Między Dumą a Pychą...
09.03.2011, 20:13, Przemysław Szews 813 komentarzy
Miało być ostrzeżenie, podchody i ogólnie pojęte asekuranctwo. Tfu, asekuranctwem akurat się brzydzę. Pozwolę sobie więc wejść z butami, kopnąć w drzwi, na boczny tor odstawię bon ton, by zaserwować większą niż zwykle, toksyczną dla niektórych, dawkę wysublimowanej mieszanki sarkazmu, ironii i złośliwości. Przepraszam z góry, bo dla niektórych może to być niestrawne, a wśród gości z Katalonii istnieje wysokie ryzyko wystąpienia mdłości. Je kto chce, stałym czytelnikom (zwłaszcza z dłuższym stażem) życzę smacznego, pozostali ryzykują ciężkostrawne danie na noc…
Zacznę od tego, że nie mam pretensji do pięty Fabregasowej. Nie pomstuję na los, który ze złośliwym uśmieszkiem wybił palec Szczęsnego, w taki sposób, że prawdopodobnie zerwał ścięgno. Taka już naturalna kolej rzeczy – polscy golkiperzy na uśmiech fortuny liczyć nie mogą. Nie mam też żalu do technicznego wyszkolenia Bendtnera i poziomu jego przyjęcia piłki. Nie pukam się w głowę patrząc na zachowanie sędziego Busacci. Nie dziwi mnie precyzja odmierzania przez niego czasu, jestem nawet pełen podziwu dla podzielności jego uwagi i wyostrzonych zmysłów. Szczególnie wzroku i słuchu. Nie czas to i nie miejsce na puste słowa i gorzkie żale. Nie da nic rozpamiętywanie, obrzucanie się odpowiedzialnością, rzucanie mięsem czy twardymi przedmiotami. Spychologia w kontekście zewnętrznych czynników traci sens, jesteśmy za burtą Ligi Mistrzów.
Nie usłyszycie ode mnie słów, że przegraliśmy przez sędziego, że w jedenastu to byłby inny mecz. Co bardziej wnikliwi, algebraicznie sprawni, doliczyli się, że nawet w jedenastu byłoby nas mniej. Przynajmniej o jednego. Nikogo nie będę tłumaczył, odwracał kota ogonem, wengerował (ekhm, ingerował…) w rzeczywistość , naginając ją pod swój punkt widzenia. Od tego mamy już kogoś w Arsenalu. Kogoś, kto niechętnie przyjmuje prawdę, szczególnie tę gorzką. Im bardziej gorzka tym większy wobec niej jego sprzeciw i automatyczne uruchamianie systemu obronnego, w cudowny sposób odwracającego rzeczywistość.
A wczorajszy wieczór to wyjątkowo gorzka pigułka do przełknięcia, trudna i bolesna. Tak, bolesna to jest chyba najlepsze określenie. Bo jak inaczej nazwać sytuację, kiedy patrzysz na ukochaną drużynę, która tyle razy urzekała swoją grą, jej pięknem, lekkością, czymś, z czego byłeś dumny. Cieszyłeś się jej walecznością, wolą walki, zwycięstwa, pewnością siebie (choć z tym ostatnio różnie), aż tu nagle… nie poznajesz jej. Patrzysz jak na zupełnie obcą, anonimową drużynę. Niby koszulki podobne, nazwiska też. Niby jest armata na piersi, ale to wszystko… Nie było wczoraj niczego, co przypominałoby, że to jest TEN Arsenal. Arsenal, który miał walczyć na wszystkich frontach, Arsenal, który sam sobie powiedział, że to jest TEN sezon, że to jest ich rok, miał o to walczyć do ostatniego tchu, ostatniej kropli krwi.
Przed rewanżem nie liczyłem na zwycięstwo, wbrew panującym tendencjom, buńczucznym hasłom głoszonym przez rozentuzjazmowanych kibiców po pierwszym spotkaniu. Z pokorą podchodziłem do tego meczu, obstawiając w duchu (i biorąc w ciemno) remis. O wygraną było niesamowicie trudno. Graliśmy w końcu z drużyną wybitną, zjawiskową. Remis, co najważniejsze byłby dla Kanonierów zwycięski.
Realia okazały się brutalnie inne. Łudziłem się, dzieląc się zresztą swoimi przekonaniami ze wszystkimi dookoła, że Arsenal nie jest klubem parkującym autobus w bramce. Ba, nawet busika nigdy nie pozwalał sobie tam stawiać. Tłumaczyłem z uporem, że Arsenal nie umie grać inaczej niż gra. Ofensywnie, lekko, do przodu, że defensywna gra to pojęcie dla nich obce i tak odległe (biorąc pod uwagę chwiejność defensywy), że defensywna gra byłaby istnym harakiri. Utwierdzałem się w tym i utwierdzałem wytrwałych słuchaczy (w tym miejscu chciałbym pozdrowić moją Narzeczoną, za cierpliwe wysłuchiwanie, co się okazało, nieprawdziwego mojego ględzenia), że Arsenal stać na strzelenie gola i prędzej, czy później to w końcu udowodni. Z minuty na minutę to przekonanie odchodziło w zapomnienie, znikając jeszcze przed ostatnim gwizdkiem pierwszej połowy. Nie udowodnił, nawet nie oddał strzału na bramkę, co jest w kontekście Ligi Mistrzów precedensem! Nie żebym był sadystą, ale przywołam statystyki – od 2003 roku nie zdarzyło się, że uczestnik tych elitarnych rozgrywek nie oddał w meczu żadnego strzału na bramkę przeciwnika! Aż do wczoraj… Czyli, albo ja głosiłem herezje, albo wczoraj to nie był Arsenal… albo był, tylko sabotowany. Przez kogo? Z innych statystyk wypada wspomnieć jeszcze wpisujące się w kontekst liczbę podań: 724 do 119, co usprawiedliwia całkiem słuszną uwagę Guardioli , że Kanonierzy nie potrafili wymienić między sobą trzech podań z rzędu. Ktoś, kto kiedykolwiek, chociaż raz oglądał grę Arsenalu przecierał wczoraj oczy ze zdumienia i niedowierzania. Tylu niedokładnych podań, nieporadnych zagrań i zmarnowanych szans nie widziałem jeszcze w swoim życiu chyba nigdy, w żadnym spotkaniu…
Dla wzmocnienia stwierdzenia, że Barcelona przygniotła Arsenal, wspomnę jeszcze (choć chyba każdy je zna na pamięć) statystyki strzałów: 19, a po stronie gości okrągłe zero. I wiecie co, wbrew temu, co ktoś mógł odczytać po akapicie, w którym wspomniałem o osobie sędziego – to nie sędzia zabił mecz, choć to postać zdolna do tego (i nie tylko tego - Pan Massimo swego czasu pokazał środkowy palec niezadowolonym z jego pracy kibicom, nie podyktował ewidentnego karnego dla Manchesteru UTD w 2008… z Barceloną, skrzywdził na mundialu reprezentację RPA, czy… oddał mocz na środku boiska). Nie, to nie szwajcarski przystojniak zabił mecz drogi Panie Nasri, drogi Panie Van Persie (tak sugerowali w wypowiedziach). Nie mecz, a sam zabił się Arsenal - Arsenal, który założył sobie kaganiec na swój styl, zakneblował ofensywne zapędy, związał się i przykuł do słupa. Po drodze podciął sobie jeszcze żyło defensywnym nastawieniem i z minuty na minutę powoli się wykrwawiał. Widowiskowe samobójstwo, które doprowadziło do śmierci w rozgrywkach Ligi Mistrzów.
Czas wspomnieć o Barcelonie, tak sugerowałby tytuł. Gwoli jasności, tym co nie czytają między wierszami i próbowaliby włożyć mi w usta brak obiektywizmu i kibolską ślepotę mówię jasno, wcześniej delikatnie sugerowałem. Gospodarze awansowali jak najbardziej zasłużenie, tłamsząc, dobijając do gleby i przydeptując butem rywali (a że na ich własne życzenie, to już inna śpiewka).
No, to skoro sobie to wyjaśniliśmy, to pora wrzucić kamyczek do katalońskiego ogródka. Ja wrzucę do tego kwitnącego, pachnącego, zieloniutko-sielankowego ogródka kamor obrzydliwy, kłujący w oczy, psujący ten wzruszająco piękny obraz. Kamień, który trzymam w łapskach to kibice Blaugrany, ale nie wszyscy – specyficzna ich grupa. Grupa sympatyków, jak mantrę powtarzająca frazes „més que un club”, zaraz po przebudzeniu (obowiązkowo razy 10) i zaraz przed położeniem się spać (od 7 do 10 powtórzeń), na dzień dobry i na dowidzenia. Grupa kibiców, którym sformułowanie to przysłoniło racjonalność, zdolność trzeźwej oceny. Duma ich odurzyła, założyła klapki na oczy, zamknęła horyzont, stworzyła nową, wygodną rzeczywistość. Rzeczywistość, w której nie ma porażek, w której przeciwnik na sam widok Dumy pada na kolana i waląc czołem w murawę błaga szlochając o najmniejszy wymiar kary, która Duma raczy wymierzyć możliwie szybko i bezboleśnie. Duma w tej rzeczywistości nie znosi sprzeciwu, jest autorytarnym dyktatorem, nie lubi trudności, łatwo się wścieka przeszkodami. Nie przywykła do tego, brzydzi się i frustruje kiedy ktoś jej przeszkadza w tym co lubi najbardziej - grze w piłkę. Pięknej zazwyczaj grze, należy dodać dla przyzwoitości. Apogeum tego o czym mówię stanowi pożegnanie Interu na Camp Nou rok temu. Duma płakała wtedy zraszaczami.
Próbując szukać winnych tej wirtualizacji rzeczywistości doszedłem do szokującego dla mnie wniosku, że winnych jest tak dużo, że ciężko jest skonkretyzować, kiedy nasuwa się, że to cały piłkarski świat. Bo tak najprościej byłoby powiedzieć, bo to ten właśnie świat wyniósł Barcelonę na piedestał, stworzył z niej żywy pomnik, nową świętość, gdzie dopełnieniem tego wszystkiego jest wspomniany frazes, że to więcej niż klub. Stwierdzenie jakże prawdziwe! Toż to przypomina już momentami religię, z wiernymi, ale niestety radykalnymi jej wyznawcami. Zagubił się gdzieś obiektywizm, racjonalizm, zwykły zdrowy rozsądek. Nawet u sędziów piłkarskich, popychających momentami Dumę na siłę do przodu, w strachu przed gniewem całego świata, rozpływającego się w zachwytach nad Barceloną. W tych zachwytach gubi się gdzieś dystans, budzi się zaś do życia hipokryzja. Bo gdy fauluje się Dumę, gdy gra się z nią ostro, bez skrupułów i „należnego” szacunku – wtedy nazywamy to brutalnością, zabijaniem futbolu i ogólnym pohańbieniem (wystarczy sobie przypomnieć wyzwiska skierowane na Inter, kiedy nie pozwolił Dumie grać tego co lubi, a futbol ujął z innej strony, czyż nie równie pięknej?). Gdy zaś Dumie puszczają nerwy i zachowuje się podobnie, wtedy nazywamy to grą z charakterem (czyż nie, koledzy redaktorzy serwisów Barcelony?).
W konsternację wpędzały mnie twierdzenia, że rok temu z Barceloną Inter pokazał antyfutbol. Prowadzi to do tego, że jedyną słuszną definicją futbolu jest ta stworzona w Katalonii. Wszystkie inne wariacje to antyfubol? Granica między dumą a pychą jest niestety bardzo cienka. Niektórzy kibice Barcelony ją znacznie przekraczają, wkraczając na grząski teren świętowania zwycięstwa jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, obnoszenia się z pogardą dla przeciwnika, totalnym brakiem szacunku i dystansu. Chełpią się osobnicy tego gatunku zwycięstwami nad Herculesem czy inną Malagą w lidze, w której panuje oligopol Barcelony i Realu, z roku na rok umacniający się (czy to jeszcze liga, czy już coś innego?). Taplają się w zachwytach nad kolejnym rajdem genialnego bądź co bądź Messiego (czy to jeszcze człowiek, czy już kosmita?), wyciągają rączki po kolejne „pewne” zwycięstwa, jak dzieci. I jak dzieci nie znoszą sprzeciwu, buntują się, tupią nóżką, wznoszą histeryczny płacz i lament kiedy coś idzie nie po ich myśli – przecież „to więcej niż klub”, to Duma. Do Dumy nic nie mam, ale do pychy już tak, a ta niestety coraz częściej owej Dumie towarzyszy, co dla dumy krzywdzące, bo niedługo ta cienka granica całkowicie się zatrze. By tak się nie stało, mam nadzieję, że zanim się wspomniana granica zatrze, ktoś utrze nosa Dumie. Nawet jakby miał być oblany zimną wodą zraszaczy…
PS. Wierzę, że gdzieś tam w przypływie nowych, coraz bardziej zapalonych, coraz bardziej radykalnych w swej wierze przybyszów zachowali się prawdziwi kibice Barcelony, pamiętający jeszcze klub, który nie był na ustach całego świata, kiedy również grał pięknie, ale kiedy także nie zdobywał nic. Ci kibice mogą być dumni, ci kibice nie są pyszni. Wierzę w to…
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 15 | 11 | 3 | 1 | 36 |
2. Chelsea | 16 | 10 | 4 | 2 | 34 |
3. Arsenal | 16 | 8 | 6 | 2 | 30 |
4. Nottingham Forest | 16 | 8 | 4 | 4 | 28 |
5. Manchester City | 16 | 8 | 3 | 5 | 27 |
6. Bournemouth | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
7. Aston Villa | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
8. Fulham | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
9. Brighton | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
10. Tottenham | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
11. Brentford | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
12. Newcastle | 16 | 6 | 5 | 5 | 23 |
13. Manchester United | 16 | 6 | 4 | 6 | 22 |
14. West Ham | 16 | 5 | 4 | 7 | 19 |
15. Crystal Palace | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Everton | 15 | 3 | 6 | 6 | 15 |
17. Leicester | 16 | 3 | 5 | 8 | 14 |
18. Ipswich | 16 | 2 | 6 | 8 | 12 |
19. Wolves | 16 | 2 | 3 | 11 | 9 |
20. Southampton | 16 | 1 | 2 | 13 | 5 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
steelhill ->Dokładnie to, jak Robin sam powiedział ta kartka "Zabił mecz", i ja się z tym zgadzam, prawdopodobnie grając w 11, władowalibyśmy jakąś bramę w końcówce. Ale nie ma sensu roztrząsać tego w nieskończoność, trzeba się pogodzić z porażką i kibicować kanonierom w kolejnych meczach, damy radę! Go go The Gunners!
@ KingPersie
Ja wiem, ze tak mozna zawsze. Moze van Persie znalazlby sie akurat w tym momencie jak Bendtner, a moze akcja wygladalaby zupelnie inaczej?
Ja tylko chcialem powiedziec , ze:
1. Bledy sedziowskie pojawily sie i na korzysc i na nasza niekorzysc. Z tym, ze decyzja w sprawie VP byla najbardziej szokujaca z tego wzgledu, ze sedzia nie popelnil bledu z jakiejs niewiedzy, tylko doskonale wiedzial co robi. W pelni swiadomie etc. To bardziej boli niz zle zauwazanie spalonego, czy nie odgwizdanie karnego.
2. To kluje w oczy, ale moim celem jest pokazanie, ze nie wypacza to jakos bardziej radykalnie samego meczu niz nieodgwizdanie karnego. I chcialem pokazac, ze bardzo dobre zespoly nawet grajac w 10 przy 1:1 sa w stanie strzelac gole, albo utrzymac wynik, a nie wpuscic dwa. Powiem wiecej - uwazam, ze jesli grajac w 10 nie jestesmy w stanie utrzymac wyniku, lub dac sobie strzelic tylko jedna bramke w 35 minut, to naprawde jestesmy wyraznie slabi.
Nie zmienia to w niczym tego, ze kartka byla absurdalna.
A dywagacje... zawsze mozna dywagowac. Co by bylo gdyby VP nie zszedl? Klasycy bywaja bardziej ambitni w tych spekulacjach. Popatrz na przyklad na ten redukcjonizm:
Np. Moim zdaniem Pique dostal niesluszna zolta kartke w 1 meczu. To oznacza, ze gralby w obronie, a to oznacza, ze Busquets bylby inaczej ustawiony, a to oznacza, ze nie padlby samoboj na 1:1...
Taka juz "glupota" pilki noznej, ze male rzeczy decyduja o wszystkim (nie tak jak w koszu). I co madrzejsza glowa bedzie zawsze spekulowala. A co jesli rok temu Bojan by strzelil gola? A co jesli Inter wygralby 2:1, a nie 3:1 (bo jeden gol byl ze spalonego)? A co jesli Abidal dostalby czerwien (albo chociaz zolc)? A co jesli Van Persie tez wtedy by dostal zolta? A co jesli bandyta Callagher by wylecial po faulu na Nanim? (swoja droga powinni zawieszac na 3 miesiace za takie wejscia). A co jesli Szczesny dostalby w 3 minucie finalu pucharu czerwien, na ktora zasluzyl?
A co jesli w bramce nie stalby Almunia? A co jesli uznanoby bramke Messiego w pierwszym meczu?
Ja chce tylko pokazac, ze wcale jakos bardzo przeciwko nam los nie byl. Mielismy na przyklad szczescie jak przy bramce w z Valdesem. Mielismy swoje szanse. Troche napluto nam w twarz, ale dla mnie to nie jest zadne uzasadnienie. Zadne! Przy calej losowosci pilki i bledach sedziow po obydwu stronach nie zostalismy jakos bardzo pokrzywdzeni.
Innymi slowy: sedziowie popelnili troche bledow, ale do diaska, Arsene!, my popelnilismy ich o niebo wiecej.
BOSS89
Zapominam? A skąd? :)) Ale bezpieczniej zawsze wypowiadać się we własnym imieniu. Zgadzam się rownież , co do kwestii Interu i Twojej oceny. A z taktyką to jest trochę tak : nie doceni jej ten, kto zna futbol tylko z tv. tak, jak podcinkę Messiego naprawdę docenią grający w piłkę - bo wszyscy widzieliśmy, jak to zrobił, i wiemy , jak to zrobić, ale nie umielibyśmy tego zrobić nawet ręką, a co dopiero nogą ( tak, nawiasem mówiąc, ta bramka przejdzie do historii i tylko w tym kontekscie pojawi się Arsenal). Mieliśmy tu dziś małą polemikę z Don Corleone, i wypowiadając się w niej, trochę też w Twoim imieniu ględziłem. Pozdrawiam, Jednoprocentowcze :))
piszę tutaj jako kibic Barcelony. Nie jestem przepełniony pychą, cieszę się po prostu zwycięstwem. Kibicuję Arsenalowi w lidze angielskiej i marzyła mi się na Wembley powtórka finału z Paryża. Nie rozumiem trochę frustracji Wengera. Owszem sytuacja z Van Persim mocno kontrowersyjna i sam jestem zdania, że była zbyt surowa. Jednak w kontekście dwumeczu to Barcelona była bardziej skrzywdzona przez sędziów (chociażby nieuznany gol Messiego, brak karnego za faul Diaby'ego na Messim, brak drugiego żółtka dla Kościelnego za faul na Pedro itp) Wenger może mieć tylko pretensje sam do siebie za taktykę na Camp Nou. Arsenal miał w dwumeczu bardzo dużo szczęścia, żeby nie postawa Szczęsnego i Almunii wynik mógłby być kompromitacją. A co do ligi angielskiej przyznam, że oglądając mecze Arsenalu nie macie w tym sezonie (zresztą w tamtym też) szczęścia do sędziów. Wystarczy tylko wymienić zeszłoroczny mecz na początku sezonu z Manchesterem, czy mecz z Newcastle i karne z kapelusza czy nawet ostatni mecz z Sunderlandem. Głęboko jednak wierzę, że uda się Arsenalowi wygrać w tym roku ligę angielską. Kluczem może być niedzielna potyczka z Manchesterem w pucharze. Wygrana na pewno doda wiary zawodnikom The Gunners. Gracie najładniejszą piłkę w Anglii i mistrzostwo wam się należy. Życzę wam wszystkiego najlepszego w tym sezonie, czyli podwójnej korony oraz braku kontuzji.
underdog > Po meczu na ES byly tu cale hordy kibicow Barcelony ktore pisaly w kolko ze zostali oszukani przez sedziego, wiec teraz nie wyrzucaj kibicom Arsenalu ze robia to na swojej stronie. Zagralismy slaby mecz to fakt, ale czerwona kartka praktycznie zniweczyla szanse na rzucenie sie do boju w koncowce. W dodatku nie dostal jej obronca tylko czolowy napastnik. Moze los pokaral Arsenal za to ze mimo zapowiadania otwartej gry postanowili sie bronic i atakowac dopiero pod koniec. Kontuzja Wojtka uniemozliwila wstawienie jednego ofensywnego zawodnika a wyrzucenie van Persiego spowodowalo dodatkowo to ze Arsenal musial grac w 10. Na takim poziomie rozgrywek brak 1 zawodnika to ogromne oslabienie. Czasami mozna mimo tego cos ugrac ale jest to jednak duzo ciezsze niz normalnie. Szkoda ze ten mecz z pieknego widowiska zamienil sie w cos takiego. Zupelnie inne bylyby odczucia wszystkich gdyby po wspanialej grze i genialnych akcjach Barcelona strzelila 3 bramki a Arsenal bylby bezradny. Tymczasem gdy chwile po wyrownaniu z bosika wylatuje glowny napastnik za blachostke (tak to jest blachostka gdyz Robin zdenerwowany nie poslal pilki umyslnie w trybuny, tylko kontynuowal akcje bo nie slyszal gwizdka, tak samo jak jeden z obroncow i Valdes) nie dziw sie ze krew wielu kibicow moze sie zagotowac.
Jak chcecie to sobie rozkminiajcie jeszcze ten mecz z Barceloną, nic mi do tego, ale przydałyby się na stronce niusy odnośnie przyszłości, bo życie toczy się dalej. Np. czytałem ostatnio o zainteresowaniu Distinem i Rodwellem, o spoglądaniu w stronę Clichy'ego przez inne kluby. Może też coś Manchesterze?
Osobiście chętnie bym już zapomniał o kibicach z Barcelony...
Mniej bolała mnie porażka 4:1 sprzed roku, niż ta wtorkowa. Wystarczy spojrzeć na statystyki obu meczów:
pl.uefa.com/uefachampionsleague/matches/season=2010/round=2000030/match=2000480/postmatch/statistics/index.html
pl.uefa.com/uefachampionsleague/matches/season=2011/round=2000119/match=2003764/postmatch/statistics/index.html
@Don_Corleone
Jeśli twierdzisz, że Inter na Camp Nou nie prezentował antyfutbolu, to jak określić taki styl gry, to kto uraczył nas antyfutbolem (może być dowolny przykład z ostatnich lat) w ostatnim dziesięcioleciu?
Jak redaktor definiuje pojęcie "antyfutbol"?
Widać, że nie lubisz - delikatnie mówiąc - Barcelony, wiedz, że ja również - delikatnie mówiąc - nie przepadam za nimi, ale przynajmniej staram się zachować obiektywizm, nie gloryfikuję Interu, a Ty czynisz to ponad wszelką wątpliwość.
Nieskromnie dodam, że na taktyce znam się jak mało kto na tej stronie, a moje stanowisko w sprawie postawy Interu na Camp Nou brzmi następująco - "Nerazzurri" zaprezentowali taki sam antyfutbol jak Rubin Kazań (pamiętasz zwycięstwo przybyszów z Tatarstanu 2:1 na Camp Nou?) i wiele innych ekip, które przyjeżdżają do Barcelony.
@maks20
"Tak, ja przyjmuję porażkę. I jest mi wstyd. Nie za przegraną , oczywiście. Ale za styl, w jakim to sie dokonało. Jest mi wstyd , choć wiem, że bedę w tym odosobniony."
Czy Ty nie zapominasz o mojej osobie?
Ten artykuł to szczyt hipokryzji.
Jestem kibicem zarówno Arsenalu jak i Barcelony (od ok 13 lat w obu przypadkach).
Autor na siłę wspomina o wydarzeniach z zeszłego roku by podkreślić, że Barcelona nie potrafi przegrywać... przez co pokazuje że Arsenal również.
Przypomina zraszacze, błędy sędziów itp... ponieważ nie ma argumentów. Prawda jest taka (pominę tu nieuznaną bramkę z pierwszego meczu, niesłuszną czerwoną dla Robina, nie ukaranie Kościelnego, pominięcie faulu na Messim w polu karnym czy Bóg wie jeszcze co) że Arsenal był po prostu słaby. Porażkę należy przyjąć z pokorą i wziąć się w garść bo mistrzostwo jest na wyciągnięcie ręki.
W zeszłym roku Barcelona brzydko pożegnała się z LM. Ja wiem, że zraszacze to była głupia decyzja jednego idioty pracującego dla klubu. Ale poszło w świat i już tego nic nie zmieni. Nie było co się żalić że gol ze spalonego, że ręki nie było tylko po prostu przyjąć porażkę z pokorą, bo prawda taka, że Inter był w tym dwumeczu po prostu lepszy. Ale Barcelona ma masę kibiców w postaci sfrustrowanych dzieciaków. Niestety Arsenal również ich ma czego przykładem jest autor artykułu. Nie bądźmy drugą Barceloną ! Nie pod tym względem ! Umiejmy przegrać i przyznać, że rywal był lepszy. Tak jak w zeszłym roku wstydziłem się za Barcelonę tak teraz jak czytam takie żale to zaczynam się wstydzić za Arsenal...
Dokładnie, wszyscy muszą się pogodzić z przegraną. Gdyby piłkarze mieli tylko rozpamiętywać porażkę, nie byłoby czasu na przygotowania do najważniejszego momentu w sezonie. A przecież tyle ważnych meczy przed nami, a szansa ciągle jest. Mistrzostwo smakowałoby znacznie bardziej niż przejście Barcy, czy nawet wygrana całej LM.
@maks20
Napewno nie jesteś odosobniony.
Tak, ja przyjmuję porażkę. I jest mi wstyd. Nie za przegraną , oczywiście. Ale za styl, w jakim to sie dokonało. Jest mi wstyd , choć wiem, że bedę w tym odosobniony. Ale jeśli jest się z klubem na dobre i na złe, trzeba przyjmować porażki, a nie zwalać wine na kogoś. Jest mi wstyd, bu musi- jeśli mam prawo, a mam, do chełpienia się tryumfami Arsenalu w lidze iw Europie, to muszę również, na mocy tego samego prawa, wstydzić się , kiedy zagra bez honoru i walki. Mam też swiadomość, że niewielu rozumie tę zależnośc. A brzmi ona tak : aby sukces smakował nie można negować porażki, jeśli nie przyznajesz się do przegranej, nie masz prawa cieszyć się z wygranej. Trudne, prawda?
underdog
Nie, nie na tym. Musisz jednak przyznać, że Barcelona wchodziła w naszą obronę jak w masło, strzelić mogła znacznie więcej, jednak nie stało się tak za sprawą Almunii i małego odsetku skuteczności piłkarzy z Katalonii.
szefu91
W zasadzie można sie z Tobą zgodzić, ale jednak nie do końca. To futbol, wszystko się może zdarzyć. Zakładając, że ktoś wygra nigdy nie mamy pewności. I to czynię tę grę piękną.
@Skorupa193
Czy całą swoją opinię budujesz na... samobójczym golu Busquetsa? On już się nie powtórzy.
To nie pycha, kiedy nie można odstawić tą czerwoną kartkę na bok i po prostu przyznać że Arsenal zagrał słabe spotkanie? Gdyby zagrał lepsze to miałby szansę na 1/4? Jedyny strzał który został oddany na bramkę Valdesa był to strzał jego kolegi z drużyny. Powinno Wam być przykro, powinno być Wam wstyd za to co Arsenal pokazał we wtorkowy wieczór. Właściwie za to że nie pokazał niczego prócz agresji, frustracji, rezygnacji. Ale oczywiście najprościej zwalić wszystko na sędziego (biorąc przykład z trenera) i przymknąć oko na resztę.
Gdy przegraliśmy z Wami na Emirates to ja zdawałem sobie sprawę że to My dominowaliśmy, to My strzeliliśmy bramkę która nie została uznana, ale wiedziałem również że ostatnie 20 minut było katastrofalne i mogło skończyć się gorzej niż tylko strzelonymi 2 bramkami w odstępie 5 minut (patrz Inter). Uznałem wyższość Arsenalu. Z uśmiechem patrzyłem na wypowiedzi fanów Kanonierów optymistycznie i pewnie patrzących na rewanż.
Także, proszę, przyjmijcie tą porażkę na klatę, a nie nabijajcie się z fanów, samego klubu czy nie wyzywajcie sędziów. Brzmi to jak ostatni akt desperacji.
@szefu91
I trudno się z tym nie zgodzić.
Barcelona była faworytem tegorocznej Ligi Mistrzów już po fazie grupowej. Była nim nawet po przegranym meczu z Arsenalem. Teraz jej dominacja jeszcze bardziej wzrosła, gdyż pozostałe zespoły nie prezentują gry, sprawiającej, że wyrzucą za burtę Katalończyków. Są oczywiście czarne konie takie jak Szachtar, ale to za mało.
To prawda skuteczność nie powala, ale trzeba także brać pod uwagę doskonałą dyspozycję Almunii, który obok Wilshera jako jedyny coś robił na połowie Arsenalu. Gdy do składu wróci Pique oraz Puyol, a Barcelona wyjdzie z takim poziomem motywacji jak na GD, nie zatrzyma jej nikt. Taka jest prawda.
karol1991555
Twierdząc, że Arsenal jest pierwszą drużyną w historii LM, która nie oddała strzału na bramkę w przeciągu całego meczu jesteś w błędzie. Lepiej sprawdź swoje informacje zanim coś napiszesz. Jest to pierwszy taki przypadek od bodajże 2003 roku, ale nie pierwszy w historii.
Co do artykułu, to spostrzeżenia autora są trafne. Niechęć do klubu z Hiszpanii nie bierze się z zazdrości o osiągnięcia, ale głównie przez wielkich, niezastąpionych kibiców. Swoją cegiełkę dokładają też media, które kreują niezniszczalną drużynę. Powiem szczerze, że styl Barcelony jest ładny, ale nie doskonały i piękny. Przy drużynie, która będzie grała lepiej i bardziej konsekwentnie w obronie i która nie będzie bała się tym samym oddać tej Barcy piłki, by sobie podawali Katalończycy mogą przegrać. Tak było rok temu z Interem.
Ciężko jest mi doszukać się motywów stylu zaprezentowanego przez Arsenal. Nie wiem, czy Arsene Wenger chciał zastosować taktykę autobusu, raczej to wykluczam. Bardziej prawdopodobny według mnie jest strach. Po prostu strach. Piłkarze Arsenalu może się bali, nie wiem. Naprawdę trudno mi jest coś na ten temat powiedzieć.
Będąc szczerym, nie mogę pominąć jednak nastawienia kibiców Arsenalu przed meczem. Owszem, niewielka część na moment zamieniła się chyba na tożsamość z tymi z obozu rywala zapowiadając piękne zwycięstwo. Większość jednak myślała bardziej racjonalnie i obawiając się tego meczu w ciemno brała remis, może premiującą nas awansem porażkę. I kibice Barcy wtedy wyzywali, to my byliśmy wtedy tymi złymi. Jednak wynikało to z głębokiej wiary w klub, gdyż dał nam on powody po pierwszym meczu, który w moim odczuciu był lepszy w wykonaniu Arsenalu.
Barcelona po meczu na Camp Nou nie jest chyba faworytem LM. Może Chelsea, która ostatnio złapała rytm ma szanse na jej wygranie? Jeżeli Katalonczycy mimo wielkiej przewagi byli tak blisko odpadnięcia z LM z drużyną, która nie oddała ani jednego strzału na bramkę, to musiała zawieść skuteczność. A to jest niezbędne w meczu z rywalem, który posiada lepsze umiejętności taktyczne w grze obronnej.
karol1991555 > zazwyczaj sie nie czepiam takich rzeczy ale jak juz stad idziesz to zajrzyj po drodze na strone jezyka polskiego bo to co powyczyniales w ostatnim poscie to tragedia. Ja swiadomie nie uzywam polskich znakow jak pisze w internecie ale pisanie "zułta" i "zulta" czy "podniusł" to porazka, w dodatku duzo glupich literowek (arsenakl, pike).
Nareszcie, nie wiem jaki sens widzą kibice barcelony na naszą stronę i wpychaniu nam ich prawdy na siłę.
maks -> ależ nie uważam że mieliśmy Barcę na patelni, tylko poprostu że czerwona kartka dla Robina bardzo skomplikowała nam sprawę.
"Granica między dumą a pychą jest niestety bardzo cienka. Niektórzy kibice Barcelony ją znacznie przekraczają, wkraczając na grząski teren świętowania zwycięstwa jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, obnoszenia się z pogardą dla przeciwnika, totalnym brakiem szacunku i dystansu"
Pozwolę sobie to skomentować.
Wystarczy przejrzeć komentarze chociażby z naszego serwisu, żeby stwierdzić, że wśród kibiców naszego klubu są podobne osoby.
a no właśnie administrator znalazł kogoś do banowania czy nadal robi to ręcznie? : D
yyy to teraz pokaż mi komenta w którym pisze że sędzia pomógł bardziej Arsenalowi..? Dla mnie temat jest skończony teraz jestem tylko skupiony na tym co robi UEFA i nie chodzi mi już o sędziów tylko o te śledztwa na naszych piłkarzach...
Bardzo dobry tekst ukazujący między innymi dwie grupy kibiców barcelony. Szkoda, że naszą stronę odwiedzają w większości tacy, przez których później spora liczba użytkowników kanonierzy.com atakuje nawet tych normalnych (rzadko się trafiają ale jednak), którzy mają coś ciekawego do powiedzenia.
ide bo widze ze wam sie nie przetłumaczy moze chociaz lige arsenal wygra narazie
oczywiscie ze roony powienien pałzowac ale co ma do tego ta sytułacja jak ty wogóle smiesz twierdzic ze sedzia barcelonie bardziej pomugł nieuznany prawidłowy gol w pierwszym meczu na 2-0 dla barcy i ciekawe czy arsenakl by sie podniusł jak tak to po 2 by było i barceloie wystarczy bezbramkowy remis i w piewszej połowie karny na messim i ta sytułacja z van persim przecie sedzia miał takie prawo dac mu 2 zułta tak jest w przepiach ze po gwizdku kopnie pike to jest zulta i niewazne co ta za mecz czy to finał czy to sparing
karol1991555- ale nie dostał bo to by był kompletny żart, Rooney walnął z łokcia obrońce Wigan nic nie dostał nawet UEFA nie zajeła się sprawą a jak Van Persie coś zrobi to jest żółta, wgl. pokaż mi ten przepis bo gadasz tak jakbyś go kiedyś widział a to pewnie tylko twoje zgadywanie
leczucie kompleksy własnie takimi smiesznymi tekstami tylko czemu niky nie mowi jak sedzia sie pomu\yli na kozysc przeciwnika barcelony np: pierwszy mecz arsenalu prawidlowy gol i w drógim kary , pierwszy mecza z chelsea i ewidentny karya i czerwona dla balacka i ze inter w pierwszym meczu strzelił ze spalonego i pod koniec mecze gol bojana prawidłowy nie uznany
KingPersie
a jeszcze na chwile van persi mogł dostac odrazu czerwona za uderzenie w trzaz alvesa tak jest w porzepisach za celowe uderzenie w trzarz jest czerwona kartka to powinno go juz nie byc przed przerwa
Odpowiadam.Ale nie uznaję za konieczne w tym samym stylu, jakoś mam tak , że wolę bez obrażania, bez uwag o czytaniu bez zrozumienia, o napinaniu się itp. Ten rodzaj argumentacji przeważa tutaj, na tej stronie, ale od Don Corleone ( a szanuję Twoje opinie i teksty) nie spodziewałem się tego ...Ok, ja w każdym razie wolę merytorycznie, bo to bardziej twórcze intelektualnie, prawda?
1. Jedno zdanie o podcięciu sobie przez Arsenal - i to ma być akapit wniosków? Arsenal to pojecie na tyle ogólne tutaj i w ogóle, że równie dobrze można rozumieć pod min włascicieli czy fizjologów. Ja sformułowałem swój wniosek , moim zdaniem winny jest Wenger. I poparłem to wieloma przykładami. Twoją wolą nie zgadzać się z tym wnioskiem, ale w Twoim artykule innych nie ma. Tak naprawdę nie żadnych, poza tym ogólnikowym i raczej metaforycznym, niż konkretnym.
2. Oto, co powiedział komentator tv angielskiej po 3 akcji Afellaya : " przez 5 minut gry Afellay był częściej przy piłce , niż wszyscy razem gracze Arsenalu w 2 połowie". Powiedział tak , zgodnie z faktami? Pewnie nie, ale to ,że był Angloem nie pozbawiło go rozsądku i trzeźwego osądu.Z kibicami , zwłaszcza tymi , jak to powiedzieć najłagodniej, o niewielkim stażu , jest odwrotnie- vide poniżej post gościa, ktory udowadnia , że "mieliśmy Barcę na patelni". Chodzi mi o to, że warto koncentrować się na przeciwniku, kiedy wygrał, tylko umieć przegrać.
3.Tak, Inter grał w ubiegłym roku antyfutbol, tak, zgadzam się z tą opinią, z którą Ty się nie zgadzasz i wprawia Cię ona w konsternację. To mam pytanie, jeśli Inter murując bramę przez 90 minut z kilkoma wypadami nie grał anyfutbolu, to co Twoim zdaniem, zachowując proporcje , zagrał Arsenal?
4.Kajam się nad kiepską może przejrzystością mojego komentarza, ano, tak bywa, jak się pisze szybko i w 5 minut. Tu fakt, Twoja przewaga czasowa pozwala Ci na lepsze zredagowanie tekstu. A przevzytałem go 2 razy i teraz, po Twoim apelu, jeszcze raz. I pozwolę sobie pozostać przy swoim zdaniu, zarówno w częsci dotyczącej Arsenalu, jak Barcelony.
Niemniej , z życzeniami dalszych polemik, pozostaję z szacunkiem, maks.
arsenalbarca -> pamiętasz sytuację Bendtnera? gdyby zamiast niego był tam vanPersie prawdopodobnie padłby gol na 3:2.
Nie mówię że napewno, ale raczej by strzelił, a pozatym Abidalowi należała się czerwona kartka, chociażby za to:
img51.imageshack.us/img51/6063/abidalt.jpg
karol > żegnam.
@samir87
Ale przecież Maks nie nawołuje do zaprzestania kibicowania Arsenalowi tylko wytyka błędy - zresztą moim zdaniem całkiem racjonalnie.
Bardzo dobry artykuł :)
Słaby tekst, z którego mało co wynika.
ide z tej strony jestescie smieszni
KingPersie
gdzie sie zchowałes prawda boli co??
maci wielkie kompleksy ze barcelona gra najpiekniejszą pilke i to was gryzie szukajcie sobie wymówek ale prawda jest taka ze barca powinna awansowac dalej pierwszy raz w histori ligi mistrzów zdarzyło sie tak ze jakas drózyna nie oddała strzału na bramke i to wasnie arsenal haha a miał grac taka piekna pilke a nawet niemogł oddac strzału na bramke gratuluje
KingPersie
Od kiedy granie w 10 przeciwko 11 przy stanie 1:1 oznacza od razu "pozbawienie szans na awans" bardziej niz odebranie gola i karnego drugiej druzynie?
Naprawde dobry zespol grajacy w 10 od 56 minuty przy remisie 1:1 wcale nie musi wpuscic 2 bramek i od razu odpasc. Owszem, zostalismy skrzywdzeni, ale to jest jakas mitologia, ze to oznaczac koniec swiata.
Barca w Chelsea grala w 10 i przegrywajac 1:0 wyszla na 1:1. Pytanie, czemu Arsenal nie potrafil strzelic gola nawet w 10 grajac z kontry, albo chociaz UTRZYMAC wyniku?
To tez swiadczy o naszej slabosci.
Nieprzyznany karny albo przesadzona czerwona kartka to jest oslabienie, ale nie koniec swiata.
motta juz miał wtedu zułta na konci a co oze nie udezył sergio ??
@maks20
Po części się z Tobą zgadzam.
Jakby na to nie patrzeć, za odpowiednią motywacje i ustawienie drużyny odpowiada trener i niestety w tym sezonie coś jest nie tak. Nie można już zwalać wszystkiego na brak dojrzałości zespołu, bo akurat najbardziej dojrzale w tym sezonie prezentuje się najmłodszy w drużynie.
Jeszcze niedawno AW mówił, że Wilshere nie będzie grał w każdym meczu, bo nie jest na to gotowy. Jak on nie jest gotowy to kto jest ?
Do Wengera można mieć też pretensje za to, że jeżeli już dochodzi do jakiegoś transferu to na 90% będzie to francuz, ewentualnie piłkarz z ligi francuskiej.
Oczywiście patrząc na całokształt, nie jest tak źle, bo jednak ogólnie wyniki mamy niezłe.
Problemy zaczynają się gdy na drodze staje renomowany rywal, albo podczas meczu coś nie idzie po naszej myśli np. mecz z Newcastle.
Wtedy włącza się jakaś blokada, tak jakby zawodnicy zostali wyprowadzeni z równowagi i nie wiedzieli co mają ze sobą zrobić, wpadają w panikę, bo nie ma "planu B".
Wenger musi nad tym zapanować, ale czy będzie w stanie?
To, że ktoś napisze długi komentarz (a nawet dwa) wcale nie znaczy, że robi to z sensem... Drogi Panie "maks20", nie wiem czy czytałeś mój felieton zaraz po przebudzeniu, przed kawą, czy jak, ale najwyraźniej nie czyniłeś tego ze zrozumieniem.
W którym momencie kpię sobie ze sformułowania "to więcej niż klub"? Zauważam tylko, że sformułowanie to przysłania wielu tzw. "kibicom" umiejętność normalnego spojrzenia na rzeczywistość, stąd nazwałem to frazesem, ale tylko w takim kontekście.
Piszesz, że brak Ci wniosków, dlaczego Arsenal przegrał mecz - to tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że chyba tekstu nie czytałeś wcale, albo nie rozumiesz metafor i przenośni, lepiej jakbym napisał krowie na rowie, aniżeli o samobójczym podcięciu sobie żył przez Arsenal, czyż nie? Zarzucasz brak wniosków, a sam piszesz, że Inter GRAŁ antyfutbol... bo tak. Czy prośba o umiejętne rozwinięcie tej tezy, to byłoby za dużo? ;)
Pozdrawiam i proszę popracować (nie tylko Ciebie) nad czytaniem ze zrozumieniem, bez napinania się po oględnym, za przeproszeniem, "przeleceniu" tekstu. Wróć do początku i przeczytaj raz jeszcze, niektórym sądząc z poprzednich komentarzy się to udawało.
Ja byłem wychowany na motcie-"Barcelone nie kocha się za zwycięstwa, lecz mimo jej porażek" i tego się trzymam
"Więcej niz klub" tyczy się działalności w Hiszpanii. Bo Camp NOu był ówczesnie jednym miejscem gdzie można było mówić po Katalońsku ( Meskość została sformułowana w latach 60 tych)
Na sukcesach Barcelony każdy chce zbić kapitał. czy to ją mega wysławiając ( czesto przesadnie) oraz ja krytykując. Wszystko po to by miec więcej wejść.. szkoda.
KingPersie jestes smieszye czemu nie dasz całego linku z ta sytułacja z sergio przeciez zostałm udezony w twarz i motta nie dostał odrazu czerwonaj jak jest na tym smiesznym linku tylko druga zułtą http://www.youtube.com/watch?v=iRpKcStGwmU&feature=related
masz link druga zułta w pełni zasłuzona poprostu maci takie kompleksy ze barca gra piekna pilke ze sie nie da opisac a w pierwszym meczu inter gola za spelonego strzelił i co tego tez nie pamietsasz
@maks20
Już po raz n-ty wypisujesz tu, że Wenger musi odejść. Zaczyna mnie to bardzo irytować... Ja sam po tym sezonie jak Arsenal nic nie wygra stanę się przeciwnikiem Wengera bo jak na trenera z takimi sukcesami tyle lat posuchy pucharowej to za długo, ale co to da??????
Niemniej jednak będę kibicem Arsenalu ktokolwiek będzie jego trenerem, ktokolwiek będzie w nim grał i jakie wyniki będzie ten zespól osiągać...
Twoje komentarze już mnie tak denerwują, że masakra. Zawsze jesteś na NIE. Komu tak naprawdę kibicujesz?
W profilu, w rubryce ULUBIONY KLUB masz wpisane; W ANGLII ARSENAL
Domyślam się,że to nie jest Twój ulubiony zespół...
2009
youtube.com/watch?v=8tLPRV-U6ds
2010
youtube.com/watch?v=3cTXHZQJv4Y
2011
youtube.com/watch?v=hbuiktRM3Jo
Gdzie Barcelona nie może, tam sędzia pomoże.2009
http://www.youtube.com/watch?v=8tLPRV-U6ds
2010
http://www.youtube.com/watch?v=3cTXHZQJv4Y
2011
http://www.youtube.com/watch?v=hbuiktRM3Jo
korol1991555 -> suma sumarum to my byliśmy bardziej poszkodowani, wam nie uznał JEDNEGO GOLA, nas pozbawił szans na awans.
maks20
Napisałeś to bardziej obiektywnie, dojrzale i przejrzyście niż cały powyższy artykuł. Ja natomiast nie kryję się z tym, że kpie z ludzi, którzy wyśmiewają frazes "więcej niż klub". Kompletnie nie znają ideologii (tak, to już można tak nazwać), a biadolą jak ci marni hiszpanie mogą tak o sobie mówić. Przecież to pycha, za to powinni być karani. A czy dla kibica Arsenalu Kanonierzy nie są czymś więcej niż klubem? Czymś co nad życie kochają, czemu się często poświęcają?
To bardzo proste.
czemu wy tak narzekacie na sedziego o tym ze w pierwszym meczu messi strzelił prawidłowego gola i sedzia go nie uzna to juz nie pamietacie? albo nie chcecie pamietac a ze w pierwszej połowie wtorkowego meczu powinien byc karny na messim tez juz zapomnieliscie jestescie smieszni jak wy wogóle mozecie pisac ze arsenal powinien awansowac jak on nawet strzału na bramke nie oddał
Nie zgadzam się natomiast z drugą częścią artykułu, tą o Barcelonie. Definicja futbolu , określona przez Barcę? - Tak, własnie tak.Bo przecież Arsena, który przed laty miał podobną filozofię gry ( już te czasy minęły) był nazywany "drugą Barceloną" . Więc nasmiewanie się z tego stylu to strzał samobój, bo po co naśladował Arsenal coś, co jest be. A styl Barcy jest od Cruyffa, który to wprowadził ( ale przecież nie wymyślił, bo zastosował to, co grała Holandia w latach 1974-78 , ale kto by to pamiętał). I od tego czasu Barca gra tym stylem - 4-3-3. I to nieprawda, że zawsze to przynosi sukcesy, autor zdaje się nie pamiętać lub milczy o tym, że po Cruyffie a do czasóe Rijkarda było cienko, była dominacja Realu, był Zidane, który na Camp Nou sytzelał Barcy bramki. I kibice też mówili "więcej niż klub" , bo dotyczy to nie futbolu tylko, ale odnosi się do i do historii klubu,do jego struktury, do Katalonii i jej historii, do Barcelony i jej historii, do piłki też , na końcu może. Kto tego nie rozumie, nie powinien ruszać tego tematu. Ja rozumiem? A skąd! tak naprawdę rozumienją to Katalończycy, bo wiedzę o tym wyssali z mlekiem. Ale krzywdzące jest dla nich kpienie i ironia, bo po prostu niesprawiedliwe. Bo Barca też przegrywa , ale nigdy nie widziałem Barcy nie walczącej, nie biegającej. Nawet wtedy, jak dostawała baty od Realu i innych. I na tym polega chyba ta duma i honor- własnie na tym. Zapomnieł o tym Wenger, każąc Arsenalowi, czego świat nie zapomni, przeszkadzać i murować bramkę w najgorszym właskim stylu, bo bez jednego strzału. A czy Inter grał antyfutbol? Tak, ale NAWET Mourinho , nawet on, nie postawił pełnego autobusu na Camp Nou i ODDAŁ strzały w kontratakach. A, tu przypomnę niezorientowanym, lub lubiącym zapominać, że 2 karne niepodyktowane na rzecz Barcy w Mediolanie i bramka Interu ze spalonego spowodowały wyeliminowanie Barcy wtedy. Przegrała, choć znów nieuznano jej bramki, chyba niesłusznie. Ale porażki to część piłki noznej, tzreba je przyjąc własciwie iz godnością, a nie skamleć , że sędzia, że trawa,że spisek.