Gdzie ci liderzy...?

Gdzie ci liderzy...? 26.03.2013, 12:59, Łukasz Szabłowski 1305 komentarzy

Piłka nożna to sport, w którym odniesienie sukcesu zależne jest od wielu czynników. Pieniądze, transfery, zaplecze treningowe, jakość piłkarzy, mentalność, trener, to zaledwie kilka aspektów, które w połączeniu z całą masą innych detali, niuansów, mogą przesądzić o tym, czy dana drużyna osiągnie sukces, czy też chwała i błyski fleszy ominą ich szerokim łukiem. W przypadku Arsenalu prowadzono już wiele analiz, z których wynikało, że londyńczycy nie mogą dojść na szczyt z powodów sportowych, później chodziło już o aspekty pozaboiskowe, następnie winny był trener, aż wreszcie zrzucono winę na tych, których już w klubie nie ma. Ja jednak chciałbym pochylić się nad kwestią niezwykle ważną w perspektywie niezwykle ważnej walki o zajęcie miejsca w czołowej czwórce ligi, walce od której zależeć może prestiż, a także dalsza polityka klubu. Chodzi o kwestię mentalną, a dokładniej rzecz ujmując, o instytucję kapitana, prawdziwego lidera, przywódcy drużyny, który jednym ruchem, gestem, czy nawet mrugnięciem oka potrafiłby obudzić w swoich kolegach siłę lwa, szybkość błyskawicy i determinację godną pomnika przed stadionem.

Czy Arsenal w obecnym sezonie posiada lidera? Czy Vermaelen, który w sposób naturalny przejął opaskę po Robinie van Persiem spełnia się w tej roli? Czy Mikel Arteta, który również często ma okazję ją nosić, spełnia kryteria przywódcy? Czy kreowany na lidera Jack Wilshere rzeczywiście jest gotów do przejęcia tej niezwykle ważnej roli, czy to tylko złudzenie, postrzeganie życzeniowe?

Gdy w 1996 roku Arsene Wenger został zaanonsowany jako nowy trener Arsenalu, w zespole nie trzeba było szukać liderów, bo czaili się wszędzie. Niemal każdy zawodnik miał pewną pozycję, posłuch i cechy charakterystyczne dla przywódcy: waleczność, determinację i wolę walki. Tamtym facetom po prostu się chciało. Nie wszyscy pogodzili się oczywiście ze zmianami jakie zaoferował nowy francuski menadżer, ale ci, którzy zaufali Wengerowi, oddawali za niego życie i zdrowie na boisku. Niekwestionowanym liderem, kimś, do kogo wzdychał w tamtych czasach niemal każdy dzieciak z północnego Londynu, był Tony Adams - niekwestionowana ikona angielskiej piłki, gracz który stylem gry i mentalnością był żywą reklamą brytyjskiego futbolu. Ile razy widzieliśmy go marszczącego czoło, wypluwającego komendy, wymachującego rękoma? Potrafił natchnąć drużynę, a gdy nie dało się wszystkiego przekazać słowami i gestami, brał sprawy we własne nogi, tak jak miało to miejsce dwa miesiące po przyjściu Wengera do północnego Londynu, w derbach z Tottenhamem, kiedy wspaniałym wolejem wyprowadził swój zespół na prowadzenie 2-1 na dwie minuty przed końcem meczu. Prawdziwy duch zespołu. To był zawodnik, który uosabiał cały klub, a jedno spojrzenie na jego sylwetkę wystarczyło by zrozumieć, że w każdym meczu gramy o pełną pulę, że możemy przegrać, ale nigdy się nie poddamy.

Adams dzięki swojej postawie na boisku, a także poza nim, stał się legendą Arsenalu, jak się okazało, po zakończeniu kariery w 2002 roku, a nawet wcześniej, Wenger znalazł godnych następców dla leciwego w tamtym czasie Adamsa. To dzięki Francuzowi możemy chwalić się, że mieliśmy w szeregach drużyny Kanonierów takich piłkarzy jak Patrick Vieira, który spełniał się w roli lidera nie gorzej od Tony’ego Adamsa. To właśnie czarnoskóry Francuz stał się ostoją zespołu, to od niego zależało tempo gry, nastawienie i poziom determinacji drużyny, to on swoim zachowaniem, niekiedy brutalnością dawał sygnał swoim kolegom „panowie, nie odpuszczamy, gramy na całego”. Pamiętamy jego zawziętość, agresję, dyskusje z arbitrami i przeciwnikami, pamiętamy przepychanki i walkę wręcz, mamy w pamięci jego ogromną postać, której nawet cień padający na murawę budził respekt i siał postrach. Vieira niewątpliwie był przywódcą drużyny, która na początku XXI wieku zdominowała angielską piłkę. Był wyrazisty, był opoką, był graczem wybitnym, wokół którego każdy grał jak natchniony.

Naturalnym następcą Francuskiego olbrzyma stał się dość niespodziewanie Gilberto Silva, który po udanym Mundialu w 2002 roku zawitał do północnego Londynu z tytułem Mistrza Świata. Brazylijczyk świetnie wkomponował się w zespół, wywierając na niego niemały wpływ. Po odejściu Vieiry w 2005 roku, to właśnie on przejął rolę lidera, choć opaskę kapitańską otrzymał Thierry Henry. Charyzma, spokój, pewność w grze, to cechy, którymi śmiało możemy określić Gilberto Silvę. Był doświadczonym zawodnikiem, który niczego nie musiał udowadniać, a koledzy z drużyny wiedzieli, że mogą na niego liczyć. Świetny w destrukcji, błyskotliwy w ataku, był dobrym duchem drużyny, był niczym klamra, która potrafiła spiąć dążenia Arsene’a Wengera ku odmłodzeniu składu, z potrzebą posiadania w zespole przywódcy, zawodnika doświadczonego, który potrafiłby wziąć na barki odpowiedzialność za grę i wynik. Gilberto Silva spełniał się w roli vice-kapitana i lidera zespołu, cieszył się szacunkiem u kolegów z drużyny, a także u rywali. Ostoja w trudnych dla Arsenalu czasach, zawodnik, który każdym gestem ujawniał cechy przypisane dla graczy wielkich. Nigdy nie pękał, tak jak Patrick Vieira nie bał się walki, wręcz szukał pojedynków na boisku. Nawet bez opaski potrafił natchnąć drużynę do wzmożonego wysiłku w czasach gdy o sukces było niezwykle ciężko.

Po Brazylijczyku, który ze względu na wiek nie był w stanie kontynuować swej przygody z Arsenalem, w zasadzie ciężko znaleźć przywódcę z prawdziwego zdarzenia, kogoś bez skazy, piłkarza wielkiego duchem i umiejętnościami, człowieka, za którym reszta drużyny wskoczyłaby w ogień. Próbowano Cesca Fabregasa, który liderem owszem, był, ale nie potrafił skutecznie poderwać zespołu w sytuacjach naprawdę kryzysowych. Był jak kapitan Thierry Henry, który bramkami czy świetnymi asystami nakazywał swoim kolegom wzmożony wysiłek, mniej krzyczał, mniej gestykulował, czy dyskutował z arbitrem. Gdy nie szło Cescowi, nie szło całej drużynie. Najlepszym tego przykładem były mecze w Lidze Mistrzów, szczególnie pamiętny wieczór na Camp Nou, gdzie Hiszpan nie był sobą, nie potrafił wznieść reszty zawodników na wyżyny. Cesc zresztą poszedł w ślady Henry’ego z czasów finału Champions League, również w pojedynku z Barceloną, gdy Francuz nie potrafił pociągnąć za sobą zespołu. Z pewnością obu nie brakowało charyzmy, jednak nie potrafili postawić kropki nad i, zawodzili w przeciwieństwie do poprzedników.

W historii nam najbliższej, a mianowicie w poprzednim sezonie, gdy odeszli zawodnicy kluczowi, gdy wydawało się, że sytuacja sama wykreuje nam lidera, gdy całą nadzieję pokładaliśmy w Robinie van Persiem, który dzięki swoim bramkom dawał nadzieję nie tylko swoim kolego, ale także kibicom, wydawało się, że musi się udać. Jednak to nie Holender pełnił rolę przywódcy, jak sugerowałaby nam to opaska kapitana, ale Thomas Vermaelen do spółki z Aleksem Songiem. Rola van Persiego w zespole była widoczna, bo każdy kilkanaście razy oglądał powtórki jego bramek, które pociągały zespół do zwycięstw, a mało kto zwracał uwagę na dwóch prawdziwych bohaterów udanej walki o Ligę Mistrzów z poprzedniego sezonu. To waleczność Songa, jego przebojowość i determinacja miały ogromny wpływ na drużynę. Tak samo Vermaelen, który raz po raz zapędzał się pod pole karne rywali by groźnie uderzyć, albo zdobyć zwycięską bramkę (jak w spotkaniu z Newcastle zakończonym zwycięstwem 2-1). Belg znany był też z licznych dyskusji z sędziami, a także przepychanek z rywalami w trakcie spotkań, co również sugerowało innym Kanonierom walkę i większą chęć zwycięstwa. To detale, ale naprawdę mają ogromny wpływ na to jak przebiega mecz, jak zawodnicy reagują na niekorzystne wydarzenia boiskowe. Przypomnijmy sobie z jaką pasją Arsenal obijał bramkę Wolverhampton po tym jak Alex Song jedną szarżą powalił trzech zawodników Wilków. Takie zachowanie ma istotny wpływ na przebieg meczu, to od nich zależy to, czy piłkarze podniosą się z kolan, czy „będą grać swoje”.

Odejście na początku bieżącego sezonu króla strzelców Premier League – Robina van Persiego – oraz Aleksa Songa, zmroziła krew w żyłach wielu kibiców Kanonierów, jednak dość liczna grupa tychże spała spokojnie, licząc na to, że drużyna z nowym kapitanem – walecznym Thomasem Vermaelenem – pokaże na co ją stać. Kibice wierzyli, ze kapitańska opaska doda Belgowi jeszcze więcej pasji, waleczności i siły. Jak jednak wiemy, rzeczywistość mocno zweryfikowała plany kibiców. Vermaelen nie nawiązał do dawnych liderów, zresztą nie trzeba daleko szukać wzoru do naśladowania: wystarczyło by nawiązał do siebie samego z poprzedniego sezonu. Popularny Verma nie dał drużynie pewności, wręcz przeciwnie, klopsy, kiksy, fatalne zagrania i pomyłki zmuszają zawodników do dwukrotnego zastanowienia się czy podać mu piłkę. Nie dał też Belg natchnienia, nie porwał kolegów do walki. Czy ktokolwiek widział go biegnącego z pasją pod pole karne przeciwnika, z wiarą we własne umiejętności, sugerującego zmasowany atak na bramkę rywali? W poprzednim sezonie rozegrał 43 mecze, w których strzelił 6 bramek. Obecny sezon przyniósł zaledwie jedną bramkę w czterdziestu spotkaniach. Czy to jest lider zespołu? Czy piłkarz, który ma tak mały wpływ na poczynania drużyny może być tak nazywany? Gdzie się podział ten waleczny Vermaelen, który po każdym meczu krzyczał głośniej od kibiców? Nie wiemy czy przytłoczyła go opaska, czy brak wiary w zespół, czy myśli już o przeprowadzce, ale widać, że Belg zgasł. Najgorsze że zgasł wtedy, gdy najbardziej go potrzebujemy. W odróżnieniu od wspomnianych wcześniej piłkarzy, ten umywa ręce w najważniejszym momencie, gdy zagrożenie brakiem Ligi Mistrzów jest wyraźne i groźne jak nigdy wcześniej. Drugim kapitanem jest Mikel Arteta, który nie ma prawa być liderem choćby przez swoją pozycję na boisku: najczęściej ukryty w cieniu, spokojnie, z mozołem wykonujący swoją pracę, jest przydatny, ale niewidoczny, przez co nie ma okazji by choćby swoją grą poderwać zawodników do walki.

Wydaje się, że Arsenal cierpi na brak lidera, kogoś kto potrafiłby wstrząsnąć zespołem nie tylko donośnym krzykiem, ale też pracą na boisku. Brakuje agresji, złości, brakuje czarnego charakteru, który wziąłby na siebie najbrudniejszą robotę, której bałby się największy twardziel. Nie od dziś wiadomo, że aby odnieść sukces, trzeba mieć w drużynie kogoś, kto w trudnych chwilach zapanuje nad boiskowymi wydarzeniami. Jeśli chodzi o słynną wengerowską „jakość”, to pojedynczy zawodnicy prezentują się świetnie, ale brak im zaplecza, brak im kogoś, kto zapewni spokój, nawiąże niekiedy brutalną walkę w środku pola i potrafiłby natchnąć resztę zespołu do ataku. Vermaelen z poprzedniego sezonu był zdeterminowany, nabuzowany, jakby mógł, to sam stanąłby na bramce i jednocześnie strzelił zwycięską bramkę. Ile razy widzieliśmy w poprzednich rozgrywkach Vermaelena motywującego swoich kolegów, a teraz spójrzmy na ten sezon w wykonaniu. Jest przybity, zmarnowany, bez chęci, przytłoczony oczekiwaniami. Może za daleko sięgam w głąb czaszki naszego kapitana, ale być może tu właśnie chodzi o sferę mentalną. Kłopoty Vermaelena zaczęły się od indywidualnych błędów, gdy po jego pomyłkach Arsenal tracił bramki, a później zawodnicy z przednich formacji musieli „przez niego” gonić wynik. Może zwyczajnie jest mu głupio być liderem, gdy to on stał się przyczyną słabych wyników drużyny? Jedno jest pewne: dopóki Vermaelen sam nie odnajdzie siebie z poprzednich lat, dopóty my nie odnajdziemy w nim lidera zespołu. Lidera, który jak ci z dawnych lat, nawet w trudnych chwilach potrafili dać dodatkowy zastrzyk wiary i nadziei w końcowy sukces.

Dwa słowa jeszcze o naszym młodym, no właśnie, przyszłym, czy teraźniejszym liderze? Jack Wilshere to z pewnością wielki talent z sercem ubranym w barwy Kanonierów, ale czy to mianowanie go naszym przywódcą nie jest trochę na wyrost? To młody chłopak, który jeszcze niedawno tylko marzył o grze dla tej drużyny, ma poukładane w głowie, ale to wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko nawet jak dla niego. Jego gra z pewnością może natchnąć innych graczy, jego waleczność, nieustępliwość, charakter, to cechy które w przyszłości ustawią go w jednym szeregu z Vieirą, Adamsem czy Silvą. Jednak na daną chwilę to jeszcze dzieciak, który wrócił do sportu po poważnej kontuzji, chłopak na którego barki chcemy wrzucić całą naszą wiarę w sukces, to w nim chcemy widzieć faceta, który otrzyma wreszcie opaskę kapitańską i poprowadzi do chwały. Wielu kibiców już teraz nałożyłoby mu opaskę na ramię, lecz czy nie podobnie wyglądała sytuacja z Vermaelenem? Czy rzeczywiście fizyczny atrybut kapitana momentalnie oznaczać będzie murowany sukces? Czy nie tak samo wierzyliśmy w Belga, który „jeśli bez opaski miał taki wpływ na innych, to z opaską będzie jeszcze lepiej”? Wilshere to materiał na lidera, jednak na pewno Anglik musi jeszcze do tego dojrzeć. Niech udowadnia to w każdym meczu, wtedy nikt nie będzie musiał nakładać mu opaski na ramię. Wtedy sam ją sobie weźmie jak na przywódcę przystało.

Jack WilshereMikel ArtetaThomas Vermaelen autor: Łukasz Szabłowski źrodło:
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
kot komentarzy: 151426.03.2013, 18:51

arsenalfann
Przecież nie wolno Ci zdradzać takich rzeczy.

TheVerminator123 komentarzy: 45226.03.2013, 18:51

Boruc-Piszczek, Salamon, Glik, Wawrzyniak-Błaszczykowski, Krychowiak, Polanski, Mierzejewski- Lewandowski, Milik

Sanchoo komentarzy: 155426.03.2013, 18:50

@Borekenema
Nie zauważyłem, przepraszam :-P

kot komentarzy: 151426.03.2013, 18:50

simpllemann
Nie bądź tego taki pewien...

arsenalfann komentarzy: 1024326.03.2013, 18:50

Coś czuję, że San Marino jeszcze nam gola strzeli

TheVerminator123 komentarzy: 45226.03.2013, 18:50

To co , czwarty mecz z rzędu na ławce (repra i Arsenal) Wojtku?

Simpllemann komentarzy: 52881 newsów: 52426.03.2013, 18:49

kot
Bronić? Dziś to chyba stać między słupkami.

arsenalfann komentarzy: 1024326.03.2013, 18:48

@kot
Tak.

Borekenema komentarzy: 7887 newsów: 126.03.2013, 18:48

@Sanchoo
dlatego napisałem, że faila zaliczyłem

TheVerminator123 komentarzy: 45226.03.2013, 18:48

I o to chodzi , niektórzy tutaj jak się ze sobą nie zgadzają to się od razu hejtują.

bialysul komentarzy: 369926.03.2013, 18:48

widze ze rozmawiacie o niespelnionych talentach...

dzieje sie tak kiedy talent nie jest poparty ciezka praca, sam talent wkoncu zawiedzie , bez ciezkiej pracy nad soba, przykladem moze byc wielu graczy, u nas chocby Arschawin.

zmierzam do tego ze jest wielu pilkarzy o wielkim talencie, nawet wiekszym potencjale niz ma np. Cristiano Ronaldo, ale mu nigdy nie dorownaja bo On jest "tytanem pracy"...

kot komentarzy: 151426.03.2013, 18:47

Boruc ma dzisiaj bronić?

Sanchoo komentarzy: 155426.03.2013, 18:46

Borekenema to nie ten mecz :P na CN graliśmy 2 razy w ciągu kilku lat. Pierwszy mecz 4:1 bez najlepszych zawodników. Drugi 3:1.
Anty_pzpn
Pokazują na polsat sport extra

Simpllemann komentarzy: 52881 newsów: 52426.03.2013, 18:45

TheVerminator123
Tego nigdy się nie dowiemy.

Simpllemann komentarzy: 52881 newsów: 52426.03.2013, 18:44

anty_pzpn_
Polsat Sport Extra.

anty_pzpn_ komentarzy: 337026.03.2013, 18:43

Czesc. Pokazuja gdzies w tv mecz Czarnogory z Anglia ?

Simpllemann komentarzy: 52881 newsów: 52426.03.2013, 18:42

adrian12543
Nie jestem tego taki pewny ale szanuję Twoje zdanie.

TheVerminator123 komentarzy: 45226.03.2013, 18:42

simpllemann
zadaj sobie pytanie: czy te drużyny znalałby się w ćwierćfinale LM? ( tak jak Szachtar bodajże 2 sezony temu)

Borekenema komentarzy: 7887 newsów: 126.03.2013, 18:41

dobra, nieważne, poprzedni komentarz to był mój fail

Borekenema komentarzy: 7887 newsów: 126.03.2013, 18:41

RvP na CN grał, bo dostał czerwoną kartkę nawet

Borekenema komentarzy: 7887 newsów: 126.03.2013, 18:38

@chadek21
kiedyś myślałem, że taki pomocnik jak Crosas zrobi wielką karierę, a ostatnio widziałem go w Celticu

Simpllemann komentarzy: 52881 newsów: 52426.03.2013, 18:35

kubanski
Oby tylko nasi pilkarze Ci go nie pogorszyli.

chalek21 komentarzy: 74026.03.2013, 18:34

@Borekenema
no można powiedzieć, że taki Korzym niby był na tych testach w Chelsea, było tyle szumu i się skończyło jak się skończyło. Taki Janczyk też za grubą kasę(jak na nasze polskie realia) poszedł do CSKA a teraz błąka się po 2 lidze ukraińskiej.

kubanski komentarzy: 2392 newsów: 226.03.2013, 18:33

Hahaha. Pominąłem najlepszą kwestię. Liga brazylijska jest słaba bo Messi strzelił gola głową Santosowi. I co? Liga angielska też jest słaba bo z tego co pamiętam Messi w 2009 roku też strzelił gola głową United. Lol. NA k.com to jednak zawsze się poprawi humor...

Borekenema komentarzy: 7887 newsów: 126.03.2013, 18:31

@chalek21
ja nie mówię, że to są źli piłkarze. chcę żeby się ładnie rozwinęli, bo szkoda takich talentów jak kiedyś Saivet czy Adu

chalek21 komentarzy: 74026.03.2013, 18:29

Borekenema
to zapamiętaj te nazwiska, jak jedno zaistnieje w wielkiej piłce to wspomnisz to co napisałem ;)

kubanski komentarzy: 2392 newsów: 226.03.2013, 18:28

@adrian12543
Umiesz czytać? Ja nie mówie, że Liga Brazylijska jest lepsza niż hiszpańska czy angielska. Po prostu określenie "bardzo słaba" ma dla mnie negatywny wydżwięk w stosunku do czegoś co słabe nie jest na pewno. OK. Porównująć tą ligę z angielską możęsz powiedzieć żę jest słabsza, ale jeśli jest "bardzo słaba" dlaczego co roku wyjeżdża z tej niby "bardzo słabej" ligii do Europy dziesiątki piłkarzy? I wielu z nich trafia właśnie do tych klubów które wymieniłeś.

Borekenema komentarzy: 7887 newsów: 126.03.2013, 18:27

@chalek21
Ty wiesz swoje, ja wiem swoje.

Simpllemann komentarzy: 52881 newsów: 52426.03.2013, 18:27

adrian12543
Wybacz, że się wtrące.
"Znasz może takie kluby jak Panathinaikos Ateny, Olympiacos Pireus czy Szachtar Donieck?" - a znasz Palmeiras Sao Paulo, Santos, Flamengo Rio de Janeiro, Corinthians São Paulo, Vasco da Gama? To wszystkie są drużyny brazylijskie.

A porównanie wyniku z KMŚ takie średnie bo sam Real przegrywał w wyższych rozmiarach z Barceloną. A i my przegraliśmy z Barcą 1-4.

Borekenema komentarzy: 7887 newsów: 126.03.2013, 18:26

bądźmy poważni... grecka, ukraińska to nawet nie ma porównania do ligi Brazylijskiej.

więcej klubów miało podobne wyniki z Barceloną, nawet my, a jakoś się nie mówi, że PL jest gorsza od greckiej.
chciałbym zobaczyć jak takie zielone koniczynki z grecji grają z Brazylią

chalek21 komentarzy: 74026.03.2013, 18:23

Borekenema
może i zalatują FM'em, ale ich stąd nie brałem.
Can,Weiser czy Fierro zostali przeze mnie upatrzeni na MŚ U-17 bodajże 2011 roku. Dałbym do tego Sameda Yesila lecz ten jest juz w LFC. Dierckx został przeze mnie upatrzony ma ME do lat 17 w 2012 roku. Świetny skrzydłowy i według mnie miał świetny turniej. Więc twoje oskarżenia, że to nazwiska z FM'a są bezpodstawne.

afc14afc komentarzy: 126326.03.2013, 18:18

od początku napewno zagrają santi? kosa i giroud.

FanekAFC komentarzy: 511226.03.2013, 18:15

Dziękuje bardzo :)

TheVerminator123 komentarzy: 45226.03.2013, 18:15

orange.pl/ogladaj-Orange-sport.phtml

Jakby ktoś nie miał w TV a chciałby obejrzeć.

kot komentarzy: 151426.03.2013, 18:15

Shinev
On nie ma wystarczającej jakości takiej jak np. Aaron.

Simpllemann komentarzy: 52881 newsów: 52426.03.2013, 18:13

FanekAFC
Orange Sport, godzina 21.

Marzag komentarzy: 42472 newsów: 126.03.2013, 18:13


FanekAFC, Orange sport

FanekAFC komentarzy: 511226.03.2013, 18:13

Jest gdzieś mecz Francja - Hiszpania w TV ?

Shinev komentarzy: 11405 newsów: 126.03.2013, 18:11

@kotałkę

To dawaj szanse Rosicky'emu!

Marzag komentarzy: 42472 newsów: 126.03.2013, 18:10


adrian12543, w reprezentacji lepiej z niego korzystają, u nas podają mu zazwyczaj w ostateczności, a tam mu podają po to żeby coś zrobił, traktują go poważnie, jak jest w reprze to ma się przydawać zawsze i wszędzie ;p

Marzag komentarzy: 42472 newsów: 126.03.2013, 18:08

to wyjazdówka ;p

kot komentarzy: 151426.03.2013, 18:08

Jak to są stroje na przyszły sezon to ja jestem Arsene Wenger.

kubanski komentarzy: 2392 newsów: 226.03.2013, 18:06

@adrian12543
Widzę że długo pracowałeś nad tą wypowiedzią, ale za bardzi Ci nie wyszło.
Jeśli nie masz pojęcia o piłce południowo-amerykańskiej to po prostu się o niej nie wypowiadaj a już na pewno nie rzucaj jakimiś niczym nie popartymi farmazonami że liga brazylijska jest "bardzo słaba". Jeśli Liga Brazylijska jest taka słaba to dlaczego np. Corinthians jest klubowym mistrzem świata? Dlaczego w ostatnich 10 finałach Copa Libertadores zawsze grała drużyna brazylijska (jeśli nie wiesz co to za rozgrywki ciocia Wikipedia Ci pomoże). No tak, Liga gracka i ukraińska a już na pewno MLS są lepsze niż Brasileirão. Boże, widzisz i nie grzmisz.
P.S. Dziękuje za określenie "wielki" a le następnym eazem napisz je proszę z wielkiej litery. Kończe i nie pozdrawiam.

TheVerminator123 komentarzy: 45226.03.2013, 18:06

Mam nadzieje, że to trolling z tymi strojami.

Verminator97 komentarzy: 1490026.03.2013, 18:05

koxiarz14 > Oby nie , nie podoba mi się ta wyjazdówka.

kot komentarzy: 151426.03.2013, 18:04

Celzi :D

Santiago komentarzy: 154326.03.2013, 18:03

Marzag
wole nie ryzykować bo barman mógł ich upić;/

koxiarz14 komentarzy: 6035 newsów: 35526.03.2013, 18:02

talksport.co.uk/magazine/features/130326/new-kits-leaked-arsenal-chelsea-man-united-liverpool-and-more-194409?

Potencjalne stoje na przyszły sezon

Marzag komentarzy: 42472 newsów: 126.03.2013, 18:01

chcecie darmową dychę? obstawcie że san marino nie strzeli gola, że niemcy wygrają z kazachstanem i włochy z maltą za 260.30 zł ;d

koxiarz14 komentarzy: 6035 newsów: 35526.03.2013, 17:57

@simpllemann- junajted rozwala system:) jak gimbusy w Polsce

Następny mecz
Ostatni mecz
Arsenal - Nottingham Forest 23.11.2024 - godzina 16:00
? : ?
Chelsea - Arsenal 10.11.2024 - godzina 17:30
1 : 1
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Liverpool1191128
2. Manchester City1172223
3. Chelsea1154219
4. Arsenal1154219
5. Nottingham Forest1154219
6. Brighton1154219
7. Fulham1153318
8. Newcastle1153318
9. Aston Villa1153318
10. Tottenham1151516
11. Brentford1151516
12. Bournemouth1143415
13. Manchester United1143415
14. West Ham1133512
15. Leicester1124510
16. Everton1124510
17. Ipswich111558
18. Crystal Palace111467
19. Wolves111376
20. Southampton111194
ZawodnikBramkiAsysty
E. Haaland120
Mohamed Salah86
B. Mbeumo81
C. Wood80
C. Palmer75
Y. Wissa71
N. Jackson63
D. Welbeck62
L. Delap61
O. Watkins52
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady