Między Dumą a Pychą...
09.03.2011, 20:13, Przemysław Szews 813 komentarzy
Miało być ostrzeżenie, podchody i ogólnie pojęte asekuranctwo. Tfu, asekuranctwem akurat się brzydzę. Pozwolę sobie więc wejść z butami, kopnąć w drzwi, na boczny tor odstawię bon ton, by zaserwować większą niż zwykle, toksyczną dla niektórych, dawkę wysublimowanej mieszanki sarkazmu, ironii i złośliwości. Przepraszam z góry, bo dla niektórych może to być niestrawne, a wśród gości z Katalonii istnieje wysokie ryzyko wystąpienia mdłości. Je kto chce, stałym czytelnikom (zwłaszcza z dłuższym stażem) życzę smacznego, pozostali ryzykują ciężkostrawne danie na noc…
Zacznę od tego, że nie mam pretensji do pięty Fabregasowej. Nie pomstuję na los, który ze złośliwym uśmieszkiem wybił palec Szczęsnego, w taki sposób, że prawdopodobnie zerwał ścięgno. Taka już naturalna kolej rzeczy – polscy golkiperzy na uśmiech fortuny liczyć nie mogą. Nie mam też żalu do technicznego wyszkolenia Bendtnera i poziomu jego przyjęcia piłki. Nie pukam się w głowę patrząc na zachowanie sędziego Busacci. Nie dziwi mnie precyzja odmierzania przez niego czasu, jestem nawet pełen podziwu dla podzielności jego uwagi i wyostrzonych zmysłów. Szczególnie wzroku i słuchu. Nie czas to i nie miejsce na puste słowa i gorzkie żale. Nie da nic rozpamiętywanie, obrzucanie się odpowiedzialnością, rzucanie mięsem czy twardymi przedmiotami. Spychologia w kontekście zewnętrznych czynników traci sens, jesteśmy za burtą Ligi Mistrzów.
Nie usłyszycie ode mnie słów, że przegraliśmy przez sędziego, że w jedenastu to byłby inny mecz. Co bardziej wnikliwi, algebraicznie sprawni, doliczyli się, że nawet w jedenastu byłoby nas mniej. Przynajmniej o jednego. Nikogo nie będę tłumaczył, odwracał kota ogonem, wengerował (ekhm, ingerował…) w rzeczywistość , naginając ją pod swój punkt widzenia. Od tego mamy już kogoś w Arsenalu. Kogoś, kto niechętnie przyjmuje prawdę, szczególnie tę gorzką. Im bardziej gorzka tym większy wobec niej jego sprzeciw i automatyczne uruchamianie systemu obronnego, w cudowny sposób odwracającego rzeczywistość.
A wczorajszy wieczór to wyjątkowo gorzka pigułka do przełknięcia, trudna i bolesna. Tak, bolesna to jest chyba najlepsze określenie. Bo jak inaczej nazwać sytuację, kiedy patrzysz na ukochaną drużynę, która tyle razy urzekała swoją grą, jej pięknem, lekkością, czymś, z czego byłeś dumny. Cieszyłeś się jej walecznością, wolą walki, zwycięstwa, pewnością siebie (choć z tym ostatnio różnie), aż tu nagle… nie poznajesz jej. Patrzysz jak na zupełnie obcą, anonimową drużynę. Niby koszulki podobne, nazwiska też. Niby jest armata na piersi, ale to wszystko… Nie było wczoraj niczego, co przypominałoby, że to jest TEN Arsenal. Arsenal, który miał walczyć na wszystkich frontach, Arsenal, który sam sobie powiedział, że to jest TEN sezon, że to jest ich rok, miał o to walczyć do ostatniego tchu, ostatniej kropli krwi.
Przed rewanżem nie liczyłem na zwycięstwo, wbrew panującym tendencjom, buńczucznym hasłom głoszonym przez rozentuzjazmowanych kibiców po pierwszym spotkaniu. Z pokorą podchodziłem do tego meczu, obstawiając w duchu (i biorąc w ciemno) remis. O wygraną było niesamowicie trudno. Graliśmy w końcu z drużyną wybitną, zjawiskową. Remis, co najważniejsze byłby dla Kanonierów zwycięski.
Realia okazały się brutalnie inne. Łudziłem się, dzieląc się zresztą swoimi przekonaniami ze wszystkimi dookoła, że Arsenal nie jest klubem parkującym autobus w bramce. Ba, nawet busika nigdy nie pozwalał sobie tam stawiać. Tłumaczyłem z uporem, że Arsenal nie umie grać inaczej niż gra. Ofensywnie, lekko, do przodu, że defensywna gra to pojęcie dla nich obce i tak odległe (biorąc pod uwagę chwiejność defensywy), że defensywna gra byłaby istnym harakiri. Utwierdzałem się w tym i utwierdzałem wytrwałych słuchaczy (w tym miejscu chciałbym pozdrowić moją Narzeczoną, za cierpliwe wysłuchiwanie, co się okazało, nieprawdziwego mojego ględzenia), że Arsenal stać na strzelenie gola i prędzej, czy później to w końcu udowodni. Z minuty na minutę to przekonanie odchodziło w zapomnienie, znikając jeszcze przed ostatnim gwizdkiem pierwszej połowy. Nie udowodnił, nawet nie oddał strzału na bramkę, co jest w kontekście Ligi Mistrzów precedensem! Nie żebym był sadystą, ale przywołam statystyki – od 2003 roku nie zdarzyło się, że uczestnik tych elitarnych rozgrywek nie oddał w meczu żadnego strzału na bramkę przeciwnika! Aż do wczoraj… Czyli, albo ja głosiłem herezje, albo wczoraj to nie był Arsenal… albo był, tylko sabotowany. Przez kogo? Z innych statystyk wypada wspomnieć jeszcze wpisujące się w kontekst liczbę podań: 724 do 119, co usprawiedliwia całkiem słuszną uwagę Guardioli , że Kanonierzy nie potrafili wymienić między sobą trzech podań z rzędu. Ktoś, kto kiedykolwiek, chociaż raz oglądał grę Arsenalu przecierał wczoraj oczy ze zdumienia i niedowierzania. Tylu niedokładnych podań, nieporadnych zagrań i zmarnowanych szans nie widziałem jeszcze w swoim życiu chyba nigdy, w żadnym spotkaniu…
Dla wzmocnienia stwierdzenia, że Barcelona przygniotła Arsenal, wspomnę jeszcze (choć chyba każdy je zna na pamięć) statystyki strzałów: 19, a po stronie gości okrągłe zero. I wiecie co, wbrew temu, co ktoś mógł odczytać po akapicie, w którym wspomniałem o osobie sędziego – to nie sędzia zabił mecz, choć to postać zdolna do tego (i nie tylko tego - Pan Massimo swego czasu pokazał środkowy palec niezadowolonym z jego pracy kibicom, nie podyktował ewidentnego karnego dla Manchesteru UTD w 2008… z Barceloną, skrzywdził na mundialu reprezentację RPA, czy… oddał mocz na środku boiska). Nie, to nie szwajcarski przystojniak zabił mecz drogi Panie Nasri, drogi Panie Van Persie (tak sugerowali w wypowiedziach). Nie mecz, a sam zabił się Arsenal - Arsenal, który założył sobie kaganiec na swój styl, zakneblował ofensywne zapędy, związał się i przykuł do słupa. Po drodze podciął sobie jeszcze żyło defensywnym nastawieniem i z minuty na minutę powoli się wykrwawiał. Widowiskowe samobójstwo, które doprowadziło do śmierci w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Czas wspomnieć o Barcelonie, tak sugerowałby tytuł. Gwoli jasności, tym co nie czytają między wierszami i próbowaliby włożyć mi w usta brak obiektywizmu i kibolską ślepotę mówię jasno, wcześniej delikatnie sugerowałem. Gospodarze awansowali jak najbardziej zasłużenie, tłamsząc, dobijając do gleby i przydeptując butem rywali (a że na ich własne życzenie, to już inna śpiewka).
No, to skoro sobie to wyjaśniliśmy, to pora wrzucić kamyczek do katalońskiego ogródka. Ja wrzucę do tego kwitnącego, pachnącego, zieloniutko-sielankowego ogródka kamor obrzydliwy, kłujący w oczy, psujący ten wzruszająco piękny obraz. Kamień, który trzymam w łapskach to kibice Blaugrany, ale nie wszyscy – specyficzna ich grupa. Grupa sympatyków, jak mantrę powtarzająca frazes „més que un club”, zaraz po przebudzeniu (obowiązkowo razy 10) i zaraz przed położeniem się spać (od 7 do 10 powtórzeń), na dzień dobry i na dowidzenia. Grupa kibiców, którym sformułowanie to przysłoniło racjonalność, zdolność trzeźwej oceny. Duma ich odurzyła, założyła klapki na oczy, zamknęła horyzont, stworzyła nową, wygodną rzeczywistość. Rzeczywistość, w której nie ma porażek, w której przeciwnik na sam widok Dumy pada na kolana i waląc czołem w murawę błaga szlochając o najmniejszy wymiar kary, która Duma raczy wymierzyć możliwie szybko i bezboleśnie. Duma w tej rzeczywistości nie znosi sprzeciwu, jest autorytarnym dyktatorem, nie lubi trudności, łatwo się wścieka przeszkodami. Nie przywykła do tego, brzydzi się i frustruje kiedy ktoś jej przeszkadza w tym co lubi najbardziej - grze w piłkę. Pięknej zazwyczaj grze, należy dodać dla przyzwoitości. Apogeum tego o czym mówię stanowi pożegnanie Interu na Camp Nou rok temu. Duma płakała wtedy zraszaczami.
Próbując szukać winnych tej wirtualizacji rzeczywistości doszedłem do szokującego dla mnie wniosku, że winnych jest tak dużo, że ciężko jest skonkretyzować, kiedy nasuwa się, że to cały piłkarski świat. Bo tak najprościej byłoby powiedzieć, bo to ten właśnie świat wyniósł Barcelonę na piedestał, stworzył z niej żywy pomnik, nową świętość, gdzie dopełnieniem tego wszystkiego jest wspomniany frazes, że to więcej niż klub. Stwierdzenie jakże prawdziwe! Toż to przypomina już momentami religię, z wiernymi, ale niestety radykalnymi jej wyznawcami. Zagubił się gdzieś obiektywizm, racjonalizm, zwykły zdrowy rozsądek. Nawet u sędziów piłkarskich, popychających momentami Dumę na siłę do przodu, w strachu przed gniewem całego świata, rozpływającego się w zachwytach nad Barceloną. W tych zachwytach gubi się gdzieś dystans, budzi się zaś do życia hipokryzja. Bo gdy fauluje się Dumę, gdy gra się z nią ostro, bez skrupułów i „należnego” szacunku – wtedy nazywamy to brutalnością, zabijaniem futbolu i ogólnym pohańbieniem (wystarczy sobie przypomnieć wyzwiska skierowane na Inter, kiedy nie pozwolił Dumie grać tego co lubi, a futbol ujął z innej strony, czyż nie równie pięknej?). Gdy zaś Dumie puszczają nerwy i zachowuje się podobnie, wtedy nazywamy to grą z charakterem (czyż nie, koledzy redaktorzy serwisów Barcelony?).
W konsternację wpędzały mnie twierdzenia, że rok temu z Barceloną Inter pokazał antyfutbol. Prowadzi to do tego, że jedyną słuszną definicją futbolu jest ta stworzona w Katalonii. Wszystkie inne wariacje to antyfubol? Granica między dumą a pychą jest niestety bardzo cienka. Niektórzy kibice Barcelony ją znacznie przekraczają, wkraczając na grząski teren świętowania zwycięstwa jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, obnoszenia się z pogardą dla przeciwnika, totalnym brakiem szacunku i dystansu. Chełpią się osobnicy tego gatunku zwycięstwami nad Herculesem czy inną Malagą w lidze, w której panuje oligopol Barcelony i Realu, z roku na rok umacniający się (czy to jeszcze liga, czy już coś innego?). Taplają się w zachwytach nad kolejnym rajdem genialnego bądź co bądź Messiego (czy to jeszcze człowiek, czy już kosmita?), wyciągają rączki po kolejne „pewne” zwycięstwa, jak dzieci. I jak dzieci nie znoszą sprzeciwu, buntują się, tupią nóżką, wznoszą histeryczny płacz i lament kiedy coś idzie nie po ich myśli – przecież „to więcej niż klub”, to Duma. Do Dumy nic nie mam, ale do pychy już tak, a ta niestety coraz częściej owej Dumie towarzyszy, co dla dumy krzywdzące, bo niedługo ta cienka granica całkowicie się zatrze. By tak się nie stało, mam nadzieję, że zanim się wspomniana granica zatrze, ktoś utrze nosa Dumie. Nawet jakby miał być oblany zimną wodą zraszaczy…
PS. Wierzę, że gdzieś tam w przypływie nowych, coraz bardziej zapalonych, coraz bardziej radykalnych w swej wierze przybyszów zachowali się prawdziwi kibice Barcelony, pamiętający jeszcze klub, który nie był na ustach całego świata, kiedy również grał pięknie, ale kiedy także nie zdobywał nic. Ci kibice mogą być dumni, ci kibice nie są pyszni. Wierzę w to…
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
pawciunio
po co krawat ? niech go po prostu stamtąd wypier**** na zbity pysk
@adamandium, był spalony na 100%, na dodatek VP dobrze o tym wiedział, nawet Valdes coś mu tam pokazywał chyba;).
Chciał zyskać kilka sekund, a wyszło jak wyszło.
Dla mnie decyzja sędziego była zbyt pochopna.. i niepotrzebna. VP niedługo by pewnie zszedł, ale ktoś by go zastąpił.. a tak męczyliście się w osłabieniu ;P
@Ice no właśnie, chyba był niewidoczny.. bo jakoś mi umknął ;) a że waleczny jest- to wiem :)
arsenalForever84
4 karnych? a nie 7? ja pamiętam co najmniej 7. A może nawet 9. Już sam nie wiem..
O Jezu, bede skroty i analiza wczorajszych meczy na kanale ze sloneczkiem w logo. Kowalczyk, zmien krawat!
Jakoś przeżyłem oglądanie tego na żywo, to i teraz może sobie poradzę. Chciałbym po prostu się trochę przyjrzeć postawie poszczególnych zawodników, chociaż nie bardzo jest czemu.
kubasfcb nie ma okreslenia anty futbol co to za bzdura kazdy gra jak mu sie podoba w zeszlym roku barca odpadla bo byla gorsza od interu bo w futbolu liczy sie wynik a nie jak kto oieknie gra wczoraj arsenal zrobil blad dajac swobodnie grac barcelonie co nie zmiienia faktu ze wyrzucenie robina bylo absurdem a sedziowie zazwyczaj gwizdza w LM przeciwko angielskim zespolom wystarczy przypomniec mecz barcy z chelsea gdzie sedzia chyba ze 4 karnych nie podyktowal dla
chelsea porazka sedziowie niszcza futbol i sa stronniczy niestety taka jest prawda
Schalke eliminuje Valencię, co tylko potwierdza jak silną ligą jest La Liga :D
Dzięki @Ice.
Muszę obejrzeć raz jeszcze ten mecz, jutro o 10 powtórka.
jest gdzieś powtórka, która pokazuje, że VanPersie był na spalonym? chodzi o ten strzał po którym ujrzał czerwo
kibic Arsenalu był za Totenhamem no no takich rzeczy nie slyszalem... moze jeszcze sobie zarzyczycie KIBICE ARSENALU finał Chelsea- Totenham haha...
Felieton fajnie napisany, wiekszosc kibicow(polskich bo hiszpanskich nie znam) niestety ale dokladnie zachowuje sie tak jak napisał autor tekstu
szwarcekruper
najpierw przed scignieciem to kup sobie jakies proszki na uspokojenie , bo mozesz nie wytzrymac bez tego
pawciunio - ja na tym filmiku nie słyszę gwizdka nawet :\ Nie wstawiaj tu więcej takich filmików bo sobie psuje humor, który i tak jest nieciekawy.
smod3r
ale porównaj sobie Milan do Barcy . Milan to o klase slabszy zespol a Tottenham przeszedł fartem
Wie ktoś może czy jest gdzieś do ściągnięcia ten nieszczęsny mecz?
Iniesta84
z wczoraj nie powinniśmy oceniać nikogo oprócz Almuni bo nie graliśmy wgl. piłką ani stylem... każdy może dostać ocene tylko za defensywną grę która Wilsherowi wychodziła ; ]
No i Defoe miał rację, zaszli dalej niż Arsenal w LM ;]
pawciunio
Kowalczyk pasowałby do duetu z Gmochem :D
A jak oceniacie wczorajszą grę.. Wilshere'a ?
Kowalczyk, najwiekszy cules w Polsce. Bierz czlowieku ten swoj krawat i paszport Polsatu i nie wracaj.
sosek
ja sie lubie pośmiać z tego siusiaka
youtube.com/watch?v=hZe0s7H6f1w
Ile jest sekund od gwizdka do strzalu? Max. 2 sekundy. Krew mnie zalewa!!!
Nie mam zamiaru patrzyć na mordę tego gnojojada kowalczyka. Przez tego gamonia skrótów nie oglądnę :(
Tekst moim zdaniem trafia w samo sedno sprawy. Świetnie się go czyta i oczywiście skłania do głębszych przemyśleń. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pogratulować oraz podziękować autorowi.
uwaga nadchodzi Kowalczyk :D
howareyou
Szachtar jest zaklepany dla Farsy . Podobno Guardiola już poczynił odpowiednie ruchy w tym kierunku i za kilka milionów przelewem na konto UEFA ma już Szachtar załatwiony
ciekawie*, lol. Epicka literówka.
A komentarzy Van Der Vaarta nikt nie bierze na serio, pewnie nawet on sam.
mdr_AFC
mi się podobało jego porównanie bramki Villi z meczu na Emirates do bramki Rudnevsa z Bragą , padłem ze śmiechu
No i nadszedł ten przykry moment, w którym "przepowiednia" Defoe się ziściła. Szkoda, o stokroć bardziej wolałbym Milan grający w kolejnej fazie LM. Dla nas to jednak bez znaczenia - moim zdaniem Spurs i tak odpadną stosunkowo szybko (najlepiej z Szachtarem - chciałbym, by trafili na Ukraińców), a w następnym sezonie nie staną pewnie nawet przed szansą udziału w eliminacjach. I dobrze. Arsenal ma za to wielką szansę na zwycięstwo ligi, a my jeszcze większą nadzieję, że Kanonierzy tego nie spartaczą. Końcówka sezonu nadal zapowiada się niezwykle ciekawo.
@ Cudi
Ja wyczytałem gdzieś w necie opinie kilku fanów Milanu. Czy to prawda? Trudno powiedzieć. ;)
Szachtar, Tottenham, Schalke, ciekawe kluby.
przed sezonem mogliśmy się śmiać z wypowiedzi graczy Spurs że zajdą dalej w LM od nas. dzisiaj to fakt
Vandal ==> chyba wyciszę telewizor ;p
jak to?! strasser zasłynął, tym że został kopnięty na treningu przez wielkiego ibrę!
Flamini jednak czuje się jeszcze gdzies tam w sercu kanonierem. Polował w tym 2-meczu na kości Spurs'ów jak nikt inny xd
@KubasFCB: Nie wiem czy odnotowałeś fakt, że defensywny (nie hiberbolizuj, wcale nie ultradefensywny) futbol Interowi wychodził genialnie. A czemu to nie był antyfutbol? W piłce chodzi o to, żeby wygrywać, dlaczego Inter mając na koncie bardzo dobry wynik u siebie miał grać ofensywnie? W imię czego? Grał defensywnie i mu to wychodziło. Taki wariant w kontekście Arsenalu krytykuję (znów wyolbrzymiasz, wcale nie niemiłosiernie) bo Arsenal tak grać nie umie i kompletnie to nie wychodziło, ani do nich nie pasowało. A jak określisz postawę Sergio B.? - jeśli już przy pytaniach typu jak "nazwać" jesteśmy...
Czytać ze zrozumieniem...
grand92 - i pewnie znowu będzie mieć na sobie ten niebiesko-czerwony szalik :D
Kamil: nigdy o chłopaku nie słyszałem, ale jeśli tak mówisz to musi być prawda :P
Meh, no i Defoe się pewnie jara, że miał rację...
Moi drodzy. Już za kilkanaście minut skróty wczorajszych spotkań, także ołówki w dłoń i zapisywać cytaty Kowalczyka. ^^
A jak gracze Barcelony tylko szukają kontaktu z przeciwnikiem żeby paść z płaczem na murawę to nie jest antyfutbol? A postawę Arsenalu, jak dla mnie autor krytykuje głównie dlatego, że Arsenal tak nie potrafi grać, za to ma inne atuty, więc wybierani takiej taktyki jest jak strzał w kolano?
mdr_AFC
ten Kowalczyk to jakaś porażka jest . Gościu mi tak na nerwy działa że to szok . Żebym mógł to bym sobie za przeproszeniem 4 litery podtarł tym jego krawatem z herbem wiesz kogo
może to dobrze że Spurs przeszli, ale możemy się spodziewać głupich wypowiedzi van der varta
@Alexandro, chciałbym by Barca trafiła na ten Tottenham.. byłoby miło... a jeszcze lepiej, na Schalke ;) Lub.. LYON :P
Do autora felietonu: naprawdę twierdzisz, że to, co zaprezentował Inter na Camp Nou rok temu nie było antyfutbolem? Jak więc określić nazwę gry drużyny, której zawodnicy specjalnie dawali się łapać na spalone, żeby uszczknąć cenne minuty? Później to nazywasz innym, równie pięknym ujęciem futbolu, bo nie każdy futbol, który eliminował Barcelonę, to antyfutbol. Na początku jednak identyczną niemal piłkę zaprezentowaną przez Arsenal krytykujesz niemiłosiernie. To jak to jest w końcu - ultradefensywna gra w wykonaniu Kanonierów to była kaszana, a to samo w wykonaniu Internazionale "innym" pięknem? Naprawdę staram się doszukać w tym artykule konsekwencji, ale nie potrafię.
Obejrzałbym chętnie skróty z LM na polsacie ale nie chce słuchać kowalczyka i jego mądrości ;|
Bo i koguty chyba grają dalej, dobrze, nie cierpię Włochów, jeśli w dalszej fazie trafia na barce to sercem jestem za kogutami, ktoś musi utrzeć nosa Barcelonie potem ich Los jest mi obojętny
I dobrze, zawsze lepiej, żeby angielska drużyna przeszła.
Tottenham w ćwierćfinale. Ciekawe jak to odbije się na ich kondycji pod koniec sezonu.
Szczerze to powiem, że bardzo lubię Tottenham i bardzo im kibicuję ;)
@ Cudi
Mówisz o zawodniku o nazwisku Strasser? Podobno to jeden z większych talentów w młodzikach Milanu. :)
dla mnie LM to już zamknięty temat . Nawet mi sie nie chce kolejnych meczy ogladac tych rozgrywek
IceMan - o kurczaki..tego z Maćkiem nie widziałem ^^