Nieszczęsny Wojtek

Nieszczęsny Wojtek 27.10.2015, 06:26, Eryk Szczepański 61 komentarzy

Wojciech Szczęsny to najlepszy bramkarz na świecie. Obecnie brzmi to dość abstrakcyjnie, ale stawiam dobrego londyńskiego portera, że w ciągu kliku lat takie nagłówki będą się pojawiać w największych tytułach prasowych. Pytanie, które należy sobie zadać, nie brzmi kiedy? ale czy wciąż w barwach Arsenalu?

Piłka nożna to sport, który potrzebuje silnych osobowości. Charakternych zawodników uwielbiają kibice i fascynują się nimi media. Dziwni, szaleni, ekscentryczni i agresywni. Potrafią zarówno wznieść całą drużynę na wyżyny, jak i jedną głupotą przegrać spotkanie. Raz ich kochamy, by zaraz ich znienawidzić. Trzymają w garści nasze emocje i ciskają nimi na wszystkie strony. Czasami mamy już dość, ale w głębi duszy właśnie tego potrzebujemy.

Od kilku lat wyczekujemy w północnym Londynie właśnie takiego zawodnika. Prawdziwego lidera z cojones, który poprowadzi zespół do mistrzostwa, nigdy nie odstawi nogi w pojedynku z rywalem, a w razie potrzeby chwyci za mordę swoich zawodników i zjedzie ich od góry do dołu. Pamiętamy Tony’ego Adamsa, pamiętamy Patricka Vieirę, a kogo będziemy pamiętać za kilka lat?

Jest dwóch Kanonierów, którzy wyróżniają się w kwestii silnych charakterów – Jack Wilshere i właśnie Wojtek Szczęsny. Nie są to osobowości pokroju wyżej wymienionej dwójki, ale poza zadziornością i nieustępliwością cechuje ich coś, co trudno spotkać w obecnych czasach – miłość do klubu. Miłość zdecydowanie większa niż liczba zer na koncie i w pewnych sytuacjach wręcz niemożliwa do okiełznania. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że żaden z nich nie poprowadzi nas do sukcesów…

Super Jack może mówić o ogromnym pechu. Okrzyknięty największym talentem angielskiej piłki, więcej czasu spędza u klubowych lekarzy niż na boisku. Bardzo możliwe, że nigdy nie wejdzie na oczekiwany poziom, a kontuzje dużo wcześniej zakończą jego przygodę z piłką, niż sam by tego chciał. Polak zaś jeśli nie stanie się legendą Arsenalu, będzie mógł winić jedynie siebie.

Patrząc wyłącznie na umiejętności bramkarskie, Wojtek jest w ścisłej czołówce bramkarzy na świecie. Niebywały refleks, kapitalna gra na linii, wspaniała technika i dobra gra nogami. Ile to już razy wyjmował piłki, które wydawałoby się musiały wpaść do bramki. Pamiętacie mecze z Niemcami? Klasa! Złotych rękawic Premier League też nie dostał za ładny uśmiech. Co jak co, ale warsztatu bramkarskiego nie można odmówić wychowankowi warszawskiej Agrykoli. Oczywiście wychodzenie do dośrodkowań czy piąstkowanie, to wciąż elementy wymagające poprawy, ale pamiętajmy, że to jeszcze bardzo młody bramkarz i z pewnością zdąży się tego nauczyć. Problem jednak leży gdzie indziej. Głębiej. W nim samym.

Piłkarz grający na najwyższym światowym poziomie w tak młodym wieku, poza wyjątkowymi zdolnościami powinien posiadać jeszcze chłodną głowę i podejmować na boisku odpowiednie decyzje. Zwłaszcza gdy jest bramkarzem. Silne osobowości w połączeniu z wybuchowym temperamentem nie są najlepszą mieszanką na murawie i zdarza się, że robią głupie rzeczy. I tak na przykład Luis Suarez gryzł przeciwników, a Roy Keane łamał im nogi. Nie miało to jednak bezpośredniego przełożenia na wynik spotkania. Co innego gdy Wojtek się podpalał i z przekonaniem o swojej niezachwianej pozycji w klubie zaczynał, nazywając to wprost, pajacować.

Nie raz i nie dwa ratował nam tyłek, by kilka razy w pojedynkę przegrać nam mecz. Oczywiście błędy się zdarzają, ale nie usprawiedliwiajmy w ten sposób nieudolnych prób naśladowania Manuela Neuera. Można odnieść wrażenie, że Wojtek zbyt często chciał błyszczeć w meczach, zapominając trochę, że najważniejsze jest dobro drużyny. Mimo tego Arsene Wenger zawsze w niego wierzył i dawał do zrozumienia, że jest on przyszłością tego klubu. Po każdej głupocie sadzał Polaka na ławce, wiedząc, że to podziała na niego mobilizująco i ten wróci do gry zdecydowanie lepszy. I tak było za każdym razem. Za każdym, dopóki cierpliwość Bossa nie została wyczerpana. Czarę goryczy przepełnił noworoczny mecz z Southamptonem i słynna afera SmokeGate.

Jego miejsce między słupkami zajął David Ospina. Kolumbijczyk, który zdawało się był świetnym kandydatem do siedzenia na ławce i jednoczesnego mobilizowania Wojtka, stał się pierwszym bramkarzem Kanonierów. Polak, trochę już mądrzejszy niż we wcześniejszych latach, zdał sobie sprawę, że przesadził o ten jeden raz za dużo i trzeba wziąć się w garść i przede wszystkim dorosnąć. Jeśli wierzyć doniesieniom z treningów, to rzeczywiście wykazywał się wtedy niezwykłą determinacją i dojrzałością. Ale co z tego, skoro Ospina korzystając z wybornej formy defensorów, praktycznie nie dawał powodów, aby go zmienić.

Szczęsny po męsku zacisnął zęby i cały ten czas zasuwał na treningach, czekając z niecierpliwością na koniec sezonu i okres przygotowawczy, który miał być dla niego swego rodzaju Tabula Rasą. Świadomy popełnionych błędów, gotowy by dorosnąć i stać się twierdzą Arsenalu na lata, dostał cios nożem. W sam środek pleców. Ku zaskoczeniu wszystkich - naprawdę wszystkich - Arsene ściągnął do północnego Londynu Petra Cecha. Czech, który jest żywą legendą jednego z największych rywali Kanonierów - Chelsea, został sprowadzony na Emirates, by zdobywać z nami trofea. Posunięcie to wydawało się tak mało prawdopodobne, jak strzelenie pięciu bramek w 9 minut. A jednak. Boss wykorzystując nadarzającą się okazję, zadziwił cały piłkarski świat, ale i wymierzył mocny cios w policzek Polaka. Co jednak najważniejsze, zapewnił Arsenalowi fantastycznego bramkarza. Na lata.

U wielu osób panuje dziwne przekonanie, że Szczęsny został wypożyczony do AS Romy, aby ograć się przez cały rok i wrócić do Londynu w roli wybawcy. Problem Wojtka polega na tym, że Petr nie zawitał na Ashburton Grove tylko na jeden sezon. Mimo 33 lat na karku jest on wciąż jednym z najlepszych bramkarzy na świecie. A jak dobrze wszyscy wiemy, ci mogą grać z powodzeniem na takim poziomie prawie do czterdziestki. Zresztą dla Wengera zdecydowanie ważniejsze jest dobro klubu, niż jednego wychowanka. Co zatem będzie z naszym rodakiem?

Opcje są dwie. Z miłości do Arsenalu poczeka jeszcze 2-3 lata aż będzie w stanie na stałe wygryźć Cecha, grając jedynie w pucharowych meczach (ewentualnie znów na wypożyczeniu) lub żądny gry odejdzie ze łzami w oczach. Co by nie myśleć o Wojtku, zdecydowana większość z nas nie chciałaby tej drugiej opcji. To w końcu nasz krajan w naszym ukochanym klubie. Polak legendą Kanonierów? Brzmi równie pięknie, co w tej chwili mało realnie. Pewne jest jednak to, że Wojciech Szczęsny będzie wielkim bramkarzem. Szkoda, że przez własną głupotę może nim zostać nie tam, gdzie powinien.

Wojciech Szczęsny autor: Eryk Szczepański źrodło:
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
poprzednia12 następna
Piotrek95 komentarzy: 976225.10.2015, 13:10

Wiecej takich artykułów

Doktor komentarzy: 770625.10.2015, 13:10

Ogólnie - redaktor pojechał nieźle po bandzie. Na ten moment Szczęsny to moze lizać stopy De Gei oraz Courtoisowi. Są też znacznie zdolniejsi młodsi bramkarze jak Leno. Taki Lloris też na emeryturę się jeszcze nie wybiera.

Doktor komentarzy: 770625.10.2015, 13:08

Szczęsny - miłość, Jack - miłość...

Cholera, ich miłość nie doruwnuje miłości Jenkinsona, a o niego nikt tak brutalnie nie walczy. :(

I jak piłkarz, który, tu cytat: "Szkoda, że przez własną głupotę może nim zostać nie tam, gdzie powinien.", ma zostać zbawicielem i tym, który poprowadzi klub do sukcesów?

Szczęsny i Wilshere są charakterni. Tak. Charakterny też był Frimpong. A ktoś za nim tęskni? Nikt. A Ci dwaj Panowie to raczej wygrywali w kategorii niewyparzonych ust i głupoty. Charakternym materiałem na lidera to jest Coquelin. Nie Szczęsny. Nie Wilshere. Tylko Francuz, który ciężko pracuje i nie ma siana w głowie.

Zresztą, Szczęsny pewnie wróci w przyszłym sezonie i zostanie zmiennikiem Cecha, a Jack... cóż, który to już sezon siedzi w szpitalu? Prawdopodobieństwo, że osiągnie sukces jest minimalne. Halo! Gość kończy 24 lata za 2 miesiące! To już nie jest talent, to już powinien być ukształtowany zawodnik.

Mizii komentarzy: 419125.10.2015, 13:02

Kogoś poniosła wyobraźnia. De Gea, Courtois są w zbliżonym wieku do Wojtka, a są o klasę lepsi od Polaka. Dla mnie Szczęsny nigdy nie będzie wielkim bramkarzem. Może być co najwyżej solidny.

mar12301 komentarzy: 2323325.10.2015, 12:58

Na ten moment nie widzę go wśród najlepszych. Ale może jeszcze to zmienić.

kanonier1211 komentarzy: 17625.10.2015, 12:54

Wydaje mi się, że Szczęsny jest tu wyidealizowany, nie sądzę, że wskoczy kiedyś do top 10 bramkarzy na świecie, choć bardzo bym tego chcial, tak samo jak widzieć go z armatką do końca jego kariery.

MarkOvermars komentarzy: 939925.10.2015, 12:50

Wojtek niestety idzie w ślady AOC czy nieszczęsnego Jacka i się nie rozwija

poprzednia12 następna
Następny mecz
Ostatni mecz
West Ham - Arsenal 30.11.2024 - godzina 18:30
? : ?
Arsenal - Nottingham Forest 23.11.2024 - godzina 16:00
:
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Liverpool1191128
2. Manchester City1172223
3. Chelsea1154219
4. Arsenal1154219
5. Nottingham Forest1154219
6. Brighton1154219
7. Fulham1153318
8. Newcastle1153318
9. Aston Villa1153318
10. Tottenham1151516
11. Brentford1151516
12. Bournemouth1143415
13. Manchester United1143415
14. West Ham1133512
15. Leicester1124510
16. Everton1124510
17. Ipswich111558
18. Crystal Palace111467
19. Wolves111376
20. Southampton111194
ZawodnikBramkiAsysty
E. Haaland120
Mohamed Salah86
B. Mbeumo81
C. Wood80
C. Palmer75
Y. Wissa71
N. Jackson63
D. Welbeck62
L. Delap61
O. Watkins52
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady