Mój mundial: Johan Djourou

28.05.2010, 13:28, Michał Kowalczyk 13 komentarzy

Kontynuujemy nową serią wywiadów z Kanonierami zatytułowaną My World Cup. Jak wiadomo, w tej edycji podopieczni Arsene'a Wengera wspominają słynne mecze Mistrzostw Świata, w których grali, bądź które szczególnie zapadły im w pamięć.

Tym razem na pytania odpowiadał szwajcarski obrońca The Gunners - Johan Djourou.

Moje pierwsze wspomnienie Szwajcarii na mundialu...

Nigdy nie zapomnę meczu mojej reprezentacji przeciwko USA na Mistrzostwach Świata w 1994 roku. To było niesamowite, ponieważ stadion, na którym rozgrywany był ten pojedynek miał opcję pełnego zadaszenia, co było dla mnie nie do pojęcia i śniło mi się po nocach. To było na tyle dziwne i szalone, że marzyłem, by zagrać kiedyś na takim obiekcie. Mecz sam w sobie też był niezły. Zremisowaliśmy 1-1, a obie bramki padły z rzutów wolnych.

Moje najlepsze mistrzostwa...

Niemcy 2006. Byłem jeszcze wtedy bardzo młody i doświadczenie, jakie tam zebrałem okazało się bezcenne.

Najlepszy mecz Szwajcarów na mundialu...

To był pojedynek z Francją w 2006 roku. Trójkolorowi byli faworytami w całej grupie, jednak zagraliśmy bardzo ostrożnie i udało nam się zremisować.

Najlepszy indywidualny występ...

Tranquillo Barnetta w meczu przeciwko Togo. Zagrał naprawdę dobrze. Strzelił gola i ponadto asystował przy kolejnym.

Ulubiony mundial...

Niemcy 2006. Dlaczego? Ponieważ tam grałem! To było niesamowite przeżycie, wszystko było po prostu idealne.

Mecz, który pamiętasz do dziś to...

Spotkanie z Południową Koreą. Wszedłem jako zmiennik i poradziłem sobie całkiem dobrze. Wygraliśmy wtedy 2-0 i awansowaliśmy dalej - to było cudowne.

Uważam, że mój kraj jest lepszy od Brazylii, bo...

Ciężko ćwiczymy na treningach i mimo, że nie mamy w składzie zbyt wielu gwiazd, to wierzymy, że ciężką pracą można osiągnąć sukces.