Między Dumą a Pychą...
09.03.2011, 20:13, Przemysław Szews 813 komentarzy
Miało być ostrzeżenie, podchody i ogólnie pojęte asekuranctwo. Tfu, asekuranctwem akurat się brzydzę. Pozwolę sobie więc wejść z butami, kopnąć w drzwi, na boczny tor odstawię bon ton, by zaserwować większą niż zwykle, toksyczną dla niektórych, dawkę wysublimowanej mieszanki sarkazmu, ironii i złośliwości. Przepraszam z góry, bo dla niektórych może to być niestrawne, a wśród gości z Katalonii istnieje wysokie ryzyko wystąpienia mdłości. Je kto chce, stałym czytelnikom (zwłaszcza z dłuższym stażem) życzę smacznego, pozostali ryzykują ciężkostrawne danie na noc…
Zacznę od tego, że nie mam pretensji do pięty Fabregasowej. Nie pomstuję na los, który ze złośliwym uśmieszkiem wybił palec Szczęsnego, w taki sposób, że prawdopodobnie zerwał ścięgno. Taka już naturalna kolej rzeczy – polscy golkiperzy na uśmiech fortuny liczyć nie mogą. Nie mam też żalu do technicznego wyszkolenia Bendtnera i poziomu jego przyjęcia piłki. Nie pukam się w głowę patrząc na zachowanie sędziego Busacci. Nie dziwi mnie precyzja odmierzania przez niego czasu, jestem nawet pełen podziwu dla podzielności jego uwagi i wyostrzonych zmysłów. Szczególnie wzroku i słuchu. Nie czas to i nie miejsce na puste słowa i gorzkie żale. Nie da nic rozpamiętywanie, obrzucanie się odpowiedzialnością, rzucanie mięsem czy twardymi przedmiotami. Spychologia w kontekście zewnętrznych czynników traci sens, jesteśmy za burtą Ligi Mistrzów.
Nie usłyszycie ode mnie słów, że przegraliśmy przez sędziego, że w jedenastu to byłby inny mecz. Co bardziej wnikliwi, algebraicznie sprawni, doliczyli się, że nawet w jedenastu byłoby nas mniej. Przynajmniej o jednego. Nikogo nie będę tłumaczył, odwracał kota ogonem, wengerował (ekhm, ingerował…) w rzeczywistość , naginając ją pod swój punkt widzenia. Od tego mamy już kogoś w Arsenalu. Kogoś, kto niechętnie przyjmuje prawdę, szczególnie tę gorzką. Im bardziej gorzka tym większy wobec niej jego sprzeciw i automatyczne uruchamianie systemu obronnego, w cudowny sposób odwracającego rzeczywistość.
A wczorajszy wieczór to wyjątkowo gorzka pigułka do przełknięcia, trudna i bolesna. Tak, bolesna to jest chyba najlepsze określenie. Bo jak inaczej nazwać sytuację, kiedy patrzysz na ukochaną drużynę, która tyle razy urzekała swoją grą, jej pięknem, lekkością, czymś, z czego byłeś dumny. Cieszyłeś się jej walecznością, wolą walki, zwycięstwa, pewnością siebie (choć z tym ostatnio różnie), aż tu nagle… nie poznajesz jej. Patrzysz jak na zupełnie obcą, anonimową drużynę. Niby koszulki podobne, nazwiska też. Niby jest armata na piersi, ale to wszystko… Nie było wczoraj niczego, co przypominałoby, że to jest TEN Arsenal. Arsenal, który miał walczyć na wszystkich frontach, Arsenal, który sam sobie powiedział, że to jest TEN sezon, że to jest ich rok, miał o to walczyć do ostatniego tchu, ostatniej kropli krwi.
Przed rewanżem nie liczyłem na zwycięstwo, wbrew panującym tendencjom, buńczucznym hasłom głoszonym przez rozentuzjazmowanych kibiców po pierwszym spotkaniu. Z pokorą podchodziłem do tego meczu, obstawiając w duchu (i biorąc w ciemno) remis. O wygraną było niesamowicie trudno. Graliśmy w końcu z drużyną wybitną, zjawiskową. Remis, co najważniejsze byłby dla Kanonierów zwycięski.
Realia okazały się brutalnie inne. Łudziłem się, dzieląc się zresztą swoimi przekonaniami ze wszystkimi dookoła, że Arsenal nie jest klubem parkującym autobus w bramce. Ba, nawet busika nigdy nie pozwalał sobie tam stawiać. Tłumaczyłem z uporem, że Arsenal nie umie grać inaczej niż gra. Ofensywnie, lekko, do przodu, że defensywna gra to pojęcie dla nich obce i tak odległe (biorąc pod uwagę chwiejność defensywy), że defensywna gra byłaby istnym harakiri. Utwierdzałem się w tym i utwierdzałem wytrwałych słuchaczy (w tym miejscu chciałbym pozdrowić moją Narzeczoną, za cierpliwe wysłuchiwanie, co się okazało, nieprawdziwego mojego ględzenia), że Arsenal stać na strzelenie gola i prędzej, czy później to w końcu udowodni. Z minuty na minutę to przekonanie odchodziło w zapomnienie, znikając jeszcze przed ostatnim gwizdkiem pierwszej połowy. Nie udowodnił, nawet nie oddał strzału na bramkę, co jest w kontekście Ligi Mistrzów precedensem! Nie żebym był sadystą, ale przywołam statystyki – od 2003 roku nie zdarzyło się, że uczestnik tych elitarnych rozgrywek nie oddał w meczu żadnego strzału na bramkę przeciwnika! Aż do wczoraj… Czyli, albo ja głosiłem herezje, albo wczoraj to nie był Arsenal… albo był, tylko sabotowany. Przez kogo? Z innych statystyk wypada wspomnieć jeszcze wpisujące się w kontekst liczbę podań: 724 do 119, co usprawiedliwia całkiem słuszną uwagę Guardioli , że Kanonierzy nie potrafili wymienić między sobą trzech podań z rzędu. Ktoś, kto kiedykolwiek, chociaż raz oglądał grę Arsenalu przecierał wczoraj oczy ze zdumienia i niedowierzania. Tylu niedokładnych podań, nieporadnych zagrań i zmarnowanych szans nie widziałem jeszcze w swoim życiu chyba nigdy, w żadnym spotkaniu…
Dla wzmocnienia stwierdzenia, że Barcelona przygniotła Arsenal, wspomnę jeszcze (choć chyba każdy je zna na pamięć) statystyki strzałów: 19, a po stronie gości okrągłe zero. I wiecie co, wbrew temu, co ktoś mógł odczytać po akapicie, w którym wspomniałem o osobie sędziego – to nie sędzia zabił mecz, choć to postać zdolna do tego (i nie tylko tego - Pan Massimo swego czasu pokazał środkowy palec niezadowolonym z jego pracy kibicom, nie podyktował ewidentnego karnego dla Manchesteru UTD w 2008… z Barceloną, skrzywdził na mundialu reprezentację RPA, czy… oddał mocz na środku boiska). Nie, to nie szwajcarski przystojniak zabił mecz drogi Panie Nasri, drogi Panie Van Persie (tak sugerowali w wypowiedziach). Nie mecz, a sam zabił się Arsenal - Arsenal, który założył sobie kaganiec na swój styl, zakneblował ofensywne zapędy, związał się i przykuł do słupa. Po drodze podciął sobie jeszcze żyło defensywnym nastawieniem i z minuty na minutę powoli się wykrwawiał. Widowiskowe samobójstwo, które doprowadziło do śmierci w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Czas wspomnieć o Barcelonie, tak sugerowałby tytuł. Gwoli jasności, tym co nie czytają między wierszami i próbowaliby włożyć mi w usta brak obiektywizmu i kibolską ślepotę mówię jasno, wcześniej delikatnie sugerowałem. Gospodarze awansowali jak najbardziej zasłużenie, tłamsząc, dobijając do gleby i przydeptując butem rywali (a że na ich własne życzenie, to już inna śpiewka).
No, to skoro sobie to wyjaśniliśmy, to pora wrzucić kamyczek do katalońskiego ogródka. Ja wrzucę do tego kwitnącego, pachnącego, zieloniutko-sielankowego ogródka kamor obrzydliwy, kłujący w oczy, psujący ten wzruszająco piękny obraz. Kamień, który trzymam w łapskach to kibice Blaugrany, ale nie wszyscy – specyficzna ich grupa. Grupa sympatyków, jak mantrę powtarzająca frazes „més que un club”, zaraz po przebudzeniu (obowiązkowo razy 10) i zaraz przed położeniem się spać (od 7 do 10 powtórzeń), na dzień dobry i na dowidzenia. Grupa kibiców, którym sformułowanie to przysłoniło racjonalność, zdolność trzeźwej oceny. Duma ich odurzyła, założyła klapki na oczy, zamknęła horyzont, stworzyła nową, wygodną rzeczywistość. Rzeczywistość, w której nie ma porażek, w której przeciwnik na sam widok Dumy pada na kolana i waląc czołem w murawę błaga szlochając o najmniejszy wymiar kary, która Duma raczy wymierzyć możliwie szybko i bezboleśnie. Duma w tej rzeczywistości nie znosi sprzeciwu, jest autorytarnym dyktatorem, nie lubi trudności, łatwo się wścieka przeszkodami. Nie przywykła do tego, brzydzi się i frustruje kiedy ktoś jej przeszkadza w tym co lubi najbardziej - grze w piłkę. Pięknej zazwyczaj grze, należy dodać dla przyzwoitości. Apogeum tego o czym mówię stanowi pożegnanie Interu na Camp Nou rok temu. Duma płakała wtedy zraszaczami.
Próbując szukać winnych tej wirtualizacji rzeczywistości doszedłem do szokującego dla mnie wniosku, że winnych jest tak dużo, że ciężko jest skonkretyzować, kiedy nasuwa się, że to cały piłkarski świat. Bo tak najprościej byłoby powiedzieć, bo to ten właśnie świat wyniósł Barcelonę na piedestał, stworzył z niej żywy pomnik, nową świętość, gdzie dopełnieniem tego wszystkiego jest wspomniany frazes, że to więcej niż klub. Stwierdzenie jakże prawdziwe! Toż to przypomina już momentami religię, z wiernymi, ale niestety radykalnymi jej wyznawcami. Zagubił się gdzieś obiektywizm, racjonalizm, zwykły zdrowy rozsądek. Nawet u sędziów piłkarskich, popychających momentami Dumę na siłę do przodu, w strachu przed gniewem całego świata, rozpływającego się w zachwytach nad Barceloną. W tych zachwytach gubi się gdzieś dystans, budzi się zaś do życia hipokryzja. Bo gdy fauluje się Dumę, gdy gra się z nią ostro, bez skrupułów i „należnego” szacunku – wtedy nazywamy to brutalnością, zabijaniem futbolu i ogólnym pohańbieniem (wystarczy sobie przypomnieć wyzwiska skierowane na Inter, kiedy nie pozwolił Dumie grać tego co lubi, a futbol ujął z innej strony, czyż nie równie pięknej?). Gdy zaś Dumie puszczają nerwy i zachowuje się podobnie, wtedy nazywamy to grą z charakterem (czyż nie, koledzy redaktorzy serwisów Barcelony?).
W konsternację wpędzały mnie twierdzenia, że rok temu z Barceloną Inter pokazał antyfutbol. Prowadzi to do tego, że jedyną słuszną definicją futbolu jest ta stworzona w Katalonii. Wszystkie inne wariacje to antyfubol? Granica między dumą a pychą jest niestety bardzo cienka. Niektórzy kibice Barcelony ją znacznie przekraczają, wkraczając na grząski teren świętowania zwycięstwa jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, obnoszenia się z pogardą dla przeciwnika, totalnym brakiem szacunku i dystansu. Chełpią się osobnicy tego gatunku zwycięstwami nad Herculesem czy inną Malagą w lidze, w której panuje oligopol Barcelony i Realu, z roku na rok umacniający się (czy to jeszcze liga, czy już coś innego?). Taplają się w zachwytach nad kolejnym rajdem genialnego bądź co bądź Messiego (czy to jeszcze człowiek, czy już kosmita?), wyciągają rączki po kolejne „pewne” zwycięstwa, jak dzieci. I jak dzieci nie znoszą sprzeciwu, buntują się, tupią nóżką, wznoszą histeryczny płacz i lament kiedy coś idzie nie po ich myśli – przecież „to więcej niż klub”, to Duma. Do Dumy nic nie mam, ale do pychy już tak, a ta niestety coraz częściej owej Dumie towarzyszy, co dla dumy krzywdzące, bo niedługo ta cienka granica całkowicie się zatrze. By tak się nie stało, mam nadzieję, że zanim się wspomniana granica zatrze, ktoś utrze nosa Dumie. Nawet jakby miał być oblany zimną wodą zraszaczy…
PS. Wierzę, że gdzieś tam w przypływie nowych, coraz bardziej zapalonych, coraz bardziej radykalnych w swej wierze przybyszów zachowali się prawdziwi kibice Barcelony, pamiętający jeszcze klub, który nie był na ustach całego świata, kiedy również grał pięknie, ale kiedy także nie zdobywał nic. Ci kibice mogą być dumni, ci kibice nie są pyszni. Wierzę w to…
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 15 | 11 | 3 | 1 | 36 |
2. Chelsea | 16 | 10 | 4 | 2 | 34 |
3. Arsenal | 16 | 8 | 6 | 2 | 30 |
4. Nottingham Forest | 16 | 8 | 4 | 4 | 28 |
5. Manchester City | 16 | 8 | 3 | 5 | 27 |
6. Bournemouth | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
7. Aston Villa | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
8. Fulham | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
9. Brighton | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
10. Tottenham | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
11. Brentford | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
12. Newcastle | 16 | 6 | 5 | 5 | 23 |
13. Manchester United | 16 | 6 | 4 | 6 | 22 |
14. West Ham | 16 | 5 | 4 | 7 | 19 |
15. Crystal Palace | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Everton | 15 | 3 | 6 | 6 | 15 |
17. Leicester | 16 | 3 | 5 | 8 | 14 |
18. Ipswich | 16 | 2 | 6 | 8 | 12 |
19. Wolves | 16 | 2 | 3 | 11 | 9 |
20. Southampton | 16 | 1 | 2 | 13 | 5 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Bardzo chetnie przyjmuje krytyke,ale Majdan mowiacy,ze cos mu jedzie wiocha...?To tak jakby Donald Tusk uczyl ludzi jak wymawiac "R"
WOJTEK MIAŻDŻY HAHAHAHAAHHAHA! :D
@Cudi,
Ile już banów rozdałeś? ^^ No jak długo będziesz piastować tę funkcję? :p
crisfootball41
Jeszcze tylko Ci opiszę, nie mam nic do ogółu sędziowania w Londynie, ale bramka Messiego była prawidłowa... tylko tyle, a ta mogła wpłynąć na cały dwumecz, mniej lub bardziej, skreślić kto co woli, ale wpłynąć by musiała.
Wegner ma, jak dla mnie, wymówkę i tyle... a on też jest winny tego, że nie Arsenal zagrał tak jak zagrał... i nie awansował.
Ostatni raz pozdrawiam i życzę Majstra ;)
A ja miałem nadzieję, że obejrzę sobie mecz na Old Traford na żywo, ale cena biletu mi trochę nie podeszła.
Balian
Moim zdaniem poziom sędziowania w Londynie był na dobrym poziomie, sędzia pozwalał grać a nie dyktował wolne za drobnostki, w lidze hiszpańskiej może tak to wygląda, ale nie jest to dobry sposób, przynajmniej ja tak twierdzę. Arbitrzy mylili się na korzyść jednego i drugiego zespołu, a że nie wszyscy potrafią się pogodzić z porażką no to już trudno. ;p
@CUdny
Wszyscy mnie wystawiliście, a miałem w końcu chwilę wolnego czasu i ochotę napruć się jak szmata ;/
Tak swoją drogą to akurat Was rozumiem bo maturka (:D), ale sam też nie wiem czy mecz obejrzę, pewnie będę spał calutki weekend, może pobiję swój rekord :D
bardzo dobry tekst który oddaje rzeczywistość brawo panie przemysławie szews
crisfootball
Tak, mówię również o Barcelonie.
Balian
Nie boli mnie twoje pisanie, tylko jest ono po prostu bez sensu i tyle w temacie. Dyskusje co by było gdyby, bo to bo tamto o nic z tego nie wynika, tylko ludzie się bulwersują.
Seraphee
Aj niesamowicie przeprszam jeżeli mój błąd ortograficzny aż tak Cię uraził. Sorry sorry i jeszcze raz sorry.
Chciałbym w ogóle móc ten mecz obejrzeć w sobotę T_T Cały weekend mam zawalony, nie odpocznę sobie.
ps. platinium - no pewnie ,,... zaraz 8 tych czerwonych, aż takie panienki ten van
Persie i Nasri? Rozumiem jakby dostali w pysk, albo w czasie akcji coś takiego się zdarzyło, ale przepychanka jakiś czas po gwizdku i zaraz 3 czerwone... no dobra, skoro Ty byś tak sędziował, Twoja wola mnie nic do tego. Tylko powtarzam, tego mogłoby nie być jakby nie błędy sędziego w Londynie...
Jeszcze raz pozdro i pa.
underdog
Więc mówisz również o Barcelonie... :p
@Cudny
Śmigamy w sb do Irish Baru na mecz z Utd?
Taa, wszyscy słyszą gwizdek tylko nie Van Persie. A Ty znowu rzucasz mi argumentami przeciw Barcelonie( a nie potrafisz po prostu przyznać że gdy drużyna nie oddaje nawet jednego strzału na bramkę to coś tu chyba musi być nie tak). Abidal za coś takiego spokojnie na żółtą zasłużył, ale za szarpaninę Robin także. Czyli powtarzam po raz setny, co już jest męczące, wyleciałby z boiska wcześniej.
Oto nowe zjawisko - nikt już nie potrafi przegrać, po prostu przegrać z honorem, ponieważ przegrana ostatnimi czasy to ZAWSZE jest wina sędziego. I nie mówię tu tylko o Arsenalu.
Cudi
Dokładnie. Zleciało się stado trolli i napinaczy. Nie ma sensu z debilami dyskutować.
SunTzu
Miło mi, szkoda tylko, że piszę to osoba o takim nicku... normalnie, rozgniotłeś mnie militarnie, politycznie itd. niczym autor Sztuki Wojny.
Boli Was moje pisanie, to pasuje... ale mnie też oczy bolały od bzdur tu wypisywanych. Mimo wszystko mam kibiców Arsenalu za jednych z najlepszych w Polsce(całość kibiców Barcy już nie), także życzę majstra w lidzę i powodzenia na przyszłość.
Widzę, że bezsensowne dyskusje o tym samym nadal trwają...
Balian
Takiego bełkotu już dawno nie czytałem, rzygać się chce. Wielki znawca, medium i jasnowidza...
a tak naprawde kawał debila i idioty po części.
Balian
Słaby dla obu ekip? Po naszej stronie jest bramka i karny, a po waszej czerwona Van Persiego i 3 czerwone dla Abidala, Valdesa i Chyba Alvesa.
underdog
Wielu z nas podobnie jak ja wcale nie uważa że mecz przegrany bo sędzia dał czerwoną kartkę, wygrał zespół lepszy, a że niektórzy kibice będą wciąż żalić się nad tym co by to było gdyby...
No właśnie. Możemy tak gdybać w nieskończoność ale to nam nic nie da, trzeba ten mecz puścić w niepamięć. Może i by to wyglądało lepiej gdyby RVP grał do końca, byłoby lżej 10 która pozostała, ale czy wynik byłby inny? Osobiście w to nie wierzę, bo tak fatalnie grającego Arsenalu to ja niewiem kiedy ostatnio widziałem...
A tekst bardzo dobry i jest w nim zawarta sama prawda. ;-)
Hehe. A tu dalej rozpamiętywanie przegranej :)
Uwielbiam tu co jakiś czas zaglądać. Mam z niektórych wypowiedzi większy ubaw niż oglądając show Majewskiego czy Wojewódzkiego. Seriously...
platinium
Gdzie ja napisałem, że kartka była zasłużona?? Nie była... była z dupy, ale jakby Robin nie dostał perwszej, ze swojej winy to nie byłoby drugiej... tak samo mecz by inaczej wyglądał, gdyby sędzia uznał prawidłową bramkę w Londynie, albo chociaż podyktował karniaka na Messim.. tu się pomylił, przy van Persim też... słaby sędzia, oddający od czasu do czasu mocz na boisku, tyle... ale słaby dla obu ekip.
Balian - co z Ciebie za idiota
@underdog
mówi to osoba, która pisze "nie słuszny". Do lekcji! Już, już!
@Balian,
Nie, chciałem pokazać hipokryzję piłkarzy Barcy, którzy oczywiście są czyści jak łza, nigdy nie faulują a o złośliwościach nawet nigdy nie myślą! A tu co? Lecą z łapskami do gardeł innych zawodników? Jak za to nawet nie pokazać żółtej? No oczywiście Robin i Samir mogli odstawiać taki teatr jak Serżio i Dani Alves, ale oni takich rzeczy nie odwalają
Balian, underdog
twitpic.com/47w69k - proszę bardzo, jeszcze mam się rozpisywać? Bo chciałbym zauważyc że jeśli sędzia wyrzuca piłkarza za nieusłyszenie gwizdka, to Barcelona powinna grać w 8.
jeden z najlepszych tekstow jakie czytalem.. gratki :)
Seraphee
Jak trochę dorośniesz to wrócimy do tej rozmowy.
(Co ja mówię kiedy nawet sam Wegner nie zachowuje się jak dojrzały, odpowiedzialny człowiek?!)
aRamsey
Pokazałeś, że wasi piłkarze to panienki... szczęśliwy? Szczególnie, po buńczucznych zapowiedziach, że rozjedziecie panienki z Barcelony...
To wszystko co dzieje sie teraz z Arsenalem to wina zaniechania !!! Weger dobrze wiedzial, ze grajac o cztery trofea trzeba miec sily Duzo duzo sil!!! i co zrobil 0 . Zamiast wzmocnic znaczaco zespol belkotal cos o powrocie Vermalena i tym ze ma rowna kadre.jak to bzdura okazalo sie teraz.Denilosn Diaby Bender odtsja o lata swiletlne Vermalen nie gra a zespol robi ostatkiem sil.Widac to jak na dloni od meczu ze Stoke.Niestety bedzie coraz gorzej
Ha, Arsenalowi w 10 to na żadnym stadionie nie jest łatwo. Ekhem, Newcastle.
Van Persie, jako napastnik, jest rozliczany z tego co zrobił pod bramką przeciwnika. Kilka razy znalazł się na połowie Barcelony. Mam już zacząć klaskać?
Sędzia mając w pamięci to zamieszanie z Abidalem znalazł banalny pretekst by pokazać Holendrowi czerwoną. Prędzej czy później.
To co mi się nie podoba w Twoch wypowiedziach to jednostronna prawda. Gdyby mecz na Emirates zakończył się 2-2, a sędzia podyktował karnego na Leo z 30 minuty to by wszyscy paplali że gol jednak był ze spalonego, a karny nie słuszny. Jak bardzo ten sędzia Wam pomógł to ani trochę nie jesteście w stanie tego załapć.
Koniec w końcu Barcelona zawsze wygrywa z pomocą sędziów, nigdy dlatego że była po prostu lepsza, prawda? :)
No Platinum może z tym 2:0 mnie "poniosło"... ale jednak inaczej się gra prowadząc 2:0 a inaczej 1:0, to tylko gdybanie... ale nawet jakby się skończyło 2:2, to inny wynik od 2:1... A jako, że sytuacja z nieuznaną prawidłową bramką miała miejsce wcześniej, to miała jakiś wpływ na sytuacje późniejsze...
Seraphee
Wasz bramkarz powiedział, że kto inny "padł na ryj"... rok temu przy 4:1 też kto inny padał.
Głupie pisanie, normalnego kibica... może zwasz czasem na to, że nie każdy kibic Barcy jest gówniarzem albo sezonowcem, ale nie każdy też musi zwracać się do was po dwóch dniach z jakąś "kurtuazją"... ja to robiłem zaraz po meczu, teraz nie zamierzam, szczególnie po "kurtuazji" Wegnera, który swoje porażki zwala na innych... normalni kibice nie muszą iść tą drogą, co pokazał autor felietonu.
Hehe :D twitpic.com/47w69k
Że Fabregas nie zagra to wiadomo przeciesz jemu wogóle nie zależy na Arsenalu on ma DNA Barcelony mam go już dość!!!
polwizja.eu/viewpage.php?page_id=6
Pół godzinny program poświęcony Arsenalowi zapraszam.
@uderdog i inni
nie co zdziałał van Persie, ale co mógł zdziałać! Prawda jest taka, że Barca pada na ryj pod koniec drugiej połowy. No ale przecież jestem tylko żałosną gdybanierką. Tyle ode mnie. Żryjcie piach i mam nadzieję, że traficie na Szachtar i was wyeliminuje, hihi :)
Kochani, nie karmcie już trolli. Ile razy w kółko można im powtarzać to samo ;)
Balian ---> przecztaj sobie może ten felieton, bo idąć Twoim rozumowaniem Barcelona jakby wygrywała 2:0 to juz żaden zespół nie ma nic do powiedzenia, a chciałbym zauwazyć że rok temu kiedy to Arsenal był gorszą drużną niż teraz wyciągnął na 2:2.
@evelred,
Trzeba napisać do Ice'a lub Patryka, by przybyli i się zajęli oczyszczaniem stronki :p
"Nie udowodnił, nawet nie oddał strzału na bramkę, co jest w kontekście Ligi Mistrzów precedensem! Nie żebym był sadystą, ale przywołam statystyki – od 2003 roku nie zdarzyło się, że uczestnik tych elitarnych rozgrywek nie oddał w meczu żadnego strzału na bramkę przeciwnika! Aż do wczoraj… "
Z tegoż felietonu Samir... czytałem go już wczoraj.... wiesz dlaczego od 2003, bo od tego roku jakąś tam firma robi staty i ma ich baze, wcześniej to trudno zweryfikować... ale jakoś wątpię, żeby ktoś miał podobny "sukces" na swoim koncie..
Platinum pisałeś, że nie było sytuacji, ja napisałem, że były to tyle...
Słyszeliście podobno :
Szczęsny 4 tyg przerwy,
Wenger rozważa awaryjne wypożyczenie bramkarza,
Fabregas ma nie zagrać z Man,
platinium
Nadal nie rozumiesz, że gdyby uznano bramkę to Arsenal nie miałby czego szukać w Barcelonie? Inna sprawa, że dla Ciebie boleśniejsza, dla mnie już boleśniejsza od karnego i nieuznanej bramki nie jest.... sędziowanie jest słabe od kilku lat, ale dlatego, że jest słabe a nie dlatego, że UEFA coś kombinuję, takie spiski byłyby za grubymi nićmi szyte po aferze w Włoszech...
@Balian
"jeszcze nigdy w LM żaden zespół czy grał w 5, 8 czy 10 nie zagrał tak, żeby nie oddać strzału na bramkę"
Jakbyś przeczytał ten felieton pod którym sie tak rozpisujesz, to byś wiedział, że to nieprawda...
Balian ---> to akurat nie moja wina ze po ich strzałach piłka wtoczyła sie w ręce Almuni.
underdog ---> powiedz mi czemu akurat po czerwonej kartce Barcelona stworzyła sobie 90% stuprocentowych sytuacji w tym meczu. Wyobraź sobie że w 10 na Camp Nou nie jest łatwo.
Balian ---> z całym szacunkiem, ale uważam że czerwona kartka jest duzo bardziej boleśniejsza (dla jednego, jak nie najlepszego piłkarza Arsenalu w tym sezonie) od nieuznanej bramki.
Powiedz mi cóż takiego Van Persie zdziałał do momentu zejścia z boiska?
platinium
O strzale Messiego sprzed gola w pierwszej połowie(on kończy 8/10 takich akcji) nie pamiętasz, tak samo jak o strzałach Villi sprzed kartki... daj spokój, Arsenal nie zagrał jak Arsenal, zagrał fatalnie, jeszcze nigdy w LM żaden zespół czy grał w 5, 8 czy 10 nie zagrał tak, żeby nie oddać strzału na bramkę... Valdes miał więcej podać od Nasriego.. więc czego Ty chcesz. Trzeba się nad tym pochylić i przyjąć do wiadomości.
A Van Persie to sam sobie winny, jakby nie dostał frajerskiej pierwszej żółtej to nie byłoby czerwonej... ale rozumiem, musiał odreagować po duszeniu, no daj spokój.
kurczę 2 dni po meczu, a trolle ciągle tu siedzą :(
underdog ---> nieskuteczność i czerwona kartka dla Koscielnego to sytuacje które miały miejsce po czerwonej kartce, więc nie rozumiem Twojego toku myślenia.
Nie byłoby żadnych duszeń, "fauli" Alvesa i czerownej van Persiego, gdyby uznano prawodłowego gola Messiego z pierwszego meczu... byłaby wycieczka do Katalonii, ale o tym się nie pamięta.
Ryczel nie był pewny tego zaraz po zajściu, ale gdy obejrzał powtórki(+Ci "eksperci" ze studia) to już byli pewni karnego... jeżeli oni dla Ciebie to takie autorytety, dla mnie nie.
Kartka była z dupy, ale w przeciągu całego dwumeczu to nie wiem kogo bardziej skrzywdzili sędziowie, a zwalanie na nich winy przez Wegnera jest miałkie i żałosne... koleś nie potrafi niczego wygrać od lat i wszędzie szuka winnych tylko nie siebie...zresztą autor felietonu zgrabnie to ujął.