Między Dumą a Pychą...
09.03.2011, 20:13, Przemysław Szews 813 komentarzy
Miało być ostrzeżenie, podchody i ogólnie pojęte asekuranctwo. Tfu, asekuranctwem akurat się brzydzę. Pozwolę sobie więc wejść z butami, kopnąć w drzwi, na boczny tor odstawię bon ton, by zaserwować większą niż zwykle, toksyczną dla niektórych, dawkę wysublimowanej mieszanki sarkazmu, ironii i złośliwości. Przepraszam z góry, bo dla niektórych może to być niestrawne, a wśród gości z Katalonii istnieje wysokie ryzyko wystąpienia mdłości. Je kto chce, stałym czytelnikom (zwłaszcza z dłuższym stażem) życzę smacznego, pozostali ryzykują ciężkostrawne danie na noc…
Zacznę od tego, że nie mam pretensji do pięty Fabregasowej. Nie pomstuję na los, który ze złośliwym uśmieszkiem wybił palec Szczęsnego, w taki sposób, że prawdopodobnie zerwał ścięgno. Taka już naturalna kolej rzeczy – polscy golkiperzy na uśmiech fortuny liczyć nie mogą. Nie mam też żalu do technicznego wyszkolenia Bendtnera i poziomu jego przyjęcia piłki. Nie pukam się w głowę patrząc na zachowanie sędziego Busacci. Nie dziwi mnie precyzja odmierzania przez niego czasu, jestem nawet pełen podziwu dla podzielności jego uwagi i wyostrzonych zmysłów. Szczególnie wzroku i słuchu. Nie czas to i nie miejsce na puste słowa i gorzkie żale. Nie da nic rozpamiętywanie, obrzucanie się odpowiedzialnością, rzucanie mięsem czy twardymi przedmiotami. Spychologia w kontekście zewnętrznych czynników traci sens, jesteśmy za burtą Ligi Mistrzów.
Nie usłyszycie ode mnie słów, że przegraliśmy przez sędziego, że w jedenastu to byłby inny mecz. Co bardziej wnikliwi, algebraicznie sprawni, doliczyli się, że nawet w jedenastu byłoby nas mniej. Przynajmniej o jednego. Nikogo nie będę tłumaczył, odwracał kota ogonem, wengerował (ekhm, ingerował…) w rzeczywistość , naginając ją pod swój punkt widzenia. Od tego mamy już kogoś w Arsenalu. Kogoś, kto niechętnie przyjmuje prawdę, szczególnie tę gorzką. Im bardziej gorzka tym większy wobec niej jego sprzeciw i automatyczne uruchamianie systemu obronnego, w cudowny sposób odwracającego rzeczywistość.
A wczorajszy wieczór to wyjątkowo gorzka pigułka do przełknięcia, trudna i bolesna. Tak, bolesna to jest chyba najlepsze określenie. Bo jak inaczej nazwać sytuację, kiedy patrzysz na ukochaną drużynę, która tyle razy urzekała swoją grą, jej pięknem, lekkością, czymś, z czego byłeś dumny. Cieszyłeś się jej walecznością, wolą walki, zwycięstwa, pewnością siebie (choć z tym ostatnio różnie), aż tu nagle… nie poznajesz jej. Patrzysz jak na zupełnie obcą, anonimową drużynę. Niby koszulki podobne, nazwiska też. Niby jest armata na piersi, ale to wszystko… Nie było wczoraj niczego, co przypominałoby, że to jest TEN Arsenal. Arsenal, który miał walczyć na wszystkich frontach, Arsenal, który sam sobie powiedział, że to jest TEN sezon, że to jest ich rok, miał o to walczyć do ostatniego tchu, ostatniej kropli krwi.
Przed rewanżem nie liczyłem na zwycięstwo, wbrew panującym tendencjom, buńczucznym hasłom głoszonym przez rozentuzjazmowanych kibiców po pierwszym spotkaniu. Z pokorą podchodziłem do tego meczu, obstawiając w duchu (i biorąc w ciemno) remis. O wygraną było niesamowicie trudno. Graliśmy w końcu z drużyną wybitną, zjawiskową. Remis, co najważniejsze byłby dla Kanonierów zwycięski.
Realia okazały się brutalnie inne. Łudziłem się, dzieląc się zresztą swoimi przekonaniami ze wszystkimi dookoła, że Arsenal nie jest klubem parkującym autobus w bramce. Ba, nawet busika nigdy nie pozwalał sobie tam stawiać. Tłumaczyłem z uporem, że Arsenal nie umie grać inaczej niż gra. Ofensywnie, lekko, do przodu, że defensywna gra to pojęcie dla nich obce i tak odległe (biorąc pod uwagę chwiejność defensywy), że defensywna gra byłaby istnym harakiri. Utwierdzałem się w tym i utwierdzałem wytrwałych słuchaczy (w tym miejscu chciałbym pozdrowić moją Narzeczoną, za cierpliwe wysłuchiwanie, co się okazało, nieprawdziwego mojego ględzenia), że Arsenal stać na strzelenie gola i prędzej, czy później to w końcu udowodni. Z minuty na minutę to przekonanie odchodziło w zapomnienie, znikając jeszcze przed ostatnim gwizdkiem pierwszej połowy. Nie udowodnił, nawet nie oddał strzału na bramkę, co jest w kontekście Ligi Mistrzów precedensem! Nie żebym był sadystą, ale przywołam statystyki – od 2003 roku nie zdarzyło się, że uczestnik tych elitarnych rozgrywek nie oddał w meczu żadnego strzału na bramkę przeciwnika! Aż do wczoraj… Czyli, albo ja głosiłem herezje, albo wczoraj to nie był Arsenal… albo był, tylko sabotowany. Przez kogo? Z innych statystyk wypada wspomnieć jeszcze wpisujące się w kontekst liczbę podań: 724 do 119, co usprawiedliwia całkiem słuszną uwagę Guardioli , że Kanonierzy nie potrafili wymienić między sobą trzech podań z rzędu. Ktoś, kto kiedykolwiek, chociaż raz oglądał grę Arsenalu przecierał wczoraj oczy ze zdumienia i niedowierzania. Tylu niedokładnych podań, nieporadnych zagrań i zmarnowanych szans nie widziałem jeszcze w swoim życiu chyba nigdy, w żadnym spotkaniu…
Dla wzmocnienia stwierdzenia, że Barcelona przygniotła Arsenal, wspomnę jeszcze (choć chyba każdy je zna na pamięć) statystyki strzałów: 19, a po stronie gości okrągłe zero. I wiecie co, wbrew temu, co ktoś mógł odczytać po akapicie, w którym wspomniałem o osobie sędziego – to nie sędzia zabił mecz, choć to postać zdolna do tego (i nie tylko tego - Pan Massimo swego czasu pokazał środkowy palec niezadowolonym z jego pracy kibicom, nie podyktował ewidentnego karnego dla Manchesteru UTD w 2008… z Barceloną, skrzywdził na mundialu reprezentację RPA, czy… oddał mocz na środku boiska). Nie, to nie szwajcarski przystojniak zabił mecz drogi Panie Nasri, drogi Panie Van Persie (tak sugerowali w wypowiedziach). Nie mecz, a sam zabił się Arsenal - Arsenal, który założył sobie kaganiec na swój styl, zakneblował ofensywne zapędy, związał się i przykuł do słupa. Po drodze podciął sobie jeszcze żyło defensywnym nastawieniem i z minuty na minutę powoli się wykrwawiał. Widowiskowe samobójstwo, które doprowadziło do śmierci w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Czas wspomnieć o Barcelonie, tak sugerowałby tytuł. Gwoli jasności, tym co nie czytają między wierszami i próbowaliby włożyć mi w usta brak obiektywizmu i kibolską ślepotę mówię jasno, wcześniej delikatnie sugerowałem. Gospodarze awansowali jak najbardziej zasłużenie, tłamsząc, dobijając do gleby i przydeptując butem rywali (a że na ich własne życzenie, to już inna śpiewka).
No, to skoro sobie to wyjaśniliśmy, to pora wrzucić kamyczek do katalońskiego ogródka. Ja wrzucę do tego kwitnącego, pachnącego, zieloniutko-sielankowego ogródka kamor obrzydliwy, kłujący w oczy, psujący ten wzruszająco piękny obraz. Kamień, który trzymam w łapskach to kibice Blaugrany, ale nie wszyscy – specyficzna ich grupa. Grupa sympatyków, jak mantrę powtarzająca frazes „més que un club”, zaraz po przebudzeniu (obowiązkowo razy 10) i zaraz przed położeniem się spać (od 7 do 10 powtórzeń), na dzień dobry i na dowidzenia. Grupa kibiców, którym sformułowanie to przysłoniło racjonalność, zdolność trzeźwej oceny. Duma ich odurzyła, założyła klapki na oczy, zamknęła horyzont, stworzyła nową, wygodną rzeczywistość. Rzeczywistość, w której nie ma porażek, w której przeciwnik na sam widok Dumy pada na kolana i waląc czołem w murawę błaga szlochając o najmniejszy wymiar kary, która Duma raczy wymierzyć możliwie szybko i bezboleśnie. Duma w tej rzeczywistości nie znosi sprzeciwu, jest autorytarnym dyktatorem, nie lubi trudności, łatwo się wścieka przeszkodami. Nie przywykła do tego, brzydzi się i frustruje kiedy ktoś jej przeszkadza w tym co lubi najbardziej - grze w piłkę. Pięknej zazwyczaj grze, należy dodać dla przyzwoitości. Apogeum tego o czym mówię stanowi pożegnanie Interu na Camp Nou rok temu. Duma płakała wtedy zraszaczami.
Próbując szukać winnych tej wirtualizacji rzeczywistości doszedłem do szokującego dla mnie wniosku, że winnych jest tak dużo, że ciężko jest skonkretyzować, kiedy nasuwa się, że to cały piłkarski świat. Bo tak najprościej byłoby powiedzieć, bo to ten właśnie świat wyniósł Barcelonę na piedestał, stworzył z niej żywy pomnik, nową świętość, gdzie dopełnieniem tego wszystkiego jest wspomniany frazes, że to więcej niż klub. Stwierdzenie jakże prawdziwe! Toż to przypomina już momentami religię, z wiernymi, ale niestety radykalnymi jej wyznawcami. Zagubił się gdzieś obiektywizm, racjonalizm, zwykły zdrowy rozsądek. Nawet u sędziów piłkarskich, popychających momentami Dumę na siłę do przodu, w strachu przed gniewem całego świata, rozpływającego się w zachwytach nad Barceloną. W tych zachwytach gubi się gdzieś dystans, budzi się zaś do życia hipokryzja. Bo gdy fauluje się Dumę, gdy gra się z nią ostro, bez skrupułów i „należnego” szacunku – wtedy nazywamy to brutalnością, zabijaniem futbolu i ogólnym pohańbieniem (wystarczy sobie przypomnieć wyzwiska skierowane na Inter, kiedy nie pozwolił Dumie grać tego co lubi, a futbol ujął z innej strony, czyż nie równie pięknej?). Gdy zaś Dumie puszczają nerwy i zachowuje się podobnie, wtedy nazywamy to grą z charakterem (czyż nie, koledzy redaktorzy serwisów Barcelony?).
W konsternację wpędzały mnie twierdzenia, że rok temu z Barceloną Inter pokazał antyfutbol. Prowadzi to do tego, że jedyną słuszną definicją futbolu jest ta stworzona w Katalonii. Wszystkie inne wariacje to antyfubol? Granica między dumą a pychą jest niestety bardzo cienka. Niektórzy kibice Barcelony ją znacznie przekraczają, wkraczając na grząski teren świętowania zwycięstwa jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, obnoszenia się z pogardą dla przeciwnika, totalnym brakiem szacunku i dystansu. Chełpią się osobnicy tego gatunku zwycięstwami nad Herculesem czy inną Malagą w lidze, w której panuje oligopol Barcelony i Realu, z roku na rok umacniający się (czy to jeszcze liga, czy już coś innego?). Taplają się w zachwytach nad kolejnym rajdem genialnego bądź co bądź Messiego (czy to jeszcze człowiek, czy już kosmita?), wyciągają rączki po kolejne „pewne” zwycięstwa, jak dzieci. I jak dzieci nie znoszą sprzeciwu, buntują się, tupią nóżką, wznoszą histeryczny płacz i lament kiedy coś idzie nie po ich myśli – przecież „to więcej niż klub”, to Duma. Do Dumy nic nie mam, ale do pychy już tak, a ta niestety coraz częściej owej Dumie towarzyszy, co dla dumy krzywdzące, bo niedługo ta cienka granica całkowicie się zatrze. By tak się nie stało, mam nadzieję, że zanim się wspomniana granica zatrze, ktoś utrze nosa Dumie. Nawet jakby miał być oblany zimną wodą zraszaczy…
PS. Wierzę, że gdzieś tam w przypływie nowych, coraz bardziej zapalonych, coraz bardziej radykalnych w swej wierze przybyszów zachowali się prawdziwi kibice Barcelony, pamiętający jeszcze klub, który nie był na ustach całego świata, kiedy również grał pięknie, ale kiedy także nie zdobywał nic. Ci kibice mogą być dumni, ci kibice nie są pyszni. Wierzę w to…
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 16 | 12 | 3 | 1 | 39 |
2. Chelsea | 17 | 10 | 5 | 2 | 35 |
3. Arsenal | 17 | 9 | 6 | 2 | 33 |
4. Nottingham Forest | 17 | 9 | 4 | 4 | 31 |
5. Bournemouth | 17 | 8 | 4 | 5 | 28 |
6. Aston Villa | 17 | 8 | 4 | 5 | 28 |
7. Manchester City | 17 | 8 | 3 | 6 | 27 |
8. Newcastle | 17 | 7 | 5 | 5 | 26 |
9. Fulham | 17 | 6 | 7 | 4 | 25 |
10. Brighton | 17 | 6 | 7 | 4 | 25 |
11. Tottenham | 17 | 7 | 2 | 8 | 23 |
12. Brentford | 17 | 7 | 2 | 8 | 23 |
13. Manchester United | 17 | 6 | 4 | 7 | 22 |
14. West Ham | 17 | 5 | 5 | 7 | 20 |
15. Everton | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Crystal Palace | 17 | 3 | 7 | 7 | 16 |
17. Leicester | 17 | 3 | 5 | 9 | 14 |
18. Wolves | 17 | 3 | 3 | 11 | 12 |
19. Ipswich | 17 | 2 | 6 | 9 | 12 |
20. Southampton | 17 | 1 | 3 | 13 | 6 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Agugi już nie odpisze i dobrze !
Nie wiem czy juz ktos to predzej napisal ale w dzisiejszym meczu tott-milan Crouch w 20 min popelnil takie samo przewinienie co wczoraj RvP a mianowicie oddal strzal po gwizdku sedziego,tylko ze RvP byl na spalonym a Crouch mail obronce na plecach(niby faulowal)ale po gwizku przyjal pilke odwrocil sie w strone bramki i strzelil... jestem ciekaw jakby taki argument "swierzy" bo dzien po sytuacji z RvP przedstawic UEFA co by powiedzieli?
Przypomnę jeszcze, że w Londynie powinno być o-2 do przerwy, ale cóż - sędzia. Ja wtedy nie marudziłem, że przegraliśmy przez sędziego :/ tylko, że należała nam się bramka, a Arsenalowi we wczorajszym meczu nie należało się NIC, nie mówiąc o bramce, którą cudem mieli na swoim koncie (pech - samobój). Udała się jedna wrzutka. Na takim farcie nie da się zajechać do 1/4 LM, przecież oni nie potrafili wyjść z połowy. Niestety..
i szkoda, że Barca na Arsenal trafiła tak prędko.
ok macie racje czyli to jeszcze bardziej potwierdza fakt,że sędzia dyktował pod barce...
Szukam praktykanta na stanowisko specjalisty do banowania katalońskich trolli, bo to przestaje być powoli zabawne, a zaczyna być uciążliwe i żenujące. CV na PW.
AgugiGugi - a ty wiesz, ze to Wenger jest najbardziej utytułowanym trenerem w historii Arsenalu i że to dzięki jego dennej filozofii i braku umiejętności osiągnęliśmy to wszystko w latach 05/06 i wcześniej? Nic nie wiesz o Wengerze i Arsenalu więc się nie ośmieszaj.
A co do czerwonych kartek czemu nie wspomnisz nic o przyduszaniu Robina bodaj przez abidala? Nie chce mi się z tobą gadać, spadam.
Nawet gdyby VP nie opuścił boiska, to Arsenal i tak by ten mecz przegrał, bo bramki od początku meczu wisiały w powietrzu. Taka prawda. Almunia mistrz! Ale ileż można było farcić?! Wyleciał akurat VP (nie powinien, szkoda że tak się stało!!), ale mógł wylecieć np. Koscielny.
Statystyka jest miażdżąca dla Was. Nawet nie przytaczam, bo ją znacie.
AgugiGugi
Wiesz co zapraszam Cię do Irish Pubu w Warszawie tam się spotykają kibice Arsenalu może przyjdziesz i z nami podyskutujesz ? Może dostaniesz nawet od kogoś piwo albo piwem ? Będziesz dalej taki "super" przez internet
Witam
Tak jestem kibicem Barcelony od 2004, moze to mi pozwoli chociaz sie wypowiedziec :P
Pierwszy mecz, Barcelona gra gra, ale to nie jest to, Arsenal wstaje pokonuje Dume Katalonii, jest po prostu pieknie. Co sie dzieje? pewnosc siebie emanuje na kazdym kroku, kazdy przymyka oko na bledne decyzje sedziego i w ogole Arsenal pokonal wielka Barcelone. Ok nie kwestionuje tego.
I czekam na rewanz, czekam z wielka nadzieja, ze Barca poczuje to co zawsze, to ze oni musza po prostu zagrac idealny mecz, po prostu musza zdominowac przeciwnika.
Jednak mialem obawy, a co jesli Arsenal poczuje fale? co jesli mecz Barcy nie wyjdzie? balem sie, balem sie az do konca pierwszej polowy wczorajszego meczu. Barca zagrala swoje, chociaz i nie do konca, ale swoje a Arsenal? czy to byl w ogole Arsenal? nie wiem co to za ekipa wczoraj wyszla na boisko, ale napewno nie Arsenal i tutaj argumenty w obronie gowno daja. 0 strzalow! zeeeeroo. Podania? nie musze mowic. I kibice Arsenalu smia powiedziec, ze oni zostali pokrzywdzeni? Wenger chcial awansowac stojac w miejscu?
No, ale dalej, to sedziowie pomogli Barcy tak wiem, to football uczynil Barce taka, ze inne zespoly przed nia klekaja, tak tak, niedlugo to sie skonczy, oczywiscie. Wiadomo, ze sie skonczy, ale teraz jest Barca najlepsza ekipa i ludzie zazdroszcza po prostu. Takie sa fakty, jakby Arsenal gral jak Barca zdobywal trofea to tez by pewnie tak bylo i u Was. No, ale coz.
A no i na koniec jeszcze, Messi to kosmita na sterydach!
Dobry kątrakt nie jest zły. Szczególnie, gdy nie rójnuje kariery...
Almunia to doprawdy genialny fachowiec, wygrał nam już setki spotkań. Gdyby nie pechowe kontuzje, to pewnie stałby między słupkami w reprezentacji Hiszpanii. Byłby najlepszym gk na świecie... no, może tuż za Valdesem!
Kolego, daj za wygraną. Zgiń, przepadnij.
AgugiGugisrugimugi - > Lepiej milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.
kris18gun88
widziałem tą sytuację z Crouchem i powiem Ci że te sytuacje różniły się trochę od siebie. Crouchowi ja bym dał kartkę bo zrobił to z premedytacją
kris18gun88 - pisałem o tym jakieś 30 min temu ;p Różnica była taka, ze Crouch specjalnie wykopał piłkę, nawet nie patrząc na bramkę i zrobił to długo po gwizdku sędziego.
Pięknie napisane... Niestety wszystko, co zostało wypunktowane jest prawdą. Co do joty. Niestety... Bolesna prawda o Arsenalu, przykra prawda o otoczce wokół Barcelony, o świecie futbolu... Po wczorajszym meczu czuję się zabity wewnętrznie, oby do czasu, jeszcze jesteśmy w stanie pokazać w tym sezonie, że Kanonierzy to prawdziwe armaty i nie straszny nam Manchester United, City czy Chelsea(a w perspektywie kolejnych meczy Tottenham i Liverpool):)
Pozdrawiam.
"Arsenal, który założył sobie kaganiec na swój styl, zakneblował ofensywne zapędy, związał się i przykuł do słupa. Po drodze podciął sobie jeszcze żyło defensywnym nastawieniem i z minuty na minutę powoli się wykrwawiał. Widowiskowe samobójstwo, które doprowadziło do śmierci w rozgrywkach Ligi Mistrzów. "
Genialne jak cały tekst. Mecz przegraliśmy na własne życzenie, trochę szkoda ale nie możemy się załamywać
dobry tekst ! oddaje sytuacje w 100%
Nie kradniecie graczy? Wasz trener jest geniuszem?
Powiedz mi dlaczego wasz sklad sklada sie z samych graczy z zagranicy? Promowanie graczy to nie podpisywanie katraktow z 16-latkami ktorzy sa juz wyszkoleni i wypromowani. Wystarczy sypnac kasa zeby zachcecic ich do przenosin. Wasz trener zrojnowal zespol z sezonu 05/06. Ta druzyna gdyby szla dalej swoja droga to nie bylibyscie na drugiej pozycji w tabeli, nie odpadalibyscie za kazdym razem w 1/8, 1/4 LM ale walczylibyscie i zwyciezalibyscie. Nie lubie ludzi zapatrzonych tak swoj klub ktorzy nie potrzafia byc obiektywni. Barca awansowala sprawidliwie. Gdyby vP nie wypadl z boiska za ten strzal po gwizdku wypadl by pozniej, tak samo jak wypasc powinien Koscielny. Cieszcie sie ze macie tak znakomitego bramkarza jak Almunia bo gdyby stal w bramce "nie"Szczesny bylo by 5-6 do 1. Nie macie odpowiednich zawodnikow do stawiania autobusu w polu karnym, nie jestescie interem tylko druzyna grajaca technicznie. Własnie dzieki Wengerowni przegraliscie i jego taktyce.
mdr_AFC
nie dziwię się że musisz odpisać mu bo nerwy człowieka biorą jak widzi coś takiego . Ja nie chcę dostać bana bo uwielbiam tą stronę tak więc gdyby nie ten fakt powiedziałbym temu AgugiGugi co ja o nim sądzę i co sądzę o jego "ukochanym nadklubie"
W meczu totenham-milan crouch po gwizdu kopnął w światło bramki,identyczna sytuacja co z robinem i nic,komentatorzy nawet zakpili, mówiąc czemu żółtej nie było skoro van persie dostał...
mdr_AFC-kazdy moze miec swoje zdanie, jednak nie rozumiem, po co wchodzic na strone innego klubu i pisac takie *******y i to jeszcze w taki sposob. Ciekawe czy bedac dresem podszedl by do takich punkow i tez ich zaczal wyzywac(taka aluzja do internetowego trolowania). Tak wiem sam to poniekad robie, ale lubie poprostu podystkutowac na poziomie, tymabardziej ze artykul ciekawy i trafny. Takich ja ten pan nalezy ignorowac, bo jego intencja jest tylko denerwowanie was i sianie femrentu.
Ja się cieszę, że nie mamy takich kibiców jakich ma Barcelona. Przecież ja bym się na każdym kroku wstydził będąc kibicem FCB, za takich kibiców typu: Agugagi itd.
Moim zdaniem decyzja sedziego zadecydowala. I nikt mnie nie przekona, bo przypominam ze 1-1 bylo do czasu tego zdarzenia, potem juz nawet nie mielismy czym probowac kontrowac i to nas załatwilo. Z 11 graczem calkiem inaczej moim zdaniem ta gra by wygladala i czuje ze by sie skonczylo 2-2, najpierw by barca strzelila a potem nasi po jednym z atakow strzelila bramke, tyle i juz.
odbiegając od tematu:
- Nasri za wpisy na twitterze
"Swoją drogą, Bussaca jest najlepszy...pff " będzie miał przesr**e
- tak samo Connor Henderson
"Ostatnia noc była rozczarowująca, decyzje sędziego kibica Barcelony nie pomagały. Jednak nadal dużo meczów!"
Napiszę teraz to co pisałem już kilka razy
Prawda arsenal zagrał beznadziejnie, ale kto wie jakby potoczyły by się losy tego pojedynku gdyby Abidal obejrzał czerwoną kartkę, nie wierzę że w takim wypadku barca grała dobrze.
w takim wypadku van persie nie obejrzał by zapewne czerwonej, nie było by karnego (oczywiscie nie mowie ze nie slusznego). Jeden błąd pociągnal za sobą wszystkie inne. gdyby abidal obejrzal czerwo to wczoraj cieszylibysmy sie z awansu.
Nie mowie ze zagralismy swietnie, zagralismy fatalnie, ale gdyby nie ten jeden blad sedziego cały mecz wygladal by inaczej :/
Arsenal przegrał ten mecz przez swoją taktykę . Nie umiemy grać defensywnie . Jedyne co mógł zrobić Wenger to postawić wszystko na jedną kartę i rzucić się do ataku z czego słyną The Gunners
A jednak muszę mu odpisać. ;p
My nie umiemy przegrywać z honorem? My?! Kto w zeszłym roku wyrzucił z boiska cieszących się z awansu piłkarzy Interu? Kto włączył zraszacze na stadionie? My? To wy nie potraficie przegrywać. Wiesz co to jest obiektywizm? Nie, bo jak już napisałem jesteś tylko internetowym trollem, dzieckiem które jest niezwykle mocne przez kabel.
@how
No tak, przecież Kosa wpadł niczym taran na Pedro w polu karnym, przecież miał tylko 2/3 czerwone kartki w całym sezonie. Rzeczywiście brutal.
AgugiGugi....No w koncu jakis sensowny glos w dyskusji;)
mantra powtorzona. Czekamy na kolejnego czlonka sekty...
Kapitalny text tylko obawiam sie, ze niewielu go do konca zrozumie. Zreszta kolega Agugugi jest tego najlepszym przykladem.
popekns
weź nawet głowy sobie nie zawracaj tym pajacem AgugiGugi ; najważniejsze że my jesteśmy wiernymi kibicami Arsenalu i nic tego nie zmieni a takich frajerów jak AgugiGugi to już najwidoczniej sam Bóg pokarał wypuszczając go na świat
Haha, Koscielny jako boiskowy brutal. Dobre! Zaraz dojdzie Alves jako boiskowy przystojniak, Bendtner jako genialny technik, Arshavin jako symulant, Rooney jako wzór do naśladowania i Terry reklamujący środki antykoncepcyjne. Gimme moaaarr!
A w lidze angielskiej śmieje się z Arsenalu w tej chwili aż 18 drużyn, które figurują niżej w tabeli. Cholera, muszą mieć niezły ubaw.
i jak czytam komenty takich mutantów jak
AgugiGugi to jeszcze raz powtarzam swojego posta ;)
o jakim dnie mówisz mutańcie!!?? jesteśmy drużyną najwyżej utrzymującą się w historii ligi angielskiej!!!
lata 1999 - 2005 TO TOTALNA POSUCHA W BARCELONIE!!!!!! NYYYYYC!! KOMPLETNIE NYYYYC!!!!!!!
MAŁO TEGO NAJWYŻSZA LOKATA TO DRUGIE MIEJSCE W LATACH 2000 I 2003 PO ZA TYM TO NAWET 3 NIE MIELI.
KIBICE BARCY PEWNIE PAMIĘTAJĄ A MOŻE I PUŚCILI W NIEPAMIĘĆ Z DUMY ALE INTERNETOWI PRZYBYSZE Z PEWNOŚCIĄ NIE MAJĄ O TYM POJĘCIA BO W TYCH LATACH ALBO JESZCZE SRALI W GACIE ALBO NIE INTERESOWALI SIĘ PIŁKĄ ALBO KIBICOWALI INNYM.....
Nie wszyscy kibice Barcelony to skretyniali "fanboje", co tekst dość dobrze ujmuje.
Co do samego dwumeczu - Arsenal sam się załatwił, w pierwszym meczu strzelił dwie świetne bramki, do tego wygrał dzięki sędziemu (bramka Messiego była prawidłowa), ale w drugim meczu nie umiał wybronić tego wyniku. 0 strzałów to bardzo wymowna statystyka, do tego potężna przewaga Barcelony w podaniach (różnica to ponad 600 podań na korzyść FCB). Narzekania na czerwoną kartkę (a konkretniej - drugą żółtą, bo pierwsza była bezdyskusyjna) brzmią... ironicznie, w kontekście nieuznanej bramki Messiego z pierwszego meczu. Nie wiem jak dla was, ale na mój rozum krzywda nieporównywalnie bardziej wyrządzona Katalończykom.
dnem dna jest wchodzenie na stronę kibiców przeciwnej drużyny obojętnie czy się wygrywa czy też przegrywa ( patrz 3 tygodnie temu) ..wy robicie to obojętnie od uzyskanego wyniku .. takie już z was "trollo-roboty"..
popekns - on nie wie nic o tym, ze wybiera się trenera dekady itp. Jego wiedza na temat piłki nożnej zapewne nie odbija się od dna i ogranicza to wyników barcelony.. Szkoda tracić czasu na rozmowy (?) z takim człowiekiem.
" taplają się w zachwytach nad kolejnym rajdem genialnego bądź co bądź Messiego (czy to jeszcze człowiek, czy już kosmita?)"
Niee, to genetycznie modyfikowany człowiek ;]
@Agugijakiśtam
Twoje argumenty są do dupy. Kosa słabym obrońcą? Kto zatrzymywał przecież najlepszych graczy na całym świecie? Właśnie. Dnem dna Arsenalu bym nie nazwał, nazwałbym Arsenal London Football Club, przydomek "The Gunners" i zajmujemy 2. miejsce w Anglii. Denny trener? Kto został trenerem dekady? Kto wziął pod swoje skrzydła nie chcianego przez Was Cesca? My baranie nie kradniemy, tylko promujemy graczy, niczym Ajax Amsterdam, ale Ty i tak nie ogarniesz bo przecież jesteś "kibicem" Barcelony i znaffcą futbolu.
FanPieknejPilki - i weź teraz przeczytaj komentarz takiego AgugiGugi. Kilka razy dziennie mam okazje czytać takie nic niewarte wypociny zbulwersowanych dzieci. Niestety ale nasz stosunek do was jest spowodowany właśnie przez takich typków...
mdr_AFC: Niestety wszystko zależy od interpretacji jednego człowieka - sędziego. 'Naszego' poniosły emocje albo nie wiem co... Kiepska decyzja i praktycznie przesądzenie meczu... Tak to już jest z piłką nożna ;)
Boli was to? Boli, ze odpadliscie z najlepsza druzyna swiata? Jestescie dnem dna, posmiewiskiem ligi angielskiej i nie umiecie przegrac z honorem. Wasze argumenty mowiace o tym ze akurat wy zasluzyliscie na awans sa smieszne. 0 strzalow na bramke, 0 na tyle stac bylo wasz zespol. Piszecie o faworyzowaniiu Barcy przez sedziow, wiec dlaczego sedzia nie podyktowal 2 karnych i nie wyrzucil Koscielnego(nedznego pilkarza ktory za swoj cel obral nogi przeciwnika i usiluje tylko zrobic komus krzywde) ktory w tym meczu zasluzyl na czerwo bardziej niz van Persie? Wasza "10" rowniez zapracowala na czerwona kartke, nie ta kontrowesyjna decyzja sedziego ale wczesniejszym swoim zachowaniem. Wasz zespol rojnowany jest co sezon przez Wengera dennego trenera ktory zniszczyl wielki zespol z sezonu 2005/06. Tamta druzyna mogliscie zdobyc wiele ale nie zdobedziecie bo teraz nie macie nic procz sierocinca, czyli zawodnikow ktorych Wenger ukradl innym zespolom. Mam nadzieje ze w tym sezonie ponownie nic nie wygracie, w lidze mozecie co najwyzej czyscic buty MU...
Tekst mi bardzo "smakował" jest w nim bardzoduzo prawdy
Powiem szczerze krzyzys zaczął się od porażki w Finale Carling cup i teraz jest coraz gorzej :/ musimy to przełknąc i tyle trzeba mieć nadzieję na lepsze jutro :) :P a nie gdybać co się stało to się nie odstanie niestety
właśnie były Kanonier uratował kurczaków ; (
zamiast tyle pisać napisz lepiej kiedy wyniki za statystyki i wynik meczu
Granica pomiedzy pych a duma jest tak cienka, jak pomiedzy miloscia a nienawiscia. Zgadzam sie ze stwiedzeniem, ze niektorzy kibice uznaja futbol FCB jako jedyny i sluszny. Ze tylko oni graja w pilke. Bylem ne meczu w kinie. Sluchajac kometrzay niektorych kibicow uznalem ze onie szczytuja z kazdym podaniem katalonczykow. A slowo pokora jest im obce. Ale wiem z wlasnego doswiadczenia ,ze tacy koncza szybciej niz zaczynaja. Basta.
Świetny tekst kibice4 Barcelony mieli posuchę i ona jeszcze z pewnością wróci :)
BartOo też miałem takie myśli czas pokaże..
Widzieliście co właśnie zrobił Crouch? Strzelił po gwizdku, zrobił to specjalnie, od niechcenia, po prostu wykopał piłkę i co? NIC! Sędzia nawet nic nie powiedział....
z tymi Trofeami to samo trobią, że nic nie zdobyliśmy bla bla przyjdzie czas, że coś zdobędziemy nie od razu Rzym zbudowano :)
Jestem kibicem Barcelony, ale niestety musze po czesci sie zgodzic. Kiedys Barca kojarzyla mi sie ze skromnoscia (nie liczac samozwanczego geniusza - Romario), z tego ze darzyla szacunkiem kazdego przeciwnika. Jednak od jakiegos czasu mozna zaobserwowac w wypowiedziach samych pilkarzy dumy, ze uwazaja siebie za bezwzglednie najlepszych. Szczegolnie widac to u Xaviego i Daniego. Napewno za stworzenie takiego obrazu Barcy winne sa media, ale i media doszukuja sie spiskow itd. Co do stwierdzenia ze sedziowie zawsze pomagaja Barsie to sie nie zgodze, ale zapewne moja ocena nie jest do konca obiektywna. Mimo to uwazam ze wysuniecie takich tez jest lekkim przegieciem. Jedyne rozwiazanie jakie widze, to zmienic sedziowanie - dodac powtorki dla sedziow. Jak by nie patrzec jestesmy w XXI wieku i nie musimy grac jak na poczatku XX. Mysle ze obraz Barcy opisanej tutaj to takze wina kibicow ktorzy nie dorosli ogolnie do kibicowania jakiejkolwiek druzynie, a nie tylko Barcelonie. Niestety takich krzykaczy ma kazdy klub, a ze Barcelona teraz na topie to i kiboli wiecej. Co do meczu to juz nie ma co sie wypowiadac, sedzia swoja decyzja mial wplyw na przebieg rywalizacji. Mimo to sadze ze Arsenal swojej kiepskiej gry nie moze zwalic na zle decyzje, bo to jak gral kazdy widzial. Na koniec chcialbym jeszcze pogratulowac wam swietnego wychowanka, ktorym jest Wilshere. Prawde powiedziawszy wolalbym takiego pilkarza w Barsie od Cesca, ale to nie mozliwe bo widac ze chlopak kocha ten klub. Jesli jeszcze tylko Ramsey osiagnie poziom na miare swojego potencjalu, bedziecie mieli naprawde ciekawy duet na kilka dlugich lat. Wiec juz moze odpuscie sobie czatowanie pod La Masia;p A co do stwierdzenia Més que un club, to nie powstalo na przestrzeni ostatnich lat, tylko jakies 40 lat temu i raczej nie mialo zwiazku z jakas kosmiczna gra Barcy w tamtych latach. Pozdrawiam prawdziwych kibicow Armat i powodzenia w boju z United.
Moze okazac sie ze z 4 tytulow do zgarnieca nic nie zdobedziemy..