Ślady kokainy na Emirates Stadium!

14.08.2007, 12:56, Patryk Bielski 0 komentarzy

Dwie brytyjskie gazety przeprowadziły śledztwo, z którego wynika, że z dziewięciu stadionów, na których rozgrywane są najważniejsze mecze sezonu, kokaina jest powszechna na czterech. Nie są to obiekty prowincjonalnych klubów, tylko prawdziwe „świątynie futbolu” – Stamford Bridge, Emirates Stadium, Old Trafford, Wembley - pisze Dziennik.

Socjologowie twierdzą, że narkomania staje się chorobą bogatych. Cóż, w Premiership biedni nie grają. Na trybunach też coraz mniej ludzi ubogich. Wniosek prosty. Nazbyt pochopny? Zdaniem angielskich dziennikarzy – wcale nie. Napis „family-friendly”, obecny na niektórych obiektach, to tylko slogan. Ślady po kokainie znaleziono w toaletach stadionu Manchesteru United. Torebki po tym narkotyku w kilku sektorach stadionu Arsenalu, Chelsea Londyn oraz Newcastle. Podczas meczu o Tarczę Dobroczynności pomiędzy Chelsea a Manchesterem na Wembley ślady narkotyków same rzucały się w oczy: były w toaletach i na trybunach, a także na parkingu, w tunelach, w okolicach klubowych sklepików...

Szefowie Angielskiego Związku Piłkarskiego (FA) twierdzą, że z problemem narkotyków na stadionach uporali się już dawno, dawno temu - pod koniec ubiegłego stulecia. Jednak nowemu pokoleniu kibiców piwo w plastikowych kubeczkach już nie wystarcza. I kiedy działacze zarzekali się (zgodnie z życzeniami telewizji, które łożą miliardy funtów na transmisje meczów), że problem nie istnieje, wybuchł skandal – przyłapano fanów Birmingham City, którzy bez żadnych skrupułów zażywali kokainę na otwartych trybunach stadionu Walsall - relacjonuje Dziennik.

"W ciągu kilku lat drastycznie zmienił się styl życia młodych ludzi. Skoro narkotyki bierze się w dyskotekach, to dlaczego nie brać na stadionie? Co za różnica?" - mówi John Williams z Uniwersytetu Leicester. "Takich mamy kibiców, jakich mamy piłkarzy. Ciągle słyszymy, że ten wziął, a tamten się uzależnił, ale i tak świetnie zarabia i dobrze się bawi. Ludzie lubią naśladować swoich idoli."

Kluby zarzekają się, że współpracują z policją, aby zlikwidować problem narkotyków na trybunach. Ale o narkotykach w szatni mówić nie chcą. Premiership jest coraz bogatsza, a piłkarze coraz bardziej swoim bogactwem oszołomieni. Jak stwierdził jeden z profesorów socjologii ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, w Stanach Zjednoczonych zblazowanie zawodowych sportowców z lig NBA, NHL i NFL jest tak wysokie, że co najmniej 6 na 10 z nich regularnie zażywa narkotyki ze zwykłej nudy, stresu i nadmiaru pieniędzy. Piłkarze Premiership zaczynają cierpieć na te same dolegliwości.

Gdy 8 lat temu Robbie Fowler po strzelonym golu symulował wciąganie nosem ścieżki kokainy, media się oburzyły. A to był po prostu znak czasu. W tym samym roku odnotowano pierwszy poważny przypadek uzależniania piłkarza od heroiny (chodziło o 17-latka). FA robił w tamtym czasie ponad 300 testów rocznie na obecność narkotyków we krwi zawodników. Potem problem nieco wyciszono, ale pojawiła się „zblazowana” Chelsea. Za zażywanie kokainy został zawieszony Mark Bosnich (twierdził, że ktoś z pracowników klubu wsypał mu biały proszek do drinka, ale przegrał 4 z 5 apelacji...), po nim Adrian Mutu. A wreszcie zmienili się idole, z których bierze się przykład, styl życia i media.