Nie czas na boiskowy romantyzm!
06.08.2009, 07:27, Krzysztof Mierkiewicz 57 komentarzy
Wakacyjny sezon powtórkowy sprawił, że na antenie jednej z platform cyfrowych po raz wtóry obejrzałem spotkanie, w którym to Andriej Arszawin czterokrotnie pokonał golkipera The Reds i ostatecznie pozbawił Liverpool złudzeń co do walki o tytuł Mistrza Anglii.
Mecz ten z pewnością był wydarzeniem niezwykłym, pojedynkiem, który pamięta się latami, solą piłki nożnej i snem na jawie dla każdego fana futbolu. Jednak po jego zakończeniu realizator zaserwował wszystkim rzut oka na ligową tabelę, która pokazywała smutną prawdę. Arsenal zajmował w niej bowiem 4. pozycję z nikłymi szansami na jakikolwiek awans. Biorąc pod uwagę ten bez wątpienia przygnębiający obrazek, zadałem sobie pytanie:
- Czy nie wolałbym oglądać mniej porywających zwycięstw niż rozkoszować się meczem, w którym Kanonierzy, po pełnej finezji batalii, schodzą z boiska jako ci, którzy są jedynie ozdobą dla triumfu innych? A co za tym idzie: czy nie warto czasem poświęcić stylu i ofensywnej finezji na rzecz sukcesu?
Jeszcze całkiem niedawno odpowiedź na to pytanie przyszłaby mi z łatwością, ponieważ moje przywiązanie do The Gunners opieram nie na trofeach, a na porywającej i nastawionej na zdobywanie bramek taktyce. Jednak teraz, gdy widok piłkarzy Arsenalu wznoszących nad głowę puchary, staje się bardzo odległym wspomnieniem, gdy po zwycięstwa w różnych czempionatach sięgają drużyny stawiające głównie na zabezpieczenie własnej bramki, zaczynam mieć wątpliwości. Być może to jedynie wynik zwyczajnej ludzkiej zazdrości czy też poczucia niesprawiedliwości dziejowej, bo dlaczego niby po laury mają sięgać drużyny grające niejednokrotnie siódemką piłkarzy w obronie? - podczas gdy każdy z Kanonierów stale myśli o tym, jak umieścić piłkę w siatce przeciwnika. Jak takie ciągłe skupianie się na uprzykrzaniu życia obrońcom rywali, spychające dbałość o własne szyki obronne na dalszy plan, potrafi się skończyć – niejednokrotnie mieliśmy okazję się przekonać.
Piłka nożna to gra, której zasady należą do banalnie prostych. Na ich czele stoi ta mówiąca, że zwycięża drużyna, która strzeli o jedną bramkę więcej. Jedną bramkę, kropka. Nie ma mowy o jakichś technicznych możliwościach zmiany wyniku w oparciu o wrażenia artystyczne, nie można powołać się na heroizm walki tych pokonanych. Przegrani to przegrani, nie ma odwołania, a zwycięzców, jak mówi porzekadło, się nie sądzi.
Kto za 10 lat – o ile to już nie nastąpiło – będzie pamiętał, że w 2004 roku Grecy sięgnęli po Mistrzostwo Europy po finale, w którym mieli zaledwie jedną okazję do strzelenia bramki? Któż wspomni grający od 18. minuty w 10-tkę Arsenal, któremu zabrakło 13 minut, by pokonać Barcelonę w finale Ligi Mistrzów w 2006 roku? Kto będzie rozpamiętywał dwumecz z Liverpoolem, w którym sędziowskie błędy odebrały nam półfinał Champions League? Zapewne niewielu - a ci, którzy będą o tym wspominali, spotkają się zapewne z pełnymi politowania uśmiechami słuchaczy, jako osobnicy zatopieni w futbolowej martyrologii.
Istnieją jednak godne pochwały wyjątki od tej teorii triumfu piłki defensywnej. Jest nią niewątpliwie zespół Dumy Katalonii AD 2009. Fenomen, który pokazał, że można dziś grać ofensywnie i zwyciężać. Drużyna Pepa Guardioli ma za sobą sezon, w którym udowodniła, że coraz mocniej obronnie zorientowany futbol nie jest niepokonany, że technika i piłkarska fantazja mogą przełamać nawet szańce złożone z defensorów postury starożytnych atletów. Pozostaje tylko pytanie, czy taki wynik da się powtórzyć komukolwiek w Europie, czy pozostanie on wyjątkiem od reguły?
Z pewnością byłbym rozczarowany powrotem drużyny z Emirates Stadium do niechlubnego „boring, boring Arsenal” z czasów George’a Grahama, ale znalezienie wyjścia pozwalającego na odpowiednie połączenie kombinacyjnego ataku z twardą obroną, a czasami też wyrachowaniem i „brzydkimi zwycięstwami” wydaje się być spełnieniem marzeń- tym, czego brakuje Kanonierom, by sięgnąć po europejską supremację.
Pytanie tylko, czy fani zespołu prowadzonego przez Arsene’a Wengera byliby w stanie zaakceptować swoją drużynę chowającą się za podwójną gardą? Moim zdaniem: tak. Są bowiem niezwykle spragnieni sukcesów, nade wszystko pragną zobaczyć Cesca Fabregasa unoszącego trofeum cenniejsze niż tegoroczny Emirates Cup. Wiedzą także, iż na kolejny bezowocny sezon cały Klub zwyczajnie nie może sobie pozwolić.
Nie ulega wątpliwości, że przed Arsenalem rok, w którym na Ashburton Grove muszą spłynąć puchary. Po prostu muszą. W przeciwnym wypadku możemy być świadkami rozpadu zespołu, odejścia czołowych graczy, może i nawet samego Wengera – jednym słowem: destabilizacji. Trudne czasy wymagają odważnych decyzji, może zatem zmienić taktykę i nad styl przedłożyć zwycięstwa, nad ofensywę – murowanie bramki?
Największą niewiadomą pozostaje jednak to, czy zasugerowane powyżej rozwiązanie przyniosłoby oczekiwany efekt w postaci powiększenia zasobów klubowej gablotki. Przecież nie jest powiedziane, że poprzestając na jednobramkowym prowadzeniu i przechodząc w takiej sytuacji do głębokiej obrony, bądź też grając cały mecz z kontrataku będziemy seryjnie zwyciężać.
Wszak najpiękniejszą z tych niepisanych reguł rządzących tak piłką nożną, jak i całym sportem jest to, że nie zawsze wygrywa faworyt. Czasem o radości lub rozpaczy rozstrzygają detale wręcz mikroskopijne. Porażkę od zwycięstwa może niejednokrotnie dzielić zaledwie niedostrzegalny dla oka niuans. Wynik meczu piłkarskiego ma jednak znaczenie kolosalne. To te niepozorne cyfry decydują o tym, kto zostanie zapisany na kartach historii, a kto z jej annałów zniknie zaraz po danym spotkaniu.
Nikt zatem nie jest w stanie zagwarantować Kanonierom tego, że w maju przyszłego roku piłkarze i kibice klubu z Emirates Stadium będą najszczęśliwszymi osobami w futbolowym świecie. Pewne jest za to jedno – gra idzie nie tylko o zwycięstwa, ale i o najbliższą przyszłość Klubu, a tej z pewnością nie da się budować na pięknych klęskach i bohaterskich porażkach.
Po piłkarskich „trupach” lub na skrzydłach futbolowej wirtuozerii, nieważne! Arsenal po prostu musi w najbliższym sezonie dotrzeć do najwyższego stopnia podium.
źrodło:Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 11 | 9 | 1 | 1 | 28 |
2. Manchester City | 11 | 7 | 2 | 2 | 23 |
3. Chelsea | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
4. Arsenal | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
5. Nottingham Forest | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
6. Brighton | 11 | 5 | 4 | 2 | 19 |
7. Fulham | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
8. Newcastle | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
9. Aston Villa | 11 | 5 | 3 | 3 | 18 |
10. Tottenham | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
11. Brentford | 11 | 5 | 1 | 5 | 16 |
12. Bournemouth | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
13. Manchester United | 11 | 4 | 3 | 4 | 15 |
14. West Ham | 11 | 3 | 3 | 5 | 12 |
15. Leicester | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
16. Everton | 11 | 2 | 4 | 5 | 10 |
17. Ipswich | 11 | 1 | 5 | 5 | 8 |
18. Crystal Palace | 11 | 1 | 4 | 6 | 7 |
19. Wolves | 11 | 1 | 3 | 7 | 6 |
20. Southampton | 11 | 1 | 1 | 9 | 4 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
E. Haaland | 12 | 0 |
Mohamed Salah | 8 | 6 |
B. Mbeumo | 8 | 1 |
C. Wood | 8 | 0 |
C. Palmer | 7 | 5 |
Y. Wissa | 7 | 1 |
N. Jackson | 6 | 3 |
D. Welbeck | 6 | 2 |
L. Delap | 6 | 1 |
O. Watkins | 5 | 2 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Racja.
Obiecałem Ci mój komentarz mierkiew, więc z wielką chęcią go napiszę. :) Zgadzam się z prawie całym tekstem, ale mam kilka zastrzeżeń, co nie zmienia faktu, że artykuł jest z najwyższej półki. :) Otóż wcale nie musimy poświęcać swojego stylu gry, żeby móc zwyciężać. Co prawda chciałbym, żeby mój klub zdobył w końcu jakieś trofea, jednak nie zyczyłbym sobie tego kosztem pięknej gry. Jeśli ma się świetnych piłkarzy na każdej pozycji, spokojnie można połączyć finezyjną piłkę ze skutecznością. To właśnie nieskuteczność jest naszym głównym mankamentem, nie piękna gra, przez która często przegrywamy.
My niestety nie mamy doi wyboru jakiś fantastycznych zawodników. Wenger wierzy w tych, których kupił wcześniej, co jest pocieszające, ale zarazem jest wielkim błędem, którego dopuszcza się nasz szkoleniowiec. Bo jak tu wierzyć w Thomasa Vermaelena, który mimo, iż grą przypomina mi Nemanję Vidicia z United, to w pierwszych meczach przedsezonowych doznaje kontuzji i ma zastąpić w Arsenalu samego Kolo Toure? Poza tym naszą drużynę zapewne opuści Senderos, więc jeśli Francuz nikogo nie zakontraktuje, to luki w defensywie będą jeszcze większe. A przecież mieliśmy utrzymać skład, dokupić kilku piłkarzy. To na pewno zagwarantowałoby nam jakiś sukces. Jednak w związku z długami, w jakich jesteśmy po zapożyczeniu się na budowę stadionu, musimy sobie odmawiać tych przyjemniejszych rzeczy.
Przykład Barcelony jest tutaj bardzo dobry i świetnie obrazuje to, czego my również bylibyśmy w stanie dokonać. Ale przypomnę - tylko wtedy, jeśli utrzymamy obecny skład i dokupimy kilku nowych zawodników, bo klub musi osiągnąć stabilizację, żeby zwyciężać. Pokazał to już przykład Manchester City, którego właściciele pozyskiwali piłkarzy zupełnie tak, jak się to robi w FM-ie. Nie sugeruję, że my rownież powinniśmy tak robić, bo to przecież złe, nieodpowiedzialne i przez najbliższe lata zapewne nic z tego nie wyniknie, ale potrzebna jest nam zwykła stabilizacja, która pomogłaby nam w osiągnięciu kilku sukcesów. Gdybyśmy ją osiągnęli, moglibyśmy pozytywnie patrzeć w przyszłość, a tak wielu wątpi w przyszłoroczne Mistrzostwo, a nawet w to, że Arsenal zostanie w 'Big Four'. Nie uważam, że to dobre podejście, bo trzeba wierzyć w swoją drużynę, ale nie trzeba też być niepoprawnym optymistom, że uda nam się nawet, jeśli nie zrobiliśmy tego, co było konieczne i co zakładaliśmy przed sezonem. IMO teraz jakikolwiek puchar będzie z naszej strony niespodzianką. Ale jak wspomniał sam autor, najpiękniejsze w piłce jest to, że nie zawsze wygrywają faworyci. Czekamy na trofea od kilku dobrych lat, ale sezon zawsze kończy się rozczarowaniem. Myślę, że sukcesem jest to, co wymieniłem powyżej, a jeśli chodzi o grę, to powinniśmy pozbyć się wchodzenia z piłką do bramki, lekceważenia słabszych rywali, braku walki i braku koncentracji. Jeżeli uda nam się to wyeliminować to wydaje mi się, że mamy szanse na jakieś trofeum. Jeśli natomiast powtórzą się sytuacje z poprzednich sezonów, sukces będzie mało prawdopodobny...
Popatrzmy chociaż na taką Chelsea. Ok, zainwestował w nich Abramowicz, ale wcześniej również byli solidnym zespołem. Przed kilkoma sezonami zdobyli wiele trofeów, właśnie dzięki topornej i fizycznej grze. Szkoda tylko, że nikt tego nie pamięta, bo wszyscy wspominają zazwyczaj o sukcesach, plusach jakie udało im się zdobyć, nie o minusach. Podobne podejście powinniśmy mieć i my z tym, że wcale nie musimy rezygnować z pięknego stylu gry. Powrót do czasów Grahama byłby najgroszym rozwiązaniem, natomiast połączenie stylu gry ze skutecznością wcale nie stoi na przeszkodzie, bo Kanonierzy nie raz pokazywali, że można połączyć oba te czynniki. :)
Btw: Genialny tytuł. :)
@olo_18: podobno kocha się nie za coś, a pomimo czegoś. ;)
Szczerze mówiąc, to ja nie widziałem w poprzednim sezonie jakoś pięknie grającego Arsenalu. Miało to miejsce nie rok a dwa lata temu. Przecież wcześniej grając piękną piłkę radziliśmy sobie świetnie. Jak sam autor powiedział w LM odpadliśmy przez sędziów, a w lidze przez kontuzje.
Moim zdaniem o sukcesach nie decyduje to czy gramy pięknie czy brzydko. Naszą siłą jest ofensywa więc styl powinien być podobny. Problemem jest to, że odchodzą co roku piłkarze. I nie trzeba się cofać do "invincibles" ale właśnie do sezonu 2007/08. Niby to nieodległe czasy, a jednak już wielu piłkarzy odeszło, a zastąpieni zostali piłkarzami, którzy dopiero w przyszłości mogą stworzyć kolektyw. I wszystko trzeba budować od nowa. A może to trochę zająć czasu, bo niestety nie mamy funduszy, aby kupować od razu godnych następców. I w tym jest sęk.
A Barcelona? Ich sukces nie wynika tylko z tego, że mają kapitalnych zawodników (z pewnością lepszych od naszych;p), ale przede wszystkim z tego, że mają bardzo zgrany i długo ze sobą grający zespół(w tym momencie lepiej od naszego:D).
Świetny artykuł, zgadzam się z autorem.
W naszym stylu denerwuje przede wszystkim brak indywidualności np. Nasri Arshavin Walcott Vela Armond Traore Eduardo UMIEJĄ grać indywidualnie dobrze przechodzą ludzi i powinni częściej kiwać. Po 2 brak strzałów z dystansu. Nasri Rosicky Arshavin Fabregas powinni o wiele częściej strzelać z daleka a nie. Sorki za 2 posty pod sobą no ale emocje są silniejsze ;D
Po co mamy grać pięknie skoro nic nie wygrywamy pff taka prawda to tak jakby sie mówiło że możemy wygrać wszystko ale chcemy to zrobić w pięknym stylu ;//
co mi po stylu jak musze sie wstydzić za klub przegranych z Hull a w szkole "kibice" menczesteru sie z nas fanów AFC naśmiewają ;//
Już tego nie moge znieść. Jak teraz niczego nie wygramy to prawda będzie taka że z Bossem już nic nie wygramy bo on będzie to kontynuował i będzie cały czas tak samo.
Jedyne co może pomóc to OCZYWIŚCIE transfery. Heh zawsze wiedziałem że wszystkie porażki i inne takie rzeczy to wina DEFENSYWY ! Bo gdybyśmy mieli takiego Terrego albo Cannavaro to wiem że nic by nie przechodziło ale coż zrobić z Silvestrem i Senderosem co są szybcy jak 6 Bolltów :/
czy nie warto czasem poświęcić stylu i ofensywnej finezji na rzecz sukcesu .... Piękny morał z tej baśni płynie :))
Cała prawda.
bardzo dobry tekst, w zupełności zgadzam się z autorem tego artykułu;)
Najlepiej byłoby, gdyby Arsenalowi udało się połączyć zwycięstwa i piękną grę. Kanonierzy muszą coś wygrać i tyle, najlepiej wszystko, ale będę zadowolona nawet z FA Cup, tak na początek.
Świetny tekst. Zgadzam sie prawie z caloscia , niestety w naszej grze chodzi o to , ze w wiekszosci przypadkow zawodzi skutecznosc , gramy piekny futbol , niestety nigdy nie mozemy wykonczyc akcji , Barcelona nie ma z tym zadnego problemu , dlatego wygrala i Primiera Division i LM. Teraz gdy odszedl Toure , a Boss nie szuka wzmocnien , nie jestem pewien czy przechodzenie do obrony byloby dobrym pomyslem. Ale jak juz bylo zauwazone w tekscie... jedno jest pewne , musimy cos WYGRAC , bo inaczej sezon 2010/11 nie bedzie kolorowy:/
Mogliśy trafić gorzej, ale lepiej też. Celtic mimo wszystko będzie trudnym rywalem. Musimy ich dobić w pierwszym meczu.
Ja mam FULL PAKIET - Wszystkie kanały z Cyfrowego Polastu, Cyfry + i inne dodatkowe zagraniczne. Na bank pooglądam. Obstawiam wynik 3:1!
gramy z Celtikiem
arsenal - celtic ;)
eurosport, cyfra + kanał 61. :D
Ma ktoś link do losowania ligi mistrzów po polsku?
Powinniśmy brać przykład z Barcy :P
Witam, to mój pierwszy komentarz na tej stronie ;) Postawiona w artykule teza jest dość kontrowersyjna. Czy - rezygnując z ofensywnej taktyki - nie wyrzeknie się Arsenal ostatniej rzeczy, za którą jest ceniony przez kibiców na całym świecie? A tak na marginesie: poprzedni sezon był według mnie najgorszym od lat (Kanonierom kibicuję zaciekle od jakichś 12 sezonów). I nie chodzi mi wcale o końcowy efekt rywalizacji ligowej, ale właśnie styl, a właściwie jego brak w wielu meczach sezonu 08/09. Zdecydowanie zbyt wielu. Porażki można wybaczyć, ale tej kopaniny z niektórych spotkań - nie. Obawiam się, że autor artykułu posługuje się stereotypowym wyobrażeniem stylu Arsenalu, który gdzieś po drodze niknie. Oby wrócił. Pozdrawiam
Drogi Autorze!
Ależ głupotą jest to, co mówisz o Barcelonie! Owszem, Katalończycy mają wspaniały atak i koncentrują się głównie na nim, ale to wcale nie oznacza, że nie ma odpowiedniego balansu pomiędzy obroną a atakiem.
Nie wiem czy wiesz, ale Victor Valdes to jeden z najlepszych golkiperów w Europie pod względem procentowych zwycięstw w sytuacjach 1on1 z napastnikiem. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z potęgi obrony Barcelony, która posiada przecież znakomitych obrońców (Puyol, Alves, Pique, Marquez itd.) i przynajmniej kilku defensywnych pomocników (Toure, Marquez, Keita itd.). To wszystko sprawia, że Barcelona MOŻE sobie pozwolić na grę do przodu.
W Arsenalu mamy nieźle obsadzone formacje defensywne i katastrofalnie obsadzoną pozycję dmf. W tej sytuacji stawianie na atak jest po prostu samobójstwem.
Dlatego właśnie Song, mimo mej sympatii dla tego zawodnika, musi zostać zastąpiony kimś lepszym. Kimś, kto będzie grał jak Toure/Keita w Barcelonie lub - by nie sięgać aż do Hiszpanii - jak Flamini w sezonie 07/08. I to jest cała tajemnica sukcesu.
W minionym sezonie nie wygraliśmy nic nie dlatego ze graliśmy pięknie bo było tak naprawde na odwrót. W wiekszości meczy graliśmy wręcz koszmarnie i nie raz to aż mi sie chciało płakać jak widziałem te remisy z ligowymi średniakami. Gdzie przeważaliśmy cały mecz a nie potrafilismy strzelić bramki. To wygladalo jakbyśmy całkiem zapomnieli jak sie gra w piłke, drużyna przeciwna zamurowała bramke i pojawiało sie pyanie "jak tu sie przebić?" W sezonie 07/08 to by było nie do pomyślenia. Za nim drużyna przeciwna ustwiła szyki to my już prowadziliśmy 1,2 bramkami ale w sumie... po sezonie 07/08 odszedł Flamini, Hleb i Gilberto wiec nie ma co sie za bardzo dziwić że zeszły sezon wyglądał tak jak wyglądał.
Nie ma co zmieniać naszej gry. Trzeba być po prostu bardziej skuteczny pod bramka rywala a defensywa nie bedzie miała nawet sposobności żeby zawieść ;)
Jeśli najbliższe dwa sezony niczego nam nie przyniosą, to z szacunkiem w Europie możemy się pożegnać... :/ Melek, masz absolutną rację, DP byłby jak znalazł. Co do tekstu - świetny, szybko się czyta :)
Wenger jeśli chce stworzyć wielką drużynę musi wydać trochę więncei pieniędzy.
barca barcą, ale gdyby nie ovrebo to chelsea zdobyłaby lm, i nie mówicie, że błędy sędziowskie to część gry, bo to było coś dużo więcej niż zwykłe błędy
a jeśli chodzi o styl, to Arsenal może zdobywać trofea w pięknym stylu tak jak to było dawniej, potrzebuje jedynie silniejszej kadry
Ja nie uważam, że akurat w tym sezonie do zdobycia jakiegoś trofeum przeszkodził nam nasz "romantyczny" styl gry a zupełnie coś innego. Wcale nie graliśmy tak pięknie do przodu, często się tak nie dało. Wenger 100 razy powtarzał, że brakuje nam spójności pomiędzy defensywą a ofensywą. Tym spoiwem ma być porządny DP. Wtedy można grac takim stylem jaki nam się podoba.
aRamsey ---> przyznam, że nad wyborem zdjęcia spędziłem dość sporo czasu. Nasza baza zawiera przede wszystkim zdjęcia piłkarzy, a zatem jakieś obrazek średniowiecznego rycerza trzymającego piłkę odpadał ;)
Mój wybór padł na to zdjęcie, ponieważ widać na nim dwóch naszych filigranowych i bardzo technicznie grających piłkarzy, którzy prą na bramkę 'po trupach', a właściwie jednym :P
Wyraźnie widać, że Theo skupiony jest na piłce i nie zważa na to, że zawodnik przeciwnika leży na murawie, a zatem:
Na bok rycerskie pojedynki, tu chodzi o zwycięstwo!!!
To właśnie, według mnie, mówi to zdjęcie :)
a ja mam pytanie, czemu akurat takie zdjęcie zostało dobrane?
a najlepsza obrona to atak xd osobiscie mysle ze albo kupimy DP albo Song naprawde sie spisze tej pozycji to nie bedzie trzeba sie martwic o wyniki, Sagna zacznie porzadnie dosrodkowywac nie tak jak w poprzednim sezonie gdzie tylko jedna wrzuta na mecz mu wyszla bo wtedy jestesmy bardzo stratni, bo zawsze kontry z tego byly, no i moze eduardo bedzie tak strzelal jak w dinamo zagrzeb to bylo :D bo o arshavina to ja sie nie martwie
obrona to najlepszy atak ;)
WojO >> chyba będę musiał, skoro masz takie racjonalne argumenty ; o
Nie widze potrzeby w zmianie stylu na super-hiper-ultra-defensywny. Myśle że jeśli w 4-3-3 zagra pomocnik, który jest bardzo silny i nastawiony na defensywe(typowy DP), pomocnik silny ale i kreatywny oraz pomocnik będący mózgiem, który będzie grał zaraz za napadem to mamy szanse. O kim myśle? Ano Song - Fabregas - Diaby, z czego w czasie meczu widziałbym to tak:
Fabregas
Diaby
Song
Myślę że tak złożony środek pola dobrze rozbijałby ataki. No ale czas i kontuzje pokażą co będzie ;/
Lee daj se na wstrzymanie
W kółko o tym powtarzam, nie będzie sukcesów - klub dalej się będzie rozpadał. Piłkarze chcą trofeów, zapisać się w historii, bo nikt za 10 lat nie będzie pamiętał, że graliśmy piękny futbol. "To te niepozorne cyfry decydują o tym, kto zostanie zapisany na kartach historii, a kto z jej annałów zniknie zaraz po danym spotkaniu." - 100% racji. A co do Barcy - myślę, że Barca w sezonie 2008/09 nie była, aż takim wyjątkiem - to samo zrobili w sezonie 2005/06, Manu w sezonie 2007/08 też grali naprawdę dobrą piłkę i potrafili wygrać ligę i LM. A były lata, że i my potrafiliśmy grając piękny futbol odnosić sukcesy. Dlatego nie wkręcajcie sobie, że ładny futbol jest ważniejszy, niż trofea, bo był okres, w którym potrafiliśmy to połączyć, a to świadczyło o kunszcie Wengera. Niestety, najwidoczniej gdzieś się pogubił...
wydaje mi się że teraz zrezygnowanie z naszego stylu jest po prostu niemożliwe
Świetny tekst. Pokazuje prawdę, brawo Mierkiew.
Ja myślę, że jak Arsenal będzie grać tak, jak zawsze i będzie miał odrobinę więcej szczęścia to ten sezon może być jednym z najlepszych w dziejach Arsenalu.
Zgadza sie pelen tracilismy glupio pkt z ligowymi sredniakami , z Liverpoolem raz zremisowalismy , drugi raz prawie wygralismy po swietnym meczu Arshavina , z ManU u siebie wygrana po tem remis , a z chelsea wygrana i przegrana wiec gdybysmy chociaz nie tracili na tych remisach z Tottenhamem , Fulham , byloby o wiele lepiej , poprostu musza byc bardziej zmobilizowani na teoretycznie latwiejszego przeciwnika
Jeśli chodzi o PL to "wystarczy" nauczyć się wygrywać ze średniakami, bo to że nie mieliśmy mistrzostwa sezon i dwa temu to nie wina przegranych z Chelse czy ManU tylko głupie przegrane min. z Boro, remis z Birmingham czy później porażki ze Stoke, Hull..
A LM to rozgrywki w których dużą rolę odgrywa doświadczenie zespołu - vide np. Milan, a z tym jak wiadomo u nas słabo.
Być może to również brak wywierania presji przez Wengera [a idźcie dzieciaczki i sobie pokopcie piłeczkę..] i tej związanej z walką o pierwszą '11'. Później zawodnicy wychodzą na boisko grają półfinał LM i zwyczajnie sobie nie radzą. Myślę że to może być efekt także zbytniego "rozpieszczania" przez AW [boss chyba jest zwolennikiem bezstresowego wychowania], a niektórym [po raz n-ty to powtarzam] przydałby się motywujący kop w dupę.
świetny artykuł ;)
Barca pokazała ze nawet z dziurami w obronie są w stanie zniszczyć MU dlaczego my nie możemy ?? Odpowiedź prosta : Bo jesteśmy skąpi ;/
Smutna prawda ale prawda ;/
kasiacesc --> Świetne słowa. Tak powinni podejść do tego sezon. Za dużo presji spoczywa na tym zespole...
Arsenal właśnie słynie z pięknego stylu gry. Nie możemy z niego zrezygnować. To jest nasza wizytówka. Musimy poprostu popracować nad obroną, tak jak ma to miejsce w Barcelonie. Wtedy nie powinno być problemów i trofea są w naszym zasięgu:)
Nasi zawodnicy powinni zostawic te cztery lata za soba i powiedziec sobie 'do roboty' bo tylko ciezka praca mozemy zdobyc jakies trofeum . Moim zdaniem nie powinnismy rezygnowac z pięknego stylu gry tylko go udoskonalic zeby nie był to taki niewypał jak przez ostatnie sezony...
Aquilani w LIverpoolu...
pilka.pl/oficjalnie-aquilani-pilkarzem-liverpoolu
Troche prawdy w tym jest. Szczegolnie mam na myśli to, że poprzez brak trofeów klub może ulec rozpadowi. Odejdą tacy zawodnicy jak Arszawin, Walcott czy niestety Fabregas. Ale zmiane taktyki rezygnujca z finezji i piękna gry to coś na co osobiście przystać nie chce. A czy nasz traner nie może połączyć piekna gry z pieknymi i efektownymi zwycięstwami?Jest w koncu wielki a sam wierzy w sukcesy klubu wiec sezon napawa optymizmem (Jestem troche zaspany i tak zrozumiałem ten tekst.)
Tekst zawiera wiele prawdy, no ale bez przesady mamy grać tak jak zawsze pięknie, widowisko i najważniejsze skutecznie, a tego nam czasami brakuje :/ ale spokojnie jak to powiedział Fabregas ten rok będzie nasz, tak będzie!!!
Czasami także wolałbym oglądać bardziej efektywną niż efektowną grę. Patrzcie na przykład Chelsea. Sezon w którym zostali mistrzami często wygrywali 1-0 i starczy. Mało kto pamięta jak grali, ale są mistrzami i to jest najważniejsze. My czegoś takiego nie mamy, nie potrafimy tak wygrywać. Gdy strzelimy bramkę to od razu chcemy podwyższyć wynik, wiadomo bo jest bezpieczniej. Ale nie jednokrotnie zdarzyło się, że zapominamy o obronie i kilka minut później na tablicy widnieje wynik 1-1. W dzisiejszym futbolu, trzeba czasami grać mało efektownie. Też chciałbym oglądać piękną grę Arsenalu i żeby każdy mecz kończył się naszym zwycięstwem ale tak się nie da.
Turasek44--> ale nie porównuj pucharu towarzyskiego z ligą. PSG czy Rangersi to nie zespoły klasy ManU czy Liverpoolu. Żeby wysunąć taki wniosek jak ty trzeba obejrzeć więcej niż 2-3 spotkania.
page--> no może w tym sezonie nie graliśmy za ładnie, ale do "Boring..." to moim zdaniem wiele brakowało. Ile było takich spotkań gdzie prosiło się o strzał z dystansu, a zamiast tego oglądaliśmy 100 podań w polu karnym. Naszą główną słabością jest brak zimnej krwi pod bramką, a co za tym idzie skuteczność. Nasi napastnicy potrafią marnować na prawdę wielki wysiłek pomocników, pudłując w dziecinnie prostej sytuacji.
Tekst zawiera chyba wszystkie odczucia kibiców The Gunners. Puchary muszą do nas wrócić.
Najgorsze w tym wszystkim jest, że przez zatrważającą większość ostatniego sezonu graliśmy po prostu piach, dla którego nie warto poświęcać zwycięstw... Mało spektakularnego stylu, mało "Wengerball'u" jak to niektórzy nazywają, za to dużo podań wszerz boiska, w jednej linii i piorunująca wręcz nieskuteczność napastników.
Jestem jednak przekonany, że zmiana taktyki i rozwój kilku naszych młodych piłkarzy (Bendtner, Wilshere) dadzą nam zwycięstwa. Pomyślcie tylko, o ile lepiej będzie smakowało zwycięstwo w EPL czy zdobycie FA Cup po tylu latach posuchy :)
Mysle ze nie trzeba rezygnowac z pieknej gry bo przecierz w Emirates Cup naprawde ladnie gralismy i wygrywalismy
Myślę, że autor przesadza. Po pierwsze, wielokrotnie omawialiśmy już styl gry Arsenalu jako efektowny i nieefektywny; po drugie, w tym sezonie ogromna część spotkań pasowała do przyśpiewki "Boring, boring Arsenal", więc w tym sensie nie jesteśmy od czasów Grahama lepsi... zresztą, który z nas tak szczerze pamięta czasy Grahama? Ja miałem 5 lat i nie było jeszcze serii FIFA, więc do czego tu porównywać.