Mimo wygranej Arsenalu - mały niedosyt

26.12.2006, 20:58, Mateusz Kolebuk 0 komentarzy

Po wysokiej wygranej z zespołem Blackburn Rovers z pewnością spodziewaliśmy się wysokiego zwycięstwa nad słabo spisującą się drużyną Watford. Wygraliśmy jednak z niewielką przewagą, bo zaledwie jednobramkową. Mimo, iż kolejne 3 punkty wpadają do dorobku Kanonierów i przesuwamy się na 3 miejsce w tabeli, to jednak czuć pewien niedosyt związany z grą podopiecznych Wengera, która prawdę mówąc, nie zachwycała dziś.

Kanonierzy przyzwyczaili nas do bardzo powolnych i nic nie wróżących początków spotkań. Tak też było tym razem. Gra na początku meczu była nieciekawa i wolna. W 4. minucie Van Persie oddał dobry strzał dobijając piłkę, lecz celując prosto w bramkarza. Następne szanse Holender miał w 10. minucie, lecz sędzia liniowy pokazał spalony, następnie w 14. i 15. minucie, jednak nie wynikało to z opracowanej i zaplanowanej akcji, wyglądając bardzo chaotycznie.

W 18. minucie fatalny błąd popełnił Djourou, przepuszczając napastnika Watford, jednak Gilberto Silva wyratował sytuację. Minutę później po dośrodkowaniu Rosicky'ego z rzutu rożnego bramkę zdobywa własnie Gilberto Silva, tak samo jak w meczu z Blackburn - główką.

Jednak 4 minuty później z niepozornej akcji Watford nadarzyła się sytuacja na zdobycie bramki. I tak też się stało. Piłka powędrowała do nieupilnowanego na środku Smith'a, a ten wpakował ją do siatki, przez co wynik zmienił się na 1-1.

Dalsza część pierwszej połowy była bardzo nudna. Gracze Watford kopali bez pomyślunku w różne strony (najczęściej do przodu), a Kanonierzy niepotrafili wypracować sobie dogodnej akcji, gdyż robili to zbyt wolno i obrońcy zdołali wrócić i dobrze pokryć zawodników.

W 46. minucie Senderos zmienił słabo spisującego się Djourou. W 57. minucie Van Persie strzela w bramkarza a potem pakuje piłkę do siatki, lecz sędzia pokazuje spalony.

W 64. minucie dobrą szansę miał Adebayor. Jak zwykle twardo ruszył do przodu, lecz na 14 metrze oddał strzał prosto w bramkarza.

W 70. minucie na murawie pojawił się Walcott, który zmienił Hleba. 8 minut później Baptista zmienił przeciętnie spisującego się Rosicky'ego. Czyżby Wenger nie wiedział w jakiej dyspozycji są przed meczem jego podopieczni? Zaledwie minutę po wejściu Baptista oddał bardzo dobry strzał, lecz zabrakło kilkunastu centymetrów, aby piłka wpadła do siatki.

w 83. minucie świetną asystą popisał się Theo Walcott, który z prawej strony do ostatniego momentu wyczekał, aż Van Persie wybiegnie dostatecznie daleko, podał mu prostopadle, Holender przyjął piłkę, pokonał obrońcę zwodem i zdobył ładną bramkę. Kolejny ładny mecz Robina, za co należą mu się słowa pochwały.

Dalsza część spotkania była także mało interesująca. Minutę przed gwizdkiem końcowym nerwy puściły Hendersonowi, który bez piłki popchnął Kolo Toure, który asystował Lehmann'a przy lapaniu piłki. Zachowanie ewidentnie zasługujące na conajmniej żółtką kartkę zostało zignorowane przez sędziego.

Po 90 minutach spotkania na Vicarage Road Kanonierzy zdobywają 3 punkty w kolejnym wygranym spotkaniu. Mimo wygranej czuć niedosyt spowodowany słabą grą, którą można tłumaczyć Świętami i napiętym terminarzem. Miejmy nadzieję, że to tylko i wyłącznie jedyne powody, a po odpoczynku Kanonierzy zaczną zrów grać swój piękny futbol.