Tak dorastał do Arsenalu

Tak dorastał do Arsenalu 10.05.2007, 16:04, Patryk Bielski 0 komentarzy

Największą sztuką życia jest śmiać się zawsze i wszędzie, nie żałować tego, co było i nie bać się tego, co będzie. A jeśli ktoś zada ci cierpienie, najlepszą zemstą jest przebaczenie.

- Pamiętam, jak wrócił z pierwszego treningu i pochwalił mi się: "Mamo, jestem bramkarzem!" - wspomina początki kariery Łukasza Fabiańskiego jego mama Małgorzata. - Zmartwiłam się nieco i odpowiedziałam: "Synu, a nie było już innych wolnych pozycji?". Ale chyba jednak dobrze wybrał. - śmieje się pani Fabiańska.

22-letni bramkarz Legii lada dzień podpisze kontrakt z Arsenalem Londyn, więc chyba nikt w rodzinie Fabiańskich nie żałuje, że nie został na przykład napastnikiem.

- Syn zawsze miał smykałkę do piłki, ale zaczęło się od tej dużo mniejszej, pingpongowej. - opowiada mama "Fabiana".

Zawsze był ambitny i uparty

- Razem ze starszym bratem Bartkiem trenowali w szkolnej sekcji tenisa stołowego. Łukasz był nawet mistrzem powiatu słubickiego. - wspomina pani Małgorzata.

Zawsze był niesamowicie ambitny.

- Ambitny i strasznie uparty - dodaje mama. - Na turnieju piłkarskim w Dobiegniewie jego Polonia Słubice przegrała mecz finałowy. Syn był tak załamany, że usiadł i długo ryczał.

Sportową złość młody Fabiański wyładowywał jednak wyłącznie na boisku.

- Poza nim zawsze był spokojny, ułożony i bardzo grzeczny. - opisuje syna pani Małgorzata.

Idealny kandydat na męża

Podobnie opisuje siebie sam gwiazdor Legii. - Jaki jestem prywatnie? Spokojny, ułożony, cichy, idealny kandydat na męża - odpowiadał Czytelnikom "Super Expressu" na czacie. - A moje wady? Śpioch i łasuch.

- Oj, to prawda! - śmieje się pani Fabiańska. - Zawsze lubił sobie pospać, aż go trudno było dobudzić. Ale jak miał mecz czy jakieś zajęcia w szkole, to nigdy nie zaspał. Punktualny był bardzo. A że łasuch? Tak, mój domowy sernik po prostu uwielbia. Za to ja lubię jego pyszne sałatki, które mi zawsze przyrządza. Miał słabość do słodyczy, ale najbardziej lubił pić mleko, pewnie dlatego taki duży urósł.

Kim zostałby Łukasz, gdyby nie wziął się za piłkę? Pewnie żołnierzem.

- Mieszkamy blisko granicy z Niemcami i zawsze dużo było tutaj wojska. Podobały mu się mundury, na żołnierzy patrzył z podziwem, imponowali mu - wspomina mama "Fabiana".

Mama, zgódź się! Młodziutki bramkarz szybko zwrócił na siebie uwagę skautów czołowych polskich klubów.

- Interesowała się nim Amica i Pogoń Szczecin. - zdradza pani Fabiańska. - W końcu wylądował w szkole w Szamotułach. Miał wtedy dopiero 14 lat, więc z mężem baliśmy się go puścić, ale prosił nas bardzo. Chodził i mówił: "Oj mama, zgódź się!". W końcu uległam. A jak potem przejeżdżał do domu, to zawsze powtarzał: "Widzisz mama? Dobrze zrobiłaś, że mnie puściłaś, nie musisz teraz prać moich brudów. - śmieje się mama bramkarza Legii.

Teraz "Fabian" ma szansę zostać gwiazdą Premiership.

- Pamiętam, jak kiedyś na spacerze nagle powiedział mi: "Zobaczysz mamo, będę grał na Zachodzie i do mnie przyjedziecie". Zdziwiłam się, że takie ma dziwne marzenia, ale proszę, spełniają się. - uśmiecha się pani Małgorzata.

źródło: Super Express

autor: Patryk Bielski źrodło: Kanonierzy.com
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
Następny mecz
Ostatni mecz
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
ZawodnikBramkiAsysty
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady