Po prostu Cesc...

23.01.2007, 16:09, 1 komentarzy

Nominacje i nagrody jakie w ostatnim czasie zbiera młody piłkarz Arsenalu - Cesc Fabregas - nie są przypadkiem; młodzik z roku na rok kształtuje się coraz bardziej pod okiem Wengera. Niektórzy kibice już zapomnieli tym kim do niedawna był w Arsenalu Patrick Vieira...

Cofnijmy się w czasie. Jest rok 2004, upalne lato. Przed chwilą skończyło się spotkanie o angielską Tarczę Środowiska. Arsenal pokonał Manchester United 3:1. Dennis Bergkamp w udzielonym wywiadzie chwali młodych zawodników z drużyny Kanonierów. Najbardziej przypodobał mu się nastolatek grający z numerem 27. Francesc Fabregas Soler.

"Patrząc na dzisiejsze dokonania naszych młodzików jestem spokojny o przyszłość Arsenalu" - mówił Holender. - "Popatrzcie tylko na tego z numerem 27. Ani razu nie cofnął nogi, wściekle atakował wślizgami, kapitalnie rozgrywał. Poestęp jakiego dokonał w ciągu ostatnich miesięcy jest niesamowity" - skwitował.

Również dziennikarze zauważyli talent Cesca. Spekulowali, że jeśli Vieira odejdzie do Realu Madryt, Hiszpan będzie faworytem Wengera do objęcia środka pola. Tak też się stało, ale Fabregas nie od razu znalazł się przecież w Londynie...

Był rozgrywającym reprezentacji Hiszpanii we wszystkich kategoriach wiekowych. Z drużyną U-17 zdobył srebro na MŚ w Finlandii w 2003 roku. Został okrzyknięty najlepszym zawodnikiem turnieju, mimo że Hiszpanie w finale polegli z Brazylią 0:1. Wtedy został zauważony przez skautów Arsenalu.

Koledzy zwracają się do niego po prostu Cesc. Choć sporo młodszy, darzony jest ogromnym szacunkiem z uwagi na styl gry. Cechuje go niesamowity zapał i wielkie możliwości. Sam przyznał, że jego idolami są Josep Guardiola i Patrcik Vieira. Stąd też nowy numer na koszulce Fabregasa, 4. "Któregoś dnia, chcę być jak oni" - wyznał. Cesc - dla nas, kibiców, już dawno pokazałeś, że jesteś lepszy!