Z Kanonierzy.com do TVNu oraz o bitwie z belzebubami

22.01.2007, 16:08, Przemysław Szews 0 komentarzy

Mówcie mi meteorolog...! Złożyłem już swoje CV do TVNu i mam nadzieję, że niedługo zastąpię tam pana Actimela (Zubilewicza) i będę robił to, to czego zostałem powołany. Jeśli nie wszyscy wiecie o co chodzi, to zapraszam do działu publicystyka, do ostatniego felietonu. Tam właśnie prognozowałem wynik wczorajszego meczu. Trafnie.

Ale, że pewnie niektórym nie będzie się chciało takiego działu po lewej stronie, to przypomnę prognozę:

"Optymistyczna prognoza: ostrzelane salwą kul armatnich diabły uciekają podpierając się widłami na Old Traford.

Prognoza pesymistyczna: Diabły spalają armaty londyńczyków, ze "zwichrowanym celownikiem" (Football Manager się kłania).

Prognoza realistyczna = prognoza optymistyczna."

Diabełki faktycznie zostały ostrzelane salwą kul; dwa razy więcej strzałów na bramkę i dwa razy więcej strzałów niecelnych no i dwa razy większy wynik. Tym razem "Czerwone Diabły" czerwone mogą być ze złości lub też ze wstydu. Nietrafne ataki diabelskimi widłami kończyły się na tarczy Arsenalu, którą, niczym wykwalifikowany wojak, dzierżył Jens Lehman. Niestety nie widziałem jak po meczu wyglądał C.R (Całkowicie Rozpłakany) i nie mogę tutaj nic napisać na ten temat... Ważne jest, że zabójczy proch armatni nie kończy się Kanonierom. Rozgrzane do czerwoności diabły troszkę straciły temperaturę (szczególnie w drugiej połowie meczu) i żarząc się już tylko wrócili na Old Traford.

Tak jak obiecałem, miałem też nawiązać do wypowiedzi Wengera nt. Chel$ea (kurcze, no znów nie ten klawisz... chyba muszę wymienić klawiaturę). No więc nawiązałem, więcej komentarza tutaj chyba nie trzeba :).

Ale skoro już przy Wengerze jesteśmy, to potwierdził on swoją lojalność i życiową mądrość odrzucając kuszenia Realu Madryt. Bo i po co wchodzić na tonący okręt? Hmm, chociaż może okręt to już trochę za duże słowo w tym przypadku... Stateczek? Łódeczka? Tratwa?!

A na koniec chciałem podziękować za komentarze pod ostatnim felietonem. Motywują.