Druga część wywiadu z Przemysławem Pełką
02.04.2019, 18:46, Michał Kruczkowski 20 komentarzy
W zeszłym tygodniu mogliście przeczytać pierwszą część naszej rozmowy z komentatorem Canal+, Przemysławem Pełką. Była ona z pewnością cenną lekturą dla wszystkich, których interesuje temat polskiego dziennikarstwa.
W drugiej części skupiliśmy się już na samym Arsenalu i angielskiej piłce. Nie zabrakło miejsca dla omówienia słynnego meczu z Barceloną, ewentualnej przyszłości drużyny czy chociażby wpływu, jaki Arsene Wenger miał na cały klub. Jak zawsze, na koniec padło kilka strzałów z armaty, czyli pytań naszych użytkowników. Nie pozostaje nic innego, jak tylko wczytać się w pozostałą część rozmowy.
Mówiliśmy już o pierwszych skojarzeniach, zostając przy tym temacie, co Ci przychodzi do głowy, gdy usłyszysz Arsenal?
Thierry Henry. To jest moje pierwsze skojarzenie. Nawet nie Arsene Wenger, mimo że był ważniejszą postacią. To, jak zapamiętałem Arsenal, jak go kojarzę, jest to cały czas obecność Thierry’ego Henry’ego w tym składzie. Oczywiście pamiętam jeszcze czasy bardzo dobrej obrony The Gunners, co teraz pewnie kibicom Arsenalu bardzo mocno doskwiera. Pamiętam Dennisa Bergkampa, fantastyczny piłkarz, jednak jeśli miałbym wymieniać ludzi, których najbardziej kojarzę z klubem, byliby to Patrick Vieira, Robert Pires, Freddie Ljungberg, no i Tony Adams. Pierwsze skojarzenie to jednak Henry. Wiem, że można z tym polemizować, ale był to najfajniejszy piłkarz, jakiego widziałem na żywo. Widziałem Messiego. Podobał mi się. W Henrym było jednak coś tak eleganckiego... To był wzór. Legenda. Wiadomo, ten drugi pobyt w Arsenalu już mniej udany, dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. Spróbował, trochę pomógł, ale nie był wtedy w stanie zbawić tej drużyny.
Nie wiem, czy wiesz, ale Ty też dla wielu kibiców Arsenalu jesteś kojarzony z pewną sytuacją...
Barcelona?
Tak, a może jeszcze dokładniej Andriej Arszawin. To był najlepszy mecz Arsenalu, jaki komentowałeś?
Nie, był jeden lepszy. Ten był naprawdę fajny, super atmosfera, mimo wszystko rzadko spotykana na stadionie Arsenalu. Nie ma co się oszukiwać, ten modern football zabija trochę żywiołowość w kibicach. Muszą być jakieś bardzo ważne wydarzenia, żeby ten stadion się podniósł. W ostatnim meczu Kanonierów przeciwko United trybuny żyły. Czułem to, mimo że oglądałem to spotkanie tylko w telewizji. Na zeszłorocznych derbach z Tottenhamem, na których byłem już osobiście, można było odczuć to samo. Jak kibice ryknęli, to czasami aż ciarki poszły po plecach. Wracając, tamto spotkanie z Barceolną było wyjątkowe. Czułem, że niby mogą coś zdziałać, ale z drugiej strony nikt chyba nie dawał im większych szans. Z tego, co pamiętam, to był też chyba debiut Wojtka Szczęsnego w Lidze Mistrzów. Nie układało im się, ale zagrali super i odwrócili losy spotkania. Mimo tego, najlepszym meczem Arsenalu zdecydowanie było dla mnie starcie z Realem na Bernabeu w 2006 roku. Gol Henry’ego fantastyczny, też miałem okazję tam być, to wszystko komentować. Jeśli chodzi o kuluary, to też fajnie się ułożyło. Ja raczej stronię od sytuacji, żeby robić sobie zdjęcia, zbierać autografy, trochę nie wypada. Wtedy jednak zrobiłem zdjęcie Henry’emu z moim przyjacielem, więc też mam taką osobistą pamiątkę.
Twój komentarz z tego meczu, zwłaszcza sytuacja z golem Arszawina, wywołał spekulacje, czy przypadkiem w jakiś sposób nie sympatyzujesz z Arsenalem. Chciałbym się dowiedzieć, czy rzeczywiście coś było, a może nadal jest na rzeczy?
Jak już wspominałem, w pracy staram się nie uzewnętrzniać swoich prywatnych opinii. Wiadomo jednak, że każdy ma jakieś swoje ulubione drużyny. Powiem tak, z czasem coraz mniej jestem kibicem. Kiedyś bym mógł tak powiedzieć, że rzeczywiście lubiłem Arsenal. Generalnie za..., za wszystko. Mieli fajne stroje, fajny crest. Mieli Tony’ego Adamsa, który zawsze mi imponował swoim spokojem, no i innych piłkarzy, których uwielbiałem, czyli Henry’ego i Bergkampa. Siłą rzeczy sympatyzowałem tej drużynie, nie da się ukryć. Moim pierwszym ulubionym zespołem była jednak Aston Villa, zupełnie przypadkowo. W bloku, w którym mieszkałem, był kiosk Ruchu. Oprócz normalnych gazet i magazynów ta pani kioskarka miała jakieś zagraniczne periodyki, były to późne lata 80. Na okładce jednej z tych gazet była Aston Villa, ukazał się tam chyba reportaż o ich sukcesach z lat 70. Jak zobaczyłem ich stroje, pomyślałem sobie: „ale super wyglądają”. Na wiosnę na podwórku zawsze graliśmy turniej. Mieliśmy cztery klatki, z każdej zbierało się po dwa zespoły, więc mieliśmy osiem drużyn. Każdy wymyślał swoje nazwy, ja próbowałem przekonać kolegów, żebyśmy byli Aston Villą. Nawet nie wiedziałem, że oni są z Birmingham. Po prostu podobała mi się nazwa, stroje, to tak chyba działa, jako dziecko oceniasz oczami i wystarczy mały szczegół, żebyś zaczął komuś kibicować.
Coś w tym jest, u mnie zaczęło się od koszulki Arsenalu, którą dostałem jako dzieciak.
No dokładnie, jakby ktoś dostał koszulkę Realu czy Milanu, to jest duże prawdopodobieństwo, że to właśnie z tymi klubami będzie sympatyzował.
Jak teraz myślę, to dobrze, że nie zostałem przy mojej pierwszej koszulce, którą był Crespo z Parmy...
Pamiętam okres tej silnej Parmy, ale to było krótkie, taka efemeryda. Pojawiła się, pach-pach, i zostali zamieceni. W przypadku Arsenalu mamy jednak do czynienia z wielkim klubem, z gigantycznym zapleczem, jednym z najważniejszych klubów na Wyspach. Trzynaście tytułów, najwięcej Pucharów Anglii. Też były fantastyczne dynastie, czy to z lat 30., 70., czy z początku XXI wieku. Zasłużony klub z wieloma wspaniałymi piłkarzami.
Już trochę o tym wspominałeś, ale czy rzeczywiście na Emirates mamy bardziej do czynienia z piknikiem niż gorącym dopingiem?
Myślę, że niestety tak, ale to nie jest zarzut dla Arsenalu, tylko bardziej dla każdego stadionu. Często się mówi o atmosferze Anfield, ale nie przeceniałbym tego, bo są mecze, gdzie na Anfield jest cichutko. Gdy myślę o tych najbardziej wokalnych obiektach, to na pewno trzeba wymienić Everton. Podobało mi się na Fulham, ale wiadomo, z tym różnie bywa, może po prostu trafiłem na dobry mecz. Wydaje mi się, że to też kibic się zmienia, no i są drogie bilety. Przykładowo obecne ceny w Lidze Mistrzów są absurdalne, gdzieś widziałem wejściówki na United - Barcelona za 102 funty. No ludzie kochani, 500 złotych za zwykły bilet. Trochę słabo, jak na to, że piłka jest sportem plebejskim, dla mas. Są kluby, które potrafią utrzymać dość niskie ceny, tak jest na przykład w Niemczech. Angielskie kluby też są w stanie to robić, ale akurat Arsenal jest złym przykładem, bo zawsze był najdroższy, do tej pory tak jest. Myślę, że współczesny kibic potrzebuje wiedzieć, że ogląda akurat ważny moment, że jego drużyna musi wygrać dany mecz. Wtedy jest w stanie wziąć się w garść i pomóc zespołowi.
Miałeś okazję być na Highbury?
Na samym stadionie byłem raz, ale nie na meczu. Fajny, kompaktowy obiekt. Trybuny były bardzo blisko, miejsca było naprawdę mało. Dlatego też decyzja klubu o przenosinach była słuszna. Zapotrzebowanie na Arsenal było i będzie duże. Ta dzielnica Arsenalu, Islington, jest dosyć bogata, może też dlatego te ceny biletów takie wygórowane. Też jest sporo znanych kibiców, podobno królowa Elżbieta sprzyja Kanonierom, zadeklarowanym kibicem jest Mo Farah, oczywiście też Nick Hornby. Co do atmosfery, pokutuje to, co wszędzie. Pieniądz po prostu wyparł tego kibica die hard. Jak ktoś przychodzi w garniturze na mecz, to jakoś nie widzę tego punktu zaczepienia, żeby ściągnął tę marynarę, rzucił nią o ziemię i zaczął kibicować. Takich kibiców jest więcej, bo ich stać na wejście. Nic z tym nie zrobimy. Dobrym pomysłem, mimo wszystko, byłoby przywrócenie stojących trybun, oczywiście z zachowaniem wszelkich środków bezpieczeństwa. No ale skoro jest to możliwe w Niemczech, to w Anglii też mogłoby to przejść. Z drugiej strony żyjemy w momencie, gdy facet wyskoczył i uderzył Jacka Grealisha. Podobna sytuacja była w Szkocji, a nawet na meczu Arsenalu, gdy ktoś podbiegł do Smallinga. Jest więc trochę mało argumentów, żeby przebudowywać i uaktywnić ten ruch kibicowski.
W jakim kierunku sportowym zmierza według Ciebie Arsenal?
Myślę, że w dość dobrym. Oczywiście nigdy nie będziemy mogli w pełni przewidzieć, co się wydarzy. Wydaje mi się, że można by było z całą pewnością powiedzieć, że jest to dobra droga, gdyby Unai Emery dostał pieniądze na inwestycje. A czy dostanie je od Stana Kroenke? Wątpię. Dlatego myślę, że będzie musiał ciągle kombinować, sprzedawać po to, żeby móc kogoś kupić. Nie będzie to tak, jak chociażby u Kloppa. Ok, długo on czekał na tych piłkarzy, których chciał, ale sukcesywnie zmieniał swój zespół. Emery też będzie potrzebował tyle czasu. Trzeba pamiętać, że Arsenal nie inwestuje tylu pieniędzy na piłkarzy. Jak spojrzymy na inwestycje z ostatnich 20-25 lat, to Arsenal wydał bardzo mało. Dużo mniej niż Liverpool, Chelsea, City, United. Ja mam wrażenie, że Emery jest gościem na poziomie. Na tej podstawie można pozytywnie patrzeć w przyszłość. Z drugiej strony klub potrzebuje przebudowy, zwłaszcza w obronie. Potrzebna jest też porządna szóstka, taka z prawdziwego zdarzenia. No i mam też mieszane uczucia co do Leno. Co prawda ostatnio wyglądało to lepiej, ale chyba więcej było meczów, w których nie pomógł, niż pomógł.
Wspomniałeś o Stanie Kroenke. Czy to jest w ogóle możliwe, żeby z takim właścicielem klub nawiązał do czasów, w których walczył o mistrzostwo?
Na pewno jest to świetny biznesmen, skoncentrowany na tym, żeby zarabiać pieniądze. Arsenal jest w tej chwili jednym z najzdrowszych klubów pod względem finansowym, chyba tylko Bayern może się poszczycić tak dobrym bilansem. Wiemy, że jest on też właścicielem innych klubów w Stanach Zjednoczonych. Jak się ma kilka takich projektów, to raczej nie jesteś skory, żeby wydawać dużo pieniędzy. Musiałoby dojść do takiej sytuacji, w której Kroenke byłby przekonany, że tylko inwestycje dawałyby możliwość podniesienia poziomu zespołu, a poprzez podniesienie tego poziomu on byłby w stanie zarobić więcej. Nie wiem, co by było dobre dla Arsenalu, awansować do pierwszej czwórki czy też nie? Nie dostać po raz kolejny pieniędzy z Ligi Mistrzów, żeby zmusić właściciela do przewartościowania swojego myślenia? Ta droga może jednak do niczego nie prowadzić, bo on na pewno jest wytrzymały, jest twardym negocjatorem, przez co może i tak nie zapewnić potrzebnych funduszy. Arsenal jest w trudnym położeniu, w takim, w jakim jeszcze niedawno był Liverpool. Nawet jeśli ktoś się śmieje z Wengera, że niby był bliski zakontraktowania Ronaldo, Mbappe itd., to ja myślę, że właśnie tak było. On samym sobą był w stanie otworzyć kilka dodatkowych drzwi, których Emery czy nawet sama nazwa Arsenal nie są w stanie otworzyć. Przy kilku transferach zadziałała magia człowieka, który był nie tylko wielkim menedżerem, ale też wychowawcą. W momencie, gdy trzeba było kupować młodych, niedoświadczonych zawodników i robić z nich piłkarzy z prawdziwego zdarzenia, on to robił. Niewiadomo, czy bez Wengera do Arsenalu przyszliby Ramsey, Walcott czy Oxlade-Chamberlain. Nawet dzisiejszy atak Kanonierów, czyli duet Lacazette - Aubameyang, jest dla mnie największym złotem, największą nadzieją zespołu na czwórkę. Emery potrzebuje czasu, nie miał jeszcze okazji wykazać się na polu menedżerskim, bo jako trener pracuje już prawie rok.
Często poszczególne składy Arsenalu porównywane są do ekipy Niezwyciężonych, jednocześnie zarzucając, że obecni gracze The Gunners nie mają charakteru na poziomie tej legendarnej drużyny. Czy to rzeczywiście jest jedną z głównych bolączek Kanonierów?
Pomyślmy inaczej, czy w innych klubach są goście z taką charyzmą, jak niegdyś Keane w Manchesterze czy Vieira w Arsenalu? To nie jest takie łatwe. Myślę, że taką ewidentnie charyzmatyczną postacią, która wokół siebie jest w stanie zmienić całe otoczenie, jest Virgil van Dijk z Liverpoolu. On sprawia wrażenie gościa, któremu ufasz, powierzasz mu zadanie, a on je wykonuje. Na pewno w Londynie ktoś taki by się przydał. Charakternym zawodnikiem jest Lucas Torreira, ale z racji tego, że jest młodym Urugwajczykiem, który rozgrywa swój pierwszy sezon w Premier League, to przecież nie będzie dyrygował całym zespołem. Mimo wszystko predyspozycje dowódcze ma Xhaka. Najlepiej by było, gdyby takim liderem był jednak któryś z obrońców, tak żeby wrócić do tego, gdy szefem całej defensywy był Tony Adams. Wtedy wszystko jest jasne, obrona chodzi jak w szwajcarskim zegarku. No z tym jest kłopot. Póki Arsenal strzela dużo goli, to pewnie można machnąć ręką na te braki czystych kont i pojedyncze wpadki, ale gdy przyjdzie mecz w pucharach, to na takie rzeczy nie można sobie pozwolić. Problem jest taki, że coraz mniej jest ludzi, którzy mogliby przejąć rolę szefa drużyny. Idealnym rozwiązaniem byłoby, gdyby taką osobą był wychowanek. No ale o coś takiego jest chyba najtrudniej.
Którą drogą Kanonierzy wejdą do Ligi Mistrzów, przez Premier League czy Ligę Europy?
Myślę, że przez Premier League. Mają niezły układ, są już w czwórce, wygrali kluczowe spotkanie, mają dobry bilans bramkowy w porównaniu z Chelsea, no i mają łatwiejszy kalendarz. Są jednak trudne wyjazdy, a od dłuższego czasu delegacje są problemem Arsenalu. W ostatnim sezonie Wengera wyjazdy były beznadziejne, teraz to też wygląda tak sobie. Jeśli chodzi o Ligę Europy, są chyba minimalnym faworytem w meczu z Napoli. Oglądałem to Napoli, nie ma się czego bać. Finał Arsenal - Chelsea jest bardzo możliwy. No i Emery wie, jak wygrywać ten puchar, więc kibice Kanonierów mogą żywić nadzieje, że zrobi to po raz czwarty.
No i ten czwarty raz pasowałby do Arsenalu.
Tak, oczywiście śmiano się z tej czwórki przez bardzo długi czas. Śmiano się, gdy Wenger powiedział, że tak naprawdę top 4 jest pierwszym trofeum, o jakie powinno się walczyć w Anglii. Jakby się jednak głębiej nad tym zastanowić, to miał rację. Każdy w pierwszej kolejności walczy o utrzymanie statusu drużyny grającej w Lidze Mistrzów, nawet jeżeli mówi co innego. Ok, Liverpool ma bardzo dobry sezon, ale jeszcze jakiś czas temu tak super to nie wyglądało. Świetnie sobie poradził w Lidze Mistrzów, ale stabilna forma w kwestii tego klubu to dopiero dwa sezony. Ciężko na to pracowali, a krok do przodu zrobili dopiero, gdy przyszli Alisson i Van Dijk.
Odchodząc już od samego Arsenalu, warto poruszyć temat całej Premier League. Głównym impulsem, który skierował Cię do Canalu+, była właśnie liga angielska.
To wszystko można łatwo wytłumaczyć. Oczywiście nie lubię dyskusji o tym, która liga jest najlepsza na świecie. Kompletnie mnie to nie interesuje, bo każdy ogląda to, co lubi, i nic mi do tego. Ja lubię Anglię, więc oglądam Anglię. W mojej ocenie opakowanie Premier League jest najlepsze. Intensywność też jest na najwyższym poziomie. W pewnym sensie angielski futbol najbardziej przypominał mi hokej, który jest moją ulubioną dyscypliną sportu. Zawsze odbierałem Premier League jako taki substytut hokeja. Ta intensywność, waleczność, częste zwroty akcji. Oczywiście, liga się zmienia. Tej waleczności jest już może trochę mniej, mamy za to więcej techniki i więcej fajnych piłkarzy, szczególnie tych młodych Anglików, co bardzo mi się podoba. Chociaż muszę przyznać, że nigdy nie wspierałem reprezentacji Anglii. Tak jak wspominałem, tym brytyjskim klubom jakoś dopingowałem, za te fajne nazwy i stroje. Nie mam za to klubu, któremu ewidentnie nie sprzyjam, którego nie lubię. Przez pewien czas było tak trochę z Chelsea. Raziło mnie to, że przychodzi gość, wystawia kasę i robi zespół z niczego. Minęło już sporo czasu, ja też jestem starszy, inaczej patrzę na niektóre sprawy. Ten cały futbol korporacyjny, gdzie właśnie robi się coś z niczego za pomocą pieniędzy, już mnie tak nie dotyka. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Trudno, trzeba takie zespoły po prostu bić, trzeba pokazać, że jesteś lepszy. Nie można też się obrażać, że ktoś poszedł taką drogą, bo parę lat wcześniej inni mieli więcej pieniędzy i dyktowali warunki na rynku. Financial Fair Play dawało początkowo takie poczucie, że jest kontrola nad tymi wydatkami, ale okazuje się, że to tylko pic na wodę, jakiś joke. Widzimy jednak, jak wyglądają UEFA i FIFA. No po co komu 48 zespołów na Mistrzostwach Świata albo 24 drużyny na Mistrzostwach Europy? Co to ma być? Eliminacje to są już tylko jakieś popłuczyny. Są takie grupy jak nasza, gdzie występują sami średniacy. Turnieje są teraz jak rozwodniona herbata, taka lura. Jest wiele rzeczy we współczesnym futbolu, które mnie drażnią, denerwują, nie podobają mi się, ale nie mam na to wpływu.
Czego brakuje Ci w Premier League?
Rozumiem te wszystkie relacje z FA, to, że Puchar Anglii ma bardzo dużą renomę, cieszy się poważaniem. Nie może być jednak tak, że w tym samym terminie rozgrywana jest niepełna kolejka i mecze FA Cup. To jest bez sensu, jedno zabija drugie. Przez to rozgrywki są nieczytelne, spotkania są przekładane. Uporządkowałbym ten kalendarz. Już do jakiegoś stopnia się za to zabrali, bo nie ma tych powtórek meczów, które były zmorą, szczególnie dla dużych drużyn. Wprowadziłbym także przerwę zimową. Natłok meczów na przełomie grudnia i stycznia jest niepotrzebny. Zauważmy, że nawet te najmocniejsze zespoły zawsze przechodzą kryzysy. Na jesień kryzys miało City, na początku roku problemy ma zwykle Liverpool. Arsenal za Wengera nie radził sobie w listopadzie. Myślę, że można by było to zmarginalizować, dzięki czemu liga byłaby jeszcze atrakcyjniejsza.
Zajmujesz się zarówno Premier League, jak i polską Ekstraklasą. Jak to jest, gdy jednego dnia komentujesz świetne widowisko na Wyspach, a następnego musisz się przenieść o te kilka poziomów niżej?
Podchodzę do tego tak samo, wypracowałem już pewne mechanizmy obronne. Ale teraz już tak na serio, bez podśmiechiwania się z polskiej ligi. Wiadomo, że ma swoje ułomności, nie ma co tego maskować. Mecze stoją na różnym poziomie. Są zespoły, które zaczynają w Polsce grać w piłkę i da się już na te spotkania spokojnie patrzeć. Moim zdaniem największy przeskok jest jednak między piłką klubową a piłką reprezentacyjną. Dlaczego odbiór meczu Austria - Polska jest taki zły? Wydaje mi się, że piłka reprezentacyjna stoi po prostu o dwa poziomy niżej od klubowej. Jak ktoś się naogląda angielskiego czy hiszpańskiego futbolu, albo pucharów, gdzie grają najlepsi zawodnicy na świecie, którzy są ze sobą cały czas, i nagle przychodzi grupa gości, których łączy tylko narodowość, no to sorry. Kiedyś nie było to tak widoczne, różnica była mniejsza. Teraz nie ma takich reprezentacji, przy których opada kopara. Nawet mistrzowie świata, Francuzi, są wyrachowaną drużyną, która gra na spokojnie, ich mecze ogląda się średnio. Przy meczach Anglików, którzy zrobili spore postępy, też nie ma fajerwerków. Ta Hiszpania sprzed dziesięciu lat była szalenie mocna i patrzyło się na nich z niekłamaną przyjemnością. Myślę, że oczekiwania do reprezentacyjnego futbolu są obecnie wygórowane. Mówię to z żalem, bo kiedyś fajnie się to oglądało, czekało na te mecze z takim utęsknieniem. Teraz też kochasz swoją drużynę narodową, ale masz świadomość, że nie porwą cię swoją grą.
Przyszedł czas na strzały z armaty, czyli pytania od naszych użytkowników. Czy duet Aubameyang - Lacazette jest najlepszym duetem napastników w Arsenalu od czasów Henry’ego i Bergkampa?
Niech pomyślę... No chyba tak, na to wygląda. Ok, był Van Persie, który strzelał bardzo dużo bramek, ale raczej robił to jako ten jedyny napastnik. Zresztą nawet trochę jest takim typem człowieka, zadufanym w sobie. Myślę, że ta przyjaźń i koleżeńskie gesty między Aubameyangiem i Lacazettem nie są na pokaz. W tym czasie Van Persiego było inaczej, dużo dawała druga linia, czyli Santi, Nasri, Song też miał bardzo dobry okres. Tutaj mamy dwóch napastników, nawet jeśli wystawiani są w różnych zestawieniach. Najważniejsze dla Arsenalu jest to, że obaj grają. Wiadomo, że jak teraz przeplatały się te mecze pucharowe z ligowymi, to następowała rotacja, Lacazette też się wykartkował, więc nie mógł grać. Nie wiem, czy jest to najlepszy duet, ale na pewno jest to duet komplementarny, uzupełniają się. W ich przypadku nie chodzi tylko o bramki, są też asysty i sytuacje stwarzane sobie nawzajem i innym zawodnikom. Henry też był napastnikiem, który potrafił coś wykreować. Bergkamp był wirtuozem, wiązał krawaty nogą. Francuz i Holender byli najlepsi, ciężko będzie ich przebić. Na pewno jednak w ataku Arsenalu jest teraz dobrze. Nawet jeśli miałbym ich zestawiać z innymi zawodnikami, którzy teraz operują w lidze, to ten duet mi się podoba, jest bardzo skuteczny. No, chociaż Sterling z Aguero robią więcej, co nie? (śmiech) Ale ok, oni też mają wokół siebie innych piłkarzy.
Czy ktoś ma szansę rozbić wielką szóstkę w Anglii, na przykład Wilki lub Leicester z Brendanem?
Nie, nie ma takich szans, nie widzę takiej możliwości. Aspiracje na pewno mają West Ham, Everton, i na pewno także Wolverhampton. Te kluby byłyby też gotowe, żeby zainwestować duże pieniądze. Widzimy jednak, że tam cały czas jest pewna bariera, której oni nie są w stanie przeskoczyć, bez względu na to, ile pieniędzy wydadzą, a wydawali naprawdę sporo. Te trzy zespoły, zwłaszcza Everton i West Ham, wydawały w ostatnim czasie dużo więcej niż Tottenham czy Arsenal, a mimo tego kompletnie niczego nie osiągnęły. To wszystko jest jak krew w piach. Dlatego mam duże wątpliwości, że to się uda. W poprzednich sezonach było kilka drużyn, które się zbliżyły do topu. Oczywiście Leicester jest najbardziej ewidentnym przykładem, ale wtedy też sytuacja była wyjątkowa, parę klubów było w przebudowie, inne w słabszej formie. Cała szóstka miała jakieś kłopoty. Wydaje mi się, że tamci są po prostu za mocni. Mają za duże kadry, za dobrych piłkarzy, za duże możliwości, są po prostu wielkimi markami. Jeśli miałbym wskazać kogoś, kto teoretycznie miałby największe szanse, to chyba jednak wybrałbym Wolverhampton. Tam jest wszystko poukładane jak należy, mają dobrego trenera, który w określony, specyficzny sposób zbudował ten zespół. Ta drużyna może się niektórym nie podobać, bo gra trochę jak Portugalia, potrafi męczyć bułę, ale być bardzo skuteczną. Z pierwszą szóstką potrafią grać jak mało kto. Świetnie się ustawiają, są doskonale zorganizowani, każdy wie, jak się poruszać. Tam brakuje jeszcze trochę kreatywności, jeżeli by to poprawili, to mogliby mieć szanse. Mnie osobiście podoba się jeszcze Watford, który jest trochę niecodziennym przypadkiem, bo to taki zespół znikąd. Ich trener wykonuje jednak dobrą pracę, gwarantuje wyniki. Natomiast co do Evertonu, mam wątpliwości, czy ten mariaż Marco Silvy z The Toffees to dobry projekt. Mam jednak wrażenie, że z każdym rokiem wielka szóstka będzie jeszcze bardziej odjeżdżać. Są pewne rzeczy, których się nie da kupić. Gdybyś był piłkarzem, który dostaje oferty z Arsenalu i West Hamu, to jaki klub wybierasz? Tak samo, jak otrzymujesz propozycje z Realu Madryt i Valencii. Wiadomo, zdarzają się indywidualne przypadki, ale w ośmiu na dziesięć wszyscy by powiedzieli, że wolą grać dla tego większego klubu.
Byłeś Wenger outem czy Wenger stayem?
Nigdy nie byłem Wenger outem. Byłem zawsze fanem Arsene’a Wengera, nawet nie za to, jakim był menedżerem, ale za to, jakim był człowiekiem. Czytałem kilka bardzo fajnych artykułów. Jednym z ostatnich była jego rozmowa dla któregoś z francuskich magazynów, w której pokazał właśnie, jaką jest osobą. Z relacji piłkarzy Arsenalu, także naszych rodaków, którzy mieli z nim styczność, można wywnioskować, że tacy ludzie w futbolu już się raczej nie pojawią. Człowiek wielu zainteresowań, erudyta, znawca kilku języków. Do każdego potrafił odpowiednio dotrzeć i wydobyć to, co z człowieka, a przy okazji z piłkarza najlepsze. Oczywiście cała ta słaba sytuacja Arsenalu miała zły wpływ na odbiór jego postaci. Mówiło się o Wengerze, że niczego nie wygrał, ale jak niczego nie wygrał? Z czterech ostatnich sezonów trzy razy sięgał po Puchar Anglii, dotarł do finału Pucharu Ligi, który przegrał, ale te rozgrywki nigdy nie były mocną stroną Arsenalu. W europejskich pucharach nie do końca wyszło, ale z tym Atletico dużo nie zabrakło. Różnie mogło się to potoczyć. Byli pewnie tacy, którzy twierdzili, że po tym ostatnim zdobyciu FA Cup trzeba było odejść z podniesioną przyłbicą. Myślę, że Wenger i tak odszedł w takim stylu. Nie zdobył nic w ostatnim sezonie, nie odszedł w takim stylu jak Ferguson, ale mimo wszystko odszedł z honorem. Obok Herberta Chapmana najważniejsza postać w historii klubu. Pamiętajmy, że ten, jakby nie było, szalony krok klubu z przenosinami na Emirates przemodelował całą politykę transferową Arsenalu. To, że w tamtym czasie udało mu się pozyskać paru sensownych gości, to coś niezwykłego. Także to, że rozwinął do niezwykłego poziomu Van Persiego, jak i to, że zrobił z Songa takiego piłkarza. No ludzie, gdzie potem Song zagrał jeszcze na takim poziomie w piłkę? Nigdzie. Co się stało z Nasrim? No zdobył mistrzostwo, ale czy był jedną z najważniejszych postaci w City? Nie sądzę. W zasadzie można to powiedzieć o każdym, kto odszedł od Wengera.
No chociażby też Hleb.
No tak, Hleb. On lubił sobie wypić, przynajmniej Wojtek Szczęsny tak twierdzi. (śmiech) Generalnie więcej było przypadków gości, którzy znikali albo byli szarakami. Jedynym wyjątkiem był Henry, bo odszedł do Barcelony i zrobił to, co chciał zrobić, domykając tą Ligą Mistrzów swoją całą karierę. Myślę, że większość kibiców Arsenalu była świadoma tego, że Francuz w ówczesnym projekcie klubu nie osiągnąłby tego. W 2006 roku była ostatnia szansa, gdyby nie ta czerwona kartka dla bramkarza, to może by się udało.
Prowadzili praktycznie do końcowych minut...
Tak, to też był fajny moment, bo komentowałem wtedy Mistrzostwa Świata w hokeju na lodzie i byłem w Rydze. Robiłem półfinał Czechy - Szwecja i szybko wracałem do hotelu, żeby zdążyć na finał Ligi Mistrzów. Przyszedłem chyba w 12. minucie. Patrzę, a tu Almunia w bramce, o co chodzi? No i Sol Campbell dał jeszcze nadzieje, ale to nie mogło się udać. Chociaż chyba Henry miał jeszcze jedną setkę i mogli wyjść na 2:0.
Znana jest Twoja sympatia do hokeja na lodzie. Wolałbyś skomentować finał Igrzysk Olimpijskich w hokeju czy finał Mistrzostw Świata w piłce nożnej?
Finał Mundialu, bo finał Igrzysk Olimpijskich komentowałem już trzy razy. (śmiech). Komentowałem finały w Pjongczangu, Soczi i Turynie. Ludzie mogą o tym do końca nie wiedzieć, bo w Turynie pracowałem wtedy dla Eurosportu, z kolei w Soczi mieliśmy część meczów u siebie. W Pjongczangu też robiłem to w Canale, ale to był taki serwis dodatkowy, nie był dostępny w kablówce, tylko na platformie nc+. W hokeju komentowałem wszystkie najważniejsze mecze, Mistrzostw Świata, Igrzysk Olimpijskich, Pucharu Świata, Pucharu Stanleya, Mistrzostw Polski. Komentowałem finał Pucharu Stanleya z Polakiem, Krzysztofem Oliwą, co też było fajnym doświadczeniem. Niewiele zabrakło, żeby Krzysiek założył drugi pierścień, przegrali wtedy 3:4 z Tampą. Na Mundialu najdalej doszedłem do meczu o trzecie miejsce, wtedy było to spotkanie Niemcy - Portugalia. Z dużych imprez robiłem jeszcze finał Ligi Europy, finał Ligi Mistrzów, w jakiś sensie też finały polskiej ligi, bo komentowałem te ostatnie mecze, decydujące o mistrzostwie.
Kto jest dla Ciebie objawieniem tego sezonu Premier League?
Chyba Ryan Fraser z Bournemouth. Miał co prawda bardzo długi okres przestoju, teraz się znowu uaktywnił. Skoro jesteśmy już przy Wisienkach, to Callum Wilson też mi się podoba. Ten duet zapadł mi w pamięć. Mimo że tylko dwa razy komentowałem mecz z jego udziałem, to podobał mi się Longstaff z Newcastle. Bardzo mi przypadł do gustu ten sposób, w jaki rozrzucał piłeczki. Lubię Andy’ego Roberstona, te jego rajdy są niesamowite. Koleś zrobił taki postęp. Pierwszy raz zobaczyłem go w Hull, w porównaniu z dzisiaj, to dwie zupełnie inne osoby. Zaryzykowałbym tezę, że jest to najbardziej rozwinięty piłkarz w tak krótkim czasie. Na pewno też Wan-Bissaka. Akurat za dużo meczów Crystal Palace nie komentowałem, ale widziałem go parę razy w akcji i zawsze podobało mi się to, że on nie przegrywa pojedynków. Jak jest jeden na jednego, gościa się nie da objechać. Bardzo podoba mi się jeden zawodnik, który nie gra w Premier League, jest nim Jadon Sancho. Komentuję trochę Bundesligi, więc parę razy się na niego napatoczyłem. Z Anglii mogę jeszcze wymienić Declana Rice’a.
Czy w trakcie komentowania meczów zwracasz uwagę na Fantasy Premier League?
Podczas komentowania raczej nie, staram się nie rozpraszać. Chociaż muszę się przyznać, jak niewiele się w meczu dzieje, to czasami sprawdzam. Nie lubię komentować meczów, w których występują piłkarze z mojego składu. Jak to w grze, jak ci idzie, to się cieszysz, a jak nie, to jest już gorzej. Ta gra powoduje też pewne absurdy, bo powiedzmy, że jesteś kibicem Manchesteru United, a jednocześnie dopingujesz graczy z Manchesteru City. Jakby się głębiej zastanowić, jest to jednak dobre dla takiego zdrowego podejścia do sportu, bo nie jesteś zacietrzewionym fanem jednego zespołu, ale zawsze możesz upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
A co sądzisz o działalności ArsenalFanTV, czyli chyba najbardziej znanego medium kibicowskiego o Kanonierach?
Wybili się na krytyce, dla mnie to jest słabe. To jakbyś był trochę takim pasożytem, taką hubą, żerujesz na nieszczęściu klubu, któremu powinieneś sprzyjać. Dla mnie to jest pomylone, że najpierw śpiewasz piosenki o tym, że jesteś za klubem bez względu na okoliczności, a potem mówisz zupełnie co innego.
Już kończąc, co wiesz o Kanonierzy.com?
Oczywiście spotkałem się z waszym serwisem, ale będąc szczerym, ostatnio nie śledziłem. Generalnie nie odwiedzam polskich stron klubowych, informacji szukam raczej w oficjalnych źródłach zza granicy. Mam dostęp do paru periodyków czy też dziennika, na przykład Daily Mail. Także ostatnio nie odwiedzam, ale należą wam się gratulacje za to, co robicie. No teraz chyba będę musiał zaglądać do was częściej, co nie? (śmiech) Polskie serwisy zagranicznych klubów spełniają bardzo ważną funkcję dla osób, które zbytnio nie znają języka. Szczególnie w kontekście drużyn włoskich, hiszpańskich czy niemieckich. Z Anglią jest trochę inaczej, bo angielski jest po prostu bardziej powszechny, chociaż starsi nadal mogą mieć z tym problem. Ważne, żeby Arsenal wygrywał, to tych kibiców będzie przybywało.
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 15 | 11 | 3 | 1 | 36 |
2. Chelsea | 16 | 10 | 4 | 2 | 34 |
3. Arsenal | 16 | 8 | 6 | 2 | 30 |
4. Nottingham Forest | 16 | 8 | 4 | 4 | 28 |
5. Manchester City | 16 | 8 | 3 | 5 | 27 |
6. Bournemouth | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
7. Aston Villa | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
8. Fulham | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
9. Brighton | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
10. Tottenham | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
11. Brentford | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
12. Newcastle | 16 | 6 | 5 | 5 | 23 |
13. Manchester United | 16 | 6 | 4 | 6 | 22 |
14. West Ham | 16 | 5 | 4 | 7 | 19 |
15. Crystal Palace | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Everton | 15 | 3 | 6 | 6 | 15 |
17. Leicester | 16 | 3 | 5 | 8 | 14 |
18. Ipswich | 16 | 2 | 6 | 8 | 12 |
19. Wolves | 16 | 2 | 3 | 11 | 9 |
20. Southampton | 16 | 1 | 2 | 13 | 5 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
@matikanonier: f4bregas podawał przy okazji zadawania pytań do Przemka - https://www.youtube.com/watch?v=IqqgQEl7zfY; obraz z PESa, ale komentarz oryginalny
"Jak ktoś się naogląda angielskiego czy hiszpańskiego futbolu, albo pucharów, gdzie grają najlepsi zawodnicy na świecie, którzy są ze sobą cały czas, i nagle przychodzi grupa gości, których łączy tylko narodowość, no to sory."
To sory moim zdaniem powinno się poprawić na te "sorry". Lepiej wygląda
Zawsze mnie trzęsie jak przypominam sobie tą parodię sędziego drukarza z drugiego meczu Arsenalu z Barceloną gdzie wyrzucił RvPersiego za kopnięcie piłki po gwizdku.......To był sezon na finał Ligii Mistrzów dla Arsenalu.
Do dziś mam wątpliwości o uczciwe sędziowanie tego pana i o niejasne wątki o przekupstwo działaczy barcelony.
@KrejnZuraw: może myślał o fabregasie
Bardzo mądry facet, a także jeden z moich ulubionych komentatorów. Świetna robota z tym wywiadem.
Fajny wywiad, ale Pan Pełka trochę pomylił się z tą drugą linią przy RvP. Santi z RvP minęli się w Arsenalu.
Ciekawy wywiad, a Przemek Pełka to jeden z najlepszych dziennikarzy sportowych w kraju. Wiedza, opanowanie i ciekawe opinie. Nie stara się na siłę kraść show, nie robi z siebie celebryty i nie kleci na siłę kontrowersyjnych tez, żeby nabijać sobie lajki w mediach społecznościowych jak część dziennikarzy. Przyjemnie czyta się jego opinie na wiele spraw i jeszcze milej ogląda się mecze z jego komentarzem. I miło, że mamy kilka wspólnych doświadczeń związanych z wykształceniem, pracą w mediach, czy podobne opinie na niektóre sprawy okołoboiskowe. Dzięki za przygotowanie ciekawego materiału! Pomyślcie o kolejnych ;)
Macie może ten jego komentarz do bramki Arshawina z Barcą?
Świetny wywiad, Pełka mega gość. Pozdrawiam !
Dobra robota panowie redaktorzy, przyjemnie się czytało. Co do kwestii turniejów reprezentacyjnych to się zgadzam. Mistrzostwa Europy- 24 drużyny, Mistrzostwa Azji- 24 drużyny, Mistrzostwa Afryki- 24 drużyny. FIFA jako organizacja nadrzędne powinna dążyć do podnoszenia poziomu rozgrywek, mieć na uwadze aspekt sportowy. A jedyne do czego dąży łysy gość od losowania kulek to większa kasa i większe nagromadzenie spotkań, które będą nudne. Mundial na 48 drużyny, zrezygnowanie z fajnego Pucharu Konfederacji, który był ciekawym przetarciem przed Mundialem i zastąpienie go jakimś kretyńskim tworem typu klubowe mistrzostwa świata na 24 drużyny - to jest własnie FIFA w pigułce. Na szczęście Europejska Unia Klubów sprzeciwia się temu formatowi i mam nadzieję, że rozgrywki będą zbojkotowane.
Niesamowita robota, Wasza jak i Przemka, który bardzo otrawcie odpowiadał. Wielki szacunek dla Was obu!
Chyba najlepszy z dotychczasowych wywiadów, bardzo ciekawe i prawdziwe wypowiedzi Pana Przemka.
Poglądy o ilości drużyn w ME czy MŚ w pełni popieram. Niestety, temat ten rzadko pojawia się w dyskusji piłkarskiej. A co do wywiadu, mega robota i mega rozmówca. Czekam na kolejne rozmowy ;)
Kapitalny wywiadzik.
Fajnie się to czyta, dobra robota, a i Pan Przemek wyraźnie podszedł poważnie do tematu, za co należy się szacuneczek. ;)
"...nie odszedł w takim stylu jak Ferfuson..."
;)
Ale czekałem na tą drugą część.
Wypada się jedynie zgodzić ze słowami nt. MŚ czy ME, zamiast imprezy rangi mistrzowskiej, gdzie grają faktycznie najlepsi dostajemy popłuczyny, byleby hajs się u Łysego zgadzał.
@Kruczekafc4:
Super robota! Genialnie się to czyta, kontynuacja serii w 100% wskazana :)
mega wywiad z mega mądrym gościem. Swietna robota ogólnie ;)