Arteta po meczu z Leicesterem

14.03.2022, 14:19, Mateusz Rosłoń 14 komentarzy

Mikel Arteta nie krył swojego zadowolenia po piątym zwycięstwie Arsenalu z rzędu, tym razem nad Leicesterem. Oto, co miał do powiedzenia dziennikarzom:

O bramce Thomasa Parteya...
Prawie zdobył też bramkę z gry, oddał świetny strzał, który trafił w poprzeczkę. Miał udział przy obu golach: wygrał główkę, po której został podyktowany rzut karny, a wcześniej sam skierował piłkę do siatki głową. Widzicie, został wybrany zawodnikiem miesiąca, przeszedł długą drogę, regularnie dostaje swoje minuty, coraz lepiej rozumie, czego od niego oczekujemy, jego zgranie i wzajemne zrozumienie z resztą drużyny jest coraz lepsze - teraz musi już tylko być konsekwentny i oby tak dalej.

O naszej konsekwencji...
Wszyscy trenerzy tego chcą. Zawodnicy rozumieją, co chcemy zrobić, potrafią to też realizować z odpowiednią szybkością, ale dalej sytuacja się komplikuje, bo potrzebujemy dobrego wyczucia czasu, odpowiedniej techniki, odpowiedniej jakości, musimy podejmować dobre decyzje. Dzisiaj dało się jednak zauważyć momenty, kiedy to wszystko się ze sobą zazębiało i wszyscy zgodnie dążyli do tego samego celu. To bardzo ważne.

O formie Martina Odegaarda...
Znów był dzisiaj wspaniały w każdym aspekcie gry: w swoich zadaniach obronnych, gdy byliśmy wysoko, gdy byliśmy cofnięci, przy konstruowaniu akcji, w okolicach pola karego. Gdy było trzeba, rozumiał grę i potrafił nią kierować. Myślę, że odkąd do nas przybył, przeszedł długą drogę, a na boisku pokazuje ogromną dojrzałość i odpowiedzialność. Dzięki niemu inni zawodnicy grają lepiej.

O tym, czy kupiliśmy go w promocyjnej cenie...
Nie wiem, wciąż jest trochę za wcześnie, żeby to stwierdzić! Ale z całą pewnością byliśmy przekonani, że jest graczem, który zdoła się wpasować w drużynę, że jest ucieleśnieniem wszelkich wartości, których oczekujemy od piłkarzy reprezentujących ten klub, a do tego ma odpowiednią jakość w stosunku do tego, co chcemy osiągnąć. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni.

O tym, jaką wartość ma to, że zawodnicy są szczęśliwi...
Tak właśnie powinno być! Myślę, że jeśli zawodnicy reprezentujący klub nie są szczęśliwi, to my, którzy jesteśmy za nich odpowiedzialni, musimy chyba zmienić zawód, bo robimy coś źle. Mają to szczęście i przywilej, że są piłkarzami - muszą czerpać z tego radość, bo taki jest sens tego, czym się zajmują. Teraz naprawdę widać, że dobrze się razem bawią, że cieszą się grą w piłkę z taką swobodą, potrafią to wyrazić i o to właśnie chodzi.

O tym, czy środowy mecz z Liverpoolem będzie dla nas dużym sprawdzianem...
To już inna półka. Żeby mieć szansę ich pokonać, musimy wznieść naszą grę na inny poziom i dobrze o tym wiemy. Jutro zaczniemy się przygotowywać pod kątem tego, jak możemy z nimi wygrać i jak mamy zacząć wierzyć w swoje zwycięstwo, bo bez tego nam się nie uda.

O tym, że Ramsdale miał w obecnym sezonie mnóstwo świetnych interwencji przeciwko Leicesterowi...
Świetnie się spisał. W kluczowych momentach, jak wtedy, gdy wygrywaliśmy jedna bramką i Barnes oddał strzał głową, potrzebujemy, żeby bramkarz wyszedł i zażegnał niebezpieczeństwo, i dziś kolejny raz mu się to udało.

O świetnej formie Thomasa Parteya i o tym, w jaki sposób Mikel mu pomógł...
Być może pomogłem mu tym, że codziennie go pilnowałem, bo on trochę tego potrzebuje. Myślę jednak, że to zasługa gracza. Rozmawialiśmy o tym trochę na ostatniej konferencji prasowej, ale sądzę, że gdy piłkarz zaakceptuje realia, w jakich się znalazł, i gdy pomyśli "OK, chce zmienić swoją sytuację", to nie może oczekiwać, że ta zmiana nastąpi, jeśli nie zmieni czegoś w swoim postępowaniu. Tak więc Thomas zaczął robić wiele innych rzeczy i widać po nim, że czerpie radość z przebywania na boisku. Na tym właśnie nam zależy.

O tym, czy pozwala sobie na to, by spojrzeć na tabelę i wierzyć, że utrzymamy naszą obecna pozycję...
Gdy spoglądam na tabelę, pamiętam o meczach, które mamy jeszcze do rozegrania. Wiemy, gdzie jesteśmy teraz, ale musimy patrzeć w przyszłość. Musimy skupić się na tym, co robimy, na naszych występach, i przygotować się do następnego meczu, to tyle. Reszta to tylko zgadywanki, a ja nie jestem dobrym hazardzistą, nigdy nim nie byłem i raczej nie zamierzam.