Sąsiedzi zza miedzy

Sąsiedzi zza miedzy 16.06.2011, 20:14, Krzysztof Kuczewski 254 komentarzy

Miniony sezon spartaczyliśmy koncertowo. Szansa na mistrzostwo była niepowtarzalna, tak słabowitych MU i Chelsea nie mamy prawa oczekiwać w kolejnych latach. A biorąc pod uwagę, że i druga ekipa z Manchesteru z roku na rok będzie coraz silniejsza, taka okazja może się długo nie powtórzyć. Zresztą jest jeszcze kilka innych klubów, których aspiracje rosną. Jednym z nich jest zespół, któremu chciałbym poświecić kilka słów (oczywiście w kontekście Arsenalu), mianowicie znany i lubiany Tottenham Hotspur.

Mecze z Tottenhamem w tym sezonie były wyjątkowe. Nie dlatego, że graliśmy z naszym ponoć najbardziej zajadłym rywalem i z racji tej rzekomej nienawiści należy się nimi specjalnie podniecać. Muszę przyznać, że z perspektywy kibica mieszkającego w Polsce mało mnie interesują kibicowskie wojenki w Londynie i nigdy jakąś szczególną niechęcią do Kogutów nie pałałem. Trzeba też naszym sąsiadom oddać, że przez tych kilkanaście lat mojego kibicowania Arsenalowi, nie zrobili zbyt wiele aby na taką antypatię zasłużyć. No bo jak tu nienawidzić zespół, który regularnie dostarczał nam punkty i permanentnie oglądał nasze plecy w ligowej tabeli? Za początek swojego Arenalowego uzależnienia, symbolicznie uważam przegrany finał PZP w 1995r. Od tego czasu (pomijając właśnie zakończony sezon – o nim za chwilę) zagraliśmy z Tottenhamem 30 meczów w Premiership, zwyciężając 13 razy, remisując 14 i przegrywając tylko 3 spotkania. No i o jakiej rywalizacji my tu mówimy? Do takiej potrzeba równorzędnego rywala, a z całym szacunkiem, przez ostatnie lata to Spursi mogli nam nadmuchać. Rywalizowaliśmy z Manchesterem United, Chelsea, Liverpoolem, a Tottenham co najwyżej potrafił być irytujący, gdyż jego piłkarze, zazwyczaj nie grając o nic (upraszczając - wieczny środek tabeli) spinali się głównie na dwa mecze z nami, będące na White Hart Lane widocznie najważniejszymi w całym roku. W tym sezonie (a właściwie już pod koniec poprzedniego) sytuacja zmieniła się radykalnie i to samo w sobie jest powodem, aby na rywali zza miedzy zwrócić baczniejszą uwagę. Tottenham w końcu ma porządną drużynę. Po trenerskich niewypałach typu Jol czy Ramos, ekipę objął uwielbiany jak Anglia długa i szeroka Harry Redknapp. Styl gry preferowany przez niego jest prosty i ofensywny, a z perspektywy postronnego kibica efektowny i atrakcyjny. Kilku piłkarzy Spursi też w końcu mają naprawdę niezłych. Van der Vaart jest kapitalny – skuteczny, kreatywny, błyszczący już w pierwszym sezonie na wyspach. Bale zachwycił całą Europę i mimo że tytuł najlepszego piłkarza Premiership jest chyba trochę na wyrost, niewątpliwie jest to gracz z najwyższej półki. Poza tym Lennon, Dawson, Assou-Ekotto to wszystko naprawdę dobrzy gracze. Nie ma co prawda w Tottenhamie porządnego napastnika, Defoe, Crouch i Pavlyuchenko to żart w zespole mającym ponoć aspiracje do czuba tabeli, ale z tego chyba wszyscy zdają sobie sprawę i na pewno zakup napastnika będzie priorytetem w bieżącym oknie transferowym. Ale, żeby nie było tak słodko, jest jeden piłkarz nad którym zachwytów zupełnie nie rozumiem, mianowicie Luka Modric. Gość podobno jest fantastyczny, ja ile razy oglądam Tottenham muszę się mocno wysilić, aby go dostrzec na boisku. Nie twierdzę, że to piłkarz słaby, zresztą Alex Ferguson raczej takimi się nie interesuje, uważam jedynie, iż jest bardzo przereklamowany. Zachowując wszelkie proporcje to taki Semir Stilic z Premiership. Od czasu do czasu pośle efektowną piłkę i wszyscy pieją nad jego geniuszem, ale bezproduktywnie przeczłapanych minut na boisku, jakoś nikt nie widzi. Porównania Modrica do Fabregasa, które znalazłem na jakimś forum nie warto nawet komentować, jak ktoś chce to może porównywać nawet poloneza do audi, proszę bardzo. Tak czy siak, czy nam się to podoba czy nie, Spurs stali się porządną ekipą i rywalizacja z nimi zaczyna w końcu zasługiwać na to miano.

Jak wiemy w tym sezonie w obu meczach z Tottenhamem zdołaliśmy uciułać tylko jeden marny punkcik. Oba mecze były symboliczne oraz doskonale charakteryzowały Arsenal w mijającym roku. W listopadzie na Emirates przegraliśmy 2-3, prowadząc do przerwy 2-0 i będąc mimo wszystko „zespołem piłkarsko lepszym”. Jednak nieustępliwość i wola walki przeciwnika spowodowały, że z prawie pewnych trzech punktów nie zostało nic. To był pierwszy znaczący sygnał, że jest z nami naprawdę kiepsko, że mentalnie zwycięzcami absolutnie nie jesteśmy. Nie potrzeba żadnych Barcelon, wystarczy solidny i walczący Tottenham, aby stracić w niewytłumaczalny sposób pewność siebie i przy okazji przegrać wygrany mecz. Kolejnych spotkań w tym stylu było później co niemiara, z apogeum na St.James Park, gdzie nawet czterobramkowe prowadzenie okazało się niewystarczające. Zresztą nie chodzi nawet o same wyniki, te czasem udało się uratować, bardziej niepokojąca jest defensywna gra całego zespołu, szczególnie gdy przeciwnik zaczyna cisnąć (czyli najczęściej gdy prowadzimy). Wystarczy aby oponent trochę przyspieszył, rzucił się do ataku i w naszych szeregach rozpoczyna się panika. Z poukładanego wcześniej, dojrzale grającego zespołu zostaje garstka porozsypywanych po boisku pojedynczych piłkarzy. Nagle Song przestaje dominować w środku pola, Djourou zaczyna przegrywać główki, a fantastycznie panujący nad piłką Fabregas z Nasrim, za nic w świecie nie umieją jej utrzymać i przenieść ciężaru gry do przodu. Poszczególne linie naszego zespołu rozsypują się, pojawiają się chyba problemy z komunikacją, co skutkuje gubieniem krycia (fatalnie bronione stałe fragmenty gry!). Właściwie każdy zespół, niezależnie od klasy, jeśli tylko przyspieszył potrafił nas zepchnąć do momentami bardzo niepewnej obrony (nawet Huddersfield Town momentami się to udawało), lepsze ekipy wjeżdżały w nas niczym nóż w roztopione masło. Oczywiście nie znam recepty na tę bolączkę, gdybym znał, zamiast mądrzyć się przed monitorem, aplikowałbym na posadę zajmowaną obecnie przez Pata Rice'a. Jednak dwie rzeczy rzucają mi się wyraźnie w oczy. Po pierwsze, niedostateczna praca naszych defensywnych pomocników. Uważam, że to kluczowa pozycja w kontekście rozbijania zmasowanych ataków przeciwnika. Obrona, owszem, jednak wiele niebezpieczeństw może być zażegnanych wcześniej i rola w tym całego zespołu, przy czym głównie DM-ów. A w sytuacji w której są potrzebni najbardziej, Song czy Denilson przestają być widoczni. Zamiast dowodzić grą obronną drugiej linii, zaczynają trochę bezsensownie pałętać się w okolicy własnego pola karnego nie biorąc na siebie odpowiedzialności. Po drugie, może to tylko moje wrażenie, ale wydaje się że nasi piłkarze za często kryją „na radar”. Dwa metry od przeciwnika i czekamy co on zrobi. Nie lepiej trochę skrócić dystans, zagrać prawdziwym, a nie tylko pozorowanym pressingiem i nawet gdy nie uda się odebrać piłki, zmusić oponenta aby musiał grać tak jak MY chcemy? Aby trochę zwolnił, lub chociażby pod presją krycia przeniósł piłkę w inne rejony boiska, w których to nasz zespół czuje się pewniej? Tak zagrał z nami Manchester United na Old Trafford. Arsenal atakował, miotał się, MU bronił, jednak robił to w taki sposób, że niestety nie było wątpliwości, kto tak naprawdę prowadzi grę i zmierza po swoje.

Tak jak spotkanie z Tottenhamem na Emirates rozpoczęło popis niewytłumaczalnej nieudolności naszego zespołu w minionym sezonie, tak mecz na WHL był definitywnym końcem nadziei na cokolwiek. Niby już każdy wiedział, że nie mamy szans na mistrza, niby sam Wenger powoli przyznawał, iż jest już po jabłkach, to jednak przed tym meczem chyba każdy z Nas poczuł ukłucie znajomych emocji. Zraniona, a właściwie wielokrotnie zadźgana duma Kanoniera, oczekiwała właśnie w tym momencie pokazania charakteru i odniesienia zwycięstwa, nawet jeśli miałoby ono nic nie dać. Ale gdzie tam. Znów momentami świetna gra, znów dwubramkowe prowadzenie i znów to samo. Tak naprawdę to dopiero wtedy ostatecznie pogodziłem się z niewygodną myślą, iż nie ma takiego spotkania którego Arsenal nie mógłby przegrać (czy w tym wypadku zremisować). Wcześniej łudziłem się ,że to może jakiś szalony zbieg niesprzyjających okoliczności ,czy może po prostu gigantyczny pech w ilościach hurtowych powoduje, że nie jesteśmy w stanie wygrać posiadając wyraźna bramkową przewagę. Ale po WHL zrozumiałem, że to nie pech, nie żadne odstępstwo od normy, tylko owa Arsenalowa norma właśnie. Na dzień dzisiejszy jesteśmy klubem który nie umie wygrywać, a mówiąc precyzyjniej nie jesteśmy w stanie udźwignąć ciężaru Zwycięstwa pisanego przez duże Z. W meczu o pietruszkę możemy pokonać każdego, w spotkaniu istotnym zazwyczaj zbieramy baty. Nasze „wielkie” zwycięstwa w tym roku odnieśliśmy, gdy nie decydowały one o niczym. Barcelona – fantastyczny mecz, ale to tylko połowa przegranego dwumeczu, MU - zwycięstwo, gdy dla nas było już pozamiatane. Grudniowa Chelsea, mój ulubiony mecz tego koszmarnego sezonu – piękna wiktoria, ale w środku ligowej młócki, gdy jeszcze nic się nie decydowało. Z kolei większość spotkań „o coś” kończyło się dla nas nie najlepiej. Camp Nou, gdy ważyły się losy awansu, finał Carling Cup z Birmingham, oba mecze z Tottenhamem obłożone presją derbów i przede wszystkim kilka spotkań z serii „jak tego nie wygramy to nici z mistrzostwa” - Sunderland, Blackburn, Liverpool. Gdy na boisku nie ma presji, potrafimy tworzyć piłkarskie arcydzieła, gdy nad nasza głową wisi miecz, sami pokazujemy miejsce na karku w które ma uderzyć. Nie umiemy wygrywać, a przede wszystkim nie umiemy wygrywać ważnych meczów i to jest bardzo smutny wniosek, który płynie z jakże symbolicznych North London Derby w minionym sezonie.

North London DerbyTottenham Hotspur autor: Krzysztof Kuczewski źrodło:
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
poprzednia12345 następna
Gigi komentarzy: 7198 newsów: 4816.06.2011, 22:07

To chociaż kibicem Legii jestem prawdziwym :] No to w takim razie kasuje konto i nigdy więcej tu nie wchodzę. 7 lat kibicowania jak w pysk szczeliło :(

@Cudi

Idziesz na Orange Warsaw jutro? :P

damian199656 komentarzy: 762616.06.2011, 22:07

xThierryHenry-> pojadę do Londynu, do dzielnicy Islington i powiem kibicom Arsenalu że jestem kibicem Kanonierów, ale nie byłem na meczu. Masz rację, zostanę pobity, może zabity

Griz komentarzy: 3596 newsów: 27316.06.2011, 22:06

xTH-----> "No to źle, że uważasz się za kibica, bo gdyby ktoś z kibiców z Londynu, by to usłyszał to w jednej części byś nie wrócił." -muhahhahahahahahhahhahahhahhahhahahahhahah xD

U made my day xD

kamil_malin komentarzy: 933216.06.2011, 22:05

A teraz inne pytanie, czy jeśli ktoś nie widział większości spotkań to jest fanem czy nie? Bo to że nie jest kibicem to oczywiste.

xThierryHenry komentarzy: 5117 newsów: 316.06.2011, 22:04

damian ---> No to źle, że uważasz się za kibica, bo gdyby ktoś z kibiców z Londynu, by to usłyszał to w jednej części byś nie wrócił.

arsenallord --> Pisałem o obywatelstwie, czy o utożsamianiu się z klubem? Czytaj ze zrozumieniem

Cudi komentarzy: 12754 newsów: 9816.06.2011, 22:03

Gigi: sorry, tylko Emirates. Deal with it.

maslok komentarzy: 34516.06.2011, 22:03

Moim zdaniem to czy jest się kibicem czy fanem powinno się czuć samemu. To wychodzi od każdego z nas. Jeżeli ktoś czuje w sercu, że jest Kanonierem to nie ma znaczenia w jaki sposób kibicuje i wspiera klub.

@xThierryHerny
Idąc twoim tropem to Arsenal ma w trakcie meczu tylko 60 tys kibiców bo liczą się tylko ci ze stadionu. Nie wspominając o wyjazdach. Jeżeli ty tak to widzisz to mów za siebie a nie o ogóle.

Gigi komentarzy: 7198 newsów: 4816.06.2011, 22:02

Ja byłem na meczu Arsenalu w Warszawie. Jestem kibicem, czy w Polsce się nie liczy? :/

SamirRosicky komentarzy: 285316.06.2011, 22:01

Niestety, zostaliście sprowadzeni na ziemię. Ups...ja też.

damian199656 komentarzy: 762616.06.2011, 22:01

VoXy-> wkurzyło mnie że kibicem jest tylko ten, kto był na meczu. Nie każdego stać na taki wyjazd

Pinguite komentarzy: 1502016.06.2011, 22:01

Do tej pory myślałem, że jestem kibicem Arsenalu. Byłem na dobre i na złe. A tu taka informacja. Po tym co xThierryHenry napisał moje życie już nie będzie takie same :|

kamil_9414 komentarzy: 282816.06.2011, 22:00

xTierryHenry----
Święte slowa!!
Dokladnie tak samo myślę.
"Jestem kibicem Barcelony bo wygrywa wszystko i mam orgazm jak widze Messiego i nienawidze Realu bo nie będe robił inaczej niz inni wielcy kibice".

VoXy komentarzy: 205716.06.2011, 21:59

Tak, masz rację, każdy. Ale dlaczego zatem go poprawiłeś?

damian199656 komentarzy: 762616.06.2011, 21:59

Jak ja zresztą (sorry za kilka komentarzy pod rząd)

damian199656 komentarzy: 762616.06.2011, 21:58

Cudi-> Nie byłeś na meczu? Jesteś tylko fanem

damian199656 komentarzy: 762616.06.2011, 21:57

VoXy-> każdy pisze coś głupiego (ty też)

Cudi komentarzy: 12754 newsów: 9816.06.2011, 21:57

To nie jestem kibicem? :(

arsenallord komentarzy: 30405 newsów: 11716.06.2011, 21:56

xThierryHenry---> Po twojej wypowiedzi można wyciągnąć wnioski, że np. Fabiański, który mieszka teraz w Anglii nie jest Polakiem bo w Polsce nie mieszka

Siwyy666 komentarzy: 55016.06.2011, 21:56

xThierryHerny

Zgadzam się z tobą,Ja uznaję się za fana Arsenalu lub sympatyka,ale jako kibic o sobie nie mogę mówic.Nigdy nie byłem na meczu tej drużyny,znam ją tylko z TV czy Internetu.Nigdy nie mówię o sobie jako wielkim kibicu Arenalu,nigdy.

damian199656 komentarzy: 762616.06.2011, 21:56

Myślisz że każdego stać na taki wyjazd? Każdy kto na bieżąco śledzi co się dzieje w Arsenalu i obejrzał większość meczy w sezonie jest KIBICEM.

VoXy komentarzy: 205716.06.2011, 21:55

damian-> O! Odezwał się ten, który nie pisze nigdy głupich zdań!

Cudi komentarzy: 12754 newsów: 9816.06.2011, 21:54

imprecis: akwen wodny, podatek VAT, płyta CD, spadać w dół... Te wszystkie zwroty powszechnie używane w języku polskim są akceptowane przez językoznawców, a są niepoprawne bo to również pleonazmy. W mowie potocznej są akceptowane i nikt tak naprawdę nie nazywa ich błędami. Jednak jeśli mówimy o jakiś tekstach, szczególnie na stronie, którą odwiedzają setki tysięcy ludzi dziennie (chyba przesadziłem :P) to takie sformułowanie można wytknąć. ;)

xThierryHenry komentarzy: 5117 newsów: 316.06.2011, 21:54

damian ---> Wytłumacz mi czemu jest to głupie zdanie.

damian199656 komentarzy: 762616.06.2011, 21:53

xThierryHenry-> "nie będąc na meczu Arsenalu można się nazywać co najmniej fanem"

Bardzo głupie zdanie

xThierryHenry komentarzy: 5117 newsów: 316.06.2011, 21:46

Nie wiem na jakiej podstawie większość z was ma takie podejście do derbów pomiędzy Arsenalem i Spursami. 99% z obecnych tu ludzi nie było na żadnym meczu Arsenalu. Nie czujecie zatem klimatów derbów jaki panuje podczas spotkań tych dwóch zespołów. Więc pisanie, że jestem kibicem Arsenalu (nie będąc na meczu Arsenalu można się nazywać co najmniej fanem) i najbardziej nienawidzę Tottenhamu, bo w Londynie tak jest jest czystą głupotą. Dla mnie mecz na z Spursami jest tak samo ważny jak mecz z Wigan, bo nie czuję się Kanonierem, bo gdybym się nim czuł obraziłbym prawdziwych wiernych kibiców Arsenalu, tam w Londynie.

Griz komentarzy: 3596 newsów: 27316.06.2011, 21:40

Ice-----> oczywiście, ale puryzmu też trzeba się strzec :P

mrvertigo-----> tak, ja też nie mogłem uwierzyć własnym oczom, gdy to zobaczyłem. I jeśli mnie pamięć nie myli, jest to 'kfiatek' kolegi o nicku fabregas1987 ;P

kamil_malin komentarzy: 933216.06.2011, 21:38

@ Wazza
Nie ma szans, nie ta liga co Fabregas. I wątpię aby kiedykolwiek Chorwat osiągnął taki pułap co Hiszpan.

Tegoroczny dwumecz w lidze to coś o czym najlepiej zapomnieć. Zostaliśmy upokorzeni, najpierw na własnym boisku, a następnie na WHL. Nie można przegrać takich pojedynków prowadząc. To było straszne, pomimo tego że podobnie jak autor nie uważam Tottenhamu za naszego największego rywala. Zaledwie 1 punkt w derbach bardzo boli i będzie bolał długo.

Piłkarsko Tottenham jest za nami daleko, wygrywają dzięki determinacji i woli walki. Jeśli Kanonierzy poprawią te dwa aspekty, to Koguty dalej będą regularnie przywoziły z Emirates okrągłą liczę punktów.

mrvertigo komentarzy: 616.06.2011, 21:36

Ale tak naprawdę to Cudi ma rację... Jednak zostawię tak jak jest, aby mój błąd szczypał mnie w oczy:)

miensień - piękne...:))

fabregas1987 komentarzy: 2608816.06.2011, 21:34

ładnie napisane ...
wszystko to prawa, my o tym wiemy, Wenger o tym wie, ale za to nikt nie wie jak temu zapobiec, ŚO, DP, skrzydlowy i ŚN i lecimy po mistrza ;)

Griz komentarzy: 3596 newsów: 27316.06.2011, 21:33

Cudi-----> właśnie widzę :P ja rozumiem, że "bul", "miensień", "miszcz" czy "zwycięsca" rażą oczy, ale wytykanie takich malutkich błędów to już przesada :p

Cudi komentarzy: 12754 newsów: 9816.06.2011, 21:29

Griz: to jest silniejsze ode mnie. =|

Griz komentarzy: 3596 newsów: 27316.06.2011, 21:23

Cudi-----> Ty purysto ;D

Zaloguj komentarzy: 216616.06.2011, 21:00

Tomo2--> co chwile jakis kretyn to tam dopisuje a potem na stronie barcy pisze: " Patrzcie Cesc jest już w Barcie" ale to znika po jakimś czasie

jarts komentarzy: 231916.06.2011, 20:47

Rooney jest fantastyczny . Nie wiem czemu twierdzisz ze jest przereklamowany

Witasgooner96 komentarzy: 95116.06.2011, 20:45

Trochę dużo tych przemyśleń, ale w końcu trzeba się zastanowić czy walczyć o wysokie cele, czy o miejsca 5-8. Odpowiedź jest prosta, ale czy ekipa walcząca przez 3/4 sezonu o wręcz poczwórną koronę, może pozostać z niczym ? Oczywiście, w przypadku naszego klubu tak, ale czy MU czy Chelsea brałyby taki scenariusz pod uwagę ? Nie. Co sezon jest to samo, stoimy w miejscu, gdy inne drużyny nam odskakują, a kiedy jest idealny moment na polepszenie psychiki naszego zespołu, a przede wszystkim kibiców, drużyna zawodzi .. Mecz na ES z Tott w tym sezonie miał miejsce notabene bardzo dawno temu, ale większość na pewno pamięta go do dziś, a mnie rozwścieczył niesamowicie.. Drugiej odsłony praktycznie nie mogłem oglądać. Przykre jest to, ale prawdziwe. Pora na zmiany i podążanie za nową piłką, na którą trzeba wydawać grube miliony, bo nikt już nie patrzy w przyszłość, niestety.

damian199656 komentarzy: 762616.06.2011, 20:44

Wazza-> na pewno bardziej przereklamowany jest Rooney

GunnerForLife komentarzy: 335516.06.2011, 20:41

Jak w końcu jest z transferem Samby i Gervinho ? czytałem na jednej stronie że to już prawie pewne że trafia na emiraty , a na innej znowu że i Samba i Gervinho nie zasilą Arsenalu

Wazza komentarzy: 20416.06.2011, 20:38

Modric przereklamowany hahah..Poczekajcie jak trafi na OT 1 sezon i Fergie zrobi z niego najlepszego playmarkera na wyspach..Ciekawe czemu MOdric zostal wybranym pilkarzem sezonu przez kibicow Spurs a kibice Barcelony widza w Modricu zawodnika ktory dalby rade pograc u nich w srodku pola z Xavim czy Iniesta :)

SamirRosicky komentarzy: 285316.06.2011, 20:32

Artykuł nie jest zły, ale temat już omówiony 98409328 razy. Chyba każdy takie wnioski już po tym sezonie wyciągnął.

Tomo_2 komentarzy: 92816.06.2011, 20:29

Eh, widzę jakiś fanboy Farsy doczepił się do wiki Cesca - pl.wikipedia.org/wiki/Cesc_F%C3%A0bregas

Cudi komentarzy: 12754 newsów: 9816.06.2011, 20:26

niepoprawny*

Cudi komentarzy: 12754 newsów: 9816.06.2011, 20:25

W tekst wkradł się w błąd:

i.imgur.com/rB1Zb.png

Zwrot "dzień dzisiejszy" jest nie poprawny, to pleonazm. Można napisać "na tę chwilę".

wawoz komentarzy: 6716.06.2011, 20:21

beznadziejny artykuł, w ogóle niepotrzebny
totalna klapa ;/

KondzioElite komentarzy: 618716.06.2011, 20:20

Smutne, ale prawdziwe.

poprzednia12345 następna
Następny mecz
Ostatni mecz
Arsenal - Nottingham Forest 23.11.2024 - godzina 16:00
? : ?
Chelsea - Arsenal 10.11.2024 - godzina 17:30
1 : 1
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Liverpool1191128
2. Manchester City1172223
3. Chelsea1154219
4. Arsenal1154219
5. Nottingham Forest1154219
6. Brighton1154219
7. Fulham1153318
8. Newcastle1153318
9. Aston Villa1153318
10. Tottenham1151516
11. Brentford1151516
12. Bournemouth1143415
13. Manchester United1143415
14. West Ham1133512
15. Leicester1124510
16. Everton1124510
17. Ipswich111558
18. Crystal Palace111467
19. Wolves111376
20. Southampton111194
ZawodnikBramkiAsysty
E. Haaland120
Mohamed Salah86
B. Mbeumo81
C. Wood80
C. Palmer75
Y. Wissa71
N. Jackson63
D. Welbeck62
L. Delap61
O. Watkins52
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady