogli wydawać dopiero 1 stycznia po zakończeniu spotkania z City. ;)
W 2006 nawiazalismy walkę z Barceloną ... Rok temu natomiast nie mieliśmy szans :(
Na początku sezonu myślałem że będziemy silniejsi ,niestety Premiership i LM pokazały jak bardzo się myliłem ...
Tekst jest jak najbardziej prawdziwy, napisane zostało wszystko to o czym już od dawna wiemy. Smutne jest to że nikt nas nie szanuje i nie traktuje poważnie tak jak było to kiedyś za czasów The Invincibles. No ale co zrobić. Szczerze mówiąc sami sobie na to zasłużyliśmy.
Dość pesymistyczny wydźwięk artykułu, niestety zawarta jest w nim niemal cała prawda. Choć ja jestem raczej nastawiony pozytywnie na przyszłość, mecze z Chelsea i Barceloną i innymi wielkimi klubami. Co do tego meczu w LM z Milanem - piękne chwile...:)
Ramsey na ostatni kwadrans zmienił Majewskiego
Nie podoba mi się bo zrobiło mi się po nim smutno - foch!
Simpson 2 bramy strzelił!!!
przemyślany tekst ;] podstawą do zwyciestwa jest podstawowa jedenastka.