Wspomnienie rekordowego zwycięstwa Arsenalu 7-0 nad Slavią Praga z 2007 roku

Wspomnienie rekordowego zwycięstwa Arsenalu 7-0 nad Slavią Praga z 2007 roku 04.11.2025, 08:39, Mateusz Kolebuk 1 komentarzy

Kiedy los skojarzył Arsenal z Slavią Praga w tegorocznej Lidze Mistrzów, wielu kibiców Kanonierów z pewnością wróciło myślami do października 2007 roku i pierwszej magicznej europejskiej nocy na Emirates Stadium.

Choć był to pierwszy pojedynek między tymi drużynami, Arsenal miał już na koncie sześć zwycięstw nad rywalem zza miedzy Slavii – Spartą Praga. Wśród nich było pamiętne zwycięstwo 2-0 na wyjeździe w październiku 2005 roku, kiedy Thierry Henry pobił klubowy rekord strzelecki. Sezon 2007/08 rozpoczęliśmy od pokonania Sparty w obu meczach eliminacyjnych, co zapewniło nam awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Po pokonaniu tej przeszkody, nasza przygoda w turnieju zaczęła się od zwycięstwa 3-0 nad Sevillą na własnym boisku, a następnie wygraliśmy 1-0 z Steauą Bukareszt na wyjeździe. Przed nami był trzeci mecz grupowy z drużyną ze stolicy Czech, kiedy to Kanonierzy pokazali prawdziwy popis ofensywnej piłki.

Już po czterech minutach gry na Emirates Stadium Cesc Fabregas pięknie zakręcił piłkę do siatki po sprytnym zagraniu Aleksandra Hleba. Chwilę później Hleb zmusił Davida Hubacka do strzelenia samobójczego gola, a pięć minut przed przerwą Theo Walcott zdobył swoją pierwszą bramkę w Lidze Mistrzów, wykorzystując fatalny błąd bramkarza Slavii. Do przerwy mogło być jeszcze więcej goli – Emmanuel Adebayor minimalnie chybił głową, a strzał Emmanuela Eboue przeleciał tuż obok słupka.

Druga połowa mogła być spokojniejsza, ale Arsenal wyszedł na boisko z jeszcze większym apetytem na gole. W ciągu dziesięciu minut po przerwie zdobyliśmy kolejne trzy bramki.

Hleb, z charakterystycznie opuszczonymi getrami, wślizgnął się w pole karne i zdobył swoją drugą bramkę. Walcott, dzięki swojej niesamowitej szybkości, minął obronę i podwyższył na 5-0. Po pięknej wymianie podań z Adebayorem i Walcottem, Fabregas zdobył swoją drugą bramkę wieczoru, a naszą szóstą.

Statystycy zaczęli przeszukiwać swoje księgi rekordów, gdy Arsenal groził dwucyfrowym wynikiem. Ostatecznie jednak tylko jedna bramka padła jeszcze tego wieczoru – młody duński napastnik Nicklas Bendtner dobił piłkę do siatki w ostatnich minutach meczu. To zwycięstwo pozostaje naszym największym triumfem w Lidze Mistrzów i jednym z największych w historii europejskich występów Arsenalu, obok wygranej 7-0 nad Standardem Liège w Pucharze Zdobywców Pucharów w 1993 roku.

Nagłówki o "siódmym niebie" były przewidywalne, a Arsène Wenger nie szczędził pochwał dla swojej drużyny, szczególnie dla 18-letniego Walcotta. - Chciałem, żeby Theo zaczął w ważnym meczu i spisał się świetnie. Jest spokojny i skuteczny przed bramką, a jego poruszanie się po boisku było znakomite - mówił trener.

Mimo tak imponującego zwycięstwa i osiągnięcia połowy fazy grupowej z kompletem punktów, zakończyliśmy tę część rozgrywek na drugim miejscu. Slavia poprawiła swoją defensywę i wywalczyła bezbramkowy remis dwa tygodnie później, a porażka 1-3 z Sevillą w Hiszpanii oraz wygrana 2-1 nad Steauą nie wystarczyły do wyprzedzenia Hiszpanów.

Ostatecznie odpadliśmy w ćwierćfinale z Liverpoolem i zakończyliśmy sezon ligowy na trzecim miejscu, mimo że przegraliśmy tylko trzy razy. Jednak zwycięstwo 7-0 nad Slavią pozostaje jednym z najjaśniejszych wspomnień z tego pełnego goli i emocji sezonu.

Liga MistrzówSlavia Praga autor: Mateusz Kolebuk źrodło: arsenal.com
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
poprzednia1 następna
kuzguwu komentarzy: 615604.11.2025, 12:41

Kążdy wtedy pewnie spodziewał się dużo większej kariery Walcotta niż potem to miało miejsce.

poprzednia1 następna
Następny mecz
Ostatni mecz
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
ZawodnikBramkiAsysty
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady