Stadion im. Arsene'a Wengera

Stadion im. Arsene'a Wengera 19.12.2014, 15:37, Jakub Knapik 53 komentarzy

Podczas 18 lat pracy w Anglii, Arsène Wenger może się pochwalić 13 trofeami zdobytymi z Arsenalem. Nie licząc ostatnio wywalczonych Pucharu Anglii i Tarczy Wspólnoty, pozostała jedenastka została zdobyta 9 lat temu. Mimo, że tę niechlubną dekadę kibice Kanonierów woleliby wymazać z pamięci, z pewnością nie mogą zapomnieć tego, co było wcześniej. Czy to jednak wystarczy, by stadion przy Hornsey Road został nazwany nazwiskiem Francuza?

65-latek bezdyskusyjnie jest ikoną stołecznego klubu. Dla wielu ludzi Arsène= Arsènal, i na odwrót. Stworzył on najwspanialszy okres w dziejach klubu, wygrywając mnóstwo trofeów i dokonując wielkich rzeczy, jak chociażby pamiętny sezon The Invincibles. W ostatnim czasie coś się jednak zacięło w perfekcyjnym mechanizmie francuskiego zegarka. Jego drużyna zaczęła zawodzić w każdy możliwy sposób, przez co ucierpiał nie tylko wizerunek klubu, ale także samego Francuza. Szybko stał się wrogiem nr 1 u coraz większej liczby kibiców, coraz głośniej domagających się jego zwolnienia. Nic więc dziwnego, że ostatnia wypowiedź Alana Pardewa wywołała tyle szumu.

Menadżer Srok nigdy nie był znany z przesadnych uprzejmości, zwłaszcza pod adresem Wengera, którego po prostu nie lubi. Tym razem chyba udzielił mu się przedświąteczny nastrój, bo postanowił wypowiedzieć się w samych superlatywach o Francuzie na konferencji przed meczem z właśnie jego drużyną. Anglik docenił pracę, jaką le professeur wykonuje na The Emirates nieprzerwanie od 1996r. Powiedział także owe kontrowersyjne słowa: Ten facet wykonał nieprawdopodobną pracę, a stadion, który stoi na Ashburton Grove, powinien zostać nazwany jego imieniem.

Fakt, że Pardew jest nastawiony do życia pesymistycznie sprawia, że każda, nawet najmniejsza pochwała z jego ust brzmi jak coś wielkiego. Jeżeli dodamy do tego jego niechęć do osoby francuskiego menadżera, można dojść do wniosku, że Anglik wie o czym mówi. Sam pomysł wydawałby się oczywistym następstwem zdarzeń, gdyby nie plama na wizerunku Wengera, jaką niewątpliwie jest 9-letnia posucha pucharowa. Czy mimo tego kryzysu, spowodowanego finansowym zaciskaniem pasa z powodu spłaty kredytu za nowy, supernowoczesny stadion, idea Arsène Wenger’s Stadium wciąż ma rację bytu? Według mnie tak.

Ciężko znaleźć drugą tak zasłużoną osobę dla klubu jak Wenger. To jemu zawdzięczamy obecny styl gry Kanonierów, którym wszyscy się zachwycamy. Dzięki niemu mieliśmy szansę oglądania tak genialnych graczy jak Thierry Henry, Patrick Vieira, Dennis Bergkamp i wielu innych. Jego filozofia jest godna podziwu – w świecie pieniędzy próbuje odnosić sukcesy bez wydawania wielkich sum. Nienawidzi przepłacać, w końcu jest magistrem ekonomii. W ostatnim czasie pokazał jednak, że nie boi się wydać dużych pieniędzy, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Rekordowe transfery Özila i Alexisa, czy 20mln za pewnego 19-latka z Southampton, którego transfer 3 lata temu byłby klubowym rekordem, pokazują to dobitnie, a 2 trofea zdobyte w 3 miesiące dają dobry prognostyk na przyszłość.

Jak każdy człowiek, Francuz posiada również swoją mroczną stronę. Jej najciemniejszym punktem jest niewątpliwie wspomniany już wcześniej kryzys. To był nie tylko czas, w którym żaden puchar nie wzbogacił klubowej gabloty, ale także czas, w którym wielu świetnych zawodników opuściło klub. Piłkarze zaczęli traktować Arsenal bardziej jako przystanek, niż cel podróży. Lojalność zaczęła odgrywać coraz mniejszą rolę. Już nie miało znaczenia to, że odchodzą do ligowego rywala. Liczyło się tylko i wyłącznie to, że dany klub w ostatnim czasie osiągnął więcej niż londyńczycy. Mimo, że to nie do końca była wina Wengera, to właśnie na niego spadała cała fala krytyki ze strony kibiców. Był obwiniany za całe zło, które dotknęło ich ukochany zespół. Z perspektywy czasu możemy ocenić, że francuski menadżer wykonał kawał dobrej roboty utrzymując zespół w ścisłej czołówce. Potrafił wypełnić lukę po stracie każdego zawodnika. Sprzedawał sportowe Ferrari, kupował Renault combi i wciąż pozostawał w czołówce rajdu. Ale ileż można reperować dziurawy statek, mając do dyspozycji klej z Carrefoura, zamiast porządnej uszczelki?

Na jego szczęście, niszowy klej zamienił się w markową uszczelkę mimo tego, że nikt w to nie wierzył. Wenger jednak uparcie go używał wiedząc, że pewnego dnia będzie stanowił o sile i wytrzymałości jego okrętu, wbrew wszelkim prawom logiki. Zawodnicy ‘z drugiego planu’ doprowadzili statek bezpiecznie do brzegu i stali się pierwszoplanowymi aktorami spektaklu wystawianego na The Emirates. Francuz zbudował od podstaw drużynę, która przerwała pucharową posuchę. W tym sezonie trybiki jego maszyny nie współgrają ze sobą tak, jak się tego spodziewano. Kanonierzy przeplatają świetne mecze z tymi, o których lepiej zapomnieć. Mimo, że prawdopodobnie odpadli już z walki o mistrzostwo Anglii, wciąż liczą się w grze o FA Cup i pozostają w batalii o triumf w Lidze Mistrzów. I choć Arsène Wenger coraz częściej sprawia wrażenie zegarka z kukułką w epoce elektrycznych zegarków, z jego niezmiennymi od wielu lat metodami treningowymi, niezmienioną kulturą gry i zasadami, których większość współczesnych menadżerów jest pozbawiona, ciężko jest nie szanować osoby Francuza i nie trzymać kciuków za jego sukces.

Podejmując decyzję w tak istotnej sprawie trzeba brać pod uwagę wszystkie okoliczności.. Nazwa Emirates Stadium będzie obowiązywać co najmniej do 2028r. Do tego czasu może się jeszcze wiele wydarzyć – zarówno dobrego, jak i złego. Obecna umowa Wengera obowiązuje do 2017roku, a znając zarząd Arsenalu można się spodziewać, że w przypadku zadowalających wyników, którymi są udział w Lidze Mistrzów, i być może Puchar Anglii, klub będzie chciał przedłużyć kontrakt z francuskim menadżerem. Nikt z nas nie jest jasnowidzem i nie wie, co przyniesie przyszłość. Może być to ból i żal, ale także szczęście i radość. Wstrzymajmy się więc z osądami do czasu, gdy trzeba będzie pomyśleć nad nową nazwą stadionu. Jedno jest jednak pewne – stadion im. Arsène’a Wengera wcale nie jest czymś odległym i niemożliwym.

Arsene WengerEmirates Stadium autor: Jakub Knapik źrodło:
Aby dodawać komentarze, musisz być zalogowany. Załóż konto lub zaloguj się w serwisie.
poprzednia12 następna
Daniho komentarzy: 9765 newsów: 118.12.2014, 23:20

Raczej watpie w zmiane nazwy stadiony. Nazwa Emirates daje nam hajs ,a nazwanie stadionu imieniem nie do konca.

Patrzac na teraz wielu ludzi byloby przeciwko temu. Ja jednak uwazam ,ze Wenger jest osoba ktora na to zasluzyla jak nikt inny. Jak stadion mialby zmienic nazwe to "Stadion Imienia Arsena Wengera" bylby świetny.

Świetny artykul. Brakowalo mi takich na tej stronie :P

TakKrzysiu komentarzy: 893918.12.2014, 23:10

Kolejny raz wątpliwości. Nic dziwnego, ale tekst fajny.

poprzednia12 następna
Następny mecz
Ostatni mecz
Arsenal - Ipswich 27.12.2024 - godzina 21:15
? : ?
Crystal Palace - Arsenal 21.12.2024 - godzina 18:30
:
Tabela ligowa
Tabela strzelcówStrzelcy
DrużynaMWRPPkt
1. Liverpool15113136
2. Chelsea16104234
3. Arsenal1686230
4. Nottingham Forest1684428
5. Manchester City1683527
6. Bournemouth1674525
7. Aston Villa1674525
8. Fulham1666424
9. Brighton1666424
10. Tottenham1672723
11. Brentford1672723
12. Newcastle1665523
13. Manchester United1664622
14. West Ham1654719
15. Crystal Palace1637616
16. Everton1536615
17. Leicester1635814
18. Ipswich1626812
19. Wolves1623119
20. Southampton1612135
ZawodnikBramkiAsysty
Mohamed Salah139
E. Haaland131
C. Palmer116
B. Mbeumo102
C. Wood100
N. Jackson93
Y. Wissa91
Matheus Cunha83
J. Maddison74
A. Isak74
SondaMusisz być zalogowany, aby posiadać dostęp do ankiety.
Publicystyka
Wywiady