Mecz dla koneserów. 0-0 z Evertonem

21.12.2019, 15:55, Dawid Wieczorek 1676 komentarzy

Śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że byliśmy świadkami najnudniejszego w ostatnim czasie meczu Premier League. Spotkanie Evertonu z Arsenalem było na tyle ciężkie do oglądania, że największe emocje wzbudzali siedzący na trybunach Carlo Ancelotti i Mikel Arteta, którzy już oficjalnie zostali ogłoszeni jako nowi trenerzy obu zespołów.

Już przed spotkaniem wiedzieliśmy, że będzie to pojedynek dwóch zespołów ze środka tabeli. I choć kibicowi Arsenalu może być ciężko to przyznać, to tak właśnie było. Na boisku dominowała kopanina i ciągła walka o każdą piłkę, a zdecydowanie brakowało jakości czysto piłkarskiej i sytuacji podbramkowych.

Freddie Ljungberg, dla którego było to ostatnie spotkanie w roli tymczasowego trenera, postawił na bardzo młody skład. W jedenastce desygnowanej przez Szweda znaleźli się między innymi Maitland-Niles, Saka, Martinelli, Smith Rowe, czy Reiss Nelson, co poskutkowało też małą liczbę stworzonych sytuacji przez Arsenal. Niech mecz ten najlepiej podsumuje fakt, iż podczas 90 minut oddano zaledwie dwa celne strzały, a najlepszą sytuację do objęcia prowadzenia mieli Kanonierzy, którzy byli bliscy zdobycia gola po strzale... łydką Pierre'a-Emericka Aubameyanga.

Arsenal: Leno - Maitland-Niles, Chambers, David Luiz, Saka - Xhaka, Torreira - Nelson, Smith Rowe (66' Willock), Martinelli - Aubameyang (78' Lacazette).

Ławka rezerwowych: Martinez, Mavropanos, Mustafi, Guendouzi, Willock, Pepe, Lacazette.

Everton: Pickford - Sidibé, Holgate, Mina, Digne - Davies, Delph (72' Keane) - Iwobi (11' Tosun), Sigurdsson, Richarlison - Calvert-Lewin.

Ławka rezerwowych: Stekelenburg, Baines, Keane, Tosun, Bernard, Coleman, Kean.