Między Dumą a Pychą...

Między Dumą a Pychą... 09.03.2011, 20:13, Przemysław Szews 813 komentarzy

Miało być ostrzeżenie, podchody i ogólnie pojęte asekuranctwo. Tfu, asekuranctwem akurat się brzydzę. Pozwolę sobie więc wejść z butami, kopnąć w drzwi, na boczny tor odstawię bon ton, by zaserwować większą niż zwykle, toksyczną dla niektórych, dawkę wysublimowanej mieszanki sarkazmu, ironii i złośliwości. Przepraszam z góry, bo dla niektórych może to być niestrawne, a wśród gości z Katalonii istnieje wysokie ryzyko wystąpienia mdłości. Je kto chce, stałym czytelnikom (zwłaszcza z dłuższym stażem) życzę smacznego, pozostali ryzykują ciężkostrawne danie na noc…

Zacznę od tego, że nie mam pretensji do pięty Fabregasowej. Nie pomstuję na los, który ze złośliwym uśmieszkiem wybił palec Szczęsnego, w taki sposób, że prawdopodobnie zerwał ścięgno. Taka już naturalna kolej rzeczy – polscy golkiperzy na uśmiech fortuny liczyć nie mogą. Nie mam też żalu do technicznego wyszkolenia Bendtnera i poziomu jego przyjęcia piłki. Nie pukam się w głowę patrząc na zachowanie sędziego Busacci. Nie dziwi mnie precyzja odmierzania przez niego czasu, jestem nawet pełen podziwu dla podzielności jego uwagi i wyostrzonych zmysłów. Szczególnie wzroku i słuchu. Nie czas to i nie miejsce na puste słowa i gorzkie żale. Nie da nic rozpamiętywanie, obrzucanie się odpowiedzialnością, rzucanie mięsem czy twardymi przedmiotami. Spychologia w kontekście zewnętrznych czynników traci sens, jesteśmy za burtą Ligi Mistrzów.

Nie usłyszycie ode mnie słów, że przegraliśmy przez sędziego, że w jedenastu to byłby inny mecz. Co bardziej wnikliwi, algebraicznie sprawni, doliczyli się, że nawet w jedenastu byłoby nas mniej. Przynajmniej o jednego. Nikogo nie będę tłumaczył, odwracał kota ogonem, wengerował (ekhm, ingerował…) w rzeczywistość , naginając ją pod swój punkt widzenia. Od tego mamy już kogoś w Arsenalu. Kogoś, kto niechętnie przyjmuje prawdę, szczególnie tę gorzką. Im bardziej gorzka tym większy wobec niej jego sprzeciw i automatyczne uruchamianie systemu obronnego, w cudowny sposób odwracającego rzeczywistość.

A wczorajszy wieczór to wyjątkowo gorzka pigułka do przełknięcia, trudna i bolesna. Tak, bolesna to jest chyba najlepsze określenie. Bo jak inaczej nazwać sytuację, kiedy patrzysz na ukochaną drużynę, która tyle razy urzekała swoją grą, jej pięknem, lekkością, czymś, z czego byłeś dumny. Cieszyłeś się jej walecznością, wolą walki, zwycięstwa, pewnością siebie (choć z tym ostatnio różnie), aż tu nagle… nie poznajesz jej. Patrzysz jak na zupełnie obcą, anonimową drużynę. Niby koszulki podobne, nazwiska też. Niby jest armata na piersi, ale to wszystko… Nie było wczoraj niczego, co przypominałoby, że to jest TEN Arsenal. Arsenal, który miał walczyć na wszystkich frontach, Arsenal, który sam sobie powiedział, że to jest TEN sezon, że to jest ich rok, miał o to walczyć do ostatniego tchu, ostatniej kropli krwi.

Przed rewanżem nie liczyłem na zwycięstwo, wbrew panującym tendencjom, buńczucznym hasłom głoszonym przez rozentuzjazmowanych kibiców po pierwszym spotkaniu. Z pokorą podchodziłem do tego meczu, obstawiając w duchu (i biorąc w ciemno) remis. O wygraną było niesamowicie trudno. Graliśmy w końcu z drużyną wybitną, zjawiskową. Remis, co najważniejsze byłby dla Kanonierów zwycięski.

Realia okazały się brutalnie inne. Łudziłem się, dzieląc się zresztą swoimi przekonaniami ze wszystkimi dookoła, że Arsenal nie jest klubem parkującym autobus w bramce. Ba, nawet busika nigdy nie pozwalał sobie tam stawiać. Tłumaczyłem z uporem, że Arsenal nie umie grać inaczej niż gra. Ofensywnie, lekko, do przodu, że defensywna gra to pojęcie dla nich obce i tak odległe (biorąc pod uwagę chwiejność defensywy), że defensywna gra byłaby istnym harakiri. Utwierdzałem się w tym i utwierdzałem wytrwałych słuchaczy (w tym miejscu chciałbym pozdrowić moją Narzeczoną, za cierpliwe wysłuchiwanie, co się okazało, nieprawdziwego mojego ględzenia), że Arsenal stać na strzelenie gola i prędzej, czy później to w końcu udowodni. Z minuty na minutę to przekonanie odchodziło w zapomnienie, znikając jeszcze przed ostatnim gwizdkiem pierwszej połowy. Nie udowodnił, nawet nie oddał strzału na bramkę, co jest w kontekście Ligi Mistrzów precedensem! Nie żebym był sadystą, ale przywołam statystyki – od 2003 roku nie zdarzyło się, że uczestnik tych elitarnych rozgrywek nie oddał w meczu żadnego strzału na bramkę przeciwnika! Aż do wczoraj… Czyli, albo ja głosiłem herezje, albo wczoraj to nie był Arsenal… albo był, tylko sabotowany. Przez kogo? Z innych statystyk wypada wspomnieć jeszcze wpisujące się w kontekst liczbę podań: 724 do 119, co usprawiedliwia całkiem słuszną uwagę Guardioli , że Kanonierzy nie potrafili wymienić między sobą trzech podań z rzędu. Ktoś, kto kiedykolwiek, chociaż raz oglądał grę Arsenalu przecierał wczoraj oczy ze zdumienia i niedowierzania. Tylu niedokładnych podań, nieporadnych zagrań i zmarnowanych szans nie widziałem jeszcze w swoim życiu chyba nigdy, w żadnym spotkaniu…

Dla wzmocnienia stwierdzenia, że Barcelona przygniotła Arsenal, wspomnę jeszcze (choć chyba każdy je zna na pamięć) statystyki strzałów: 19, a po stronie gości okrągłe zero. I wiecie co, wbrew temu, co ktoś mógł odczytać po akapicie, w którym wspomniałem o osobie sędziego – to nie sędzia zabił mecz, choć to postać zdolna do tego (i nie tylko tego - Pan Massimo swego czasu pokazał środkowy palec niezadowolonym z jego pracy kibicom, nie podyktował ewidentnego karnego dla Manchesteru UTD w 2008… z Barceloną, skrzywdził na mundialu reprezentację RPA, czy… oddał mocz na środku boiska). Nie, to nie szwajcarski przystojniak zabił mecz drogi Panie Nasri, drogi Panie Van Persie (tak sugerowali w wypowiedziach). Nie mecz, a sam zabił się Arsenal - Arsenal, który założył sobie kaganiec na swój styl, zakneblował ofensywne zapędy, związał się i przykuł do słupa. Po drodze podciął sobie jeszcze żyło defensywnym nastawieniem i z minuty na minutę powoli się wykrwawiał. Widowiskowe samobójstwo, które doprowadziło do śmierci w rozgrywkach Ligi Mistrzów.

Czas wspomnieć o Barcelonie, tak sugerowałby tytuł. Gwoli jasności, tym co nie czytają między wierszami i próbowaliby włożyć mi w usta brak obiektywizmu i kibolską ślepotę mówię jasno, wcześniej delikatnie sugerowałem. Gospodarze awansowali jak najbardziej zasłużenie, tłamsząc, dobijając do gleby i przydeptując butem rywali (a że na ich własne życzenie, to już inna śpiewka).

No, to skoro sobie to wyjaśniliśmy, to pora wrzucić kamyczek do katalońskiego ogródka. Ja wrzucę do tego kwitnącego, pachnącego, zieloniutko-sielankowego ogródka kamor obrzydliwy, kłujący w oczy, psujący ten wzruszająco piękny obraz. Kamień, który trzymam w łapskach to kibice Blaugrany, ale nie wszyscy – specyficzna ich grupa. Grupa sympatyków, jak mantrę powtarzająca frazes „més que un club”, zaraz po przebudzeniu (obowiązkowo razy 10) i zaraz przed położeniem się spać (od 7 do 10 powtórzeń), na dzień dobry i na dowidzenia. Grupa kibiców, którym sformułowanie to przysłoniło racjonalność, zdolność trzeźwej oceny. Duma ich odurzyła, założyła klapki na oczy, zamknęła horyzont, stworzyła nową, wygodną rzeczywistość. Rzeczywistość, w której nie ma porażek, w której przeciwnik na sam widok Dumy pada na kolana i waląc czołem w murawę błaga szlochając o najmniejszy wymiar kary, która Duma raczy wymierzyć możliwie szybko i bezboleśnie. Duma w tej rzeczywistości nie znosi sprzeciwu, jest autorytarnym dyktatorem, nie lubi trudności, łatwo się wścieka przeszkodami. Nie przywykła do tego, brzydzi się i frustruje kiedy ktoś jej przeszkadza w tym co lubi najbardziej - grze w piłkę. Pięknej zazwyczaj grze, należy dodać dla przyzwoitości. Apogeum tego o czym mówię stanowi pożegnanie Interu na Camp Nou rok temu. Duma płakała wtedy zraszaczami.

Próbując szukać winnych tej wirtualizacji rzeczywistości doszedłem do szokującego dla mnie wniosku, że winnych jest tak dużo, że ciężko jest skonkretyzować, kiedy nasuwa się, że to cały piłkarski świat. Bo tak najprościej byłoby powiedzieć, bo to ten właśnie świat wyniósł Barcelonę na piedestał, stworzył z niej żywy pomnik, nową świętość, gdzie dopełnieniem tego wszystkiego jest wspomniany frazes, że to więcej niż klub. Stwierdzenie jakże prawdziwe! Toż to przypomina już momentami religię, z wiernymi, ale niestety radykalnymi jej wyznawcami. Zagubił się gdzieś obiektywizm, racjonalizm, zwykły zdrowy rozsądek. Nawet u sędziów piłkarskich, popychających momentami Dumę na siłę do przodu, w strachu przed gniewem całego świata, rozpływającego się w zachwytach nad Barceloną. W tych zachwytach gubi się gdzieś dystans, budzi się zaś do życia hipokryzja. Bo gdy fauluje się Dumę, gdy gra się z nią ostro, bez skrupułów i „należnego” szacunku – wtedy nazywamy to brutalnością, zabijaniem futbolu i ogólnym pohańbieniem (wystarczy sobie przypomnieć wyzwiska skierowane na Inter, kiedy nie pozwolił Dumie grać tego co lubi, a futbol ujął z innej strony, czyż nie równie pięknej?). Gdy zaś Dumie puszczają nerwy i zachowuje się podobnie, wtedy nazywamy to grą z charakterem (czyż nie, koledzy redaktorzy serwisów Barcelony?).

W konsternację wpędzały mnie twierdzenia, że rok temu z Barceloną Inter pokazał antyfutbol. Prowadzi to do tego, że jedyną słuszną definicją futbolu jest ta stworzona w Katalonii. Wszystkie inne wariacje to antyfubol? Granica między dumą a pychą jest niestety bardzo cienka. Niektórzy kibice Barcelony ją znacznie przekraczają, wkraczając na grząski teren świętowania zwycięstwa jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, obnoszenia się z pogardą dla przeciwnika, totalnym brakiem szacunku i dystansu. Chełpią się osobnicy tego gatunku zwycięstwami nad Herculesem czy inną Malagą w lidze, w której panuje oligopol Barcelony i Realu, z roku na rok umacniający się (czy to jeszcze liga, czy już coś innego?). Taplają się w zachwytach nad kolejnym rajdem genialnego bądź co bądź Messiego (czy to jeszcze człowiek, czy już kosmita?), wyciągają rączki po kolejne „pewne” zwycięstwa, jak dzieci. I jak dzieci nie znoszą sprzeciwu, buntują się, tupią nóżką, wznoszą histeryczny płacz i lament kiedy coś idzie nie po ich myśli – przecież „to więcej niż klub”, to Duma. Do Dumy nic nie mam, ale do pychy już tak, a ta niestety coraz częściej owej Dumie towarzyszy, co dla dumy krzywdzące, bo niedługo ta cienka granica całkowicie się zatrze. By tak się nie stało, mam nadzieję, że zanim się wspomniana granica zatrze, ktoś utrze nosa Dumie. Nawet jakby miał być oblany zimną wodą zraszaczy…

PS. Wierzę, że gdzieś tam w przypływie nowych, coraz bardziej zapalonych, coraz bardziej radykalnych w swej wierze przybyszów zachowali się prawdziwi kibice Barcelony, pamiętający jeszcze klub, który nie był na ustach całego świata, kiedy również grał pięknie, ale kiedy także nie zdobywał nic. Ci kibice mogą być dumni, ci kibice nie są pyszni. Wierzę w to…

autor: Przemysław Szews źrodło:
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
itachi komentarzy: 1183 newsów: 2010.03.2011, 10:39

1) Moim zdaniem RvP słyszał gwizdek, ale nie powinien dostać tej drugiej żółtej kartki, bo to niezgodne z duchem gry. Sędzia zachował się zbyt formalistycznie.

2) Jeśli już sędzia jest takim formalistą/rygorystą i w ogóle dura lex, sed lex (przepisy gry w piłkę nożną), to trzeba było wcześniej dać czerwoną kartkę Abidalowi za przyduszanie (tym bardziej, że bez piłki). Nie dał? Och, bo tym razem chciał zachować się zgodnie z duchem gry, że to nie było AŻ na czerwoną. Tyle tylko, że późniejsza frustracja Robina była właśnie tym spowodowana.

3) Nie zgadzam się, chyba jako jedyny, że Arsenal zagrał jakoś wybitnie asekurancko czy defensywnie. Na moje oko chciał grać tak jak na ES, ale po prostu Barcelona nie pozwoliła, grając bardzo wysoko pressingiem, w odbiorze wszystko im się udawało. To niestety kataloński zespół nas tak przydusił i zabrakło nam umiejętności, by się z tego uścisku wyrwać.

4) Zabrakło też trochę szczęścia. Taka agresywna Barcelona, z presją, jakiej nie odczuli od wielu lat, po 40. minucie traciła cierpliwość. Zaczęły się przepychanki (okiem Kanoniera spowodowane przez barcelończyków, ale już o to mniejsza), "angielskie" wślizgi (najpierw na piłkę, ale przy okazji i zaraz po na obie nogi przeciwnika, vide: Dani Alves) i coraz bardziej nerwowa gra. Twierdzę, że już zaczynaliśmy ich powoli mieć na patelni. Trzeba było tylko dotrwać do końca I połowy, wysłuchać w szatni Wengera i w II czekać na jeszcze większą frustrację. To była jedyna szansa, jaka pojawiła się we wtorkowym spotkaniu.

5) Mam spore pretensje do Fabregasa. Nie za słabą formę, która może się przydarzyć każdemu, zwłaszcza po kontuzji, ale za brak waleczności, zaciętości, odwagi i brawury. Cesc, ucz się od Jacka! ;]

IPiotrek komentarzy: 214910.03.2011, 10:28

I nie chodzi mi o to, że nie strzelił bramki, ale o to, że ten strzał był taki jakby od niechcenia - taki na wyładowanie złości, a nie na zdobycie gola.

itachi komentarzy: 1183 newsów: 2010.03.2011, 10:27

@maks20:
Wolę przeżywać traumę, że była szansa wyeliminowania Barcelony, ale została zaprzepaszczona (LM 2010/11), aniżeli jej nie przeżywać, bo szans nie było (LM 2009/10).

To samo się tyczy szans na zwycięstwo w PL.

maks20 komentarzy: 44510.03.2011, 10:20

Autor wyrźnie, wyraźnie należy do owego 1 % Nieprawdziwych kibiców.Bowiem piszący te słowa i paru innych, własnie owi Jednoprocentowcy ( w przeciwieństwie do Prawdziwych kibiców Arsenalu) pisali dokładnioe to samo, tuz po meczu i przed meczem. Zautorem zgadzam się zatem , co do faktów. Tylko (ale nie dlatego, żebym się czepiał) brakuje mi wniosków, dlczago Arsenal zagrał taki mecz ? Tu nie padają żadne tezy. A muszą. Bo ani Wilshere ani Fabregas ( cena mocno, mocno spadła, na tyle, że pod znakiem zapytania stawia ustalenia z ubiegłego roku - po prostu Cesk w tej formie i z takim nastawieniem nie jest Barcy aż tak potrzebny...) - , ani Robin nie są tak kiepscy, żeby tak zagrać. Ja mam tezę, która to wyjaśnia - nazywa się Wenger. To facet, który tym meczem ustanowił rekord, niestety , nie do pobicia , bowiem ZERO strzałó na bramkę można tylko wyrównać, a i na to chyba poczekamy do startu polskiej drużyny. To Wenger , swoją taktyką, załatwił kibicom Arsenalu największą TRAUMĘ od 17 lat - bo , zdaje się, od tylu lat Tott nie wygrał w derbach na boisku rywala. I jeszcze parę maczów- np. NAJWIĘKSZE frajerstwo w historii Premier League - prowadzić na obcym boisku 4 zero i zremisować 4-4. Przecież na Camp Bou Diaby ( skąd znów sie wziął) i reszta nie wymyślili sobie, że NIE będą biegać ( bo nie biegali) ,l że NIE będą atakować i strzelać (a tego nie robili) , że będą grać na czas i przetrwanie , murując bramę i faulując ( 19 fauli przy 8 faulach Barcy, tej grającej brutalnie i nieczysto Barcy) - nie, tego sami nie wymyślili. Bo na co dzień grają co innego i tego ich uczono przez lata na treningach , i to jest ich stylem - "grać, jak Arsenal". Nie. Sami nie wymyślili. To może ten okropny Guardiola im to kazał? Kibice, przejrzyjcie wreszcie na oczy, na to, co wyprawia Wenger, bo traumy będzie jeszcze sporo, zapewniam.

IPiotrek komentarzy: 214910.03.2011, 10:20

Tylko dlaczego, skoro nie słyszał tego gwizdka, tak spartolił :(
A spalony był minimalny, można go było puścić.

L.Saha strzelił nam z dwumetrowego spalonego w meczu z Evertonem :)

illpadrino komentarzy: 12032 newsów: 310.03.2011, 10:00

youtube.com/watch?v=hZe0s7H6f1w

dla przypomnienia. Czy ktoś słyszał gwizdek?
Nie? Hm...

piootrek2 komentarzy: 101810.03.2011, 10:00

Trema napewno, w jakim stopniu, nie mam pojęcia. Troche pewnie też zmęczenie dało znać. Do tego większe boisko, i zaje**sty pressing ze strony barcy. Wilshare szarpnął dwa razy, reszta to harówa w obronie.
Jeśli grałeś to pewnie wiesz, że czasami jak sie przeciwnik rzuci to nie wiadomo gdzie podać. Nasi zapewne się tak czuli. Ani do tyłu, ani do przodu. Tylko do bramkarza, a ten na orbite. I znowu barca przy piłce. Niestety tak sie gra czasami. Przy pressingu notorycznie faulują, tu pchnie, tam skrobnie, potem lekko za koszulke. Wiadomo, że nasi też tak mogli grać, ale jak sędzia za byle faule pokazuje kartki to później człowiek uważa.

szefu91 komentarzy: 26510.03.2011, 09:59

Tak naprawdę piłkarze Arsenalu mogą mieć pretensje tylko do siebie. Przede wszystkim za to, że nie zajęli pierwszego miejsca w grupie i już w 1/8 musieli zmierzyć się z Katalońskim gigantem. Szkoda, że to nie stało się dopiero w finale. Arsenal może skupić się teraz na pogromie MU, tym w FA jak i w lidze.
pzdr.

lukaszbisk komentarzy: 3510.03.2011, 09:56

Witam, na wstępie chciałbym powiedzieć, że jestem sympatykiem Barcelony. W sumie muszę przyznać rację osobie, które stworzyła ten artykuł. Osobiście bardzo szanuję Arsenal właśnie z powodu wg mnie podobnego stylu gry do Barcelony. Źle się stało, że te dwie wspaniałe drużyny spotkały się teraz w LM lepiej było by aby konfrontacja była na szczeblu finału. Na zakończenie mojej wypowiedzi Arsenalowi życzę zdobycia miastrzostwa Anglii i sukcesów.

IPiotrek komentarzy: 214910.03.2011, 09:31

@piootrek2

Hmm...no ja to widzę inaczej i pojąć nie mogę. Jak drużyna, która w niemal każdym meczu PL czy LM czy inne CC posiada piłkę przez ok. 60% czasu i nagle jej zawodnicy zapominają jak się przyjmuje piłkę, jak się gra klepką, jak piłkę zastawić i jak minąć zawodnika.
Jedynym wytłumaczeniem dla mnie jest to, że poprostu większość zawodników zjadła trema. Jedynym wyjątkiem był Wilshere.

Sam uprawiałem ten sport i w meczach o pewną stawkę mimo chęci poprostu nie wychodziło.

lukaas97 komentarzy: 1110.03.2011, 09:15

Ale są tez ludzie normalni, dla których ich klub jest pasja, przyjmują na klatę porażki i widza jakie błędy popełnia...

lukaas97 komentarzy: 1110.03.2011, 09:11

Autor artykułu powinien poczytać komentarze na tej stronie, jak i stronie innych klubów.
Kazdy klub ma zagorzałych fanow, ktorzy gdy ich druzyna nie gra nic, uwazaja ze zagrali swietnie.

MarcinAFC komentarzy: 3510.03.2011, 08:59

Fantastycznie napisane, bardzo dobrze się czytało. Dzięki za ten tekst i Twój poświęcony czas, pozdrawiam.

PS. Niech wróci normalność...

drzunijor komentarzy: 25110.03.2011, 08:52

i już na koniec, nie mam faworyta tych rozgrywek, mam antyfaworyta. Wiecie kogo

piootrek2 komentarzy: 101810.03.2011, 08:51

Nie, nie. Chodzi mi o drugi. Wierze w to, że chcieliśmy grać piłką. tyle, że przy takim pressingu się nie dało.
Barca miała piłke przez cały czas i nie było szans jej odebrać w środku pola. Jeśli udało się przejąć to tylko przez obrońce który musiał ekspediować bo już miał na sobie jakiegoś piłkarza barcy.
To jest swego rodzaju paradoks bo gracze barcy zarzucają wszystkim defensywną gre, ale jeśli sami mają posiadanie 60-70 procent to rzeczą jasną jest, że drużyna przeciwna przez ten czas będzie się bronić. Przecież nie będą stali i się lampili jak barca im gole pakuje. Koniec końców, jestem dumny bo w dwumeczu wypadli świetnie^^ *upy dali w CC xDDD

drzunijor komentarzy: 25110.03.2011, 08:50

Nie do końca się zgodzę. W pierwszej połowie rzeczywiście graliśmy coś dziwnego, a raczej statystowaliśmy barcelonie. Bramki w pierwszej być nie powinno, było już grubo po czasie. A po przerwie wyszedł arsenal odmieniony. Nie twierdzę że z RvP zgnietlibyśmy barcę mając pewny awans, al mielibyśmy REALNE szanse na dobicie do remisu, albo chociaż na 2:3 dające awans. I jeszcze jedno. Brzydzi mnie udawanie barcy, wystarczy że ktoś koło nich przebiegnie, dotknie ich i leżą na boisku zwijając się z bólu, a sędziowie (ban buraka w szczególności) łykają to w ciemno gwiżdżąc faule i rozdając kartki na lewo i prawo

IPiotrek komentarzy: 214910.03.2011, 08:11

Tak mi się przypomniało, że ostatni raz byłem tak zawiedziony podczas meczu Austria - Polska na ME.

IPiotrek komentarzy: 214910.03.2011, 08:02

@piootrek2

Ale chodzi Ci chyba o pierwszy mecz, bo w drugim Arsenal pokazał niestety...to co pokazał :(

wicek_12 komentarzy: 33910.03.2011, 07:46

wenger nie parkował autobusu, jeżeli nawet tak było to zaparkował go za wysoko i przy utracie persiego srogo za to zapłacilismy

LoginWojtas komentarzy: 12810.03.2011, 07:08

najbardziej boli ta nagla zmiana stylu gry ... Wenger chcial pobawic sie w Mourinho i zaparkowal autobus, co bylo idiotyzmem :/ teraz ma za swoje, NIE, przepraszam - MY - kibice mamy :/

piootrek2 komentarzy: 101810.03.2011, 03:17

Właśnie przeczytałem tekst i musze przyznać, że prawdy w nim troche jest. Szczerze powiem, że miałem większe (zaje**ście ogromne) pretensje do chłopaków po meczu z Birmingham. Tutaj jakoś byłem spokojny. Przegraliśmy bo byliśmy gorsi, ale nie możemy powiedzieć, że się chłopaki nie starali. Ktoś napisał niżej fajną rzecz... my chcieliśmy, bardzo chcieliśmy grać swoje, ale zwyczajnie nie dało rady^^Taktyka była OK. Sądzę, że gdybyśmy grali wczoraj na Emirates to byśmy walczyli o zwycięstwo. Osobiście twierdze, że gdyby RvP został to by wsadził bodaj w 86 minucie tą piłe do bramki i by było śmiesznie. Niestety nie został na murawie i śmiesznie wcale nie było.
Pretensje za mecz? Troche do Fabsa bo jako środkowy nie grał nic. Jako kapitan też, a najbardziej w pamięć mi zapadło jak po strzeleniu karnego przez Messiego zaczął sie uśmiechać (tak sie nie robi:). Oprócz Cesca - Alves. Kładł się za każdym razem jak panienka i darł w niebogłosy jak go boli. I chyba nikt nie zaprzeczy, że tak nie było bo.... tak było :).
Arsenal pokazał innym, że z barcą można powalczyć i można wygrać. Niech mi teraz ktoś pokaże, że można ich wyeliminować :)

Boobr komentarzy: 1610.03.2011, 03:06

Arsenal odpadł, ale zwalanie winy na sędziego to głupota - skoro nie narzekaliśmy na sędziego w pierwszym meczu, kiedy nie uznał w 100% prawidłowego gola Messiego, to jak możemy teraz? Do tego nie oddaliśmy jednego strzału w meczu to jak można oczekiwać wygranej? Barcelona wygrała zasłużenie. Nawet tego karnego na 3:1 sam bym podyktował, bo faul po prostu był. Tak czułem, że ta bramka wyjazdowa dla Barcelony z pierwszego meczu będzie kluczowa, no i niestety dla kibiców Arsenalu taka była...

Mamy jeszcze realną szansę na wygranie PL, teraz musimy na tym skupić wszystkie siły.

szwarcekruper komentarzy: 89310.03.2011, 02:43

Pycha pychą, ale w tym wypadku kolega ma racje/ Również uważam że strata bramki była raczej pewna chyba mało kto liczył na czyste konto Arsenalu.

mes komentarzy: 1410.03.2011, 02:37

RahU

nie zrozumiałeś mnie nic nie musi, ja nic takiego nie napisałem, ja tylko napisałem, że to jest pewniak tak jak lato w słońce. Nie wiem czy Arsenal w tym sezonie w każdym meczu strzelał gola w lidze ale jeśli tak to ty idąc do bukmachera też już wiesz, że postawisz na Arsenal, że np strzeli bramkę w meczu bo Arsenal te bramki strzela, stwarza sobie sytuację itd. dodatkowo wiesz jak gracie w lidze prawdę mówiąc to analizujesz wszystko i ci wychodzi rachunek, że Arsenal gola strzeli i już i ja mam tak samo z Barceloną. Trudno jest to wytłumaczyć no ale o to mi chodzi, o ten pewniak i nic więcej.

RahU (administrator) komentarzy: 5062 newsów: 214810.03.2011, 02:29

To jest też głównie Wasz podstawowy problem. Większość z Was śledząc La Ligę i widząc wyczyny typu 15:0 z ogórkami jest po tym wszystkim święcie przekonana, że Barcelona MUSI strzelić i MUSI wygrać, bo tak po prostu już jest na tym świecie i nie ma innego scenariusza. To samo tyczy się karnych, rzutów wolnych i spraw pokrewnych. Jeżeli Xavi padł (vide początek spotkania na CN), to MUSI to być rzut wolny. Jeżeli Messi odbił się od wyższego o 30cm obrońcy, to MUSI to być karny.

I potem wychodzą takie kwiatki, że oprócz tego, że nie potraficie przegrywać (tak, tak, my też, tak, tak), to nawet nie umiecie wygrywać (Wy, kibice, którzy tu piszą), bo mimo wygranej nadal tu przesiadujecie.

A tłumaczenia typu "Wasi kibice też do nas włazili po meczu na Emirates i robili to i owo" to czysta analogia do Waszego aktualnego zachowania. Nie różnicie się od nich niczym. Więcej niż hipokryzja.

mes komentarzy: 1410.03.2011, 02:15

adaminho77

chodzi mi o to, że gdyby Barcelona miała przewagę z pierwszego meczu w postaci 5-0 to i tak rzuciłaby się do ataku, jeśli oglądasz mecze Barcelony nawet raz na jakiś czas to wiesz jak grają i wiesz, że w chwilę potrafią odmienić losy spotkania dlatego uważam, że co jak co ale na Camp Nou ta bramka była po prostu tak pewna jak słońce w lato. Nie chcę urazić nikogo tymi swoimi stwierdzeniami, które nie dla każdego mogą się wydawać obiektywne bo nie o to chodzi, takie po prostu jest moje zdanie na ten temat.
Dobranoc

lopezinho komentarzy: 2610.03.2011, 02:15

świetna robota :)) miło czytać obiektywne opinie a nie jednostronne :)) w końcu mogę sie tu z kimś zgodzić :)) ale niestety owa pycha dziala w dwie strony... kazdy zespol tak ma heh

adaminho77 komentarzy: 332910.03.2011, 02:10

mes-->Zrozumieliście, ale:
'wiadomo, że Barcelona u siebie coś strzeli i w tym wypadku potrzebna była tylko jedna bramka, to było wiadome, że ona padnie'
Nic nie jest pewne (wiadome) w 100%, ale Twoja pycha już tak. :P
Dobra nie spinam się, nie napinam. Mam dość Barcy i rozmowach o niej na długi... długi czas... Dobranoc. ;]

mes komentarzy: 1410.03.2011, 02:05

Mi jako kibica Barcelony ten tekst się podoba, podoba mi się jego trafność i dosadność. Pewnie u niektórych wzbudzi to tzw. "spinkę" ale do sezonowców tylko właśnie takie teksty przemawiają, brutalne. Z tekstem zgodzę się w prawie całej okazałości jednak mam inne zdanie co do pojęcia futbolu/antyfutbolu... otóż dla mnie nie każda inna wariacja niż gra Barcelony to antyfutbol jeśli drużyna przeciwna ma zamiar chociaż dojścia do sytuacji podbramkowej, do sytuacji gdzie może oddać strzał i tu odniosę się akurat do Interu który miał gdzieś atak i połowę Barcelony, oni myśleli tylko o swoich 30tu metrach na których się zabunkrowali. Co do Arsenalu z wczoraj, nie uważam, że zagrali antyfutbol, oni chcieli, chcieli wyjść z kontrą, chcieli poklepać chcieli zaatakować ale po prostu nie mogli, byli bezradni, starali się ale im nie wyszło i tak jak powiedział przed meczem chyba Pedro "nie damy Arsenalowi oddychać" tak zrobili. Jeszcze jedna rzecz która mi przyszła do głowy to bronienie wyniku z The Emirates, to był błąd, że Arsenal chciał bronić wyniku bo tak naprawdę wiadomo, że Barcelona u siebie coś strzeli i w tym wypadku potrzebna była tylko jedna bramka, to było wiadome, że ona padnie... Arsenal powinien zagrać otwarcie jak w pierwszym spotkaniu bo tak naprawdę to stracony gol u siebie powodował, że nie bronił nic na Camp Nou tak jakby było ciągle 0-0, to chyba zgubiło Arsenal. Mam nadzieję, że zrozumieliście to co miałem do napisania bo może się to wydawać trudne. Pozdrawiam.

szwarcekruper komentarzy: 89310.03.2011, 01:43

@Ricky

Ja i wielu innych nigdzie się nie rejestrowaliśmy. Wiadomo takich co się wszędzie pchają zawsze jest pełno. Tylko zasada "ja tak zrobię bo on tak zrobił" jest troszeczkę dziecinna, może lepiej takiego gościa olać i nie zjeżdżać do jego poziomu?

mrau komentarzy: 28510.03.2011, 01:37

@RahU
Niestety taka jest żałosna prawda..

adaminho77 komentarzy: 332910.03.2011, 01:37

+to co kolega RahU napisał z incydentem nakładania Fabregasowi koszulki Barcy. To był totalny brak szacunku dla Arsenalu. Barca jak coś chce to musi to mieć (w tym przypadku piłkarza) i nie znosi odmowy. Oby Nasri'emu nie przyśniła się Barcelona. :)

adaminho77 komentarzy: 332910.03.2011, 01:33

RickyFCB-->Ja nie lubię Barcy za:
1. Traktują nas jak sklep z piłkarzami gotowymi od razu do gry w Barcie ze względu na podobny styl gry obu zespołów. Co okienko Cesc, Cesc. Raz informacja, że odpuścili sobie Cesca, a za chwilę, że jednak w następnym okienku znowu. Zaraz będzie Nasri, Nasri. :(
2. Rozumiem już nie umieć przegrywać (sam mam czasem z tym problemy), ale większość (nie wszyscy) kibice Barcelony nie umieją nawet wygrywać, gdyż po tym muszą jeszcze udowadniać swoją wyższość.
3. Są zbyt pewni siebie, ale to jeszcze można przemilczeć.

Z tej listy przynajmniej ja podkreślam grubą linią pierwszy punkt, bo w głównej mierze właśnie z tego powodu nie lubię Barcelony.

Pisałem dobranoc, ale musiałem jeszcze wtrącić swoje '3 grosze'. Wybaczcie. ;)

triumphst955 komentarzy: 107310.03.2011, 01:28

RickyFCB
No to warto Ci byc taki sam jak niektorzy z tego serwisu..? I z Twojego serwisu..? I z wielu innych? Kibice składają sie z jednostek, przez głupote czasem jednego z naszych, czasem z Waszych, to musi isc jak po sznurku, tak? Zaraz wszyscy muszą niszczyć futbol za pomocą zasranej klawiatury, a potem jedni na drugich wszystko zrzucają zamiast podac sobie rękę jak to za dzieciaka po bójce było? Na niektore prowokacje nie trzeba reagowac. Jeśli uważacie sie za ludzi inteligentnych to nie ulegajcie głupocie innych tylko sie z nich smiejcie. Mowa tu o jednych i drugich bo nie uwazam tez ze wszyscy ze strony moich ulubiencow są aniołkami... Weźcie sobie to do pały i pomyslcie czy warto sobie pieprzyc nastroje bez sensu, skoro w rzeczywistości na pewno wiekszosc z Was to git ludzie są ...;P. Pomyslcie...;)

RahU (administrator) komentarzy: 5062 newsów: 214810.03.2011, 01:27

Widzisz kolego RickyFCB, nas śmieszą zraszacze, Was zakładanie Ceskowi koszulki Barcelony na łeb. Skąd ten brak dystansu? Wszyscy "u was" tak mają?

"Niech pożegnają nas zraszaczami" to nic innego jak barwny skrót myślowy, ale co ja będę się gimnastykował tłumaczeniem, przecież to jak grochem o ścianę i łbem w mur jednocześnie.

RickyFCB komentarzy: 3910.03.2011, 01:27

szwarcekruper; zapytam również to samo. Czemu po pierwszym spotkaniu tak wielu było was na portalach Barcelony?

Kons komentarzy: 132610.03.2011, 01:25

RickyFCB: piszesz tutaj, że po co, czamu, dlaczego, a Ja Tobie zadam jedno pytanie ? Po co tutaj się zarejestrowałeś skoro nie jesteś kibicem Arsenalu ---> patrz co jest napisane na górze strony. Co do nazw publikacji - jak się jest spiętym, bez poczucia humoru no i bez rozumowania tekstu (czytanie ze zrozumieniem) to później się stwierdza że to jest rzekomo "żenujące".

m91aciek komentarzy: 44810.03.2011, 01:24

RickyFCB zgadzam sie z Toba w kwestii dopinogwania. w Polsce to jest istna paranoja, sam kiedys mialem niemila sytuacje z kibicem cracovii ale mniejsza z tym. Masz pretensje do nas o taki naglowek artykulu czy tez o inne rzeczy, ale popatrz tez jak wielu kibicow barcelony teraz obraza nasz klub, wejdz na rozne portale i poczytaj komentarze

RickyFCB komentarzy: 3910.03.2011, 01:24

Shell11; nie mam 12 lat i uwierz że wiem trochę o życiu i na pewno wiem co to znaczy honor. Wiem co to znaczy być honorowym! Jeśli coś obiecujesz, to powinieneś tego dotrzymać. Honorowym jest ktoś pomimo wyniku, pomimo porażki. Potrafi otrzeć łzy, wstać i wyszeptać 'Gratulacje stary, dzisiaj Barcelona była lepsza. Powodzenia.' Jeśli ktoś ucieka do nory, dla mnie jest typowym krzykaczem. Który wyjdzie znowu z tej nory w momencie triumfu.

szwarcekruper komentarzy: 89310.03.2011, 01:24

Jakby na stronę kibiców Arsenalu nie wchodzili kibice Barcelony, żeby wypisywać swoje teorię, to żadnych kłótni czy nienawiści by tu nie było. Nie jestem w stanie zrozumieć po cholerę walicie tutaj takimi tłumami, przecież macie swoje strony.

Shell11 komentarzy: 9110.03.2011, 01:24

Mwahahahaha, teraz to się uśmiałem :D Potrafisz pluć mi w twarz i przy tym wyciągnąć rękę. W tej chwili zachowujesz się jak Sandro. Najpierw oskarżycie nas o kidnaping, potem sprowadzicie sobie Benika Afobe.

RickyFCB komentarzy: 3910.03.2011, 01:21

triumphst955; a myślisz że ja to wszystko rozumiem? Myślisz że ja rozumiem ten cały cyrk związany z nienawiścią między kibicami zagranicznych zespołów? Jednak takie serwisy jak wasz, właśnie zachęcają do nienawiści między klubami. Żenujące nazwy publikacji 'Niech pożegnają nas zraszaczami...' tudzież w podsumowaniu meczu idiotyczne zdjęcie zraszacza. Ja pytam z tego miejsca, CZEMU? Czemu koniecznie musimy prowadzić taką wojnę? Czy chcemy aby do tego doszło że nie będziemy umieli usiąść razem w barze, obejrzeć meczu i pogratulować sobie po końcowym gwizdku? Czy chcemy patologii społecznej pokroju w tej w Krakowie. Gdzie kibice Wisły, gonią się z kibicami Cracovii po mieście z kosami, maczetami. Tego chcemy? Kreujmy dalej tą nienawiść. Dobrze to wychodzi! oby tak dalej. Bierzmy przykład z naszej Polskiej patologi kibicowskiej. brawo...

RahU (administrator) komentarzy: 5062 newsów: 214810.03.2011, 01:18

Co będziesz robił, gdy Barcelona wygra z Arsenalem i awansuje do dalszej fazy rozgrywek Ligi Mistrzów? Jakaś większa celebracja, spotkanie fanów, pub, piwko?

- Będę przesiadywał na Kanonierzy.com!

Tak to wygląda, jak wygląda.

Shell11 komentarzy: 9110.03.2011, 01:17

Ricky, proszę, nie używaj słów, których nie rozumiesz, takich jak na przykład "honor". Sprawą honoru nie jest wygranie, czy przegranie meczu. Honorowy człowiek odejdzie na bok, przemyśli sobie wszystko na spokojnie i będzie potrafił stanąć twarzą w twarz z prawdą. A prawdą jest, że przegraliśmy. Honorem jest wyznanie autora tego tekstu, który przyznał wam racje. Honorem NIE jest zachowanie kibiców Barcelony, które dowodzi waszej infantylności, pychy i braku szacunku dla rywala.

m91aciek komentarzy: 44810.03.2011, 01:15

RickyFCB masz kogos konkretnego na mysli? po prostu wiekszosc z nas cieszyła sie po 1 meczu, ze wygralismy i wierzyła w to, ze awansujemy!! po to sie jest kibicem, ze wierzy sie w swoja druzyne i jest sie z nia do konca

Kons komentarzy: 132610.03.2011, 01:15

RahU: Musiałbyś jeszcze wyjaśnić im co znaczy "infantylne zachowanie", bo napisałem tak w którymś z poprzednich komentarzy, to jakiś kibic Brcelony się nawet do tego się nie odniósł, no ale co zrobić, ludzie są różni, są ludzie, trolle i napinacze.

triumphst955 komentarzy: 107310.03.2011, 01:14

Ja tego nie rozumiem... Niee wiem. Moze za głupi jestem. Ale cieszy mnie to, skoro nie moge zrozumiec waszych "problemów" bo nawet nie chce. Wole zająć sie meczami a nie jakimis sporami miedzykibicowymi. Z nudów sie żrecie ze sobą juz chyba. Nawet sie nie znacie a zachowujecie jakbysmy wszyscy byli tacy sami. Ludzie, szanujmy sie bo ja nie rozumiem celu jaki obraliście dopiekając sobie wzajemnie. Nie sądze by liderzy obydwu klubów byli szczesliwi gdyby wiedzieli co odwalają ich zagorzali kibice. Kazdy kibic jest czlowiekiem, ale żaden człowiek nie powinien być internetowym kibolem! Zastanowcie sie czy warto tak drzeć koty... Pozdrawiam obydwie strony. Go Gunners!

Shell11 komentarzy: 9110.03.2011, 01:14

Dochodzę do wniosku, że Barcelona to jedyny klub, którego "kibice" potrafią uprzykrzać życie fanom przeciwnej drużyny, nawet, a zwłaszcza wtedy, gdy ta przegrywa z Dumą Katalonii.

RickyFCB komentarzy: 3910.03.2011, 01:13

adaminho77, ja tutaj jestem i będę aż do pewnego momentu. Aż do momentu kiedy zobaczę największych krzykaczy tego forum. Tych krzykaczy którzy obiecali po pierwszym spotkaniu iż będą bez względu na wynik i albo to ja im pogratuluje, albo to oni mnie. Mineły 24h, wciąż ich nie zauważam. Brak honoru? Nie umiejętność przegrywania? Czy zbytnia pewność po pierwszym spotkaniu? Te pytania kieruje do nich. Ale odpowiedzi za pewne nie otrzymam.

adaminho77 komentarzy: 332910.03.2011, 01:11

No nie następny. Idźcie stąd, pokażcie, że potraficie wygrywać i nie zalewajcie już nas swoją pychą. ;/ Dobranoc.

Następny mecz
Ostatni mecz
Arsenal - Ipswich 27.12.2024 - godzina 21:15
? : ?
Crystal Palace - Arsenal 21.12.2024 - godzina 18:30
:
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Liverpool15113136
2. Chelsea16104234
3. Arsenal1686230
4. Nottingham Forest1684428
5. Manchester City1683527
6. Bournemouth1674525
7. Aston Villa1674525
8. Fulham1666424
9. Brighton1666424
10. Tottenham1672723
11. Brentford1672723
12. Newcastle1665523
13. Manchester United1664622
14. West Ham1654719
15. Crystal Palace1637616
16. Everton1536615
17. Leicester1635814
18. Ipswich1626812
19. Wolves1623119
20. Southampton1612135
ZawodnikBramkiAsysty
Mohamed Salah139
E. Haaland131
C. Palmer116
B. Mbeumo102
C. Wood100
N. Jackson93
Y. Wissa91
Matheus Cunha83
J. Maddison74
A. Isak74
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady