Laurent Koscielny – kapitan z kartonu
13.08.2019, 00:55, Eryk Szczepański 130 komentarzy
Laurent Koscielny opuścił Arsenal po 9 latach, wykazując się przy tym ogromnym brakiem profesjonalizmu, niszcząc po drodze wszystko to, na co pracował od początku swojej kariery w północnym Londynie. Emocje po tym transferze już opadły i można z chłodną głowa spojrzeć na to, co się wydarzyło między Francuzem a Kanonierami.
Arsenal zdecydowanie nie ma szczęścia do kapitanów w ostatnich latach. Każdy kolejny zawodnik pełniący tę rolę, okazuje się być sumą nieszczęść poprzednich. Wśród kibiców krąży nawet slogan „captain curse”, który można przetłumaczyć, jako klątwę opaski. Daleki jestem od wiary w czarną magię, ale wytłumaczyć tego też nie potrafię.
Ostatnim prawdziwym kapitanem w moim odczuciu był Patrick Vieira. Swoją charyzmą mógłby obdzielić cały obecny skład i jeszcze by pewnie trochę zostało. Twardy, nieustępliwy, prawdziwy dowódca. Zawsze wsadzał głowę tam, gdzie nikt inny nie wsadziłby nogi. Jego pojedynki z Royem Keanem są nie tylko legendą całej Premier League, ale i świadectwem ducha walki ekipy Invincibles. Odkąd Francuz odszedł z Arsenalu, opaska nie znalazła właściwego zawodnika, żeby nie powiedzieć, że przynosiła każdemu z nich ogromnego pecha.
Thierry Henry, mój idol z dzieciństwa, był kapitanem… takim sobie. Już wtedy grająca legenda i wzór dla innych, ale obsesja doskonałości nie pozwoliła mu stać się głównodowodzącym z prawdziwego zdarzenia. Drugi sezon z opaską na ramieniu to długa kontuzja i najgorszy sezon w historii gry w Arsenalu, zakończony transferem do Barcelony. Dalej mamy odpowiednio Williama Gallasa, który ubliżał kolegom z drużyny w prasie; Cesca Fabregasa, który dopłacił z własnej kieszeni do transferu do Barcelony; Robina van Persiego, który po roku odszedł do Manchesteru United; Thomasa Vermaelena, który również zamienił Londyn na Barcelonę; Mikela Artetę rozgrywającego przez kontuzję tylko 16 ligowych meczów z opaską na ramieniu i Pera Mertesackera, który pobił wynik Hiszpana i zagrał ich tylko siedem. Aż doszliśmy do głównego bohatera tekstu – Laurenta Koscielnego.
Skupmy się najpierw na faktach. Lolo dołączył do Arsenalu w 2010 roku z francuskiego Lorient za kwotę około 12 milionów euro. Wtedy taka kwota za nikomu nieznanego obrońcę mogła się wydawać całkiem spora, ale były to czasy, kiedy jeszcze można było w ciemno mówić Arsene Knows Best, więc patrzyliśmy na ten transfer z optymizmem. Francuz miał być lekarstwem na bolączki Kanonierów w defensywie i zapowiadało się, że będzie to kolejna perełka transferowa Bossa. Nikt nie sądził jednak, że Kosa będzie aż tak długowieczny i w północnym Londynie spędzi 9 lat, rozgrywając łącznie 353 mecze.
Koscielnego pokochaliśmy szybko za jego waleczność, pracowitość i nieustępliwość. Harował zawsze za dwóch i kiedy trzeba było, interweniował tak ofiarnie, że aż dziw brał, że wychodził cało ze swoich wślizgów. Kiedy ustabilizował formę i wszedł na wyższy poziom, zaczęły się zgłaszać po niego mocniejsze kluby z Bayernem na czele. Jasne deklaracje, że w jego sercu jest armata i nie zamierza się nigdzie ruszać, sprawiły, że zdobył nasze serca. Miłość kwitła, obrona miała swój filar, a w klubie rosła przyszła ikona czasów Emirates Stadium. Z czasem jednak coś zaczęło być nie tak.
Arsenal miał kilka podejść do powrotu na szczyt, z którego spadł po 2006 roku. Za każdym razem, kiedy było już blisko, o porażce decydowały indywidualne błędy i tu zaskoczeniem dla wszystkich było to, że często były to błędy Koscielnego. Laurent w mojej opinii był bardzo dobrym obrońcą, który nie wszedł nigdy na najwyższy poziom, bo raz na jakiś czas popełniał katastrofalny, wręcz podręcznikowy babol. Potrafił być profesorem przez dziesięć meczów z rzędu, żeby w tym jedenastym, najważniejszym, minąć się z piłką lub kopnąć w czoło. Przykładem niech będzie feralny mecz w finale Carling Cup z Birmingham.
Po każdym takim błędzie widzieliśmy, że bierze się w garść i w kolejnych meczach daje z siebie jeszcze więcej. To pozwalało nam wybaczyć jego chwilową słabość, tłumacząc sobie, że zdarza się najlepszym. Aż do kolejnego razu. I tak w kółko. Oczywiście to nie jest tak, że deprecjonuje jego wkład w najnowszą historię Arsenalu, czy zapominam o takich wydarzeniach jak bramka z Hull w finale Pucharu Anglii. Po prostu przez te wszystkie lata zawsze miałem wrażenie, że swoją postawą na boisku przykrywa te niedoskonałości, które nie pozawalały zrobić kroku na przód zarówno jemu, jak i klubowi.
Czym to było spowodowane? Zbyt dużą presją? Ciut słabszą psychiką, która nie wytrzymywała w kluczowych momentach? A może licznymi kontuzjami, po których Kosa czuł się mniej pewnie niż na początku swojej przygody z Arsenalem? Tego nie jestem w stanie ocenić, ale każdy z tych czynników mógł po trochu wpływać na dyspozycję Laurenta. Myślę też, że na sam koniec nie pomogła tu ta przeklęta opaska kapitana…
Decyzja o tym, że Koscielny zostanie kapitanem po Mertesackerze, wydawała się logiczna, gdyż był graczem z najdłuższym stażem w klubie. Niestety ta statystyka nie przekłada się na poziom cechy „przywództwo”. Jak Laurenta szanowałem za wszystko, co robił na boisku, tak wiedziałem, że to był zły wybór. Francuz łagodnie mówiąc nie tryskał charyzmą na lewo i prawo, a dowodzenie było dla niego obcym wyrazem. Słowo się jednak rzekło i trzeba było poprowadzić zespół przez trudny sezon przemian. Tak trudny, że niemal rozwalił klub od środka.
Początek przygotowań do nowego sezonu został zepchnięty na margines informacją, że Koscielny odmówił wylotu na przedsezonowe tournee. Chwilę później nadszedł cios w drugi policzek – Koscielny chce wymusić na klubie, żeby ten zwolnił go z trwającego kontraktu. Ale jak to? Kapitan, autorytet dla młodych, ikona grająca tu przez 9 lat. Mój ostatni ulubiony zawodnik, w moim kochanym klubie. O co chodzi?!
Najgorsze właśnie, że nie wiadomo, o co chodzi, a wersji pojawiło się kilka. Do najczęściej powtarzanych należą te:
- Laurent chce wrócić do ojczyzny, żeby być bliżej rodziny
- Laurent miał zapis w kontrakcie, który obniżał mu zarobki w ostatnim roku obowiązywania umowy
- Laurent miał umowę słowną z klubem, że w przypadku braku awansu do Ligi Mistrzów, klub pozwoli mu odejść
- Laurent był niezadowolony ze zbyt dużego eksploatowania go tuż po długiej kontuzji
- Laurent był zawiedziony brakiem postępów klubu podczas okienka transferowego i zarzucał Arsenalowi brak ambicji
Nie wiemy jednak, czy któraś z tych pogłosek jest prawdziwa, więc nie będę zakładać żadnego ze scenariuszy. Ponownie skupimy się wyłącznie na faktach. Koscielny podpisał z Arsenalem kontrakt i jego zapisy były mu bardzo dobrze znane. Cokolwiek znalazło się w umowie, Francuz się na to zgodził i chciał dalej reprezentować klub. Reprezentować to znaczy wywiązywać się ze swoich obowiązków. Stawiać się na treningach, wykonywać polecenia przełożonych, lecieć z drużyną na przygotowania do nowego sezonu. Jako kapitan powinien również pomagać innym zawodnikom, służyć dobrą radą i być wzorem do naśladowania.
W związku z czym, możemy obiektywnie stwierdzić, że Laurent złamał postanowienia kontraktu (który przypominam podpisał z własnej woli), nie wywiązał się ze swoich obowiązków, zachował się niegodnie wobec klubu i pozwolił, aby cała sprawa wyszła do mediów. Warto również dodać, że swoim zachowaniem zniszczył plan Unaia Emery’ego na przyszły sezon i zakłócił porządek przygotowań klubu, nie mówiąc już o tym, że stawia go to w mocno niekorzystnym świetle, jako kapitana zespołu.
W kwestii sporu między Koscielnym a Arsenalem jestem oczywiście za klubem, ale boli mnie to, w jaki sposób została załatwiona ta sprawa. Nie rozumiem, czemu zwyczajnie dwie strony nie mogły usiąść i dojść do porozumienia. Czy potrzebna była ta medialna szopka? Jak widać Arsenal porozumiał się z Bordeaux i doszło do transferu gotówkowego. 5 milionów funtów to za zawodnika w tym wieku z taką historią kontuzji dobra cena, więc czy nie można było od razu tego ustalić? Podziękować i podać sobie rąk?
Czy mamy prawo oceniać jego postępowanie nie znając szczegółów? Oczywiście, że tak. Koscielny jest w pewien sposób osobą publiczną. Reprezentuje klub, który ma dziesiątki milionów kibiców na całym świecie i w momencie, kiedy wykazuje się ogromnym brakiem profesjonalizmu i jako kapitan wystawia klub tuż przed rozpoczęciem sezonu, mamy prawo być źli. Czy możemy w związku z tym mieszać go z błotem i wyzywać? Tu już każdy musi odpowiedzieć przed samym sobą. Ja czuję rozgoryczenie, smutek i zdradę, ale nie życzę mu połamania nóg. Zawodnik, którego uwielbiałem, złamał mi piłkarskie serce i odchodzi z klubu paląc za sobą wszystkie mosty. Szanuję jego 9-letnią karierę w Arsenalu, ale mam poczucie, że on nie uszanował mnie jako kibica. W takim wypadku nie ma miejsca na uprzejmości.
No i na koniec ta prezentacja. Człowiek upadł na glebę przyciśnięty butem i ma nadzieję, że leżącego już nikt nie kopnie. Wtedy Laurent przed kamerami z uśmiechem na twarzy zdejmuje koszulkę Arsenalu i zakłada tę Bordeaux, niszcząc w jednej chwili wszystko, co działo się przez ostatnie 9 lat. Naprawdę nie mógł powiedzieć nowemu pracodawcy „Słuchajcie, uważam, że to trochę nie w porządku, zróbmy inną prezentację”? Ocenę tego pozostawiam już Wam, ale ja poczułem jakbym dostał mokrą szmatą po twarzy. Przykre.
Kibicując Arsenalowi od 2002 roku, przechodziłem przez kilka pokoleń piłkarzy w północnym Londynie. Ostatnimi, z którymi się utożsamiałem, byli Cazorla, Giroud i właśnie Koscielny. Kiedy grali w koszulce z armatką na piersi, czułem, że grają za Arsenal i mimo różnych ograniczeń nigdy nie odpuszczali. Czułem, że to byli moi zawodnicy. Życie jednak kolejny raz zweryfikowało kibicowską miłość, dla której jesteś tylko jednym z wielu. Obecni piłkarze być może mnie jeszcze do siebie nie przekonali, a być może uświadamiam sobie, że żyjemy w czasach piłkarzy pracowników i najemników. Przetrwałem już niejednego kapitana z kartonu, przetrwam i kolejnego. W końcu jestem kibicem Arsenalu.
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
@Uhr86: To byli obrońcy. Pamiętam doskonale mecze z ich udziałem. Właśnie ta walka i nieustępliwość!
jak ja kocham ten fałszywy obiektywizm na k.com.
@MartiniKS:
Niestety ale dane które znalazłeś dotyczą ich aktualnej wagi kiedy mają po 50 lat na karku, też się zdziwiłem na wiki głównie co do Adamsa.
Adams jak czynnie grał ważył dokładnie 87,53 kg przy wzroście 191 cm (www.soccerbase.com)
Co do Keowna rzeczywiście waga nie przekroczyła 78 kg, ale nadrabiał charakterem i agresją. Znany był ze swojej porywczości , najlepszym świadectwem są jego pojedynki z Van Nistelrooy-em.
@RahU:
Ad 1. Wiadomo że mógłby mieć więcej ale nie miał znowu nie wiadomo jakiej niedowagi i żadnym kościotrupem nie był, a Wy piszecie cherlak, cherlawy itp.
Kościelny 185/75
Martin Keown 185/78
Tony Adams 191/83
Nasi legendarni obrońcy są tego przykładem, bo kolosalnej różnicy tutaj nie widzę.
@RahU:
Ad 2. Ma to, że grają z tyłu i są obrońcami (to miałem na myśli), chociaż mają (mieli) inne zadania. Warunki to nie wszystko
@MartiniKS: Nie przeczytałeś uważnie mojej wypowiedzi, bo odnosiłem się stricte do stosunku masy do wzrostu. Dodatkowo przywołujesz nie wiadomo dlaczego przykład Roberto Carlosa- prawie 20cm niższego bocznego obrońcy, który ważył pewnie z 3kg mniej od Koscielnego. Nie wspominając już o sile jego nóg, która akurat w walce bark w bark jest bardzo ważna.
Bez wątpienia można powiedzieć, że jak na piłkarza Koscielny był cherlawy.
@RahU: Ten Crouch na prawdę jest przerażający. Mam tyle wzrostu co on i ważąc 20kg więcej uważam że jestem bardzo chudy, a ten gościu tyle lat w premier league karał i nie narzekał.
Didier Drogba 189 cm 84 kg
Diego Costa 188 cm 87 kg
Adebayo Akinfenwa 185 cm 102 kg
Peter Crouch 201 cm 75 kg
@MartiniKS:
Żeby zamknąć temat nie najlepszych warunków fizycznych Kościelnego parametry kilku czołowych napastników z którymi dane mu było walczyć w polu:
Harry Kane 188 cm 86 kg
Romelu Lukaku 190 cm 94 kg
Zlatan Ibrahimović 195 cm 95 kg
Olivier Giroud 193 cm 93 kg
Anthony Martial 181cm 76 kg
Kelechi Iheanacho 185 cm 82 kg
Ano cherlak :P
Urósł i przytył, proste.
@RahU:
Bardzo fajne zestawienie:) Dorzuciłbym jeszcze Solla Campbella, którego wiele osób w komentarzach wskazywała jako najlepszego SO w naszej historii:
Sol Campbell 188 cm 87 kg - dane ze strony FIFA 11
Według wiki 191 cm 91 kg
Ano cherlawy. 75 kg to odpowiednia waga przy wzroście 185 cm? Chyba nie.
Chiellini 187cm 85 kg
Bonucci 190 cm 86 kg
Barzagli 187 cm 87 kg
Van Dijk 193 cm 92 kg
Ramos 184 cm 82 kg
Koulibaly 195 cm 90 kg
Otamendi 183 cm 82 kg
A co ma lewy obrońca Roberto Carlos do stoperów to nie mam pojęcia.
@Bednar: Agresywny nie był i tu się zgodzę ale jaki znowu cherlawy? Niemal odpowiednia waga przy tym wzroście, był szczupły ale przez to zwinniejszy. Przypomnij sobie świetnego kiedyś Roberto Carlosa który był karłem i jeszcze mniej ważył.
@Bednar: Tak jak mówisz szybkość i zwinność zawsze były jego atutami, ale wydaje mi się że są to cechy bardziej pożądane u graczy ofensywnych. Przez swoje warunki fizyczne Kosa nigdy nie mógł zdominować pola karnego. Być może moje myślenie jest nieco archaiczne, ale wychowałem się na schemacie w którym obrońca, zwłaszcza środkowy, musiał być z reguły silniejszy od napastnika tak żeby zawsze był w stanie wygrać pozycję w polu karnym.
@Uhr86: Jak tak zacząłeś pisać o tych warunkach fizycznych, to na początku myślałem że mocno przesadzasz, ale faktycznie strasznie cherlawy ten nasz Kościelny. Przy 185 tylko 75kg masy ciała. To nawet Mertesacker miał lepszy stosunek masy do wzrostu, a był uważany za wieszak. Co do niskiej agresji niestety, ale też się zgodzę. Na pewno zaletą Kościelnego za to była szybkość, ale na starość jak każdy ją utracił, więc lista jego atutów powoli się wyczerpuje.
@ziom:
Nikt nie zaprzecza że Kościelny przez ostatnią dekadę był naszym najlepszym środkowym, nie oznacza to jednak że był piłkarzem klasy światowej. Można kogoś lubić bardziej lub mniej, ale bądźmy obiektywni Adamsowi mógłbym buty czyścić. Siłą reprezentacji Francji raczej zawsze był atak, na obronie nie ma tam wybitnych piłkarzy. Poza Marcenelem Desailly-m w ostatnich latach nie kojarze jakiegoś "dominatora" na środku francuskiej obrony. Dlatego Laca będący naszą gwiazdą ma dużo trudniej z przebiciem się do formacji ofensywnej i w efekcie ma dużo mniej występów.
@thegunner4life:
Niestety masz rację. Coś musi być na rzeczy i mam nadzieje że miało to związek z postacią AW i w chwili kiedy pozbędziemy się zmanierowanych piłkarzy pamiętających Arsenowy "klub wzajemnej adoracji" zbudujemy w końcu kolektyw z którym piłkarze będą chcieli się utożsamiać.
Ja do Kościelnego nic nie mam, jestem już za duży żeby wierzyć, że piłka to coś innego niż forsa, a kluby za pomocą miłości jaką niby do nich czujecie istnieją tylko po to żeby robić na ludziach szmal. To już nie są tamte stare lata teraz to coraz bardziej przypomina NBA.
Wracając do Kościelnego, gdyby tylko on tak zrobił zgoda. Ale od nas większość graczy odchodzi w jakieś syfiastej atmosferze:
Nasri, Robin, Adebayor, Cole, Fabregas itd. Coś musi być nie tak tam w środku, że oni wszyscy po tych latach maja serdecznie dość Arsenalu.
Póki nie poznamy prawdy to jestem daleki od wydawania jakiś wyroków.
Witam, na wstępie chciałem podziękować autorowi ze fajny tekst, umilił mi wczoraj ostatnią godzinę w pracy ;). Fajnie napisany, przystępnym językiem bez niepotrzebnej egzaltacji, tak trzymać. Co do zarzutów o brak obiektywizmu, każdy ma prawo do wyrażenia opinii, również autor i tylko dzięki temu ten artykuł jest ciekawy (nie jest to reportaż). Co do postaci Kosy mówiąc szczerze dziwię się że budzi tyle emocji. Jako kibic Arsenalu pamiętam jeszcze czasy Adamsa, Keowna czy trochę później Campbella i czytając powyższy tekst zastanawiałem się czy naszego Kosę można postawić z nimi w jednym szeregu. Cóż jakbym nie kombinował to wygląda to trochę słabo... . Fakt że obrońca pokroju Kościelnego przez prawie dekadę uchodził za naszego najlepszego obrońcę pokazuje tylko jak bardzo podupadł nasz kochany Arsenal :(. Przez 20 lat piłka na Wyspach zmieniał się znacznie, jednak niezmiennie jest to nadal najbardziej wymagająca fizycznie liga na świecie. Dlatego jest tak konkurencyjna. Środkowy obrońca w Anglii (na świecie raczej też) nie może mieć warunków fizycznych Kosy. Nie możesz być najlepszym obrońcą na Wyspach przy wadze 75 kg i wzroście 1,8 m. Najzwyczajniej w świecie nie dasz siłowo rady z atletycznymi napastnikami, których w naszej lidzie jest sporo (nie bez przypadku taki Drogba bił rekordy w ilości bramek nam strzelonych). Niedostatki fizjonomiczne można zniwelować charakterem, czy agresją, ale tego u Laurenta również próżno szukać. Pamiętam jego pojedynki z Diego Costą, niestety to nasz Kosa w większości sytuacji leżał na murawie z grymasem na twarzy z nadzieją czekałem aż się jakoś odgryzie, przepchnie Brazylijczyka, pokaże kto rządzi w polu karnym.... takie sytuacje były nie do pomyślenia przy "starej gwardii". Na zakończenie tematu w latach kiedy nasz zespół szczycił się silną obroną nie mieliśmy w pierwszej drużynie środkowego obrońcy, który parametrami nie schodziłby poniżej 90 kg i prawie 1,90 m wzrostu. Nie potrafię zrozumieć dlaczego Arsen nagle zmienił koncepcję i zaczął ustawiać "herlaków" na pozycji na której zawsze królowali twardzi i silni, charyzmatyczni faceci. Właśnie przez to Kosa nigdy nie mógł przeskoczyć pewnego poziomu, dlatego zawsze był średniakiem, dlatego dobrze że odszedł, a jedyne czego można żałować to że uczynił to tak późno. Faktu że został wybrany na kapitana nawet nie ma co komentować... Cieszmy się zatem że odszedł i miejmy nadzieję że Emery po latach posuchy zbuduje silną obronę, aczkolwiek w naszej kadrze próżno szukać kolejnym Adamsów... Pozdrawiam
Ja jakoś nigdy specjalnie za Koscielnym nie przepadałem. Wkurzał mnie swoimi częstymi szkolnymi błędami i ogólnie uważam, że był raczej dość przeciętnym obrońcą, takie w maksie fifowskie 84-85, a standardowo bardziej 81-82. Również nie czuję rozgoryczenia po jego odejściu, jest mi to po prostu totalnie obojętne. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała w przypadku RvP, wtedy to był sztylet w serce.
Nie doczytalem do konca, ale... Faktycznie, po Vieirze coraz rzadsi nastepowali kapitanowie. Nawet Gilberto. Lorą nie nadawal sie na kapitana. Nawet na lidera obrony. Owszem, obronca bardzo dobry, jednak nie lider. Gdyby mial obok siebie lidera, bylby bestią, a tak... To nie on poplakal sie w szatni swego czasu? Dla mnie byl podobna postacią co Keown. Keown byl potworem, gdy mial obok Adamsa, Campbella... Gorzej, gdy to do niego mieli dopasowac sie zmiennicy, tu juz tak kolorowo nie bylo. Chociaz Keown mial jaja i mimo braku predyspozycji do bycia liderem zespol nie odczuwal tego tak bardzo jak przy Lorą.
@Adrian12543: @erykgunner: Mertesacker akurat bardzo nadawał się na kapitana, mam przed oczami sytuację, w której opierdziela Mesuta za to, że nie podziękował fanom za doping, tylko podkulił ogon. To było naprawdę mocne. Gdy był w formie, działał cuda przy swojej motoryce, wzroście i zwrotności. A to, że później za Perem nie przemawiały już aspekty czysto sportowe czy zdrowotne - to inna sprawa.
Miałem tu nie pisać, ale zebrało mi się na kilka przemyśleń.
Kościelny przedłużał kontrakt za czasów Gazdisa i Wengera, myślę, że wtedy był z nimi w takich stosunkach, że jeśli tylko będzie chciał wrócić do Francji, to Wenger zapewnił go, że nie będzie z tym problemu.
Po przedłużeniu kontraktu posypało się wszystko: achilles, Wenger, TOP4, MŚ, psycha itd...
Wrócił w grudniu, w całkiem nowej sytuacji, z nowym trenerem, innym systemem szkolenia i dalej morderczą walką o TOP4 i LM.
Podejrzewam, że już w styczniu zdał sobie sprawę, że fizycznie nie da rady grać na takim poziomie, na jakim powinien reprezentować Arsenal.
Dograł sezon do końca, z jakimi efektami wszyscy widzieliśmy i zdał sobie sprawę, że już nie da rady. Za miesiąc 34 lata, prawie 10 lat w na najwyższych obrotach, ciągłe problemy z achillesami, poranne zastrzyki, w ostatnich sezonach brak sukcesów, człowiek w końcu zdaje sobie sprawę, że piłka to nie wszystko...
W moim odczuciu postąpił uczciwie, na pewno zakomunikował zarządowi, ze chce odejść, ale oni mu powiedzieli, że ma ważny kontrakt. Pewnie gdyby był Wenger, Kościelny odchodził by jak król, ale, że jest Emery, który patrzy w przyszłość, chciał go jeszcze zatrzymać.
Kosa miał do wyboru, albo grać na pół gwizdka i leczyć się w Arsenalu przez następny sezon, albo postąpić tak jak postąpił.
Fatalnie się to skończyło, ale ja go zapamiętam pozytywnie, jako piłkarza który przez 9 lat oddawał zdrowie i serducho dla Arsenalu.
Żegnaj Kosa.
@Adrian12543:
Dzięki! Zgadzam się z Tobą. Pera i Artete wymieniłem jako tych, którym opaska przyniosła pecha i tylko taki miałem zamysł. Z tekstu można faktycznie wywnioskować, że Vieira był moim zdaniem ostatnim dobrym kapitanem w ogóle, ale w głowie miałem, że ostatnim dobrym, który rzeczywiście regularnie grał. Niemiec i Hiszpan, jak sam wspomniałeś, głównie szpital.
Panowie pewno większość z Was pracuje i zmieniała już pracę. Bo lepsze zarobki, perspektywy itp. A czasem by coś zmienić po prostu bo wypalenie. U Koscielnego też tak mogło być. Myślę że nie warto już o tym pisać. Odszedł i tyle.
Ostatni akapit bardzo prawdziwy. Również już długo kibicuje Arsenalowi i obecnie najmniej czuje jedność z ta drużyna. Nie ma tej chemii, nie da się odczuć jakiejś arsenalowej tożsamości
@timiiiii: Wydaje mi się, że nieco wyolbrzymiacie znaczenia niektórych słów czy całych zdań, żeby pokazać, że autor przesadza i wręcz pastwi się nad Kościelnym. Nigdzie nie jest napisane, że wszystkie niepowodzenia spowodowane są babolami Kościelnego, tylko że stosunkowo często zdarzało mu się w kluczowym momencie nawalić, co akurat jest prawdą. W porównaniu do was zauważam też dużo ciepłych słów w stronę francuza, pomimo ostrego finału felietonu. Z tego felietonu można odczuć, że autor jest mocno rozżalony, ale ja nie nazwałbym go hejterem, wy raczej tak. Mi osobiście Kościelny był nieco obojętny, dlatego na spokojnie podchodzę do tego tematu.
"Reprezentuje klub, który ma dziesiątki milionów kibiców na całym świecie i w momencie, kiedy wykazuje się ogromnym brakiem profesjonalizmu i jako kapitan wystawia klub tuż przed rozpoczęciem sezonu, mamy prawo być źli."
Arsenal miał prawie miesiąc (28 dni) na znalezienie następcy za Koscielnego. Autor tekstu powinien posmarować sobie pewną część ciała odpowiednią maścią.
@erykgunner:
ok. przyznaje ze zle to napisalem. nie zmienia to jednak w niczym faktu ze przypisywanie wszystkich mniepowodzen klubu jednemu zawodnikowi jest nie powazne lekko rzecz ujmujac i nawet format felietonu tego nie zmienia.
@erykgunner:
Tak to można do końca świata naprawdę. Również zacytowałeś świadomie tylko część mojej wypowiedzi, wprost pomijajac fragment na temat braku chłodnej głowy i tego że emocje jeszcze nie opadły, dlaczego? Bo to prawda (sam napisałeś w artykule o tym) co jasno wynika z kontekstu i przesłania samego artykułu (może samo słowo nienawiść zbyt mocne, jednakże koncepcja całego feliotonu mocno kierunkowa)i nie jest jak mógłbyś zauwazyć to tylko moja opinia ;)
Skończmy tą bezsensowną dyskusję
Robienie sensacji z odejścia 33 letniego zawodnika po 9 latach w jednym klubie, i jeszcze pisanie felietonów na ten temat - nie można było lepiej spożytkować tego czasu ?:)
@timiiiii napisał: "to jest czepianie sie skladni mojej wypowiedzi a nie faktyczna odpowiedz na zarzuty."
Nieprawda. W Twoich zarzutach pojawia się argument, który przypisuje stwierdzenie "Skupmy się na faktach" do akapitów, w których nie został użyty.
@Smazony napisał: ""Czy możemy w związku z tym mieszać go z błotem i wyzywać? Tu już każdy musi odpowiedzieć przed samym sobą. Ja czuję rozgoryczenie, smutek i zdradę"
No to jest obiektywizm czy go nie ma, autor sam sobie zaprzecza ostatecznie niszcząc granicę pomiędzy obiektywny dziennikarstwem na rzecz siania własnej propagandy w postaci nienawisci do zawodnika"
Naprawdę nie zrozumiałeś tego, co przeczytałeś i w dodatku zacytowałeś niepełne zdanie, żeby pasowało do Twojej tezy. Kluczowa jego część, to fragment: "ale nie życzę mu połamania nóg". Nie wiem więc, o jakiej nienawiści mówisz. Całe zdanie ma na celu przekazanie wyłącznie tego, że każdy z osób wyzywających Laurenta, sam przed sobą odpowiada, czy to w porządku, czy nie. Ja Koscielnemu życzę dobrze, po prostu jestem zły, że się tak zachował. Nie wiem na jakiej podstawie dorobiłeś sobie historię, że sieje nienawiść do zawodnika, który notabene jest moim ulubieńcem z ostatnich lat, o czym również napisałem w tekście.
@erykgunner:
@erykgunner napisał: ""Zadaniem akapitu jest"
to jest czepianie sie skladni mojej wypowiedzi a nie faktyczna odpowiedz na zarzuty.
@erykgunner napisał: "Nie muszę go do tego znać, wystarczy, że oglądam mecze."
no to gratuluje jak Ty z fotela widzisz wiecej niz DWOCH trenerow u ktorych byl kapitanem to moze powinienes na tym zarabiac?
@timiiiii: @timiiiii napisał: ""Skupmy się najpierw na faktach."
i akapit nizej:"
No właśnie. W ramach przypomnienia: "Zadaniem akapitu jest wyraźne zaznaczenie nowej myśli w bieżącym wątku wypowiedzi". Wszystkie akapity poniżej, to już moje opinie i odczucia. Możesz się z nimi oczywiście nie zgadzać, ale nie rozumiem, dlaczego uważasz, że nie mogę mieć takiego zdania i opisać go w tekście na stronie, która po to właśnie jest.
@timiiiii napisał: "I to oczywiscie autor popiera swoja znajomoscia osobista z Koscielnym?"
Popieram to swoją obserwacją zachowania Koscielnego na boisku. W kwestii bycia kapitanem, widzę znaczącą różnicę choćby z osobą Mertesackera, który świetnie sprawdzał się w roli lidera. Uważam, że Kosa słabo się do tego nadawał i to też opisałem. Nie muszę go do tego znać, wystarczy, że oglądam mecze.
@timiiiii: W pełni popieram to co napisałeś w ostatnim komentarzu, i jeszcze ten tekst o "Emocje po tym transferze już opadły i można z chłodną głowa spojrzeć na to, co się wydarzyło między Francuzem a Kanonierami." po prostu śmieszne jak pod koniec tekstu pisze się cytuję
"Czy możemy w związku z tym mieszać go z błotem i wyzywać? Tu już każdy musi odpowiedzieć przed samym sobą. Ja czuję rozgoryczenie, smutek i zdradę"
No to jest obiektywizm czy go nie ma, autor sam sobie zaprzecza ostatecznie niszcząc granicę pomiędzy obiektywny dziennikarstwem na rzecz siania własnej propagandy w postaci nienawisci do zawodnika, z powodu właśnie braku chłodnej głowy i brakiem pogodzenia sie z zaistniałą sytuacją. Dlatego ten tekst tak wiele osób wzburzył jeżeli nadal nasza kochana administracja tego nie rozumie jak i autor tekstu.
Artykuł ukazał się zresztą zbyt szybko -emocje u wielu (nawet u autora) jeszcze nie opadły.
@Armata500:
jasne, mozna pisac felietony ale autor najpierw pisze:
"Skupmy się najpierw na faktach."
i akapit nizej:
"Arsenal miał kilka podejść do powrotu na szczyt, z którego spadł po 2006 roku. Za każdym razem, kiedy było już blisko, o porażce decydowały indywidualne błędy i tu zaskoczeniem dla wszystkich było to, że często były to błędy Koscielnego."
jakby qurna za wiekszosc przegranych i nie udanych sezonow odpowiadal jeden gracz.
i dowala nastepnie:
"Po prostu przez te wszystkie lata zawsze miałem wrażenie, że swoją postawą na boisku przykrywa te niedoskonałości, które nie pozawalały zrobić kroku na przód zarówno jemu, jak i klubowi. "
znow pasmo nieszczesc przez Koscielnego.
dalej jest jeszcze o byciu kapitanem. i tu autor przywoluje ze Kosa do tego sie nie nadawal bo ma slaby "poziom cechy przywództwo”. I to oczywiscie autor popiera swoja znajomoscia osobista z Koscielnym? Takie cos to sobie moze w felietonie napisac Wright a nie kolo z k.com
Wojna na argumenty ad personam w toku.Pozostaje jedynie zadać pytanie-kiedy rozłam na stronie?
Tekst jest mocny w wymowie, ale Koscielny powinien się zastanowić jak się prezentuje na filmiku.
Wyobraźcie sobie, że powstał podobny filmik - przychodzi Luiz, wchodzi przez główną bramę na stadion, cały uśmiechnięty, a w tym czasie wywożą taczkami Kościelnego i wyrzucają na trawę.
To taka sama wymowa jak jego zdjęcie koszulki i odrzucenie jej poza kadr - i założenie nowej.
Od człowieka, który nie jest już gówniarzem, należałoby czegoś wymagać. Obraził się? Trudno, jego sprawa. Ale nie ulega wątpliwości, że nie umiał się zachować. I nic go nie tłumaczy!
A propos kapitanowania, to przecież Vieira też składał transfer request i to chyba że trzy razy :)
@Sobieski14:
Najlepiej to wcale się nie odzywać, bo kibic nie ma prawa głosu i nie ma prawa wyrazić swojego zdania, ze swojej perspektywy. Owszem, nikt nie wie co dokładnie zaszło między klubem, a Koscielnym, ale według mnie to co wiemy, czyli odmowa wyjazdu na tournee, wymuszanie transferu/rozwiązanie kontraktu i na dobitkę prezentacja w Bordeaux wystarczy, by skrytykować Koscielnego. Konstruktywnie skrytykować, bo to wszystko jest oparte na faktach. Nikt sobie nie wymyślił tego, tylko tak było. Kibicowi miało prawo to się nie podobać. A to, co konkretnie zaszło między klubem, a piłkarzem, to już inna para kaloszy. Być może ktoś z klubu źle go potraktował. Być może. Ale dla mnie i tak to nie ma znaczenia, bo zachowanie Kosy było MOIM ZDANIEM nieodpowiednie i tyle, tak trudno to pojąć?
Jak odchodził A.Cole, Nasri, Adebayor czy Van Persie, to też nie wiemy co dokładnie zaszło. Może Arsenal nie chciał dać dobrego kontraktu Robinkowi? Ten zły Arsenal, zły zarząd, zły Wenger, źli kibice i biedny Robin uciekający tam, gdzie go szanują, pod skrzydła Fergusona. To, że nikt nie wie dokładnie dlaczego podjął taką decyzję i co miało na to wpływ nie sprawia, że nie można było krytykować jego, czy jemu podobnych grajków.
Ta sama zasada tyczy się Koscielnego. Może i faktycznie poczuł się urażony przez klub z jakiegoś powodu, ale to w moim odczuciu nie usprawiedliwia jego zachowania. Koniec.
@erykgunner:
Nie będę się wykłócał. Moim zdaniem ten tekst jest strasznie ostry i nastawiony na całkowite zniszczenie dorobku Kościelnego. Dlatego uważam, że to obrzucanie gównem.
@Sobieski14 napisał: "tak, dla mnie to żenada."
A dla mnie żenadą są takie komentarze:
@Sobieski14 napisał: "Nie wiem czy Ci syn na konto wchodzi czy Ci sie cos poprzestawialo ale no slabe w ch"
@Sobieski14 napisał: "Kto takie coś w ogole tu udostępnia. Do śmieci z tym pseudo artykulem, a nie na stronę."
Rozumiem, że można mieć inne zdanie i się z kimś nie zgadzać, ale można to napisać w normalny sposób. Warto byłoby nabyć trochę ogłady i prezentować jakąkolwiek kulturę wypowiedzi.
Nie wierzę w to co czytam tutaj. Czas iść po popcorn.
I lepiej się w to nie mieszać, bo się dostanie po łbie za swoje zdanie.
@Suchy10 napisał: "Jeżeli piszesz, że on Cię zdradził, a tak naprawdę nawet nie jesteś w stanie stwierdzić, co się wydarzyło, to nie jest to obrzucanie gównem?"
Jak to nie jestem? Jestem. Koscielny postanowił sabotować klub i bez słowa wyjaśnienia kibicom, po prostu uchylił się od swoich obowiązków. I to nie jest domysł, tylko fakt, co potwierdza oficjalne oświadczenie klubu. Ja, jako kibic, poczułem się zdradzony. Ty oczywiście nie musisz. Niemniej, nie widzę tu obrzucania gównem.
@Suchy10 napisał: "To samo, że jeżeli ktoś uważa za słuszne, to ma prawo go wyzywać? Przecież takie stwierdzenia to całkowita pogarda i brak jakiegokolwiek szacunku."
Nie mam pojęcia, o co Ci chodzi. Napisałem przecież w tekście, że szanuję Koscielnego i nie mam zamiaru go mieszać z błotem/wyzywać/życzyć mu źle. Za innych użytkowników przecież nie odpowiadam i nikogo do niczego nie nawołuję. Chyba musiałeś coś źle zrozumieć.
@erykgunner
Jeżeli piszesz, że on Cię zdradził, a tak naprawdę nawet nie jesteś w stanie stwierdzić, co się wydarzyło, to nie jest to obrzucanie gównem? To samo, że jeżeli ktoś uważa za słuszne, to ma prawo go wyzywać? Przecież takie stwierdzenia to całkowita pogarda i brak jakiegokolwiek szacunku.
Tak szczerze,to już o nim zapomniałem.I wam tez tego życzę ;)
Podzielam punkt widzenia autora w 100%.
Wiecie ,co w tej dyskusji jest najgorsze?Z felietonowego ( mocno kontrowersyjnego) tekstu zawierającego negatywną ocenę jednego z najlepszych piłkarzy Arsenalu(a na pewno obrońcy) ostatniego dziesięciolecia ,opartą na sposobie pożegnania się przez tego piłkarza z klubem zrobiła się niesympatyczna debata, w której królują mało dyplomatyczne argumenty ad personam dotyczące nie bohatera tekstu,lecz cech,poglądów i zachowań dyskutantów.Obecnie wpisy nie dotyczą już tego,czy Kościelny był dobrym piłkarzem i czy właściwie pożegnał się z klubem,lecz tego, co autor artykułu i jego zwolennicy myślą o przeciwnikach poglądów zawartych w artykule i na odwrót.Debata ,która może doprowadzić jedynie do wojny-między kibicami tej samej drużyny.Na marginesie -mam wrażenie ,że zbyt wielu użytkowników tej strony ogłosiło dogmat swej nieomylności.Panowie,zdecydowanie za wcześnie.
@ziom: a co ma ilość powołań do umiejętności? Squalici też był powoływany. Idąc twoim tokiem myślenia Giroud jest lepszy od Lacazeta bo jeden jest powoływany a drugi nie XD. Jest mi niezmiernie przykro, ze wyobrażenie postaci twojego idola jest inne niż rzeczywistość. Flamini, Walcott, Gibbs, Almunia, Debuchy, Jenkinson, Chamakh, Gerwinho, Djourou, Park, Denilson itp grali z loro z kartonu i czesto pasowali poziomem do siebie. Mówiąc ze Jagielka czy Jones to nie poziom Loro to w sumie trochę racji jest bo oni nigdy w tak żałosny sposob nie pożegnali sie z klubem
Ostatecznie Kościelny zachował się dobrze jako kapitan, wymusił transfer żeby klub mógł ściągnąć w jego miejsce lepszego i mniej łamliwego Luiza. ;)
A ta prezentacja? Doszukujecie się czegoś na siłę chyba. Dla mnie to zwykła zmiana barw, zmienił koszulkę Arsenalu na tą Bordeaux.