Wenger: Jestem kibicem Arsenalu

11.10.2019, 12:53, Bartek Romanowski 13 komentarzy

Arsene Wenger otrzymał tytuł “Legendy futbolu” na ostatnim charytatywnym spotkaniu Nordoff Robins, które odbywa się co roku. Oprócz naszego poprzedniego menedżera, na kolacji obecne były również inne ikony Arsenalu, takie jak Robert Pires, Freddie Ljungberg, czy Ray Parlour, którzy razem z Francuzem celebrowali jego niebywały wkład w rozwój piłki nożnej. Udało nam się chwilę porozmawiać z Wengerem, oto co miał do powiedzenia:

Arsene, dobrze Cię znowu widzieć. Kiedy przemawiałeś po swoim ostatnim meczu na Emirates, powiedziałeś: „Jestem taki sam jak wy, jestem kibicem Arsenalu”. Jak to więc jest kibicować Arsenalowi?

Wzloty i upadki, chyba każdy fan czuje to samo. Staram się nie oceniać za wiele. Chcę po prostu, żeby Arsenal wygrywał i grał dobrze. Dla mnie zwyciężanie jest następstwem jakości twoich występów, twojego futbolu, który prezentujesz. Zatem bardziej mnie interesuje, jak rozwijają się poszczególni piłkarze, jak młodzi wchodzą do pierwszej drużyny i przede wszystkim w jakim stylu gramy w piłkę.

Jak często masz okazję śledzić poczynania Arsenalu i gdzie oglądasz mecze?

Jak dotąd oglądałem spotkania tylko w telewizji, nie wróciłem jeszcze na Emirates, jednak pewnego dnia może pojawię się na meczu. W klubie miałem 2 znaczące okresy. Pierwszy na Highbury - to była prawdziwa miłosna historia, którą zwieńczyliśmy przejściem na nowy stadion. Chcieliśmy przygotować się na nadchodzącą przyszłość. Budując Emirates Stadium, planowaliśmy zwiększyć potencjał klubu. Uważam, że w tym momencie Arsenal jest w bardzo dobrej sytuacji finansowej.

Powiedziałeś o rozwoju piłkarzy w Arsenalu. Jednym z takich zawodników jest Matteo Guendouzi. Co sądzisz o jego potencjale, na jaki poziom może się on wznieść, zarówno w Arsenalu, jak i w reprezentacji Francji?

Wygląda na piłkarza z wielkim potencjałem. Myślę jednak, że jest wielu innych zawodników z fantastyczną przyszłością w tym sporcie, którzy grali już za mojej kadencji, jak na przykład Joe Willock, czy Reiss Nelson. Jest wielu piłkarzy, którzy charakteryzują się dużym potencjałem i Guendouzi to jeden z nich.

Rozpoznajesz pewnie wiele młodych twarzy, które teraz coraz częściej pojawiają się w pierwszym zespole. Jak bardzo cieszysz się, że Arsenal wprowadza do składu wychowanków i kontynuuje tę tradycję?

To część naszego DNA. Zawsze tak było, że dawaliśmy im szanse. Myślę, że kiedy jesteś menedżerem i możesz dać szansę młodemu chłopakowi, czujesz się fantastycznie. A jeśli dodatkowo może on grać na wysokim poziomie Arsenalu, to nawet lepiej.

Po swoim ostatnim meczu domowym powiedziałeś, że będzie Ci brakowało Arsenalu, jednak na co aktualnie znajdujesz czas, na co nie mogłeś go znaleźć, będąc menedżerem?

Mam teraz więcej wolnego. Byłem menedżerem przez 35 lat, nie przestając nawet na minutę. Nie miałem nigdy nawet miesiąca na odpoczynek. Odkryłem, że wolność nie jest aż taka zła! Czasami dobrze jest po prostu spojrzeć na pewne rzeczy z boku i mieć czas na przemyślenia – co chcesz robić dalej oraz co zrobiłeś w przeszłości. To również dobre.