"Na myśl o moim dzieciństwie wciąż buzuje we mnie wściekłość" - historia Iana Wrighta

"Na myśl o moim dzieciństwie wciąż buzuje we mnie wściekłość" - historia Iana Wrighta 23.08.2018, 04:35, Mateusz Kolebuk 20 komentarzy

Gdy ogląda się ich na boisku, ich osobiste życie, dzieciństwo, prywatne historie, czy chociażby sam fakt - jak znaleźli się na szczycie futbolowego świata - nie mają żadnego znaczenia. Liczy się ich gra, dyspozycja, strzelone bramki, asysty, wygrane mecze. Niewiele osób wnika w ich historie, bo są fanami futbolu i tyle. Nic więcej ich nie obchodzi. Interesują ich sportowe wyniki i sukcesy. Są jednak takie historie, które zasługują na to, żeby zostały opowiedziane i żeby zostały przeczytane. A jeżeli chodzi o historię legendy, jaką bez wątpienia jest dla fanów Arsenalu Ian Wright, jej znajomość jest po prostu obowiązkowa.

Gdy miał 18 miesięcy, odszedł jego ojciec. Nie, nie umarł, po prostu zostawił jego matkę wraz z czwórką dzieci. Nesta Wright, mimo ciężkiej sytuacji, była w stanie zapewnić swoim dzieciom warunki bytowe. Na rodzinnym stole zawsze było bowiem coś do jedzenia. Ian do dziś wspomina, że nie wie jak jej się to udawało, mając na głowie czwórkę potomstwa. Wraz z dwoma braćmi spał na jednym łóżku, leżąc w środku. Był najmłodszy z braci i zawsze czuł, że w ich rodzinie nie ma wystarczająco miejsca dla niego. Spanie w ciasnym łóżku ze starszymi braćmi było groteskową analogią dla tego uczucia.

Do tytułu matki roku Nescie brakowało jednak bardzo wiele. O ile dbała o byt, o tyle skutecznie zabijała w młodym Ianie marzenia, podcinała skrzydła przy każdej możliwej okazji. Bycie piłkarzem? Mógł o tym zapomnieć. Gdy kopiąc piłkę na ulicach Londynu zniszczył sobie buty, które kupione były z myślą o chodzeniu do kościoła, matka odmówiła mu kupna nowych. Młody Ian nie miał więc wyboru... w rozdartych butach grał dalej.

Jego brat, Maurice, również nie stanowił dla niego wsparcia. Zawsze powtarzał mu, że jest marnym piłkarzem i nie potrafi szybko biegać. Ian nie załamywał się, jego upór powodował, że takie słowa go motywowały, przez co ćwiczył ciężko, by udowodnić bratu, że się myli.

Prawdziwym problemem był jednak ojczym, który pojawił się w domu, gdy Ian miał około pięciu lat. Były piłkarz Arsenalu sam przyznaje, że nie był złotym dzieckiem, ale do największego łobuza w dzielnicy również było mu daleko. Był najmłodszy z rodzeństwa, ale jednocześnie sprawiał wrażenie najbardziej pewnego siebie, co potęgowała jego ekstrawertyczna natura. Co tu dużo mówić - jego ojczym zwyczajnie go nie znosił. Nie dlatego, że młody chłopak był zbyt pewny siebie, nie dlatego, że kochał futbol ponad życie. Nie cierpiał go bez powodu. Choć 54-letni obecnie Wright określa go dość łagodnie jako "gościa, który nie był do końca dobry", takie określenie po zagłębieniu się w historię anglika z Woolwich można nazwać ogromnym eufemizmem, bo jego ojczyma należałoby sklasyfikować gdzieś między sadystą a gruboskórnym bydlakiem, po prostu kawałem gnoja.

Ojczym z uśmiechem na twarzy wykorzystywał miłość Wrighta przeciwko niemu. A miłością tą, jak nietrudno się domyślić, był oczywiście futbol. Wystarczy wyobrazić sobie dzień meczowy i chłopaka, który praktycznie całe swoje życie marzy o byciu piłkarzem. Dla młodego Anglika, jak i dla większości chłopców, którzy w tamtym czasie grali na ulicy, oglądanie weekendowych spotkań było wydarzeniem, które trzymało go dosłownie przy życiu. Co w takiej sytuacji robił jego ojczym? Kazał podczas meczu stać twarzą do ściany, mimo krzyków, błagań, płaczu, który przemieniały się w spazmatyczne wycie. Wrighty wraz z braćmi mógł tylko słuchać dźwięków dobiegających z telewizora. Ojczymowi nie sposób było się postawić. Był potężny, silny, a jego niski głos tylko potęgował wrażenie gościa, do którego nie jesteś w stanie odpyskować bez solidnego lania w konsekwencji. To słowa Wrighta, który po wielu latach zdecydował się opowiedzieć swoją poruszającą historię.

W wieku 14 lat Ian postanowił urzeczywistnić marzenia i zdecydował, że zostanie piłkarzem. Chęci to jedno, bo rzeczywistość brutalnie zweryfikowała postanowienie młodego Anglika. Żaden klub nie był nim zainteresowany. W wieku 16 lat Wright rzucił szkołę i dorabiał jako murarz i tynkarz, w głębi serca wciąż chowając marzenia o byciu piłkarzem. W międzyczasie popadł w konflikt z prawem i spędził dwa tygodnie w więzieniu Chelmsford za niezapłacenie podatku od samochodu, jazdę bez ważnego ubezpieczenia i niezapłacone mandaty. 14 dni pobytu w takim miejscu wystarczyło jednak, by Anglik zrozumiał, że nie chce więcej tam trafić. Zamknięty w celi płakał i prosił Boga, by ten uczynił go profesjonalnym piłkarzem.

Rok po rzuceniu szkoły Ian zamieszkał ze swoją dziewczyną, Sharon. Jej syna - Shauna - traktował jak swojego, a w wieku 19 lat zdecydował się na jego adopcję. Shaun Wright-Phillips kilka lat później doczekał się brata, Bradleya. Obaj bracia zostali profesjonalnymi piłkarzami i grają w piłkę do dziś. Choć związek nie przetrwał, Ian twierdzi, że pozostają w dobrych stosunkach.

Gdy wielkimi krokami zbliżały się jego 22 urodziny, Wright doszedł do wniosku, że niedługo przekroczy (a będąc ze sobą absolutnie szczerym właściwie już dawno przekroczył) wiek, w którym realistycznie może myśleć o zostaniu profesjonalnym piłkarzem. Praktycznie pogodził się, że będzie żywicielem swojej rodziny pracując na budowie, jednak trzy miesiące przed 22 urodzinami został zaproszony na testy do lokalnego Crystal Palace.

Peter Prentice, ówczesny skaut londyńskiej drużyny, zauważył w nim talent, obserwując jego grę w amatorskiej drużynie. Steve Coppell, menedżer Orłów, również okazał się być zwolennikiem talentu Wrighta, co zaowocowało ofertą profesjonalnego kontraktu, tak mocno wymarzonego, wymodlonego na pryczy więzienia.

Choć Wright wciąż miał zakaz prowadzenia pojazdów, dojeżdżanie busem na treningi Crystal Palace miało również swoje pozytywy. Na przystanku autobusowym poznał Deborah Martin, swoją przyszłą żonę. Powiedział jej, że zamierza być napastnikiem reprezentacji Anglii. W jego słowach brzmiała czysta ambicja. Udało mu się to.

Po pięciu sezonach spędzonych w Palace został zauważony przez George'a Grahama, który postanowił włączyć go do swoich planów budowy Arsenalu. W ten oto sposób Wrighty znalazł się na szczycie swoich marzeń. 28 lat pełnych smutku, łez, rozczarowań, odcisków, siniaków, potu i krwi. Po 28 latach Wright dołączył do klubu, który był mu pisany od urodzenia. W końcu urodził się w Woolwich, części Londynu, w której w 1886 roku założono Woolwich Arsenal.

Dla fanów Arsenalu przyjście Wrighta było szokiem, w pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście. Do tej pory znali niesławny "boring boring Arsenal" Grahama, czyli nudny i przewidywalny, niekiedy nawet toporny futbol. Teraz ich trykot przywdziewał gość, którego kibice z tamtych lat określają jako szaleńca czy wariata. "Ten gość był nieprzewidywalny - nigdy nie było wiadomo co za chwilę zrobi" - wspominają fani Kanonierów.

W Arsenalu stał się najlepszym strzelcem w historii, a w 1998 roku sięgnął wraz z drużyną po dublet - mistrzostwo i Puchar Anglii. W trakcie jednego z meczów z Evertonem strzelił tak piękną bramkę z woleja, że brawo bił mu nawet menedżer Evertonu. Thierry Henry wyznał, że zakochał się w Arsenalu właśnie z powodu Wrighta. "Uwielbiałem oglądać go na boisku, jego sposób gry, jego poświęcenie" - mówił Francuz.

Ian w Arsenalu spędził owocne 7 lat, w trakcie których wygrał mistrzostwo Anglii, dwukrotnie Puchar Anglii, Puchar Ligi, a także Puchar Zdobywców Pucharów. W tym czasie rozegrał 288 meczów i strzelił 185 bramek.

Wright nie zapomniał o swoim pochodzeniu, o swoim dzieciństwie. Intensywnie i czynnie uczestniczył w różnych akcjach charytatywnych, wspierających dzieciaki z biednych rodzin w walce o lepsze jutro.

Bez względu na to gdzie występował Wright, czy na boisku, czy później na małym ekranie, zawsze można było wyczuć bijącą od niego na kilometr pasję. Zawsze w głębi siebie słyszał głos swojego brata, powtarzający, że nie jest wystarczająco dobry, wystarczający szybki, wystarczająco znany, a na końcu, gdy nie było już innych argumentów, że nie jest najlepszym graczem w Anglii. Doszczętnie zużyte buty, w których miał chodzić do kościoła, udeptały mu jednak ścieżkę, której brat nie przewidział. Ścieżkę prawdziwego sukcesu i spełnienia, opartą na ciężkiej pracy, wiary we własne marzenia i własne siły.

Ian Wright autor: Mateusz Kolebuk źrodło: własne
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
poprzednia1 następna
Patriko komentarzy: 553910.02.2019, 00:12

https://www.youtube.com/watch?v=2KxJY2TzVuQ ;)

ProroK komentarzy: 86122.08.2018, 15:31

Tylko tak skrajne sytuacje jak bieda , mogą wyzwolić w człowieku taką motywacje.. Przykładów jest wiele chodź by CR7 .

zly_kanonier komentarzy: 511122.08.2018, 15:04

"Gdy kopiąc piłkę na ulicach Londynu zniszczył sobie buty, które kupione były z myślą o chodzeniu do kościoła, matka odmówiła mu kupna nowych."

No rzeczywiście, powinna dostać nagrodę najgorszej madki roku xD

jarod77 komentarzy: 30022.08.2018, 13:36

Jego gole i gra to abc kazdego napastnika a nasi powinni ogladac przed kazdym meczen jego gole

JacOsc komentarzy: 93622.08.2018, 10:20

Wszystko o Wrightcie w 2 minuty
https://www.youtube.com/watch?v=omPdemwaNzQ

OldFashion (zawieszony) komentarzy: 73022.08.2018, 10:17

Dobry tekst.
Dawno temu, jak grałem w Championship Managera, to kupowałem Iana Wrighta do Liverpoolu. :)

Devlin komentarzy: 15222.08.2018, 10:11

Dziękuję za ten tekst, dobra robota :)
Mój ulubiony piłkarz z tamtych czasów, dzięki niemu zaczęła się moja przygoda z The Gunners i już nigdy się nie skończy :))
Gdy mam gorszy dzień lubię obejrzeć kompilację bramek Wrigty'ego, ta fantazja i radość z gry :)

Dubhead (redaktor) komentarzy: 609 newsów: 10522.08.2018, 10:11

Szacunek dla Wrighta, szacunek dla autora.

RoMbi komentarzy: 1393 newsów: 722.08.2018, 09:32

Ma ktoś tę bramę z Evertonem do zobaczenia?

ortiz93 komentarzy: 1322.08.2018, 08:57

Artykuł super, ale szkoda, że przeczytam go dopiero jutro o 4:35:(

Forever_gunner komentarzy: 255522.08.2018, 08:03

Ciekawy artykuł. Przyznam, że nie znałem tak dobrze jego historii.

xGun komentarzy: 45022.08.2018, 07:24

Dzięki, świetna robota!

IanWright komentarzy: 70122.08.2018, 06:17

True, true...

LordBendtner52 komentarzy: 4422.08.2018, 05:15

Świetna historia. Pokazuje jak wiele warte są ciężka praca, upór i dążenie do spełnienia marzeń.

Argudo komentarzy: 10886 newsów: 622.08.2018, 02:48

Lubię takie historie, o piłkarzach, którzy nie mieli nic, a skończyli na szczycie. Poruszająca i motywująca historia.

Castillo komentarzy: 224122.08.2018, 01:35

Bardzo fajnie się czytało.

praptak komentarzy: 905322.08.2018, 01:23

Czekałem 2,5 roku na ten artykuł, ale warto było ;>.

Ogólnie przejmująca historia, cieszę się, że los mu sprzyjał.
Wsparcie najbliższych jest niezwykle istotne. Dobrze, że mimo problemów w tej sprawie udźwignął życie spełniając przy tym marzenia.

lukasz845 komentarzy: 456322.08.2018, 01:11

Artykuł super, ale ktoś tu zagiął czasoprzestrzeń z datą dodania xD

Archiwald komentarzy: 109222.08.2018, 01:06

Świetny gość i piłkarz, a ile on bramek lobem strzelił to głowa mała ;d

ares765 komentarzy: 9508 newsów: 10322.08.2018, 01:02

Super artykuł. Widać, że autor się postarał!

poprzednia1 następna
Następny mecz
Ostatni mecz
Arsenal - Nottingham Forest 23.11.2024 - godzina 16:00
? : ?
Chelsea - Arsenal 10.11.2024 - godzina 17:30
1 : 1
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Liverpool1191128
2. Manchester City1172223
3. Chelsea1154219
4. Arsenal1154219
5. Nottingham Forest1154219
6. Brighton1154219
7. Fulham1153318
8. Newcastle1153318
9. Aston Villa1153318
10. Tottenham1151516
11. Brentford1151516
12. Bournemouth1143415
13. Manchester United1143415
14. West Ham1133512
15. Leicester1124510
16. Everton1124510
17. Ipswich111558
18. Crystal Palace111467
19. Wolves111376
20. Southampton111194
ZawodnikBramkiAsysty
E. Haaland120
Mohamed Salah86
B. Mbeumo81
C. Wood80
C. Palmer75
Y. Wissa71
N. Jackson63
D. Welbeck62
L. Delap61
O. Watkins52
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady