(Niezbyt) krótka historia North London Derby
31.08.2013, 15:05, Sebastian Czarnecki 10 komentarzy
Sezon co prawda dopiero się rozpoczął, ale już w niedzielę czeka nas jedno z najważniejszych spotkań Premier League. Nie chodzi tu oczywiście o starcie Liverpoolu z Manchesterem United, kogo by to interesowało, lecz o derby północnego Londynu. Już w trzeciej kolejce Arsenal zmierzy się z Tottenhamem o prymat w stolicy, a nagrodą nie będą tylko trzy oczka, które zwycięzca dopisze sobie do konta punktowego – tu chodzi o coś więcej.
Z tej okazji przygotowaliśmy kilka tekstów na temat NLD, a na pierwszy ogień idzie historia tej pięknej rywalizacji.
Zetrą się ze sobą najstarszy i najmłodszy menedżer urzędujący w BPL, którzy uznają dwi skrajnie różne filozofie transferowe. Z jednej strony Andre Villas-Boas – podziwiany Portugalczyk, zewsząd chwalony za to, że idzie z duchem czasu. Wie, że bez wydawania wielkich sum niczego się już nie osiągnie i każdy wydany milion funtów (tego lata wydał ich już 107) przybliża go do osiągnięcia celu, którym jest zakończenie rozgrywek przed Kanonierami, a więc wdarcie się do TOP 4. Z drugiej strony barykady stoi Arsene Wenger, ostatni romantyk futbolu. Wyśmiany przez wszystkich, zrównany z ziemią wysyłany do domu starców i szpitala psychiatrycznego. Francuz nie wydał tego lata ani pensa – co niektórzy twierdzą, że to nie prawda, bo przecież ekwiwalent za wyszkolenie Yayi Sanogo wyniósł 300 tysięcy funtów, ale szanujmy się, tak? – i raczej już nie wyda. Wbrew wszystkim po raz kolejny spróbuje udowodnić (swoją drogą do tej pory świetnie mu to wychodziło), że Spursi po prostu nie mają prawa zakończyć rozgrywek nad stołecznym rywalem.
Dobra, ale obiecaliśmy Wam historię NLD, a więc czas cofnąć się w odległą przeszłość.
Utarło się, że rywalizacja pomiędzy klubami z północnej części Londynu zawsze była tą najważniejszą, najbardziej spektakularną, przesiąknięta dramaturgią. Co tam Chelsea, Fulham czy West Ham – prawdziwe derby Londynu to te, rozgrywane pomiędzy Arsenalem i Tottenhamem. Oczywiście ich prestiż nieco osłabł, gdy do gry wszedł pewien rosyjski miliarder, który z uśmiechem na twarzy od dekady pompuje setki milionów funtów w inny stołeczny klub, Chelsea, ale ostatnio wszystko wróciło do normy. Od kilku sezonów, gdy Koguty ponownie zaczęły poważnie liczyć się w rywalizacji o TOP 4, spotkania między zespołami z północnego Londynu znów nabrały ogromnego znaczenia.
Pojedynki z Kogutami zawsze rozgrywane były w bardzo specyficznej atmosferze. To była wojna, w której gardzono punktami, spluwano na ofiary, a liczyło się tylko zwycięstwo, honor, dominacja nad rywalem. Teraz, jak już wspominałem, zamierzchłe trendy wracają do nas jak bumerang.
Początki...
Pierwsze starcie odnotowano pod koniec 1887 roku. Kanonierzy występujący pod banderą Royal Arsenal istnieli niecałe 12 miesięcy, a Tottenham znacznie dłużej, bo blisko 5 lat. Premierowe skrzyżowanie szabli nie miało wymiaru ścisłych derbów, gdyż oba kluby mieściły się w innych częściach Londynu (ba, Arsenal występował w Plumstead, teraz jest to południowa część stolicy, wtedy - poza miastem). Spotkanie zakończyło się przedwcześnie, o kwadrans szybciej niż planowano. Przed nastaniem całkowitego zmierzchu, który uniemożliwił kontynuowanie meczu, Koguty prowadziły 2:1 i wynik ten został uznany za oficjalny i na stałe zapisał się w historii.
W tym zamierzchłych czasach nie było jeszcze mowy o rywalizacji w jednej, ogólnokrajowej lidze, więc kluby spotykały ze sobą w przeróżnych rozgrywkach: Southern League, United League czy London League. Do 1909 roku zanotowano 20 spotkań, które odbywały się bardzo niesystematycznie. Bilans tych meczów nie jest niestety korzystny dla Kanonierów – sześć zwycięstw, pięć remisów i dziewięć porażek. Najbardziej bolesną była ta z 1901 roku, kiedy to rywale wygrali aż 5:0, ale po pięciu latach nasi odegrali się i pokonali tamtych w identycznym stosunku.
Teraz należy wyróżnić trzy, bardzo ważne momenty: rok 1909,1913 i 1919. Pierwsza data to oficjalny pojedynek pod banderą Division One, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej. Liga co prawda powołana do życia została już w 1888 roku, ale dopiero 21 lat później dostały się do niej oba kluby. Spotkanie zakończyło zwycięstwem Kanonierów 1:0, a człowiekiem, dzięki któremu było to możliwe, był Sir Henry Norris. Kilka lat wcześniej z powodu zawirowań finansowych klub był na skraju bankructwa i dopiero dofinansowanie otrzymane od angielskiego biznesmana pozwoliło mu normalnie funkcjonować.
Cztery lata później nastąpił przełom, który zapoczątkował wielkie antagonizmy pomiędzy londyńskimi zespołami. Kanonierzy osiedli na Highbury – stadionie, który znajdował się niecałe 4 kilometry od Kogucich posiadłości. Najgorsze miało jednak dopiero nastąpić.
W roku 1919, dzięki reformie ekstraklasy, First Division została powiększona do 22 zespołów, a to oznaczało, że ktoś uniknie spadku, a do tego kilka drużyn trzeba dolosować. Pierwszym szczęśliwcem została Chelsea, która zajęła wówczas 19. miejsce w tabeli i zapewniła sobie utrzymanie przy zielonym stoliku. Takiego szczęścia nie miał już ostatni Tottenham – Koguty zostały zdegradowane, a ich miejsce zająć miał któryś z trzech klubów: Barnsley, Wolverhampton i Arsenal (trzeci, czwarty i piąty zespół Second Division – dwa pierwsze awansowały automatycznie).
Odbyło się losowanie i szczęśliwcem, który dostał w prezencie promocję do ekstraklasy okazał się, oczywiście, Arsenal. Cała ta kuriozalna sytuacja katastrofalnie wpłynęła na stosunki między klubami, a władze Spurs utrzymywały, że na ówczesnego prezesa Liverpoolu, który był również zarządcą ligi, wpłynął sir Norris, który dopuścił się korupcji.
Wojny...
Wielki skok, aż do stycznia 1949 roku. Do tego czasu angielski futbol przechodził przez wielkie turbulencje. Większość spotkań odbyła się oczywiście w ekstraklasie, jednak kilka sezonów ze względu na wojny światowe zostało zawieszonych. W piłkę jednak grać nie przestano i w latach 1909-49 rozegrane zostało 75 spotkań ligowych spotkań, w których nieznacznie lepsze były Koguty – odnotowały jedną wygraną więcej. 29 zwycięstw AFC, 16 remisów i 30 porażek – tak właśnie wygląda zestawienie wyników z tamtego okresu. Jeśli chodzi o spotkania nie-ligowe, to tu odrobinę lepsi byli Kanonierzy – 19 wygranych, 18 porażek i dziesięć podziałów punktów.
Nadmienić trzeba, że czas globalnych konfliktów paradoksalnie ciepło wpłynął na relację pomiędzy klubami zza miedzy. Podczas Wielkiej Wojny domowe mecze piłkarze w białych koszulkach rozgrywali na naszym Highbury, a 22 lata później to my musieli skorzystaliśmy z gościnności sąsiadów i graliśmy na White Hart Lane. Nasz stadion ucierpiał w wyniku bombardowań podczas nalotów na stolicę Królestwa.
Regularne starcia...
Różne losy obu ekip, spadki z ligi, rzekome przekupstwa, wojenne puchary, lata rozłąki i tęsknoty zakończyły się właśnie na początku lat 50. Od roku 1950, aż do dziś kluby z północnej części miasta rywalizują nieustannie( poza sezonem 1977/78) w najwyższej klasie rozgrywkowej. Od tamtej pory między zainteresowanymi zdarzyło się naprawdę wszystko, co tylko futbol może zaoferować. Kluby zagrały ze sobą 251 spotkań we wszystkich możliwych rozgrywkach – w 101 z nich ze zwycięstwa cieszyli się gracze Arsenalu, 91 razy triumfowali piłkarze Tottenhamu i 59 dzielono się punktami.
--
Tekst autorstwa Maćka Skiby i Mateusza Marchewki pochodzi z partnerskiego serwisu Highbury.pl
źrodło:Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 15 | 11 | 3 | 1 | 36 |
2. Chelsea | 16 | 10 | 4 | 2 | 34 |
3. Arsenal | 16 | 8 | 6 | 2 | 30 |
4. Nottingham Forest | 16 | 8 | 4 | 4 | 28 |
5. Manchester City | 16 | 8 | 3 | 5 | 27 |
6. Bournemouth | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
7. Aston Villa | 16 | 7 | 4 | 5 | 25 |
8. Fulham | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
9. Brighton | 16 | 6 | 6 | 4 | 24 |
10. Tottenham | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
11. Brentford | 16 | 7 | 2 | 7 | 23 |
12. Newcastle | 16 | 6 | 5 | 5 | 23 |
13. Manchester United | 16 | 6 | 4 | 6 | 22 |
14. West Ham | 16 | 5 | 4 | 7 | 19 |
15. Crystal Palace | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Everton | 15 | 3 | 6 | 6 | 15 |
17. Leicester | 16 | 3 | 5 | 8 | 14 |
18. Ipswich | 16 | 2 | 6 | 8 | 12 |
19. Wolves | 16 | 2 | 3 | 11 | 9 |
20. Southampton | 16 | 1 | 2 | 13 | 5 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Bardzo dobry tekst ;)
pokonać ich i pokazac kto rządzi w londynie
Bardzo fajny tekst, już nie mogę się doczekać jutra ;-)
Bardzo fajny artykuł. Przyjemnei się go czyta. Także nie pozostaje nam nic innego jak jutro wygrać z kurczakami!
spoko tekst ;) kilka błędów ale wybaczalnych ;)
@NineBiteWolf
Poprawione ;)
Fajny artykuł, a co do meczu trzrba wygrać kolejny i polepszyć bilans :)
Fajny tekst, czekam na kolejne takie artykuły o derbach, przyjemnie się to czyta. Życzę natchnienia i weny twórczej w dalszych poczynaniach ;)
Ciekawy tekst , który przyjemnie się czyta .