Arteta po meczu z Liverpoolem

17.03.2022, 16:01, Mateusz Rosłoń 13 komentarzy

Mikel Arteta wyciągnął ze środowego spotkania z Liverpoolem sporo pozytywów, ale był zawiedziony, że to przeciwnicy okazali się bardziej bezwzględni pod bramką. Oto, co miał do powiedzenia podczas pomeczowej rozmowy z mediami:

O tym, czy o wyniku zadecydowały nasze niewykorzystane szanse...
Zdecydowanie tak. Wydaje mi się, że wynik nie oddaje tego, jak zagraliśmy; w przestrzeni pomiędzy jednym polem karnym a drugim w wielu momentach byliśmy lepszą drużyną i realizowaliśmy nasz plan. W grze chłopaków było widać odwagę w wypełnianiu założeń, intensywność i rozumienie gry. Naprawdę podnieśli dzisiaj poziom, ale niestety takie mecze wygrywa się w polu karnym i to była dzisiaj kluczowa różnica - dlatego niestety nie udało nam się zdobyć żadnych punktów.

O tym, czy ta bezwzględność stanowiła różnicę między nami a Liverpoolem...
Właśnie tak było. Poza tym aspektem nie dostrzegłem zbyt wielu różnic. Uważam, że zrobiliśmy wiele, żeby im w tym dorównać, ale to nie wystarczyło, bo klarowne szanse mieli i oni, i my, jednak to oni strzelili dwa gole. Nie jestem zadowolony z tego, że straciliśmy bramki, ale jest to częścią gry i żeby cokolwiek ugrać, trzeba wykorzystywać swoje szanse.

O tym, że po stracie pierwszej bramki Aaron Ramsdale wyglądał na sfrustrowanego...
Będzie mu towarzyszyła frustracja, ale jest to częścią gry, tak samo jak wtedy, gdy ratuje nam skórę i jest fenomenalny. Dziś też miał wiele bardzo dobrych momentów, które pomogły nam realizować nasze założenia na to spotkanie. Niestety straciliśmy dwa gole, które prawdopodobnie na naszym poziomie nie powinny się były przytrafić.

O nastrojach w szatni...
Byli przygnębieni, bo wiedzą, jak dobrze nam szło, a mimo to przegraliśmy dwa mecze, z City i Liverpoolem, w których graliśmy jak równy z równym i zasługiwaliśmy na dużo lepsze rezultaty niż te, które osiągnęliśmy w rzeczywistości. Z City chodziło również o dyscyplinę, bo dostaliśmy czerwoną kartkę, ale to właśnie sytuacje w polu karnym stanowią różnicę w meczach z najlepszymi. Nawet jeśli jesteśmy w stanie grać na ich poziomie, co już samo w sobie jest bardzo trudne, to do tego dochodzą jeszcze pewne detale i niewielkie przewagi, które będą starali się wykorzystać. Z pewnością udało im się to dziś, gdy wydawało się, że to my zdobędziemy pierwszego gola.

O tym, czy musi podnieść naszych graczy po porażce...
Tak, bo po każdej porażce cierpią. Nie chcieliśmy przerywać naszej dobrej passy, ale powiedzieliśmy sobie, że nie będziemy w tym tkwić do końca sezonu, więc teraz wszystko zależy od tego, jak zareagujemy.

O występie Galeria Martinellego...
Po raz kolejny bardzo podobał mi się nasz występ i to, jak daleko posunęliśmy się w naszych poczynaniach, ponieważ też to kiedyś przeżywałem i rozumiem, jak ciężko gra się z tak niesamowitą drużyną - oni dominują w każdym aspekcie gry. Wierzcie mi, niełatwo jest zagrać tak, jak zagraliśmy, gdy przeciwnik nie pozwala na zbyt wiele, niełatwo jest sprawiać takie zagrożenie, jakie sprawialiśmy, dominować i z odwagą rozgrywać piłkę.

O napiętym terminarzu...
Wielkie dzięki dla Premier League za to co zrobili, zresztą nie pierwszy raz. Teraz musimy zagrać z Manchesterem United i Chelsea, więc może chodzi o to, żeby dać im nad nami jakąś przewagę, w każdym razie serdecznie im dziękuję.

O tym, czy piłkarze będą gotowi na sobotę...
W stu procentach, nie martwcie się, będą tam w sobotę z odpowiednią energią. Dobrze się wyśpią i najedzą, ale powtarzam: wielkie dzięki dla Premier League za ułożenie meczów w ten sposób, bardzo nam pomagacie, naprawdę.

O tym, czy rozmawialiśmy o tym z Premier League...
Tak, oczywiście, bo to niesprawiedliwe. Zawsze chodzi o Sky albo BT, o to albo tamto, ale cierpi na tym tylko Arsenal. Ale ja, tak samo jak my wszyscy, dbam wyłącznie o dobro Arsenalu, a dla naszego klubu ta sytuacja jest niesprawiedliwa.