Świetne zakończenie marnego przedstawienia

13.12.2006, 23:20, Mateusz Kolebuk 0 komentarzy

Dziś na JJB Stadium odbył się zaległy mecz między drużyną Wigan i Arsenalem Londyn. Drużyna Wigan, która zajmowała przed meczem 11 lokatę w ligowej tabeli zdecydowanie nie była faworytem tego spotkania.

Pierwsza połowa spotkania rozpoczęła się w zupełnie innym tempie niż ostatni mecz Arsenalu z Chelsea. Gracze Wigan grali piłkę bardzo chaotyczną i niedokładną. Cała masa niedokładnych, a nawet można powiedzieć bezsensownych podań, które z reguły albo lądowały poza linią końcową, albo były przejmowane, czyniły początek tego spotkania po prostu nudnym.

Warto dodać, że od pierwszych minut na boisku grali Julio Baptista i młodziutki Theo Walcott. Odnośnie Brazylijczyka, zagrał on bardzo kiepsko w pierwszej połowie. Wielokrotnie wdawał się w niepotrzebne kiwki z obrońcami Wigan, gdzie prawie zawsze tracił piłkę.

Theo Walcott grał lepiej od swojego kolegi Julio, jednak jego gra także pozostawia wiele do życzenia. Tak samo jak jego kompan kilkakrotnie niepotrzebnie parł do przodu i tracił bezmyślnie piłkę. Był jednak zdecydowanie szybszy od Baptisty, który wyraźnie 'nie miał dziś dnia' na grę.

W 32. minucie Brazylijczyk mimo iż na był na pozycji spalonej, znalazł się sam na sam z bramkarzem Wigan (wtedy jeszcze nie było gwizdka). W tym momencie zawahał się i próbując przelobować bramkarza kopnął ponad bramką. Co prawda był spalony, ale gwizdek usłyszał dopiero w momencie strzału, więc gdyby owego spalonego niebyło, Baptista miałby niewykorzystaną stuprocentową okazję strzelecką.

Przypomina mi się jego wypowiedź przedmeczowa, w której zaznaczał, że chce grać a nie siedzieć na ławce oraz fakt, że jest w dobrej formie. Jeżeli tak wygląda dobra forma Baptisty, to chyba będzie wpuszczany na boisko tylko, gdy będzie miał 'życiową' formę. Nie mówię to z tego względu, że nie lubię go czy z innych negatywnych powodów. Po prostu bardzo zawiodłem się dziś na jego grze, która była zupełną alternatywą tego, co wcześniej mówił. No, może przesadziłem troszkę z tą 'życiową' formą, ale musi jeszcze dużo popracować.

W 40. minucie duzą szanse miał Walcott, kiedy to puścił się prawą stroną i miał mnóstwo miejsca na podanie do środka, lecz wybrał inny wariant, czyli parcie na obrońcę, przez co z łatwością stracił piłkę. Ale to tylko i wyłącznie wina jego doświadczenie, którego jeszcze troszkę mu brak.

Podczas pierwszej połowy można było także zauważyć niezbyt dobre zgranie Ljungberga z Baptistą, gdyż często nie odczytywali swoich zamiarów.

Pierwsze 45 minut upłynęło strasznie wolno. Nie ukrywając, było nudne i przypominało ostatni mecz z Porto. Obie drużyny podczas pierwszej połowy oddały zaledwie po 3 strzały na bramkę. Mimo iż Arsenal miał przewagę w posiadaniu piłki i w konstruowaniu akcji, to w skuteczności był remis. Obie drużyny nie potrafiły wypracować sobie dogodnej sytuacji strzeleckiej.

W drugiej połowie gracze Arsenalu ożywili się troszkę. Baptista zaczął w końcu strzelać, ale nadal za łatwo tracił piłki. Drużyna Wigan nie pozostała dłużna i także coraz bardziej zaczęła napierać na bramkę Lehmann'a. Jednakże próby gospodarzy były mniej efektowne i efektywne niż próby 'Kanonierów'