Mistrz przepytuje ucznia. Rozmowa Shearera z Nketiahem

Mistrz przepytuje ucznia. Rozmowa Shearera z Nketiahem 24.11.2020, 14:32, Michał Kruczkowski 11 komentarzy

Nie jest żadną tajemnicą, że w obecnym sezonie gra ofensywna Arsenalu pozostawia wiele do życzenia. Po ośmiu kolejkach Kanonierzy w Premier League oddawali średnio 9,1 strzałów na mecz, co w całym zestawieniu ligowym daje im 16. miejsce. Niestety póki co trudno wskazać, który z zawodników może najbardziej się przyczynić do zmiany oblicza zespołu w ataku, gdyż nawet Pierre-Emerick Aubameyang gra znacznie poniżej oczekiwań. Piłkarzem, który coraz bardziej puka do drzwi wyjściowego składu, jest Eddie Nketiah. Przed młodym graczem Arsenalu jeszcze bardzo długa droga, jednak są z nim wiązane spore nadzieje na przyszłość.

Poniżej przedstawiamy tłumaczenie artykułu z The Athletic, które może pomóc w bliższym poznaniu Eddiego. Napastnik Kanonierów nie mógł trafić na lepszego interlokutora. O występach w młodzieżowej reprezentacji, przebijaniu się w hierarchii Arsenalu, pracy z Mikelem Artetą i Marcelo Bielsą, a także o roli napastnika Eddie rozmawiał z najlepszym strzelcem w historii Premier League, Alanem Shearerem.

Obecny sezon jest dla Eddiego Nketiaha niezwykle ważnym momentem w jego karierze. Pojawił się w Arsenalu, następnie był wypożyczony do Leeds United, skąd w połowie sezonu wrócił na Emirates Stadium, gdzie dostał swoją szansę. Niedawno pobił mój trzydziestoletni rekord w liczbie goli strzelonych dla reprezentacji Anglii U-21. Cały świat stoi przed nim otworem, teraz wszystko zależy od niego. Pobicie wspomnianego rekordu (16 goli w 14 występach) było dla mnie dobrym pretekstem, aby przeprowadzić z Eddiem wywiad, jednak na początku naszej rozmowy powiedziałem mu, że może powinienem być dla niego nieprzyjemny za to, że przebił moje osiągnięcie. Odpowiedział, że powinienem się martwić ważniejszymi rekordami, co było miłe, jednak potem zepsuł atmosferę, mówiąc, że oglądał „stare filmiki” ze mną w roli głównej. Stare filmiki. Wow. Dzięki, że mogłem się poczuć jak starożytny relikt.

Z drugiej strony to jest właśnie historia o wieku, o czasie, o momencie, o którym wspomniałem na początku. Eddie musi jednak pamiętać o tym, że w futbolu wszystko dzieje się bardzo szybko, dni i kolejne mecze przemijają w mgnieniu oka. W ciągu 45 minut porozmawialiśmy o pracy z Marcelo Bielsą, jego wymagających treningach. Poruszyliśmy też temat Mikela Artety, wzięliśmy więc pod lupę dwóch menedżerów, pracujących w wielkich klubach i skupiających dużą uwagę na taktyce.

Wspomnieliśmy to, jak pomagał Leeds w osiągnięciu ich celu, a także przyjrzeliśmy się wyzwaniom, jakie stoją przed nim w Arsenalu. Chciałem wyrazić uznanie dla jego rozwoju. Dobrze, że cieszy się z osiągnięć w młodzieżowej reprezentacji, jednak musi postrzegać to jako początek drogi, a nie jej koniec. Tym, co najbardziej rzuciło mi się w oczy podczas dyskusji z tym nastolatkiem z Lewisham, był głód zdobywania bramek, radość ze zwyciężania. Zaimponował mi też tym, że na koniec rozmowy sam zadał mi kilka pytań.

Dobrze pamiętam, jak sam występowałem w reprezentacji U-21, dopiero zaczynałem się pokazywać w Southamptonie. Czy myślałem, że mi się uda? Byłem o tym przekonany. Patrząc jednak ogólnie, to było złudne przekonanie. Jedynie dwóch czy trzech z nas zdołało przebić się do pierwszej reprezentacji, najcięższy był ten ostatni krok, który trzeba było wykonać, aby się tam dostać. Właśnie w tym miejscu jest Eddie, zarówno w klubie, jak i drużynie narodowej. Jest już u samego progu. Pozostał tylko ten jeden krok. Pokrzepiające jest to, że Eddie zdaje sobie z tego sprawę. Nie przemawia przez niego arogancja.

- Byłem niesamowicie podekscytowany, gdy dostałem swoje pierwsze powołanie do drużyny U-21. Czujesz wtedy, że jesteś o jeden krok od pierwszej reprezentacji, ale to jeszcze nie to. Bycie coraz bliżej tego celu motywuje mnie, jednak dalej muszę pracować i naciskać. Dobrze się czuję w tej sytuacji, jestem bardzo pewny siebie - powiedział Eddie.

Oczywiście teraz żyjemy w innych czasach. Gareth Southgate, mój niegdysiejszy kolega z reprezentacji, przeszedł z prowadzenia zespołu U-21 do pierwszej drużyny narodowej. Taką samą drogą mogą pójść zawodnicy. Eddie zaczynał przygodę z piłką przechodząc przez młodzieżowe zespoły Chelsea, razem z Masonem Mountem i Declanem Ricem. Obaj ci zawodnicy zagrali w tym tygodniu w meczu pierwszej reprezentacji przeciwko Islandii. W składzie był także Phil Foden (Mount i Rice zdobyli w tym spotkaniu po bramce, Foden z kolei zaliczył dwa trafienia - przyp. red.). To jest młoda, pełna energii drużyna Anglii.

- Cieszę się, gdy widzę, że Declan i Mase grają razem w pierwszej reprezentacji. Wszyscy razem występowaliśmy jako dzieciaki w Chelsea; tych dwóch nie dało się od siebie oddzielić. Dobrze jest oglądać sukcesy chłopaków, z którymi się dorastało. To mnie motywuje, aby jeszcze więcej z siebie dawać. Jeśli jest się wytrwałym, można wejść na ten poziom. Nieważne, jak młodym zawodnikiem jesteś, Gareth da ci taką szansę - skomentował Nketiah.

Żeby dostać się do pierwszej reprezentacji, przede wszystkim trzeba grać w klubie. Zaliczyłem ponad 100 ligowych występów w Southamptonie, ale cały czas czułem się tam jak młokos. Dopiero w Blackburn poczułem się komfortowo w szatni, wiedziałem, gdzie są moje mocne strony. To było moje miejsce. Klub zapłacił za mnie niemałe pieniądze, jednak ta presja mi nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie. Wszedłem na wyższy poziom.

- W moim przypadku wygląda to podobnie. Moje występy w Arsenalu stały się nieco bardziej regularne, moja pewność siebie w szatni rośnie. Dzięki temu odczuwasz stabilizację, w której utrzymaniu pomagają też koledzy z drużyny. Dzięki nim czujesz się jak w domu. Wiem, że przede mną jeszcze długa droga, muszę coraz bardziej budować swoją pozycję i udowadniać, że jestem wystarczająco dobry, aby grać co tydzień.

Nketiah rozegrał w obecnym sezonie dla Arsenalu 14 spotkań we wszystkich rozgrywkach, zdobywając w nich 3 bramki. Jesteśmy świadkami kontynuacji zaufania, jakim Arteta obdarzył Eddiego po jego zimowym powrocie z wypożyczenia z Leeds.

- Tak, to bardzo mnie zbudowało. Dobrze jest czuć, że jesteś chciany, że masz rolę do odegrania w tym klubie. Pojawiły się oferty kolejnych wypożyczeń, jednak menedżer chciał mi dać szansę. To dodało mi pewności, że jestem na tyle dobry, aby reprezentować Arsenal. Jestem bardzo wdzięczny Mikelowi za to, że dotrzymał słowa. Myślę, że pod koniec poprzedniego sezonu można było zauważyć, że z każdym meczem czułem się coraz lepiej. Przede mną ważny rok, liczę na więcej występów, w których będę mógł pokazać, na co mnie stać. Wierzę w swoje umiejętności, wiem, że jeśli będę ciągle ciężko pracował, przeniosę to, co pokazywałem na poziomie młodzieżowym, a także momentami w dorosłym futbolu, na codzienność w Arsenalu.

- Menedżer dużo pracuje z całą drużyną, jest to także praca w grupach. Upewnia się, że każdy zna swoje zadanie. Kładzie duży nacisk na taktykę, mamy sporo analiz wideo z naszymi meczami i spotkaniami naszych rywali. Świetnie się z nim pracuje. Mikel jest otwarty na rozmowę z każdym zawodnikiem. Jeśli ktoś tego potrzebuje, on zostanie po godzinach i poświęci piłkarzowi dodatkowy czas. Zawsze do nas przemawia, gdy jesteśmy na boisku, daje dodatkowe wskazówki. Czuję, że dokładnie wiem, co mam robić jako dziewiątka. W trakcie meczu zawsze dodajesz coś od siebie, jednak Mikel bardzo wyraźnie zaznacza, jak będziemy grali. To dobrze, że zawsze trzymamy się naszego stylu gry, niezależnie od tego, z kim się mierzymy. Ta konsekwencja zdecydowanie pomaga.

fot. Andrew Matthews/Pool/AFP

Wyobrażam sobie, że niełatwo jest grać z przodu w obecnej drużynie The Gunners. Nie jest to zbyt kreatywny zespół, przez co napastnik często jest pozostawiony samemu sobie. Grałem z naprawdę dobrymi napastnikami, którzy potrafili zająć obrońców drużyny przeciwnej. Pojedynkowanie się z doświadczonymi stoperami jest trudne nawet, gdy jesteś w szczycie swojej kariery, a co dopiero, gdy masz 21 lat i starasz się dostać na najwyższy poziom. Swojego czasu występowałem jako wysunięty napastnik w Southamptonie, po jednej stronie mając Matta Le Tissiera, a po drugiej Roda lub Danny’ego Wallace’a. To ciężka robota. Najważniejsze jest to, że musisz się znaleźć w polu karnym, jednak zanim do tego dojdzie trzeba włączać innych do gry, cofać się, gdy trzeba bronić, naciskać na obrońców rywali. Na koniec i tak musisz być centralną postacią formacji ofensywnej. Gdy oglądam gole Eddiego dla drużyny U-21, widzę gościa, który potrafi wykończyć akcję (uwielbiam patrzeć, jaką radość mu to przynosi). Widzę kogoś, kto potrafi strzelić zarówno lewą, jak i prawą nogą, kto strzela sporo goli z pola bramkowego. Nie jest wysoki (175 cm wzrostu) czy muskularny, dlatego też rola, do której jest przydzielany, nie jest dla niego naturalna, jednak zdecydowanie nie mierzy się z czymś niemożliwym do wykonania. Najlepsi zawodnicy potrafią znaleźć sposób, aby odnaleźć się w każdej sytuacji. Jakie są zatem zalety Eddiego?

- Moim atutem jest umiejętność wyjścia za obrońców, znajdowanie miejsca w polu karnym. Potrafię kończyć akcje obiema stopami, dużo nad tym pracowałem. Myślę, że dobrze odnajduję się w grze kombinacyjnej, rozgrywaniu piłki jednym czy dwoma dotknięciami. To istotne cechy w przypadku napastnika. Wiem jednak, że są rzeczy, które mogę poprawić. Jako napastnik cały czas musisz pracować nad swoim wykończeniem, a także przytrzymaniu piłki. Dla mnie najważniejsze jest, abym regularnie grał na wysokim poziomie. Wszystko zaczyna się na treningu, Mikel zawsze dokładnie wszystko obserwuje, upewnia się, że ciężko pracujemy. Chodzi o wykorzystywanie otrzymanych szans, lecz także o zachowanie spokoju, gdy tych szans nie dostajesz. Nieważne, czy otrzyamasz 20 minut, czy 90, musisz w pełni wykorzystać każdą chwilę na boisku. Możesz dostać zaledwie pół szansy. Póki co nie dostałem tylu okazji do gry, ilu bym oczekiwał, jednak czuję, że zawsze dużo biegam, przedzieram się przez obronę, szukam piłki, docieram we właściwe sfery boiska. Jeśli dalej będę grał pressingiem z przodu, szanse do strzelenia gola nadejdą. Wtedy już trzeba zachować opanowanie i je wykorzystać.

Gdy byłem w wieku Eddiego, nie patyczkowałem się. Bez wahania wchodziłem do szatni i dosadnie mówiłem pomocnikowi czy skrzydłowemu, że powinien mi podać, i żeby następnym razem lepiej to zrobił. Zdarzało się, że bywałem jeszcze bardziej bezpośredni! Świat się zmienił, wydaje mi się, że Eddie nie jest taki, jak ja wtedy, jednak jestem przekonany, że potrafi walczyć o swoje.

- Podchodzę do futbolu emocjonalnie, chcę wygrywać, chcę odnosić sukcesy. Po meczu potrafię zwrócić na coś uwagę, czasami nawet w bardziej agresywny sposób, jednak wszyscy mamy ze sobą dobre relacje, więc potrafimy wyjaśnić sobie pewne sytuacje, nie odbierając tego osobiście. Staram się nie ponieść gwałtownym emocjom, bo wtedy traci się koncentrację przy kolejnej okazji. Trzeba znaleźć odpowiedni balans.

Gdy napisałem do Iana Wrighta, aby poinformować go o moim wywiadzie z Eddiem, otrzymałem, charakterystyczną dla Iana, żywą odpowiedź. Powiedział: „Lis pola karnego!”. Wrighty przeszedł tę samą drogę i stał się pewnego rodzaju mentorem dla Nketiaha. Podkreślil, że Alexandre Lacazette nie gra z dużą pewnością siebie, że to jest właśnie czas Eddiego, który musi wykorzystać. Czas, momenty; znowu ta sama historia. Eddie jest zbyt uprzejmy, żeby głośno o tym mówić, ale takie jest życie napastnika, życie piłkarza. Pracujesz, aby zająć kogoś miejsce, a potem robisz wszystko, żeby się na tym miejscu utrzymać. Jest jeden główny sposób, aby to osiągnąć: gole. Eddie opisuje Lacazette’a i Aubameyanga jako „starszych braci”. Dochodzimy do tej dziwnej sytuacji w sporcie. Razem się śmiejecie, wspólnie spędzacie czas, jednocześnie rywalizując ze sobą jak tygrysy.

- Mam bardzo dobrą relację z nimi oboma. To topowi zawodnicy, których statystyki mówią same za siebie. Poza boiskiem to świetni goście. To coś wspaniałego, że w tak młodym wieku mogę rywalizować z takimi piłkarzami. Przyglądam się temu, jak kończą akcje, pytam ich, jak dojść do danych sytuacji, co myślą, gdy już się w nich znajdą. Jestem bardzo wdzięczny za ich obecność w drużynie.

Nie ma nic złego w podejściu Eddiego, jednak nie może on mieć poczucia winy, gdy wygryzie któregoś z kolegów ze składu. Eddie śmieje się na to stwierdzenie.

- To prawda, masz rację. W końcu taki jest cel, co nie? To jest bezwzględny świat. Jeszcze co do Iana Wrighta, zawsze sprawdzał, jak radzę sobie w Leeds, był na kilku meczach, doradzał mi. To bardzo miłe. Jest legendą Arsenalu, był wspaniałym napastnikiem, ale jest też wyjątkową osobą. Gdy potrzebuję z kimś porozmawiać, on zawsze jest do mojej dyspozycji.

Gdy Eddie dołączył do Leeds w sierpniu ubiegłego roku, zrobił ukłon w stronę innej supergwiazdy Arsenalu, Thierry’ego Henry’ego, ubierając koszulkę z numerem 14. Występując w młodzieżowej drużynie Kanonierów, Francuz był jego trenerem.

- Miałem 16 lat. Gdy graliśmy na podwórku, zawsze chciałem być Henrym, więc praca z nim była czymś niezwykłym. Przeżyliśmy razem świetny sezon. Gdy poszedłem do Leeds, numer 9. nie był dostępny. Zdecydowałem się więc na 14.

Leeds pomogło go ukształtować, niekoniecznie w prosty sposób. Przed pozyskaniem Eddiego, zarówno Leeds, jak i Fortuna Düsseldorf i Bristol City musiały uargumentować, dlaczego są dla niego najlepszym miejscem. W typowy dla Bielsy sposób, klub z Elland Road przygotował prezentację w PowerPoincie. Nie wszystko ułożyło się jednak zgodnie z planem. Eddie nie zaliczał odpowiedniej liczby występów, a do tego doszła kontuzja.

- Czułem, że to właściwe miejsce dla mnie. Ważną rolę odgrywał menedżer. To była szansa na bycie częścią wyjątkowego projektu, który zakładał powrót Leeds do Premier League. Patrząc wstecz, niczego nie żałuję. Wiele się nauczyłem i pracowałem ciężej niż kiedykolwiek wcześniej. Jestem bardzo wdzięczny za ten czas. Sytuacja z liczbą występów i kontuzją były bardzo frustrujące. Za każdym razem, gdy pojawiałem się na murawie, pokazywałem się z pozytywnej strony, czułem, że jestem w dobrej formie. Nie był to łatwy czas, jednak takie rzeczy przytrafiają się w karierze, dlatego dobrze, że doświadczyłem tego już w młodym wieku i nauczyłem się, jak sobie z takimi sytuacjami radzić.

Arsenal zdecydował się na skrócenie wypożyczenia, nie było to jednak spowodowane żadną kłótnią. Nketiah zaliczył w Leeds 17 ligowych występów, wystarczająco dużo, aby otrzymać medal za zwycięstwo w Championship. Bycie zawodnikiem Bielsy jest czymś wyjątkowym. Czy rzeczywiście intensywność pracy Argentyńczyka jest aż tak odczuwalna?

- Spędziłem tam wspaniały czas, poznałem cudownych ludzi. Cieszę się, że doceniono mój wkład w ostateczny sukces drużyny. Wysłałem wszystkim moje gratulacje po ich awansie. Bardzo dobrze jest oglądać Leeds z powrotem w Premier League. Jeśli chodzi o trenera Bielsę, to tak, zdecydowanie czuć tę intensywność! Przede wszystkim, jest inny. Po trenowaniu w Arsenalu i Chelsea byłem przyzwyczajony do pewnych rzeczy. U Marcelo trzeba było do wielu aspektów się zaadaptować, jednak wiedziałem, że pod jego skrzydłami się rozwinę. Treningi były niezwykle intensywne. Było o wiele więcej ćwiczeń i złożonej pracy niż wolnych gierek. Jestem przekonany, że po powrocie do Arsenalu byłem w najlepszej formie w swoim życiu. To pokazuje, w jaki sposób Leeds podchodzi do futbolu. Jest w tym wszystkim pełno energii. Marcelo każdego dnia wyciska ze wszystkich ich maksimum. Zawsze było dużo biegania, nawet gdy zbliżał się mecz. To było świetne doświadczenie wyjścia z własnej strefy komfortu. Oczywiście, chciałbym rozegrać tam więcej minut, jednak jestem zadowolony z tego, jaką pracę tam wykonałem. Znajdowanie się w tak wymagającym środowisku dobrze na mnie wpłynęło. Zmieniła się moja mentalność. Leeds to fantastyczny klub, za którym stoją kibice, jedzący, śpiący i oddychający futbolem.

fot. George Wood/Getty Images

Leeds to zespół, który lubi przeważać w meczu, tak samo jak Arsenal. W dzisiejszym futbolu pressing stał się fenomenem; posługuje się nim Jürgen Klopp, Pep Guardiola, Mauricio Pochettino stosował go w Tottenhamie. Mogę teraz zabrzmieć jak stary pryk (Eddie, proszę, nie wspominaj już o „starych filmikach”), jednak to właśnie na pressingu bazowała Anglia Terry’ego Venablesa w 1996 roku, a także drużyna Glenna Hoddle’a na Mistrzostwach Świata w 1998 roku. Pressing nie bierze się z niczego. Byliśmy trenowani do tego, aby naciskać defensywę rywala. Wszytko zaczyna się od ataku. Jeszcze przed moimi czasami, Ian Rush w Liverpoolu był mistrzem pressingu w ofensywie, znakomicie atakował obrońców. Jestem ciekaw, na ile to się wszystko pozmieniało.

- Teraz wygląda to podobnie. To formacja ofensywna tak naprawdę tworzy pierwszą linię obrony. Musisz wywierać jak największą presję, zaczynać bronić już w ataku. To właśnie robimy w Arsenalu. Może nie jest to częścią instynktu napastnika, jednak gdy zauważasz, że to się opłaca, chętniej do tego podchodzisz, robisz to częściej.

Coś, co nigdy się nie zmienia u napastnika, to nienasycenie, nieustanny głód goli. Nic nie może tego zastąpić. Cieszyłem się, że Eddie podziela moje zdanie w tej kwestii.

- To się zaczęło, gdy byłem jeszcze dzieckiem. Zawsze lubiłem oglądać, jak inni zdobywają bramki, byłem ciekaw, jak będą je celebrować. Grałem w piłkę w klatce, z kolegami w szkole, a także w parku. Graliśmy w coś, co nazywaliśmy nokautami. Wygrywała pierwsza osoba, która zdobyła bramkę. Ten głód strzelania i wygrywania jest ze mną od początku. Wpisanie się na listę strzelców jest niesamowitym uczuciem. Niezależnie od tego, w jaki sposób strzelę gola, celebruję go z uśmiechem na twarzy, ponieważ robię coś, co kocham i muszę być za to wdzięczny. Każda bramka ma dla mnie takie samo znaczenie i każda napędza mnie zaliczania kolejnych trafień - zakończył Eddie.

Nie trzeba dodawać, że to jest właśnie mój język.

fot. Sebastian Frej/MB Media/Getty Images

Myślałem, że zakończyliśmy już naszą rozmowę, jednak Eddie sam chciał mnie o coś spytać. Nie piszę o tym, bo lubię sobie dogadzać, tylko dlatego, że to pokazuje, w którym miejscu swojej przygody Eddie się znajduje. Zapytał mnie o moją celebrację, podniesioną prawą rękę. Zrobiłem to kiedyś, grając jeszcze w Southamptonie, potem to powtórzyłem. Moi koledzy z drużyny i kibice mówili, że to nudne, dlatego na przekór postanowiłem to kontynuować, co jest czystym dowodem mojego upartego charakteru.

Spytał też o to, jak przenosiłem możliwe scenariusze z boiska do treningu, jak wyciągałem z tego jak najwięcej. Odpowiedź jest prosta: nieustanna praca. Były czasy, gdy siłą ściągali mnie z boiska, bo tak mocno chciałem pracować nad swoim wykończeniem. Wykorzystywałem każdą chwilę, wykonywałem ćwiczenia na wykończenie, pracowałem nad małymi ruchami. Nawet wtedy dalej miałem chęć ciągłego strzelania. Bramkarze mieli mnie już dość, bo zawsze prosiłem, żeby jeden został ze mną i pomógł mi w treningu.

Na koniec Eddie chciał się dowiedzieć, co było punktem zwrotnym, gdy starałem się przebić, co musiałem zrobić, aby wykonać ten następny krok. Wspomniałem już o moich przenosinach do Blackburn, jak to mnie ukształtowało, jednak podałem też przykłady niezwykłych zawodników jak Cristiano Ronaldo czy Lionel Messi, którzy grają, jakby futbol był dla nich całym światem, którzy znajdują w sobie tę wolę, aby każdego dnia stawać się lepszymi.

Być może chciał być tylko miły dla starszego pana, którego filmiki oglądał, jednak wydaje mi się, że Eddie wykazuje wielką chęć słuchania, uczenia się, pracowania i wchłaniania nowych informacji. To imponujący młody człowiek. Wracając do początku, doszedł do kluczowego momentu kariery. Mam szczerą nadzieję, że zdobędzie w tym sezonie mnóstwo goli dla klubu i reprezentacji. Póki co wszystko idzie w dobrym kierunku, gratulacje za pobicie mojego rekordu. A teraz? Trzeba się brać do roboty.

Źródło: The Athletic

Autor: Alan Shearer

Alan ShearerEddie NketiahWywiad autor: Michał Kruczkowski źrodło:
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
poprzednia1 następna
Cartman_KG komentarzy: 372623.11.2020, 12:23

@LeBob: Sami malkontenci. Nic nie poradzisz

LeBob komentarzy: 154022.11.2020, 16:44

Ale tu są eksperty xD większe niż sam Shearer, który strzelił najwięcej goli w historii ligi, ale co on tam może wiedzieć. Zapewne niema racji widząc w Eddiem chłopaka z niesamowitym instynktem, bo wg użytkowników kanonierzy.com Nketiah niema niczego haha

12thierry14 komentarzy: 21822.11.2020, 15:20

Gdzie był Lewandowski w jego wieku? Jeśli będzie ciężko pracował to może zniwelować braki które aktualnie ma.

kuzguwu komentarzy: 550722.11.2020, 14:09

Oby więcej artykułów o Arsenalu było tłumaczonych tu z The Athletic.

Traitor komentarzy: 10411 newsów: 2422.11.2020, 13:02

wraca mistrz anglii

XandeR komentarzy: 1006622.11.2020, 12:01

Byle się nie pomylił i nie strzelił bramki dla Leeds

kajkaj21 komentarzy: 50322.11.2020, 11:50

Wolny, słaby fizycznie, brak dryblingu, słabe podanie, a o jego strzałach wciąż nie da się nic powiedzieć, bo większość jego bramek to jakieś dziwne rykoszety albo 100% sytuacje, które każdy by strzelił.

metjuAFC komentarzy: 5908 newsów: 122.11.2020, 11:01

zostawiamy Aubę na skrzydle*

metjuAFC komentarzy: 5908 newsów: 122.11.2020, 10:58

Jak dla mnie nie jest to żaden talent. Piłkarz na puchary i reprezentację Anglii U-23. Jeśli on ma grać na szpicy w pierwszej drużynie Arsenalu to ja się pytam w jaki sposób zestawić tą sytuację z okresem kiedy pierwszym napastnikiem był u nas Adebayor, Van Persie czy chociażby Giroud. Albo kupujemy napastnika i zostawiamy Aubę na sspicy albo przesuwamy Aubę na 9tkę i kupujemy zmiennika.

Er4s komentarzy: 386522.11.2020, 09:54

Nie wiem. Ja tam nie widze w tym chłopaku nic. On nawet nie potrafi poruszać sìe po boisku bez piłki a co dopiero z piłką przy nodze. Jedyne co trzeba mu przyznać to, ze ma farta i piłka często odbije mu sie gdzieś po rykoszetach od nogi do bramki. Fajna umiejetność. Zestawianie go z Fodenem, Ricem czy nawet Mountem to grube naduzycie. Nie wiem jak musiałaby nagle eksplodować jego forma i umiejętności żeby wszedł na poziom Premier League i wogole zaczal myslec o powolaniu do kadry.

FromCradleToGrave komentarzy: 777 newsów: 322.11.2020, 01:21

Moim skromnym zdaniem Eddie powinien dostac szanse na gre przeciwko leeds.
Laca ostatnio nie gra nic, wiec moze krotka przerwa zrobi mu dobrze.

Dodatkowa motywacja dla Eddiego bedzie to, ze mierzymy sie z bylym klubem, w ktorym gral. Powinien dostac szanse od poczatku spotkania

poprzednia1 następna
Następny mecz
Ostatni mecz
Arsenal - Ipswich 27.12.2024 - godzina 21:15
? : ?
Crystal Palace - Arsenal 21.12.2024 - godzina 18:30
:
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Liverpool15113136
2. Chelsea16104234
3. Arsenal1686230
4. Nottingham Forest1684428
5. Manchester City1683527
6. Bournemouth1674525
7. Aston Villa1674525
8. Fulham1666424
9. Brighton1666424
10. Tottenham1672723
11. Brentford1672723
12. Newcastle1665523
13. Manchester United1664622
14. West Ham1654719
15. Crystal Palace1637616
16. Everton1536615
17. Leicester1635814
18. Ipswich1626812
19. Wolves1623119
20. Southampton1612135
ZawodnikBramkiAsysty
Mohamed Salah139
E. Haaland131
C. Palmer116
B. Mbeumo102
C. Wood100
N. Jackson93
Y. Wissa91
Matheus Cunha83
J. Maddison74
A. Isak74
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady