Komentarze użytkownika lodzio

Znaleziono 34 komentarzy użytkownika lodzio.
Pokazuję stronę 1 z 1 (komentarze od 1 do 34):

poprzednia1 następna
Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 13:01

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 13:01

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 13:00

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 13:00

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:59

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:59

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:58

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:58

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:57

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.comJuż jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.comJuż jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:57

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:57

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:57

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:57

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:57

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:57

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:57

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:56

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:56

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:56

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:56

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:56

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:56

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:56

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:55

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:55

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:55

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:55

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:55

Już jutro o godzinie 13:45 czasu polskiego Kanonierzy zainaugurują swój tegoroczny udział w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich świata - Pucharze Anglii. Pierwszy przeciwnikiem The Gunners na drodze po to prestiżowe trofeum będzie klub występujący obecnie na boiskach Championship, Leeds United!

Arsenal jest jedynym angielskim zespołem, który wciąż walczy o laury na wszystkich czterech frontach. Priorytetem kibiców, a także żądnych zakończenia pucharowej posuchy zawodników oraz samego Arsene'a Wengera pozostaje zapewne zdobycie tytułu mistrza Anglii. Cel ten, choć trudny, wydaje się w tym sezonie możliwy do osiągnięcia. Po bezbramkowym remisie z The Citizens w minioną środę Kanonierzy nadal znajdują się na trzecim miejscu w ligowej tabeli ze stratą czterech oczek do prowadzącego Manchesteru United oraz dwóch punktów do drugiego Manchesteru City. Warto jeszcze wspomnieć, że podopieczni Sir Alexa Fergusona mają o jedno spotkanie rozegrane mniej od The Gunners, natomiast piłkarze Roberto Manciniego - o jedno spotkanie więcej. 13-krotni mistrzowie Anglii żywią również nadzieję na zdobycie pierwszego w historii klubu Pucharu Europy. Niełaskawy los sprawił, że już w 1/8 finału tego prestiżowego turnieju Arsenal trafił na prawdopodobnie najtrudniejszą przeszkodę w całych rozgrywkach - katalońską Barcelonę. W bieżącym sezonie Arsene Wenger przywiązał również większą uwagę do Pucharu Ligi Angielskiej, który był przez wiele lat traktowany przez Bossa po macoszemu. Zdeterminowany zgarnąć pierwsze od 6 lat trofeum Francuz desygnuje do gry w Carling Cup dosyć mocny skład, co jak na razie przynosi spodziewane rezultaty. Kanonierzy awansowali już bowiem do półfinału tego turnieju i, patrząc na marki pozostałych klubów rywalizujących jeszcze o ten puchar, są murowanymi faworytami do końcowego zwycięstwa. Jutro The Gunners rozpoczną swój, miejmy nadzieje tryumfalny, marsz po Puchar Anglii.

W swojej 125-letniej historii Arsenal aż 10-krotnie sięgnął po FA Cup. Jedynym klubem, który ma na koncie więcej złotych medali Pucharu Anglii - 11 - jest Manchester United. Ostatnio Kanonierzy zdobyli to prestiżowe trofeum w 2005 roku pokonując w finale ekipę Czerwownych Diabłów w rzutach karnych. Od tego czasu klubowa gablota Arsenalu nie wzbogaciła się o ani jeden puchar. W zeszłym sezonie The Gunners odpadli już w czwartej rundzie FA Cup po porażce 1-3 na Britannia Stadium z zespołem Stoke City.

Leeds United - tegoroczny beniaminek Championship - jest na dobrej drodze do uzyskania po raz drugi z rzędu awansu do wyższej klasy rozgrywkowej. Wtorkowa porażka 1-2 z Cardiff City zakończyła imponującą passę The Whites dwunastu spotkań bez porażki z rzędu. Ta przegrana jest wynikiem nieco słabszej w ostatnim okresie formy The Peacocks. Podopieczni Simona Graysona wygrali bowiem zaledwie jeden z ostatnich pięciu meczów notując przy tym aż trzy remisy i jedną wspomnianą wcześniej porażkę. Obecnie Leeds zajmuje piątą pozycję w lidze ze stratą zaledwie dwóch punktów do drugiego w tabeli Cardiff.

Klub z Elland Road tylko jeden jedyny raz sięgnął w swojej historii po Puchar Anglii. Stało się to w 1972 roku, gdy Leeds w finałowym meczu rozprawiło się ze swoim jutrzejszym rywalem - Arsenalem. Po bramce Clarke'a w 53 minucie The Peacocks zwyciężyli wóczas 1-0. Leeds jeszcze trzykrotnie dotarło do finału FA Cup - w roku 1965, 1970 i 1973 - ale za każdym razem schodziło z boiska na tarczy. Nie można jednak zapomnieć, że United byli jedną z rewelacji zeszłorocznej edycji Pucharu Anglii. The Whites odnieśli szokujące zwycięstwo 1-0 na Old Trafford, a w następnej rundzie napsuli krwi Tottenhamowi. Na White Hart Lane padł remis 2-2, w związku z czym do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebne było spotkanie rewanżowe. Na własnym stadionie Leeds nie zdołało już sprostać bardziej renomowanemu przeciwnikowi i poległo 1-3. The Peacocks mają z pewnością nadzieję nawiązać do tych wspaniałych wspomnień i po raz kolejny dzielnie walczyć z utytułowanym rywalem.

W stosunkowo niedalekiej przeszłości obie ekipy dwukrotnie stoczyły pojedynki w Pucharze Anglii. Najpierw w 1997 roku, tuż po przybyciu Arsene'a Wengera do północnego Londynu, Leeds niespodziewanie wygrało na Highbury 1-0. Warto wspomnieć, że ekipę The Whites prowadził wówczas poprzednik Wengera na funkcji tenera Arsenalu - George Graham. Kanonierzy zrewanżowali się ekipie z Elland Road w trzeciej rundzie FA Cup, w styczniu 2004 roku. Wówczas The Gunners bez problemów zwyciężyli na wyjeździe 4-1 i awansowali do kolejnej fazy pucharu. Wtedy jednak oba kluby znajdowały się na kompletnie przeciwległych biegunach - Arsenal kroczył pewnie kroczył po mistrzowski tytuł i miano The Invincibles, natomiast Leeds toczyło rozpaczliwą i, jak się później okazało, nieudaną walkę o utrzymanie w Premier League. W sumie, w ostatnich pięciu spotkaniach między obiema ekipami na obiekcie Arsenalu we wszystkich rozgrywkach, czterokrotnie górą byli Londyńczycy, a raz wygrali The Peacocks. Kanonierzy zdobyli przy tym 12 goli, a stracili 6.

Arsene Wenger zapowiedział już przed dwoma dniami, że spotkanie przeciwko Leeds będzie okazją do wypoczynku dla piłkarzy podstawowego składu, a wykazać się będą mogli gracze zasiadający na co dzień na ławce rezerwowych. W związku z tym można się spodziewać występu takich zawodników jak Denilson, czy też wracającego po kontuzji Kierana Gibbsa. Być może swoją szansę otrzyma Aaron Ramsey, który wrócił niedawno z wypożyczenia w Nottingham Forest. Menadżer The Gunners nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług zawieszonego za czerwoną kartkę Bacary'ego Sagny oraz kontuzjowanych: Thomasa Vermaelena, Manuela Almunii, Emmanuela Frimponga i Abou Diaby'ego.

W obozie Leeds problemów kadrowych jest stosunkowo niewiele. Pod znakiem zapytania stoi występ Lloyda Sama, który zmaga się z lekkim urazem mięśniowym. Na The Emirates nie ujrzymy również Richarda Naylora oraz Patricka Kisnorbo - ci zawodnicy leczą poważniejsze, długoterminowe kontuzje. Ponadto Simon Grayson nie będzie mógł skorzystać z Neila Kilkenny'ego, który wraz z reprezentacją Australii przebywa obecnie na Pucharze Azji. Do podstawowego składu wróci za to zapewne najlepszy strzelec The Whites sezonu - Luciano Becchio. Argentyńczyk zdobył jak na razie 13 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom, zgodę na występ w jutrzejszym meczu uzyskał Sanchez Watt. Młody napastnik przebywa na Elland Road na zasadzie wypożyczenia właśnie z Arsenalu, w związku z czym będzie miał okazję zmierzyć się ze swoimi klubowymi kolegami.

Za ciekawostkę można uznać fakt, że arbiter jutrzejszego spotkania - Chris Foy - sędziował ubiegłoroczny mecz Leeds United z Manchesterem United, który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem The Peacocks. 48-letni Anglik doliczył do tamtego spotkania zaledwie cztery minuty, zamiast tradycyjnego Fergie Time'a, czym rozjuszył trenera Czerwonych Diabłów. Szkot, który oniemiał widząc arbitra niepróbującego za wszelką cenę wyciągnąć The Red Devils z beznadziejnej sytuacji, pieklił się wówczas na konferencji prasowej i ciskał gromy w stronę Foy'a.

Murowanym faworytem jutrzejszego spotkania jest Arsenal. Nie można jednak zlekceważyć niżej notowanego rywala, bowiem jak przekonał się Manchester United i Tottenham w zeszłym sezonie, Leeds nie okazuje strachu w starciach z potentatami i potrafi boleśnie ukąsić każdy zespół na Wyspach.

Arsenal - Leeds United

Rozgrywki: 3. runda FA Cup
Miejsce: Anglia, Londyn, The Emirates Stadium
Czas: 8 stycznia 2011 roku, 13:45

Skład Kanonierzy.com: Wojciech Szczęsny - Kieran Gibbs, Johan Djourou, Sebastien Squillaci, Emmanuel Eboue - Denilson, Tomas Rosicky, Aaron Ramsey - Carlos Vela, Nicklas Bendtner, Andriej Arszawin.

Typ Kanonierzy.com: 3-1
Własne/Goal.com

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:46

żal mi waszej strony! niby wrogowie z Man Utd a macie partnera manusite.pl hahaha! tak samo Chelsea! hahaha! jesteście hardkorami!!!!!!

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:42

Joker_224 wali to ci z pały!

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:41

haha!

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:39

armata_PL - a ty co myślisz że arsenal będzie mistrzem z taką grą?? w lidze mistrzów już odpadł! powiedzmy sobie arsenal jest za słaby żeby wygrywać cenne trofea

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:33

a ja stawiam na 3:0 dla leeds

Komentowany temat: Rozpocząć marsz na Wembley, czyli Arsenal vs Leeds Utd! 08.01.2011, 12:31

baty mamy pewne!

poprzednia1 następna
Następny mecz
Ostatni mecz
West Ham - Arsenal 30.11.2024 - godzina 18:30
? : ?
Arsenal - Nottingham Forest 23.11.2024 - godzina 16:00
:
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Liverpool1191128
2. Manchester City1172223
3. Chelsea1154219
4. Arsenal1154219
5. Nottingham Forest1154219
6. Brighton1154219
7. Fulham1153318
8. Newcastle1153318
9. Aston Villa1153318
10. Tottenham1151516
11. Brentford1151516
12. Bournemouth1143415
13. Manchester United1143415
14. West Ham1133512
15. Leicester1124510
16. Everton1124510
17. Ipswich111558
18. Crystal Palace111467
19. Wolves111376
20. Southampton111194
ZawodnikBramkiAsysty
E. Haaland120
Mohamed Salah86
B. Mbeumo81
C. Wood80
C. Palmer75
Y. Wissa71
N. Jackson63
D. Welbeck62
L. Delap61
O. Watkins52
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady