Obszerny wywiad z Ljungbergiem
21.09.2014, 16:40, Eryk Szczepański 18 komentarzy
Będący jednym z najbardziej kosmopolitycznych piłkarzy Arsenalu – Fredrik Ljungberg – rozpoczyna nowy etap w swojej piłkarskiej karierze. Były gwiazdor Kanonierów zagra teraz w lidze indyjskiej.
Szwed większą część swojej przygody z piłką nożną spędził w północnym Londynie. Z armatką na piersi rozegrał 317 spotkań, w których zdobył 71 bramek i zaliczył 24 asysty. Dwa razy zdobył mistrzostwo Anglii i był częścią niezwyciężonej drużyny The Invincibles. Teraz Freddie, po przygodach w Stanach zjednoczonych, Szkocji i Japonii, rozpoczyna kolejny barwny etap swojej kariery i wyrusza na podbój Indii.
W rozmowie z dziennikarzami Arsenalu opowiedział o nowych wyzwaniach, cudownych wspomnieniach i roli ambasadora Arsenalu, którą pełni.
Freddie, cofnijmy się o 16 lat do 1998 roku, kiedy to dołączyłeś do Arsenalu. Jak do tego doszło?
To było tak dawno temu! To był czas, w którym odmówiłem kilku klubom, ale wtedy zagrałem w meczu reprezentacji Szwecji przeciwko Anglii i kolejne oferty się posypały. Postanowiłem sobie, że będę prowadził rozmowy z trzema klubami, w ciągu trzech kolejnych dni. Pierwszego dnia rozmawiałem z Arsenalem. Bardzo polubiłem Arsene’a i od razu wiedziałem, że to jest to. Następnego dnia miałem się spotkać z klubem podobnej wielkości co Arsenal, ale odwołałem spotkanie, bo wiedziałem, że chcę tu zostać. Usiedliśmy z Arsenem i zaczęliśmy rozmawiać o futbolu, mieliśmy podobną wizję gry i to było dla mnie najważniejsze.
Strzeliłeś bramkę już w swoim debiucie przeciwko Manchesterowi United. Jakie to było uczucie?
Byłem wtedy w Anglii tylko kilka tygodni. Zazwyczaj nigdy nie denerwuje się przed meczem, ale tym razem było inaczej. Pamiętam, że kibice skandowali moje imię przez jakieś 15 minut i wtedy dopadł mnie stres. Po wejściu na boisko trząsłem się jak liść na wietrze! Zdobycie bramki trochę mnie uspokoiło, ale muszę przyznać, że byłem zdenerwowany. Myślę, że miałem trochę szczęścia podczas swojej kariery, ponieważ kilka razy udało mi się trafić w swoim debiucie.
Dołączyłeś do Arsenalu we wrześniu, więc nie miałeś możliwości przepracować z zespołem pełnego okresu przygotowawczego. Ciężko było wejść do nowej drużyny w nowym kraju?
To było naprawdę ciężkie. To był duży przeskok z ligi szwedzkiej do angielskiej, szczególnie pod względem fizycznym. Wielu ludzi mówiło mi, że powinienem pójść do ligi hiszpańskiej albo włoskiej, gdzie gra się bardziej techniczną piłkę. Musiałem trochę zmienić swoją grę – nigdy nie grałem jako skrzydłowy, zawsze w środku pola. Musiałem się przyzwyczaić do wielu nowych rzeczy i zajęło mi to cały sezon. Czułem się źle na skrzydle i nie wiedziałem co mam robić, ale na szczęście ciężko pracowałem i wszystko dobrze się skończyło.
Bardzo dobrze, w sezonie 2001/2002 przyszły wyczekiwane efekty. Jakie są Twoje odczucia, jak wracasz wspomnieniami do tego czasu?
O tak! Cały mój pobyt w Arsenalu był wspaniały, ale czasami masz dobrą passę i klub cię docenia, bo cię potrzebuje, a Ty pomagasz w zdobyciu tytułu. Ale to był wysiłek całego zespołu i trzeba za to dziękować wszystkim zawodnikom.
Kiedy Robert Pires doznał kontuzji, przeniosłeś się na lewą stronę i na trochę tam zakotwiczyłeś. Lubiłeś grać na tej pozycji?
Zawsze wolałem grać na lewej stronie, ale musieliśmy zachować balans w drużynie, więc grałem też na prawej stronie. Z lewej strony zawsze było lepiej, bo mogłem ściąć do środka.
Dwa lata później byłeś członkiem legendarnej drużyny The Invincibles. Jak wspominasz ten okres?
Dla mnie wygrywanie było najważniejsze. Nigdy wcześniej nie myślałem o byciu niezwyciężonym, dopiero później, kiedy wszyscy zaczęli o tym mówić. Zdobywanie trofeów moim zdaniem jest najważniejsze w piłkarskiej karierze. To było coś niesamowitego!
Myślisz, że to był szczyt możliwości tej drużyny?
Ciężko powiedzieć. Bardzo ciężko jest być niepokonanym, ale myślę, że byliśmy trochę rozczarowani wynikami w Lidze Mistrzów. Kilka razy przegraliśmy golami na wyjeździe, kiedy uznawaliśmy się za faworytów. To było bardzo trudne.
Arsenal przegrał finał Ligi Mistrzów w 2006 roku. To jest jedno z najboleśniejszych wspomnień?
O tak. Ale trzeba być mężczyzną i wziąć to na klatę. Chociaż pragnęliśmy tego trofeum w swojej gablocie.
Nowa era zaczęła się wraz z przenosinami na Emirates Stadium. Jesteś jednym z nielicznych piłkarzy, którzy mieli okazję grać na obu stadionach. Jak opiszesz przenosiny z Highbury?
Każda drużyna bała się przyjeżdżać na Highbury, wiedzieliśmy to nawet zanim wychodzili na boisko. Emirates było nowe nie tylko dla innych drużyn, ale i dla nas. Wiele osób mówiło, że potrzeba 2-3 lat, żeby zaadaptować nowy stadion, żeby czuć się jak w domu. Klub wtedy był w takiej sytuacji, że chciał stawiać na wychowanków. Kilku zawodników odeszło w tym czasie, więc był to okres wielkich zmian.
Podczas pobytu w Arsenalu miałeś wspaniałe relacje z kibicami, ciężko było się z nimi rozstać?
To było bardzo smutne. W końcu przez długi czas byłem częścią Arsenalu. Mój kontrakt wciąż obowiązywał, ale podjąłem decyzję o odejściu, ciężko teraz o tym mówić. To było to, co wtedy chciałem zrobić, ale dziś bardzo się cieszę, że wróciłem tu w roli ambasadora. Jestem szczęśliwy, kiedy Arsenal zwycięża. Wygraliśmy FA Cup i jesteśmy na najlepszej drodze, żeby wrócić tam gdzie byliśmy kiedyś. To jest najważniejsze.
Twoja kariera po opuszczeniu Arsenalu, była bardzo interesująca. Opowiedz nam o tym.
Po przygodzie w West Hamie, miałem potrzebę zrobić coś zupełnie innego. Nie mówiłem o tym często, ale gdy zawarłem umowę z Calvinem Kleinem, odczuwałem przypływ sławy. Nie ufałem wtedy nikomu i nie chciałem wychodzić z domu. Powiedziałem więc mojemu agentowi, że chcę wyjechać i spróbować czegoś innego. Dużo osób mówiło mi, że wyjazd do Ameryki to szaleństwo, ale ja chciałem cichego miejsca, gdzie nikogo nie obchodzi, co robisz. Wybrałem więc Seattle, które było moim najlepszym wyborem w życiu. Miałem świetnych kolegów w drużynie, miasto bardzo mi się podobało i właściciele byli zadowoleni, że promuję grę. Zrobiliśmy tam wiele rzeczy poza futbolem. Przyleciała do nas księżniczka Szwecji i charytatywnie pomagaliśmy szpitalom. To było coś niesamowitego.
Później zniknął gdzieś mój zapał do piłki nożnej i postanowiłem przenieść się na chwilę do Celticu. Nigdzie nie spotkałem tylu przyjaznych ludzi, co tam. W między czasie okazało się, że mój były klubowy kolega ze Stanów zna menadżera w Tokio, a ja zawsze marzyłem o wyjeździe do Japonii i bardzo chciałem tam wrócić po Mistrzostwach Świata. Japonię nawiedziło wtedy tsunami, to było coś strasznego, cały kraj był w szoku. Japończycy mają inną mentalność niż my, ciężko jest mi to opisać. Zadzwonili do mnie i spytali, czy nie przyjechałbym, żeby coś pozytywnego zadziało się w kraju. Nie rozumiałem tego za bardzo, ale oni naprawdę tego chcieli, więc zgodziłem się przyjechać na sześć miesięcy. To był wspaniały czas, graliśmy naprawdę fajną piłką. Po tych sześciu miesiącach, postanowiłem zakończyć karierę.
A teraz ją wznawiasz i zamierzasz zagrać w Indiach. Zdradź nam więcej szczegółów.
Wiele razy byłem zapraszany do wznowienia kariery i gry w różnych ligach. To jednak jest bardziej jak promocja futbolu, coś podobnego do tego co robiłem w Ameryce. Czułem wtedy, że dorosłem jako człowiek i mam nadzieję, że tym razem będzie tak samo. To jest zupełnie inna kultura i jest to dla mnie szansa, żebym zrobił coś dla tamtejszej piłki nożnej. Naszą pracą jest inspirowanie ludzi do uprawiania tego sportu, tak żeby widzieli, że nam zależy i żeby nie oglądali tego tylko w telewizji.
Podczas swojej kariery zwiedziłeś wiele państw i poznałeś wiele kultur, zawsze Cię to interesowało?
Uwielbiam poznawać nowych ludzi. Kiedy razem w Arsenalu graliśmy w Europie, nie mogliśmy opuszczać hotelu, więc nikogo nie można było poznać i niczego zobaczyć. Ale kiedy masz możliwość podróżowania i widzisz, że ludzie mają różne punkty widzenia na różne sprawy, możesz się dużo nauczyć. To wszystko wyszło od moich rodziców, zawsze mówili mi, że od każdego można się czegoś nauczyć i ja właśnie tak robię.
Podróżujesz teraz z klubem jako ambasador. Powiedz, czy nie uderzyło Cię to, jak wielki jest teraz Arsenal na całym świecie, odkąd opuściłeś Londyn?
Wiedziałem o tym, że klub jest wielki. Ale to nie o to chodzi w podróżowaniu po całym świecie. Tu chodzi o wartości jakie Arsenal chce szerzyć. Kiedy widzisz zawodników podobnej postury grających w różnych klubach i mówisz o pokorze i o tym jak trzeba się zachować, to widzisz, że nie wszędzie jest tak samo. Najbardziej dumny jestem z tego, że Arsenal w tej kwestii jest najlepszym przykładem. Pamiętam, że będąc dopiero tydzień w Arsenalu, podszedł do mnie Pat Rice i powiedział, że w Arsenalu chcemy zdobywać tytuł każdego roku. Pomyślałem sobie – jestem tu tylko tydzień! – ale jest to pewien sposób nakładania presji, tak abyś wiedział, czego się wymaga.
Jak ważne dla piłkarzy było wygranie FA Cup? To podobne uczucie do tego, kiedy wygrałeś swoje pierwsze trofeum w 2002 roku?
Tamta drużyna zdobyła tytuł w 1998 roku, więc większość zawodników znała smak zwycięstwa, ale to oczywiście było niesamowite uczucie dla wszystkich. Klub wygrał bardzo dużo w tamtych czasach, więc każdy kolejny rok bez trofeum, powodował wciąż zwiększającą się presję z zewnątrz. Myślę, że zdobycie Pucharu Anglii przyniosło wielką ulgę zawodnikom i każdemu w klubie. Zasługiwaliśmy na to. Teraz dokonaliśmy kliku zakupów w lecie, więc będziemy silniejsi w walce o tytuł w Premier League.
Co myślisz o nadchodzącym sezonie?
Jestem podekscytowany. Mamy teraz niesamowitych zawodników, jak np. Alexis Sanchez. Widziałem go osobiście podczas Mistrzostw Świata w RPA w 2010 roku i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Grał świetnie w Udinese i został wybrany najlepszym zawodnikiem we Włoszech. Jestem bardzo zadowolony, że Arsenal sprowadza takich zawodników. Nie mogę się doczekać jego gry dla Kanonierów. Widzę wiele podobieństw do czasów kiedy graliśmy z Thierrym Henrym i innymi szybkimi zawodnikami.
I już na koniec Freddie, jakie masz plany na przyszłość?
Nigdy nie przestanę podróżować, ponieważ to jest bardzo dobre dla duszy i ciągle można się czegoś uczyć. Zamierzam też zrobić na jesieni kursy trenerskie i oczywiście kontynuować swoją rolę ambasadora Arsenalu.
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Nigdy nie zapomnę jego różowego irokeza :D
Prawdziwy zadziora i m.in. dla tego go lubiłem - elegancki Pires i czupurny Freddie - to były swego czasu nasze 2 koła napędowe które skutecznie zasilały Bergkampa i Henry`ego.Się oglądało....
Pamietam jak w PES'ach nie mogli go dogonic obrońcy :)
Jako gracza AFC pamiętam pełne zaangażowanie
kursy trenerskie, może zostanie jakims zastępca trenera w AFC za kilka lat
Klub wygial na niego parol. Pamietam jego lekka spine o to ale co to ma do rzeczy? Jest nasza legenda.
Serio nikt już nie pamięta okoliczności przy jakich on od nas odszedł? :D
Bardzo ciekawy wywiad.
Co do Ljungberga to naprawdę porządny z niego gość.
Świetny piłkarz, fajny wywiad.
Świetny gość. Zawsze bardzo go lubiłem.
Niby Szwed a jednak...
W tych Indiach niezła paka ex-gwiazdorów się zrobiła :P
Fajny wywiad. :) Ljundberg to naprawdę wielki gracz, który nadal chce promować piłkę nożną i Arsenal na całym świecie i chwała mu za to! Ciekawe jak sobie poradzi w Indiach, ale obstawiam, że będzie gwiazdą całej ligi. :P Super, że nadal swoją przyszłość wiąże z Arsenalem.
Co myślisz o nadchodzącym sezonie?
Czyli co wypowiedz jeszcze przed rozpoczeciem sezonu? dobre i dopiero teraz wychodzi :P
Bardzo fajny wywiad, fajnie miec Ljungberga jako ambasadora w Arsenalu. Takich pilkarzy jak On teraz to ze swieca szukac. Kazdy z zawodnikow The Invicibles na swoj sposob był i jest wyjatkowy.
Fajnie się czytało ten wywiad :)
Spoko wywiad :)
Bardzo ciekawa jest :)
Brakuje takich ludzi, kompletnie oddanych klubowi. W obecnej kadrze to tego bardzo mało.
Cieszę się, że nadal łączy swoją przyszłość z Arsenalem :)