Eduardo: W Arsenalu największą gwiazdą jest drużyna

07.04.2023, 07:40, Dominik Kwacz 18 komentarzy

Były napastnik Kanonierów Eduardo, którego karierę na wyspach zastopowała makabryczna kontuzja, której doznał w meczu przeciwko Birmingham City, udzielił ostatnio wywiadu na łamach The Athletic. Brazylijczyk z chorwackim paszportem opowiedział o tym, co wyróżnia obecny Arsenal, o swojej kontuzji, oraz o tym, gdzie w przyszłości chce zagrać jego syn.

O powodach obecnych wyników Arsenalu:

W ciągu ostatnich lat podpisywano ogromne nazwiska, ale myślę, że to nie klub dla supergwiazd. Ostatnią był Pierre-Emerick Aubameyang, ale to nie wypaliło. Nie polegają na dwóch czy trzech piłkarzach. Odmienić losy spotkania może gol obrońcy. Mikel Arteta sprawił, że pracują jako drużyna, a nie grupa indywidualistów. Chodzi o wspólną ciężką pracę i o to by szatnia była jednością. Jesus to wspaniały zawodnik z doświadczeniem w Premier League i jego powrót po kontuzji to ogromne wzmocnienie, ale nie jest ważne, kto wychodzi w pierwszej jedenastce. Łatwo dostrzec, że wszyscy grają dla drużyny i zaadoptowali mentalność i wizję futbolu Artety. Atmosfera w zespole wygląda świetnie, co jest kluczowe, jeśli chcesz walczyć o tytuł. Mikel wygląda, jakby miał całą szatnię po swojej stronie i gracze bardzo go szanują.

O podobieństwach do drużyny z sezonu 2007-08:

Obecnie oglądając Arsenal mam skojarzenia z moją przygodą w tym klubie. Są na tej samej drodze, na której my byliśmy w sezonie 2007-08. Wtedy wszyscy mówili, że obok Barcelony Arsenal gra najładniejszą piłkę na świecie – dzisiejsza drużyna robi to samo.

O swojej tragicznej kontuzji:

Moja kontuzja była bardzo poważna, więc po operacji założono mi gips i poleciałem do Brazylii, żeby rozpocząć rehabilitację. Nie miałem okazji porozmawiać z resztą drużyny o tym, co poszło nie tak i nie rozmawiałem z nimi do dzisiaj. Wiem tylko, że zremisowaliśmy cztery mecze i Manchester nas wyprzedził. Wciąż dostaję wiadomości od fanów, w których wspominają tamten sezon. Uważają, że gdybym nie doznał kontuzji, Arsenal wygrałby ligę. Kiedy czytam te wiadomości, jest mi przykro. To był pech, że taki uraz przytrafił się akurat mi i szkoda, że nie udało nam się zdobyć żadnego trofeum, bo mieliśmy naprawdę silną drużynę. Myślę o tym do dziś, mieliśmy naprawdę dużą szansę.

O swoim synie:

Mój syn to fan numer jeden. Nie wiem, czy to dlatego, że kiedyś grałem w Arsenalu, ale ciągle mi powtarza, że któregoś dnia sam zagra w barwach Kanonierów. Kiedy przegrywamy, płacze. W poprzednim sezonie, kiedy straciliśmy szansę na grę w Champions League w końcówce sezonu, bardzo to przeżył. Ogląda każdy możliwy mecz i zbiera koszulki. Bardzo lubi Odegaarda i uważa, że jest świetnym piłkarzem. Trzymam kciuki, że uda mu się spełnić marzenie o zostaniu Kanonierem.

O tym, co chciałby przekazać drużynie:

W obecnej piłce jest o wiele trudniej, bo w grze jest więcej klubów dysponujących ogromnymi budżetami. Liga jest bardziej konkurencyjna, a Arsenal radzi sobie fenomenalnie. Chcę tylko, żeby kontynuowali to, co robią. Przywieźcie puchar do domu – zasługujemy na to.

Eduardo spędził w Londynie trzy sezony. Otwarte złamanie w meczu z Birmingham sprawiło, że nigdy nie powrócił do pełni swoich umiejętności. Rozegrał 41 spotkań z armatką na piersi, strzelając 6 bramek i notując 7 asyst. Zawodową karierę kończył w warszawskiej Legii.