Nicolas Anelka - sprinter, który pędził za szybko

Nicolas Anelka - sprinter, który pędził za szybko 19.05.2020, 14:15, Patryk Bielski 13 komentarzy

Kiedy Nicolas Anelka w 1999 roku otrzymał nagrodę najlepszego młodego piłkarza w Anglii, nie pojawił się na ceremonii. Wobec absencji Francuza, statuetkę odebrał ówczesny kapitan Kanonierów Tony Adams. "Nie wziąłem udziału w ceremonii, bo nie chciałem uczynić angielskiej prasie tego zaszczytu" - przyznał później Anelka we francuskim magazynie VSD.

Nieobecność Francuza była powszechnie uznawana za potwierdzenie jego gburowatej, beztroskiej natury. Był młodym chłopakiem, który miał świat u stóp i przypiętą etykietę. Był "Le Sulk", czyli "obrażalski".

Trzeba przyznać, że coś w tym było. Anelka z pewnością nie był showmanem jak jego poprzednik Ian Wright, ani nie wykazywał przenikliwej charyzmy jak jego następca, Thierry Henry. Anelka jest introwertykiem, którego kariera była pełna konfrontacji i kontrowersji. Zadziwiający sprinter, który ostatecznie poruszał się zbyt szybko. Młody człowiek pewny swego, który opuszczał Londyn z żalem w sercu.

Anelka urodził się na paryskich przedmieściach Le Chesnay. Jego rodzice, Marguerite i Jean-Phillipe, pochodzili z Martyniki. Miał dwóch starszych prawie o dekadę braci - Claude'a i Didiera - którzy mieli spory wpływ na jego życie i krótkotrwałą karierę w Arsenalu.

Francuz został zauważony grając w lokalnej drużynie FC Trappes, skąd trafił do cenionej akademii Clairefontaine, tej samej, w której trenowali między innymi Henry, Trezeguet czy Louis Saha. Legendarny francuski trener Andre Merelle nadzorował jego rozwój i już we wczesnych latach dostrzegł jego wycofaną osobowość. "Zauważyłem go, kiedy przybył do ING Clairefontaine w wieku 13 lat. Był świetny technicznie i już wtedy bardzo szybki i dynamiczny. Z przyjemnością obserwowałem, jak gra. Wyróżniał się na tle wszystkich innych, nawet jeśli był zamknięty w sobie, co bardzo utrudniało z nim kontakt. Kiedy jednak miał piłkę, wydawał się najszczęśliwszy. Boisko to był jego świat" - mówił Merelle dla Le Parisien.

Jeśli zapytacie kogokolwiek, kto pracował z Anelką, powtórzy to samo. Dla niego, boisko piłkarskie dawało wytchnienie. Mimo wszystkich kontrowersji, które pojawiły się w czasie jego kariery, nikt nie miał wątpliwości co do jego umiejętności.

Potencjał Anelki sprawił, że Paris Saint-Germain zarzuciło na niego sieci. W weekendy grał w ich drużynie młodzieżowej, a od poniedziałku do piątku kontynuował treningi w Clairefontaine.

W przeciwieństwie do popularnego mitu, Arsenal nie wyrwał Anelki z piłkarskiej otchłani ciemności: zawodnik już wtedy cieszył się rosnącą reputacją we Francji. W lutym 1996 roku zadebiutował w pierwszej drużynie PSG w meczu przeciwko AS Monaco w wieku zaledwie 16 lat - tym samym stał się drugim najmłodszym piłkarzem w historii pierwszej ligi francuskiej. Na początku sezonu 1996/97 strzelił swojego premierowego gola w Ligue 1 przeciwko RC Lens. Anelka szybko wyrobił sobie markę.

Był jednak niecierpliwy. PSG miało w swojej ekipie wiele ofensywnych talentów takich jak Rai, Julio Dely Valdes i Patrice Loko, a Anelka nie chciał czekać. Dorastał jako fan PSG, ale to nie przeszkodziło mu w podjęciu decyzji o przenosinach. Wielu mówi, że zbyt szybko opuścił Arsenal, ale to samo można powiedzieć o Paryżu.

"Czasami myślę o Nicolasie w jego początkowych latach kariery" - wspomina Luis Fernandez, trener, który wręczył mu jego pierwszy profesjonalny kontrakt, gdy ten był jeszcze nastolatkiem. "To ktoś, kto chciał grać, by odnieść sukces. Miał ogromny potencjał. Gdy zaczynał, pewna grupa jego doradców źle pokierowała jego karierą. Nicolas niepotrzebnie posłuchał ich rady. Chciał posuwać się naprzód zbyt szybko."

Anelka pragnął transferu do Arsenalu. Jego interesy reprezentowali bracia, a kiedy po przerwie zimowej nie wrócił na trening PSG, to uruchomiło cały mechanizm. Francuski klub mógł uzyskać pół miliona funtów ze sprzedaży napastnika lub zatrzymać go do końca sezonu i stracić za bezcen. Podjęto decyzję i w lutym 1997 roku Anelka przybył do północnego Londynu.

Lee Dixon pamięta pierwszą sesję treningową Anelki w London Colney. "Tuż po rozgrzewce, jeszcze zanim dotknął piłki, wyglądał na sportowca z krwi i kości. Kiedy reszta biegała po murawie, on po niej sunął, ledwo jej dotykając" - mówił Dixon w rozmowie z The Athletic.

"Graliśmy mecz 11 na 11 podczas jednego z jego pierwszych treningów. Wymieszaliśmy zespoły, a on grał dla nas. Dzięki niemu to było takie proste... Zdaliśmy sobie sprawę, że w zasadzie możemy kopnąć piłkę do przodu i nieważne, jak złe byłoby podanie, on dopadłby do niego. Jednocześnie był świetnym finiszerem. Thierry Henry i Dennis Bergkamp w swoich początkach starali się trafiać do siatki, ale Anelce przychodziło to naturalnie."

Anelka przemawiał na boisku. "Był bardzo cichy. Nie odzywał się. Prawdopodobnie podczas swojego całego pobytu w Londynie powiedział może trzy słowa" - mówi Dixon. "W tym czasie Tony Adams miał w zwyczaju wchodząc do szatni witać się ze wszystkimi z osobna. Spacerował po niej, a kiedy ty wkładałeś majtki i skarpetki, chcąc odrobiny prywatności, wielki kapitan podchodził i mówił: "Czołem, Dicko", a następnie uściskał ci dłoń. Później ruszał dalej "Cześć, Bouldy"... Za każdym razem, gdy krążył wokół Nicolasa, ten był bardzo nieśmiały. Po prostu wyciągał rękę, ledwo na niego patrząc. Minęły chyba trzy tygodnie, zanim wymamrotał coś do Tony'ego z zawstydzeniem. Nieustanne "dzień dobry Nicolas", "dzień dobry Nicolas", "dzień dobry Nicolas", zderzało się z brakiem odzewu z drugiej strony!"

W Arsenalu pojawiało się coraz więcej francuskich piłkarzy, ale Anelka również z nimi unikał kontaktu. Nie był duszą towarzystwa, spędzał czas ze swoimi braćmi w czteropokojowym domu w dzielnicy Edgware, który kupił zaraz po przyjeździe. "Był po prostu bardzo nieśmiały i zamknięty w sobie" - mówi Dixon. "Ale kiedy wychodził na murawę, to inna para kaloszy. Tam czuł się komfortowo."

Arsene Wenger podarował Anelce koszulkę z numerem 11, którą zwolnił Glenn Helder. Boss najwyraźniej wierzył, że jego rodak z miejsca stanie się ważnym elementem pierwszego zespołu. Początkowo grał jednak mniej niż w Paryżu. Od czasu dołączenia do Kanonierów w lutym do końca rozgrywek rozegrał zaledwie cztery spotkania w Premier League.

W kolejnym sezonie coś się zmieniło, włączając w to jego numer na koszulce. Teraz grał z dziewiątką na plecach i już na początku rozgrywek wskutek kontuzji Wrighta zdołał wygryźć go ze środka ataku. Swój przełomowy sezon przypieczętował zdobyciem bramki w finale Pucharu Anglii z Newcastle. Anelka miał wówczas zaledwie 19 lat.

Z pierwszym pucharem na koncie i pozornie bezpiecznym miejsce w składzie, lato 1998 roku powinno być początkiem czegoś szczególnego dla piłkarza i klubu. Zamiast tego, okazało się początkiem końca.

Jeśli wierzyć Anelce, wszystko poszło o ankietę wśród kibiców. "Kiedy zaczynałem swój ostatni rok, przeprowadzono ankietę, ponieważ zająłem miejsce w składzie Iana Wrighta" - wyjaśnia Anelka na płycie DVD upamiętniającej jego karierę. "Myślałem, że fani mnie naprawdę chcą i są zadowoleni z moich występów, ale później zobaczyłem wyniki opublikowane w gazetach i telewizji (wygrał Wright). Bardzo mnie to zabolało. Czułem, jakbym robił to wszystko na darmo."

Z pewnością wrażliwość Anelki odegrała wtedy sporą rolę, ale powinien być świadom, że przegrana w ankiecie z rekordowym strzelcem Kanonierów i żywą legendą klubu to nie powód do wstydu i buntu. Fani chcieli niewątpliwie oddać Wrightowi należny mu szacunek. Co więcej, jego osobowość czyniła go bardziej przyjaznym niż wycofany charakter Anelki. Niemniej jednak, sprawa zabolała Francuza.

"Pomyślałem: "A więc tak się sprawy mają. Tak mi dziękujecie?" - kontynuował. "Zobaczycie, co się stanie. Zamierzam grać, strzelać gole, a gdy tylko zaśpiewacie o mnie pieśń, odejdę. Tak też zrobiłem, bo byłem na nich wściekły. Opuściłem Arsenal, by ukarać fanów."

Rzeczywiście, sezon 1998/99 był dla Anelki szczególny. Swój najwyższy poziom osiągnął prawdopodobnie w lutym, gdy został graczem miesiąca po zdobyciu bramki w każdym ligowym spotkaniu. Ponadto dwukrotnie trafiał do siatki w barwach Trójkolorowych przeciwko Anglii na Wembley. Jego zdumiewająca forma sprawiła, że zakończył sezon jako najlepszy strzelec Arsenalu z 17 golami na koncie.

Anelka kwestionował swój wizerunek obrażalskiego - stąd niechęć do prasy i odmowa wzięcia udziału w ceremonii wręczenia nagród PFA. Jego zdaniem, był młodym mężczyzną walczącym z aklimatyzacją w nowym kraju.

Wenger bronił piłkarza. "W ogóle nie jest medialną osobą. Próżno szukać w nim aroganta. Można na nim polegać. Jest nieśmiały, o wiele bardziej wrażliwy niż ludzie sądzą. Czasami stawiam się w jego położeniu. Jak na 20-latka, zachowuje się niesamowicie. Nie pije, nie pali, trenuje każdego dnia, grał w niemal każdym meczu w tym sezonie. Zasługuje na duży szacunek" - mówił Wenger.

Koczownicy charakter kariery Anelki może sugerować, że Francuz nie potrafił zaaklimatyzować się w żadnym klubie, nieustannie odczuwając niepokój. Po odejściu z PSG, któremu kibicował, być może nigdzie nie zaznał już pełni szczęścia. W Arsenalu uważa się, że rady jego braci były większym katalizatorem nieszczęść Anelki niż brytyjska prasa. Claude i Didier nie czekali na pozwolenie Kanonierów na rozpoczęcie negocjacji z tuzinem klubów na Starym Kontynencie. Po opracowaniu planu przeprowadzki z Paryża do Londynu, doskonale wiedzieli, czego trzeba, by zmusić klub do określonego ruchu.

Pod koniec sezonu 1998/99 dwaj bracia poinformowali Wengera i Davida Deina, że Nicolas jest zdecydowany opuścić Arsenal - pomimo podpisania czteroletniej umowy kilka miesięcy wcześniej. Anelkę zabrano do hotelu w Martynice, skąd jego bracia prowadzili negocjacje przez telefon komórkowy. Mimo usilnych prób Wengera, nie udało się dotrzeć do piłkarza.

"Był odizolowany" - mówił Wenger. "Straciliśmy z nim łączność. Rozumiem, że chciał odejść, ale utrata kontaktu jest dla mnie trudniejsza do pojęcia. Nie sądzę, żeby tak bardzo pragnął transferu. Nie jest złym chłopakiem. Nie czuł się źle w Londynie. To bzdura. Został zmuszony, by to powiedzieć."

Wenger był szczególnie rozczarowany brakiem jakichkolwiek wyjaśnień ze strony gracza. W wieku 20 lat Anelka był zawodnikiem klubu, który grał w Lidze Mistrzów. Boss wiedział, że jest tylko jeden powód, dla którego napastnik był tak zdeterminowany, by odejść: "pieniądze".

Arsenal rozważał ofertę Juventusu przed rozpoczęciem zaawansowanych rozmów z Lazio. W tamtym okresie kwoty transferowe gwałtownie rosły, a Arsenal obawiał się, że Lazio może spróbować kupić Francuza tylko po to, by niedługo wkrótce sprzedać go po zawyżonej cenie. W 1998 Biancocelesti zrobili tak z Christianem Vierim, którego nabyli za 10 milionów, a rok później sprzedali do Interu za 30.

Lazio zaproponowało opłatę w wysokości 18 milionów funtów oraz kolejne 4 miliony, jeśli Włochom uda się sprzedać piłkarza w ciągu najbliższym czterech lat. Podczas gdy niektórzy negocjatorzy byli w stanie zaakceptowali przedstawione warunki, Dein uważał, że klub powinien odrzucić ofertę.

Kilka tygodni później, krótko po tym jak lekarz rodzinny ogłosił, że Anelka nie stawi się na treningu z powodu nadmiernego stresu, Real Madryt zgłosił się po piłkarza i podpisał z nim kontrakt za 23,5 miliona funtów. Arsenal niechętnie podchodził do sprzedaży, ale zawarta umowa umożliwiła klubowi wejście na kolejny poziom: zmodernizowanie obiektów treningowych i kupno najskuteczniejszego strzelca w historii - Thierry'ego Henry'ego.

Późniejsze losy Anelki nie były takie, jakby życzył sobie tego sam piłkarz. Francuz po zaledwie jednym ciężkim sezonie opuścił Madryt. Vincente del Bosque stwierdził później, że Anelka odmówił trenowania po tym, jak koledzy z drużyny oskarżyli go o niedostateczną radość po zdobytych golach. Ta anegdota stanowi świetne uzupełnienie skomplikowanego portretu młodego mężczyzny, który spodziewał się lojalności i miłości, gdy sam nie zawsze ją oferował. Zaś najbliżsi, którym ufał najbardziej, nie zawsze mieli na względzie jego największe dobro.

Anelka wciąż zajmuje stałe miejsce w historii Arsenalu, gdzieś między blaskiem Wrighta i Henry'ego. Francuz prawdopodobnie pasuje do nich ze względu na swój talent, ale nie długowieczność ani status legendy. W ostatnich latach przyznał, że żałuje zarówno decyzji o opuszczeniu Arsenalu, jak i swojego zachowania, szczególnie do trenera, który rozumiał go najlepiej. W Londynie mówi się, że od czasu gry Anelki, na koszulce z numerem 9 wisi klątwa.

Gdyby tylko Nicolas został w północnym Londynie, gdyby zignorował irytujące podejście mediów i agitację braci, być może ta historia mogłaby potoczyć się inaczej. Kto wie, może dzisiaj przed stadionem Kanonierów stałaby jego statuetka, a nie jego następcy - Henry'ego. Nikt nie wątpi, że Anelka posiadał talent. Gdyby tylko tak się nie spieszył.

źródło: The Athletic, autor: James McNicholas

Nicolas Anelka autor: Patryk Bielski źrodło:
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
poprzednia1 następna
CITY89 komentarzy: 34725.05.2020, 09:47

Dzięki za artykuł.Fajnie się czytało.Anelka to mój ulubiony napastnik od dziecka-serio.Niestety nie miałem okazji oglądac go w barwach AFC ale zawsze czułem gdzieś w srodku że to był kiedyś nasz człowiek.
PS.Niedlugo premiera dokumentu na netflixie dla fanów tej historii.

Thrall komentarzy: 62421.05.2020, 10:25

Dobra, wszyscy przecież wiemy, że Anelka odszedł z powodu incydentu z Vieirą.

daro1986 komentarzy: 20821.05.2020, 10:02

Pamiętam jak odchodził bylem zaskoczony bo radził sobie dobrze. To nie byly czasy że z neta wszystko przeczytamy. Za niego przyszedł Suker król strzelcow mś98 i .... S*******il karnego w meczu z galata. Co do Anelki jakby miał głowę to był by kimś wiecej a tak to rozmienił sie na drobne grając w Boltonie i chelsea .

pauleta19 komentarzy: 41430 newsów: 120.05.2020, 19:53

Dzięki za tłumaczenie fascynującego artykułu. Niestety nie byłem jeszcze kibicem Arsenalu, gdy Anelka grał z armatą na piersi. Obserwowałem jego grę dopiero jak strzelał dla innych angielskich klubów. Zapisał mi się w pamięci jako bardzo dobry napastnik, ale patrząc po bramkach jakie strzelał dla Arsenalu to faktycznie mógł zostać jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Domyślałem, się, że skoro Real się po niego zgłosił to był bardzo dobry, ale nie zdawałem sobie sprawy, że jako nastolatek tak wymiatał.

Rumunia komentarzy: 88020.05.2020, 10:44

Bardzo ciekawy artykuł, nie wiedziałem zbyt wiele o tym piłkarzu, a już na pewno o jego osobowości i jak łatwo poddawał się różnym wpływom. Trochę szkoda, że odszedł, a trochę nie. Już się nie dowiemy jakby to było, gdyby u nas został, ale na szczęście wiemy że cała sytuacja skończyła się dla nas wspaniale :)

Teraz poproszę o równie wnikliwy artykuł o Wiltordzie i... Gallasie :D

Swoją drogą, ale ten Carlos ma uda!

DyktatorArsene komentarzy: 247820.05.2020, 09:02

Albo w Bayernie :)

DyktatorArsene komentarzy: 247820.05.2020, 09:01

Nie pamietalem nawet, ze tak szybko od nas odszedl.

Gdyby tylko Ozil byl taki szybki, marzenia scietej glowy. Poogladalbym go sobie w jakims Katarze czy Japonii.

Patriko komentarzy: 553920.05.2020, 03:02

dawnego*

Patriko komentarzy: 553920.05.2020, 03:01

Pamiętam krzyk mojego danego kolegi kibica Manchesteru ''DZIĘKUJĘ CI BARDZO ANELKA!"gdy francuz spudłował karnego w finale LM między United a Chelsea w 2008. Tak mi się jakoś przypomniało jak czytałem tekst powyżej :D

kuzguwu komentarzy: 550019.05.2020, 21:45

Wtedy to potrafiliśmy znaleźć zastępstwo za zawodnika...

domino178 komentarzy: 253619.05.2020, 19:59

Enfant terrible Francuskiego footballu jak zwykł mawiać o Anelce Andrzej Zydorowicz. I niestety to określenie pasuje jak ulał...

Czeczenia komentarzy: 1259619.05.2020, 19:17

Nawet jego mowa ciała zdawała się pokazywać całemu światu jego fochy. Kiedy tylko realizator zbliżył ujęcie na twarz Anelki, to po prostu wiedziałem, że tego karnego w finale nie strzeli. Cyrk w RPA i wojna z Domenechem, a 10 lat wcześniej wspomniane już cyrki w Realu Madryt. Mam nawet taki flashback, że mówili o tym w teleekspresie - dość głośny temat w tamtym czasie.

Nie ma czego żałować, chociaż w Anglii trochę nastrzelał, to jednak najgłośniejszym dorobkiem są kontrowersje.

enrique komentarzy: 2017819.05.2020, 18:38

W teorii ktoś mógłby powiedzieć SZKODA, ale biorąc pod uwagę KTO za niego przyszedł... to cholernie się cieszę że taki był szybki !

poprzednia1 następna
Następny mecz
Ostatni mecz
West Ham - Arsenal 30.11.2024 - godzina 18:30
? : ?
Arsenal - Nottingham Forest 23.11.2024 - godzina 16:00
:
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Liverpool1191128
2. Manchester City1172223
3. Chelsea1154219
4. Arsenal1154219
5. Nottingham Forest1154219
6. Brighton1154219
7. Fulham1153318
8. Newcastle1153318
9. Aston Villa1153318
10. Tottenham1151516
11. Brentford1151516
12. Bournemouth1143415
13. Manchester United1143415
14. West Ham1133512
15. Leicester1124510
16. Everton1124510
17. Ipswich111558
18. Crystal Palace111467
19. Wolves111376
20. Southampton111194
ZawodnikBramkiAsysty
E. Haaland120
Mohamed Salah86
B. Mbeumo81
C. Wood80
C. Palmer75
Y. Wissa71
N. Jackson63
D. Welbeck62
L. Delap61
O. Watkins52
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady