Pierwsza część wywiadu z Przemysławem Pełką
27.03.2019, 06:21, Michał Kruczkowski 23 komentarzy
Serię naszych wywiadów kontynuujemy rozmową z Przemysławem Pełką. Komentator ten od niemal 20 lat relacjonuje wydarzenia sportowe, głównie mecze piłki nożnej i hokeja na lodzie. Jego zamiłowanie do angielskiego futbolu było jednym z głównych czynników, które spowodowały przenosiny z Polsatu do Canalu+. Spora część kibiców Arsenalu na zawsze zachowa w pamięci komentarz Przemka z meczu Ligi Mistrzów przeciwko Barcelonie.
Jako że Przemek był bardzo interesującym rozmówcą, mamy dla Was przygotowaną naprawdę sporą dawkę jego przemyśleń i historii. Z tego powodu postanowiliśmy podzielić wywiad na dwie części. Pierwsza, którą możecie przeczytać poniżej, dotyczy głównie profesji komentatora sportowego w Polsce. Druga, którą udostępnimy za kilka dni, będzie się już skupiać na Arsenalu i Premier League. Zachęcamy do lektury i dzielenia się swoimi opiniami.
Zacznijmy od tego, od czego sam zaczynałeś w dziennikarstwie. Czy gdy na początku swojej kariery komentowałeś hokej, dopuszczałeś myśl, że możesz kiedyś relacjonować największe imprezy piłkarskie?
Szczerze powiedziawszy, nie zastanawiałem się nad przyszłością. To wszystko układało się naturalnie. Miałem wielu znajomych, którzy mówili mi, że nie nadaje się do tej roboty, żebym dał sobie spokój. Być może coś w tym było, bo raczej byłem osobą nieśmiałą, a dziennikarstwo i brak śmiałości jakoś ze sobą nie współgrają. W mojej sytuacji było też trochę przypadku. Zaczęło się od tego, że poszedłem na politologię w Katowicach, głównie dlatego, że wielu moich starszych kolegów również było na tym kierunku. Poza tym zawsze interesowałem się polityką. Z dziennikarstwem wyszło trochę jak przy rzucie kostką, bo miałem do wyboru albo kwestie społeczne, albo właśnie dziennikarstwo. Jak już wybrałem to drugie, to po pierwszym roku trzeba było zrobić praktyki. Poszedłem do mojej ulubionej gazety, Sportu. Trochę tam popracowałem, porobiłem parę relacji, głównie z hokeja. Moje drugie praktyki odbywały się w Telewizji Katowice, gdzie poznałem niektóre osoby. Dalsza ścieżka mojej kariery wynikała właśnie ze znajomości, które nawiązałem w tej telewizji. Jeden z moich kolegów, Kuba Radecki, który pracował wtedy w Polsacie, potrzebował kogoś do komentowania hokeja, no i zadzwonił do mnie. Ja w międzyczasie pracowałem jeszcze w radiu, moim jedynym doświadczeniem z komentarza na żywo były tak zwane wejścia, które w tym radiu wykonywałem. Trwały one tylko kilka minut, dlatego miałem sporo wątpliwości, czy nadaje się do komentowania. Pojechałem jednak do Warszawy, no i tak to się zaczęło. Nie ukrywam, że wówczas było to trochę igranie z losem, ponieważ w tamtym czasie na dziennikarstwie nie można było sporo zarobić. Byłem jednak trochę na takim rozstaju dróg, nie pracowałem, kończyłem jeszcze studia, dlatego stwierdziłem, że warto spróbować.
Osobiście w kwestii dziennikarstwa zawsze kierunkowałem się tylko na sport, jednak Ty wspomniałeś, że interesowałeś się polityką. Czy mógłbyś zatem pracować jako dziennikarz polityczny?
Myślę, że nie. Mimo że ta tematyka jest interesująca i zawsze mnie pociągała, to nie oznacza, że chciałbym przy tym pracować, zwłaszcza w obecnych czasach. Teraz każdy oczekuje od ciebie, że się postawisz po którejś stronie. Ludzie chcą wszystko rozstrzygać, jakby te sprawy były czarne i białe, a one takie nie są. Przy końcu lat dziewięćdziesiątych oczywiście też były podziały, ale nie występowało takie zacietrzewienie, nie było takiego jadu wśród ludzi, jaki jest teraz. Właśnie dlatego kompletnie nie interesuje mnie taka forma pracy.
Zostając jeszcze przy hokeju, czy występują jakieś podobieństwa przy komentowaniu futbolu i właśnie hokeja?
Uważam, że między wieloma dyscyplinami występują podobieństwa. Moim zdaniem hokej jest jednak dużo trudniejszy od piłki nożnej, bo trzeba wszystko szybciej poskładać w całość, tak żeby być zrozumiałym, żeby móc się wyrazić i przekazać emocje. Piłka jest po prostu wolniejsza, jest więcej czasu. Wiadomo, hokej jest najszybszą grą na świecie. Występują oczywiście jakieś punkty zbieżne. W obu dyscyplinach zwraca się uwagę na podobne rzeczy, żeby rozpoznać poszczególnych zawodników. W hokeju jest trudniej, bo wszyscy są ubrani tak samo. Czasami decydują niuanse, takie jak łyżwy czy owinięte taśmą kije. Sytuację utrudnia też to, że w hokeju zmieniają się w locie, a w piłce wszyscy widzimy daną zmianę, bo trwa kilkadziesiąt sekund. Generalnie sport jest do siebie podobny i cała idea komentowania sportu polega na tym, że jest to gra na emocjach. Komentowanie jest sprzedawaniem emocji. Myślę, że w ostatnich latach komentarz się zmienia, niestety na niekorzyść samego zawodu. Tak naprawdę to wszystko zaczyna przypominać festiwal informacji. Jakbym był kurierem, który ma przekazać jakąś informację, to może byłoby to ok, ale moje zadanie jako komentatora polega na zupełnie czymś innym. Wczoraj przeczytałem rozmowę z Włodzimierzem Szaranowiczem. Szkoda, że dożyliśmy takich czasów, w których ci ludzie, których bardzo ceniliśmy za piękną mowę, świetne operowanie językiem, sprzedawanie emocji, zaczynają się wykruszać i odchodzić od tego zawodu. Taka siła rzeczy, akurat w tym przypadku decydowały względy zdrowotne. Kluczem do tej roboty są jednak emocje. Jeśli potrafisz nawiązać więź z widzem, to kupuje on to, że jesteś szczery i naturalny. Absolutnie nie toleruję komentatorskiego fałszerstwa, czyli udawania emocji, działa mi to na nerwy. Czasami słychać, jak ktoś przygotowywał sobie jakieś teksty, to też jest słabe, głównie dlatego, że musisz opisać rzeczywistość, a przecież nie wiesz, co się stanie za piętnaście minut. Wydaje mi się, że całe to zainteresowanie sportem wśród ludzi wynika z tego, że wybierając się na jakiekolwiek wydarzenie sportowe, tak naprawdę nie wiesz, na co idziesz. Mimo że pracuję w tym zawodzie już prawie 20 lat, mam wrażenie, że cały czas coś jest w stanie mnie zainteresować, zastymulować. Na końcu spektaklu sportowego zawsze jest ta niewiadoma, która jest właśnie najbardziej pociągająca, najbardziej sexy dla odbiorcy.
W jednej z Twoich wypowiedzi znalazłem stwierdzenie, że jesteś zwolennikiem angielskiego stylu komentowania. Istnieje coś takiego jak polski styl komentowania?
Nie, myślę, że nie istnieje. Musielibyśmy do tego dorosnąć. Każdy próbuje komentować w sposób, który wydaje mu się jako ten właściwy, modyfikując niektóre aspekty, w zależności od odbioru. O polskim stylu komentarza moglibyśmy mówić, ale tylko w przypadku komentarza radiowego, w dodatku tego sprzed lat. Była polska szkoła komentatorów radiowych, było paru tuzów mikrofonu, jak Dobrowolski, Tuszyński, Ciszewski. Z radia wyrastał także Darek Szpakowski. Wtedy była karta mikrofonowa, więc nie każdy mógł trafić do tego zawodu. Istniały różne bezpieczniki, które pozwalały się zabezpieczać przed przypadkowymi ludźmi. Jeśli nawet dostawałeś się już na ten poziom, to miałeś nad sobą pieczę, kogoś, kto jeszcze nad tobą czuwał, uczył i poprawiał. Pracowałem w paru redakcjach i nie widziałem takiej sytuacji, że ktoś nad kimś pracuje, ktoś próbuje wyplenić jakieś błędy, ktoś stara się komuś coś powiedzieć. To też jest specyficzna materia, bo każdy jest inny, inaczej się wysławia, inaczej sprzedaje emocje, operuje na innych tonach, inaczej mówi, ma inne doświadczenia życiowe. Wszystko to powoduje, że mamy taką mieszankę. Coś takiego jak polska szkoła komentarza obecnie nie istnieje, ale jest szansa, że w przyszłości ktoś dojdzie do takiego wniosku, iż warto chociaż jakieś kanony wyznaczyć i na tej podstawie budować tę grupę komentatorów. Oczywiście największe możliwości do tego miałaby Telewizja Polska. Nie będę się jednak na ten temat wypowiadał, bo nie wiem, jak to teraz u nich tam działa. Lubię Amerykanów, Kanadyjczyków, Anglików. W ich komentarzu nie ma zbędnych informacji, których w naszym komentarzu jest sporo.
Masz ulubionego komentatora zza granicy?
Mam, ale nie pamiętam, jak się nazywa. Komentuje mecze hokejowe dla NBC, ma chyba 72 lata, siedzi w tym zawodzie od 40 lat. Ma fantastyczną barwę głosu, jest naprawdę genialny, po prostu wzór. Ciężko się w jego komentarzu do czegoś doczepić, jest zawsze na czas, nigdy się nie spóźnia, pięknie operuje językiem. Jak wspominałem, przy hokeju potrzeba bardzo dużej samodyscypliny, bo jak się zagalopujesz, to jest po tobie. W piłce zresztą jest tak samo. Najgorszym, co może zrobić komentator, to zagadać bramkę czy jakąś decydującą akcję. Często dochodzi do takich sytuacji, że komentator zbyt mocno pasjonuje się samym sobą, to jest bardzo złe. Komentator jest dla widza, a nie na odwrót. To, że ktoś przeczytał fajną biografię i zacytuje pięć czy siedem tekstów, to jest spoko, ale być może bardziej w programie publicystycznym, a nie przy komentowaniu meczu.
Przypomniała mi się jedna z wypowiedzi Janusza Basałaja, który zapytany o swoje niespełnione marzenia, powiedział o praktycznej szkole dziennikarskiej, bez zbędnej teorii. Myślisz, że byłaby szansa na coś takiego w Polsce?
Muszę ci powiedzieć, że to by było piękne, gdyby coś takiego powstało. Mogę zdradzić, że mamy w Canale zarzewie czegoś takiego. Od pewnego czasu wyszliśmy z założenia, że warto mieć nad sobą jakiś bat, jakąś kontrolę. Właśnie dlatego mamy przypisanych tych bardziej doświadczonych komentatorów i reporterów do tych mniej obytych. Oni robią jakieś rzeczy, a ci bardziej doświadczeni je sprawdzają, rozmawiamy na ten temat, co jest dobre, co jest złe, co trzeba poprawić. Oczywiście nie jest to usystematyzowane na tyle, żeby mówić o jakieś szkole. To, co powiedziałeś, byłoby naprawdę fajne, bo problemem w Polsce jest brak konkretnego doświadczenia. Nawet jeśli skończysz te studia, tak jak ja, nawet jeśli zrobisz te praktyki w telewizji, to przecież nikt nie dopuści cię do mikrofonu. To, że mogłem nagrać jakiegoś offa, albo że mogłem napisać jakiegoś wstępniaka, to było wszystko. U nas pokutuje też coś takiego, i nawet nie mówię tylko o komentarzu sportowym, ale ogólnie o operowaniu językiem, że doszło do dewaluacji słów. Wszystko jest fantastyczne albo fatalne. Nie ma pewnego stopniowania. Ta dewaluacja jest też spotęgowana przez polityków, którzy czasami opowiadają kompletne bzdury, nie mają żadnej odpowiedzialności za słowo. To potem przenika do normalnego języka i tak się kręci.
Jakie są zatem sposoby wzbogacania słownictwa przez komentatora?
Myślę, że każdy komentator odpowie tak samo. Jedynym sposobem na trening jest czytanie. Nie ma innej drogi. Bez tego nie możesz się rozwinąć. Operując jeszcze przy takiej dyscyplinie jak piłka nożna, której terminologia jest dość ograniczona, warto szukać jakichś porównań, parabol, synonimów. Trzeba unikać utartych zwrotów. Czasami możesz być tak pochłonięty meczem, że tracisz tę samodyscyplinę, mi też się zdarzały takie sytuacje. Powiedzmy, że Messi strzela bramkę z rzutu wolnego, a komentator mówi, że to coś niesłychanego lub niewiarygodnego. Ja wtedy sobie myślę, czemu to niby jest niewiarygodne, skoro ten facet strzelił już z 30 takich goli w swoim życiu? Trudno jest panować nad sobą, kiedy na boisku wiele się dzieje.
Można powiedzieć, że Ty głównie skupiasz się właśnie na operowaniu słowem i pracy przy mikrofonie. Co prawda czasami pojawiasz się w niektórych programach, jednak nie ciągnie Cię chyba zbytnio przed kamery?
Nie, zawsze miałem z tym pewien problem. Czułem się skrępowany w takich sytuacjach. To trochę paradoksalnie brzmi, że pracuję w telewizji, a nie lubię kamer. Chociaż z samą kamerą nie mam już problemu, jestem w tym zawodzie od dłuższego czasu, do pewnych rzeczy musiałem po prostu dojrzeć. Jeśli jednak pytasz mnie o parcie na szkło, to zdecydowanie mi na tym nie zależy. Są tacy, którzy lubią się pokazać, sprzedać swoje myśli. Ja nie mam takiej potrzeby, żeby wszystko komentować. Nawet nie chcę tego robić. Jak chcę się podzielić z kimś swoją opinią, to wymieniam się ze znajomymi SMS-ami lub po prostu dzwonimy do siebie i rozmawiamy. Nie mam przekonania, że takie publiczne uzewnętrznianie ma jakiś sens. Też nie wydaje mi się, żebym miał aż tyle do powiedzenia w różnych sytuacjach. Problemem w obecnych czasach jest to, że jeśli ludzie uważają cię za eksperta, to jednocześnie wymagają, żebyś miał zdanie na każdy temat. No nie, nie będę miał zdania na każdy temat, bo nie śledzę regularnie ligi francuskiej i nie powiem, w jakiej dyspozycji jest Kamil Glik. Nie będę oszukiwał, że oglądam go co tydzień, bo tak nie jest. Mam swoje obowiązki i nie mam na to czasu, a nawet gdybym ten czas miał, to wolałbym go wykorzystać inaczej niż oglądając mecze Monaco. To jest oczywiście tylko przykład, bo jeśli przygotowuję się do meczów w europejskich pucharach, to jest zupełnie inna sytuacja. Nie powinniśmy jednak udawać, że wiemy wszystko, to jest niemożliwe. Ja na bieżąco muszę śledzić trzy ligi i szczerze powiedziawszy więcej bym nie podołał, bo tego jest za dużo. Oglądam Premier League, Ekstraklasę i Bundesligę, ponieważ na nich opiera się moja praca. Jeśli chodzi o pozostałe ligi, to chętniej od nich obejrzałbym hokej.
A co jeśli chodzi o pisanie na łamach gazet?
Miałem jakieś pojedyncze teksty, ale też nie czuję się za dobrze w pisaniu. Niektórzy są multifunkcyjni, robią wszystko, są też tacy, którzy lepiej sprawdzają się w pisaniu i przy tym powinni tylko zostać, bo nie nadają się do wystąpień publicznych. Jak już powiedziałem, nie czuję potrzeby, żeby być wszędzie. Jako komentator staram się być szczery. Jeśli ktoś mi zarzuca, że komuś sprzyjam, to mimo wszystko staram się być obiektywny i prawdziwy w tym, co robię. To, co mówię, wynika z moich obserwacji i przemyśleń, a nie z tego, że jestem do kogoś uprzedzony lub że komuś kibicuję. W związku z tym nie mam potrzeby, żeby robić coś ponadto. Wiem, że czasy się zmieniają i może lepiej by było dla mnie, gdybym był bardziej widoczny, ale to musiałoby jeszcze współgrać ze mną.
Myślę, że wszyscy lubią poznawać jakieś anegdoty z pracy komentatorów. Jakie zabawne sytuacje przychodzą Ci jako pierwsze do głowy?
Kiedyś już o tym mówiłem, więc dla niektórych może to być znana historia. Mistrzostwa Świata w 2006 roku, mecz Trynidad i Tobago - Szwecja. Był wtedy sakramencki upał, słońce padało mi cały czas na twarz, nie było nic widać w monitorze. Szczerze mówiąc, byłem wtedy zmasakrowany, totalnie zmęczony. W dodatku mecz był słaby, straszna nuda. W pewnym momencie słońce schowało się za trybuną, to już była końcówka spotkania. Odetchnąłem z ulgą i powiedziałem, że słońce zaszło za wschodnią trybunę stadionu w Dortmundzie. Oczywiście kompletnie nie zdałem sobie sprawy z tego, co właśnie powiedziałem, dopiero później ktoś mnie uświadomił. To była jedna z moich bardziej absurdalnych wypowiedzi w życiu.
A jeśli chodzi o dziuplę?
W dziupli różne rzeczy się zdarzają, są jakieś asynchrony, słyszysz się podwójnie, wraca do ciebie dźwięk. Najdziwniejszy mecz, jaki robiłem, odbywał się w nocy. Było to właśnie przed mundialem w Niemczech, wiedzieliśmy już, że zagramy w grupie z Ekwadorem. Był luty albo marzec, na pewno nie był to termin fifowski, robiłem mecz Honduras - Ekwador. Tak naprawdę była to jednak zbieranina chłopaków z Hondurasu przeciwko zbieraninie chłopaków z Ekwadoru. Był to zwykły test mecz dla drugiego garnituru. Przesunięcie czasowe było spore, dlatego w Polsce mecz leciał o drugiej czy trzeciej w nocy. Nie miałem składów i znałem tylko jednego piłkarza, no i trzeba było to skomentować. To było chyba najtrudniejsze pierwsze dwadzieścia minut w moim życiu. Potem na jakiejś ekwadorskiej stronie znalazłem składy, ale bez numerów. Nie wiedziałem, kto jest kim, dlatego przypisałem zawodników według intuicji. Żeby było śmieszniej, tego znanego mi zawodnika kojarzyłem tylko dlatego, że grałem kiedyś w Championship Managera (śmiech). Pamiętajmy, że to był 2006 rok, dlatego Internet jeszcze tak szybko nie działał. Dopiero potem w trakcie meczu, z pomocą mojego dźwiękowca, na którejś z hondurańskich stron udało się znaleźć składy z numerami.
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 15 | 11 | 3 | 1 | 36 |
2. Chelsea | 16 | 10 | 4 | 2 | 34 |
3. Arsenal | 16 | 8 | 6 | 2 | 30 |
4. Nottingham Forest | 16 | 8 | 4 | 4 | 28 |
5. Manchester City | 16 | 8 | 3 | 5 | 27 |
6. Bournemouth | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
7. Aston Villa | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
8. Fulham | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
9. Brighton | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
10. Tottenham | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
11. Brentford | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
12. Newcastle | 16 | 6 | 5 | 5 | 23 |
13. Manchester United | 16 | 6 | 4 | 6 | 22 |
14. West Ham | 16 | 5 | 4 | 7 | 19 |
15. Crystal Palace | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Everton | 15 | 3 | 6 | 6 | 15 |
17. Leicester | 16 | 3 | 5 | 8 | 14 |
18. Ipswich | 16 | 2 | 6 | 8 | 12 |
19. Wolves | 16 | 2 | 3 | 11 | 9 |
20. Southampton | 16 | 1 | 2 | 13 | 5 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Już? To koniec pierwszej części? Bardzo dobrze i szybko się czytało, a uczucie niedosytu jedynie potwierdza, że to świetny wywiad
Pełka ma u mnie mocnego plusa za komentowanie meczów.
Po Twarowskim mój ulubiony polski komentator piłki nożnej z obecnych lat.
haha ......
Komentować towarzyski mecz Honduras - Ekwador o 2:00 w nocy ........ hipsterka normalnie :)
Ciekawe jaka była oglądalność.
@pauleta19:
Wypisz, wymaluj pewien komentator na R......
;)
A kto wygrał koszulkę Bielika?
Ja oprócz meczu z Barcą mam jeszcze jedno dobre wspomnienie z Przemkiem.
Jak skomentował bramkę Baye Djiby Fall'a na 2-2 w meczu Odense - Fulham w fazie grupowej LE 11/12
Trafnie wypunktowane główne grzechy komentatorów.
1. Sztuczne darcie ryja
2. Nieumiejętność oddania emocji
3. Przegadywanie akcji bramkowych ciekawostkami
4. Kaleczenie polszczyzny i ubogie słownictwo
5. Brak wiedzy
6. Stronniczość
7. Mylenie piłkarzy.
Mam wrażenie, że ostatnio plagą wśród polskich komentatorów stało się łączenie grzechów nr 1 i 3. Przynudzają coś o składzie Kaiserslautern 97/98 i GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL! NIESAMOWITE! Odra Wodzisław prowadzi z GKS Katowice 2-0! Drą się jakby trafili szóstkę w Totka, a przed chwilą kontemplowali nad odcieniem zieloności trawy i liczyli ile na stadionie jest pustych miejsc.
Co do Pana Pełki to święt(n)y komentator, bo unika tych grzechów. W moim rankingu absolutna czołówka. Do dzisiaj pamiętam jego komentarz z meczu Arsenal-Barcelona z 2011 roku. Wywiad miło się czytało i czekam na część drugą. Dobra robota.
Genialny wywiad!
Super Wywiad, oby więcej takich :)
Świetnie się czyta, wywiad znowu na bardzo wysokim poziomie. Czekam na drugą część.
Z niecierpliwością czekam na drugą część ;)
Konkret.10/10.
Świetna robota.
Średnio lubię jak komentuje. Zdecydowanie wolę jak jest w studio jako ekspert.
ten wywiad jest genialny, jak ceniłem sobie Pełkę do tej pory, tak teraz to już go uwielbiam! nie wiem co będzie po przeczytaniu drugiej części wywiadu :D
Jakże słusznie z tą wszechobecną koniecznością stawiania się po jakiejś stronie. Nie dość, że bardzo wielu ludzi wypowiada się o rzeczach, o których nie mają pojęcia, to jeszcze wywierana jest taka presja, że każdy musi mieć opinię na każdy temat. Są jednak ludzie, którzy ten problem dostrzegają - oddycham z ulgą
Arsenal Barcelona
Czy posiada ktoś jakiś filmik z polskim komentarzem z tamtego meczu??
Super się to czyta, Pan Przemysław wydaje się być bardzo inteligentnym człowiekiem.
Czekam na drugą część.
Świetna robota, bardzo przyjemnie się czytało. Pan Przemysław wydaje się być naprawdę szczerym i rzetelnym człowiekiem. Czekam na drugą część!
Anegdotka o Ekwadorze naprawdę mnie rozbawiła, już sobie wyobrażam buszować po internecie w 2006 i szukać składów na honduras.football.tk.ho
:D
No to czekamy na część drugą.
Świetnie się czyta te wywiady, super robota!
Propsy chlopaki
Świetna pierwsza część. Czekam na drugą.
Przemek studiował na tym samym kierunku i mniemam, że na tym samym wydziale, co ja :) Mottem tego wydziału swego czasu było (nie wiem, czy nadal jest) coś w stylu "Inne uczelnie kształcą specjalistów. My - również wybitne osobowości" i coś w tym chyba jest, bo pomimo, że kierunek i uczelnia mocno podupadły na jakości w ostatnim czasie, to pewien nie do końca możliwy do uchwycenia aspekt tego kształcenia odciska na człowieku duże piętno i wyrabia określonego typu wrażliwość wynikającą z etosu akademickiego, która aż bije po oczach z tego wywiadu, np.:
"Teraz każdy oczekuje od ciebie, że się postawisz po którejś stronie. Ludzie chcą wszystko rozstrzygać, jakby te sprawy były czarne i białe, a one takie nie są"
oraz
" U nas pokutuje też coś takiego, i nawet nie mówię tylko o komentarzu sportowym, ale ogólnie o operowaniu językiem, że doszło do dewaluacji słów. Wszystko jest fantastyczne albo fatalne. Nie ma pewnego stopniowania. Ta dewaluacja jest też spotęgowana przez polityków, którzy czasami opowiadają kompletne bzdury, nie mają żadnej odpowiedzialności za słowo. To potem przenika do normalnego języka i tak się kręci".
Widać po Przemku z tego wywiadu oraz z komentowanych przez niego meczów, że to inteligentny i wyważony człowiek. Mało takich ludzi obecnie, szczególnie w sferze publicznej. Szkoda, bo wszechobecne chamienie języka i obyczajów co raz bardziej się wpycha w nasze życia.