Arsenal - Roma, okiem Dona

Arsenal - Roma, okiem Dona 25.02.2009, 11:01, Przemysław Szews 52 komentarzy

Po ostatnim felietonie, uznanym zresztą za smutny, teraz trochę odmiany, bo przez "tamtejsze" zakryte okno przedostał się promyczek słońca – w postaci wczorajszej wygranej z Włochami. Jest więc okazja na mały powrót ironii, żartu i chwilami mojego ulubionego sarkazmu, aczkolwiek nie gwarantuję dotychczasowej ich ilości. Także koniec filozofowania, przejdźmy do omawiania…

WAŻNE: Dzisiaj za kozła ofiarnego, a raczej element żartów obrałem – UWAGA – (and the Winner is…) Nicklas Bentner. Wyjątkowo czynię to tylko i wyłącznie dla poprawienia sobie humoru, a nie krytyki jego gry!

Nawiązując do ostatniego tekstu, który zaczyna kurzyć się w dziale publicystyka, to Roma na terytorium The Gunners od początku czuła się niepewnie. Niby coś tam podawali, próbowali, ale wszystko to było nieskładne i chaotyczne. Podania przypominały raczej zabawy treningowe niż jakąkolwiek grę z pomysłem. Wprost przeciwnie zaczęli spotkanie Londyńczycy i to nie ci serialowi. Lampka z pomysłem na grę paliła się nad jedenastoma głowami w tym nawet nad głową Bendtnera.

Bendtnera na skrzydło, niech tam biega straszydło!

Głównymi zadaniami wyżej wymienionego zawodnika od pierwszej minuty było podtrzymywanie dobrego nastroju kibiców i przebieżka po piłkę, gdy ta wyjdzie akurat na aut lub wpadnie za bandy reklamowe. Z zadań wywiązywał się znakomicie dlatego dostał zadania dodatkowe, w ramach nagrody. Miał starać się kopnąć piłkę do bramki przeciwnika, tak, aby tej nie złapał bramkarz (ważne było, aby piłka zmieściła się w takim dużym metalowym prostokącie).

Kiedy uwaga całego stadionu była skupiona na tańczącym na lewej stronie Duńczyku, nieoczekiwanie w polu karnym padł na piersi Van Persie. Sędzia – namiętny gracz w Prince of Persi-a - uznał, że taki upadek musi być wyjątkowo bolesny i wskazał rzut karny, wykorzystany przez poszkodowanego. Od tej chwili w lewym górnym rogu ekranu tkwił uspakajający nieco wynik 1-0. Jest nadzieja, że nie przegramy i nie powtórzymy ulubionego ostatnio wyniku 0-0.

Pierwsza połowa to nieśmiałe przebłyski przytłoczonej nadal Romy. Kiedy włoscy chłopcy się już sKappnęli, że to Kanonierzy mają przewagę, zaczęli się denerwować, żółte kartki otrzymali Brighi i de Rossi, a Gallas dostał w twarz.

Druga połowa, Bendtner biega od nowa.

Drugą połowę Kanonierzy zaczęli w… 9! Kiedy nagle, cudownie odnalezieni wybiegli Gallas i Toure. Od rana dzisiaj mówi się o przyczynach zaistniałej sytuacji, oto niektóre z nich i przy okazji mały quiz:

a) Obaj zgubili się, bo są czarni a w tunelu ciemno,

b) Toure zatrzasnął się w toalecie, a Gallas grał na flecie,

c) Zamknęli się razem pod prysznicem i jednemu z nich spadło mydło,

d) Toure w trosce o przyjaciela obłożył mu lodem obolałą od kopnięcia twarz i Gallas zamarzł

e) Mimo różnic kulturowych Gallas postanowił towarzyszyć Kolo w jego tradycyjnym wybrzeżokościosłoniańskim tańcu ludowym jako partnerka

Którą typujecie odpowiedź?

Bendtner na pustą nie strzela, a niechaj go weźmie cholera!

Druga połowa zaczęła się tak, jak skończyła pierwsza… Ykhm, chyba jakoś inaczej chciałem zacząć, ale nieważne. Atakowaliśmy, dominowaliśmy i zapomnieliśmy, że warto tez czasem dołożyć precyzji.

Falę nieprecyzyjnych strzałów, po których powinny padać gole zaczął nie kto inny jak Nicklas. Później nie gorszy chciał być Eboue, ale mu się nie udało. Bo zrobił jeszcze gorzej. Oprócz pudła zaliczył też niepotrzebną próbę wkręcania czego się tylko da. Gola nie strzelił, ale podobno wszystkie śrubki w bramce są tak dokręcone, że zostanie już tam na zawsze. Po drodze strzelał jeszcze AbuDabu Diaby, lecz przeszkodził mu w zdobyciu bramki… bramkarz. Smutne. Krótko po tym wydarzeniu Diaby mógł odpocząć na ławce, a do boju z maczetą pobiegł Song.

Zdejmują Bendtnera, teraz wejdzie Vela.

Welą trenera było zdjęcie swojego ulubieńca i wprowadzenie ulubieńca tłumów. I ten i ten jest jakimś tam ulubieńcem, więc statystyki zbytnio się nie zmieniły. Straciliśmy jednak sporo centymetrów w górze, bo Vela w powietrzu niewiele zdziała, więc próbował przebiegać pod nogami obrońców. Niestety z marnym skutkiem. Po drodze zszedł jeszcze zjeść bułę Eboue, a niedługo po tym spotkanie się zakończyło.

Chaotyczne te moje omawiania, więc przejdźmy do podsumowania.

Powiem to od razu, a co! Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, umieliśmy zapanować w końcu nad środkiem pola (bardzo dobrym wczoraj), obrona zagrała w miarę stabilnie, w ataku też wszystko ok. oprócz… skuteczności. Brakowało jej wczoraj zdecydowanie, bo nasza dominacja była tak duża, że spokojnie spotkanie mogło skończyć się ze 3-0. Niestety trochę mało zdecydowania pod bramką przeciwnika, za wolne decyzje i zwycięstwo uratował karny. Jest już jednak postęp, bo całe 90 minut dyktowaliśmy swoje warunki i wychodziło Kanonierom praktycznie wszystko.

„Kropka nad i” ma się wkrótce znaleźć więc jest nadzieja, że w meczu z Fulham odniesiemy wyższe zwycięstwo.

Co do Romy, to chyba nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. Włosi przyjechali na spotkanie z pogrążonym w kryzysie i kontuzjach Arsenalu, więc liczyli na łatwy łup. Zawiedli się i myślę, że podczas rewanżu pewność siebie zastąpi strach.

Pochwalić można praktycznie wszystkich zawodników wczorajszego spotkania (oczywiście tych w czerwonych koszulkach). Chciałbym jednak kilku z nich poświęcić trochę więcej literek.

Diaby – bardzo, ale to bardzo mnie zaskoczył, rzecz jasna pozytywnie. Był we wczorajszym spotkaniu bardzo użyteczny i świetnie się sprawdzał jako łącznik pomocy z osamotnionym w ataku v.Persiem.

Narsi – był wszędzie, na każdej stronie, wszędzie tam gdzie być powinien, a gdzie się go nie spodziewano. Niezwykle aktywny, napędzał naszą ofensywę. Moim zdaniem jeden z najbardziej udanych występów w Arsenalu. Zdecydowanie zawodnik meczu.

Bendtner – nie, nie będę go krytykował, obiecałem przecież! Za brak goli winić go nie będę, bo we wczorajszym meczu miał zupełnie inną rolę, z której wywiązywał się przyzwoicie. Lewa strona nie umarła i była aktywna (w czym pomagał w dużym stopniu również Clichy). Owszem, nie strzelił w 99% sytuacji oraz miał kilka koślawych przyjęć, mimo to nic złego na niego tym razem nie powiem, bo jego zmiennik…

…Vela - wczoraj niestety dobrze się nie zaprezentował. Prawdę mówiąc trochę nie wiedział „co on robi tuuuuu, co on tutaj robiiii”. Miotał się trochę, ale bez pożytku. A szkoda, bo udany mecz w Lidze Mistrzów bardzo by mu się przydał.

Zbiorczo już pochwalę Eboue i Denilsona, który może i nie był cały czas widoczny podczas meczu, to jednak wykonywał kawał dobrej roboty. Ale Eboue tej nonszalancji w 65. minucie to ci nie wybaczę! Będziesz teraz wcinał angielki o, i to nie te na dwóch nogach!

AS RomaLiga Mistrzów autor: Przemysław Szews źrodło:
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
poprzednia12 następna
simon90 komentarzy: 79525.02.2009, 11:11

Bardzo dobry tekst! Zresztą jak zawsze ;D JA typuje odp: d) Toure w trosce o przyjaciela obłożył mu lodem obolałą od kopnięcia twarz i Gallas zamarzł ;P

poprzednia12 następna
Następny mecz
Ostatni mecz
West Ham - Arsenal 30.11.2024 - godzina 18:30
? : ?
Arsenal - Nottingham Forest 23.11.2024 - godzina 16:00
:
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Liverpool1191128
2. Manchester City1172223
3. Chelsea1154219
4. Arsenal1154219
5. Nottingham Forest1154219
6. Brighton1154219
7. Fulham1153318
8. Newcastle1153318
9. Aston Villa1153318
10. Tottenham1151516
11. Brentford1151516
12. Bournemouth1143415
13. Manchester United1143415
14. West Ham1133512
15. Leicester1124510
16. Everton1124510
17. Ipswich111558
18. Crystal Palace111467
19. Wolves111376
20. Southampton111194
ZawodnikBramkiAsysty
E. Haaland120
Mohamed Salah86
B. Mbeumo81
C. Wood80
C. Palmer75
Y. Wissa71
N. Jackson63
D. Welbeck62
L. Delap61
O. Watkins52
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady