Futbolowe analogie
17.05.2011, 14:07, Przemysław Szews 546 komentarzy
Zbliża się, albo już nastąpił, koniec sezonu w największych europejskich ligach. Sezon, który jak co roku jednych czyni zwycięzcami, okrywa glorią dumy i chwały, a drugich wpędza w tok rozmyślań nad tym, co poszło nie tak. Oczywiście tych, którzy o ewentualne mistrzostwo aspirowali, bo są takie drużyny, które cieszą się z tego, że uchroniły się przed degradacją, albo że w ogóle przetrwały sezon w środku tabeli. Są też takie, których w ogóle żadne trofea nie interesują. Grają sobie takie drużyny w swoich ligach, cieszą się z mniej lub bardziej składnej gry, a w ramach wynagrodzenia zyskują szacunek na mieście, czy też paliwo do swoich używanych „trójek beemwu” (często „w gazie”). Te ostatnie zaliczyć można jednak do okręgówek, a w najlepszym razie do trzeciej kategorii ligowej. Tam miarą udanego sezonu niekoniecznie muszą być jakiekolwiek trofea. W drużynach klasyfikujących się w ramach tzw. europejskiej czołówki trofea to sprawa ważna, czasem wręcz honoru. Bardziej przyziemnie patrzący na świat dodaliby, że i pieniędzy, dużych pieniędzy – nie tylko za wygrane, ale także tych od sponsorów, reklam, kibiców. Skoro przy kibicach jesteśmy…
…to dla kibiców Arsenalu sezon ten kończy się jak zwykle. Może nawet gorzej niż zwykle, bo w tym roku były duże szanse na zgarnięcie całej puli. Narodziły się przy tym grupy śmiałków, twierdzących z całym przekonaniem, że przewidywali to już wtedy (a nawet zwłaszcza wtedy), kiedy poziom optymizmu i nadziei osiągał szczyty, finał taki wieszczyli polegając na swojej, wybitnej zapewne, trenerskiej i futbolowej intuicji. Inni z kolei w dalszym ciągu uparcie twierdzą, że z sezonu są zadowoleni, bo Kanonierzy grali ładnie, składnie i na temat – po prostu pech zadecydował… ale za rok, za rok to już będzie lepiej. Nie pora na roztrząsanie tego tematu, od tego będą wszelkie kończące sezon podsumowania, zestawienia, statystki etc i mój zupełnie oddzielny tekst. Wracając do tego, że ten sezon nie dla wszystkich kończy się udanie…
W kryzysowych sytuacjach, w sezonach kończących się piłkarską posuchą, kiedy nastroje i na trybunach i na trenerskiej ławce, a także w szatni są mierne… recepty na środek sytuację polepszający nie ma. Są kluby, które działają wtedy desperacko, ratunku szukają wszędzie, biorąc na rynku transferowym co się da, albo co się trafi – takie, które potrzebują reakcji natychmiastowej, szperają na ślepo, po omacku. Są też takie, które szukają rozważnie, ostrożnie, długo negocjując nad oglądanym towarem, przeliczając uważnie każdy banknot. Inne cierpliwie czekają na okazję, wypatrują młodych i zdolnych albo podkradają tych, których zauważyła i wygadała się przy tym konkurencja. Są też takie, które ze stoickim spokojem, którego nie powstydziłby się sam Chryzyp czekają… Czekają… Czekają, bo może coś im się trafi samo (najlepiej, żeby przyszło z piłkarską kartą w zębach i dobrymi referencjami), albo sama naprawi się sytuacja. Ktoś podrośnie, ktoś wróci do formy, kogoś wyciągnie się z drużyny B...
Trudno jednoznacznie zaliczyć Arsenal i Bayern do powyższych kategorii, czyli dwie drużyny o których traktuje dzisiejszy tekst. Dlaczego więc szukam analogii w dwóch zupełnie innych klubowych filozofiach, dlaczego zestawiam dwie odmienne deklinacje futbolu? Dlatego, że są to drużyny mi najbliższe i rzadko zdarza się, że obie kończą podobnie sezon. Bo o ile do takich finiszów Arsenalu zdążyłem się przyzwyczaić i przyjmować ową sytuację z (jako-taką) pokorą, o tyle sytuację zawsze, choć częściowo ratował Bayern. W tym roku „moje” drużyny solidarnie spisały rok na straty. Zestawiam je, by zastanowić się nad tym, jak zareagują, wrócę do tego jak reagowały na podobne sytuacje w przeszłości i w końcu jaki to przyniesie skutek…
Wbrew pozorom, wbrew temu co pisałem o dwóch zupełnie różnych deklinacjach futbolu, to Kanonierów z Bawarczykami poza sympatią autora łączy sporo… Ale o tym za chwilę. Z ust szkoleniowca Arsenalu na wytłumaczenie transferowej bierności zazwyczaj słyszeliśmy podobne wymówki – że przecież mamy wybudowany stadion, że klub wziął na niego pożyczkę, którą wypadałoby spłacić, że mimo tego wszystkiego i tak udaje się trzymać finanse w ryzach i wyniki są więcej niż satysfakcjonujące, ale aby tak było dalej, na kosztowne transfery pozwolić sobie nie możemy. I tak mamy drużynę silną i jest zaskakująco dobrze tak jak jest. Owszem, patrząc na wydatki i transfery Arsenalu, i tak jest w wyjątkowo dobrej sytuacji, co rok walcząc o mistrzostwo własnym nakładem pracy – czyt. wychowankami klubu, zawodnikami młodymi, kupionymi okazyjnie - którzy często w jedenastu kosztują tyle, co trzech, czterech zawodników rywala. Jest to swego rodzaju precedens w europejskiej skali, tyle tylko, że zwracam uwagę na niepozorne sformułowanie – „co roku walcząc”…
Czas na analogię. Bayern, rok przed Arsenalem także zbudował stadion. Podobnie jak Kanonierzy, wziął na niego pożyczkę. Zapłacił jednak mniej – 340 milionów euro, do 390 milionów funtów wydanych przez Arsenal. Podobnie jak klub z Londynu, Bayern związał się z bogatym sponsorem i oddał mu nazwę swojego stadionu. Allianz Arena uznawana jest, obok Wembley, za najnowocześniejszy architektonicznie obiekt sportowy świata. Bajer(n) ze zmieniającą kolory powłoką znany jest już niemal przez każdego sympatyka futbolu (Wikipedia twierdzi, że widać ją z oddalonych o 70 km austriackich szczytów). W każdym meczu zasiada na niej 69 000 kibiców Bayernu – na Emirates 61 000. Ktoś powie: „chwila, chwila, ale przecież Bayern budował stadion razem z drugim klubem z Monachium”. Tak, mecze na Allianz Arenie rozgrywa także TSV, któremu na budowę stadionu pieniądze pożyczył… Bayern.
Mimo budowy stadionu Bayern po nieudanym sezonie 2006/2007 zainwestował w kompletną przebudowę zespołu, wyremontował wymagające tego formacje, wyeliminował wszelkie wątłości i przewietrzył kadrę. Przyszli wtedy między innymi Ribery, Toni, Klose. Zainwestowane pieniądze szybko przerodziły się w sportowe wyniki – Bawarczycy zdobyli wszystko, co mieli na swoim podwórku do zdobycia – Puchar Ligi, Mistrzostwo i Puchar kraju. Wydano wtedy ponad 100 milionów euro, a przecież zarząd Bayernu w żadnym wypadku nie należy do szczodrych w wydatkach na nowych graczy. To kolejna analogia między Arsenalem i Bayernem. Oba kluby są bardzo mądrze zarządzane, oba są klubami dochodowymi i oba niechętnie wydają swoje pieniądze na transfery (tyle tylko, że jeden z nich kiedy trzeba, do transferowej kieszeni sięga). Żeby nie być gołosłownym – Deloitte wyliczył, że zyski Arsenalu za sezon 2009/10 wyniosły 274 miliony euro, plasując londyńczyków na miejscu czwartym, za Bayernem z 323 milionami. Tempo wzrostu w ostatnich pięciu latach jest podobne. Skąd te zyski? Przychody z meczów: Arsenal, 114 milionów – Bayern, 66. Prawa z transmisji: Arsenal, 105 milionów – Bayern, 83. Różnice bardzo duże. Dlaczego więc Bayern jest przed Arsenalem? Wyliczenia sugerują, że słabość Arsenalu kryje się w kontraktach reklamowych i pieniądzach od sponsorów. Niemcy biją tutaj Kanonierów na głowę: 172 miliony euro (najwięcej z całej europejskiej czołówki, o 20 milionów więcej od pierwszego w zestawieniu Realu Madryt) do 53 milionów wynegocjowanych przez Arsenal. To może być argument koronny w dyskusji na temat „po co Arsenalowi sukcesy”… Nagły wzrost dochodów Bayernu z reklam nastąpił właśnie w sezonie, kiedy Bawarczycy doczłapali się do finału Ligi Mistrzów. Okazuje się, że sama ładna gra i popularność wśród kibiców nie wystarcza do tego, aby dostawać godziwe pieniądze od partnerów, albo, że zarząd jest w negocjacjach kontraktów reklamowych po prostu słaby - Arsenal dostaje mniej od Manchesteru, Chelsea, Liverpoolu, czyli całej historycznej Wielkiej Czwórki. Dla porównania: dzięki wpływom z reklam Czerwone Diabły przebiły Kanonierów niemal dwukrotnie, Chelsea dostała więcej o 15 milionów (nie wliczają się tu pieniążki Romana), a Liverpool aż 20.
Jak pokazuje inne zestawienie, magazynu Forbes – potencjał Kanonierzy mają wszakże ogromny. W zestawieniu najbardziej wartościowych klubów na świecie zajmują miejsce trzecie(1,19 mld USD), przed Bayernem (1,05 mld USD), a za Realem (1,45 mld USD) i Manchesterem(1,86 mld USD).
Pisząc o marketingowej słabości i potrzebie sukcesów Arsenalu, której to potrzeby zdaje się nikt nie dostrzegać, dopatrzyłem się związku między jednym, a drugim. Owy związek to nadchodzące Emirates Cup. Mocarna obsada pucharu sponsora pokazuje właśnie, że – albo, panom z marketingu i PRu po prostu się nie chciało, albo… że z takimi rywalami łatwiej będzie zdobyć swój de facto puchar. Dla porównania Bayern zaprosił na analogiczne rozgrywki sponsorowane przez Audi (Citroen przy Audi wypada także trochę bladziej…) - AC Milan, FC Barcelonę i SC Internacional Porto Alegre. Pomijając ostatnią drużynę, to czy Rossoneri i najpopularniejsza obecnie drużyna na świecie, być może zwycięzca tegorocznej Ligi Mistrzów nie tworzą lepszego wizerunku towarzyskiego pucharu (przy okazji, rok temu gościli drugiego tegorocznego finalistę LM)? Pomijając wizerunek i patrząc pragmatycznie: czy przyjazd drużyn New York Red Bulls czy Boca Juniors przyniosą tak samo wymierne korzyści jak wizyta Barcelony, czy Milanu?
Zostawiam już marketingowo-piaarowe sprawy na boku i wracam do transferów, powyższe pytanie zostawiając otwarte. Powiedzmy sobie jasno. Transferowego fixu na nieudany sezon nie ma. Kluby szukają różnych przepisów, jedne zadowalają się fast-foodem, inne kosztują różnych zagranicznych specjałów. Arsenal dość często poprzestaje na gorącym kubku (Sebastien Squillaci, Mickaël Silvestre), podczas gdy Bayern zamawia pełnowartościowy obiad (Ribery, Robben, Gomez). Czasem okazuje się, że i gorący kubek potrafi być bardzo sycący (Vermaelen, Koscielny), a solidny obiad powoduje duże niestrawności (Toni, van Buyten). To tylko jednak wyjątek potwierdzający regułę. Ponad 30 milionów euro wydanych na Gomeza kilka miesięcy temu wydawało się być największą transferową zgagą Bayernu od lat. Obecnie, dzierżący nagrodę króla strzelców Bundesligi Niemiec strzelił w 45 spotkaniach 39 bramek i to głównie on uratował Bawarczyków od kompromitacji w postaci gry w Lidze Europejskiej. Jaką strawę przygotują oba kluby teraz, po fatalnym w skutkach sezonie? Bayern już na długo przed końcem sezonu rozglądał się za nowymi zawodnikami, przewidując, że nie będzie kolorowo, podczas gdy Arsenal powtarzał, że będzie lepiej, że jeszcze mamy szanse, że nie wszystko stracone. W Niemczech przewijały się takie nazwiska jak Contrao, Boatenga, Van der Wiel. Wenger jeszcze w kwietniu, kiedy Arsenal sytuował się za tegorocznym mistrzem, powtarzał, „że jego zawodnicy mogą odnieść sukces dzięki niepowtarzalnemu stylowi jaki prezentują”. Nie odnieśli.
Bayern zakontraktował już najlepszego strzelca 2. Bundesligi, 22-letniego Nilsa Petersena, o którego biły się wszystkie większe kluby ligi wyżej. Choć to jeszcze nie potwierdzone, kwota za perspektywicznego i uzdolnionego gracza, który strzelił w tym sezonie 24 gole waha się od 2,8 mln euro do 3,8 mln (wynik odpowiedniej klauzuli). Drugim graczem jest Manuel Neuer. Zawodnik, o którym mówi się, że jest lub lada chwila będzie najlepszym bramkarzem na świecie ma kosztować ok. 13 milionów funtów + dodatkowe opłaty (potwierdzenie transferu ma nastąpić po finale Pucharu Niemiec). Piszę to dlatego, że Wenger zaczął głośniej mówić o wydawaniu pieniędzy. Póki co, zaczął mówić, jest więc nadzieja, że przejdzie do czynów. Pozostaje mieć tylko ufać, że nie będą to pieniądze pakowane w graczy-zagadki, a w graczy, którzy są Arsenalowi potrzebni i są warci nawet większych pieniędzy i kiedy takich Francuz znajdzie, to nie zawaha się ich wydać. Nie ma już miejsca i czasu na szukanie sycących gorących kubków – jak pokazuje przykład Bayernu, czasem warto zainwestować w pełnowartościowy posiłek, utrzyma on poczucie sytości na dłużej… Ktoś powie, że nie jest w polityce Arsenalu zapisana rozrzutność. Ale czy wspominani przeze mnie Niemcy są rozrzutni? Po prostu wydają kiedy trzeba, kiedy klub notuje słabszy rok. Arsenal zanotował kolejny słaby rok z rzędu i nie może sobie pozwolić na transferową bierność. A że pieniądze ma, to mówi już o tym i zarząd i Wenger, co stanowi miłą odmianę po do znudzenia powtarzanych jak mantra słowach, że „nie mamy pieniędzy, jesteśmy przecież w nie najgorszej sytuacji, a wybudowaliśmy stadion, prawda?”. Bawarska analogia pokazuje słabość tych słów i pozwala przypuszczać, że to po prostu wymówki francuskiego szkoleniowca, broniącego zaciekle swojej filozofii i wizji prowadzenia klubu.
Pozostaje jeszcze jedna strona medalu (że trzecia? Ustalmy więc, że to medal w 3D) - coś dla miłośników teorii spiskowych, do których oko puszcza rychłe wprowadzenie przez UEFA zasad Financial Fair Play. Może to właśnie stąd transferowa bierność Wengera? Przewidział on lata temu taki obrót sprawy i utrzymywał w ryzach wydatki po to, by w niedługiej przyszłości pokazać język wszystkim abramowiczom, szejkom, perezom, barcelonom i wszystkim pozostałym kupującym na kredyt i „hańbiącym” futbol (według wengerowego kodeksu oczywiście). To naturalnie lekka ironia z mojej strony, niemniej jednak to Arsenal po wprowadzeniu FFP będzie w najlepszej sytuacji z całej Europejskiej czołówki (razem z Bayernem, Juventusem i o dziwo Realem Madryt – jak oni to zrobili, czyżby kreatywna księgowość?). Po zestawieniu wydatków z dochodami Arsenal notuje 56 milionów funtów zysku. Rozrzutni szejkowie notują ponad 170 milionów funtów straty, a ich kolega „po fachu” z Chelsea 71 milionów. Na minusie jest też Manchester United (83 mln) czy Liverpool (19,9 mln). I za to, że Arsenal jest we wspaniałej kondycji finansowej i nie musi martwić się o przyszłość należą się Wengerowi (i zarządowi) jak największe brawa. Czepnę się tylko tego, że przykład Bayernu pokazuje, że jedno można łączyć z drugim – mądrze prowadzić klub, oszczędzając kiedy można, ale kiedy trzeba - wydawać. Jest jeden problem w tych kolorowych dla Arsenalu finansowych statystykach...
Czy kibice chcą patrzeć na to, komu tabelki się zielenią, a komu czerwienią? Czy chcą się emocjonować starciami księgowych, rosnącym zyskiem, długami przeciwników? Czy plus na koncie zrekompensował kibicom Arsenalu obrazek, kiedy zadłużone Czerwone Diabły świętują Mistrzostwo Anglii, albo kiedy robiła to Chelsea? Choćby nie wiem jak wielkie finansowe rekordy bił klub i tak dla kibica nie skapnie z tego przecież ani jedno euro. Ani jednym euro długu nie obciąży też kibica klub, kiedy będzie w najgorszych nawet tarapatach. To wszystko dlatego, że wszelkie finansowe zawiłości, są dla kibica jedynie zawiłościami wirtualnymi. Kibic jest po to, żeby oglądać piękne gole, przeżywać chwile tryumfu, glorii i chwały. Nigdy nie będzie substytutem zwycięstw stan konta, czy plusy w excelowych tabelkach. Chyba, że ktoś z braku laku lubi w towarzystwie wspomnieć, że jego klub mimo, że nie wygrywa niczego, notuje dobre zyski. Ale przecież to nie jest giełda, to nie jest biznes – to przecież sport, w sporcie chodzi o coś innego. Pozostaje tylko nadzieja, że wprowadzenie FFP oprócz plasowania Arsenalu na czołowych pozycjach finansowych zestawień przełoży się także na wyniki sportowe.
Nadchodzące okienko transferowe zapowiada się niezwykle ciekawie. O ile ze strony Bayernu wiem, że mogę spodziewać się solidnych wzmocnień, bo monachijska karuzela już ruszyła, to dużo większą ciekawość budzą przyszłe ruchy Arsenalu. W kwietniu słyszeliśmy, że przygotowane jest 40 milionów funtów. Czy po zakończeniu transferowych zakupów uwidoczni się kolejna analogia? Czy te dwa piłkarskie światy połączą wspólne zakupy, które przyniosą przełom w kolejnym sezonie? Przykład Bayernu pokazał, że wydane pieniądze szybko się zwracają. Ktoś powie, że w Bundeslidze Bayern miał łatwiej. Być może, należy jednak pamiętać, że dominacja drużyny z Monachium i przepaść między rywalami już dawno się zatarły, a liga niemiecka już nie jest tą samą ligą sprzed kilku lat (moim zdaniem wyprzedza już włoską). Liga angielska jest bezsprzecznie bardziej wymagająca, wyrównana i po prostu ciężka. Ale to tym bardziej wzmacnia stwierdzenie, że aby walczyć w niej o mistrzostwo, trzeba jeszcze więcej pracy, wysiłku i… pieniędzy.
Aha, jest jeszcze inna, smutna analogia. Ubiegłoroczny finalista Ligi Mistrzów, teraz będzie musiał o nią walczyć w barażach. Arsenal jest o krok od tego, by walczyć tam razem z Bayernem…
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
City wygrywa 2-0 wiec mamy po podium juz panowie
@Cookies
Ja tutaj byłem jednym z nielicznych optymistów na tej stronie i jednym z nielicznych, który nie płakał przed meczem, że i tak przegramy, ale po tym wszystkim, po tylu szansach straconych wolę patrzeć negatywnie i jakby co się miło zaskoczyć.
Cookies
Ja nie przezywam tych porażek, bo wiedziałem, że końcówkę sezonu zawalimy ;) jak zwykle ;) konsekwentnie.
Witam, sorry,że nie na temat,ale muszę to napisać.
Wielu użytkownik najlepszej strony w Polsce o Arsenalu Londyn ciągle pisze Wenger zrób to zrób tamto sprzedaj tego kup owego, niestety wcale nie jest tak łatwo tego dokonać jak wielu ludzi myśli a co tam byłbym na jego miejscu od razu bym to zrobił.Bycie trenerem w takim klubie jakim jest Arsenal nie jest zapewne łatwo jednak każdy trener musi radzić sobie na swych barkach z ogromną presją, musi podejmować różne decyzje przemyślane i nie.Arsene Wenger po prostu można powiedzieć,że powoli uzależnił się już od swojej prowadzonej od dłuższego czasu polityki transferowej niestety my nie możemy nic z tym zrobić.Pamiętacie Arsenal z czasów Hennrego Berkampa Piresa czy niesamowitego Ljunberga starzy weterani gra Arsenalu wyglądała wtedy nieco inaczej bo cały czas drużyna się nie rozklejała cały czas były te same działa na stanowisku.Później sytuacja się nieco zmieniła a to wielka furora z Ceskiem do Barcy bo to jego ukochany klub a wiele razy sam nie wiem czy wciskał ściemy czy też nie,że kocha Arsenal później,że myśli o Barcie.
Oczywiście jak go rozumiem to jego klub od urodzenia tam się wychował ma do tego prawo, ale mam wrażenie,że wielu ludzi zaczyna odchodzić z Arsenalu przez to,że piłkarze widzą,że Wenger cały czas prowadzi tą swoją politykę a to i tak nie przynosi żadnych piłkarze cały czas walczą ale do czasu później się wszystko sypie.Oczywiście kontuzje są zawsze ale np Manchester United nie wychwaląc ich też mają kontuzje a nie są wcale lepszym klubie od Arsenalu a jakoś co sezon prawie,że cieszą się z upragnionego sukcesu, a nasz Arsenal nadal nie może i to nas boli, być tutaj chodzi o kwestię pieniężną ale być może o zarząd być może Manchester United ma lepszy zarząd personel medyczny, no bo gdybyśmy mieli dobry personel to Thomas w tym czasie już bym prezentował wysoki poziom a np taki Valencia ma pauzować 6 miesięcy a od 4 już trenuje to coś tu nie gra.Właśnie jak mamy największe szanse na odniesienie mistrzostwa to nie mamy kim grać bo jak wiemy młodzież nie udzwignie całego sezonu nie jest jeszcze tak ograna.A to ,że wielu ludzi mówi Wenger kup tego za tyle nie da się tego zmienić ten człowiek ma swoje zasady, ale najgorsze jest to,że w kółko ma jakieś wytłumaczenie bo dobrze wie,że za słaby jest zarząd,żeby go zwolnić.
Zobaczcie np taki Hodgson słabe wynik od razu został wyrzucony przez zarząd przyszedł Dalglish świetne wyniki transfery i w następnym sezonie Liverpool już się wepnie w górę.
Dla mnie w ostatnich czasach Arsenal ma za słabą obronę, nie ma podpory drużyny niby Wenger to dobry trener a wielu rzeczy nie dostrzega,że są braki w obronie ale po prostu nie może nic zrobić bo nie ma na to odpowiednich funduszy i jeśli zarząd go prosi zrób wzmocnienia to kupi byle kupić byle pozostać na stanowisku on juz swoje zrobił mam takie po prostu wrażenie.
Chętnie przedyskutuję wszelkie rzeczy z użytkownikami mam nadzieję,że moje pisanie nie poszło w piach.
Myślałem, że macie chodź troszeczkę optymizmu i wiary w swoją drużynę. Jednak po ich ostatnich meczach (nie licząc MU) wcale się nie dziwie. :D
@Diabliica
Akurat o tej tradycji City i tradycji derbów Manchesteru chyba mało wiesz.
"Wyciągniemy wnioski"
mieliśmy grac konsekwentnie to gramy, bo nic nie wygrywamy...
City w tym momencie już na podium :D A Cardiff dostaje u siebie z Reading :( Chciałem ich w PL...
Bolton już gra o nic także myślę, że po prostu oddadzą ten mecz :-(
Cookies-> a pamiętasz mecze z Boltonem, Stoke, Aston Villą? Też dajemy się byle komu i to jeszcze w najważniejszej fazie rozgrywek
no nieźle.. ja i tak trzymam kciuki za Stoke ;)
Wolę zdecydowanie Arsenal na tym 2-3 miejscu niż Szejki.. Klub bez tradycji, tylko i wyłącznie kasa ..
cyfra 4 na koniec będzie :) co to za różnica czy 4 trofea czy 4 miejsce :)
damian199656; Gigi
A pamiętacie jak $ity "grało" w połowie sez.?
Dawali się byle komu. Czemu mieli by nie ulec Boltonowi na wyjeździe?
@Cookies
Tylko my w tej lidze zaprzepaszczamy takie szanse. Shitty wyczuły okazję i raczej jej nie zmarnują
Cookies-> City nie są taką drużyną jak Arsenal i nie oddadzą 3 miejsca
Miały być 4 trofea, będzie 4 miejsce.
Czemu od razu spisujecie chłopaków na straty?
Została jeszcze jedna kolejka do rozegrania. Zakładając, że MC dziś wygra to i tak mamy szansę na 3 miejsce.
Pulis miałby nam załatwić 3 miejsce w lidze? wolnego..
Niby jeszcze została druga połowa meczu $hity, ale wątpię aby nie wygrali tego meczu.
Jak fan United wolałbym Was widzieć na tym trzecim miejscu, a nawet na drugim niż City, bo w przekroju całego sezonu byliście lepszą drużyną niż "obywatele" czy nawet Chelsea.
Pozdrawiam z czerwonej części Manchesteru.
damian: póki co nie ma czego się obawiać bo tu się liczą osiągnięcia z ostatnich lat. Arsenal regularnie gra w LM i praktycznie zawsze dochodzi co najmniej do 1/4 finału więc nie spadniemy tak szybko do 2 koszyka.
4 miejsce będzie
ale blamaż
Mi właśnie chodzi o losowanie do fazy grupowej. Jak tak dalej pójdzie to Arsenal też będzie w 2 koszyku
Bo szlag trafił te tabelę widząc jak Kanonierzy przegrywają... miejcie litość dla tabeli :P
Everton powinien mieć 51p
liverpool 58p
tottenham 59p
damian > Był w 2 koszyku ,ale w fazie grupowej ,a nie w eliminacjach .
Ostatnio Real był w 2 koszyku
Coś ostatnio u nas kiepsko z tabelą...
Man Shity powinien mieć 65p...
Legia awansuje :) :)
damian- Real nawet w rankingu IFFHS jest teraz 2 tylko 1 pkt pod Barceloną. Do tego zaszli aż do półfinału turnieju UEFA więc muszą być w 1 koszyku. Tak mi się wydaje. Ale przyznam, że chciałbym w grupie Arsenal i Real, fajne 2 mecze i awans nasz i wasz;)
kamil_9414-> bo akurat Legia awansuje do LE
maks > zaiste jesteś wizjonerem. Już przed sezonem wiedziałeś, że stracimy trzeciego najważniejszego piłkarza, niejakiego Thomasa Vermaelena, na cały rok. Koscielny planowo miał grać na przemian z Djourou i rozegrać w tym sezonie około 25 spotkań, wdrażać się do ligi. Squillaci miał być czwartym stoperem, a z powodu kontuzji Tommyego V rozegrał dwa razy więcej ligowych spotkań od swojego żałosnego poprzednika, Silvestre. Oczywiście powiesz "to już wina Wengera, że kontuzja jednego zawodnika rozpieprzyła obronę". Jasne. To zabierz United Vidicia na 30 kolejek, zobaczymy ile goli wpuszczą. Można było działać w styczniu, a pewnie. Ale po pierwsze tak naprawdę nie mamy pojęcia jaką diagnozę wydał sztab medyczny w sprawie TV: "wróci lada moment", "wróci w marcu, na najważniejsze mecze", a może "koniec sezonu"? Słyszeliśmy wszystkie wersje, prawdę zna tylko Wenger. Tu pojawia się kolejna kwestia. Jak ściągnąć to kogo i jak? Niestety, w związku z ograniczeniami jakie weszły w tym sezonie (25-osobowa kadra) trzeba kombinować na dystans nieco dłuższy niż najbliższe 6 miesięcy. W nadchodzących rozgrywkach mamy do dyspozycji TV, ogranego już w lidze Koscielnego (wiem, uważasz go za worek kartofli, ale jesteś w zdecydowanej mniejszości), Djourou (niestabilna forma, ale klasa tam jest), rezerwowego Squillaciego i ten hipotetyczny styczniowy zakup. O jakim profilu to zawodnik? Starter, facet z reputacją, niepodważalnie zajmujący miejsce obok Thomasa (wyciągnij takiego w styczniu!), kolejny młody stoper w kategorii wiekowej Djou i LK czy doświadczony piłkarz zadowolony z ciepłego miejsca na ławce? Czym ten trzeci (czyli np. Upson, Legrottaglie...) różniłby się od Squillaciego, poza tym, że byłby gorszy? Łatwo powiedzieć "sprzedać latem SS i postawić na kogoś lepszego!" tyle, że to nie jest pieprzony FM, tutaj nie wystarczy kliknąć "proponuj" żeby po grajka ustawiła się kolejka chętnych.
Rzecz druga, to nurtuje mnie znacznie bardziej. Jako kolejny Wielki Fail Durnego Francuza podajesz fakt, że był zmuszony ściągać do klubu dziadka Jensa. Powiedz mi, kolego sympatyczny, jak Wenger miał zapobiec jednoczesnej kontuzji trzech bramkarzy (Fabiańskiego, Szczęsnego i Mannone) i jak się przed tym zabezpieczyć? Jedyny błąd Bossa w kwestii GK polegał na tym, że rozpoczął sezon z Almunią jako no.1 (chociaż po popisie Łukasza na Legii trudno mu się dziwić...), ale to nie o kwestii jakości tego ostatniego tu mowa. Lehmann nie został ściągnięty "bo nasz trzeci (czwarty licząc Vito) bramkarz, Almunia jest za słaby". Został ściągnięty, bo inaczej zabezpieczeniem w razie kontuzji MA był młody Shea. Fail miałby miejsce, gdyby Arsene stwierdził "przecież nie ma opcji, żebym stracił teraz jeszcze jednego bramkarza!" i olał sprawę rezerwowego. Nie zrobił tego. Przy tym chciałem przypomnieć, że było to już długo po okienku i wolny transfer lub wypożyczenie (wypożycz dobrego GK w takim momencie sezonu, no dalej). Rly, co w tej sytuacji AW zrobił źle, co mógł zrobić lepiej, co ty, mistrzu, byś zrobił?
Po co ja to piszę? I tak odbije się od ściany...
widzieliście jaką bombę na głowę przyjął Richards ? buahha i odrazu wstał :)
zebys sie nie zdziwil jak dostaniesz Legie w LE w grupie....
Juz przeciwnikow sobie dobieracie jak tutaj wcale nie mamy pewnego miejsca w tej LM
Najpierw to trzeba będzie przejść eliminacje. Niestety los może być ciężki, ale jestem optymistą. Mam nadzieję, że te 4 miejsce otworzy oczy Papcia
Kara musi być za zawiedzenie siebie i swoich wiernych fanów :(
Też bym chciał w końcu jakiegoś dobrego przeciwnika w fazie grupowej. Może Real będzie w 2 koszyku i Borussia. Chciałbym zespoły z górnej półki
Mają jeszcze mecz z Boltonem na wyjeździe więc nie mają tak łatwo. Oczywiście przy założeniu, że my wygramy na wyjeździe z Fulham:)
Czyli spadamy chlopaki :)
Ten Tevez. Pogodzić się już trzeba z 4 miejscem, bo MC 3 już i tak nie odda :(
Fantastyczny zawodnik, kapitalnie to zrobił.
No to City zaczęło. szkoda, ale sami jesteśmy sobie winni
Ahhhhh , ten Tevez ;/
Wcale nie tacy mocni rywale jak na nas, chociaż... szkoda czasu na eliminacje... lepiej wykorzystać te dni na odpoczynek i przygotowanie do sezonu. Znowu pod koniec będą bredzić, że nie wytrzymali trudów tego sezonu.
Nie sram w gacie na widok Bayernu i myślę, że dalibyśmy im radę w kwalifikacjach, ba chciałbym nawet takiego starcia w przypadku naszego czwartego miejsca w PL.
damian > Z tego co mi wiadomo to też będziemy mogli zagrać przeciwko Celtikowi ,bo jest wice-mistrzem Szkocji .
Patrząc na tych rywali ,których przedstawiłeś to może nie są to jacyś świetni rywale ,ale jednak byśmy się zmęczyli przez starcie z nimi .
W przypadku 4 miejsca możemy zagrać
-trzecie miejsce w Rosji: Rubin Kazań
-wicemistrz Ukrainy: Dynamo Kijów
-wicemistrz Rumunii: FC Timisoara lub FC Vaslui
-wicemistrz Portugalii: Benfika Lizbona
-wicemistrz Holandii: Twente Enschede
-wicemistrz Turcji: Trabzonspor lub Fenerbahce
-wicemistrz Grecji: Panathinaikos
-wicemistrz Szwajcarii: FC Zurych lub FC Basel
-wicemistrz Belgii: KRC Genk
-wicemistrz Danii: Odense BK, FC Midtjylland lub Broendby
KondzioElite > Z Bayernem byśmy raczej nie grali :P Z takimi potęgami ,aż byśmy nie grali .
Mają za duży współczynnik LM .
Coś takiego jest .
Kondzio: Paranormal Activity? Przestań. =|
polstacja.com.pl/viewpage.php?page_id=1
City vs Stoke City
C"MON STOKE !! :P
Filip151 > Klasyka to Lalka Chucky ,ale to bardziej jest komedia niż horror :P