Od bohatera do zera?
25.12.2017, 20:03, Eryk Szczepański 164 komentarzy
Bycie zawodowym piłkarzem na światowym poziomie, wcale nie jest tak łatwą sprawą, jak mogłoby się wydawać. Gdzieś tam za zdobytymi bramkami, trofeami, wielkimi pieniędzmi i pięknymi kobietami, zupełnie pomijana i na drugim planie, jest odpowiedzialność przed kibicami. To my wielbimy piłkarzy, chodzimy dla nich na mecze, kupujemy koszulki i napędzamy całą tę finansową machinę. To my czcimy ich niczym bogów i stawiamy im pomniki za życia. I to my śledzimy ich na każdym kroku i staramy się naśladować prawie w każdym aspekcie. Bardzo łatwo jednak jest nas zranić i zniszczyć wszystko jednym gestem lub decyzją. Taką też decyzję podjął Alexis Sanchez – Chilijczyk najzwyczajniej w świecie stwierdził, że ma nas w dupie.
Nie popadając jednak w malkontenctwo, należy zacząć od początku i oddać królowi, co królewskie. Alexis po bardzo dobrym sezonie w Barcelonie (54 mecze, 21 bramek i 17 asyst) stwierdził, że ma dosyć bycia trzecioplanową postacią w klubie i wiedząc, że popularnością nie wygra z Messim i Neymarem, postanowił poszukać nowych wyzwań. Do akcji wkroczył wtedy Arsene Wenger, wykładając na stół 42,5 miliona euro (olbrzymie jak na Arsenal pieniądze) i namawiając zawodnika na przenosiny do północnego Londynu. Sanchezowi spodobała się wizja Bossa, a dodatkowo ekscytowała go możliwość gry w jednym z największych klubów w Anglii, u boku Mesuta Özila. Chilijczyk ponadto miał absolutną pewność, że w ekipie Kanonierów będzie gwiazdą numer jeden, co zdecydowanie łechtało jego wybujałe ego. I tak o to Arsenal wcielił w życie kolejny krok, aby powrócić na sam szczyt, a Alexis znalazł się w samym centrum uwielbienia dziesiątek milionów fanów.
Na pierwszy rzut oka to nie mogło się nie udać. Sam Sanchez na pewno w to wierzył, przyznając po pierwszych treningach, że Arsenal ma w kadrze wielu fantastycznych piłkarzy. Nie wiedział tylko, albo aż, jednego - Kanonierzy nie przegrywali najważniejszych spotkań umiejętnościami, przegrywali je w głowach. Chilijczyk boleśnie przekonał się o tym w kolejnych sezonach.
O ile obiektywnie patrząc na ostatnie lata, można zauważyć zdecydowany progres w kwestii osiąganych wyników (3 Puchary Anglii, 3 Tarcze Wspólnoty i wicemistrzostwo), o tyle wszyscy, a zwłaszcza Alexis, oczekiwali czegoś więcej - realnej walki o mistrzostwo i Ligę Mistrzów. Tymczasem podczas spotkań z największymi klubami, zawodnicy Arsene'a Wengera "zostawali w szatni" i kompromitowali się raz za razem, pokazując, że jeszcze nie są gotowi na poważną walkę o najwyższe cele. Nie były to pojedyncze przypadki, tylko regularne baty od zespołów z czołówki, które upokarzały klub i przede wszystkim niezwykle ambitnego Alexisa, do momentu aż coś w nim pękło.
Tak jak nigdy nie przepadałem za byłym graczem Barcelony, tak nie mogę mu odmówić, że przez 2,5 roku sam ciągnął ten wózek pozbawiony kół. Strzelał, asystował, biegał i walczył za wszystkich. Jego entuzjazm i chęć zwycięstwa widać było na każdym kroku, a wyniki zespołu w dużej mierze były uzależnione od jego dyspozycji. Właśnie dzięki temu urósł do rangi bohatera i dostał od kibiców łątkę "najlepszy od czasów Invincibles". Frustracja Alexisa była jednak większa, niż nam się zdawało, wywołując nieodwracalne zmiany i chęć opuszczenie Emirates Stadium. I powiedzmy sobie szczerze, winna temu jest indolencja naszych kopaczy, a nie kaprys samego Alexisa. Problem polega jednak na tym, że Sanchez obraził się na wszystko i wszystkich, a zamiast grać w piłkę, rozwala klub od środka.
I tu należy zadać sobie dwa pytania. Czy można winić Alexisa za to, że chce odejść do lepszego zespołu i regularnie walczyć o trofea? Oczywiście, że nie. Czy trzeba wymagać od niego, żeby do ostatniego dnia kontraktu gryzł trawę i godnie reprezentował koszulkę z armatką na piersi? Oczywiście, że tak. Żaden piłkarz nigdy nie będzie większy od klubu, a urażoną dumę należy schować do kieszeni przynajmniej do końca obowiązującej umowy i mieć szacunek do kibiców. Odnoszę jednak wrażenie, że wśród części z nich Alexis ma przyzwolenie na strojenie fochów, a jego gloryfikacja na tle innych zawodników zakrawa już o jakiś nieśmieszny żart. Wszystko dlatego, że kiedyś grał świetnie, co też nie do końca jest prawdą.
O tym, jak tragiczny jest teraz Chilijczyk, najlepiej świadczy statystyka straconych piłek. Otóż Alexis w ostatnich trzech spotkaniach stracił futbolówkę 87 razy! To tyle samo co Eden Hazard… przez trzy ostatnie sezony. Wprawdzie ten wynik trudno będzie komuś pobić, ale prawda jest taka, że Sanchez traci piłki od samego początku, kiedy jest w Londynie. Od samego początku na siłę wdaje się w dryblingi, zamiast podawać do lepiej ustawionych partnerów, od samego początku strzela z każdej możliwej pozycji (rzadko celnie) i od samego początku ma pretensje do wszystkich o wszystko. Nawet, gdy sam wykopie piłkę w aut, znajdzie się jakiś winny. Fakty te były wypierane przez nas dzięki zdobywanym seryjnie bramkom i dopiero teraz pan piłkarz Alexis przedstawia nam całego siebie.
Argument, według którego Sanchez walczy tak samo jak wcześniej, tylko ma spadek formy, też jest bardzo łatwy do obalenia. Wystarczy spojrzeć na wykres przebiegniętych kilometrów, aby zauważyć, że jemu się po prostu już nie chce.
Warto dodać jeszcze do powyższego wykresu trzy interesujące fakty:
- Z zawodników, którzy rozegrali w tych spotkaniach pełne 90 minut (z wyjątkiem bramkarza), Alexis 6 razy przebiegł najmniejszy dystans w drużynie
- W meczu z West Hamem Laurent Koscielny, który jest obrońcą, przebiegł 10,3 km
- W meczu z Huddersfield, w momencie kiedy Alexis był zmieniany, Aaron Ramsey miał na swoim liczniku przebiegnięte o prawie dwa kilometry więcej
A wszystko okraszone mową ciała, z której czytamy, jak z otwartej księgi. Uśmieszki po straconej bramce, okrzyki i wymachiwanie rękami nawet po własnych błędach, czy już nawet brak radości z drużyną po zdobytym golu. Alexis po prostu ma napisane na czole „chcę stąd odejść” i jak rozkapryszone dziecko postanowił tupać nóżką. I tak jak w zeszłym sezonie Koscielny musiał przywoływać go do porządku po tym, jak zszedł sobie z treningu do szatni, tak teraz dostał zwyczajną burę od Jacka Wilshere’a za to, że niegodnie reprezentuje Arsenal. Widzą to klubowe legendy, widzą to piłkarze, widzą dziennikarze i eksperci, wreszcie widzimy to my. My, którzy wynieśliśmy go ponad wszystkimi, patrzymy teraz, jak z góry pluje nam w twarz.
Dla niego to tylko 4-letnie zlecenie, robota zwykłego najemnika, a dla nas historia, tradycja i miłość do klubu. Jeśli nie potrafi tego uszanować, to z radością go pożegnamy. Najlepiej już w styczniu.
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Jeżeli faktycznie jest mu tak źle, to teraz pytanie jakim cudem nie został sprzedany w lato, wystarczy, że poprosiłby Wengera a ten od razu by się zgodził zwiekszając fundusz na Lemara
Rozumiem, że Alexis stracił zapał. Nie ma wokół siebie piłkarzy gotowych mentalnie i niekiedy fizycznie do walki o najwyższe cele. Do tego Wenger zamiast kontynuować serię udanych okienek z wielkimi nazwiskami postanowił uciąć sobie drzemkę w 2015. Nie jest to komfortowa sytuacja dla zawodnika z ambicjami Sancheza.
Ale Chilijczyk podpisał umowę i powinien się jej trzymać do samego końca. Nie sądzę, że ma w kontrakcie zapisane, że jeśli drużynie nie będzie szło, to może odpuścić i grać na pół gwizdka. Jego fochy nie pomogą ani drużynie, ani jemu samemu. Pomimo swojej sytuacji, powinien zacisnąć zęby i grać jak profesjonalista, czyli zawsze na 100%.
Ale to on tutaj rozdaje karty. W tym klubie i tak nikt mu nie jest nic w stanie zrobić. Wenger go nie posadzi na ławce, a nawet jeżeli to zrobi, to będzie to na niekorzyść dla drużyny, bo będzie zmuszony postawić na któregoś z czarnych synów.
:D
Po co został napisany ten tekst?Nie mam pojęcia
Co do Alexisa to trzeba było go sprzedać w lato za te 60 mln i nie byłoby problemów ale AW to uparty człowiek, i znowu sam jest sobie winny.
Ja tam do niego nie będę miał żalu.Swoje zrobił, pokazał jaki jest dobry, a i tak jesteśmy w najgorszym momencie od lat za sprawą pana który nawciskał Chilijczykowi jakieś bajki kilka lat temu
Bardzo dobrze ujęte.