Robin z Rotterdamu
05.05.2010, 14:25, Maciek Żmudzki 146 komentarzy
W tym tekście chciałbym docenić wartość przywiązania do barw klubowych. W obecnych czasach ciężko znaleźć zawodników wiernych swoim zespołom, takich jak Alex Del Piero, Francesco Totti, Steven Gerrard, czy Paolo Maldini. Piłkarz, o którym będę pisał nie ma na swoim koncie tak wielu lat spędzonych w klubie, jak ci zawodnicy wypisani powyżej. Ma jednak coś co łączy go z tymi wszystkimi piłkarzami. Ma serce w kształcie klubowego herbu. Chciałbym Wam teraz przedstawić sylwetkę, według mnie, jednego z najbardziej oddanych zespołowi graczów. Chciałbym Wam zaprezentować historię Robina z Rotterdamu.
Tak to się zaczęło
Robin van Persie urodził się 6 sierpnia 1983 r. w Rotterdamie. Jego rodzice byli artystami- konkretnie matka malarką, a ojciec rzeźbiarzem. Mimo iż oboje zachęcali go do zajęcia się sztuką, to nic z tego nie wyszło. Młody Robin od dziecka był zakochany w futbolu i tylko z tym chciał wiązać swoje życie. Wszystko zaczęło się od Excelsioru Rotterdam, gdzie zaczął on stawiać swoje pierwsze piłkarskie kroki. Jednak już w wieku osiemnastu lat van Persie reprezentował drugi- znacznie bardziej utytułowany- klub z portowego miasta, a mianowicie Feyenoord. Robin spędził w tym zespole trzy lata, a jego największym sukcesem było zdobycie Pucharu UEFA w 2002 r. Dwa lata później stało się coś, co sprawiło, że młody Holender wylądował w zespole Kanonierów. Chodzi tu mianowicie o szereg nieporozumień i kłótni van Persiego z ówczesnym trenerem Feyenoordu, a obecnie selekcjonerem reprezentacji Pomarańczowych – Bertem van Marwijkiem. Robin uważany był wtedy za niepokornego, wybuchowego i wręcz aroganckiego piłkarza. Wspomniane sprzeczki z trenerem wpłynęły na decyzję 21-latka, który latem 2004 r. przeniósł się z Rotterdamu do deszczowego Londynu, aby za 2,75 miliona funtów zasilić szeregi stołecznego Arsenalu.
Pierwsze sukcesy
Już od momentu swojego przyjścia do Arsenalu van Persie zaczął z powodzeniem występować w ekipie Kanonierów. Efektem tego było to, że w swoim inauguracyjnym sezonie (2004/2005) wystąpił ogółem w 41 spotkaniach, w których to udało mu się ustrzelić 10 bramek. Wraz z nową drużyną dane mu było również zdobyć dwa trofea- Tarczę Wspólnoty oraz Puchar Anglii, w którego to finale Robin był jednym z bezbłędnie wykonujących rzuty karne egzekutorów i to między innymi dzięki jego pewnemu strzałowi Kanonierzy pokonali Manchester United w serii jedenastek.
Trudne początki
Nie wszystko jednak rozpoczęło się idealnie. Mimo że statystyka występów wygląda imponująco, to początki w klubie z północnego Londynu nie były sielanką. Wprawdzie van Persie zadebiutował w drużynie już 8 sierpnia 2004 r. w meczu przeciwko Manchesterowi United(Kanonierzy wygrali 3-1 i zdobyli Tarczę Wspólnoty), ale nie udało mu się na dłużej zagrzać miejsca w składzie. Na kolejny występ musiał poczekać ponad dwa miesiące, a konkretnie do 27 października, kiedy to zadebiutował w angielskich rozgrywkach meczem z Manchesterem City w Pucharze Ligi. Był to debiut niezwykle udany, gdyż Kanonierzy wygrali 2-1, a Robin strzelił jedną z bramek. Pierwsze spotkanie, które van Persie rozpoczął w wyjściowym składzie datuje się na 26 lutego 2005 r. Arsenal mierzył się wtedy z drużyną Southampton. Debiutu tego Holender jednak z pewnością nie zaliczy do udanych, albowiem po faulu na lewym obrońcy Świętych, van Persie ujrzał czerwony kartonik i w trybie natychmiastowym został odesłany do szatni. Po tym incydencie doszło do niecodziennej sytuacji, ponieważ menadżer Arsenalu –Arsene Wenger- ,który znany jest z tego, że z piłkarzami rozmawia indywidualnie, a wszelkie sprawy dotyczące zawodników rozwiązuje wewnątrz klubu, wściekł się i publicznie skrytykował zachowanie Holendra. To zdarzenie miało taki efekt, że wiele kolejnych meczów(zarówno pucharowych, jak i ligowych) van Persie przesiedział na ławce rezerwowych. Do składu wrócił, ponieważ kontuzji łydki doznał Thierry Henry. Trzeba też przyznać, że ów powrót udał się znakomicie, albowiem już w pierwszym meczu, kiedy to przeciwnikiem Arsenalu w półfinale Pucharu Anglii był zespół Blackburn Rovers, to właśnie van Persie strzelił dwa gole i pomógł drużynie awansować do finału tych rozgrywek. Do końca sezonu Holender grał z przerwami, ponieważ zaczęły doskwierać mu przeróżne kontuzje. Mimo, że Robin większość występów zaliczył z ławki rezerwowych i były to raczej kilkunasto(lub kilku)minutowe epizody, to jednak liczby mówią same za siebie. 41 meczów i 10 bramek. Jak na pierwszy sezon w nowym klubie, a także młody wiek, problemy z kontuzjami i okres karencji, spowodowany narażeniem się trenerowi, statystyka wygląda całkiem budująco.
Budowanie marki
Od samego początku sezonu 2005/2006 Robin ostro wziął się do pracy. Dzięki ośmiu strzelonym golom został on uznany za gracza listopada w angielskiej Premier League. Akcje Holendra zaczęły rosnąć i tym samym zapracował on na nowy kontrakt, który związał go z klubem do roku 2010. W kolejnych latach van Persie zaczął odgrywać coraz ważniejszą rolę w ekipie z Emirates Stadium. Oczekiwania w stosunku do niego wzrosły w momencie, gdy z klubem pożegnał się Thierry Henry - legenda Kanonierów oraz opoka formacji ofensywnej. Z zadania Robin wywiązywał się znakomicie. Już w pierwszych dziesięciu meczach nowego sezonu miał na koncie siedem trafień. Byłoby ich z pewnością dużo więcej, jednak na przeszkodzie ponownie stanęła kontuzja. Dotychczas najbardziej udanym sezonem dla holenderskiego napastnika był ten rozgrywany w latach 2008-2009, gdzie udało mu się wystąpić w 42 spotkaniach i ustrzelić w nich 20 goli oraz odnotować aż 13 asyst, co uplasowało go na pierwszym miejscu wewnątrzklubowej klasyfikacji strzelców. W styczniu 2009 r. van Persie otrzymał w klubie nagrodę dla najlepszego gracza miesiąca. Stało się tak głównie dlatego, że każda strzelona przez Arsenal bramka w styczniu została zdobyta prze Holendra lub bezpośrednio po jego podaniu, co jest sytuacją absolutnie bezprecedensową. Po tym sezonie Robin van Persie zaczął być powoli zaliczany do najlepszych napastników świata.
Robin w reprezentacji
Jak większość piłkarzy, van Persie rozpoczynał swoją karierę reprezentacyjną od drużyn młodzieżowych - kolejno U-19 i U-21. Debiut w seniorskiej reprezentacji kraju zaliczył jako niespełna dwudziestodwulatek w spotkaniu eliminacyjnym do Mistrzostw Świata. Miało to miejsce 4 czerwca 2005 r. w spotkaniu z Rumunią. Na swojego pierwszego gola dla Oranje nie przyszło mu czekać zbyt długo, bo jedynie cztery dni. 8 czerwca Holendrzy pewnie wygrali w Helsinkach z Finlandią 4:0, a tym który ustalił wynik spotkania był właśnie napastnik Arsenalu Londyn. Selekcjoner kadry narodowej - Marco van Basten- zaufał van Persiemu i powołał go na mundial, który odbywał się w Niemczech. Robin wystąpił we wszystkich meczach swojej drużyny na tym turnieju i strzelił przepięknego gola z rzutu wolnego w spotkaniu z Wybrzeżem Kości Słoniowej. W eliminacjach do kolejnej wielkiej imprezy - Euro 2008- van Persie z czterema golami na koncie został najskuteczniejszym zawodnikiem swojej drużyny narodowej w rzeczonych kwalifikacjach. Kolejne dwa trafienia dorzucił już na turnieju, gdzie udało mu się strzelić w wygranych pojedynkach z Francją i Rumunią. Obecnie Robin jest jednym z dyrygentów gry Oranje i z pewnością powinniśmy go zobaczyć na zbliżających się Mistrzostwach Świata w RPA, gdzie wraz z takimi piłkarzami jak Arjen Robben, Rafael van der Vaart, czy Wesley Sneijder, ma on zapewnić Holendrom grę na odpowiednio wysokim poziomie. Dotychczas 26-letni napastnik wystąpił w 40 meczach reprezentacji i strzelił w nich 14 bramek.
Kontuzje
Największym mankamentem snajpera jest podatność na kontuzje. Van Persie jest niestety piłkarzem, którego bardzo często imają się różnego rodzaju urazy. Gdyby nie to, z całą pewnością jego dorobek strzelecki wyglądałby nieporównanie okazalej. Nie było dotąd sezonu, który Robin mógłby rozegrać spokojnie i bez przymusowej pauzy spowodowanej jakąś kontuzją. Jest to z pewnością jeden z czynników, który wpłynął na kolejny już rok, kiedy Arsenalowi nie udało się wywalczyć żadnego trofeum. Kiedy van Persie występuje regularnie, staje się bardzo ważnym ogniwem w układance Wengera. Z Holendrem w składzie Kanonierzy odnotowują bardzo dobre wyniki i zwyczajowo już ta seria przerywa się wraz z kolejnym poważniejszym urazem grającego z numerem 11. napastnika. Prawdopodobnie, gdyby van Persie był zdrowy, to w obecnym sezonie klub do końca sezonu walczyłby o mistrzostwo. Kiedy w feralnym spotkaniu z Włochami Robin doznał kontuzji zaczęły się powoli kłopoty Arsenalu. Kolejne gole nie przychodziły już tak łatwo, coraz trudniej było gromadzić punkty, a i sam obraz gry pod nieobecność jednego z liderów zespołu drastycznie uległ zmianie. Różnicę, jaką robi w składzie van Persie można było zobaczyć chociażby w pierwszym meczu po jego powrocie z rehabilitacji. Wszedł na boisko na ostatnie 25 minut, kiedy Kanonierzy mierzyli się na wyjeździe z Tottenhamem i mimo, że miał tak mało czasu na zaprezentowanie swoich umiejętności oraz pamiętając o fakcie, iż był to jego pierwszy mecz po pięciomiesięcznej przerwie, van Persie odnotował kapitalne spotkanie i był z całą pewnością wyróżniającym się i stwarzającym największe zagrożenie zawodnikiem ze strony Arsenalu. Gdyby nie kontuzje Holendra, to byłby on z pewnością jeszcze lepszym piłkarzem niż jest obecnie. Jego statystyki strzeleckie musiałyby wyglądać okazalej, a niewykluczone, że klubowa gablota na Asburton Grove byłaby bogatsza o jakiś puchar. Kibicom pozostaje nadzieja, że limit pecha van Persiego już się wyczerpał i w kolejnych latach zobaczymy go w tak niesamowitej formie na przestrzeni całego sezonu, w jakiej jeszcze nigdy go nie widzieliśmy.
Miłość do klubu
To co wyróżnia Robina van Persiego spośród milionów piłkarzy oraz to, co łączy go z takimi zawodnikami jak Gerrard, czy Totti, to niewątpliwie oddanie klubowi. Holender w każdym meczu, w którym występuje, daje z siebie absolutne 100 procent. Według mnie van Persie jest jednym z tych piłkarzy, o których z dumą mogę powiedzieć „prawdziwy Kanonier”. Co więcej, dla mnie Robin jest idealnym kandydatem na kapitana The Gunners. Wiele razy widzimy, jak próbuje poderwać zespół do walki, jak sam bierze na siebie odpowiedzialność prowadzenia gry, a także, jak często wspiera swoich kolegów z drużyny. Przykładem może być chociażby potyczka z początku sezonu, kiedy to Arsenal mierzył się na Old Trafford z Manchesterem United. W drugiej połowie Abou Diaby tak niefortunnie interweniował, że skierował piłkę do własnej bramki. Po tym incydencie to właśnie van Persie podszedł do Francuza, dodał mu otuchy, wsparł i zmobilizował do dalszej gry. Efekt był taki, ze Diaby kilkanaście sekund później o mało co nie strzelił wyrównującego gola, po szybkim przechwycie i fenomenalnym rajdzie w stronę bramki strzeżonej przez van der Saara. Jest to jedna z egzemplifikacji, która potwierdza, jak bardzo van Persiemu zależy na klubie, wynikach i kolegach z boiska. Oprócz zachowania w trakcie meczu, Robin bardzo często podkreśla swoją przynależność do Kanonierów. Kiedy latem ubiegłego roku negocjował nowy kontrakt z zarządem klubu z Emirates Stadium powiedział niezwykle ważną rzecz. Chodzi tu mianowicie o zdanie: "Moje serce jest z Arsenalem i nie wyobrażam sobie, żebym mógł grać w koszulce innego klubu". Tak mocne przywiązanie zawodnika do drużyny jest czymś niesamowitym i z całą pewnością godnym podziwu. W kolejnych wywiadach van Persie mówił, że jego celem są trofea wywalczone właśnie z Arsenalem i te same osiągnięcia zdobyte z innym klubem byłyby czymś zupełnie innym. "Chcę wygrywać puchary z Kanonierami. Nawet jeśli mam na to poświęcić całą moją karierę, to jestem przekonany, że warto." - powiedział Robin w kolejnym wywiadzie. Kibicom pozostaje tylko się cieszyć, że w 2004 r. Arsene Wenger zdecydował się zaryzykować i sprowadził do Londynu krnąbrnego 21-letniego Holendra.
Robin van Persie jest z pewnością zawodnikiem wyjątkowym. Składa się na to nie tylko sam czysto piłkarski talent, ale także serce, które bije w rytm hymnu klubowego drużyny z północnego Londynu. Tak silne przywiązanie do barw jest w dzisiejszych czasach zjawiskiem niecodziennym. Czy Holender powinien być kapitanem Arsenalu? W moim odczuciu tak. Nie chcę w jakiś sposób deprecjonować tu roli Ceska Fabregasa, który jest kapitanem niemalże tak świetnym, jak piłkarzem, ale mimo wszystko dla mnie od jakiegoś czasu najodpowiedniejsza osobą dla tej zaszczytnej funkcji byłby właśnie van Persie. Jako kibic klubu jestem wdzięczny Wengerowi, że sprowadził w nasze szeregi Holendra. Jest on dla mnie graczem absolutnie zjawiskowym i chciałbym, aby każdy zawodnik Arsenalu, miał takie zaangażowanie do gry, jak nasz napastnik. Co do umiejętności futbolowych Robina, to warto powrócić do początku tego tekstu i odszukać wzmiankę o rodzicach 26-latka. Czy patrząc na grę, technikę i serce w kształcie armaty u van Persiego naprawdę możemy powiedzieć, że nie poszedł w ślady rodziców i nie został artystą?
Z tym pytaniem zostawię każdego czytelnika samego i zachęcę do chwili przemyśleń na ten temat. Niekwestionowalne pozostaje jedno. Robin van Persie jest piłkarzem wyjątkowym i mamy ogromne szczęście, że jego serce w magiczny sposób zostało tak mocno połączone z Arsenalem Londyn.
źrodło:Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 16 | 12 | 3 | 1 | 39 |
2. Chelsea | 17 | 10 | 5 | 2 | 35 |
3. Arsenal | 17 | 9 | 6 | 2 | 33 |
4. Nottingham Forest | 17 | 9 | 4 | 4 | 31 |
5. Bournemouth | 17 | 8 | 4 | 5 | 28 |
6. Aston Villa | 17 | 8 | 4 | 5 | 28 |
7. Manchester City | 17 | 8 | 3 | 6 | 27 |
8. Newcastle | 17 | 7 | 5 | 5 | 26 |
9. Fulham | 17 | 6 | 7 | 4 | 25 |
10. Brighton | 17 | 6 | 7 | 4 | 25 |
11. Tottenham | 17 | 7 | 2 | 8 | 23 |
12. Brentford | 17 | 7 | 2 | 8 | 23 |
13. Manchester United | 17 | 6 | 4 | 7 | 22 |
14. West Ham | 17 | 5 | 5 | 7 | 20 |
15. Everton | 16 | 3 | 7 | 6 | 16 |
16. Crystal Palace | 17 | 3 | 7 | 7 | 16 |
17. Leicester | 17 | 3 | 5 | 9 | 14 |
18. Wolves | 17 | 3 | 3 | 11 | 12 |
19. Ipswich | 17 | 2 | 6 | 9 | 12 |
20. Southampton | 17 | 1 | 3 | 13 | 6 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 13 | 9 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
Matheus Cunha | 8 | 3 |
J. Maddison | 7 | 4 |
A. Isak | 7 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
Mimo, że kurczaki to nasz odwieczny rywal to muszę powiedzieć, że City pokonali zasłużenie. Grali dobrze i mądrze. Mieli rewelacyjną drugą połowę sezonu pokonując całą czołówkę łącznie z nimi. Porównując naszą obecną dyspozycję i ich musimy się mocno spiąć w meczu z Fulham bo inaczej to my będziemy grali w eliminacjach LM. Za to w przyszłym sezonie to im pokażemy :-]
ja z Balckbourn nie spodziewalem sie spacerku po remisie ich z Chelsea i Manu na własnym stadionie.
no to mamy mały problem mam nadzieję że Arsenal utrzyma to 3 miejsce ale jeśli Tottenham by nas wyprzedził to byłby to mega wstyd do tej pory nie rozumiem jak nasi mogli roztrwonić tą przewagę :\
gooner80
zgadzam się z Tobą co do meczu i z Wigan i z Blackburn i teraz też możemy się nie miło rozczarować nasi pokazali szczególnie w meczu z Wigan jak wspaniale szybko potrafią zmarnować przewagę i przegrać mecz
no nic zafundowali nam emocje do ostatniej kolejki szkoda że nie w walce o mistrzostwo a w walce o honor;P
tottenham na 3 miejscu i to przed nami?! tego kur*a nie zniosę...
Tylko 4 drużyna gra w eliminacjach!
Ja jebie, Scumsi w Lidze Mistrzów. No, świat się wali. Miejmy nadzieję, że w play-offach trafią na najtrudniejszego przeciwnika i się zesrają :D
No, z Fulham wytaczamy najcięższą artylerię i kończymy sezon z hukiem ;)
Acolt - finał grają 13, z nami 9. Naprawdę sądzisz, że Hodgson zaryzykuje zdrowie najważniejszych piłkarzy w nic nie znaczącym meczu [Fulham utrzymanie ma zagwarantowane]. Chyba jasne jest, że da odpocząć Gerze, Dempsey'owi i Zamorze.
3 miejsce teraz nie gra w eliminacjach.
A jaka to różnica?
Taka że zostaniemy upokorzeni przez największego rywala, wystarczy?
A co za różnica które miejsce ?
I tak gramy eliminacje i tak :P
Tylko może komuś się 3 bardziej podobać :P
No ja nie wiem czemu jesteście tacy pewni tego że wygramy z Fulham. Oni są finalistami LE i na pewno łatwo nie odpuszczą.Jeszcze patrząc na naszą formę to szkoda gadać. Liczę że wygramy skromnie 1-0 bądź remis 0-0...
Robin to aktualnie mój najbardziej ulubiony piłkarz Arsenalu - jak jest w pełni sił jego gra robi niesamowite wrażenie - dynamika ruchów,siła strzału,niekonwencjonalność zagrań.Poezja;gdyby jeszcze oszczędzałyby go kontuzje.Co do dzisiejszego meczu - cóż,spurs co by nie mówić byli w tym meczu lepsi,a najlepszy był P.Crouch.Teraz o ile nie chcemy na koniec sezonu oglądać pleców kogutów w ostatnim meczu trzeba wziąć się w garść;może postawić na Vito M. i nie przegrać;liczę,że Fulham mając w perspektywie finał LE nie będzie zanadto nam utrudniać życia;chociaż jeżeli zagramy z Fabianem i Sylwkiem to wszystko jest możliwe.
Z kim Tottenham gra w ostatniej kolejce?
Ja wolę wstrzymać się z zapewnieniami, że wygramy z Fullham bo "będą się oszczędzać przed finałem LE", z Wigan i Blackburn to też miał być spacerek a nasza forma jest obecnie fatalna więc wszystko jest możliwe... ale to byłby wstyd jakby nas wyprzedzili rzutem na taśmę! :P
Ciekaw jestem kto odejdzie z City po tym sezonie ;p Zapewne Tevez ,bo mu się nie będzie chciało grać w LE :)
tottenham jeszcze musi przejśc kwalifikacje takze spokojnie;p
heheh totencham w LM i dobrze jutro chcę zobaczyć minę ade i toure ;) byli tacy pewni że to tylko 1-roczna przerwa z LM hehe
Oglądałem mecz Tottenhamu vs ManC i muszę powiedzieć, że City grało fatalnie, bez pomysłu i zero ofensywy. Za to Tottenham genialnie, cisnął ile tylko mógł. Mamy poważnych konkurentów teraz.
3 kluby z Londynu w LM ;p
Teraz wiadomo jakie miasto ma najlepsze kluby na świecie ;p Oczywiście nasz największy ;)
Z Fulhamem nie będzie większego problemu mysle ;)
Myslalem ze nigdy tego nie dozyje. Spursi w LM,dolaczaja to wiewiorki:)
Ale jaja... będziemy walczyć o 3 miejsce i honor do ostatniej kolejki, a tak wszyscy byli pewni, że miejsce na podium mamy już w kieszeni.
Jedno jest pewne, my w tym sezonie nie zrobiliśmy żadnego postępu, Tottenham i City ogromny... jak Wenger dalej będzie powtarzał jak mantrę, że wierzy w swój zespół i nie widzi potrzeby zmian to nie chcę myśleć co będzie się działo na koniec przyszłego sezonu :/
play-off
Ciekawe kogo dostaniemy w fazie play-ff ligi mistrzów. Oby nie za dobrą drużynę...
Na Emirates zdobędziemy minimum jeden punkt ,bo gracze Fulham zapewne będą grali rezerwami ,bo 12 maja mają finał . Mecz nasz z Fulham będzie 9 maja ,więc raczej Hudgson da im niektórym odpocząć .
no musimy zremisować ale kto wiec jak bedzie? fatalna passa arsenalu trwa wiec strac sie bac ;o
No nie Spursi nas gonią...;/ Z Fulham musimy wygrać nie ma innej opcji!
Nam z Fulham wystarczy jeden punkt ,aby mieć 3 miejsce .
qwa tottenham wygrywa ;\
rev-->
Dokładnie, daruj sobie ; ).
Świetny artykuł, oby takich więcej !
Inter z pierwszym trofeum. Brzydkie zachowanie Tottiego. Balotelli woził się na lewej stronie że aż oczy przecierałem ze zdumienia. Przydałby się nam taki Super Mario.
Dobry tekst :)
niech dowioza 0-0 do konca i odetche z ulga o nasze 3 miejsce, ;p
ja kibicuje totenchamowi bo sobie zasłużyli a MC jeszcze bardziej nienawidzę od kogutów
Podziwiam tego gościa no i ciekawy artykulik :]
rev--> daruj sobie.
Sorry za drugi komenatrz
Jeśli w ogóle ktoś jeszcze za nim płacze :P
Jak ktoś chce meczyk to tu macie link który musiecie wpisać w adres sopa:
sop://broker1.sopcast.com:3912/79509
Z canal+ :P
Adebayor znów truchta po boisku . Nie żałuje ,że odszedł ;p
Mecz City - Tottenham na razie świetny.
Szejki głównie prowadzą grę, ale Tottenham na razie ma chyba groźniejsze sytuacje i powinien prowadzić gdyż w tej sytuacji gdzie był niby faul Kinga na Barrym ja niczego nie widziałem oprócz wyrafinowanej, ostrej Angielskiej piłki.
Denerwuje mnie tylko ten Adebayor, który oprócz uśmiechniętej gęby po zepsutej akcji nic nie pokazuje. Nie ma tak więc co płakać za nim.
Wielki szacunek dla autora tego tekstu. Odwaliłeś kawał dobrej roboty.
Tacy pilkarze jak Robin trafiaja sie 1 na ok. 3.5 miliona ;) Jest moim numerem 1 od kiedy po raz pierwszy go zobaczylem. Gdyby nie pechowa kontuzja z poczatku sezonu, arsenal gralby za 2 tygodnie w finale LM a mistrzostwo mialby zapewnione na 4 kolejki przed koncem, bo RObin to gracz ktory w pojedynke potrafi przesadzac o wynikach meczow. Bajeczna technika, blyskotliwosc, kreatywnosc. Brak mi slow aby opisac moj zachwyt nim. Jakbym byl gejem to bym chcial spedzic z nim noc. :o
oby ten mecz sie remisem zakończył ; d
yourtv.com.pl/player/index.php?id=polgol
City vs Tottenham
sop://broker1.sopcast.com:3912/79509
jak ktoś ma ochotę na City-Tottenham ;];]
obstawiłem X, ale +1 dla Tottenhamu, czuję że Tevez 'ukuje', może Ade :P
wiecie ze cesc mial wczoraj urodziny??
najlepszego cesc
a co do robina to bez komentarza najlepszy zawodnik po cesku w arsenalu
Ciekawy teks. Dowiedziałem się paru nowych rzeczy o Robinie.
no i Lyon wyrównał..1-1.teraz Żeleń znowu musi 'ukąsić'
Robin... Jak najlepszego sezonu 2010/2011.
super tekst. Cieszę się że mamy takiego piłkarza jak ROBIN "HEART ARSENAL" VAN PERSIE
Brawo Jeleń ! :D
Ireeek poprostu jest mistrzeem!!!The Best!!!
mówiłem,że Żeleń strzeli !xD pewnie zmotywował go mój poprzedni post :P
Goool 1-0! Jeleń!!!