Sezon 2011/2012, przeżyjmy to jeszcze raz: Primera Division
09.07.2012, 10:26, Damian Burchardt 3355 komentarzy
Emocje związane z Euro 2012 już za nami, czas więc na drugą część powtórki zeszłego sezonu ligowego Kanonierzy.com w wydaniu europejskim. Tym razem przyjrzymy się hiszpańskiej La Liga, zwanej też czasem przez złośliwców pogardliwie La Lipą ze względu na prawie 50% prawdopodobieństwo poprawnego wytypowania przyszłego mistrza Hiszpanii, oraz fakt, że reszta drużyn hiszpańskiej ekstraklasy poziomem nie dorównuje potentatom z Madrytu i Barcelony. Tymczasem o ile faktycznie o mistrzostwo walczą jedynie dwie wiodące drużyny, o tyle reszta ligi również prezentuje określony, wysoki poziom, co pokazuje chociażby skład tegorocznych półfinałów Ligi Europy.
Zobacz także nasze podsumowanie Bundesligi
Przed sezonem
Dla Katalończyków z Barcelony cel przed następnymi rozgrywkami był jasny - utrzymać swoją hegemonię na własnym podwórku, ale też nie dać się pokonać w Lidze Mistrzów. Oznaczało to nic innego jak próbę dokonania tego, czego nie udało się żadnemu klubowi w nowej Lidze Mistrzów – obronić wywalczony przed rokiem tytuł najlepszej drużyny Europy. Wszyscy Cules mieli nadzieję, że ten piękny sen, który zaczął się wraz z objęciem stanowiska pierwszego trenera przez Pepa Guardiolę, będzie przedłużony o kolejny sezon. Aby te marzenia się ziściły, sprowadzono do pomocy chilijską gwiazdę – Alexisa Sancheza z Udinese - oraz przede wszystkim wielkiego rozgrywającego Arsenalu – Cesca Fabregasa. Takie wzmocnienia drogo kosztowały Dumę Katalonii, jednak mimo wszystko Katalończycy mogli sobie na to pozwolić, wspomagani kapitałem z Kataru, sprzedając miejsce na koszulce Qatar Fundation wbrew 110-letniej tradycji klubu. Resztę wzmocnień stanowili wychowankowie z La Masii, jednak mimo wszystko skład Barcelony wydawał się niebezpiecznie „krótki”.
Cel drużyny Królewskich z Madrytu również wydawał się jasny. Jose Mourinho wraz ze swoją drużyną miał przerwać dominację wielkiego rywala i odzyskać po trzech latach posuchy mistrzostwo Hiszpanii. Oczekiwania kibiców Blancos oraz prezydenta klubu – Fiorentino Pereza - były ogromne, nie bez powodu przed rokiem postawiono właśnie na The Special One, człowieka, którego od momentu objęcia pracy w FC Porto w 2004 roku, w każdym kolejnym klubie nie czekał na odniesienie tryumfu w lidze więcej niż sezon. Przesłanie było więc jasne, to ma być ten sezon, w maju 2012 roku to Real znów ma świętować tytuł najlepszej drużyny Hiszpanii. W realizacji tego celu mieli pomóc sprowadzony z Benfiki Fabio Coentrao, Turek Nuri Sahin czy młody Jose Callejon. Innym, równie ważnym postawionym przed Mourinho zadaniem, było zdobycie 10. w historii klubu trofeum Ligi Mistrzów. Presja, z jaką walczyć musiał Portugalczyk była więc ogromna, ale na tego człowieka taka sytuacja działa wyłącznie korzystnie.
Po mającym się rozpocząć sezonie dużo obiecywały sobie także Malaga, Atletico Madryt czy Valencia. Drużyna Manuela Pellegriniego dostała wsparcie finansowe, a jakże, z bliskiego wschodu. Szejk Al-Thani zainwestował w „nową zabawkę” bagatela ponad 50 milionów euro, chcąc przemienić zespół, który szczęśliwie uniknął degradacji w uczestnika Ligi Mistrzów. Na La Roselada przybyli m.in. Jeremy Toulalan, Santiago Cazorla, Ruud van Nisterlooy czy Jaris Mathijsen. Rojiblancos tymczasem, wzmocnieni kolumbijskim supersnajperem – Rademelem Falcao – oraz tureckim magikiem – Ardą Turanem – również chcieli poczuć smak Champions League po 3 latach przerwy. Valencia, mimo problemów finansowych i stałego odpływu najlepszych zawodników co sezon, zawsze liczy się w walce o czołowe lokaty. Walka w tej, podzielonej niejako na dwie dywizje lidze, zapowiadała się więc niesamowicie interesująco ze względu na konflikt interesów. Mistrzostwo jest tylko jedno, miejsc w lidze mistrzów cztery a za to cała masa pretendentów.
Przebieg sezonu
O dziwo sezon nie od początku przebiegał pod dyktando hegemonów. Świetny start zaliczyły między innymi Levante i beniaminek z Sevilli – Betis, który po pięciu kolejkach przewodził w tabeli, mając 2 punkty przewagi nad Barceloną. Katalończycy zdążyli już w międzyczasie zaliczyć dwa remisy (z Valencią i Sociedad) a Real, okupujący 5. miejsce w tabeli również raz podzielił się punktami (z Racingiem) i zdążył nawet zanotować porażkę (z Levante). W oczy rzucał się fatalny start Athleticu Bilbao. Baskowie zajmowali przedostatnie miejsce w tabeli, przed beznadziejnym Sportingiem Gijon, który zdobył do tej pory tylko 2 bramki, tracąc ich 12.
W miarę upływu czasu prawie wszystko wracało do normy. Dwójka liderów coraz bardziej oddalała się od peletonu, co jakiś czas dochodziło do pogromów mniejszych klubów (szczególnie doświadczyła tego Osasuna, która przegrała 0:8 na Camp Nou i 1:7 na Santiago Bernabeu), Betis po wspaniałym początku sezonu osuwał się w dół tabeli, o Ligę Mistrzów walczyła również Valencia czy Sevilla. Jednak te kluby znajdowały się dopiero za świetnym Levante, dla którego ten sezon miał już do jego końca być niezwykle udany. W 16. kolejce odbył się pierwszy z wielkich klasyków – Derby Europy na Santiago Bernabeu. Barcelona zadziwiająco coraz bardziej nie mogła dotrzymać kroku rywalowi ze stolicy i przed Gran Derbi traciła do Realu 6 punktów (wcześniej m.in. remis z Bilbao i porażka z Getafe). Minimalnym faworytem przed tym pojedynkiem gigantów wydawał się więc Real i to potwierdziło się już w pierwszej minucie spotkania. Błąd, pod wpływem pressingu Królewskich, popełniła defensywa Barcelony, co skończyło się bramką Karima Benzemy. Ostatecznie jednak to Katalończycy wyszli z tarczą z pierwszej z bitw, kluczowym okazała się zmiana ustawienia Barcelony w trakcie meczu na 3-4-3, co skutkowało wynikiem 3:1 dla Dumy Katalonii.
Nastroje w szeregach Blaugrany poprawiły się na krótko. Dalej przecież mistrz Hiszpanii nie mógł powąchać fotela lidera, gdyż Real utrzymywał bezpieczną 3-punktową przewagę nad największym rywalem. Co więcej, Królewscy byli do końca rozgrywek niemal bezbłędni, podczas gdy Barca myliła się raz za razem. Wreszcie, w 23. kolejce po kompromitującej przegranej z Osasuną, dystans dzielący obie wielkie marki wyniósł sławne już 10 punktów. Od tego momentu liczba 10 zaczęła wywoływać u Cules reakcję alergiczną. Co prawda Real przeżył też swój mały kryzys, remisując 3 mecze w krótkim odstępie czasu (z Malagą, Villareal i Valencią) dając w ten sposób cień nadziei Barcelonie na obronę tytułu. Ten mały promyczek ostatecznie zgasł po przegranej w kolejnych derbach Europy 1:2, po golach Samiego Khediry i Cristiano Ronaldo, który wreszcie zaczął odgrywać istotną rolę w tych najważniejszych spotkaniach swojej drużyny. Blaugranie nie pomógł nawet fenomenalny Argentyńczyk – Leo Messi. Atomowa Pchła strzeliła rekordowe 50 bramek w lidze w jednym sezonie, dokładając również do swojego dorobku 16 asyst. Łącznie Messi brał udział w 58% akcji zakończonych bramką własnego zespołu. Niestety, jego partnerzy nie przyszli mu w sukurs, Argentyńczyk zaczął być jeszcze bardziej istotną postacią Barcelony niż wcześniej, co zakończyło się uzależnieniem formy całej drużyny od dyspozycji Messiego. Swoje piętno odcisnął również ogrom kontuzji w zespole Barcy. Tutaj w Katalończyków uderzył wspomniany już niezbyt rozległy skład, nie było godnych zastępców dla kontuzjowanych przez cały sezon Villi czy Afellaya oraz często pauzujących Sancheza czy Iniesty. Swoje dołożył Pep Guardiola, który zmuszony do rotowania składem praktycznie co mecz, nierzadko wyciągał pomocną dłoń do rywali nietrafionym ustawieniem swojego zespołu.
(tabela po 23. kolejce Primera Division, fot. Igol.pl)
Real nie miał takich problemów, nawet wielkie ego Ronaldo nie przyćmiło całej drużyny, która zgrała się fenomenalnie, stanowiła prawdziwy kolektyw. Real nie zależał od Cristiano, gdyby nie Portugalczyk, owszem, byłoby trudniej w niektórych spotkaniach o bramki czy zwycięstwa, ale jego brak nie oznaczałby takich problemów, jakie miała Barcelona przy słabszym dniu Leo. Gracze Blancos nie odnieśli podczas całego sezonu co prawda tyle kontuzji co gracze Barcy, jednak to nie było czynnikiem decydującym o powrocie Królewskich na tron. Na szacunek zasługuje rozgrywający kapitalny sezon Mesut Oezil. Niemiec był prawdziwym mózgiem swojego zespołu, znakomicie dyrygował grą Królewskich, zaliczył 16 asyst i strzelił 4 gole. Ostatecznie Real zakończył ligowe zmagania z rekordową liczbą 100 punktów oraz z fenomenalnym wynikiem strzeleckim - ze 121 strzelonymi golami.
Pochwalić bezwzględnie należy Levante. Drużyna Ignacio Martineza nie dokonując żadnego transferu znacznie przeważającego milion euro, sprowadzając za to świetnych Arouna Kone oraz Pedro Lopeza, zdołała zająć w ostatecznym rozrachunku 5. miejsce w tabeli i zagra w przyszłorocznej edycji Ligi Europy. Na swoim koncie dzielne Żaby mają m.in. wygraną z Realem Madryt, dużo nie brakowało do odniesienia zwycięstwa nad Barceloną. Sezon w ich wykonaniu był po prostu wyśmienity. Docenić należy również postawę Malagi. Bogaty szejk spełnił swoje marzenia, stworzył zespół który zagra w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Fenomenalne zawody rozrywał Cazorla, prawdziwy lider, mózg zespołu, spec od rzutów wolnych, który jeszcze przez jakiś czas z pewnością będzie śnił się Ikerowi Casillasowi. Boquerones z pewnością mają potencjał by godnie reprezentować hiszpański futbol w Europie. Docenić trzeba także Osasunę Pampelunę. Pomimo batów, jakie ta drużyna zebrała w niektórych meczach, druga część sezonu zdecydowanie należała do nich, co dało w ostatecznym rozrachunku 7. miejsce w tabeli. Atletico do ostatniej kolejki, wraz z Levante, walczyło o Ligę Mistrzów, jednak tak jak już wspominaliśmy, ilość miejsc w tych elitarnych rozgrywkach jest ograniczona, zawsze muszą być jacyś przegrani. Rojiblancos tak długi pobyt w gronie walczących o występy w piłkarskim, klubowym raju zawdzięczają między innymi trenerowi Diego Simeone, który objął Atletico podczas kampanii 2011/2012 i przemienił ją zdecydowanie na korzyść Los Colchoneros. Na plus sezon może zaliczyć również solidna Mallorca oraz beniaminkowie - Betis (który nieco przygasł po świetnym początku sezonu) oraz Granada i Rayo. Wielkie słowa uznania należą się Saragossie. Drużyna totalnie rozbita, złożona „na szybko” przed sezonem, miała świetną końcówkę i rzutem na taśmę, po raz kolejny uratowała ekstraklasowy byt.
Przechodząc do rozczarowań, pierwsze miejsce w tym niechlubnym rankingu zajmuje Racing Santander. Drużyna ta wygrała w przekroju całego sezonu jedynie 4 mecze, nie wygrywając żadnego z ostatnich 20. Taki wynik oznacza gwarantowaną relegację z ekstraklasy. Racinguistas niestety dobiła sytuacja pozasportowa klubu i problemy z jego właścicielem. Prawdziwym zaskoczeniem dla wszystkich obserwatorów hiszpańskiej Primera Division jest jednak spadek Villarealu. To kolejna, po Deportivo, tak wielka firma, która musi pożegnać się z La Ligą, a przecież w tym samym sezonie grała w Lidze Mistrzów! Kontuzje kluczowych graczy (jak Rossi, który był niedostępny przez cały sezon) czy utrata rozgrywającego - Cazorli - pozostawiły w takiej a nie innej sytuacji tę świetnie spisującą się w poprzednim sezonie drużynę. Na burę zasługują również przeciętnie grające, a zaliczane do grona walczących o Ligę Mistrzów, Espanyol i Sevilla, a także Athletic Bilbao. Baskowie, mający dobry środek sezonu w końcówce rozgrywek wyglądali słabiej, gdyż całe swoje siły skierowali na Ligę Europy. Najjaśniejszym punktem Athleticu był Fernando Llorente, który być może tym sezonem wygrał sobie pierwszy skład swojej reprezentacji podczas EURO 2012.
Rozgrywki europejskie
Od początku sezonu mówiło się, że najprawdopodobniejszym scenariuszem finału Ligi Mistrzów, przy korzystnym losowaniu w dalszych rundach, są Gran Derbi Europa. Real przeszedł swoją grupę (Ajax, Dynamo Zagrzeb, Olympique Lyon) jak burza, wygrywając wszystkie 6 meczów. Barca (grupa z Milanem, Bate Borysów oraz Viktorią Pilzno) raz podzieliła się punktami, remisując na Camp Nou z Rossoneri 2:2. Pozostali reprezentanci hiszpańskiego futbolu nie zdołali awansować do 1/8 Champions League, Villareal nie wygrywając żadnego meczu w grupie śmierci (Bayern, City, Napoli) odpadł z europejskich pucharów a Valencia, zajmując 3. miejsce (z Chelsea, Bayerem oraz Genkiem) w dalszej fazie sezonu rywalizowała w Lidze Europy. Barca i Real pewnie w dwumeczach pokonywali swoich rywali w dalszych fazach walki o europejski czempionat, pokonując odpowiednio Bayer i Milan oraz CSKA Moskwa i Apoel Nikozja. W półfinałach stało się coś nieprawdopodobnego, Barcelona nie wygrała z Chelsea ani jednego meczu i odpadła po remisie 2:2 na własnym stadionie ze skupionymi wyłącznie na obronie londyńczykami, a Real odpadł po rywalizacji z Bayernem w rzutach karnych na Santiago Bernabeu. Presji nie wytrzymali kluczowi zawodnicy Królewskich. W dwóch pierwszych seriach bramek nie strzelili warci w sumie ponad 150 milionów euro Ronaldo i Kaka, a dzieła zniszczenia dopełnił zainspirowany twórczością zespołu Jarzębina Sergio Ramos, próbując dokonać zamachu na kibica siedzącego w ostatnich rzędach stadionu. Jak bardzo rozczarowany był Jose Mourinho ukazuje poniższe zdjęcie, czy ktoś kiedykolwiek widział Portugalczyka w takiej scence rodzajowej?
(fot. Yahoo)
Liga Europy po raz kolejny przemieniła się w Ligę Iberyjską, w półfinałach znalazły się Atletico Madryt, Athletic Bilbao, Valencia i Sporting Lizbona. Jednak to te dwie pierwsze drużyny stanęły naprzeciwko siebie w finale tych rozgrywek na stadionie w Bukareszcie i tam też kolumbijski snajper madrytczyków pokazał, że Liga Europy to jego pole do popisu, po prostu Falcao League. Radamel wygrał Ligę Europy drugi raz z rzędu, zdobywając dwie kluczowe bramki w wygranym przez Atletico finale 3:0.
Podsumowanie
Stało się, hegemonia Barcelony została przełamana. Klepanie na zasadzie „ty do mnie, ja do ciebie” niestety nie pozwoliło drużynie Guardioli na osiągnięcie porównywalnych sukcesów z poprzednimi sezonami ani w na krajowym podwórku, ani w Lidze Mistrzów (tutaj nie pomogło nawet średnie posiadanie piłki na poziomie 78%, co jest rekordem wszechczasów Champions League). Wygrana Realu była jak najbardziej zasłużona, Królewscy przez 31 kolejek znajdowali się na pierwszym miejscu, co świadczy o niezwykłej dominacji tej drużyny w tych rozgrywkach. Porównując, Barcelona na fotelu lidera przebywała tylko przez 4 kolejki. „Mistrzostwo drugiej dywizji” czyli najlepszą z drużyn walczących o pozostałe miejsca została Valencia, a komplet reprezentantów Hiszpanii w Lidze Mistrzów uzupełniła przemieniona Malaga. Z ligi spadają Racing, Sporting oraz Villareal. Nagrodę pocieszenia w postaci Copa del Rey zdobyli Katalończycy, pokonując w finale Bilbao 3:0. Sytuacja Barcy podobna jest do tej Królewskich sprzed roku, wtedy też Real zajął drugie miejsce w lidze, odpadł w półfinale Ligi Mistrzów i zdobył Puchar Hiszpanii. Czy ta analogia przeniesie się również na odzyskanie mistrzostwa w przyszłym sezonie?
Statystyki i klasyfikacje:
(tabela po 38. kolejce Primera Division, fot. igol.pl)
Mistrz Hiszpanii: Real Madryt
Copa del Rey: FC Barcelona
Awans do Ligi Mistrzów: Real Madryt, FC Barcelona, Valencia
Eliminacje Ligi Mistrzów: Malaga
Awans do Ligi Europy: Atletico Madryt, Levante
Degradacja: Villareal, Sporting Gijon, Racing Santander
Strzelone gole łącznie: 1050
Średnia goli: 2,76/mecz
Król strzelców: Lionel Messi (50 goli)
Najlepszy asystent: Lionel Messi (20 asyst)
Zwycięzca klasyfikacji kanadyjskiej : Lionel Messi (70 punktów: 50 goli i 20 asyst)
MVP Sezonu: Lionel Messi (Barcelona)
Odkrycie sezonu: Michu (Rayo Vallecano)
Łączna liczba widzów na stadionach: 9 139 647
Średnia widzów na mecz: 28 209
Zespół grający najostrzej: Getafe (126 żółtych, 8 czerwonych kartek)
Zespół grający najbardziej fair play: FC Barcelona (74 żółtych, 4 czerwone kartki)
XI sezonu wg. Marki: Casillas (Real) - Ramos (Real), Puyol (Barcelona), Martinez (Athletic Bilbao) - Oezil (Real), Alonso (Real), Xavi (Barcelona), Iniesta (Barcelona) - Messi (Barcelona), Falcao (Atletico), Ronaldo (Real)
źrodło:
Drużyna | M | W | R | P | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. Liverpool | 17 | 13 | 3 | 1 | 42 |
2. Arsenal | 18 | 10 | 6 | 2 | 36 |
3. Chelsea | 18 | 10 | 5 | 3 | 35 |
4. Nottingham Forest | 18 | 10 | 4 | 4 | 34 |
5. Newcastle | 18 | 8 | 5 | 5 | 29 |
6. Bournemouth | 18 | 8 | 5 | 5 | 29 |
7. Manchester City | 18 | 8 | 4 | 6 | 28 |
8. Fulham | 18 | 7 | 7 | 4 | 28 |
9. Aston Villa | 18 | 8 | 4 | 6 | 28 |
10. Brighton | 18 | 6 | 8 | 4 | 26 |
11. Brentford | 18 | 7 | 3 | 8 | 24 |
12. Tottenham | 18 | 7 | 2 | 9 | 23 |
13. West Ham | 18 | 6 | 5 | 7 | 23 |
14. Manchester United | 18 | 6 | 4 | 8 | 22 |
15. Everton | 17 | 3 | 8 | 6 | 17 |
16. Crystal Palace | 18 | 3 | 8 | 7 | 17 |
17. Wolves | 18 | 4 | 3 | 11 | 15 |
18. Leicester | 18 | 3 | 5 | 10 | 14 |
19. Ipswich | 18 | 2 | 6 | 10 | 12 |
20. Southampton | 18 | 1 | 3 | 14 | 6 |
Zawodnik | Bramki | Asysty |
---|---|---|
Mohamed Salah | 15 | 11 |
E. Haaland | 13 | 1 |
C. Palmer | 11 | 6 |
A. Isak | 10 | 4 |
B. Mbeumo | 10 | 2 |
C. Wood | 10 | 0 |
Matheus Cunha | 9 | 3 |
N. Jackson | 9 | 3 |
Y. Wissa | 9 | 1 |
J. Maddison | 8 | 4 |
- A wszystko to przez Havertza...
- 19.02.2024 30 komentarzy
- Red Dead Redemption
- 17.07.2023 12 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Tequila
- 25.09.2022 15 komentarzy
- Zagadnienia Taktyczne: Idealny początek
- 19.08.2022 16 komentarzy
- Zagadnienia taktyczne: Podsumowanie sezonu 21/22 cz.3 - Widoki na przyszłość
- 05.07.2022 27 komentarzy
- pokaż całą publicystykę
- Wywiad z Emilem Smith-Rowem: Jego inspiracje na boisku i poza nim
- 05.09.2022 10 komentarzy
- Pot, cierpienie i egoizm
- 11.11.2021 8 komentarzy
- Wywiad z Przemkiem Rudzkim
- 08.10.2021 16 komentarzy
- Historia Jacka Wilshere'a
- 27.08.2021 35 komentarzy
- Obszerny wywiad z Xhaką dla The Guardian
- 07.02.2021 21 komentarzy
- pokaż wszystkie wywiady
aRamsey-----> stawiam, że to wymysł klech. Klech, którzy nie mogą pojąć albo boją się powiedzieć na ambonie, że 99% satanistów nie wierzy w Boga ani w szatana i zwyczajnie ma w dupie obydwu. A skoro ktoś nie wierzy w szatana, to chyba logiczne, że nie będzie odprawiał ŻADNYCH rytuałów na jego cześć. Satanizm to ideologia, nie religia. Pozostały 1% to Świątynia Seta, czyli coś przypominającego religię. Wyznawcy wierzą w szatana i utożsamiają go z prastarym, egipskim bogiem - Setem. Uważają, że to ta sama, realnie istniejąca osoba. No i oni mają jakieś tam swoje rytuały, aczkolwiek sami przyznają, że nie składają ofiar ani z ludzi, ani ze zwierząt. I to twierdzenie póki co jest niepodważalne, bo NIGDY nie stwierdzono przestępstwa, polegającego na dręczeniu zwierząt czy gwałceniu ludzi z udziałem członków Świątyni. Także te stereotypy są zupełnie bezpodstawne ;)
mico17 > wykopałem na yt ten fragment spotkanka u Hołdysa o którym wspominałeś :youtube.com/watch?v=ftdxb54O3Kk
Griz > nie powiem, że twórczość 2paca znam dogłebnię, ani nawet dobrze, jednak najbardziej popularne utwory kojarzę i nawet lubię. Cudze chwalicie, a swego nie znacie - właśnie ja staram się poznać naszą rodziną scenę zarówno legal i undergroud amerykańską jakoś nie ruszyłem jeszcze. A jest, co ogarniać bo rap w PL to praktycznie 15 lat, a zespołów i albumów co nie miara. Zaczynałem od Kalibra 44 (polecam drugą płytę - W 63 minuty dookoła świata) i Paktofoniki (Kinematografia i Archiwum kinematografii). Krąży pogłoska, że ponoć tekst "Filmu" - kawałek Kalibra właśnie z tej płyty którą gorąco polecam, był pokazywany studentom przez Cz. Miłosza - może coś w tym jest, bo faktycznie kawałek ma coś w sobie.
Rap to też przede wszystkim pozytywne emocje i brnięcie przez życie z uśmiechem (ja gustuję w czymś takim) oraz zabawa słowem, dlatego polecam ten kawałek: youtube.com/watch?v=BJwPj4swdhw mój kolega, która słucha rocka bardzo lubi ten kawałek :)
A propos beefów i różnych zatarczek słownych - jestem za, ale również trzeba to zrobić klasą.
jak na przykład Kaliber 44 - Psy, wielu wciąż myśli, że to kawałek o policji - nic bardziej mylnego. Nie wiem czy wiesz ale nawet Mickiewicz i Słowacki na jakiejś tam uczcie mieli coś na kształt bitwy freestylowej :)
howareyou, moja bzdura była odpowiedzią na bzdurę, że rap to szybkie mówienie :-) Właśnie do tego dążę w tej dyskusji, żeby ludzi się nie poniżało tylko dlatego że podoba się im coś innego niż nam.
@aRamsey
Zakładam, że nie wiesz, ale piszesz, jakbyś wiedział. Stąd zdziwienie.
@Mico17
Chodź się podissujemy!
@aRamsey
Dobre :D
Ja proponuję zamknąć temat, bo jeżeli chcemy powiedzieć, który gatunek jest lepszy. Rock czy Rap to musimy mieć dogłębną wiedzę na temat obydwu gatunków. Widzę tutaj takich osób nie ma, więc dyskusja może się ciągnąć latami, a wynik będzie ten sam - żaden.
ArseneAl, nie spotkasz zadnego dresa z lancuchem ;-) pamietaj ze ubior to kwestia zamoznosci, to ze dresy sa tansze od zabawek w ktorych latem kiszą się metalowcy sprawia, że ludzie niezamożni właśnie w nie się ubierają :-)
Jakby nie patrzeć, to taki Maine Coon przeciętnemu metalowi na tydzień powinien wystarczyć..
W Chinach się je psy na obiad, więc co wy macie z tymi kotami? Normalna sprawa...
@Marzag
Może trochę cię zaszufladkowałem, ale starałem się tylko odpowiadać na argumenty. Pisałeś takie bzdury (tekst o śpiewaniu, lol), więc trochę cię zdegradowałem.
No nic, to fajnie, słuchaj sobie czego tam chcesz - przecież chodzi o to, żeby tobie się podobało.
@ArseneAl
A ja tam wiem, co oni robią w domu?
@Mico
I znawcy i nawet jeden, który własne rzeczy tworzy i nagrywa był !
haha znaleźli się znawcy rapu, śmiechu warte wasze komentarze
aRamsey
A to spotykasz codziennie na ulicy ludzi jedzacych koty? Bo ja lysych dresow, w lancuchach, puszczajacych rap z komorki owszem.
:)
@bmwz5
Mnie dziwi, że oni nadal zarzucają innym przesadne umiłowanie formy, o non stop o tym "przekazie" pierdzielą. To czemu nie posłuchają Kaczmarskiego z Gintrowskim i Łapińskim, gdzie forma jest kapitalna, a "przekaz" - wiadomo. :)
@aRamsey
To nie jest zwykły stereotyp, to zbytnio pachnie ironią.
howareyou, a ja nie wiem czemu ty myslisz ze ja slucham tylko rapu ;p ja znam kazda piosenke Queen na pamiec, lubie scorpionsow, Hey, nightwish, mozila, grechute i wielu innych ktorych nie jestem w stanie tu wypisac ;p Poprostu nie skreslam zadnej sztuki tylko dlatego ze kilku jej przedstawicieli mi nie pasuje.
@how
Btw widziałeś link do nagrania Led Zeppelin z Babe I'm Gonna Leave You? John Paul Jones wygląda tam prawie identycznie jak Rosicky :p
@Griz
To brzmi cholernie egocentrycznie. Mnie by pasowało, ale ty możesz sobie znaleźć coś ciekawszego. :P
trololo, a wy jeszcze to ciągniecie.
@Griz
Skoro stereotypy skądś się biorą, to może jendak coś jest w tym kocie i dziewicach?
@Marzag
Nie jestem wokalistą, nie będę nawet próbował. Nie umiem śpiewać w żadnej postaci. Za to gram na gitarze. Zamiast słuchać jakiegoś szybkiego bełkotania, wolę posłuchać czegoś wolnego, zastanowić się nad tego sensem, lub coś po prostu samemu zagrać :)
how-----> Dobrze mówisz! A cytat "Ciesz się swoją wyższością, zamiast próbować zmieniać świat." to chyba sobie nad łóżkiem powieszę :D Dzięki, Stary ;)
bmwz5, wiec wlacz sobie rejestrator dzwieku i jesli bedziesz zadowolony z wyniku swojego rapowania ktore jest banalne mozesz nam je tu wyslac pod ocene ;p
@Marzag
W zasadzie to masz rację, ale ja piszę o swoich odczuciach: według mnie to w pewnym sensie wyższość, według Griza na pewno też. Tak już jakoś mam, że jako ciekawsze postrzegam osoby, które lubią i cenią sztukę - takie, które się nie ograniczają, nie zamykają na inne gatunki - przykro mi. Uprzedzając cię - tylko nie zarzucaj mi hipokryzji, że to ja się "ograniczam" i zamykam na inne gatunki, np. rap - ja słucham wszystkiego, co mi się spodoba, a jest tego naprawdę dużo. :P
@bwmz5
Wiadomo, Marcus to mistrz. Entwistle'a też cenię... jak na rockmana. Poza tym uwielbiam Who, szczególnie za Daltreya. :D
bmwz5, porownywanie spiewania do rapowania to tak jak porownywac obronce do napastnika :-)
@Marzag
Z tym że do śpiewania trzeba mieć jakiś głos, rapować może praktycznie każdy, co widać po wielu filmikach na YT : )
ArseneAl@
Big Sean ma takiego dziwnego skilla że potrafi śpiewać rap : D
bmwz5, artysta nie jest ani ten kto spiewa, ani ten kto rapuje, artysta jest ten ktory cos tworzy, albo oddaje temu swoje emocje. samo spiewanie i rapowanie nie wystarczy :-)
I takie porównanie
youtube.com/watch?v=2yOVTF5gTXM
Tutaj Gilmour nie podnosił jakoś głosu. I to nagranie wyżej się ceni niż te na płycie - wiadomo że na żywo każda pomyłka byłaby wycięta, na koncercie wszystko słychać :P I teraz to porównajcie do tamtego co wysłał Marzag.
ArseneAl, a co rytm i tonacja ma wspolnego z nutami? ;-)
bmwz5, nagraj sie mowiac to samo co oni, i zobacz jak komicznie bedzie to brzmialo w Twoim wykonaniu ;p Mi np spiewac jest latwiej niz rapowac.
Marzag
Jak mi zanucisz jaki hip-hopowy kawalek to wtedy przyznam ci racje, ze w rapie liczy sie cos wiecej od techniki szybkiego wymawiania slow i rytmu.
@Marzag
Co w tym trudnego, tak powiedzieć tekst? Zaczynam sądzić, że w rapie chodzi o to, żeby powiedzieć na jednym wdechu jak najwięcej słów, a już zostanie się uznanym w pewnych gronach "artystą"
Powstaje film o polskim, legendarnym już składzie hh.
youtube.com/watch?v=RQNxeiV2zbk&feature=related
howareyou, jaka wyzszoscia? ;p To ze podoba mu sie cos innego nie czyni go lepszym, a zwyczajnie innym.
@RvP
W swoim środowisku. A grywał głównie (chodzi mi o zespoły w których był) w zespołach punkowych. I tyle wystarcza, żeby go określić :P
@how
Niby racja. Wielu jest/było świetnych instrumentalistów, w tym i basistów. Z tym że Marcusa Millera jest gitarzystą jazzowym, tam są zupełnie inne rankingi. :P Aczkolwiek świetny jest. Z czołówki basowej najbardziej przeceniany jest jednak Flea. Entwistle "rządził" w kategorii rocka moim zdaniem.
@Griz
Hahah, Griz! Nie wierzę, że tak się rozpisałeś na poprzedniej stronie.
Ci, którzy mają beznadziejny gust mówią, że "o gustach się nie dyskutuje" - mogłeś postąpić wedle ich prawdy i odpuścić. Co ty chcesz komuś tłumaczyć? Niektórym w sztuce bardziej podoba się prostota i nic nie warte artystycznie rzeczy, inni wolą coś ciekawszego, bardziej skomplikowanego, o większej wartości - nie twój problem. Ciesz się swoją wyższością, zamiast próbować zmieniać świat. :D
bmwz5, youtube.com/watch?v=Do5lT-wH2V4, jak wielu twoich znajomych mowi w tak rytmiczny sposob robic przerwy, przeciagajac nie ktore sylaby jak Ci panowie z tego teledysku? ;-)
@Marzag
Nie, nie możemy. W rapie tekst jest mówiony jak w czasie dyskusji. Natomiast tekst śpiewany, jest nawet wymawiany bardziej dźwięcznie. Wystarczy porównać rap do piosenek, śpiewanych normalnym tonem, bez wyciągania jakiś górnych dźwięków.
ArseneAl, jesli rap to szybkie mowienie to spiewanie to wolne mowienie ;p jesli przy rapie nikt nie wspomina o intonacji i rytmice to pominmy tez to przy spiewaniu :-)
deeyton----->nie poczułem się urażony, wręcz przeciwnie :) na tym właśnie polega kulturalna dyskusja. Nie zgadzasz się ze mną, więc podajesz kontrargumenty, ja na nie odpowiadam i prędzej czy później porozumienie zostaje osiągnięte. Wypowiedziałeś się sensownie, a nie rzuciłeś głupim "a metal to niby lepszy jest" czy "hahahah nie znasz się" jak to uczynili koledzy poniżej...
A wracając do rapu, słuchasz Tupaca? Tego gościa naprawdę doceniam. Jeżeli faktycznie czmychnął w stylu Machiavellego to jest geniuszem. Był utalentowanym artystą, ale poniósł śmierć, bo jakiemuś innemu murzynowi nie podobała się jego osoba. To też mi się w rapie nie podoba. Ciągła rywalizacja. Dissy, beefy, nawet morderstwa. I jak ta biedna młodzież ma się przy tym nie demoralizować? Jeszcze jak ktoś ma oleum w głowie, to podejdzie do tego z dystansem. A jak nie? To zostanie dresem... Ehh...
Mizzou, uzylem twojego rozumowania więc jesteś współmistszem :-)
bmwz5@
Ale ci powiem że w swoim środowisku jest za takiego uważany i powiem ci szczerze że uważam tak samo ; ] Ciekawe jest to że lubi nagrywać zraperami i świetnie mu to wychodzi. Kawałek Let's Go pokazuje jego niesamowitego skilla ; ]
Był kiedyś taki program Hołdysa na MTV bodajże, zaprosił on wtedy Ostrego, Niemena i jeszcze kogoś. Pamiętam, że Niemen nie znosił rapu. Gadał tak jak wy, jednak po usłyszeniu łódzkiego MC, zmienił zdanie. Polecam wam wszystkim rap. Na początek polecę płyty:
O.S.T.R - Tylko dla dorosłych
Peja - Na legalu
Paktofonika - Kinematografia
Grammatik - Światła Miasta
@bmwz5
Hahaha, ten tekst Johna o Hitlerze jest zabawny. Uwielbiam gościa, ale Marcus Miller by się obraził, gdyby zobaczył, kogo nazywasz "najlepszym basistą, jaki stąpał po tej ziemi". :D
@bmwz5
Hahaha, ten tekst Johna o Hitlerze jest zabawny. Uwielbiam gościa, ale Marcus Miller by się obraził, gdyby zobaczył, kogo nazywasz "najlepszym basistą, jaki stąpał po tej ziemi". :D
Marzag
ale zes teraz dowalil z tym spiewaniem..
@RvP
Nie, nie uważamy. Przynajmniej nie ja.
Śpiewanie to wolne mówienie? HA HA HA xD MISZCZ!
bmwz5, i to samo mozna powiedziec o rapie, tyle ze odejmując skalę dźwięku :-)
Mico17
sorry nie wejde w link bo jestem zmuszony do siedzenia na telefonie.
No wlasnie samplowane... Nie lepiej by wygladalo z prawdziwym perkusista? No ale do tego trzeba miec wlasnie talent, technike i swietne wyczucie rytmu.
A tak to sobie nagraja kilka chwytow, przerobia na kompie i juz muzyka gotowa.