Pomeczowy wywiad Arszawina

29.09.2010, 16:19, IceMan 9 komentarzy

Andriej Arszawin udzielił na swojej stronie internetowej krótkiego wywiadu po wygranym przez Arsenal 3-1 spotkaniu z Partizanem Belgrad. Zapraszamy do lektury.

Andriej Arszawin: Uważam, że w pierwszej połowie byliśmy lepszą drużyną od Partizanu. Co prawda na samym początku Serbowie niesieni dopingiem swoich fanów nakładali na nas presję i próbowali strzelić szybką bramkę, ale udało nam się powstrzymać ten napór. Nie pozwoliliśmy im objąć prowadzenia. Później zaczęliśmy wypracowywać sobie sytuacje strzeleckie i zarówno ja, jak i kilku innych piłkarzy, mieli okazję kilkukrotnie wpisać się na listę strzelców jeszcze w pierwszych 45 minutach. Niestety nie udało nam się przed przerwą przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę, a rywale doprowadzili do wyrównania po strzale z rzutu karnego. W drugiej połowie to nam przyznano jedenastkę, a gracz Partizanu został zesłany do szatni. Niestety nie udało mi się wykorzystać karnego, ale wciąż napieraliśmy na bramkę rywala i udało nam się wydrzeć dwubramkowe zwycięstwo.

Andriej, często napierałeś na bramkę rywali, szukałeś swoich szans na strzelenie bramki. Ile razy mógłbyś trafić do siatki, gdyby wszystko potoczyło się po twojej myśli?

Nie wiem, tylko raz udało mi się wpisać na listę strzelców. W pozostałych przypadkach nie stanąłem na wysokości zadania.

W drugim spotkaniu Grupy H Szachtar Donieck wysoko wygrał z Bragą na wyjeździe.

Szczerze powiedziawszy, jestem nieco zaskoczony tym wynikiem, ponieważ postrzegam wicemistrzów Portugalii jako dobrą, zgraną drużynę. Nie oglądałem jeszcze skrótu tego meczu, więc nie mogę nic powiedzieć na temat ewentualnych przyczyn tak dotkliwej porażki Sportingu.

Miałeś okazję zagrać na dwóch stadionach w Belgradzie. Co możesz powiedzieć o obiektach Crveny Zvezdy oraz Partizana i jak skomentujesz oprawę przygotowaną tam przez fanów?

Gwoli szczerości, nie pamiętam stadionu Crveny i kibiców tej ekipy, bo grałem tam wiele lat temu. Dlatego też trudno jest mi porównać oba obiekty. Natomiast atmosfera podczas wczorajszego pojedynku z Partizanem była wspaniała. Sam stadion przypominał mi nieco Petrowski w Sankt-Petersburgu. Podobna architektura, taka sama pojemność...Czułem się, jakbym był w swoim rodzinnym mieście nad Newą.

Serbowie mają bardzo dobre relacje z Rosjanami. Udało ci się doświadczyć serbskiej gościnności w Belgradzie?

Nie przechadzałem się ulicami Belgradu, ale byłem niezwykle miło przyjmowany we wszystkich miejscach, które przyszło mi w stolicy Serbii odwiedzić. Niektórzy witali mnie nawet po rosyjsku.

Belgrad pozostawiacie za sobą, teraz czas na Chelsea?

Dokładnie tak. Przed wyjazdem na zgrupowania reprezentacji czeka nas starcie z The Blues. To silny przeciwnik, dlatego mam nadzieję, że będziemy świadkiem pasjonującego meczu na wysokim poziomie.