Per: To trochę jak czasy dzieciństwa

10.03.2017, 16:20, Patryk Bielski 5 komentarzy

Kiedy Per Mertesacker pokonywał główne wejście do stadionu Sutton United, z trudem powstrzymywał się od uśmiechu. Nie tylko z powodu swojego powrotu do kadry Kanonierów po długoterminowej kontuzji kolana, ale głównie dlatego, że przypomniały mu się czasy dzieciństwa, kiedy mógł jedynie marzyć o grze na wielkich stadionach. I choć jutro Arsenal zagra na The Emirates, to przeciwnicy - podobnie jak Sutton United- są dużo niżej notowanym zespołem.

- Znam takie stadiony i klimat tych spotkań, ale zawsze miło jest sobie o tym przypomnieć. Wszyscy tam zaczynaliśmy, a kiedy rozgrywki zaczęły rozrastać się na poszczególne dywizje, szatnie również stawały się większe i większe. To co jest dobre dla jednego, dla kogoś innego może być problemem, ale wszyscy widzieliśmy to już wcześniej, więc traktowaliśmy to jako formę zabawy.

- Na stadionie Sutton było ciasno, ciemno, a pomieszczenia były bardzo małe, ale z drugiej strony czuliśmy się zjednoczeni, żartując wzajemnie i to właśnie jest piłka nożna. Chodzi o poczucie wspólnoty. To było niesamowite. Musimy wynieść z tego lekcję i czuć się uprzywilejowanymi mając do dyspozycji taki stadion i szatnie.

- To całe piękno tych rozgrywek. Wszyscy w Sutton wychodzili z siebie na myśl o spotkaniu z nami. Dobrze zaprezentowali się zarówno na boisku jak i poza nim. Tym razem jest trochę inaczej - lepiej znamy stadion, jesteśmy podekscytowani, że gramy przed własną publicznością i od Wembley dzieli nas tylko ten mecz.

- Musimy mieć się jednak na baczności, biorąc pod uwagę to, jak nasz rywal zaprezentował się w starciu z Burnley. Nie możemy lekceważyć żadnej drużyny. To coś, czego nauczyłem się jeszcze w Pucharze Niemiec. W Niemczech musielibyśmy mierzyć się z Lincoln na wyjeździe, ponieważ mieliby oni przywilej własnego stadionu. Tutaj tak nie jest. To byłoby jeszcze bardziej interesujące, choć należy pamiętać, że w poprzedniej rundzie ograli przeciwników właśnie na wyjeździe.