Pires o sytuacji Wengera i Henry'ego

12.03.2019, 21:47, Tomasz Kowalski 10 komentarzy

Robert Pires ma nadzieję, że Thierry Henry oraz Arsene Wenger powrócą do pracy trenerskiej.

Były Boss Arsenalu pozostaje niezatrudniony od zakończenia ubiegłego sezonu. 69-latek był niedawno łączony z objęciem AC Milanu, w którym obecnie pracuje Ivan Gazidis - były CEO Kanonierów.

Z kolei Henry kierował AS Monaco przez zaledwie trzy miesiące. Słabe wyniki Les Rouge et Blanc oraz balansowanie na krawędzi strefy spadkowej spowodowały, że legendarny napastnik Arsenalu musiał przedwcześnie pożegnać się z klubem, w którym kształtował się jeszcze jako piłkarz.

Pires, który doskonale zna Henry'ego i Wengera, wierzy w to, że wciąż są oni w stanie wiele zaoferować potencjalnym pracodawcom jako menadżerowie:

- Arsene opuścił klub po 22 sezonach, zdobywając przez te lata wiele pucharów. To Wenger zbudował tę drużynę i nowy stadion. Myślę, że był on nie tylko świetnym menadżerem w Arsenalu, ale również wizytówką Premier League. Postrzegam go jako geniusza, bo to wspaniały trener i osoba. Wenger to ktoś wielki w Arsenalu, w Premier League i w futbolowym świecie.

- Uważam, że piłka nożna potrzebuje ludzi takich, jak Wenger. On wciąż mieszka w Londynie i cieszy się nowym życiem. Nie ciąży na nim jakakolwiek presja związana z wynikami, właścicielami, kibicami czy w końcu mediami. Mam nadzieję, że pewnego dnia powróci na ławkę trenerską.

Pires skomentował też sytuację Henry'ego. Była "siódemka" jest zdania, że problemy Monaco nie były całkowicie winą 41-latka, ponieważ klub sprzedał swoje największe gwiazdy przed przybyciem Titiego:

- Trzymam za niego kciuki, bo Thierry kocha futbol i stale nim żyje. Na pewno wyciągnął wiele wniosków z pracy w Monaco. Niestety, ale na stanowisku menadżera utrzymał się zaledwie przez trzy miesiące. Myślę, że bycie menadżerem jest niesamowicie wymagające, bo na tej osobie ciąży gigantyczna presja.

- Jeśli zespół wygra mecz, wszyscy wskazują zawodników jako ojców tego sukcesu, ale kiedy drużyna przegrywa, wina spada wyłącznie na trenera. Oczywiście łatwiej jest zwolnić tę jedną osobę. Tego doświadczył też Thierry.