Leno: Mieliśmy szczęście, że nie przegraliśmy

17.09.2019, 01:23, 19 komentarzy

Watford oddał 31 strzałów w zremisowanym 2:2 meczu z Arsenalem. W porównaniu z 7 próbami Kanonierów jest to wynik absolutnie zatrważający. Bernd Leno postanowił podzielić się swoimi spostrzeżeniami po tym spotkaniu, opisując, jak to wszystko wyglądało z jego perspektywy oraz co powiedział Unai Emery w szatni po ostatnim gwizdku sędziego.

– Myślę, że w drugiej połowie kompletnie straciliśmy panowanie nad meczem. Odległości między formacjami były zbyt duże, w szczególności dystans między naszą pomocą a atakiem. Watford zasłużył na ten punkt. To było bardzo frustrujące popołudnie. W pierwszej połowie strzeliliśmy dwie bramki, ale popełniliśmy też dwa proste błędy, które omal nie zakończyły się stratą gola. W drugiej połowie nadal popełnialiśmy te same błędy i tym razem zostaliśmy za nie ukarani. Mieliśmy szczęście, że nie zeszliśmy pokonani z murawy.

Spośród wszystkich klubów z pięciu najlepszych lig Europy, to przeciwko Arsenalowi oddano jak do tej pory najwięcej strzałów, bo aż 97, ale Leno uważa, że statystki nie zawsze mają dużo wspólnego z rzeczywistością.

– Nie wiem dlaczego jest tych strzałów aż tyle, ale większość z nich była próbami z dystansu. To prawda, że Watford wykreował sobie wiele okazji do strzelenia gola, lecz czasami to były strzały, które mogły jedynie postraszyć gołębie na stadionie. Nie można liczyć tak każdego strzału. 31 strzałów oznacza jeden strzał na trzy minuty, to tylko statystyka, która jest daleka od prawdy. Deulofeu próbował 15 razy zaskoczyć nas z dystansu i oczywiście niektóre z tych prób były groźne, ale nie wszystkie.

Tom Cleverley zdradził po meczu, że Watford wiedział, że Arsenal będzie chciał rozgrywać piłkę od bramkarza i pracowali oni nad planem taktycznym, aby wykorzystać te krótkie wybicia Leno z piątki. Niemiec jednak twierdzi, że ten aspekt gry The Gunners się nie zmieni.

– Taki jest nasz styl gry. Próbujemy podejmować ryzyko rozpoczynając akcje w ten sposób, ponieważ gdy uda nam się wyjść spod pressingu przeciwnika, to tworzą się wolne przestrzenie na murawie dla naszych napastników. To ciągle jest proces, nad którym cały czas pracujemy, aby wychodziło nam to jeszcze lepiej. Wszyscy w szatni byli wściekli i rozczarowani po tym meczu, ale nasz trener to bardzo pozytywna osoba i oczekuje tej pozytywności również od nas. Powiedział nam po ostatnim gwizdku arbitra, że jeszcze przyjdzie czas na przeanalizowanie tego spotkania. Teraz każdy zachowuje się bardzo porywczo, ale to normalne po meczu. Emery poprosił, żebyśmy ochłonęli i we wtorek zajmiemy się szczegółową analizą, a w czwartek gramy już w Lidze Europy – zakończył 27-latek.