Podsumowanie 25. kolejki Premier League

14.02.2017, 00:56, Bogusz Napierała 0 komentarzy

Arsenal przerwał niekorzystną serię i po dwóch kolejnych porażkach odniósł zwycięstwo w starciu z Hull City. Oto jak zakończyły się inne spotkania 25. kolejki:

Sunderland 0:4 Southampton

Gabbiadini(30', 45'), Denayer (sam. 89'), Lond (92')

W poprzedniej kolejce gracze Sunderlandu pozytywnie zaskoczyli swoich kibiców pewnym zwycięstwem nad Crystal Palace po 4 bramkach zdobytych już w pierwszej połowie. Wynik z sobotniego meczu sugeruje jednak się zastanowić, czy tamten rezultat nie był bardziej efektem katastrofalnej postawy podopiecznych Sama Allardyce'a, aniżeli dobrej formy Czarnych kotów. Southampton stworzył sobie dużo więcej okazji i odniósł zasłużone zwycięstwo. Warto odnotować dobry występ najnowszego nabytku Claude'a Puela, Manolo Gabbiadiniego, który w pierwszej połowie dwukrotnie pokonał Vito Mannone. Włoski napastnik ma na koncie 3. bramki w 2 występach w barwach Southampton.

Manchester United 2:0 Watford

Mata (32'), Martial (60')

Kolejne dość pewne zwycięstwo zawodników Manchesteru United. Gospodarze stwarzali zagrożenie pod bramką Gomesa od początku spotkania i w 32. minucie objęli prowadzenie po bramce Maty. W drugiej połowie wynik ustalił Martial. Kilku wspaniałych okazji nie wykorzystał Zlatan Ibrahimovic, który miał szansę dogonić Alexisa Sancheza w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi. Po tym zwycięstwie Manchester United jako pierwszy klub w historii pokonał barierę 2000 punktów uzyskanych w Premier League.

West Ham 2:2 West Bromwich Albion

Feghouli (63'), Lanzini (86') - Chadli (6'), McAuley (94')

Nowy stadion nadal nie przynosi szczęścia graczom West Hamu. West Brom szybko objął prowadzenie i następnie odpierał ataki Młotów. w drugiej połowie gospodarzom udało się jednak wyrównać, a następnie objąć prowadzenie po pięknym strzale Lanziniego. To jednak nie wystarczyło by zgarnąć komplet punktów - w ostatnich sekundach spotkania wyrównującą bramkę po rzucie rożnym zdobył McAuley. Frustrację gospodarzy najlepiej obrazowało zachowanie Slavena Bilica, który swą złość wyładował na znajdującym się w pobliżu mikrofonie telewizyjnym. Chorwat został za to odesłany do szatni.

Stoke 1:0 Crystal Palace

Allen (67')

Przez długi czas obie drużyny nie mogły znaleźć sposobu na pokonanie bramkarza przeciwnika. Dobrych sytuacji nie brakowało, jednak napastnicy grzeszyli nieskutecznością. W końcu bramkę zdobył Joe Allen, który po transferze do Stoke przeżywa renesans formy. Jak się okazało, gol ten był na miarę 3 punktów. Ekipa Big Sama nadal zawodzi i zanosi się na to, że były selekcjoner reprezentacji Anglii do końca sezonu będzie musiał walczyć o utrzymanie w Premier League.

Middlesbrough 0:0 Everton

Mecze z udziałem Middlesbrough przeważnie nie obfitują w dużą liczbę goli - nie inaczej było też w sobotnim pojedynku. Bliżej zwycięstwa byli goście, jednak świetnie tego dnia prezentował się Victor Valdes. Po tym remisie Everton znów oddalił się od czołowej 6 w tabeli. Pełny mecz w drużynie gospodarzy rozegrał Calum Chambers. Anglik grał na pozycji prawego obrońcy i był bliski zaliczenia asysty, lecz po jego dośrodkowaniu strzał Gestede'a wspaniale obronił Joel.

Liverpool 2:0 Tottenham

Mane(16', 18')

W hicie kolejki zmierzyły się zespoły prezentujące się w ostatnim czasie zupełnie odmiennie. Liverpool wszedł katastrofalnie w nowy rok, nie wygrywając ani jednego meczu ligowego i przy okazji odpadając z FA Cup. Tottenham natomiast konsekwentnie zbiera punkty, czego efektem jest 2. pozycja w tabeli. Zawodnicy Jurgena Kloppa po raz kolejny udowodnili jednak swoją klasę w meczach z drużynami z topu i pewnie pokonali Spurs. Goście z północnego Londynu nie mieli wiele do powiedzenia i ponieśli zasłużoną porażkę. Bohaterem Anfield Road został Sadio Mane, który szczególnie w pierwszej połowie bez większych problemów radził sobie z obrońcami Tottenhamu. Wygląda więc na to, że nieobecność Senegalczyka w ostatnich spotkaniach mogła być główną przyczyną słabych występów The Reds.

Burnley 1:1 Chelsea

Brady (24') - Pedro (7')

W meczu beniaminka z głównym kandydatem do mistrzostwa teoretycznie łatwo wskazać faworyta. Każdy fan Premier League wie jednak, że Turf Moor należy do najtrudniejszych terenów nawet dla najsilniejszych drużyn. Mimo wspaniałej formy Burnley przed własną publicznością to ekipa Chelsea lepiej rozpoczęła mecz i objęła prowadzenie po bramce Pedro. Niedługo potem był już jednak remis - wspaniałym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się nowy nabytek gospodarzy, Robbie Brady. W dalszej fazie spotkania nie brakowało sytuacji pod obiema bramkami, gole jednak już nie padły. W ten sposób Burnley zdobył 29. punkt na własnym stadionie - pod tym względem są 4. drużyną ligi.

Swansea 2:0 Leicester

Mawson (36'), Olsson (45')

Mistrzowie Anglii z tygodnia na tydzień prezentują się coraz gorzej. Lisy od 610 minut nie potrafią zdobyć nawet bramki w ligowym spotkaniu. Niemoc zawodników Ranieriego wykorzystali tym razem gracze Swansea. Walijski klub kontynuuje dobrą passę, która jest efektem pracy Paula Clementa.

Bournemouth 0:2 Manchester City

Sterling (29'), Mings (sam. 69')

Na zakończenie zmagań w 25. kolejce spotkań angielskiej elity Bournemouth podejmowało Manchester City. Gospodarze dzielnie walczyli o dobry rezultat, jednak różnica klas zawodników obu ekip była wyraźna i drużyna Pepa Guardioli dość pewnie zwycieżyła 2:0. Raheem Sterling zdobył pierwszą bramkę i miał duży udział przy drugim trafieniu, które zostało zaliczone jako samobójczy gol Tyrone'wo Mingsowi. Niepokojącą wiadomością jest fakt, że kontuzji nabawił się Jack Wilshere. Anglik opuścił boisko pod koniec pierwszej połowy. Mecz okazał się pechowy także dla Gabriela Jesusa i Simona Francisa, którzy z powodu urazów także przedwcześnie zakończyli swój udział w spotkaniu.

Tabela Premier League po 25 kolejkach: